Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - DOSTAŁAM POZEW

Anonymous - 2012-01-19, 18:30
Temat postu: DOSTAŁAM POZEW
ZAŁAMAŁAM SIĘ!!! mąż 16 grudnia wyprowadził się, a już dziś tj 18 stycznia dostałam pozew rozwodowy. Błagam wszystkich o pomoc, jak iść na tę sprawę i nie dopuścić do rozwodu. Błagam. pomocy. Tak bardzo kocham męża, on chce rozwodu bez orzekania i winie, uzasadnił że nie ma juz uczucia, że mamy odmienne charaktery. nie mogę nawet tego pisać, co za ból- 22 lutego idę do sądu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Błagam powiedzcie mi czy należy odpisywać na pozew czy nic nie pisac tylko wstawić się na sali rozpraw?

Anonymous - 2012-01-19, 19:01

Zuzka, wspieram modlitwą, tu na forum jest wzor odpowiedzi na pozew.
Anonymous - 2012-01-19, 19:03

wklejam Ci tekst:

Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.


UZASADNIENIE


Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.

Anonymous - 2012-01-19, 19:05

Zuzka, weź trzy głębokie oddechy.... a potem kolejne trzy... jak trzeba to się prześpij.... A potem jeszcze raz przeczytaj ten pozew, a dokładnie pismo z sądu. Na 99% jest tam napisane, czy masz się ustosunkować na piśmie, i do kiedy.

zuzka71 napisał/a:
jak iść na tę sprawę i nie dopuścić do rozwodu

Iść normalnie, ubrana w sposób stonowany, możesz wypić melisę przed wyjściem. Dzień wcześniej lub tego samego dnia z rana - idź na Mszę Św. Ofiaruj ją w intencji prowadzenia Ciebie przez Ducha Świętego, i o światło Ducha Świętego dla składu sędziowskiego. Też dzień wcześniej daj znać tutaj, przypomnij się, podaj godzinę, będziemy Ci słać wsparcie modlitewne on-line :-D
I nie skupiaj się "jak nie dopuścić do rozwodu", tylko "jak okazać miłość do męża i mężowi w sytuacji skrajnie trudnej, bo okołorozwodowej"

Anonymous - 2012-01-19, 22:59

Zuzka nie musisz nic pisać. W pozwie który ja dostałam też było napisane żeby się ustosunkować , ale mój adwokat powiedział że nie trzeba, a nawet lepiej nie pisać.

Rozumiem Twój ból. Doskonale wiem co teraz czujesz. Ja przez to wszystko przechodziłam.
Udało mi się wywalczyć odrzucenie pozwu. Ale niestety na horyzoncie znów pojawiają się chmury i niewykluczone że w tym roku będzie powtórka.

Zuzka jeszcze masz ponad miesiąc. Zastanów się spokojnie... To co napisał w pozwie to standard. Wszyscy tak piszą..
Pierwsza rozprawa jest krótka, jeśli mąż będzie podtrzymywał swoje stanowisko a ty nie przystaniesz tzn. nie zgodzisz się na rozwód to wtedy się zacznie trudniejsza droga. Będziecie musieli przedstawić dowody na obronę swoich stanowisk.
Raczej pewne jest to, że jeśli się nie zgodzisz na pierwszej rozprawie na rozwód to sąd zażąda od męża żeby doprecyzował pozew ... a dokłądnie chodzi o to, aby dodał że chce rozwodu z Twojej winy.
Taka niestety jest procedura, bo jeśli ty się nie zgodzisz to sąd zbada, czy Ty nie jesteś wyłącznie winna rozpadu ... bo wtedy mógłby rozwiązać małżeństwo nawet pomimo Twojego sprzeciwu.

Trzymaj się. Módl się dużo ... to Cię uspokoi...

Anonymous - 2012-01-20, 01:30

Ja na pierwszej rozprawie zaproponowałem terapię małżeńską i sędzia przyznała, że to dobry pomysł. Pozew został oddalony a ja szukałem pomocy w przychodni rodzinnej O. Jezuitów.
Twoje NIE będzie oznaczało początek drogi, którą wiele osób tutaj przechodzi lub przeszło.
Pamiętaj tylko, że oddalenie pozwu nie powinno być dla Ciebie celem samym w sobie a dochowanie miłości, wiary i zasad. Wynik Twojej sprawy może być różny. Ważne, żebyś Ty się nie złamała pod ciężarem zła.

Anonymous - 2012-01-31, 15:58

zuzka71,
obserwuję Twój post.
W moim przypadku I rozprawa jest wyznaczona na 16 lutego. W tych dniach mam napisać odpowiedź na pozew.
Co będzie ?
Modlę się: Otwieram na Ciebie serce swe, otwieram na Ciebie serce swe, ma dusza pragnie Ciebie wciąż, tak jak suchy ląd.
Z Panem Bogiem w trzech Osobach... to już tłum.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group