Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Uzależnienia - Seksoholizm - co zrobić z małżeństwem?!

Anonymous - 2012-01-28, 12:49
Temat postu: Seksoholizm - co zrobić z małżeństwem?!
Piszę bo może ktoś kto jest na forum miał lub zna podobną do mojej sytuację. Nie wiem co mam robić? Jesteśmy z mężem już prawie 3 lata po ślubie. Znamy się 6 lat przed ślubem zobaczyłam że mąż ma w telefonie wiadomości o treści erotycznej tłumaczył mi to stresem przed ślubem w większość osób twierdziła że to normalne ja wiem i wiedziałam że to nie jest normalne ale mimo to doszło do ślubu może wierzyłam że faktycznie to tylko stres? Po ślubie zaszłam w ciążę, mąż zaczął mnie unikać, odkrywałam co raz więcej smsów do serwisów erotycznych to samo było w internecie, w końcu zaczął przenosić rozmowy na realne osoby, kradł na to wszystko nasze wspólne pieniądze. Ledwo dotrzymałam ciążę. Po porodzie wyrzuciłam go z domu ale wrócił obiecał że zacznie się leczyć. Minął rok leczenie nic nie daje albo raczej on mało się w nie angażuje. Jestem znowu w ciąży ale tym razem sytuacja się powtarza choć jakiś długi czas wierzyłam że jest już wszystko dobrze ale nie było on po prostu lepiej ukrywa to co robi. Po za tym uzależnieniem jest dobrym mężem, zajmuje się domem, dzieckiem, mną ale to w czym siedzi niszczy uczucie jakie jest między nami. Nie wiem co robić, najchętniej rozstałabym się z nim by chociaż tym razem donosić ciążę. Nie mówię o rozwodzie bo tego nie uznaję ale co raz trudniej walczyć mi z tym uzależniem. Mam mętlik w głowie. Byłam u księdza i ten namawiał mnie do pisania listu o unieważnienie małżeństwa, stwierdził że chodzenie do kościoła i spowiedź w niczym nam nie pomoże, nagadał mi o pedofilii i innych zboczeniach, nabrałam obrzydzenia do tego wszystkiego choć wiem że mój mąż do tego by nie był skłonny. Raczej ten ksiądz i ta spowiedź to była pomyłka. Nie wiem co robić, jak pomóc, jak to wszystko przetrwać? Jestem zagubiona.
Anonymous - 2012-01-28, 21:53

Witaj Reginko

Po za tym uzależnieniem jest dobrym mężem, zajmuje się domem, dzieckiem, mną ale to w czym siedzi niszczy uczucie jakie jest między nami.

Skad ja to znam?......
Z doswiadczenia....

Reginko....to uzaleznienie i trzeba z nim walczyc.
Na nic obiecanki...twarda miłosć ,tylko i wyłącznie.
Terapia!!!!

Anonymous - 2012-01-29, 12:37

Regino
Najwazniejsza jesteś Ty i Twoja relacja z Panem Bogiem.
Bedę wspierać Ciebie w modlitwie o Dobra i Owocna spowiedź.
Wasz związek ma prawo do łask , a jedna z nich którą pragniesz praktykowac to szukać Dobra u Źródła, tego nikt nie może Ci zabrać...nawet Kapłan.
Zdajesz sobie sprawę ,że Twój lek , zmęczenie i przerażenie nie beda pomagałay...
To jest współuzaleznienie, ale i też dla Ciebie szansa na ponazywanie pewnych spraw, na odkrycie siebie nowej , Reginy w lepszej wersji z Panem Bogiem.
Życze Ci wytrwałosci...Nie rezygnuj ze spowiedzi i prośby o pomoc, koniecznie twrdo musisz zaznaczyć ,że z łaski tego Sakramentu chcesz zrobic wszystko co w Twojej mocy, reszte nalezy do Boga.

Pogody Duch , wspieram modlitwą :)
Niech Pan Blogoslwi Tobie i Twoim bliskim

Anonymous - 2012-01-29, 14:59

Regina22 napisał/a:
Raczej ten ksiądz i ta spowiedź to była pomyłka.


kiedy ja na spowiedzi powiedziałem że żona zostawiła mnie i odeszła, usłyszałem że to jeszcze nie koniec świata i na pewno ułożę sobie z kimś życie.

Nie możesz się tym zrażać, ksiądz też człowiek, i nie zna do końca naszych sytuacji. Stąd taka ocena. Nie zrażaj się i poszukaj kontaktu gdzieś w innym miejscu z innym duchownym. Na pewno w końcu trafisz na kogoś kompetentnego.

Bardzo dobrze że nie myślisz o rozwodzie.
Zadbaj o jak najlepszą relację z Bogiem.
Wówczas kiedy zrobisz już wszystko co w Twojej mocy, resztę zrobi On.

Anonymous - 2012-01-29, 16:19

Bardzo dziękuję wszystkim za rady i przede wszystkim za modlitwę i wsparcie duchowe. Tylko wiara daje mi siły by wytrwać i poradzić sobie z uzależnieniem męża. Najgorsze jest to że mąż był już u wielu psychologów, terapeutów i nie potrafią go z tego wyciągnąć a nawet jeszcze bardziej go w tym pogrążali tłumacząc że przecież to lepsze od zdrady fizycznej, że dużo osób to robi. Czasami myślę że łatwiej by było wyleczyć alkoholika czy narkomana niż seksoholika. Wiem że najlepsze były by spotkania w gronie podobnych osób na terapii zamkniętej ale mąż unika tej formy, już nie wiem jak go skłonić i co zrobić by mu pomóc?! Martwię się też o nasze dziecko nie chce by przez mój stres coś się stało dlatego czasami zastanawiam się czy walka z tym ma jakiś sens?! Gdzie jest granica wytrzymałości?! Mam nadzieję że damy radę.
Anonymous - 2012-01-29, 18:15

Witaj Regino,

przeczytalam Twe posty.
Pamietam pewna dziewczyne, ktora kiedys spotkalam na AL-Anon. Pojawila sie tam na dlugi czas przede mna. Mowila o problemach swego wspoluzaleznienia od meza. Jak sie pozniej okazalo maz byl/jest czlowiekiem uzaleznionym od pornografii i seksu.
Mowila o tym duzo. I wiele rzeczy utkwilo mi w pamieci.
Miedzy innymi ta prawda ze problem uzaleznienia jakkolwiek sie objawia teraz (badz swiadoma ze nieleczona dobrowolna terapia seksoholizm moze sie przeksztalcic w inne uzaleznienie, znam takie przypadki) sa spowodowane czesto ale i tez nie jest to jedyna przyczyna: zaburzony swiat uczuc wynikajacy z dysfunkcyjnych zachowan jednego lub dwoch rodzicow (mowimy o sytuacjach majacych miejsce w dziecinstwie).
Na ile w tym jest prawdy odnosnie Waszej sytuacji, ocen i rozwaz sama.

Zajmij sie soba, znajdz grupe wsparcia, modl sie o wlasna autonomie, pogode ducha.
Maz, jezeli zmuszany do terapii, nigdy nie wyjdzie z wlasnych problemow.
Na Al-Anon mowilo sie o tym aby pozwolic kazdemu uzaleznionemu dotknac przyslowiowego dna. Ale i nawet pojecia dna dla kazdego ma inne znaczenie.

Darow Ducha Sw

Pozdrawiam

A.

Anonymous - 2012-01-29, 18:42

Mirela napisał/a:
koniecznie twrdo musisz zaznaczyć ,że z łaski tego Sakramentu chcesz zrobic wszystko co w Twojej mocy

Mirelko, komu Regina22 ma twardo to zaznaczyć? Księdzu przy spowiedzi czy mężowi?
Kurcze, szkoda że człowiek nawet idąc do spowiedzi musi się zastanowić, czy ksiądz "działa" pod wpływem Ducha Św, czy pod wpływem czynnika ludzkiego, który często niestety bieże górę...

Regina22 napisał/a:
Gdzie jest granica wytrzymałości?

Ta granica jest tam, gdzie sama ją wyznaczysz. Brzmi banalnie, czyż nie? Ale jakie to reudne. Wytrzymasz tyle, na ile się zgodzisz wytrzymać...
Kiedyś się obraziłam (a już byłam dorosłą osobą) na bardzo dobrą koleżankę, bo przyłapałam ją na kłamstwie... Powoli, sukcesywnie eliminowałam ją ze swojego grona, bo nie mogłam znieść, że mnie okłamała... Nie wytrzymałam, nie wytrzymałam tej świadomości, że ona mnie tak zawiodła...
A teraz... jestem żoną "notorycznego kłamcy"... przez rok wytrzymywałam kolejne kłamstwa wychodzące na jaw. Zawsze była ta nadzieja, że to ostatni raz... I stąd wiem, że człowiek wytrzyma tyle, na ile sobie pozwoli...

Regina22 napisał/a:
Martwię się też o nasze dziecko nie chce by przez mój stres coś się stało

Wiem, jak się czujesz. Wiem to dokładnie. Ja całą ciąże przeleżałam, bo pozwoliłam by stres i nerwy wzięły górę. Nie mam ani jednej dobrej chwilli w pamięci z tego okresu. Nawet ruchów dziecka nie pamiętam... Aż przykro stwierdzić, ale jakbym w ciąży nie była... Jak się patrzę teraz na tę moją piękność, to mam taki żal do siebie, że nie traktowałam jej jak powinnam, gdy była pod moim serduszkiem... Nie cieszyłam się ciążą,ciąża jakby była w nieodpowiednim dla mnie momencie...
Regina, choć teraz dla swej córeczki zrobiłabym wszystko, wiem, że czasu nie cofnę. Jest zdrowa, ale nie mam pewności że mój stres, moje wieczne zdenerwowanie nie będzie miało przełożenia kiedyś na jej charakter lub zdrowie w jakimś stopniu.
Powiem Ci tak: jeżeli wytrzymałaś z mężem 3 lata, to wytrzymasz jeszcze te kilka miesięcy. Proszę Cię jako kobieta, która jest w sumie całkiem niedawno po porodzie, zajmij się sobą. Zapomnij o mężu, zapomnij o hego problemie. Ja wiem, że to destruktywne, ale te 9 mcy (nie wiem ile zostało Ci do porodu) zapewne nie zmieni męża aż tak drastycznie. Nie znam się na tym, ale wiem, że Twój mąż jest dorosły i jest odpowiedzialny za swoje życie, sam się umyje, sam może sobie jedzenie przygotować. To maleństwo pod Twoim sercem, jego rozwój, jego zdrowie i co najważniejsze, JEGO istnienie w całości, jego życie zależy od Ciebie. Tylko od Ciebie (pomijam świadomie czynniki wyższe, bo chcę poprostu Ci zaznaczyć, że musisz się na dzidziusiu skupić). Załóż sobie pamiętnik. Pisz co jadłaś, co piłaś, jak się czułaś, o wizytach u lekarza, o pierwszym kopnięciu. Pisz wszystko, jakby maleństwo już widziało, już słyszało... Chodż w miejsca nieznane, tak jakbyś je chciała dziecku pokazać a potem opisuj to w pamiętniku. Zbieraj kamyczki, listki, cokolwiek, co w tym pamiętniku możesz zostawić, co możesz tam wkleić. Zobaczyśz, odciągniesz myśli od męża, bo niejako będziesz zmuszona każdego dnia wymyśleć coś, co będziesz do pamiętnika wpisać. A do tego być może poznasz innych ludzi, inne miejsca, poznasz siebie. Postanów sobie, że każdy dzień będziesz spędzać w jakiś inny sposób, że każdy dzień będzie inny. Nawet jakby ta inność miała polegać na tym, że do najbliższego parku pójdziesz inną stroną, albo w innych butach co zwykle. Kiedyś tak postanowiłam przeżyć wakacje - i choć nie ruszyłam się spoza mojej miejscowości, to były najpięknieszwe wakacje w moim życiu.
A mąż... może zauważy, że jesteś trochę nieosiagalna? Może będzie chciał dołączyć do Twych spacerów? Nie wiem.
Wiem, że dziecko jest teraz, po Bogu, najważniejsze.

Ps.Tylko Cię proszę, nie czytaj za dużo na temat ciąży... to może Cie tylko w depresję doprowadzić... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2012-01-29, 18:46 ]
Agnieshka napisał/a:
pozwolic kazdemu uzaleznionemu dotknac przyslowiowego dna. Ale i nawet pojecia dna dla kazdego ma inne znaczenie.

Święte słowa... tylko że jest wielka, choć prawie niewidoczna różnica pomiędzy "pozwoleniem" komuś na dotknięcie dna, a "pomocą" w tym... to tak na marginesie, bo sama marzę, dosłwonie marzę, by mój mąż w końcu tego dna dotknął... inaczej nigdy, przenigdy w życiu się nie opamięta... a czasem tak bym mu chciała pomóc na to dno iść... nie z zemsty... z chęci ujrzenia go w końcu podnoszącego się z tego bagna, w którym tkwi...

Anonymous - 2012-01-31, 09:02

Aniołek5 napisał/a:
Mirela napisał/a:
koniecznie twrdo musisz zaznaczyć ,że z łaski tego Sakramentu chcesz zrobic wszystko co w Twojej mocy

Mirelko, komu Regina22 ma twardo to zaznaczyć? Księdzu przy spowiedzi czy mężowi?
Kurcze, szkoda że człowiek nawet idąc do spowiedzi musi się zastanowić, czy ksiądz "działa" pod wpływem Ducha Św, czy pod wpływem czynnika ludzkiego, który często niestety bieże górę...


Aniołku witam serdecznie...
Komu? Wiesz czasem rzeczywiście byłoby wygodniej nic nie mówić i nie zastanawiac się komu, gdzie... Tak dla "świętego spokoju", który wcale nie jest święty...Duch św działa i to jest niewątpliwe...Ojciec Pio mawiał że" Ducha Sw nie nosi się w kieszeni", a to oznacza ,że On sam wybiera miejsce i czas. Do Ducha sw trzeba się modlić...Myślę sobie ,że Regina być może trafi jeszcze na nie jedno rozczarowanie, życze DARÓW DUCHA SW , by w pore i nie w porę DAĆ ŚWIADECTWO tam , gdzie Duch św pragnie uświęcić ....
Hm...tak sobie myślę ,że Boża miłość jest tak potęzna ,że działa w każdym człowieku który jest OTWARTY na Ducha sw. Nie jest tylko tak ,że to Kapłan może być Oswiecony Darami Ducha Sw, to jest przecież ŁASKA...o tą ląskę trzeba się modlić.
Z doświadczenia też wiem ,że im więcej modlitewnego zatrzymania przed Panem przygotowując się do spowiedzi prosząc i za Kapłana i za siebie , tym lepsze owoce tej spowiedzi. Mnie osobiście bardzo wiele to zajmuje. Czasem nawet jest tak ,że kilka dni musze się przygotowywac i prosić Ducha sw o łaskę DOBREJ SPOWIEDZI.

Pozdrawiam serdecznie
Niech Pan Błogosławi Tobie i Twoim bliskim

Anonymous - 2012-01-31, 11:26

Porozmawialiśmy kolejny raz o podjęciu leczenia, mam nadzieję że tym razem uda się. Czasami ciężko o nadzieję i wiarę w człowieka który wielokrotnie zawodził i o nadzieję że tym razem nic złego się nie wydarzy. Moim sukcesem jest to że on rozumie i wie że jest uzależniony to naprawdę duży postęp. Przyznanie się się do tego jest wielkim krokiem. Ja wiem że nie mogę być jego terapeutką wierzę że znajdzie w sobie odwagę do podjęcia terapii grupowej. Mówiłyście o sięgnięciu dna, faktycznie nikt nie wie czym jest to dno ja wiem że mój mąż wielokrotnie tego dna sięgał i był na dnie ja do niego wyciągałam rękę. Ja wiem że w leczeniu uzależnienia najważniejsze jest wsparcie i stanowcze działania, najważniejsze to się nie współuzależnić, nie tracić nadziei i wiary. Proszę o wsparcie w modlitwie o to by mój mąż odważył się wziąć udział w terapii.

Mirela. Ja również zauważyłam że im lepiej człowiek przygotuje się do spowiedzi i pomodli za spowiednika tym lepiej. Najważniejsze jest chyba to dla mnie że pomimo to że nawet ksiądz namawiał mnie do rozwiązania tego małżeństwa mam w sobie tą siłę by powiedzieć nie i nie ustawać w drodze ku temu by nasze małżeństwo było co raz lepsze, na dobre i na złe.

Anonymous - 2012-01-31, 14:01

Regina22 napisał/a:

Mirela. Ja również zauważyłam że im lepiej człowiek przygotuje się do spowiedzi i pomodli za spowiednika tym lepiej. Najważniejsze jest chyba to dla mnie że pomimo to że nawet ksiądz namawiał mnie do rozwiązania tego małżeństwa mam w sobie tą siłę by powiedzieć nie i nie ustawać w drodze ku temu by nasze małżeństwo było co raz lepsze, na dobre i na złe.

"W nauce Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa znajduje się również wezwanie do wiary w niezniszczalność miłości małżeńskiej. My, księża, niestety często popełniamy tu błąd, bo mówimy o tym dopiero ludziom, których małżeństwo się rozpada. Tymczasem trzeba mówić o tym wszystkim małżonkom. Również tym, których miłość jest świeża i gorąca i którzy mają subiektywne poczucie jej wiecznotrwałości. Bo wszystko, co ludzkie, podlega niestety dewaluacji i śmierci, i nawet taka miłość, której niezniszczalności ludzie są pewni, może umrzeć, a wówczas jady, wynikające z jej rozkładu, będą zatruwać wzajemne współżycie. Chrześcijańska wiara w niezniszczalność miłości małżeńskiej opiera się na Bogu: tylko Bóg może nas uzdolnić do tego, żeby nasza miłość była wiecznie żywa.

Ludzie pytają jednak: Co mamy robić, jeśli miłość już umarła? Byliśmy zapewne niewierni Bogu — powiadają — ale w tej chwili tego nie da się już odwrócić: Co mamy robić teraz? Odpowiedź Kościoła jest tutaj jasna, choć trudna: Jeśli niewierność Bogu spowodowała zło, trzeba ją naprawić wiernością. Nie można do dawnej niewierności dodawać niewierności nowej — w ten sposób człowiek tylko zejdzie na jeszcze dalsze manowce. Otóż jeśli ludzie zdecydują się na drogę wierności Bożym przykazaniom, częstokroć okazuje się, że ich miłość jeszcze nie umarła, ona jest tylko ciężko chora. A jak wiadomo, nie każda choroba kończy się śmiercią, zwłaszcza jeśli chory bardzo pragnie wrócić do zdrowia." O.Salij
http://www.opoka.org.pl/b...ogi/rozwod.html
Niech Pan Błogosławi i umacnia Wasze Sakramentalne Małżeństwo .

Anonymous - 2012-01-31, 23:11

Regina22,
zachęcam Cie do poczytania tych stron w necie:
http://pornografia.ovh.org/
http://nalogi.wieszjak.pl...ornografii.html
z pewnościa znajdziesz na nich pomocne informacje.
Ze swojej strony mogę wspierać modlitwą i czasem na wylanie smuteczków, gdyby było trzeba na priv. Polecam Was Maryi. Pod Twoją obronę...

Anonymous - 2012-03-02, 18:35

Regina czytałam Cie w innym wątku i zaciekawilo mnie to co piszesz.
temat uzaleznien jest mi znany dobrze, jestem wspoluzalezniona, ale juz po warsztacie 12 krokow i jest duzo lepiej. :-)

Piszesz z nadzieją i optymizmem, masz piekny przyklad w rodzinie, Twoim rodzicow udalo sie wyjgrac z alkoholizmem. Chwala Panu.
Duzo dobrego wnosisz na forum i twoje spostrzezenia sa bardzo pomocne!

Piszesz
Cytat:
Mówiłyście o sięgnięciu dna, faktycznie nikt nie wie czym jest to dno ja wiem że mój mąż wielokrotnie tego dna sięgał i był na dnie ja do niego wyciągałam rękę. Ja wiem że w leczeniu uzależnienia najważniejsze jest wsparcie i stanowcze działania, najważniejsze to się nie współuzależnić, nie tracić nadziei i wiary. Proszę o wsparcie w modlitwie o to by mój mąż odważył się wziąć udział w terapii.


Wyciagasz rękę....ale czy to nie przeszkadza mu wlasnie w wyzdrowieniu?
wsparcie tak....ale nie nałogu...a więc postawienie granicy wyraznej...na co sie zgadzasz a na co nie.
Wyciagam ręke ale stawiam warunki....terapia. Piszesz o 12 krokach , Jets tez grupa netowa, meilowa WIOSNA, moze maz tym sie zainteresuje...a najlepiej spotkania w grupie.

Ty mozesz cos mu podsunac, info, stronę, cos do czytania...ale pomoc on musi sobie sam chciec...jak bedzie go bolalo...wyciagnie sam rękę.

Ty sprobuj mu nie podsuwac poduch pod pupę. ;-) Niech trochę zaboli.
Piszesz przytula Ciebie i romansuje przez telefon...to niech sie zdecyduje albo rybki albo akwarium!

Regino, juz dluga droga za Tobą. Juz wiele wiesz i masz wiarę.
A co do kontaktu z księżmi, cóz modlimy się za nich i ciesze sie ze nie zniechęcasz się!

Pogody Ducha w zdrowieniu!

Anonymous - 2012-03-02, 19:15

Danka 9 napisał/a:
Wyciagasz rękę....ale czy to nie przeszkadza mu wlasnie w wyzdrowieniu?
wsparcie tak....ale nie nałogu...a więc postawienie granicy wyraznej...na co sie zgadzasz a na co nie.
Wyciagam ręke ale stawiam warunki....terapia

Danko wszak regina pisze to samo(wytłusciłem)

Danka 9 napisał/a:
Ja wiem że w leczeniu uzależnienia najważniejsze jest wsparcie i stanowcze działania, najważniejsze to się nie współuzależnić, nie tracić nadziei i wiary. Proszę o wsparcie w modlitwie o to by mój mąż odważył się wziąć udział w terapii


Ja mysle że regina to cenna siła na forum chocby przez to


Danka 9 napisał/a:
Piszesz z nadzieją i optymizmem, masz piekny przyklad w rodzinie, Twoim rodzicow udalo sie wyjgrac z alkoholizmem.


i wiele mozna nauczyc sie własnie od niej

heee pisze to juz drugi raz .....ale nie ma nic cenniejszego jak dany bagaz doswiadczeń juz zas


pozdrawiam

Anonymous - 2012-03-04, 14:24
Temat postu: Re: Uzależnienie co zrobić z małżeństwem?!
Regina22 napisał/a:
Piszę bo może ktoś kto jest na forum miał lub zna podobną do mojej sytuację. Nie wiem co mam robić? Jesteśmy z mężem już prawie 3 lata po ślubie. Znamy się 6 lat przed ślubem zobaczyłam że mąż ma w telefonie wiadomości o treści erotycznej tłumaczył mi to stresem przed ślubem w większość osób twierdziła że to normalne ja wiem i wiedziałam że to nie jest normalne ale mimo to doszło do ślubu może wierzyłam że faktycznie to tylko stres? (...) Byłam u księdza i ten namawiał mnie do pisania listu o unieważnienie małżeństwa, stwierdził że chodzenie do kościoła i spowiedź w niczym nam nie pomoże, nagadał mi o pedofilii i innych zboczeniach, nabrałam obrzydzenia do tego wszystkiego choć wiem że mój mąż do tego by nie był skłonny. Raczej ten ksiądz i ta spowiedź to była pomyłka. Nie wiem co robić, jak pomóc, jak to wszystko przetrwać? Jestem zagubiona.


Jestem uzalezniony od seksu i wiem, że tak było w dniu mojego slubu. Dzisiaj jestem świadomy tego, że seksoholizm może być podstawą do stwierdzenia nieważności małzeństwa i że nie byłem zdolny do stworzenia związku malżeńskiego.
Miałem "niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej"
http://prawokanoniczne.or...malzenstwa-854/

Dlatego rozumiem księdza, u którego byłas, ponieważ on miał obowiązek powiedzieć Ci prawdę.
Regina, jeżeli chcesz poznać prawdę- naturę uzależnienia od seksu, to polecam Ci dwa miniwyklady ze str :
http://sexzniewolenie.blo...znienie-od.html

gdzie "amerykański terapeuta, specjalizujący się w terapii uzależnień seksualnych, tłumaczy prostym i zrozumiałym językiem w jaki sposób powstaje uzależnienie."

A na stronie Wspólnoty Augustyńskiej Uzależnieni od Seksu i Miłości http://www.slaa.pl
znajdziesz nadzieję, że można zdrowiec z tego uzaleznienia i stawać się zdolnym do małżeństwa.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group