Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak wybaczyć zdradę

Anonymous - 2012-05-31, 11:42
Temat postu: Jak wybaczyć zdradę
xxx
Anonymous - 2012-05-31, 12:42

Witaj Piotr, czy jesteście małżeństwem sakramentalnym, macie ślub kościelny?

Czy żona była u spowiedzi? Chodzicie razem do kościoła, czy modlicie się razem?

To ważne pytania.


Jestem taką kobietą, która zdradzała męża. Różnica między mną, a Twoją żoną jest taka, że miałam wielu kochanków, a mój mąż nic nie wie. Różnica jest też taka, że ja sama (lub z pomocą Ducha Świętego, w to wierzę), pewnego dnia ocknęłam się i zobaczyłam całą ohydę swojego postępowania.

Przeczytałam ten Twój wątek ze zdradzeni.info

Odpowiedzi to jeden wielki bełkot i bardzo dobrze, że nie popłynąłeś z prądem. I te sugestie, że Twoje dziecko może nie jest Twoim dzieckiem... szczególnie podłe. Tak, jakby ci wszyscy zdradzeni czuli się lepiej z tym, że ktoś też ma źle...i próbowali mu dowalić....
Jedna z tych wypowiedzi, ta o domku na kredyt, przesycona metaforami poetyckimi rozbawiła mnie, choć temat jest poważny.

Przede wszystkim - to, że w Twoich oczach małżeństwo uchodziło za idealne - to jedna sprawa, a to jaka była prawda - to druga. Pisałeś, że byłeś szczęśliwy.

Dlaczego? Próbowałeś się zastanawiać, które sytuacje sprawiały, że czułeś się szczęśliwy?

Twoja żona, podobnie jak i ja - nie czuła się dobrze w małżeństwie. Ale podobnie ma wiele żon. Nie każda jednak zaraz pcha się w ramiona kogoś innego. Problem zdrady żony ma zatem dwie plamy do wyczyszczenia.

1. Problem Waszego małżeństwa, co sprawiało, że czuła się nieszczęśliwa?

2. I problem jej moralności, to znaczy takich wewnętrznych granic, które mimo poczucia nieszczęścia, żalu, rozczarowania, nie pozwalają na popełnianie złych rzeczy.


Teraz, kiedy już rozgraniczysz te dwie sprawy, możesz zauważyć, że jesteś w stanie działać tylko na tę pierwszą plamę. Za drugą już nie odpowiadasz, nie masz wpływu.
Żona musi SAMA zrozumieć, że to co robiła, było złem.

Trochę ją rozumiem, czemu ona teraz udaje jakby, że nic się nie stało, wypiera to ze świadomości, może bagatelizuje. Może uważać - tak jak i ja - "że należało Ci się".
Wiem, że to okropne, ale ja na jej etapie również uważałam, że to JA jestem ofiarą tego wszystkiego. To siebie samej było mi najbardziej żal, że mąż generalnie nic złego nie robi, ale mnie tak lekceważy, zostawia z codziennymi sprawami, nie docenia, nie szanuje, nie interesuje się, chyba nie kocha (mówił, że kocha, ale zachowanie pokazywało coś innego) i dlatego ja teraz muszę się mierzyć z tym, że inny człowiek mnie sobą zauroczył. Momentami czułam się szczęśliwa i radosna, ciągle ktoś mnie adorował, zachwycał się, nie chciałam tego przerywać. Ale gdzieś w głębi duszy gryzł mnie wstrętny robal. Wiele razy próbowałam przerwać, ale szybko się poddawałam.
I nawet nie chodziło aż tak o seks, nawet wręcz przeciwnie - chodziło mi o bycie w czyimś życiu numerem jeden lub o takie wrażenie. To też jest chore.

W Twojej sytuacji romans żony przerwała (?) Twoja ingerencja i to, że dowiedziałeś się wszystkiego.
Jak sam wiesz, kontrolowanie, sprawdzanie, inwigilowanie NIC nie da.

Zanim żona sama nie zrozumie, jak zdrada, romans niszczy ją samą, Twoje pogróżki, czy starania nic nie dadzą.

Poza terapią dla małżeństw, winniście sami zapisać się oboje na terapie indywidualne, zwłaszcza Ty, by ratować pikującą w dół samoocenę (rozmyślanie o zdradzie i dręczenie się to Twoje projekcje, Twoje strachy, kompleksy, poczucie niskiej wartości i tylko Ty masz na nie wpływ).

Jak blisko jesteś Boga?

Bliskość Boga i pełne rozumienie jego przykazań pomoże Ci zrozumieć, że żona zdradą najbardziej zniszczyła siebie. To ona musi odbudować się w oczach Boga, błagać o jego łaskę, przebaczenie, zadośćuczyniać. Ty za tę zdradę nie odpowiadasz. Może jedynie jesteś współodpowiedzialny za kryzys, który mieliście w małżeństwie (a był kryzys, bo nikt ze szczęśliwego domu nie idzie w bagno). Jeśli o tym nie wiedziałeś, to zaszwankowała komunikacja między Wami. Żona zapewne sądziła, że się DOMYŚLISZ, że coś jest nie tak. Ja też chciałam, by mąż się domyślał i zgadywał moje smutki.

Terapia indywidualna dla żony też może pomóc jej zrozumieć, że za swoje szczęście jesteśmy odpowiedzialni my sami i nikt nie może nam tego szczęścia darować czy zabrać, ono jest w nas.

Ja po terapii wiem, że nie muszę wikłać się w romanse, by czuć się dobrze z samą sobą i z mężem, którego zachowanie nie zmieniło się - nadal siedzi w grach komputerowych, nie zajmuje się domem, mną, potrafi przyjść z pracy i iść od razu do pokoju komputerowego i jeśli ja do niego nie zajrzę, to możemy się zobaczyć dopiero następnego dnia....


Można i da się. Jestem świadkiem przemiany i powrotu na właściwą drogę, więc nie poddawaj się. Staram się ze wszystkich sił niwelować wszystkie niechętne myśli wobec mojego męża, wiele mu przebaczam, na wiele macham ręką (bo już został ukarany po wielokroć przeze mnie), ale rozdział "inni mężczyźni" jest już dla mnie zamknięty.

O ile jesteś pewien, że Żona Cię nie oszukuje, spróbuj dać jej trochę czasu na to, by sama umiała spojrzeć szczerze na siebie, bo wszelki przymus w tej kwestii naprawdę nic nie da. Jeśli chce uczestniczyć w terapii i nie chciała rozpadu Waszej rodziny, to znaczy, że jednak nie wszystko jest stracone i nie są ważne pobudki, jakimi się kieruje.


Na pocieszenie dodam, że tych romansów, miłostek, czy nawet jak wtedy myślałam, wielkich miłości - naprawdę już nie pamiętam. Bóg wybaczył mi to na Spowiedzi Świętej, więc i ja musiałam sobie wybaczyć i zapomnieć. To wszystko teraz, co się stało, traktuję tak, jakby dotyczyło innej osoby. Różnica polega na tym, że teraz potrafię ocenić już to zachowanie i - niech Bóg da jak najdłużej - więcej tego nie robić.


Zaproś Żonę na nasze forum.
Nie sztuką jest nie robić nic złego. Sztuką jest chyba umieć przerwać złe zachowanie i naprawiać krzywdy. Mój mąż ma teraz najbardziej łagodną, wyrozumiałą i wierną żonę na świecie. Tylko na razie jeszcze tego nie widzi... To nic. Poczekam, wszak przysięgałam, że do śmierci... :mrgreen:

Piotrze, trzymajcie się i pisz tu o wszystkim, dziel się z nami swoimi przemyśleniami.

Tu na 100% nikt Ci nie powie: to już nie ma sensu. :) Póki żyjecie, to wszystko jest możliwe.

Anonymous - 2012-05-31, 13:34

xxx
Anonymous - 2012-05-31, 13:39

Cytat:
Czy ktoś ma doświadczenia ze spotkaniami małżeńskimi? Warto?
warto, tylko potem tez trzeba kontynuowac i wprowadzać wiedzę w zycie
Życze abyście oboje zaangażowali się w to.
Niech Was Bóg prowadzi

Anonymous - 2012-05-31, 14:13

piotrploc napisał/a:
Czy ktoś ma doświadczenia ze spotkaniami małżeńskimi? Warto?

Piotrku dużo już napisała malwina od siebie
i w zasadzie chyba najważniejsze

jak widza i czuja to drugie oczy.

co do spotkań malżeńskich??

najważniejsze jest w nich usłyszeć siebie nawzajem,a potem jeszcze zrozumiec siebie
wzajemnie

coś czego do teraz zapewne wam brakowało .

I choć trudno cos komuś przekazać (poradzić)
-szczególnie w chwili gdy zwalił mu się jakiś tam świat.

To jeżeli tylko możesz i potrafisz daj sobie szanse na empatię
empatię by zrozumiec żone,
nie usprawiedliwiac ja -a jedynie zrozumieć.

A te wszystkich żale,krzyki,złości oddaj Bogu

Bóg to przetrzyma :-) :-)
bo wie że twoje serce tez potrzebuje oczyszcenia

pozdrawiam i życze wam budowy(mądrej budowy)
nawet na tym piasku gdy runeło wsio

Anonymous - 2012-05-31, 14:31

piotrploc napisał/a:
5. Inwigilowanie. Straciłem możliwości, a po prawdzie to i ochotę, na dalsze inwigilowanie żony. Czasu się nie cofnie, ale nie mogę sobie darować, że nie inwigilowałem jej skuteczniej. Gdybym odkrył ze 2-3 dni wcześniej jak poważne jest jej zaangażowanie, mógłbym zareagować


Jak? Co byś zrobił?

Jak ktoś będzie chciał zdradzić, to zdradzi. Co najwyżej zrobi to tak, że nikt nigdy się o tym nie dowie, zwłaszcza małżonek. Miałam komputer swój, ale niezahasłowany, nie miałam tam nic - żadnych dostępnych maili, zdjęć, rozmów na gg. Komórka zawsze była czysta, w domu było ugotowane, posprzątane, zadbane. Mąż miał prasowane koszule i przysmaki na biurku. Ciasto w niedzielę. Sądzę, że gdyby ktoś powiedziałby mu, że go zdradzam, zaśmiałby się w nos....

Tu nie o to chodzi....

Bo czy to oznacza, że do końca życia musisz się bać?

Co do samej zdrady "na całość". Mężczyźni większą wagę przywiązują do zdrady fizycznej, bo sami taką uważają za mocniejszą. Bagatelizują to, kiedy się zauroczą w kimś innych, zdrada dla wielu zaczyna się od tego "pójścia na całość". U kobiet jest jednak troszkę inaczej. Zdrada fizyczna nie jest tak ważna, jak więź emocjonalna.

Zdradzałam męża z kilkoma mężczyznami, ale "pamiętam" tylko męża. Bo chciałam tylko jego pamiętać. I do takiego punktu powinna dość Twoja żona. Czy wtedy będzie Ci łatwiej?

Jeśli będziecie "naprawiać się" w imię Boga, będzie łatwiej Twojej żonie. W przeciwnym razie może natknąć się na postawy takie, jak ze zdradzeni.info. Nie wyszło - trudno. To wyjdzie z kimś innym. Bóg daje oparcie i poczucie pewności, że idziemy słuszną drogą.

Nie możemy ograniczać cudzej wolnej woli. Choćby nie wiem, jak ona chora była. Bóg też nas nie ogranicza przecież, nie możemy być więc "mądrzejsi" od Niego, prawda?
Zajmij się więc sobą, bo żona musi przejść sama tę drogę. A wtedy uwierz mi - nic już nie będzie jej w stanie skręcić tam, gdzie nie trzeba.

Nie będę doradzać zdradzanemu. To byłaby hipokryzja i bezczelność.

Jeśli tylko coś mogę podpowiedzieć - to cierpliwość i wzmacnianie siebie.

Pozdrawiam Cię serdecznie.

Anonymous - 2012-05-31, 14:54

xxx
Anonymous - 2012-06-01, 13:37

Witaj, wy mężczyźni fakt jesteście inni, ale zdrada boli tak samo i nas kobiety, ja pamiętam zrobiłam wielką awanturę, bardzo wielką a jego to nic nie wzruszyło dzis jak myślę, juz z perspektywy czasu o tym zajściu może nawet cieszył się ,że się o wszystkim dowiedziałam.
Było mi tak ciężko, bo mała miejscowość ona mieszkała w centrum , więc gdzie się nie ruszyłam zawsze ją spotykałam , a jej teściowa jeszcze mnie oskarżała przy innych, że ja nie chodzę za nim i go nie pilnuję!!!Było okropnie.Tak już miałąm dość- a wiesz dlaczego?- bo twierdził ,żę mnie nie zdradził, że odwiedza nie ją tylko jej męża ale ciągle tam łaził-że zaplanowałam ,............że podpalę ich posesję.Długo nad tym rozmyślałam, zżerało mnie to tak bardzo,że został tylko ze mnie wrak, znerwicowany wrak.

Później jakoś zmienił pracę więc już nie było czasu na schadzki , przestał ich? czy ją? odwiedzać, powoli zapominałam.........i nie wiem kiedy to się stało..............zaczęło mi być to zupełnie obojętne, nic mnie już to nie obchodzi a z tą kobietą romawiamy jak dobre znajome..........teraz mój mąż denerwuje się i mówi,że chyba zgłupiałam ,że zadaję się z takim czymś :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
ale ja wiem jedno :dostałą prezent i wielką łaskę od Boga.To On uleczył mój ból.

I dziś wiem,że niepotrzebne były awantury, rozmyślania, nawet to podpalenie ...ale głupota.......moja....... no i oczywiście do tego nie doszło.........

Musisz uciszyć swoje serce.Z Jezusem, bo inaczej sie nie da.Jesteśmy marni tu na ziemi, aby po ludzku do czegoś dobrego dochodzić, nie dajemy rady, On musi byc blisko nas.Na początku jest to bardzo trudne, ale możliwe, więc do dzieła..............

I bardzo dobrze,że jest to Forum.Kopalnia i głębia mądrości i tutaj jest Bóg.
Żal tylko ,że kiedyś tego nie było.

I to też dla ciebie:Ewangelia wg Św.
Mateusza 18,21-35

Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?». Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: "Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam". Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: "Oddaj, coś winien!". Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: "Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie". On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: "Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?". I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu».

Spokoju serca życzę pozdrawiam.

Anonymous - 2012-06-01, 19:37

laura_33_31 napisał/a:
Witaj, wy mężczyźni fakt jesteście inni, ale zdrada boli tak samo i nas kobiety,


Na jednej ze stron w necie dotyczacej zdrady
napisane jest cos takiego:



Zdrada psychiczna czy fizyczna – która boli bardziej?
7 czerwca 2011
--------------------------------------------------------------------------------



Zdrada boli. Ale czy bardziej boli zdrada psychiczna czy fizyczna? A może obie „odmiany” zdrady bolą tak samo?

Według większości kobiet emocjonalna zdrada jest znacznie gorsza od zdrady fizycznej. To może wyjaśniać, dlaczego Hillary Clinton została z Billem Clintonem i wydawała się być nieporuszona, kiedy zdradził ją z połowę młodszą asystentką, Monicą Lewinsky.

Warto przypomnieć, że wiele osób dzieli zdradę na psychiczną i fizyczną. Zdradzający usprawiedliwiają się: „To tylko platoniczna znajomość”. Jednak tak naprawdę jeśli o drugiej osobie zaczynamy coraz więcej myśleć, tęsknić za nią, okłamywać partnera po to aby się z nią spotkać. Wtedy to już mamy do czynienia ze zdradą, ponieważ zaczyna się ona najpierw w ludzkim umyśle i nie musi skończyć się w łóżku. Dlatego niektórzy ludzie ciężej znoszą zdradę emocjonalną. Bardziej bolesne dla nich to że partner trwale zaangażował się psychicznie w relacje z inną osobą niż zdradził ich fizycznie. Tym bardziej jeśli był to jednorazowy „skok w bok”.

Niewierność emocjonalna – głębokie, namiętne związki między ludźmi, którzy często nawet nie zdają sobie sprawy, że przekroczyli granicę między platoniczną przyjaźnią a romantycznym uczuciem – to największe zagrożenie, przed jakim może stanąć małżeństwo. Ponad 80% niewiernych ma romans z kimś, kto początkowo był tylko przyjacielem, kolegą z pracy, znajomym. Badania pokazały, że 50% niewiernych kobiet i 62% niewiernych mężczyzn miało romans z kimś z pracy. Intensywna lecz niewidoczna, erotyczna ale nieskonsumowana, emocjonalna niewierność jest niebezpieczna, uzależniająca. Jeśli często udajesz, że jesteś singlem, wysyłasz potajemne smsy czy maile, dzielisz się intymnymi szczegółami z kimś, kto ci się podoba i okłamujesz partnera to jest to zdrada emocjonalna.

Badania dowodzą, że mężczyźni mają odmienne podejście do kobiecej zdrady. Są o wiele bardziej zazdrośni, kiedy kobieta zdradzi ich z pobudek czysto seksualnych – z młodszym, lepiej zbudowanym i sprawniejszym w łóżku mężczyzną, niż gdyby zaczęła go zdradzać z mężczyzną, w którym się zakochała. Kobiety są tego dokładnym przeciwieństwem. Dlaczego tak się dzieje?

Wszystko jest głęboko zakorzenione w naszej ewolucji. Mężczyźni byli przez tysiąclecia uczeni, żeby być bardzo czujnym w sprawach seksu, ponieważ nigdy nie mogli być całkowicie pewni, że to oni są ojcami własnego dziecka.

Psychologowie Kenneth Levy i Kristen Kelly z Uniwersytetu Stanowego w Pensylwanii twierdzą, że różnice w zazdrości mogą być zakorzenione bardziej w naszych charakterach, będących skutkiem osobistych historii i doświadczeń wyniesionych ze związku, niż płci.

Levy i Kelly wątpią w dominujące, ewolucyjne wytłumaczenie, ponieważ na świecie jest mnóstwo mężczyzn, którzy tak jak kobiety – o wiele bardziej przeżywają zdradę emocjonalną, niż zdradę opartą tylko i wyłącznie na seksie. Jest to ich zdaniem uwarunkowane zaufaniem i emocjonalnym przywiązaniem do partnera.

Psychologowie stawiają hipotezę, że osoby, które czują się bardziej dotknięte zdradą fizyczną, są ze sobą związane bardziej aspektami seksualnymi niż prawdziwą, emocjonalną zażyłością.

W tym celu postanowiono przeprowadzić badanie, podczas którego naukowcy zapytali mężczyzn i kobiety, co bardziej by ich zabolało – zdrada fizyczna czy emocjonalna. Wyniki potwierdziły hipotezy badaczy, które zostały przedstawione w raporcie w piśmie Physiological Science, dzienniku Stowarzyszenia Nauk Psychologicznych.

Ci, którzy nie czuli się związani emocjonalnie z partnerem i cenili sobie w związku głównie autonomię, byli o wiele bardziej rozgoryczeni, kiedy doszło do zdrady fizycznej. Natomiast ci, którzy byli w związku o silnej bliskości psychicznej, o wiele boleśniej odczuwali zdradę emocjonalną.

Z powyższego wynika, że postrzeganie zdrady nie zależy od naszej płci – tylko leży w naszych charakterach i doświadczeniu.

Materiały: www.Eyeliner.pl, www.Zdrada.rozstania.pl, www.Figa.pl, www.k

wniosek ???
płec nie odgrywa roli

piotrploc napisał/a:
Zdeptała moją miłość. Ale chcę wierzyć, że nie zadeptała jej do końca i o to się często nieśmiało, w duchu modlę.

Piotrze i pielęgnuj to bo z tego małego ziarenka ma szanse coś dobrego zakwitnąc, gdy cały zły kurz opadnie

Anonymous - 2012-06-04, 08:51

xxx
Anonymous - 2012-06-15, 10:19
Temat postu: Re: Jak wybaczyć zdradę
piotrploc napisał/a:

... Stara się ona wyprzeć zdradę ze świadomości, zachowuje się jak gdyby nic się nie stało. ... na okrągło myślami o jej zdradzie już trzeci miesiąc.

Coś jakbym ja pisał. Ale u nas po trójce są lata. Nigdy nie jest to prosty proces i nie licz na sukcesy "jak ręką odjął".
Moim zdaniem to właśnie osoba zdradzająca (jeśli jest zainteresowana odbudową/budową związku) powinna w pierwszym rzędzie pójść na INDYWIDUALNĄ terapię/rozmowę by jej ktoś neutralny powiedział co się w Tobie dzieje, co może zrobić, a czego w żadnym wypadku zrobić jej nie wolno. W moim przypadku nie udało się to.
One po prostu nie zdają sobie sprawy, że mężczyzna funkcjonuje inaczej niż kobiety. Że rzeczy, na które ona nie zwróci uwagi Tobie jadą „zardzewiałym drutem kolczastym” po świeżych ranach. I powodzenia.

Anonymous - 2012-06-15, 22:47

Norbert, te badania naukowców to koszmarne bzdety. Co to za ludzie, jaki wyznają światopogląd, że raczysz tu nas ich "autorytetem"? Przede wszystkim trzeba zacząć ta analize od zdefiniowania pojęcia zdrady, zasad, przykazań - 6 przykazania - ono brzmi "nie cudzołóż", a nie "nie flirtuj". "Zdrada emocjonalna" jest namiastką, może być przyczynkiem, substytutem, ale nie jest zdradą w pełnym tego słowa znaczeniu.
Anonymous - 2012-06-15, 23:18

Orsz napisał/a:
Zdrada emocjonalna" jest namiastką, może być przyczynkiem, substytutem, ale nie jest zdradą w pełnym tego słowa znaczeniu.
a jak to sie ma do słow Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić i Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. , jeżeli przeszkadza Ci cos w pełnieniu woli Bożej odrzuc to , reka odetnij itp i nie nalezy kusic losu myślami,że flirt może byc niewinny, namiastką i pocieszać sie czy usprawiedliwiać,że to jeszcze nie
Orsz napisał/a:
w pełnym tego słowa znaczeniu.


Podobnie jest ze słowami np nie zabijaj ...czy uważasz Orsz ,ze ktos ma racje ,jesli mówi,że niektóre metody zapobiegania ciazy to jeszcze nie jest zabijanie zycia? ...podobnie wytłumaczysz ,ze to jeszcze nie w pełnym tego słowa znaczeniu????

Anonymous - 2012-06-16, 08:22

Orsz napisał/a:
Zdrada emocjonalna" jest namiastką, może być przyczynkiem, substytutem, ale nie jest zdradą w pełnym tego słowa znaczeniu.


Nie jest namiastką. Psycholodzy twierdzą, że zdradę emocjonalną mocniej przeżywają kobiety, zdradę fizyczną - mocniej przeżywają mężczyźni. Jestem w tym przypadku kobietą typową - dla mnie niezwykle bolesną zdradą męża było jego zaangażowanie emocjonalne w "przyjaźń" z inną kobietą. Jego zdrada fizyczna na koniec to już był w moim odbiorze w zasadzie pikuś.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group