Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak wybaczyć zdradę

Anonymous - 2012-06-28, 10:26

Dzięki Mirela za odpowiedź, jeszcze będę musiał poślęczeć nad tym co do mnie napisałaś, ale jedno narzuciło mi się odrazu i mocno. Chciałbym to poddać analizie. Przyjęcie Maryii przez św. Józefa. Św. Józef chciał NMP oddalić po cichu, nie chciał jej takiej skalanej. Oddzielną sprawą jest to, że byli przed zaślubieniem i mógł to zrobić z czystym sumieniem. Po ślubie zapewnie tak łatwo już by mu nie było to uczynić, pewnie na podobnej zasadzie jak mi. Co św. Józefa powstrzymało? Anioł, ktory zapewnił go o tym, iż NMP jest dziewicą, a to co ma się narodzić jest z Duch Świętego. Pewnie był wniebowzięty :). Widać zasłużył na taką godność i taką radość.
Anonymous - 2012-06-28, 11:24

Orsz napisał/a:
Dzięki Mirela za odpowiedź, jeszcze będę musiał poślęczeć nad tym co do mnie napisałaś, ale jedno narzuciło mi się odrazu i mocno. Chciałbym to poddać analizie. Przyjęcie Maryii przez św. Józefa. Św. Józef chciał NMP oddalić po cichu, nie chciał jej takiej skalanej. Oddzielną sprawą jest to, że byli przed zaślubieniem i mógł to zrobić z czystym sumieniem. Po ślubie zapewnie tak łatwo już by mu nie było to uczynić, pewnie na podobnej zasadzie jak mi. Co św. Józefa powstrzymało? Anioł, ktory zapewnił go o tym, iż NMP jest dziewicą, a to co ma się narodzić jest z Duch Świętego. Pewnie był wniebowzięty :). Widać zasłużył na taką godność i taką radość.


Nie wiem skąd to się wzięło , ale ja się kiedyś też dałam na to nabrać...i Kinga Droga zwróciła mi słusznie uwagę , przeczytaj

Ewangelia Mateusza
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego
Maż Jej, który był człowiekiem sprawiedliwymi nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie .

To nie prawda ,że nie chciał Jej skalanej...On ją bardzo kochał...nie chciał narazić Ja na zniesławienie... I byli już po ślubie...

A teraz wyobraź sobie...przychodzi do Ciebie Anioł i mówi Ci przebacz żonie ,przyjmij ja i kochaj, Bóg ją kocha bardzo , ona jest Jego umiłowana córką... co byś zrobił?

Orsz muszę dodać ...na miłość się nie zasługuje,nie zbiera się punktów...bo jest się np.ok.( według uznania niestety), miłość jest rozdawana pomimo i to JEST PRAGNIENIEM PANA

Pozdrawiam

Anonymous - 2012-06-28, 11:28

Orsz napisał/a:
Mirakulum, co to jest miłość trynitarna?


To Miłość, którą jest prawdziwa a przepływa między osobami Trójcy Świętej.

to grzech wytrąca nas z obiegu tej miłości .

Jeśli jedno z małżonków jest lub wraca do obiegu tej miłości , zgłębia tę prawdę , uczy się jej, wtedy tak wiele rzeczy staje się zrozumiałe ,i prostsze.

Reszta w książce

Pogody Ducha

Anonymous - 2012-06-29, 23:22

...miłośc wszystko przetrzyma, wszystkiemu podoła... Ale nam ludziom jest bardzo trudno to przyjac. Mnie cieżko jest pogodzic się a faktami i byc ponad to, ale przecież miłośc polega na przebaczaniu, skoro nasz wspaniały Papież Jan Paweł II wybaczył temu, który do niego strzelał to ja spróbuję dac szanse mojemu mężowi skoro o to prosi. Modle się zeby Bog dał mi siłę pokonac ten ból i za mojego męża by Pan Bog dał mu siłę i odwagę do walki o nas. Sami jesteśmy za słabi, nie potrafimy zauwazyc wszystkiego, dlatego myślę, ze dobrze ze są tacy ludzie jak np. psycholog, mediator. którzy pomogą nam często zauważyc to czego sami nie potrafimy dostrzec. Zapisaliśmy się z mezem na weekend spotkań małżeńskich, mam nadzieję, ze uda nam się tam pojechac. Zawsze mam w pamięci słowa piosenki:"gdybyś wiarę tak maleńką miał jak ziarenko gorczycy jest, powiedział byś tej górze przenieś się a z hukiem by zmieniła miejsce swe"
Anonymous - 2012-07-01, 11:27

Syla03 napisał/a:
Sami jesteśmy za słabi, nie potrafimy zauwazyc wszystkiego, dlatego myślę, ze dobrze ze są tacy ludzie jak np. psycholog, mediator. którzy pomogą nam często zauważyc to czego sami nie potrafimy dostrzec.


Psycholg, mediator... jeszcze raz powiem swoje zdanie. Jeśli juz psycholog to tylko katolicki i tylko bardzo mądry i przepełniony etyką chrześcijańską. Wszystko powinno odbywać się w odiesieniu do sensu chrześcijańskiego życia. Inaczej nie ma to żadnego sensu. I kładł bym nacisk nie na to czego nie zauważamy, bo czasem lepiej dla własnego dobrego samopoczucia nie wiedzieć, ale na przyjęcie tego cierpienia i znalezienia w nim swojej własnej drogi do Boga. Eliminacja tego cierpienia wydaje mi się szkodliwa i prowadząca do zafałszowywania naszej percepcji świata, tego co dobre i złe. A to wydaje mi się bardzo niebezpieczne. Po zdradzie inestety trzeba cierpieć. Nie da się inaczej.
Dziś tak sobie pomyślałem. A gdybym tak wybaczył, gdybym stanął na wysokosci zadania i podołał temu wszystkiemu, nauczył się z tym wszystkim żyć , to chyba wielka czeka mnie nagroda w Niebie.
Czyż nieprawda?

Anonymous - 2012-07-01, 13:12

Orsz ludzie są jak gliniane naczynia im bardziej spękane tym więcej miłości z nich wypłynie. Każde doświadczenie nawet to najbardziej bolesne powoduje takie pęknięcie i tylko od nas zależy czy skupimy się na zalepieniu tego pęknięcia aby nic nie wyciekło czy pozwolimy Bogu napełniać nas aż po brzegi i pozwolimy pomimo wszystko wypływać przez każe pęknięcie.
Anonymous - 2012-07-01, 19:10

Orsz napisał/a:
Weźmy choćby ową nierządnicę, którą Chrystus uzdrowił, uratował. Stała się nowym człowiekiem, świętym, ale jaki normalny facet chciałby ją mieć za żonę?

http://randal.pl.wrzuta.p...woje_odstepstwo
Orsz, posłuchaj. Tak od minuty 11:35 (ew. od 17:00).
Kiedyś poleciła mi to pewna znajoma.
Nie jest to katolicki wykład, ale w pełni chrześcijański.
W żadnym przypadku nie popieram zdrady,
ale współdziałanie Boga i człowieka (który chce zmiany, wyjścia z grzechu)
może przemienić tego człowieka z grzesznika w świętego, nierządnicę w dziewicę.
Rzecz jasna Bóg nie zadziała wbrew woli człowieka, bo nie chce niewolnika ale przyjaciela.
Poczytaj też może księgę Ozeasza.
Oczywiście małżeństwo można odbudować, tak jak każdą relację,
tylko wtedy, gdy obie strony tego pragną.

Anonymous - 2012-07-01, 19:26

Orsz napisał/a:
Przyjęcie Maryii przez św. Józefa. Św. Józef chciał NMP oddalić po cichu, nie chciał jej takiej skalanej.


to rozumowanie z naszych czasów , czytałam opracowanie w którym interprtetacja tego oddalenia sprowadza hańbę tylko na Józefa
W prawie żydowskim gdyby Józef oddalił Marie brzemienną jednocześnie nie oskarżając ja o nierząd , sam narażał się na ostracyzm środowiska , Jako ten który nabroił i się miga.
Był bardzo prawy ale jednocześnie kochał , wybrał więc dobro Maryi nad własne.

polecam dwie pozycje książkowe
B. Dubiosa "Uzdrowienie relacji w rodzinie"
M - D. Philippe OP " Tajemnica świętego Józefa "

:mrgreen:
Pogody Ducha

Anonymous - 2012-07-01, 21:07

Miriakulum, dzieki za te lektury, na pewno z nich skorzystam, bo mój rozum cały czas nie obejmuje możliwiości wyjścia z tej sytuacji, a emocjonalnie tym bardziej tkwie w czarnej dziurze. Fizyka dopuszcza opuszczenie czarnej dziury, ale tylko w formie rozproszonej.

Lea napisał/a:

http://randal.pl.wrzuta.p...oje_odstepstwo.

A co myślec o tym co jest powiedziane w minutach 19.15-27 ???
Przerasta to mój umysł. Choć może byłemu narkomanowi łatwiej? Inna wrażliwość.
Ale może się mylę? Może to moje zło takie myśli mi podpowiada?

Anonymous - 2012-07-02, 06:40

Orsz, wydaje mi się niemożliwe, żebyś nie mógł zrozumieć tego:
Orsz napisał/a:
Lea napisał/a:

http://randal.pl.wrzuta.p...oje_odstepstwo.

A co myślec o tym co jest powiedziane w minutach 19.15-27 ???
Przerasta to mój umysł. Choć może byłemu narkomanowi łatwiej? Inna wrażliwość.
Ale może się mylę? Może to moje zło takie myśli mi podpowiada?

Ze względu na to, co napisałeś tu:
Orsz napisał/a:
Fizyka dopuszcza opuszczenie czarnej dziury, ale tylko w formie rozproszonej.

Czarne dziury, formy rozproszone czy "most Einsteina-Rosena" Ci nie obce a ... miłość (?)
Choć czasem najtrudniej zrozumieć to, co najprostsze.
Pamiętasz tekst "Małego księcia": "Jeżeli kochasz, sercem patrz"
Oczywiście ani miłość ani przebaczenie
nie oznacza zgody na krzywdzenie ani rezygnacji z dochodzenia sprawiedliwości.

Anonymous - 2012-07-02, 12:02

xxx
Anonymous - 2012-07-03, 10:07

piotrploc napisał/a:
A na czym polega szukanie sprawiedliwości przez zdradzonego?
Nader kusząca jest w tym kontekście perspektywa zemsty. Biblijne oko za oko, ząb za ząb. I nie myślę tu o niewiernej żonie, której w końcu chciałbym wybaczyć, lecz o jej kochanku.


na czym polega szukanie sprawiedliwości? na gniewie, na odwecie.
To nie chęć sprawiedliwości nami kieruje ale odczucie odwetu, złości, by poczul to samo co ja...

Jesli by chodziło o sprawiedliwość, to wystarczyłoby poczekać i napewno sie doczeka...
Każdej osobie przychodzi odpowiadac za swoje czyny, tylko często oddalone jest to w czasie, a gdy mijaja emocje związane z tym to już i przestaje nas interesować czy daną osoba spotkała sprawiedliwość...
Jesteście na innym etapie swojego zycia a czas uleczył chęć kuszącej zemsty...

Z czasem już nie boli, z czasem już nie szuka sie zemsty a ci co szli tą droga zawracają, wiedzą że chęć odczucia zemsty niszczy najmocniej nas, bo w ten sposób nie pozwalamy zabliźnić sie raną, i wciąz na nowo odtwarzamy obrazy, które z kolei generuja emocje...

Nie warto, trudniej zapomnieć, wybaczyc i budować coś nowego... a sprawiedliwość i bez naszej wkłądanej energii i chęci zemsty, poczucia sprawiedliwości tą osobę dotknie... z prostej przyczyny za wszystko każdemu przychodzi zapłacić, każde nasze wybory procentują w przyszłości tylko czasem na konsekwencje czeka sie raz szybciej raz dłużej... ale one i tak nas dopadna...dlatego lepiej rozważnie dokonywac wyborów tych odnośnie kuszącej perspektywy zemsty też....

Anonymous - 2012-07-03, 11:58

Nie jest to podejście chrześcijańskie, ale nie odmówię sobie przyjemności zemsty na kochanku żony. Mi też należy się coś od życia:)
Anonymous - 2012-07-03, 12:15

piotrploc napisał/a:
Nie jest to podejście chrześcijańskie, ale nie odmówię sobie przyjemności zemsty na kochanku żony. Mi też należy się coś od życia:)


TO ZNACZY?...

Piotrze idź do Jezusa i powiedz Mu co Cię boli i z czym sobie nie radzisz...
Bo to co według Ciebie się Tobie należy...jest tym co odbiera Ci godność Dziecka Bożego

"Freud zauważył, że dziecko kieruje się zasadą przyjemności, natomiast człowiek dojrzały kieruje się zasadą realizmu. Kto nie przechodzi takiej przemiany, ten zatrzymuje się na poziomie dziecka i wchodzi na drogę zaburzeń psychicznych. Kierowanie się doraźną przyjemnością oznacza bowiem, że dany człowiek czyni to, co łatwiejsze, a nie to, co wartościowsze. Ktoś, kto kieruje się jedynie logiką przyjemności, nie jest zdolny, by kochać i być odpowiedzialnym, nie jest zdolny do wierności i wytrwałości." ks .Dziewiecki
http://www.opoka.org.pl/b...M/0106N_01.html
dodałam źródło


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group