Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Czy da się żyć we troje?

Anonymous - 2011-12-10, 11:13
Temat postu: Czy da się żyć we troje?
Witajcie,
Moze niektórzy pamietaja mnie i moja historie...5 lat małżeństwa,dwoje dzieci, bliźnięta 4 letnie w tej chwili...I nagle niby cos nie zaczęło psuć...maj 2010 znalazlam smsa do kolezanki...kochanie...jego odpowiedz dziubku...Tlumaczenia ze to tylko kolezanka i ze sie zagalopowali ..potem klamstwo za klamstwem...mial romans ale nigdy się nie przyznał do tego...Osobne wakacje.ja z dziećmi on podobno mial pracowac...koniec wakacji...pojechal na koncert i nie wrocił...wyslal sms...nie wracam....potem kilka miesiecy mojego blagania ponizania sie...dzien przed wigilia rok temu dostalam pozew rozwodowy...

Potem wycofalismy pozew,mialam dostac kolejną szanse.nie dostałam jej...ciagle obecna była ona...W marcu pierwsza sprawa rozowdowa,w maju druga i ostatnia....
W maju wprowadzil sie do kochanki i mieszka z nia do dzis...ale nadal uparcie twierdzi ze nie mial romansu i nie przez nia odszedl...

Problem jest w tym, ze mamy dwoje dzieci ktore bardzo kochaja tata a on ich...Bierze ich zawsze 2 razy w tygodniu na kilka godzin..tylko ze odkad mieszka tam dzieci jezdza do nich...moje dzieci spotykaja sie z kobieta ktora rozbila nasze malzenstwo...A mnie to bardzo boli...Dookola ludzie gadaja rózne zle rzczy o tej pani...wczoraj dowiedzialm sie ze to ona bedzie na wigilii u moich tesciów...zajmie moje miejsce...rok temu jeszcze ja siedzialam z nimi przy wigilijnym stole.TO była bardzo ciezka wigilia bo juz mialam pozew w rece wiec były lzy ,zyczenia stajace w gardlach...a w tym roku bedzie tam ona rodzice mojego meza on i nasze dzieci....przeciez to nie jest chyba normalne?

I mam ogromny problem.Nie wiem jak mam sie zachowywac w stosunku do niej...Wczoraj dzwonilam do niej i poprosilam o spotkanie.9 nalegałam na nie juz od pol roku )chcialam porozmawiac o dzieciach..skoro ma sie z nimi spotykac to powinnismy ustalic jeden front oddziaływan co do dzieci...poza tym chcilam jej spojrzec w oczy...wiecie gdzie sie odbylo spotkanie? nie u niech tylko u mateusza rodzicow...cios po nizej pasa...tzn ze oni ja zaakceptowali ?? Z jego rodzicami mialam do tej pory swietny kontakt.Jezdzialam tam z dziecmi na obiady,zawsze moglam liczyc na tesciowa.Bylysmy w zasadzie dobrymi kumpelami...i taki zawod...chyba trzy kobiety w ich domu to za duzo?

Nie chce zeby dzieci sie z nia widywaly.Ale jesli zabronie takich kontaktów ( choc nawet ne wiem czy moge bo niby na jakiej podstawie) to ogranicze dzieciom kontakty z ojcem.a tego zrobić nie mogę bo wiem jak bardzo go kochaja...WOgole nasza sytuacja jest jakas dziwna...Jego rzeczy leza u mnie na strychu,szafka z jego dokumentami jak stała tak stoi nie ruszona,rower jego stoi w garazu...

Modle sie codziennie zeby Mateusz przejrzal na oczy.Do niego nic nie dociera.ma klapki na oczach,nie wiedzi nic poza nią...W sumie to dopiero pol roku po rozwodzie,rok ja odszedl....

Ja stanelam na nogi.Zadbalam o siebie,zaczelam chodzic na fitnes,zapisalam sie na angielski...dzień mam tak zorganizowany ze nie mam czasu mysleć...wieczorem jestem tak zmeczona ze nie mam siły myslec...i tylko modle sie do BOga zeby juz przestalo boleć,zeby on wrocil i nigdy wiecej nas nie skrzywdzil...

Poradzcie cos? mozna zyc we troje?

Anonymous - 2011-12-10, 15:19

rozalka napisał/a:
Potem wycofalismy pozew,mialam dostac kolejną szanse.nie dostałam jej...ciagle obecna była ona...W marcu pierwsza sprawa rozowdowa,w maju druga i ostatnia....


a dlaczego to Ty miałaś dostać szansę (kolejną)? to Twój mąż zdradził... zmień rozumowanie dziewczyno i to szybko. to on ma do Ciebie przyjść na kolanach i błagać o wybaczenie i o powrót do domu, a tymczasem na kolanach jesteś Ty.

Anonymous - 2011-12-10, 16:32

hmmm...bylam na kolanach...podnioslam sie z tych kolan już jakis czas temu...Moze źle to ujelam...
Ja na poczatku zachowywalam sie jak wiekszosc kobiet od ktorych odchodzi mąz...błagalam,prosilam,,,płakalam ze nie dam sobie bez niego rady..wtedy tak własnie myslalam.ALe zycie pokazało mi ze jesli musze sobie poradzić to poradze sobie bez niego...

Zmienilam sie bardzo przez ten czas,spojrzalam w siebie spojrzałam w niego...poki co on nie chce do mnie wrócić...Nie wiem czy kiedykolwiek bedzie chcial..ale ja nie zamierzam już go blagać,prosić...nie bede..teraz licza sie moje dzieci i ja...a on...mam nadzieje ze kiedyś wroci na kolanach....

Anonymous - 2011-12-12, 10:27

Rozalko, ja jestem przed pierwszą sprawą, tak jak Ty przeszłam błaganie, proszenie, skamlenie ... teraz trochę ciszy.. u mnie podobno nie ma trzeciej osoby, takie sygnały też nie dochodzą do mnie...wiec czekam, chyba na cud. Zabraniałam dzieciom jeździć do dziadków, bo tam był Tatuś, chciałam go ukarać ,,, a ukarałam i siebie i dzieci, bo one i tak tęsknia choć chcą być z Mamą .. a ta baba ... on kiedyś też świata po za tobą nie widział i co ...zrzucił zasłonę i zobaczył ją... może ja tez taki los spotka, zrzuci zasłonę i zobaczy Ciebie. Sama się łudzę nadzieją na to, że poukłądam z mężem życie, choć on nie chce wracać a to juz 4 miesiące osobno. Wiem jedno, dopóki czekamy, jest nadzieja. A co będzie jak przestaniemy, może wtedy los odwróci się od nich, to oni będą czekać na nas i zobaczą jak trudno było czekać na nich ... :-(
Jesteś dużo dalej niż ja, błagam Boga o siłę, żeby móc przeżyć te cięzkie czasy zawieruchy w moim sercu. Nie wiem czy mam siłę czekać jak Ty, choć na portalu czytałam o powrotach.
U mnie też pierwsze święta bez męża, pierwsza choinka ubierana w samotności z córkami... boli.
Nie umiem nadal zająć się tylko soba i dziećmi ... nie potrafię.
Zazdroszczę Twojej postawy, wciąż przechodzę z dołu na wyżyny - te trwają chwilkę, więcej upadam na dno ...
Życzę Tobie (sobie również) cierpliwości, wytrwałości ... może nagroda jest w zasięgu ręki?

Anonymous - 2011-12-12, 11:49

ja nie licze na nagrode i tak jak to mowimy tu "czekam nie czekajac"...
kochanka dalej w jego zyciu mysle jest, ale jest przede wszystkim balagan w nim, i wiem, ze nie najlepiej sobie radzi....
zlosc i agresja dawno ze mnie wyparowaly chociaz to swieza sprawa z lipca 2011
nie mieszka z nami od pazdziernika...
i uwierzcie, nie wiem skad biore ta sile i spokoj, to wielka laska i za nia dziekuje
chociaz boje sie gdy niespodziewanie przyjedzie w jakims sobie znanym celu ("odwiedziny") czy dam sobie rade z emocjami....
kocham go i chce wybaczyc, ale jak Pan Bog pokieruje nim i czy on bedzie na tyle silny zeby przeciwstawic sie zlemu - nie wiem i kiedy tym bardziej nie wiem
modle sie o to codziennie i dziekuje Panu za kazdy dzien i cudownosci jakie mi przynosi...

Anonymous - 2011-12-12, 11:55

Czekam nie czekając .. u mnie to raczej wygląda na egzystuje czekając na cud ... nie umiem się cieszyć żadnym dniem od chwili kiedy nie jesteśmy pod jednym dachem ... a u mnie może nie kochanka się o męża troszczy a Mamusia ... nie wiem co gorsze zło ... chłop 40 lat na karku a Mamusia śniadanka robi ... szkoda, że kanapek mu nie pakuje do pracy. I tak mu wygodnie lecą dni, wpadnie na wizytę do dzieci, ja się z nim nie widziałam dwa tygodnie (a to już z własnej woli, żeby nie cierpieć jak go zobaczę z tęsknoty i chęci rzucenia się mu na szyje czy chociaż dotknięcia). Mój krzyż jest już za cięzki, albo go podniosę albo spotkam się z Panem szybciej niż on zapisał w swoich kartach .. :oops:
Anonymous - 2011-12-12, 12:03

Ona1974 napisał/a:
Mój krzyż jest już za cięzki, albo go podniosę albo spotkam się z Panem szybciej niż on zapisał w swoich kartach ..



Ona dlaczego nie szukasz pomocy?

Anonymous - 2011-12-12, 12:16

Szukam ... chociażby tutaj, dzisiaj jadę do psychologa, niestety na NFZ więc czekałam miesiąc. Byłam we wrześniu prywatnie u psychoterapeutki ale 180zł za godzinę ... to trochę przesada, a dowiedziałam się mniej niż u Was w ciagu tego samego czasu :evil:
Czytam, rozmawiam z osobami z tego forum prywatnie na gg - JAWOR- szczególne podziękowania!!!!! Szukam pomocy wszędzie .. w sobie nie mogę znaleźć dla siebie współczucia, pogardy dla tego żalu, odrzucenia bólu.

Anonymous - 2011-12-12, 12:25

A czy ten psycholog z nfz to chociaż psycholog chrześcijański?
I co to znaczy że szukasz pomocy wszędzie? z tego co piszesz to tylko na gg i na forum rozmawiasz z ludźmi

tutaj masz namiar (z tego co wiem na darmową) pomoc i psychologiczną i duchową (ojciec Krysztopik)


http://www.fundacjaverita...ndex.php?menu=3

Jeżeli jesteś w takim stanie jak piszesz to oznacza że samo forum i pogadanki tutaj to po prostu za mało.

[ Dodano: 2011-12-12, 12:34 ]
Możesz również skorzystać z modlitwy wstawienniczej, z różnych rekolekcji, poszukać osoby któa będzie Tobie towarzyszyła i słuzyła wsparciem podczas tego trudnego okresu.
Samo tutaj pisanie, że ja ma tak a ty masz tak i tak samo jak ja masz, pewnie i jest troche pomocne, ale na ile ruszasz się do przodu? i co z tego wynika?

Anonymous - 2011-12-12, 12:35

Dziękuję, nie wiem czy meilowo można tam uzyskać porady ... spróbuję napisać. A ten psycholog, do którego jadę ... nie wiem, czy chrześcijański. Piszę już jakiś czas (22/11/2011) i krótko dla mnie i długo dla tej sytuacji w jakiej jestem. Co dziennie mam zwątpienia, codziennie jakieś iskierki nadziei, ale ogólnie: dół, wielki dół. Czekam na 7 grupę 12 kroków, radzę sobie jak umie a ile umie? To widać nawet z postów... żyję doświadczeniami Was tutaj piszących, próbuje wyciagać wnioski ale jest tak ciężko uwierzyć, po ludzku uwierzyć, że wszystko ma jakiś cel, że jeszcze słońce wzejdzie i dla mnie. Zwątpienie zabija u mnie wszystkie radości dnia codziennego, bo co to za dzień bez wiary w lepsze jutro. Dziękuje za namiary raz jeszcze.

[ Dodano: 2011-12-13, 15:19 ]
Niestety meilowe porady nie wchodzą w grę z namiarów jakie mi zostałe tu zaproponowane przez Madę 27 (pomocy). Psycholog ok, kazał się zastanowić: czy kocham i ratuje czy boje sie samotności i ratuje ... a ja od razu powiedziałam ze kocham, ale za chwile zwątpiłam ... juz jestem tak zmeczona, że gdyby jutro była sprawa poddałabym się ... :-? Ciagle jescze myslę: potrzeba czasu, żeby wszystko ochłonęło, ale czy uczucia również nie oddalają sie od męża? Dzieci były na weekend u niego, od tego czasu nawet do nich nie zadzwonił ... juz sie nacieszył? A może poprostu pracuje, a może ... pije z kolegami a może ... ciagle a może ... ide w piatek do spowiedzi, powiem wszystko co boli, oddam to Bogu, bo ja dalej nie mam sił żeby to w sobie nosić ... po co tak strasznie się męczyć ... dzis młodsza córka była ze mna u lekarza:zapalenie oskrzeli, zostałam z nia w domu i powtarzałam w myśląch: Jezu zabierz moje problemy daj odpoczać ... jak zwyczajowo kiedy mnie nie ma w pracy mam 100 telefonów, nie mozna nawet spokojnie polezec to dziś :-D żadnego! Może Jezus wysłuchał, że nie jestem z betonu ... ale zeby tak maz usłyszał, że jeszcze można wszystko naprawić, zacząć inaczej po nowemu :cry:
Jezu zabierz ode mnie problemy, zajmij sie nimi zebym ja mogła zając sie sobą, proszę Cię ...

Anonymous - 2011-12-13, 15:43

[b]ONA[/b

Pewnei zaraz bedziesz sie smiała z tego co napisze i powiesz wariatka...ja rok temu tez nie wierzyłam ze sie da...ALe naprawde da sie przez to przejsc tylko trzeba w to uwierzyc i trzeba tego chciec...

Ja nie moglam sie pozbierac po odejsciu meża..Mam 2 malych dzieci i zostalam sama z dnia na dzien...Ludzie na tym forum pisali mi kobieto weź sie za siebie,nie ogladaj sie na niego.Zrob cos dla siebie...idz do fryzjera,kup sobie fajny ciuch,wyjdz do ludzi...Zacznij zyc dla siebie nei dla niego...

Nie chcialam..bo jak to bedzie wygladało...lepiej sie umartwiac...

Poszłam do psychologa,psychiatry.Niestety ten pierwszy okres musialam zarzywac leki uspakajajace bo nie funkcjonowalam...a tu przeciez dzieci dom praca...Bardzo dużo pomogli mi przyjaciele,znajomi...

Zaczelam wychodzić do ludzi .I to chyba byl przelom...nie mozesz siedzieć sama i sie zamartwiac...Idz gdizekolwiek,posiedz u kolezanki....Wygadaj sie ale nie badz sama bo wteyz sie mysli...

Idz naprawde do fryzjera,pokaz ze jestes silna bo jestes tylko jeszcze o tym nie wiesz...Dasz rade z tym wszystkim zobaczysz

Modle sie o sile dla CIebie zebys zobaczyla ze da sie zyć bez niego ...

Anonymous - 2011-12-13, 15:47

Ona1974 napisał/a:
Niestety meilowe porady nie wchodzą w grę z namiarów jakie mi zostałe tu zaproponowane przez Madę 27 (pomocy).


no mejlowa terapia to chyba średni pomysł;)

widze ze jesteś z zachodniopomorskiego, to pomyślałam ze może dasz rade się wybrać i zobaczyć czy Ci taka pomoc będzie odpowiadała

[ Dodano: 2011-12-13, 15:50 ]
a jeśli nie to może coś podobnego znajdziesz bliżej swojego miejsca zamieszkania
chciałam tylko mniej wiecej pokazać ze takie formy pomocy istnieją tylko trzeba szukać

Anonymous - 2011-12-18, 20:53

Rozalka napisz jak sobie poradziłaś ... może nawet na priv... ja tez mam dwie super córki, sprawa 14/02/2012 ... Walentynki ... super dzień. Oczywiście nie zgodzę sie na rozwód - tak teraz myślę, ale im bliżej tym bardziej jestem zmęczona. Sama daje tu rady: zbierz się, walcz, ratuj a ja ... sama padam i wstaję na chwilę. Za miesiąc jadę do psychologa, odpowiedzi dla niego nadal nie mam.. czekam na tego mojego męża, czekam ,,, a co jak się nie doczekam, zmęczyłam się po prostu po ludzku. Modlę się do Sw Rity,, nie dałam rady NP.. tak jak Ty Rozalko wolę, tak mam - udręczać się, zamiast ruszyć do przodu, co głupi charakter! Wczoraj miałam miły dzień, małżonek przyszedł, nie widziałam go dwa tygodnie i nawet tyle nie słyszałam, miła rozmowa, spokojna. Ja już sobie zrobiłam nadzieję .. od razu, po jednym spokojnym spotkaniu. Głupia!!

Nieraz mam odruch wymiotny na tę całą sytuację .. Jestem zmęczona. :cry:

Anonymous - 2011-12-26, 09:23

Ona1974 napisał/a:
ie umiem nadal zająć się tylko soba i dziećmi ... nie potrafię.

mimo ze u mnie kryzys ze zdradami zaczal sie 3 lata temu, taz czasami nie potrafie skupic sie na sobie i dzieciach
ale jest coraz lepiej, ludzie widza zmiane w moim zachowaniu i ja tez to czuje
a po burzy zawsze wychodzi slonce :)
i u as kiedys wyjdzie, a kiedy?
to wie tylko Bog ile czasu potrzrbujecie...
a uwierz ze mieszkanie razem nie nalezy do lekkich kiedy maz zdradza,codziennie znika, a odpowiadanie dzieciom (prawie 6 i 3 lata) gdzie pojechal tata wieczorem nie naleza do prostych...
ale cieszmy sie z tego co mamy tu i teraz

pogody ducha!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group