Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dział techniczny - moj los ostrzega

Anonymous - 2012-01-24, 16:58

bogdanle napisał/a:
nie umiem odmowić i szlag ,mnie trafia i...żonę...


nad asertywnością też możesz popracować i nauczyc sie odmawiać... lub mówić nie w taki sposób, by druga osoba nie poczułą sie urażona, chyba, że...

znów czerpać wolisz korzyść z pomagania innym kosztem włąsnym, plus kosztem rodziny

cóż, to są nasze wybory za które płacimy, a obwiniamy niestety innych za nasze odczucia i zachowania

ludzie tak mają dopuki nie dochodzą do jakiejś tam samoświadomości i odtąd zaczyna im się żyć lepiej, spokojniej i szczęśliwiej

Anonymous - 2012-01-24, 17:07

Cytat:
Wiecie ciągle nie mogę zrozumieć ,jak ja ją moglem poślubić!?Nienawiść to chyba mnie zabije!

Bogdanle, długa droga przed Tobą... Gdzie ta miłość ślubowana???? Twoja miłość...
Brakuje Ci kompletnie samokrytycyzmu! Bycie w takiej sytuacji dobrym tatusiem to za mało. A czy można być nim nie kochając, wręcz nienawidząc matki swoich dzieci?? To nie dzieci miały być powiernikiem Twojej żony (fakt, że im zwierza się świadczy o jej bezsilności, desperacji), ale Ty!
Nie dziwię się reakcji żony na Twoje słowa, bo ...i ja zdenerwowałam się. Budzisz we mnie przerażenie!
Popatrz na siebie... Zacznij od siebie...

Problem leży nie tam, gdzie Ci wydaje się. Widzisz tylko skutki, nie widzisz przyczyny - w sobie...

Cytat:
Za te dzieci to bym ją zamordował!!!!


Może warto odwiedzić psychiatrę???

Anonymous - 2012-01-24, 17:12

A ja to widzę inaczej. Pochodzę z biednej rodziny. Moja mama też była krzykliwa, krzyczała na nas (swoje dzieci)i męża naszego tatę, ale to była jej reakcja i jedyna obrona. Bo mój tato też często za drzwiami a czasami i przy otwartych drzwiach wyzywał,poniżał i mieszał z błotem moją mamę, zawsze starał się robic to po cichu ale my i tak wiedzieliśmy co się dzieję. On też nigdy nie krzyczał ale wystarczyło że się spojrzał lub szeptem coś powiedział ,to wszyscy chodzili na paluszkach. To że Twoja żona krzyczy wcale nie musi oznaczac że jest tą gorszą. Czasami osoby ciche spokojne gorzej ranią i większym jadem zieją. Zastanów sie i może nie dopuszczaj do takich sytuacjii by żona musieła krzyczec. Pozdrawiam.
Anonymous - 2012-01-24, 17:15

on mi zaplaci.. ale nad asertywnością trzeba by popracowac...
Anonymous - 2012-01-24, 17:31

Bogdanle, jesteś w stanie określić przyczynę konfliktów między Wami? O co chodzi?? Przecież nie o dzieci... To wierzchołek góry lodowej. Co jest pod wodą?
Anonymous - 2012-01-24, 17:57

już drugi raz kłotnia wybuchla bo nie chcialo mi się iśc w niedzielę do kościola a dla niej to strasznai zaslugująca na pogarde rzecz!Dasz wiarę?
Anonymous - 2012-01-24, 18:10

ja dam wiare i wcale mnie to nie dziwi,żona robi to nieudolnie ale jak widać zależy jej na tym aby od Boga się nie odwrócić - u ciebie jest odwrotnie-uważam ,że za dużo mydlisz nam oczy.A ja widzę to jasno opisujesz tu skutki a nie przyczyne bo w przyczynie byłoby duzo miejsca dla ciebie-ale ty przeciez nieskazitelny ideał-znam to z autopsji :lol:
Anonymous - 2012-01-24, 18:26

Bogdanle, czy nie wstydziłbyś się napisać tutaj swoją odpowiedź na (być może nieudolne) zaproszenie żony do wspólnej modlitwy niedzielnej? Jak zareagowałeś na nie?
Dlaczego nie chciałeś iść do kościoła? A kiedyś... Chodziliście razem?

No i będę drążyć dalej... Nie o kościół tutaj chodzi.

Przede wszystkim, zdaje się - jesteś ostatnio przemęczony pracą... Zdajesz sobie sprawę, że TWOJE emocje są na dziś niczym wrąca lawa w zamkniętym kotle - szukająca ujścia?

Anonymous - 2012-01-24, 18:54

glośno,żeby dzieci slyszaly:jak to dzisiaj nie idziesz?!Gorszysz dzieci!itp.itd.obrzydliwy to n glosu .i mimika...I ty chcesz ,zeby cci Pan Bog blogoslawil?!Ja po prostu powiedziałem,że dzisiaj nie idę i że to moja sprawa...ja nie lubię chodzić do kościola...nudzę się tam...
Anonymous - 2012-01-24, 18:57

bogdanle napisał/a:
ja nie lubię chodzić do kościola...nudzę się tam...


a chciałbyś żeby Twoje dzieci nie chodziły do kościoła?

Anonymous - 2012-01-24, 19:00

I poza niechodzeniem do kościoła nie masz sobie nic do zarzucenia??? Oczywiście ...jako mąż.
Dobrze Ci powiedziała żona. A ton głosu... Obrzydliwy - to tylko Twoje subiektywne odczucie.
Bogdanle, Twoim problemem jest (obrzydliwa) nienawiść :evil: do żony.

Anonymous - 2012-01-24, 19:21

Jeśli mają być takimi dewotkami jak ich mama to lepiej niech nie chodza....nie pamiętam aby po chrześcijańsku zareagowala na JAKĄKOLWIEK trudną sytuację w zyciu,o jakiejs milości nieprzyjaciol to i nie ma co wspominać(biada jej wrogom)zero wspolczucia dla chorych,pogarda dla "mętów",itp.itd.

[ Dodano: 2012-01-24, 19:22 ]
różo twoj mąż też pewnie biedny...

Anonymous - 2012-01-24, 19:23

róża napisał/a:
Twoim problemem jest (obrzydliwa) nienawiść do żony.
to

i jeszcze to
bogdanle napisał/a:
...ja nie lubię chodzić do kościola...nudzę się tam...
-nigdy nie pozwoli ci się poczuć choć na chwilę szczęśliwy i przestań oskarżać żonę a zajmij się chłopie sobą bo ty bardzo potrzebujesz pomocy :shock:
Nie lubisz chodzić do kościoła -tam nie chodzi się dlatego,że się lubi tylko dlatego aby żyć i zachowywać Boże przykazania"dzień swięty święcić" nic to ci nie mówi.
Modlę się za ciebie o łąskę wiary a i Ty gorąco padaj na kolana bo twoja pycha zasłania ci oczy i nie długo nie bedziesz nic widział bo pycha i nienawiśc często ida w parze.I myślę ,że twoja żona napewno nie potrzebuje linczu :!:

Anonymous - 2012-01-24, 19:32

Oj Gabi wspolczuję serdecznie twojemu mężowi1Tys ten sam typ co moja malżonka!

[ Dodano: 2012-01-24, 19:34 ]
hm.. na ogol jestem szcześliwy...nauczylem się tego...

[ Dodano: 2012-01-24, 19:35 ]
ale jednego jestem pewien:gdybym mogl cofnąć czas to nigdy ,przenigdy nie związalbym się z moją zoną!!!

[ Dodano: 2012-01-24, 19:37 ]
w dzienświety trzeba odpoczywać i nabierać sil a nie męczyć się w kościele redemptorystow...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group