|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Rodzina w mediach - Kiedy rodzina będzie zdrowa?
Anonymous - 2011-12-15, 02:09
Wzrastać z dzieckiem od poczęcia!
dr. hab. Dorota Kornas-Biela - psycholog
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=28273
Anonymous - 2011-12-15, 16:41
kinga2, pozdrawiam gorąco, wyczytałam że masz staż 20 letni. Z jakiego powodu tu jesteś ?
Anonymous - 2011-12-21, 23:11
Bola,
jestem tu ponieważ sprowadziła mnie tu Maryja, abym w trudnym czasie kryzysu otrzymała wsparcie i sama wsparciem sie stała. Nauczyła się kochać, słuchać i pomagać, dała szansę sobie, mężowi i naszemu małzeństwu na uzdrowienie.
Anonymous - 2012-01-18, 23:21
ks. Marek Dziewiecki
Na czym budować – od marzeń do miłości
Bóg stworzył nas z miłości i właśnie dlatego od dzieciństwa najbardziej marzymy o tym, by kochać i by ktoś pokochał nas na zawsze.
Przeszkody w realizacji marzeń
Już małe dzieci marzą o tym, by żyć w kochającej się rodzinie, a gdy stają się nastolatkami, zaczynają marzyć o tym, by spotkać jakąś niezwykłą osobę, którą pokochają na dobre i złe, na zawsze, i która ich pokocha podobną miłością. Nie jest jednak łatwo zrealizować marzenia o wielkiej miłości. Pierwszą przeszkodą w dorastaniu do wielkiej miłości są rozczarowania innymi ludźmi – zwłaszcza bliskimi w rodzinie – a także rozczarowanie samym sobą i własną słabością. Pod wpływem negatywnych doświadczeń wielu młodych ludzi przestaje wierzyć w to, że miłość istnieje, że ktoś ich pokocha bezwarunkowo, albo że oni są w stanie pokochać kogoś na zawsze. W tej sytuacji snują marzenia już tylko o tym, by nie dać się skrzywdzić. Boją się bliższych więzi, zwłaszcza z osobami przeciwnej płci, a za ideał uznają bycie singlem, skupionym wyłącznie na szukaniu własnej wygody.
Ideologie zamiast wychowania
Przeszkodą w realizacji marzeń o wielkiej miłości jest ideologizacja wychowania, która utrudnia dorastanie do miłości. W niskiej kulturze, która promuje antypedagogikę i mity o spontanicznej samorealizacji, o wychowaniu bez stresów, o prawach bez obowiązków, o szkole neutralnej światopoglądowo, nawet mądrym rodzicom trudno jest wychować dzieci, które będą w stanie kochać. A gdy ta sztuka się udaje i ktoś z młodych ludzi dorasta do wielkiej miłości, to odkrywa z bólem, że trudno jest spotkać drugą osobę, która jest zdolna do podobnej miłości i która kieruje się podobną, mądrą hierarchią wartości. Im bardziej ktoś z młodych ludzi jest szlachetny, tym trudniej znajduje taką osobę, której można bez obaw zawierzyć własny los doczesny oraz los przyszłych, początkowo bezradnych dzieci.
Feministki i aktywiści gejowscy
Kolejną przeszkodą w dorastaniu do wielkiej miłości jest feminizm. Feministki to kobiety, które nie wierzą w to, że jakiś mężczyzna może je pokochać i mogą być z nim zawsze szczęśliwe. W konsekwencji walczą z mężczyznami, a to nie jest droga do miłości. Ponadto feministki kpią z kobiet, które mają odwagę publicznie mówić o tym, że są szczęśliwe jako żony i matki. Feministki pozostają w sprzeczności z własnym programem. Z jednej strony nie odróżniają siebie od mężczyzn, a z drugiej walczą z mężczyznami. W ten sposób wykluczają siebie i ze wspólnoty kobiet, i ze wspólnoty mężczyzn. Przeszkodą w dorastaniu do miłości jest też agresywna propaganda aktywistów gejowskich, którzy traktują więzi oparte na popędzie jako równie dobry sposób na życie, jak małżeństwo i rodzina. Skupiają się oni na seksualności do tego stopnia, że traktują ją jako najważniejszy czynnik ich tożsamości. To kierowanie się filozofią życia typową dla erotomanów czy gwałcicieli. Oni też kierują się swoją orientacją seksualną. Dla kogo najważniejszy jest popęd, dla tego najmniej ważny jest człowiek. Feministki proponują walkę kobiet z mężczyznami, a aktywiści gejowscy proponują izolację kobiet i mężczyzn. Kto pozostaje pod wpływem któregoś z tych dwóch środowisk, ten oddala się od swoich marzeń o wielkiej miłości.
Oddalanie się od własnych pragnień
Niektórzy młodzi ludzie sami oddalają się od własnych pragnień o wielkiej miłości. Nikt im w tym nie musi pomagać. Wystarczy, że zaczną ulegać własnym słabościom i że zaczną lekceważyć priorytety, które sami sobie wyznaczyli. Przeszkodą w realizowaniu marzeń o wielkiej miłości jest egoistyczny, naiwny czy niemoralny sposób postępowania. Kto popada w uzależnienia, kto zatruwa siebie pornografią, kto korzysta z takich mediów czy przebywa w takich środowiskach, które kpią sobie z Boga i z godności człowieka, z sumienia i norm moralnych, z małżeństwa, rodziny, a także odpowiedzialności, ten oddala się od własnych aspiracji i marzeń o wielkiej miłości, trwałym małżeństwie i szczęśliwej rodzinie.
Niska kultura i mity o miłości
Kolejnym powodem oddalania się młodych ludzi od własnych pragnień i aspiracji jest uleganie, promowanym przez niską kulturę, mitom na temat miłości. Żyjemy w cywilizacji, która walczy z dobrem, prawdą i pięknem. To cywilizacja, która programowo myli miłość z popędem, współżyciem, orientacją seksualną, z zakochaniem, uczuciem, hormonami, feromonami, z tolerancją, akceptacją, naiwnością, albo z tak zwanymi wolnymi związkami, które w ogóle nie istnieją, gdyż nie istnieją związki, które nie wiążą. Istnieją natomiast związki solidne, oparte na miłości, lub powierzchowne czy toksyczne, oparte na popędach, manipulacji, przemocy.
Przyjaźń z Bogiem początkiem historii miłości
Nawet w społeczeństwie zdominowanym niską kulturą, która w miejsce miłości stawia popęd, uczucia czy egoistyczny indywidualizm, możliwe jest dorastanie do wielkiej miłości. Nikt nie zmieni bowiem natury człowieka. Biblia upewnia nas o tym, że być człowiekiem to być kimś kochanym przez Boga i kimś zdolnym do miłości. Nierozerwalne małżeństwo, a także trwała rodzina to pomysł Boga i najpiękniejsza forma miłości między mężczyzną a kobietą. To największe marzenie tych, którzy nie zdeformowali w sobie człowieczeństwa. Warunkiem realizacji marzeń o miłości jest przyjaźń z Bogiem, który jest miłością i źródłem naszych marzeń o miłości. Kto żyje w obecności Boga, modli się, respektuje Jego przykazania, wybiera drogę błogosławieństwa i świętości, temu Bóg pomaga rozumieć miłość oraz daje siły potrzebne do tego, by kochać. Kto naśladuje Jezusa, ten nie jest skazany na uczenie się miłości po omacku albo metodą prób i błędów. Miłość, której uczy Jezus, jest ofiarna i wierna, ale nie ma nic wspólnego z rozpieszczaniem czy naiwnością. Jezus uczy nas komunikować miłość w sposób mądry, czyli dostosowany do zachowania kochanej osoby. Właśnie dlatego umacniał On ludzi szlachetnych, upominał błądzących, bronił się przed krzywdzicielami, a losy Kościoła zawierzał tylko tym, którzy kochali bardziej niż inni.
Pomoc rodziców i stawianie sobie wymagań
Pomocą w realizacji marzeń o wielkiej miłości jest wsparcie ze strony rodziców. Najłatwiej uczą się kochać te dzieci, które doświadczają największej miłości w domu rodzinnym. Punktem wyjścia wychowania seksualnego w rodzinie oraz przygotowania do małżeństwa jest obserwowanie przez dzieci czystej, czułej i wiernej miłości ich rodziców. Jednak ani Bóg, ani rodzice nie są w stanie zagwarantować, że dany chłopak czy dziewczyna nauczą się kochać. Nie da się nikogo przymusić do miłości. Nie da się kochać za kogoś. Nikomu miłość nie przychodzi łatwo, gdyż nikt z ludzi nie jest miłością. Właśnie dlatego dorastanie do miłości wymaga pracy nad sobą, wierności sumieniu oraz własnym priorytetom. Nie kocha jakaś tajemnicza miłość, lecz konkretny człowiek. Kochać jest w stanie tylko ten, kto chroni swoją godność dziecka Bożego, świętość, mądrość i wolność. Do wielkiej miłości dorasta ten, kto wyciąga wnioski z porażek poniesionych przez siebie, a także innych ludzi oraz kto się nawraca: z miłości (a nie ze strachu) i do miłości.
ks. Marek Dziewiecki
http://www.katolik.pl/na-...534,416,cz.html
Anonymous - 2012-10-11, 00:14
ks. Bogusław Szpakowski SAC
Zaufanie
Rytm bliskości i oddalenia
Człowiek w relacji z drugim żyje w rytmie bliskości i oddalenia. Na początku ludzkiego rozwoju jest relacja. Matka i dziecko stanowią jedno, a nawet w tej symbiotycznej więzi obecny jest rytm bliskości i chwilowego oddalenia. W późniejszych fazach rozwoju człowiek wyodrębnia się, zaznacza swoje granice, osiąga emocjonalną autonomię. Sam wyznacza z kim chce być bliżej, a z kim dalej. W dorosłym życiu doświadczamy niegasnącej nigdy potrzeby więzi, bliskości emocjonalnej, cielesnej. Chcemy być z innymi i dla innych. Pragniemy być i działać razem dla określonego celu, wspólnego dobra. Obok więzi wspólnotowych i społecznych wyodrębnia się w nas potrzeba samotności. Potrzebujemy odosobnienia. Chcemy być sam na sam ze sobą dla autorefleksji, wglądu w siebie, we własny świat myśli i uczuć, by otworzyć się na siebie. Gdy podejmujemy ważne życiowo decyzje i uzyskaliśmy wiele cennych rad od osób nam życzliwych, potrzebujemy samotności, by dokonać rozważnego procesu osobistej decyzji. Samotność jest niezbędna, by sam na Sam spotkać się z Bogiem we własnym sercu. Więź i oddalenie wyznacza rytm naszej ludzkiej egzystencji. Zaburzone uczucie ufności zaburza rytm więzi i oddalenia. Jeśli człowiek kompulsywnie ufa, bezkrytycznie oczekuje emocjonalnej fuzji z drugim, tworzy więzi symbiotyczne, oparte na współuzależnieniu się osób od siebie. To rodzi ambiwalentne uczucia.
Osoby chcą i nie chcą być ze sobą zarazem. Ich potrzeby więzi pozostają nienasycone, a zarazem nie mogą od siebie odejść. Wzajemnie się usidlają. Jeśli człowiek nie daje sobie prawa, by zaufać innym, powierzyć się im, związać się z kimś, to buduje mury w swoim sercu, za którymi ukrywa się głodny kontaktu, więzi. Bywa i tak, że gdy jestem z innymi chcę się w nich zatracić, bądź chcę od nich uciec, by zatracić się w izolacji i tęsknocie za bliskością emocjonalną z innymi. To rodzi cierpienie. Ból bycia z innymi i ból bycia w samotności. Pojawia się dominujące uczucie, że tak naprawdę to nie ufam samemu sobie, własnym uczuciom, pragnieniom i nie ufam innym osobom. Zawsze możemy ujawnić listę zarzutów pod adresem innych, jak bardzo nas zawiedli, rozczarowali, nadużyli naszego zaufania. Czasem doświadczamy gorzkiej lekcji, gdy ktoś brutalnie rani niewinność naszej szczerej ufności. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, które bywają głęboko ranione przez dorosłych. Nierzadko jednak stykamy się z mechanizmem generalizacji i skryptem typu: nigdy nikomu nie można ufać! Przyczyny takiego stanu mogą być różne. Warto jednak w tym kontekście prześledzić wagę rozwoju uczucia ufności w pierwszej relacji międzyosobowej. Więź ta stworzyła "interpersonalny most" stanowiący podstawę przyszłych związków.
Zaufanie w pierwszej relacji międzyludzkiej
Zaufania stracić nie można. Jest ono wpisane w ludzki byt. Od najwcześniejszych momentów życia ujawnia się ono w ruchu biologiczno-emocjonalnym "do". Ufność jest mocą, która uruchamia proces ekspansywności ludzkiego "ja", które dąży do komunikacji międzyosobowej, zaspokojenia elementarnych potrzeb takich jak pokarm, kontakt, więź. Pierwsze kontakty człowieka z człowiekiem nacechowane są intensywną dramaturgią emocjonalną. Mogą one wzmocnić pierwotną zdolność do ufności lub ja osłabić. Zranienie pierwotnej ufności wnosi w nasze życie wiele cierpienia, które stygmatyzuje naszą samotność jak i bycie z innymi i dla innych. Dzięki temu, że ufność jest niezniszczalna, może odradzać się w człowieku na drodze terapii psychologicznej i duchowej. W szczerym spotkaniu z Bogiem, który jest Dobrocią ten cenny dar nabiera blasku.
Pierwotna ufność
Człowiek jest istotą, która komunikuje. Psychologowie prenatalni dostarczają nam wiele dowodów empirycznych na to, że dziecko jeszcze przed urodzeniem wykazuje zdolności komunikacyjne. Po urodzeniu, choć noworodek brany jest na ręce i karmiony przez matkę, ujawnia swoją pierwotną aktywność w ruchu "do". Współcześni psychoanalitycy i pediatrzy wykazują na podstawie obserwacji, że noworodek przejawia własną aktywność ujawniając swoje zmysłowo-emocjonalne "ja". Niemowlę nawiązuje kontakt z matką, zdobywa ją. Warto tu zwrócić uwagę na to, że poczęte dziecko zdobywa na poziomie biologicznym ciało matki. Cały jej ustrój biologiczno-psychiczny przestawia się na rzecz dziecka. W tym wyraża się służebność kobiecości wobec dziecka. Poczęte dziecko zdobywa gościnny dom, obdarowując matkę darem macierzyństwa. Z chwilą zapłodnienia proces macierzyństwa zostaje otwarty na poziomie biologicznym i psychicznym. Zamknie go radosny fakt narodzin. Dziecko po trudzie narodzin zdobywa matkę na poziomie emocjonalnym. Mówi językiem zmysłów i emocji. Apeluje do matki: usłysz i zrozum co mówię językiem ciała i emocji. Odgadnij moją prawdziwą potrzebę. Odczytaj mój apel. Pierwotną aktywność dziecka, ów ruch "do" możemy zinterpretować jako pierwotny przejaw ufności. Ruch jest manifestacją życia, ekspansją cielesną duszy, jej tańcem. "Skoro Bóg stwarza w człowieku duszę – pisał o. Thomas Philippe – to nie ulega wątpliwości, że On również nadaje jej pierwszy ruch" [1].
reszta tu:
http://www.katolik.pl/zaufanie,23055,416,cz.html
|
|