Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - HIERARCHIA WARTOŚCI W MAŁŻENSTWIE

Anonymous - 2012-11-26, 08:32

bags napisał/a:
czy nigdy nie żałuje/nie żałowała swoich dotychczasowych decyzji?
czy gdy coś niemiłego powiedziała komuś - nie żałowała tego potem?
Bags przecież to dwie różne sfery życia te same pytania co zadałeś żonie sformułuję inaczej bardziej dosadnie pozwoli Tobie lepiej to zrozumieć.

1 czy ty jesteś bezmyślnym dupkiem?

Bags uderzasz w jej sferę wartości chociażby to były wartości takie jak kolosy na glinianych nogach. jej decyzje są jej decyzjami i dlaczego ma żałować ich? Z jednej strony to bardzo dobrze nie wycofuje się łatwo z podjętych decyzji jest w tym w jakiś sposób stała w swoich decyzjach. Daje to jej poczucie bezpieczeństwa. Ale wcale nie świadczy o braku refleksyjności życiowej. Zapewniam Cie kiedyś przyjdzie taki moment i zastanowienie przyjdzie ale coś musi zachwiać podstawami jej (jego) wartości na jakich opiera swoje dotychczasowe ego.

P.D.

Anonymous - 2012-11-27, 12:11

Widzisz Tolku...
odpuszczę sobie odpowiadanie na to zaiście nietaktowne pytanie :lol:
Po krótce mówiąc, ja się przyznałem do swoich błędów, nietaktownego zachowania i wielokrotnie przeprosiłem. Nadmieniając, że terminologię techniczną użyłem przed rozstaniem odnośnie do sytuacji a nie osoby(żony)/osób. Natomiast w ramach rekompensaty, otrzymałem ostatnio cały nieprzyjemny słowotok tylko pod swoim adresem... od żony.
Ona żałuje czegoś, co powiedziała (do męża) a nie żałuje swojej decyzji (rozwodu)
Może myślę błędnie, ale skoro partner (ja) przyznaje się do błędu i prosi o wybaczenie, to druga strona powinna to uszanować (wiadomo, że są "lekkie" i "ciężkie" przewinienia i nie ma co ich wrzucać do jednego worka) w imię sakramentu.
"Jeśli w małżeństwie rzeczywiście ludzie do tej miłości dorastają i są gotowi wzajemnie sobie umywać nogi, czyli ciągle przebaczać, to nie ma żadnych sytuacji, w których można by było mówić o rozłamie małżeństwa. Wielokrotnie mąż i żona każdego dnia są gotowi wzajemnie sobie przebaczyć, a jeśli tak jest, to co może spowodować rozbicie małżeństwa? "
I teraz małżonka to "uszanowała" - żałując tego co powiedziała - i zarazem znając podejście męża do sprawy. Ale czy faktycznie uszanowała do końca, skoro chce doprowadzić do rozłamu związku?
Tutaj - w tej mojej sytuacji - świetnie pasują dwie sprawy: Twoja Tolku "definicja" i powiedzenie z Ognioodpornego - "ludzie przyrzekają być ze sobą na dobre i złe a są tylko na dobre".
Jak nawet mawia John Eldrig w książce "Dzikie serce" - każda pewność siebie podszyta jest lękiem.
Biblijna definicja miłości i zasada wybaczenia "nie 7 a 77 razy", bo kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień... ;-)

A to całe obecne postępowanie mojej żony jest dla mnie mocno niezrozumiałe. Otóż skoro partnerka jest na tyle wierząca, że uczestniczy w pielgrzymkach, we mszy św. i zechciała przystąpić do sakramentu małżeństwa, to dążąc do rozwodu zaprzecza sama sobie względem tego, co stanowi największą wartość w życiu każdego człowieka. Robi to na pokaz czy w imię wyższych wartości?

Anonymous - 2012-11-27, 16:35

bags napisał/a:
odpuszczę sobie odpowiadanie na to zaiście nietaktowne pytanie :lol:
Bags wybacz zadane pytanie ale nie chciałem urazić Ciebie lecz napisałem parafrazę Twojego pytania zadanego przez Ciebie. Wiem jak bardzo była to nietaktowne i nie spodziewałem się odpowiedzi.

Co do twojej żony ludzie różnie pojmują wiarę. Nie mam pojęcia dlaczego Twoja żona tak postępuje. Bardzo często również słyszy się namowy ze strony ludzi "uważających się za wierzących" do rozwodu i ułożeniu sobie życia od nowa. Myślę, że to właśnie świadczy o braku wiary, o braku zasad uczciwego postępowania a kierowanie się tylko własnymi zachciankami. Może to jest chęć zachowania twarzy przed ludźmi, chociaż by to była błędna decyzja. A może też być w twoim przypadku chęć podporządkowania się twojej teściowej we wcześniejszych decyzjach.

Bags wspierałem i wspieram Ciebie w dalszym ciągu w dążeniu do pojednania z żoną.

Życzę pogody Ducha

Anonymous - 2012-11-27, 22:16

Dobry wieczór Panie Tolku, terapia DDA, czytałam o tym ale jak go zaciągnąć na taką terapie jak on ciągle źyje w swoich stereotypowych zachowaniach.i nigdy nie pójdzie do psych.bo on nie ma takiej potrzeby.Jemu rodzice zryli psychike a teraz momentami czuje się źe po mojej psychice też przejechał WALEC co się mąż nazywa. I jestem zła sama na siebie, źe dałam się tak nabrać.Nie napisałeś co cię tak zmieniło źe tak myślisz wyjaśnij mi dostałem po głowie. Komunikacj w związku jest b.waźna ale rozmawiać trzeba umieć. Umieć słuchać, chcieć słuchać, mieć czas i rozumieć. A nie drzeć się, aż szyby się trzęsą kląć, trzaskać drzwiami, obraźać się i w ogóle. Nieumiejętność pogodzenia się z innymi zdaniem. Cały czas szukam klucza do psychiki mojego męźa. On ma lęk przed bliskością a zarazem b.jej potrzebuje nie umiem tego pojąć. Gdyby mój mąź zakochał się w Panu Bogu to byłabym szczęśliwa a moja rodzina uzdrowiona.ostatnio taki 70 letni pan powiedział mi że mój mąź kocha mnie i nienawidzi że to jest miłość zakamuflowana. Dziękuję za taką miłość a ja czuje się ciągle jak na huśtawce. Mam dość tej niepewności i zmiennych jego nastrojów i ciąglej zagniewanej i nieszczęśliwej twarzy. Jakby to było przeze mnie to ciągłe niezadowolenie. Ale to jest problem w nim a nie tak jak on próbuje mnie obwinić za swoje kompleksy niźszości.
Anonymous - 2012-11-28, 13:30

Tolek52 napisał/a:
bags napisał/a:
odpuszczę sobie odpowiadanie na to zaiście nietaktowne pytanie :lol:
Bags wybacz zadane pytanie ale nie chciałem urazić Ciebie lecz napisałem parafrazę Twojego pytania zadanego przez Ciebie. Wiem jak bardzo była to nietaktowne i nie spodziewałem się odpowiedzi.

Ależ nie uczyniłeś tego ani tym bardziej ja się nie uraziłem, z tego też względu zakończyłem wypowiedź :lol:
Tolek52 napisał/a:
Bardzo często również słyszy się namowy ze strony ludzi "uważających się za wierzących" do rozwodu i ułożeniu sobie życia od nowa. Myślę, że to właśnie świadczy o braku wiary, o braku zasad uczciwego postępowania a kierowanie się tylko własnymi zachciankami. Może to jest chęć zachowania twarzy przed ludźmi, chociaż by to była błędna decyzja. A może też być w twoim przypadku chęć podporządkowania się twojej teściowej we wcześniejszych decyzjach.

W takich przypadkach byłbym tego bardziej jak pewien... okazując w ten sposób świadectwo braku logicznego myślenia.
Co do teściowej to i być może racja, lecz jak można zachować twarz przed ludźmi we własnym - czytaj żony - przekonaniu o słuszności decyzji, gdy Oni uważają zgoła odwrotnie. Ot Ci zagwozdka :mrgreen:

Anonymous - 2012-11-28, 18:09

bags napisał/a:
Co do teściowej to i być może racja, lecz jak można zachować twarz przed ludźmi we własnym - czytaj żony - przekonaniu o słuszności decyzji, gdy Oni uważają zgoła odwrotnie. Ot Ci zagwozdka :mrgreen:
Bags nie staraj się tego zrozumieć bo i po co?
Chyba masz innych problemów pod dostatkiem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group