Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Już prawie trzecia..

Anonymous - 2011-12-20, 10:19

Mam sile ktora daje mi Bog,sam juz za duzo probowalem robic rzeczy ktore mi nie wychodzily..jestem tylko czlowiekiem, ktorego sobie szatan bardzo upodobal..dziekuje wszystkim za modlitwe bo bez niej nie bylbym nawet w tym punkcie w ktorym teraz stoje..modle sie zebym zaczal wkoncu chodzic ta dobra droga bo ciagle tylko bladze i wracam do tego samego miejsca..upadam zeby powstawac.
Wszystkich zagubionych odsylam do modlitwy kilka postow wyzej.

Anonymous - 2011-12-20, 14:01

Panowie - rycerze polecam książki J. Eldredga szczególnie " Dzikie serce" Święty Romans" " Podróż pragnień " : Miłość i wojna"

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-20, 17:40

Dzikie serce naprawde polecam!

[ Dodano: 2012-02-05, 18:19 ]
Witam wszystkich po mojej dluzszej nieobecnosci tutaj..niestety pogubilem sie calkiem,w ostatnim czasie to znowu ja wprowadzilem wiele zla do naszego domu i teraz zbierm zniwa...sile ktora jeszcze kilka tyg temu mialem gdzies zgubilem..nalogi i zle przyzwyczajenia wziely gore i prawdopodobnie jestem jeszcze dalej od zony niz kiedykolwiek bylem..bledne kolo znowu sie zamyka...
Prosze o modlitwe o madrosc wyborow zebym nie podjal teraz zlej decyzji...

[ Dodano: 2012-02-10, 20:31 ]
Tak na marginesie.. podbije ktoś?!

Anonymous - 2012-02-12, 17:56

Podbijam na marginesie :mrgreen:
Anonymous - 2012-02-12, 22:00

ZAmknięty co u Ciebie???
Anonymous - 2012-02-12, 22:41

Witajcie.. dzieki za podbicie, bo mi sie troche temat zakopał, ale jakos nie bylo ostatnio okazji ani chęci do pisania..
U mnie jakos sytuacja sie unormowała tzn. przyjąłem do świadomości to co sie dzieje i jakoś probuje z tym żyć.. wychodzi to raz lepiej raz gorzej ale nie ma co narzekać..
Pytanie czy uda mi sie kiedyś uratować małżeństwo przeszło na dalszy plan. Bóg jakoś pomaga a takze motywuje mnie do działania..
Żona żyje sobie swoim życiem, ja staram sie jakos pomagać, mieszkamy razem i wychowujemy naszą wspaniałą córeczke.

Zagladam tu dość często chociaz nie pisze.. moze taki poprostu juz jestem "zamkniety" heh... 25go jest spotkanie i jeśli nic sie nie wydarzy to planuje wkoncu dotrzeć... Dużo mógłbym pisać, wiele zmian we mnie, wiele postanowien.. a moze raczej już założeń.. Bóg..czy na pierwszym miejscu sam jeszcze tego nie wiem.. czy zacząłem zmiane siebie.. z marnymi skutkami.. Przez ostatni czas było mi dane zrozumieć wiele rzeczy, które są powodem teraźniejszej sytuacji.. i chwała Panu za to że wkoncu zacząłem być ŚWIADOMY samego siebie..

To tak po krótce w trakcie pracy akurat...

Spokojnej nocy wszystkim!

[ Dodano: 2012-02-14, 09:12 ]
Prosze wszystkich tu zagladajacych o modlitwe w intencji mojego malzenstwa oraz za moja zone o opamietanie i nawrocenie..
w tych szczegolnie ciezkich dniach..
Z Panem Bogiem

Anonymous - 2012-02-14, 10:45

zamkniety086 napisał/a:
o modlitwe w intencji mojego malzenstwa


ok masz modlitwe

Anonymous - 2012-02-15, 00:11

Dziekuje..
Szatan wymierza kolejne ciosy..bardzo chce zebym zwatpil,zebym odpuscil i oddal mu moja zone,ktora coraz bardziej brnie w to bagno...
Ufam Panu ze to wszystko dzieje sie po cos...ale jak mam zaakceptowac to ze ktos inny ma miec moja zone...?moja ludzka natura sie buntuje..modlitwa tonuje,wycisza mysli,ktore ciagle wracaja..
Moze ktos tutaj mi pomoze ustosunkowac sie do tej sytuacji..jak moge pozwolic na to ze zona ta zbacza z drogi jednoczesnie nie mogac nic zrobic...paranoja..

Anonymous - 2012-02-15, 18:51

zamkniety086 napisał/a:
ale jak mam zaakceptowac to ze ktos inny ma miec moja zone...?

Witaj,
może łatwiej Ci będzie , gdy zmienisz myślenie. Człowiek nie rzecz, nie można go posiadać. Nawet sam siebie nie posiada, bo należymy tylko do Boga. Dzięki temu to On może ingerować w nasze zranienia , bronić nas i ratować , bo działa prawem Miłości.
Zachęcam Cię do intymnych rozmów z Aniołem Stróżem żony i swoim własnym, zobaczysz jak zmieni się Twoje myślenie o małżonce, jej wolności i sposobie wyrażania swoich uczuć do niej oraz przyjmowania tego co Ona tobie ofiarowuje. Ucząc się własnej i cudzej odrębności, mając jednocześnie na uwadze wspólnotę ducha, którą spaja sam Chrystus możesz dość szybko doświadczyć zmiany postrzegania tego co się dzieje w Waszym życiu i nie będzie to już takie traumatyczne. :-) Bóg działa zawsze, gdy Mu ufnie powierzysz swoje problemy, a kto poza nim najlepiej zna Ciebie i Twoją żonę jak nie Wasi Aniołowie?

Anonymous - 2012-02-15, 22:37

Kingo.. chyba trafiłaś w sedno sprawy... dzis kolejny dowód na to że zabardzo patrze na żone.. wiem że to mnie zniewala.. i oddala od Boga..

Chyba musze od tego wszystkiego odpocząć..

Anonymous - 2012-02-16, 09:28

Zamknięty podpisuje sie pod tym co napisałeś;) tylko wymienię słowa na : czego mężczyźni oczekują od kobiet :D Wierz mi ...to działa w jedną i drugą stronę ..
Dodam jedynie, że według mnie przysięga do czegoś zobowiązuje..."Na dobre i na złe.."
Jak widać nie wszyscy potrafią zrozumieć znaczenie słów wypowiadanych...
Ja na początku swej : "rozstaniowej (takie moje słówko;)) drogi", gdy mąż odszedł ....myślałam, że właśnie jestem zobowiązana by "ratować" tego mego kochanego męża, który ewidentnie się pogubił wdając sie w "przyjaźń poza naszym małżeństwem"....
Próbowałam na różne sposoby....efektu nie było i nadal jest go brak...
Dałam spokój np. z robieniem wszystkiego, by mąż wysłuchał kazań Ks. Pawlukiewicza czy zrobić wszystko byśmy sie spotkali i porozmawiali, ponieważ on był jakby zaprogramowany i tak obojętny, że az dziwne, że to ten sam człowiek. Ale jak widać to wszystko możliwe. Możliwe tez, ze nakłamał w pozwie, by tylko było na niego. W głowie mi się nie mieści, ze ten mój prawy mąż potrafi tak...a jednak.
Wszystko przyjmuje i czekam ...na to co będzie. Różnie to bywa z tym czekaniem. Raz pełna bólu i troski, innym razem wesoła. Ale w chwilach zwątpienia i próby zrozumienia przywołuje sie do porządku i zwracam sama do siebie: dziewczyno nie zrozumiesz tego! tak jest ....a po chwili JEZU UFAM TOBIE. ODDAJĘ TO I CZEKAM NA TO CO BĘDZIE. Poki co czekam na drugą naszą sprawę rozwodową ..juz niedługo 5 MARCA. Denerwuje sie , bo siłą rzeczy ...inaczej się chyba nie da. Sprzeciwiam się , nie godzę na rozwód, co oczywiście powoduje sytuację wściekłości w mężu, obrzucanie mnie bolącymi słowami, nieprawdziwymi zarzutami. I miałam chwile załamania , ze zgodzę się , bo nie dam rady, nie mam sil czytać tego co on pisze i przez` kilka dni chodzić jak struta. Bo może będzie lepiej jak jednak się zgodzę, chociaż zostaną nam poprawne relacje. A tak to mój sprzeciw pozostawi nienawiść! ALE NIE. JA nie godzę się na rozwód, ponieważ tego w głębi serca nie czuję.
Życzę Ci wytrwałości i siły każdego dnia i byś nawet w słabszej chwili umiał przywołać sie do porządku ;)))
Wszystkim tego życzę ...ściskam;)

Anonymous - 2012-02-16, 10:52

Dziś dzien krytyczny.. odpuszczam to wszystko.. niech sie dzieje wola Boża...
Anonymous - 2012-02-16, 16:24

Przeczytaj co zrobił Jim:
http://www.milujciesie.or...malzenstwa.html

krótki fragment:

Jednak zdarzyło się właśnie cos strasznego. Jakiś tydzień temu postanowiłem wrócić z biura do domu wcześniej. Kiedy wchodziłem do domu, zadzwonił telefon, więc podniosłem słuchawkę. Jednakże moja żona odebrała telefon wcześniej i usłyszałem jej rozmowę. Umawiała się na randkę z innym mężczyzna. Pomyślałem: „To niemożliwe”. Nie mogłem w to uwierzyć, ponieważ byliśmy dobrym małżeństwem. Mieliśmy udane pożycie seksualne, więc myślałem, że wszystko jest w najlepszym porządku”.

Powiedział mi następnie, że chciał porozmawiać z żoną na ten temat, gdy odłożyła słuchawkę, ale ona odmówiła. Myśl, że jego żona spotyka się z kimś innym, była dla niego ciosem. Przez następne kilka tygodni żona nadal nie chciała rozmawiać z nim na ten temat. Jim wiedział, że spotyka się z tym drugim mężczyzną raz w tygodniu, lecz ona mówiła, że „stara się mu tylko pomóc”. Jim zwracał się o radę do poradni małżeńskiej, gdzie mu powiedziano, żeby postawił żonie ultimatum, a gdy to nie pomoże, żeby od niej odszedł.
Nigdy nie zapomnę, jak wyglądał, kiedy do mnie przyszedł. Uklęknął przed Najświętszym Sakramentem i szlochał: „Siostro Briege, kocham żonę. Wiem, że moje małżeństwo jest święte w oczach Boga. Czy nie mogę nic zrobić, żeby je uratować? Wierzę w ten sakrament i nie chcę opuszczać żony. Kocham ją”.

Anonymous - 2012-02-16, 17:59

Wlasnie to dzis czytalem i tak sie zaczalem zastanawiac..

Cytat:
Przez cały ten czas jego żona nadal nie chciała rozmawiać z nim na ten temat i to go załamywało. Chodził jednakże na Mszę świętą i nie potępiał jej. Wiele jest ukrytych świętych w Kościele. Jim wiedział, że jego żona co tydzień spotykała się z tym drugim mężczyzną, kiedy on był w pracy. Błagał Boga, żeby dał jej łaskę pokonania pokusy deptania przyrzeczeń małżeńskich.


To chyba jakas mala ukryta rada dla mnie na dzień dzisiejszy.. dziekuje jak zwykle za podtrzymanie na duchu i kolejne wskazówki...

Spokojnego wieczoru.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group