Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak walczyć o męża?

Anonymous - 2012-04-03, 13:30
Temat postu: Jak walczyć o męża?
Jestem mężatką od 2,5 roku, mam 26 lat, mąż 30. Nie wiem dokładnie w którym momencie pogubiliśmye sie z mężem. Nasz dialog przestał polegac na szczerej rozmowie a jedynie na przekazywaniu informacji. Obwiniam za wszystko siebie. Nie wspierałam męża tak jak tego potrzebował, nie potrafiłam go pocieszyć, wiecznie miałam pretensje, że musimy mieszkać u jego rodziców, odmawiałam mu kontaktów seksualnych, nigdy ich nie inicjowałam choć pragnęłam i pragnę męża. Z nowym rokiem wyprowadziliśmy się. Nie było już zadnych kłótni, ale mijaliśmy sie, nie spedzaliśmy razem czasu, nie było juz miedzy nami czułości. Tydzien temu mąż powiedział, ze spotkał sie z inną kobietą. Było to dla mnie nie ważne, chciałam o wszystkim porozmawiać, dojśc do porozumienia, pogodzić sie, popracowac nad zwiążkiem. Ale mąż uparł się, ze chce odejść, ze chce być już sam bo "jest egoistą". Wiem, ze nie jest. Wczoraj przyznał się, że zdradził mnie z tamtą kobietą. Nie ukrywam, ze to niesamowicie boli, niesamowicie, ale wybacze mu wszystko byle chciał sie postarać, popracować. On widzi jedno rozwiązanie- swoje odejscie a potem rozwód. Nakłaniałam go do wizyty u psychologa- seksuologa ale sie nie zgadza. Powiedział, ze chce isc tylko porozmawiać z księdzem bo "boi sie tylko Boga". Podkreśle tutaj, ze ja nie jestem tak mocno wierząca jak mąż, on zawsze za reke prowadził mnie do kościoła. Mąż twierdzi, że kocha mnie tylko jak siostre, nie pożąda. Czy da sie odbudowac Nasze małżeństwo? Czy da sie cokolwiek zrobić? Błagam o pomoc. Mąż jest dla mnie najważniejszy na świecie, moje małżeństwo jest dla mnie najważniejsze, zrezygnowałabym z wszystkiego dla męża. Tak badzo pragnę żeby było jak kiedyś, żeby mąż chciał ze mną być. Nie wiem co powoduje jego chęć odejscia, mam wrażenie, ze chce sam siebie ukarać za zdrade. Ciągle wyciągam do niego reke, on jak skała, ani drgnie. Wzorując sie filmem codziennie robie krok w jego strone, nakłaniam do rozmowy, daje słodkie niespodzianki, dla niego gotuje, organizuje nam weekendy i wieczory... a moze mam mężowi dać czas na przemyślenie?

Wiem, ze Panstwo sa bardzo zajęci ale błagam o pomoc. Może to tylko kryzys który nas oczyści, ale mąż nie chce walczyć. Wiem, że liczy sie teraz tylko z Bogiem a wysłucha tylko księdza lub osoby mocno wierzącej w Boga i Miłość.
Jesteśmy z Poznania. Gdzie możemy szukac pomocy? Gdzie ja moge szukac pomocy?

Anonymous - 2012-04-03, 15:04

Kochana ja sama jestem w kryzysie, więc cięzko mi cokolwiek radzić, ale z tego co czytam to dla Ciebie pali się jeszcze duże światełko. Skoro mąż chce porozmawiać z księdzem, to niech zrobi to jak najszybciej, musisz mu w tym jakoś pomóc. Ponadto, może uda Wam się wspólnie czegoś posłuchać: polecam odsłuchanie nagrania ze spotkania dla młodych z dn. 10 marca 2012, przynajmniej tej części "Modlitwa o uwolnienie, uzdrowienie" Tu masz stronkę: http://czatachowa.pl/category/spotkania/
Anonymous - 2012-04-03, 15:12

Dziękuje! Dziękuje! Jestes jedyną osobą która oprócz mnie ma nadzieje. Podbudowałas mnie. Dzisiaj wysłałam męzowi mail z filmem Fireproof, kiedys on zabral mnie na ten film na "randke małżeńska" ale ja chyba wtedy miałam focha, nie porozmawialiśmy o sytuacji z filmu która teraz nas dotknęła. Bardzo żałuję.
Nie przestane sie starać, wyciagac reki do niego, modlic sie i płakać, błagac go o to zeby postarał sie powalczyć o Nasze małżeństwo. Warto! Nie zmienie zdania.
Jeszcze raz dziekuję.

Anonymous - 2012-04-03, 15:15

nie obraź się, ale teraz to chyba Ty powinnaś powalczyć o to małżeństwo

i to nie zachęcaniem męża do walki o nie, ale swoją przemianą, dzięki której będzie szansa że mąż sam będzie walczył i starał sie, aby z Tobą być

Anonymous - 2012-04-03, 15:19

U mnie kryzys już się trochę ciągnie, w sumie tak naprawdę 3 miesiąc (zresztą sama możesz poczytać o mnie w temacie ciąża.kochanka męża/samotność). Z tego co ja zauważyłam, to całe to błaganie i proszenie wogóle nie pomaga, wręcz przynosiło odwrotny skutek. Teraz wziełam się trochę za siebie, staram sie ładnie wyglądać, mówić, że cieszę się życiem (choć w środku jestem wypalona), ale mąż zaczął jakby troche inaczej na mnie patrzeć od tego momentu. W tym nagraniu z tego spotkania będzie taki moment kiedy małżeństwa biorą się za rąkę i warz z kapłanem powtarzają słowa modliwty-może to Was jakoś oczyści. Mam taką nadzieję, jeśli tylko uda Wam się tego odsłuchac wspólnie. Ja niestety nie mam takiej możliwości, przynajmniej na razie.

[ Dodano: 2012-04-03, 15:22 ]
A z magdą27 też się zgodzę- nad sobą trzeba ciągle pracować i Ty też musisz siebie zmienić na lepsze.

Anonymous - 2012-04-03, 15:25

Niepowiedziałam, ze nie walcze (patrz pierwszy post). Ale mąz prosi, zebym przestała, ze staranie sie nic nie da, ignoruje to co robie. Ide do przodu choc nie wiem do czego mnie ta droga zaprowadzi.
Jego 'walka" miałaby tylko polegać na przestaniu upierania sie, ze jedynym wyjściem jest rozwód czy jego odejscie. Żeby spojrzał szerzej.
"Na dobre i na złe"- nadeszło to złe, Nasz próba. Wiem, ze on tez kiedys sie starał o mnie, ale ja nie widziałam jako staranie, poprostu twierdziłam, ze taki jest. Teraz, głupia, dopiero widze. Przykro mi, ze taka byłam, ze nie dostrzegałam jego miłości.

[ Dodano: 2012-04-03, 15:29 ]
kropeczka- pracuje, ciężko mi idzie, ale pracuje. Boje sie, ze jak zaczne jak Ty udawać, że ze mną wszystko w porzadku, że świetnie sobie radze w życiu bez niego poczuje, ze teraz może odejsc (bo przeciez sobie radze). A wcale tak nie jest. Chce isc przez zycie z Nim.

Anonymous - 2012-04-03, 15:49

zerta napisał/a:
Ale mąz prosi, zebym przestała, ze staranie sie nic nie da


uważam tak jak Twój mąż, że to nic nie da
zerta napisał/a:
Jego 'walka" miałaby tylko polegać na przestaniu upierania sie, ze jedynym wyjściem jest rozwód czy jego odejscie. Żeby spojrzał szerzej.


a dlaczego za męża chcesz decydować na czym jego walka miałaby polegać?
to łatwe nakazać męzowi, żeby mnie kochał i chciał ze mną być
a o wiele trudniej stać się osobą z którą on bez żadnego proszenia i nakazów bedzie chciał być

dopóki poprzestaniesz na skupianiu się na mężu jak powinien walczyć, co powinno dla niego ważne być - czyli Ty i małżeństwo, zamiast nad pracy nad sobą i stawaniu się taką osobą o którą mąż sam z sibie będzie chciał się starc, to niestety ale tylko spawa będzie się pogarszała i jeszcze bardziej męża do siebie zniechęcisz

Mysle, że on intuicyjnie wyczuwa, że jak się starał i był przy Tobie, to Ty tego nie zauważałaś, nie szanowałaś go odpychając kiedy próbował się zbliżyć, a w sytuacjach intymnych jet to chyba jeszcze bardziej raniące niż np odepchnąc kogoś w jakichś innych codziennych sprawach.
I On teraz widzi, że jak Ci grunt pod nogami znika, to nagle wielki lament i że mąż najważniejszy.
Nie dziw się, że nie odbiera tych Twoich "starań" a raczej lamentu poważnie.
Bo ja bym w sumie też w taką przemiane współmałżonka nagłą w obliczu zagrożenia to nie uwierzyła tak szybko.
Bałabym sie, ze to zwykła reakcja obronna na to, że coś traci.

I gdyby mi jeszcze filmy pokazywał o miłości dojrzałej odpowiedzialnej takiej az po grób, po tym jak mnie traktował, to tylko niechęć bym do niego miała.

Drgnęło by we mnie coś dopiero, gdybym zobaczyła autentyczną przemiane wewnętrzną, nie nachalnie narzucającą sie, gdybym zobaczyła miłość - nie lamenty i rzucania sie na szyje, ale miłośc która daje mi wolność.
Wtedy dopiero mogłabym pomysleć czy dam rade zaufać na nowo, i być z tą drugą osobą.

Anonymous - 2012-04-03, 17:33

zerta napisał/a:
Jesteśmy z Poznania. Gdzie możemy szukac pomocy?


Stań na głowie i wyślij męża do tego pana:
http://www.jacek-pulikows..._mezczyzne.html

Nie wiem tylko czy i gdzie w Poznaniu przyjmuje Pulikowski.

Polecam go dlatego, że jestem pod wrażeniem jego wiedzy - w ubiegły weekend byłem na rekolekcjach z jego udziałem :).

Anonymous - 2012-04-03, 18:53

Zerta jeżeli taki ktoś jak ja może cokolwiek doradzić to skontaktuj się księdzem ale o wykształceniu psychologicznym doradzał bym kontakt z Jezuitami gdzie w Poznaniu nie wiem ale myślę, że ten wysiłek z Twojej strony jest wart właśnie Twojego zachodu. Postępowanie takie jak w filmie jest potrzebne przede wszystkim Tobie aby pokochać na nowo i tym razem prawdziwie swojego męża.
Życzę Tobie uratowania małżeństwa.
Tolek

Anonymous - 2012-04-03, 21:19

Witaj Zerta na forum

zapraszam na spotkania Ogniska Sycharowskiego w Poznaniu

tu namiary
http://poznan-elzbietanki.sychar.org/

może razem z mężem ? Ale jak odmówi pójdź sama.

Pogody Ducha

Anonymous - 2012-04-03, 23:02

W kościele parafialnym Najświętszego Zbawiciela przy ul.Fredry w Poznaniu jest Poradnia rodzinna w której można było do niedawna spotkać p. Jacka Pulikowskiego, ale bardzo polecam kontakt z aktualnym proboszczem tej parafii z księdzem Pawłem Pacholakiem przewodniczącym Referatu Duszpasterstwa Małżeństw i Rodzin Kurii Metropolitalnej, przewodniczącym Rady Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Poznańskiej i Diecezjalnym Duszpasterzem Rodzin. :-) Jest On bardzo mądrym i przesympatycznym człowiekiem.
Anonymous - 2012-04-04, 08:49

Bardzo dziękuje wszystkim za rady, drogowskazy.
Na głowie nie stane, nie zmusze do niczego męża, nie namówie, nie chce go naciskać. Zapisałam Nas na Spotkanie Małżeńskie (11-13 maj), poprosiłam wczoraj męża żeby sie zastanowił czy chce iść na nie ze mną, ale od razu powiedział, ze nie ma po co. Mam nadzieje, ze zmieni zdanie.

Mirakulum- dziekuje i do zobaczenia!
Annamaria64- Pójde do proboszcza na Fredry. Na razie wszedzie sama, ale powiem mężowi że jak tylko bedzie chciał, bedzie gotowy to chciałabym zeby poszedł ze mną.

[ Dodano: 2012-04-04, 10:12 ]
mada27 Wiem, ze mąż sie boi. Od paru miesiecy nad sobą pracuje i samej mi jest lepiej z ta juz odrobine wypracowaną, spokojniejsza mną. Długa droga przede mną, wiem, ide dalej. Ale dlaczego wg Ciebie staranie sie (pracowanie nad sobą, robienie mu miłych niespodzianek, mówienie komplementów, proponowanie pomocy, rozmowy) nic nie da?
Może źle napisałam (jego walka miałaby...). Chciałabym poprostu żeby zauważył zmiane, przyjmował moje starania. Wiem, nic nie mogę chcieć.
Wydaje mi sie, ze oceniłaś już, ze wina leży tylko po mojej stronie. Zresztą sama to tak opisałam w mailu. Nie chce sie bronić.

Anonymous - 2012-04-04, 12:16

zerta napisał/a:
robienie mu miłych niespodzianek, mówienie komplementów, proponowanie pomocy, rozmowy) nic nie da?


czy wczesniej podczas trwania Waszego małżeństwa tak robiłaś?

jeśli nie albo od święta, i teraz nagle taki masz zryw?

już nawet zryw pomijając, to pomyśl, czy zostwaił Cię dlatego że mu komplementów nie robiłaś i niespodzianek?

myśle, ze nie

i dlatego warto wg mnie starać się naprawiać przyczyny i swoje złe cechy, przez które mąż uciekł, to powinno być sednem pracy nad sobą i tych starań z Twojej strony właśnie, a nie zasypywanie go kwiatami

Anonymous - 2012-04-04, 13:17

Tak, robiłam.
Tak, od swieta (pojęcie względne)
Nie. Powiedział, ze posypało się, bo nie inicjowałam zbliżeń, nie czuł sie przy mnie atrakcyjny, nie potrafiłam go chwalić, byłam pesymistką, nie byłam zadowolona ze swojego życia... itp.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group