Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy to ma sens ?

Anonymous - 2011-11-13, 22:04
Temat postu: Czy to ma sens ?
Witam!
Jestem tu na forum od ponad 4 lat. Tyle też czasu upłynęło od rozstania z mężem. Ponad cztery lata stoję w jednym punkcie, ugrzęzłam tam i nie mogę sobie poradzić z moim problemem.
Mąż mieszka prawdopodobnie z kochanką. Nie wiem tego na 100 %, ale z wielu źródeł to słyszałam więc to musi być prawda. On oczywiście wszystkiemu zaprzecza - i tak już to trwa 4 lata.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdy przyjeżdża np. po nasze dziecko to obdarza mnie namiętnymi pocałunkami, dotyka moje ciało itp... Ja na te rzeczy przystaje, bo brakuje mi tego.. . On chce również seksu - na to nie przystaje, ale ... chciałabym.
Powiedziałam mu jasno, żeby zerwał wszystkie swoje kontakty z kochanką lub kochankami, on twierdzi że jest sam...
I tak to już trwa ponad 4 lata.
Sytuacja jest delikatnie mówiąc - bardzo chora.
Mój problem polega na tym, że nie wiem, jak długo będę jeszcze trwać w tym martwym punkcie. Co powinnam zrobić, czy zerwać ten chory układ, czy tkwić w nim dalej i czekać co przyniosą kolejne dni... a może nawet lata.

Anonymous - 2011-11-13, 22:32

Aldo jesteś z nami od 4 lat

wiesz co piszemy " nowym"
- zacznij od siebie

co w tym czasie zrobiłaś dla siebie , dla własnego rozwoju , przemiany i wzrostu duchowego i umysłowego ???

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-11-13, 22:48

Dla siebie zrobiłam w tym czasie dużo, bardzo dużo.... tylko dla mojego małżeństwa niewiele. W tym właśnie tkwi mój problem, że nie wiem co mam zrobić z tą sytuacją, która trwa... i która mnie rani, która powoduje, że powracają wspomnienia. Czy Waszym zdaniem powinnam się zupełnie i do końca odciąć od męża, nie pozwalać mu na takie zachowania... Myślałam, że to prowadzi do uzdrowienia naszego małżeństwa... ale to trwa zbyt długo i nic się z tego nie wykształciło..
Anonymous - 2011-11-13, 23:23

Alda napisał/a:
Dla siebie zrobiłam w tym czasie dużo, bardzo dużo..


CZYLI CO ??

- znasz siebie ?,
- swoje uczucia ?
- jak z Twoim poczuciem własnej wartości ?
- jak analiza przeszłości , ran dzieciństwa , ??/
- jak to wszytko zostało przepracowane???

Alda napisał/a:
tylko dla mojego małżeństwa niewiele.


Jak robisz coś dobrego dla siebie równocześnie robisz coś dla swojego małżeństwa

Czy masz gdzieś w pobliżu Ognisko Sychar ???

Czy w czasie 4 letniej bytności na forum byłaś na któryś rekolekcjach naszych lub innych wspólnot ???

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-11-14, 00:06

Witaj Aldo!
Nie, nie powinnaś się odciąć od Męża. Powinnaś z nim szczerze porozmawiać. Czym innym jest bowiem pokątna wiara w plotki, a czym innym głęboka, szczera rozmowa z Mężem.
Cieszy mnie to, że pomimo upływu czasu trwasz w wierności, pomimo braku bliskości, czułości. Chylę nisko czoła przed taką postawą!
Najpierw jednak odpowiedz sobie w duszy na mądre pytania Mirakulum, ja dodam jedno od siebie: czy jesteś w stanie na nowo zaufać Mężowi?
Dobrze, że jesteś tu z nami!!
Możecie wiele razem zdziałać, ale najpierw Ty musisz się stać silną i pewną własnej wartości kobietą.
Jesteś na dobrej drodze:)
Bożej radości i pokoju:)

Anonymous - 2011-12-02, 19:47

Spędziliśmy z mężem dziś razem kilka godzin. Był chłodny wręcz oziębły i smuty. Bycie razem ze mną i dzieckiem wogóle go nie cieszyło. Traktował to jako przykry obowiązek.
Nie widzę już sensu naszego bycia razem. On ma już swoje życie. Niby był dziś z nami ale był nieobecny. Zdawało się że nie słyszy tego co mówię, nie odpowiadał na moje pytania.
To takie przykre. Cieszyłam się na ten dzień, że będziemy mogli być razem w trójkę w drodze do lekarza. Ale wyszło jak wyszło. Jestem jeszcze bardziej przybita i nie widzę już światełka nadziei dla naszego małżeństwa.

Anonymous - 2011-12-04, 08:36

Witaj Aldo!
Nie na darmo stadium związku, w którym się obecnie znajdujesz nazywa się kryzysem.
Emocje, których obecnie doświadczasz, smutek, żal, niespełnione nadzieje wiążą się ze zbyt wysoko rozbudzonymi oczekiwaniami odnośnie spotkania z Mężem.
Ale możesz mi wierzyć, jest multum kobiet i mężczyzn, którzy marzą wręcz o okazji, jaka stała się Twoim udziałem. Spotkania, rozmowy.
Jesteś przybita, ponieważ nie wydarzyło się to, czego oczekiwałaś. Ale spotkaliście się, zaczynacie rozmawiać.
To dobra droga.
Nie zrażaj się:)
Pogody ducha!

Anonymous - 2011-12-04, 13:51

dziękuję. Rzeczywiście nie spojrzałam na te sytuację z tej strony. Zamienilismy kilka slow co prawda bez zadnych emocji. Ale to raczej plus w naszej relacji bo wczesniej takim rozmowom towarzyszyly zawsze ndgatywne emocje. Tylko boje sie ze ten brak emocji moze byc zwiazany z calkowitym zerwaniem i wygasnieciem wiezi miedzy nami.
Anonymous - 2011-12-04, 19:07

Aldo,
strach jest działaniem złego, który w ten sposób popycha ludzi ku otchłani.
Chyba mi nie powiesz, że wolałabyś wojnę na słowa z mężem, zamiast tego, co przeżyłaś, prawda?:)
Wiesz, niektóre towarzyszące emocjom relacje mają charakter czegoś na kształt sinusoidy. Bywają zmienne jednym słowem.
Po okresie burz i naporów przyszedł do Was czas spokoju, wyciszenia. Każde z Was przeżywa go na swój sposób.
Jednego możesz być pewna, gdyby Twojemu Mężowi nie zależało na Was, to na pewno do tego spotkania by nie doszło.
Bożej siły na drodze do odrodzenia Waszego małżeństwa:)

Anonymous - 2012-01-07, 20:55

Mąż od czasu wspólnego wyjazdu nie odezwał się do mnie ani słowem. Przez 1,5 miesiąca nie odpisuje na moje sms-y. Czuję się znów mocno zraniona. Myślałam że te kilka godzin razem nas zbliży a stało się odwrotnie.
Boję się najgorszego ... że złożył znów pozew o rozwód.

Anonymous - 2012-01-08, 11:35

Aldo,
a jakie to naprawdę ma znaczenie czy złożył czy nie? Jeżeli chcesz możesz:
1. zapytać o to Męża.
2. w odpowiednim sądzie sprawdzić czy pozew został złożony.
Dlaczego stwierdzasz, że to, że złożył to najgorszy scenariusz? Najgorszym scenariuszem dla Ciebie jest potępienie wieczne.
A Twoim zadaniem jest teraz wytrwać przy Bogu, przy przysiędze złożonej Mężowi.
Pan Jezus mówi: nie lękajcie się.
Jestem w podobnej sytuacji, też nie wiem, co zrobi Moja Żona.
Mimo to uważam, że własnym przykładem, świadectwem możemy bardzo wiele.
Możemy uzdrowić nasze małżeństwa w Bogu Ojcu, Panu Naszym.
Aldo, bądź silna, cierpliwa, módl się, rozwijaj miłość do Boga i Męża.
A w chwili wybranej przez Boga za wierność Jemu i Mężowi spotka Cię szczęście.
Pogody Ducha:)

Anonymous - 2012-01-16, 15:49

Dziś widziałam jak mąż opiekował się dzieciakiem kochanki.
A z naszym dzieckiem nawet nie chce pojechać do lekarza nie mówiąc już o innych rzeczach.
To jest straszne - po tym jak zwróciłam mu uwagę że dla naszego syna nie ma czasu a zajmuje się tamtym bahorem - to powiedział że jestem sfrustrowana bo mi brakuje seksu...

Nie mogę już tego dłużej tolerować. Jest mi cholernie ciężko. To wszystko jest nie do pojęcia. Byłabym najszczęśliwsza jakby zniknął całkowicie z naszego życia ...

Anonymous - 2012-01-16, 20:37

Witaj Aldo!

Ja od prawie 6 lat jestem sama, od 4 lat pozbawiona złudzeń (mąż jest za granicą i tam układa sobie "nowe" zycie, na temat którego ja mogę tylko znuć domysły), wychowuję samotnie dwie córki
i wydawało mi się kiedyś że tego nie zniose nie wytrzymam, tej próżni, tego zawieszenia...
Na dodatek wciąż miałam przekonanie że ja coś muszę...
Nic nie muszę...
Mąż nie wie co traci...

A ja trwam w tym co mu przysięgałam, bardziej niż kiedykolwiek, choć \rzadko z nim rozmawiam a widuję raz na rok i zwykle jest wtedy dla mnie przykry...
On by chciał wymazać mnie gumką, ale to nie mój problem...
Długo to trwało zanim to pojęłam...

A teraz żyję pełnią życia i jestem szczęśliwa, mimo zgryzot, zmartwień otwieram rano oczy i przesuwając palce na paciorkach różańca uśmiecham się do myśli, że specjalnie dla mnie Bóg dał mi kolejny dzień...

Pozdrawiam :lol:

w razie czego moje namiary znajdziesz gdzieś poniżej :mrgreen:

Anonymous - 2012-01-16, 20:55

Zaczynam go coraz bardziej nienawidzieć. Nie chce mi się na niego patrzeć, a przecież muszę bo mamy wspólne dziecko.
Napisałam mu dzisiaj, że nie będę dyskutować z tak płytkim i beznadziejnym człowiekiem jakim on jest.
Nie mogę znieść jego kłamstw. Wszyscy wokół mówią, że mieszka z kochanka a on cały czas temu przeczy. A dziś się wyparł że dziecko, którym się dziś opiekował to wcale nie kochanki .. . Jak on tak może kłamać prosto w oczy... co mu to daje .. satysfakcję.. Nie wiem. chociaż raz w życiu powiedziałby prawdę i przyznał się jak jest...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group