Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - kolejny złamany związek... :(

Anonymous - 2012-05-14, 07:56

golabek napisał/a:
Nie chcę zostać niesprawiedliwie potraktowany przez sąd ale jeszcze bardziej nie chcę skrzywdzić żony... Cały czas staram się aby nie odpowiadać złem na zło.


Gołąbku, czy sprawiedliwość może być krzywdą?

Po to Bóg stworzył prawo (bo to Bóg był pierwszym prawnikiem), by stosować się do niego i korzystać z instytucji, które pomogą nam poruszać się w świecie zawiłości prawnych i wszelkich kruczków. Decyzja o wzięciu prawnika niczego nie przekreśla, ani nie krzywdzi żony. Ale przynajmniej będziesz miał fachowca, którego będziesz mógł się poradzić w wielu sprawach. Przecież on bez Twojej zgody niczego nie powie, ani nie zrobi - nawet gdyby chciał stosować mętne metody. Ale nie dawaj się sam krzywdzić, nikomu ta ofiara nie jest potrzebna.

Miłość do męża/żony nie może wiązać się z pozwalaniem na krzywdzenie nas, postaw wyraźne granice. Kocham - ale nie pozwolę się skrzywdzić, bo ja też jestem człowiekiem, Dzieckiem Bożym, godnym miłości Boga - mam prawo i obowiązek się bronić i starać się o sprawiedliwy wyrok, używając do tego uczciwych i czystych metod.

Jeśli masz taką możliwość, zwróć się o pomoc prawną.

To co stanie się w sądzie, czy uzyskasz ten rozwód, czy nie (zapewne w końcu uzyskasz, jeśli żona nie zmieni zdania) to będzie to już odpowiedzialność moralna i duchowa tych, którzy przyczynili się do orzeczenia tego rozwodu. To obciąży ich sumienie - Ty odpowiadasz jedynie za swoje.

Tylko wiesz co - rozwód może i zostanie orzeczony, ale małżeństwo przecież i tak będzie trwało nadal. I nadal będzie pod opieką Boga - który może jedynie na ten moment ma dla Was inny plan. Po coś. Nie wiemy, po co....

Trzymaj się ciepło, nie poddawaj, na pewno wielu z nas tutaj wspomina Ciebie w modlitwach. :)

Anonymous - 2012-05-14, 09:32

Gołąbku, o samym Twoim nicku można by napisać kilka zdań. Ale lepiej wpisz w googla "gołąbek", kliknij "grafika" i zobacz czy to co widzisz na zdjęciach jest Twoim ideałem samego siebie. Jeżeli tak jest, to ... tutaj postawię kropkę. Może powiem tylko tyle, że zajęciem niewiast było oskubywanie drobiu z piór, z potrzeby zrobienia rosołu czy czarniny. Dobrze im to wychodzi. Mógłbym nawet rzec: "chwała im za to".

O sobie mówisz "gołąbek", o żonie, która - cytuję - "może mi odebrać dobra materialne" - "Joasia, której chcesz przynosić kwiatki". Po mojemu zaplątałeś się.

Mam taką radę - jeżeli postawa "gołąbka" nie udobruchała Joasi, to możesz spróbować postawy kiciusia lub rybki. Spróbuj, może ją udobruchasz ;-) To oczywiście maksymalny sarkazm, ale nie wiem jak krócej przekazać to, co chcę przekazać.

W drugim linku w moim podpisie jest wykład Fabiana Błaszkiewicza SJ. Posłuchaj, popatrz na niego, jak się zachowuje, jak mówi, co mówi. A w linkach poniżej inni konkretni mężczyźni. I zacznij odkrywać w sobie inne cechy, które sam Bóg Ci dał, stwarzając Cię człowiekiem, tzn. mężczyzną. Na swój obraz i podobieństwo.

Błaszkiewicz powiedział m.in. coś takiego - że od czułości w związku to jest kobieta i żadna kobieta nie potrzebuje od mężczyzny w pierwszym rzędzie czułości, tylko poczucia bezpieczeństwa. Bo od czułości to jest właśnie kobieta.

Dla przykładu: czy Tobie potrzebny byłby w domu inny facet?

A gołąbek... może dać poczucie bezpieczeństwa pewnie tylko dziecku, ale i tak do czasu gdy nie wróci mama. Wtedy dziecko odstawia pluszaka na półkę.

Anonymous - 2012-05-14, 09:41

Jarek321 napisał/a:
Mam taką radę - jeżeli postawa "gołąbka" nie udobruchała Joasi, to możesz spróbować postawy kiciusia lub rybki. Spróbuj, może ją udobruchasz To oczywiście maksymalny sarkazm, ale nie wiem jak krócej przekazać to, co chcę przekazać

hee a może by tak pomyslec nad ORŁEM....
ten jest drapieznik
...ale zaciekle chroni swoje gniazdo :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2012-05-14, 10:13
Temat postu: Re: kolejny złamany związek... :(
golabek napisał/a:
Witajcie,
Długo wahałem się zanim dokonałem rejestracji na tym forum. Nie ukrywam, że czytając Wasze historie powtarzałem sobie, że nie potrzebuję niczyjej pomocy. Dziś otrzymałem wezwanie do RODK i przyznam, że jest mi coraz bardziej ciężko.
Nie chcę się skarżyć jak mi jest źle i samotnie. Chcę Was poprosić o modlitwę za moje małżeństwo i słowo wsparcia. Nie chcę narzucać się znajomym swoim nieszczęściem.
Żona odeszła ode mnie po rokuh małżeństwa. Nie posiadamy dzieci. Nasze małżeństwo rozpadło się podczas pierwszego kryzysu. Nie udało mi się dokończyć studiów, nasze mieszkanie nie było jeszcze wyremontowane i mieszkaliśmy z moimi rodzicami. Zaraz po ślubie założyłem firmę, która nie przynosiła zysków. Żona nie czuła wsparcia ode mnie. Za to odbierała moje zachowanie jako brak szacunku wobec niej. Ja wiem, że zbyt mało się starałem o żonę i byliśmy bardzo mało samodzielni.
Po kilku miesiącach rozłąki żona wniosła pozew o rozwód bez orzekania o winie. Nie zgodziłem się. Zaproponowałem terapię małżeńską. Żona przyszła na pierwsze spotkanie. Podczas drugiej wizyty w poradni odmówiła podjęcia terapii i zażądała opinii o niepowodzeniu terapii.
Niedługo później doszło do drugiej rozprawy. Znów odmówiłem zgody na rozwód i zostaliśmy skierowani do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego. Żona ponadto dostała polecenie przygotowania dowodów mojej winy rozpadu małżeństwa.
Za trzy tygodnie pójdę na badania specjalistyczne. Mam nadzieję, że choć żona nie może na mnie patrzeć, to może spojrzy na mnie troszkę inaczej, troszkę jak kiedyś...
Dzisiaj mieszkam w wyremontowanym domku. Jestem finansowo samodzielny. Tylko co z tego, jeśli jestem sam...
Wiem jedno. Nie ma we mnie przyzwolenia na zło i na rozwód nie zgodzę się choćbym miał być jedynie winnym. Jest we mnie nadzieja, że dopóki walczę, jest szansa na cud uratowania małżeństwa. Nawet nie chcę myśleć, co będzie gdy cudu nie będzie...
Wiem, że po rozstaniu zamiast zacisnąć zęby i poprawiać swoje życie dla żony, zachowywałem się jak dziecko, któremu zabrano cukierka... Zamiast poprawiać błędy płakałem, rozpaczałem, popadałem w złość. Być może po prostu odbieram teraz to na co zasłużyłem. Dlatego nie proszę o współczucie ale dobre słowo nadziei, że Joasia zechce dać nam drugą szansę.
Pozdrawiam,
adam

Adamie, nie trać WIARY!
"Pod Twoją obronę" - za Wasze małżeństwo!

Anonymous - 2012-05-14, 13:11

Jarek321 napisał/a:
Gołąbku, o samym Twoim nicku można by napisać kilka zdań.

Nick jest od mojego nazwiska.

Jarek321 napisał/a:
O sobie mówisz "gołąbek", o żonie, która - cytuję - "może mi odebrać dobra materialne" - "Joasia, której chcesz przynosić kwiatki". Po mojemu zaplątałeś się.

Zawsze byłem gotowy do dzielenia się tym, co posiadam. Byłem przeciwny wszelkim rozdziałom majątku. Nadal chcę tworzyć wspólne życie z Joasią. Zaskoczyła mnie jej postawa roszczeniowa i wystraszyła. Ty nie wystraszyłbyś się znacznych roszczeń finansowych od osoby, która nie ma skrupułów? Wielokrotnie mówiłem Joasi, żeby dała znać, jeśli tylko czegoś będzie potrzebowała. W pozwie napisała, że po tym jak odeszła, nie interesowałem się jej sytuacją finansową...

Jarek321 napisał/a:
Mam taką radę - jeżeli postawa "gołąbka" nie udobruchała Joasi, to możesz spróbować postawy kiciusia lub rybki. Spróbuj, może ją udobruchasz ;-) To oczywiście maksymalny sarkazm, ale nie wiem jak krócej przekazać to, co chcę przekazać.

Nigdy nie byłem gruboskórny i wyprany z emocji, jesli o tym mówisz. Niestety wychodzi na to, że nie jestem prawdziwym facetem. Choć w pozwie widocznie jest napisane, że nie obdażałem Joasi wystarczającą uwagą i czułością.

Jarek321 napisał/a:
W drugim linku w moim podpisie jest wykład Fabiana Błaszkiewicza SJ. Posłuchaj, popatrz na niego, jak się zachowuje, jak mówi, co mówi. A w linkach poniżej inni konkretni mężczyźni. I zacznij odkrywać w sobie inne cechy, które sam Bóg Ci dał, stwarzając Cię człowiekiem, tzn. mężczyzną. Na swój obraz i podobieństwo.

Posłucham wieczorem

Jarek321 napisał/a:
Błaszkiewicz powiedział m.in. coś takiego - że od czułości w związku to jest kobieta i żadna kobieta nie potrzebuje od mężczyzny w pierwszym rzędzie czułości, tylko poczucia bezpieczeństwa. Bo od czułości to jest właśnie kobieta.

Dla przykładu: czy Tobie potrzebny byłby w domu inny facet?

Znów pokazujesz mi, że nie byłem i nie jestem prawdziwym mężczyzną. Nie potrafiłem zapewnić żonie bezpieczeństwa, którego potrzebowała. Czy wobec tego sugerujesz, że poprostu odbieram zapłatę za czyny i za to jaki byłem dla Joasi?

Jarek321 napisał/a:
A gołąbek... może dać poczucie bezpieczeństwa pewnie tylko dziecku, ale i tak do czasu gdy nie wróci mama. Wtedy dziecko odstawia pluszaka na półkę.

... napisz mi proszę też, jak według Ciebie powinienem się zachować, bo jak nie to już zrozumiałem.

Anonymous - 2012-05-14, 14:01

Gołąbku
Bardzo to ryzykowne. Ciągle szukasz potwierdzenia swojej męskości, mało tego masz nawet przekonanie ,że to atak na Ciebie, przynajmniej takie sprawiasz wrażenie.
Nie Joanna , nie przypadkowy człowiek ma ja potwierdzić ...Potwierdzić ma ją Bóg i do niego biegasz po siłę ...do podejmowania mądrych decyzji i stawiania mądrych kroków.
Nie martw się ,że coś moze w przekonaniu innych obserwatorów, czy Cibie samego robisz coś powiedzmy nie tak...nie ma znaczenia...Ma znaczenie co z tym zrobisz...W jednej chwili nie zmienisz świata , zmieniaj siebie, z pustego nie nalejesz...zwracaj się do Boga przede wszystkim ze światłym Kapłanem.
pozdrawiam

Anonymous - 2012-05-14, 14:02

Ja Ciebie nie znam, gołąbku, wyciągam tylko własne wnioski z tego co piszesz na forum ogólnym. Nie chodzi mi o to, że mężczyzna = macho i nie pokazuję że:
golabek napisał/a:
nie byłem i nie jestem prawdziwym mężczyzną

To są Twoje słowa, nie moje. Zrozumiałeś z nich to co chciałeś zrozumieć. Jaki jest człowiek, w tym mężczyzna to w ogólności opisuje Rdz 1, 27:

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.


Jesteś (chcesz czy nie chcesz :-D ) obrazem Boga.
Ale jak wykorzystasz ten obraz, który masz w sobie, który jest Tobą, to już zależy od Ciebie.

Twój post zwrócił mi po prostu uwagę tym, że z jednej strony piszesz o swoim stosunku do żony w sposób infantylny (te kwiatki, "Joasia" itd.), po czym teraz "walisz na odlew" tekstem:
golabek napisał/a:
Zaskoczyła mnie jej postawa roszczeniowa i wystraszyła. Ty nie wystraszyłbyś się znacznych roszczeń finansowych od osoby, która nie ma skrupułów?

No to jak jest: "Joasia", której trzeba dać kwiatki i absolutnie nie straszyć prawnikami czy "osoba niemająca skrupułów"? Przyznasz chyba sam, że gdzieś są dziury w Twojej logice.

Jedyna myśl, która mi się nasuwa po Twoich pytaniach, to zastanów się po prostu jaka Twoja żona jest, bez przepuszczania własnych wyobrażeń o niej przez własne filtry "Joaś", kwiatków i "osoby bez skrupułów".

Anonymous - 2012-05-14, 14:58

golabek napisał/a:
Czy wobec tego sugerujesz, że poprostu odbieram zapłatę za czyny i za to jaki byłem dla Joasi?

Gołabku bynajmniej nie odbierasz zapłaty....

bo tak naprawde nikt tego nie wie czy będąc innym ,to i tak nie powstanie problem....
można sobie tłumaczyc,można wyszukiwac stek win,
można..można....

a sprawy wyglądaja znacznie prościej...
dwoje ludzi stających wobec problemów...komunikuje te problemy....

i słysząc siebie nawzajem ...zmieniaja to....

no cóż....
a wszelkie inne formy sa na wskroś mało dojrzałe...

a dalej
bez sensu jest jak dla mnie wdziewać worek pokutny..bez sensu jest gdybanie
jakbym był taki to???....

bez sensu jest wykłądanie się na tacę z dopiskiem
coś pysznego(danie dnia)....

a czemu???

bo jak ktos ma niestrawnośc to i tak ..ma gdzies te pyszne danie....

Gołąbku....

ani nie jesteś mało męski,ani nie jestes zbyt rozlazły....
poprostu jestes mężem Joasi...
i to jest prawda!
tylko że Joasia nie winna przesłaniać ci całego świata
bądz odwrotnie nie winno się wsio kręcic wokół Joasi

nie wiem co chciał wyrazić Jarek....

ale facet..to facet
wkurzyłes się roszczeniami -oki
zaskoczyła cie posstawa zony-oki
ale skorom facet to wiem czego chce....

a ta wiedza to
chcę byc mężem..czy nie
i chyba najwięcej zalezy od tej odpowiedzi(twojej odpowiedzi)
pozdrawiam

Anonymous - 2012-05-14, 15:47

Cytat:
Opinia z RODK zawiera informację, że mieszkam z rodzicami, kiedy niemal od roku mieszkam sam w wyremontowanym dla nas domu.


Myślałeś o tym, żeby napisać odwołanie się od decyzji? W tym momencie nie występujesz wszak przeciwko komuś, tylko za prawdą. Warto, aby wszystko co w sądzie przechodził będziesz - właśnie o prawdę się opierało.

Anonymous - 2012-05-14, 16:42

Mam trochę podobne wrażenie, jak Jarek - czas rozstania to czas uczenia się bycia mężczyzną.

Do linku Jarka dorzuciłbym ten: http://www.youtube.com/watch?v=4tP0RU7XWQk
KONIECZNIE ZOBACZ I MYŚL... jaki masz się stać. TU MASZ ODPOWIEDŹ, PO CO TO WSZYSTKO..
(zobacz wszystkie części, nie tylko 1-szą)

Nie kupuj kwiatów i zniczy, bo żona już nad wyraz wyraźnie pokazała Ci, jak ją to interesuje. Bądź mężczyzną, który broni małżeństwa - ale nie z poczucia osamotnienia, tylko z wiary, że twoje małżeństwo zostało ważnie zawarte przed Bogiem, że jest niezatartym sakramentem, że przed Bogiem złożyłeś przysięgę i chcesz jej dotrzymać - i tyle.

Wrócicie do siebie (kiedyś), ale nie licz na to teraz. Licz tylko na Boga, że On Ci jest potrzebny, nikt inny... i nic innego...

Anonymous - 2012-05-14, 23:22

Nie wiem, skąd w Was tyle mądrości i dlaczego zawsze czuję się jak małe dziecko bez lizaka, gdy tutaj przychodzę.
Takie uszczypnięcie jednak pomaga.
Pomyślałem, że zamiast uganiać z kwiatami na kolejną rocznicę, zadzwonię i zapytam, na co i ile żona potrzebuje pieniędzy. Postaram się omówić tą sprawę polubownie a jednocześnie będzie to szansa na spotkanie inne niż w sądzie.
Najwyżej zasłonki poczekają ;)

Anonymous - 2012-05-15, 09:56

golabek napisał/a:
i dlaczego zawsze czuję się jak małe dziecko bez lizaka, gdy tutaj przychodzę.

gołabku bo sam sie stawiasz w tej roli...a mozesz czuc się jak duzy facet

a nawet że z lizakiem :lol: :lol:
a co do tego innym..... :-P :-P

pozdrawiam

Anonymous - 2012-06-01, 00:17

Witajcie po dłuższej przerwie
niestety dzisiaj dowiedziałem się dziś że moja żona definitywnie chce rozwodu i uważa 5 lat małżeństwa za stracony czas
przepraszam że się podpinam pod wątek kolegi ale tytuł jak najbardziej oddaje sytuację w jakiej się znajduję
proszę tylko was o modlitwę bo nadzieji to ja już nie bardzo mam

Anonymous - 2012-06-01, 00:59

Marek75 napisał/a:
nadzieji to ja już nie bardzo mam

Miej wiarę, a nadzieja przyjdzie sama..
Wsłuchaj się w słowa http://www.youtube.com/watch?v=NfINJqdiqE0


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group