Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Co w jego głowie siedzi?

Anonymous - 2012-04-12, 00:14

Alda napisał/a:
Pytał czy ja mam kogoś,


Tak Alda mamy Kogoś,
kto nas już nigdy nie zostawi , nie zrani , nie zawiedzie , facet na 100%

Wiesz kto ?

w jednym z Kazań ks. Pawlukiewicz
... kochanie, ja mam już kogoś ....
mówił , że każda narzeczona czy narzeczony powinien uprzedzić drugą stronę , że ona (on) nie będą pierwsi ,
bo ja mam już kogoś, kogo kocham bardziej od Ciebie . Jezusa

Ja odkryłam to dopiero niedawno , niecałe 3 lata temu ,
ale ja z tych upartych i bardzo opornych :mrgreen:
Pogody Ducha

Anonymous - 2012-04-12, 08:20

Najgorsze jest to, że ja juz nie potrafię modlić się o nasze małżeństwo. Wcześniej robiłam to często. Teraz coś mnie odpycha. Czuję, że mi sie ono już nie należy - daltego Bóg nie chce żebym się o nie modliła.
Anonymous - 2012-04-12, 09:24

Aldo ..poczytaj sobie jeszcze raz w/w posty i zobacz ile osób cie kocha , im wszystkim na Tobie zależy , może dla nas wszystkich warto spróbowac kolejny raz , stracić można niewiele wygrac dużo , prosić Pana Boga by Tobą pokierował ,ja już prosze.
Anonymous - 2012-04-12, 10:08

Aldo, Twój mąż ma solidne wyrzuty sumienia, mam wrażenie, że jego "bycie" w związkach to głównie problem : uprawiać seks. Sprawia wrażenie uzależnionego od seksu, niedojrzałego do małżeństwa człowieka. To jego ciągłe zaczepianie Ciebie świadczy o tym , że nie jest pewien swoich decyzji, a to daje jakąś nadzieję. Ale czy naprawdę chciałabyś, żeby taki mąż jak teraz wrócił do Ciebie? Zwiałby kolejny raz, gdyby okazało się, że np. rozchorowałaś się i seksu nie będzie.
Aldo Tobie jest potrzebny odpowiedzialny, pełen miłości, zdolny do poświęceń i wyrzeczeń mąż, który da Tobie i dziecku poczucie bezpieczeństwa. O to dla Twojego męża warto się modlić, o jego nawrócenie i przemianę. Zdecyduj sie na jakąś konkretną modlitwę i codziennie, systematycznie ( bez emocji) ją odmawiaj. Nie wdawaj się z mężem w żadne słowne gierki, powiedz mu , że wytrwale modlisz się o jego nawrócenie i tyle. Zajmij się sobą, a jego zostaw Bogu. On naprawdę musi dojrzeć, a to będzie trwało w czasie. Nie przegap tego czasu i wykorzystaj go dla siebie i dziecka, na wasz rozwój. Smakuj każdy dzień, przeżyj dobrze każdą chwilę, wierzę, że Twoja jasna postawa zaniepokoi ( już niepokoi) męża na tyle , że będzie chciał coś zrobić dobrego w swoim życiu.

Anonymous - 2012-04-12, 11:09

Alda napisał/a:
Najgorsze jest to, że ja juz nie potrafię modlić się o nasze małżeństwo. Wcześniej robiłam to często. Teraz coś mnie odpycha. Czuję, że mi sie ono już nie należy - daltego Bóg nie chce żebym się o nie modliła.


Nie módl się o małżeństwo, módl się za męża, za dziecko i siebie. Uwierz i zaufaj Panu, że On wie najlepiej. Zostaw to Jemu, zawierz ten problem całkowicie a Ty swoją miłość "zainwestuj"(przepraszam za słowo) w Jezusa, otrzymasz wielokroć więcej niż dasz, naprawdę.
Spróbuj znaleźć czas i zajrzeć do filmowego kącika (np."Spotkanie") czy jakaś książka. Mnie osobiście to pomaga gdy tracę siły, wiarę i nadzieję.
A poza tym jako kolejna tu osoba Cię zapewniam: JESTEŚMY Z TOBĄ! Czujesz???

Anonymous - 2012-04-12, 11:59

Aldo a może czas juz na profesjonalna pomoc z zewnątrz? Moze powinnas skorzystac z porady psychologa, terapii która pomoże ci odbudować poczucie utraconej wartości, godności, postawi na nogi i nauczy jak sobie radzić z uczuciami.

Masz jedno życie i jak je przeżyjesz zależy w dużej mierze od ciebie, od twoich decyzji chęci życia inaczej. Tylko ty masz wpływ na to co się dzieje wokoło ciebie, i czy chcesz coś z tym zrobić.

Męza problemy sa jego chęcią przerobienia, a najpierw zobaczenia że je ma. Ale z doświadczenia niektórzy ludzie wolą jednak żyć w nieświadomości włąsnego poparania, obwiniając innych za to, bo tak prościej. Nie trzeba nic robić ze soba, mazna innych wykorzystywac egositycznie dla włąsnego dobrostanu.

Na niego nie wpłynie nikt inny niż on sam, czy chce to widzieć czy nie. Czasami jakieś zdarzenie wpływa na refleksje, czasami żyja do końca swoich dni niszcząc po kolei na swojej drodze ludzi z którymi sią wiążą, mają jakieś relacje.

Ty masz wpływ tylko na siebie, na to co czujesz i jak sobie z tym możesz radzić. Ale też od ciebie zależy tylko czy chcesz to zmienić czy trwac nadal w tej próżni.
Uwikłałąś sie w toksyczna relację, w głębokie współuzależnienie od męża i pomoc profesjonalna jest ci bardzo potrzebna by uzmysłowić ci ten stanm rzeczy i sprawić że mozna życ inaczej. Pełniej, radośniej, spokojniej, z szacunkiem do siebie z zaufaniem do siebie i innych.

Anonymous - 2012-04-12, 19:00

Dziękuję Wam za tak szerokie wsparcie. To miłe, że jest ktoś kto się przejmuje moim losem. Tak naprawdę to nie mam z kim pogadać, bo rodzina i znajomi uważają że dawno powinnam się rozwieść i ułożyć sobie życie.
Już raz doświadczyłam ogromnej pomocy ze strony ludzi z tego forum. Było to podczas rozprawy rozwodowej. Czułam wtedy Waszą pomoc w postaci modlitwy i czułam pomoc Ducha Św.
Muszę się jakoś wziąć w garść. Dziś mąż znów zadzwonił uradowany i pytał o to co zawsze.. nie chciałam z nim rozmawiać, powiedziałam żeby dał mi spokój...

Anonymous - 2012-04-12, 21:38

Aldo,

Twoj maz ma kochanke. Wiesz o tym Ty, Wasza rodzina itd bo potrafi sie tym nowa relacja afiszowac.

Mimo to dzwoni do Ciebie i pyta sie co u Ciebie. Dzwoni i mowi ze ma zyczenie abys ulozyla sobie zycie. Dzwoni i prosi o seks.
Nie tylko Ty ale i Twoj maz nie potraficie wyzdrowiec w tym ukladzie bo on jest oparty na wzajemnym kontrolowaniu. Maz dzwoni aby zbadac sytuacje, Ty czekasz kiedy sytuacja sie zmieni bo od tego zalezy, w Twoim mniemaniu, Twe osobiste szczescie.

Bywalec miala racje piszac o tym, ze moze to czas aby zaczac szukac profesjonalnej pomocy z zewnatrz. Jestes wyraznie wspoluzalezniona od meza, on rowniez od Ciebie ale na teraz, podkreslam na ten czas, nie jestescie w stanie stworzyc konstruktywnej relacji. Zadne z Was nie potrafi na dzis zatroszczyc sie o siebie, byc szczesliwym samym ze soba. Manipulujecie, placzecie,grozisz mu ze nie bedzie seksu jezeli nie odejdzie od kochanki, chcesz miec na niego wplyw, na jego przemiane, chociaz wiesz ze nie masz tego wplywu, szukasz metod jak moze zmienic meza, nie potrafisz ziemi poruszyc aby zostawil kochanke i wrocil jako dojrzaly, swiadomy swych decyzji i trzymajacy sie ich konsekwentnie, mezczyzna. Stad tyle pytan: zadajesz pytania o to co w jego glowie siedzi, chociaz przeciez wiesz, ze tego nikt nie wie, nie wiesz Ty, nie wie byc moze i jego nowa partnerka ale Ty nadal pytasz, doszukujesz sie co z nim sie dzieje, czego chce, co sie stanie...

A co siedzi w glowie Aldy? Czego pragnie Alda? Jakie ma plany na dzis, jutro? Jakie sa Twe ulubione kwiaty, Aldo? I wreszcie, co dzisiaj zrobilas dla siebie- kobiety jaka jestes?

Aldo, odloz temat meza na bok. Niech on idzie teraz wlasna droga. Jak dalej ta droga sie potoczy tego nie wiesz, on moze i sam nie wie.
Na teraz zajmij sie soba, poznawaj siebie, pokochaj siebie. Uwierz mi ze bycie szczesliwym ze soba i dziekowanie Bogu za to co otrzymujesz od Niego i juz otrzymalas jest ogromnym krokiem do przodu. Jest tez krokiem do wolnosci w ktorej nie ma miejsca na pytania magiczne na ktore raczej nie znamy odpowiedzi.

Anonymous - 2012-04-13, 13:19

Mąż nie przyznaje się do tego, że ma kochankę. Zaprzecza temu za każdym razem, lub milczy w tym temacie. Dopiero teraz powiedział, że układa sobie życie ale nie tak jak ja myślę ...
I tyle wiem.
Postanowiłam być twarda. Powiedziałam, zę nie jestem agencją towarzyską, i żeby mnie więcej nie obrażał i poprosiłam o szacunek.
Chyba go to ruszyło trochę...

Anonymous - 2012-04-13, 15:08

Alda napisał/a:
powiedział, że układa sobie życie ale nie tak jak ja myślę ...
I tyle wiem.
Postanowiłam być twarda. Powiedziałam, zę nie jestem agencją towarzyską, i żeby mnie więcej nie obrażał i poprosiłam o szacunek.
Chyba go to ruszyło trochę...


a do tej pory przez 5 lat nie prosiłaś?

to albo
- skąd miał wiedzieć, że tobie ten ukłąd nie pasuje. Oboje coś
na sobie wymuszaliście, manipulowaliście soba mysląc, że
zadziała. Oboje cos dostawaliście w zamian, ale nie to czego tak na prawde chcieliście od siebie
- albo jesli prosiłas, dawałaś negatywne jakieś oznaki braku
zainteresowania jego propozycjami a on nie reagował, tylko
zwlekał jakiś czas po czym ponownie wysyłał takie teksty pod
twoim adresem to jak myslisz tym razem go zreflektowało? Tym
razem sie zastanowił i zaprzestanie?


Ja myślę, że raczej ten pierwszy układ był zachowany. Brak
komunikacji zdrowej, lęk przed ostatecznym zakończeniem związku, chęć kontroli i poczucia jakiejś włądzy nad tym co sie dzieje
powodował twoje podtrzymywanie tej relacji i zgody często
pomimo braku satysfakcji z tego co wzamian dostawałaś. Ale i
tak na tyle dużo by redukować lęk przed ostatecznym brakiem
kontaktowania sie z tobą.

Wypracowaliście w ten sposób relacje na zasadzie karania i
wynagradzania.
Jak sie zachowiesz tak jak sobie życzę ja ci się odwdzięcze.
Będziesz miły dla mnie, zrobisz jak chce, uspokoisz moje
strachy, rozbudzisz utracone nadzieje i wiare, podtrzymiesz tym
iluzje trwania małżeństwa to ja będe miła dla ciebie.
Układ wymienny na zasadzie biore daje tyle ile uważam i chce,
bez patrzenia na uczucia drugiej strony.
Karanie za brak dawania tego co chce wpracowany przez 5 lat do
perfekcji zaprowadził was w ślepy zaułek.
Stwierdziłaś, że oprócz odczucia poniżenia, braku szacunku nie
masz nic mąż nadal manipuluje, ty także nim, nadal jesteście
obok zamiast razem.

Czas na inna strategie, czas zając sie soba, samej wyznaczyć
sobie granice, nie mężowi a sobie. I trzymac się ich, by samej
swoich granic nie przekraczac, by nie dawać sie manipulować ani
nie manipulować mężem.

Anonymous - 2012-04-13, 15:59

Tylko jakie to trudne kiedy serce pragnie czegoś innego niż rozum.
Anonymous - 2012-04-13, 18:36

kinga2 napisał/a:

Nie masz racji Aldo, zawsze jest nadzieja na odrodzenie, to tylko zalezy od Twojej wiary w waszą miłość.



A poza wiarą w waszą Miłość, Aldo - rozważ możliwość udania się na terapię, która pozwoli Ci uwolnić się od chorych relacji. Tak, abyś mogła zacząć normalnie żyć, a nie wegetować, oczekując na jakikolwiek znak uprzejmości ze strony pana męża. Który karmi się Twoim bólem.
Aldo - terapia, praca nad sobą, aby zwalczyć chore relacje.

Ściskam Cię mocno i wspieram
Bajka

Anonymous - 2012-04-13, 18:44

Alda napisał/a:
Tylko jakie to trudne kiedy serce pragnie czegoś innego niż rozum.



najprościej Aldo wyjaśnić to tak...
- jak serce bierze przewage nad rozumem a nie ma równowagi to się cierpi. Jak cierpienie jest długotrwałe to zaczyna sobie człowiek z nim nie radzić. I wtedy włąśnie jest ten moment kiedy powinien skorzystac z pomocy by zacząc sobie radzić ze skutkami cierpienia jak i samym cierpieniem.

Anonymous - 2012-04-13, 19:07

Niestety. ale nie stać mnie na terapię.
Będę musiała jakoś sama się z tego wydobyć...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group