Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Tematy różne - dumałem czy tu??? ..ale chyba to własciwe miejsce

Anonymous - 2011-11-25, 12:25
Temat postu: dumałem czy tu??? ..ale chyba to własciwe miejsce
Na wstepie pozwole sobie przeprosić wszsytkich jakim moje posty(wypowiedzi)
zalazly za skórę.
kiedys nałóg do mnie napisał czy to
"sarkazm" i "ironia"
mocno się nad tym zastanawiałem
dzieki nałogowi miałem szanse przerobić cos w sobie
....bo wszak ja sam wiem co we mnie tkwi..jakie sa ewentualne motory działan...

no cóz wiem tylko tyle że mam taki wewnętrzny humor..zresztą jaki dzięki Bogu..po latach smutku i mroku wrócił...
i chwała za to :-D :-D

zatem podchodząc do oceny siebie...wiedziałem i czułem iz wchodzac w nutę z uśmiechem,nie jest to działaniem wyższości czy poniżania kogoś....
jest jedna zasada jaką kieruję sie w zyciu- gdy cos mi wadzi poprostu pytam....
tego tez oczekiwałem zazwyczaj od innych..

wiedząc że niedopowiedziane słowa robia więcej zła ..niz dobra...

a teraz coś mego
moze jakoś się przyda....

od (kurcze)
chyba 7 lat..w moim małzeństwie zaczeło się bardzo żle dziać ...
ale od początku....

najpierw choroba zony...potem walka o jej zdrowie...potem oddalenie...
potem niefortunne próby naszego zbliżania....

potem coraz większe oddalenie zony....moja walka o nas na siłę....
próby zbliżenia się do zony,żony relacje koleżeńskie
świat zawirowania,niezrozumienia,żalu,smutku
w wyniku czego

wiele moich błedów..pewnie złych ocen sytuacji...beznadziejnych działań
aż wkońcu ostre wnioski żony

-chorobliwa zazdrośc
-przemoc psychiczna
-molestowanie

były dni załamania..dni rzucenia wszystkiego..dni ucieczki..były i złe mysli (ech)

sam nie mam pojęcia jakby to sie skończyło..gdyby???
no wlaśnie to gdyby...

nic to dzieki temu gdyby układałem wsio do kupy...zbierałem kawałek po kawałku....
zgozdiłem się na separacje..wyprowadziłem się z domu
by wkoncu przemysleć to wszsytko- zrozumiec co widziała i czuła żona...pogodzić się z tym co jest dla niej niemozliwe...zrozumieć jej pragnienia ....pogodzić się z jej odczuciami....

była tez i trudna decyzja o powrocie do domu-tym bardziej że miałem świadomosc że to na siłę....

był lęk żony..ale był także i mój lęk
...co zrobi???
jak postąpi???

nic to ....we wrześniu zeszłego roku była przysięga przed samym sobą i Bogiem...

muszę to ..potrafię być przeciez takim samym człowiekiem jakiego poznała Agata(moja zona)

zamilkłem (by geba nie szła po próznicy)..jedynie cięzko pracowałem..intensywnie działałem...

i dziś mimo że nadal sypiamy oddzielnie..nadal jest separacja..nadal każde idzie jakby własnym życiem

jest także spokój..jest także smiech,są także rozmowy...i chyba powoli rodzi się cos co zwie się zaufanie i bezpieczeństwo....

musiałem nauczyc sie mega cierpliwości..uczyc się każdego dnia pokory...

wymagam od siebie wiele....

..bo wiem i czuję ile można dokonac własnym uporem w kształtowaniu siebie ,codzienna cięzka pracą,wielką empatią i zrozumieniem drugiej strony.
wymmagam wiele od siebie i tak tez patrze na innych

zatem czy to surowość do innych ???

echhh raczej świadomośc tego że człowiek lubi sam siebie okłamywac, rozpieszczac,zwalniac z obowiązków,bagatalezować większośc spraw...


i dlatego swego czasu -tak dla mnie stał się ważny program 12 k...program tak samo twardy..wymagający
..jakim ja chciałem się stać dla siebie...

zreszta wszsyscy 12 krokowcy...wiedza o czym piszę(w tym momencie)

nie zastanawiam się juz kiedy...i jak mi odpuści żona...nie zastanawiam sie juz nad tym czy nasze relacje będa bliższe....
nauczyłem się czekac....i wiedziec że gdy będzie gotowa sama da o tym znać...

i chyba najwazniejsze nauczyłem się szacunku...dla słowa NIE...nawet gdy to słowo boli wewnatrz samego mnie....

zatem jestem zwykły
jak każdy tu na forum

chciałem tym co wiem pomóc...ale widać nie mam ani zdolności..ani mi to nie pisane...

pozdrawiam i sorry szczególnie do tych wszystkich jacy poczuli sie kiedys zle z mego powodu :oops:

dzieki

Anonymous - 2011-11-25, 14:33

:-) dzieki Norbert za ten wpis, rózne uczucia pojawiały sie kiedy czytałam Twoje posty. Teraz mam uczucie ,ze "trwadzi i wymagający" trwaja na drodze ku pełni zycia i od razu kurcze pojawia sie moja niepewnośc,ze moge mylić sie .....no tak narazie mam :-)


Norbert1 napisał/a:
zatem jestem zwykły
jak każdy tu na forum

chciałem tym co wiem pomóc...ale widać nie mam ani zdolności..ani mi to nie pisane...


jestes soba Norbert i wydaje mi się ,że masz zdolnosci , bo zawsze są lepsi i gorsi i trafiasz do tych , którym jest to dane/potrzebne, a czy pisane /?? he to wiesz , wie to ten co nad nami :D

Anonymous - 2011-11-25, 19:58

Witaj Norbert,
i mnie kiedyś uraziły Twoje posty - konkretnie w wątku "Ona" i jej męża "Żwirka", czemu dałem tam wyraz. Lubię dyskutować, ale z zasady nie dyskutuję, kiedy da się łatwo przewidzieć, że strony tylko jeszcze bardziej "okopią" się na swoich pozycjach. Da się bowiem wyczuć ton nie znoszący sprzeciwu, uniwersalną wszechwiedzę itp. Czasem lepsze efekty daje wtedy zamilknięcie.

Powiem tylko tyle, że nie spodziewałem się takiego posta po Tobie i tym bardziej cieszę się, że doszedłeś do takiej refleksji. Jestem przekonany, że zjedna Ci ona wielu "sycharków" :-) , którzy sensownych Twoich rad, ale podanych niekiedy w niewłaściwy sposob po prostu nie mogli przyjąć.

Anonymous - 2011-11-26, 20:56

Przeniosłam wątek, bo tu dłużej bedzie na "wierzchu". :-D
Anonymous - 2011-11-27, 18:58

Witaj Norbercie, z radościa przeczytałam Twoj post
Od pewnego czasu widzę w Twoich postach więcej spokoju

Cenne dla mnie, ze napisałęs kawałek nam tu swojej historii.
Pogody Ducha :-)

Anonymous - 2011-11-28, 19:02

Norbert :mrgreen: Chwała Panu :lol: :lol: :lol:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group