Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - PRZEBACZENIE !!!

Anonymous - 2011-12-17, 20:33

bez przebaczenia nie ma zrozumienia bez przebaczenia nie ma miłości ..... tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?
Anonymous - 2011-12-17, 22:09

bellator napisał/a:
tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?



Po ludzku niektórych życzy się nie da , z Bogiem wybaczyć można wszystko

mówię z własnego doświadczenia

Niewybaczenie najbardziej więziło mnie samą , nie pozwalał żyć w wolności .

polecam książki z naszej biblioteki

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=78

a w szczególności A. Clendenen T. Martin " Uzdrawiająca siła przebaczenie "

Pogody Ducha

Anonymous - 2011-12-18, 11:47

Cytat:
tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?


co znaczy powinno? czyli kto powinien? Na siłę nie da sie przebaczyć.
Dla mnie jest to tak, ze chcę wybaczyć wszystko, bo za duzym balastem po ludzku jest niesc uraz do kogos przez lata
a takze wiara z Pana Jezusa zawiera w sobie przebaczenie...więc wiem ze jestem do tego zdolna

zupelnie inna kwestią jest kiedy....nie od razu...kazdy w swoim tempie i czasie....przebaczenie to łaska..więc Pan Bog ją mi daje...kiedy jestem gotowa, nie zawsze jestem...ale dązenie do tego juz mnie uzdrawia z ran

bez przezycia trudniejszych emocji, slosc, zalu, pragnieia zemsty, nie ma przebaczenia...jestesmy ludzmi...

sa rzeczy nad ktorymi jako chrzescijanie, ludzie nie "powinnismy" przechodzic do porzadku dziennego....potrzeba naszego stanowczego NIE na krzywdę, wyrazniego stop, gdzie trzeba, upomnienia,....

nie chce przumykac oka na zło wokół...wybaczyc tak...ale wyciagam konsekwencje i moge nie chcec sie widziec z kims po kim spodziewam się zła

Anonymous - 2011-12-21, 18:33

bellator napisał/a:
tylko czy wszystko da się wybaczyć? i czy są rzeczy których wogóle nie powinno się wybaczać?


(19) Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie.
(20) Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.
(21) Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?
(22) Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
(Ew. Mateusza 18:19-22, Biblia Tysiąclecia)

Jak widać z powyższego trzeba wybaczać wszystko, bo zgoda daje dostęp do skarbnicy bożych łask. Można od Boga otrzymać wszystko, ale warunkiem jest przebaczenie.
Przebaczenie z serca, najpierw intencją woli, a potem sercem. Jezus wyraźnie przekazuje nam ( w dalszej części przytoczonej Ewangelii od 23 wersu) ,że przebaczenie jest kluczem do szczęścia i nie można go ograniczać do poszczególnych czynów czy osób. Wolny i szczęśliwy człowiek wybacza wszystko i wszystkim aktem woli, a Bóg uzdalnia serce aby przebaczyło i uwolniło osobę skrzywdzoną od brzemienia doznanej krzywdy.

Anonymous - 2011-12-22, 01:36

Przebaczenie niczym balsam
Grzegorz Polak


Mamy kłopoty z przebaczaniem nawet błahych wobec nas przewinień. Papież, gdy tylko odzyskał przytomność po zamachu, od razu przebaczył człowiekowi, który go chciał zabić.

Ojciec Święty wyraźnie podkreślał, że przebaczenie nie jest słabością i nie oznacza rezygnacji z prawdy i sprawiedliwości. Żeby przebaczyć, Jan Paweł II wiedział o tym doskonale, trzeba mieć dużo odwagi. Zanim zasiadł na Stolicy Piotrowej, przeszedł ze swymi rodakami doświadczenie życia w warunkach reżimu komunistycznego. Do obiegu życia społecznego partia mieniąca się robotniczą zabraniała wprowadzać obce jej poglądy, a już nie daj Boże chrześcijańskie, zaś głosy uznane przez nią za wraże, były od razu brutalnie tłumione. Przekonał się o tym kard. Karol Wojtyła wraz z całym Episkopatem, po opublikowaniu w 1965 r. orędzia biskupów polskich do niemieckich ze słynnym, dalekosiężnym zdaniem: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Partia wpadła w amok, biskupów atakowano w mediach i na wiecach. Kard. Wojtyła otrzymał list od robotników „Solvaya”, zakładu w którym pracował podczas okupacji hitlerowskiej, potępiający orędzie i krytykujący go jako sygnatariusza dokumentu. Biskupi polscy zapłacili wysoka cenę, ale po latach historia przyznała im rację. Dziś powszechnie uważa się, że orędzie było jednym z najważniejszych fundamentów pojednania polsko-niemieckiego.
Najdoskonalszym przykładem dla Karola Wojtyły był jego Mistrz, Jezus Chrystus, który przebaczył swoim prześladowcom, jednak ten dokument z 1965 r. na pewno go ukształtował i utwierdził w przekonaniu, że dla uzdrowienia trudnej przeszłości, choć to może być niepopularne, konieczne jest przebaczenie w duchu chrześcijańskim.

Dlatego później, już jako Papież, tak często będzie nawoływał do przebaczenia i pojednania. Jego apele mocno brzmiały podczas pielgrzymek na Bałkany, do Ziemi Świętej, krajów Afryki i Ameryki Południowej niszczonych wojnami domowymi. Tak jak z polskimi braćmi w biskupstwie apelował o wzajemne przebaczenie Polaków i Niemców, tak jako Papież, we Lwowie 26 czerwca 2001 r. próbował goić rany trudnej przeszłości Polaków i Ukraińców. Jan Paweł II apelował wówczas: „Czas oderwać się od bolesnej przeszłości! Niech przebaczenie - udzielone i uzyskane - rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu”. Po tych słowach wielu Polaków i Ukraińców miało łzy w oczach, ludzie padali sobie w objęcia.

Zauważmy jak często Jan Paweł II wynosił na ołtarze męczenników, którzy przed śmiercią przebaczali swoim oprawcom. Była w tym gronie młodziutka kongijska zakonnica Anwarite Nengapeta, zgwałcona podczas napadu na jej klasztor, austriacka siostra Restytuta Kafka, ścięta przez hitlerowców, dziesiątki ofiar wojny domowej w Hiszpanii oraz wielu ze 108 polskich męczenników drugiej wojny światowej.

Papież doceniał też świadectwo współczesnych nam męczenników, o czym świadczyło wydarzenie z uroczystości 50-lecia jego święceń kapłańskich. Podczas uroczystych nieszporów w auli Pawła VI na mównicy stanął stary ksiądz. To jezuita Anton Luli z Albanii, pierwszego oficjalnie kraju ateistycznego, gdzie komuniści mordowali i w sadystyczny sposób męczyli chrześcijan i wyznawców innych religii. Nikt go nie znał. Dlaczego właśnie jego spotkał taki zaszczyt? - Pytał zapewne niejeden z uczestników uroczystości. Tylko współbracia ks. Luli, jezuici, wiedzieli co przeżył, więziony przez 40 lat w nieludzkich warunkach. Oskarżony o agitację i antypaństwową propagandę, został uwięziony w latrynie. W niesprzątniętym pomieszczeniu, pośród stwardniałych odchodów przesiedział osiem i pół miesiąca. „Miejsce to było tak małe i wąskie, że nie mogliśmy się wyprostować i nogi jednego z więźniów były cały czas w pobliżu twarzy drugiego" – wspominał po latach w autobiograficznej książce. „Gdy żandarmi przynosili mi pożywienie, zatykali nosy, ponieważ nie mogli wytrzymać smrodu, i rzucali mi chleb między te odchody”. Przez osiem i pół miesiąca więzień nie mógł się umyć, a więzienie opuszczał tylko na czas przesłuchania. „Każdego dnia szef policji wyzywał mnie, abym przyznał się do przestępstw, których nie popełniłem”. Ks. Luli nieraz stał przed nim od wieczora do rana z rękami związanymi z tyłu, ale nie dał się złamać. Funkcjonariusze albańskiej służby bezpieczeństwa wymyślali nieprawdopodobne tortury. Kiedyś zaczęli grać w „piłkę”, którą było... ciało ks. Luli.

W noc Bożego Narodzenia szef policji zabrał ks. Lulę do ubikacji na wyższym piętrze. Rozebranego przywiązał do belki, podciągając na tyle wysoko, że mógł on wspierać się o podłogę tylko na palcach stóp. Jezuitę i innych kapłanów torturowano także prądem, umieszczając dwa kable w ich uszach, bito ich do krwi, a rany posypywano solą.

Niektórzy więźniowie z głodu jedli własne odchody i pili mocz, aby ugasić pragnienie. Kiedyś księdzu Luli wpadł chleb do kloaki, wyjął go, obmył wodą i zjadł.

Stary jezuita oszczędził Ojcu Świętemu i słuchaczom drastycznych szczegółów. Podał tylko kilka przykładów, dodając teologiczny komentarz do swojej gehenny: „Ode mnie Pan zażądał, abym rozpostarł ramiona i pozwolił przygwoździć się do krzyża”. Skończył wstrząsającym wyznaniem: „Nigdy nie żywiłem urazy do tych, którzy, po ludzku, ukradli mi życie. Po uwolnieniu spotkałem kiedyś przypadkowo na ulicy jednego z moich oprawców: ogarnęło mnie współczucie, podszedłem do niego i uścisnąłem go”.

Kiedy stary jezuita skończył, nikt już nie miał wątpliwości, dlaczego to on, a nie jakiś wysoki dygnitarz kościelny, przemawiał na jubileuszu papieskim. Człowiek przebaczenia, pokrewna dusza Papieżowi.

http://religia.tv/index.p...acjanews&id=539

Anonymous - 2012-03-12, 21:02

Rany niezagojone, ograniczają naszą wolność

Jan Konior SJ

Przebaczenie jest łaską i aktem wolnej woli. Zawsze odnosi się do świadomego zła - mniejszego lub większego - popełnionego względem nas.


Każdy z nas na różne sposoby doświadczył i doświadcza zła. Są to upokorzenia, odrzucenia, niesprawiedliwości, różnego rodzaju cierpienia na poziomie fizycznym, psychicznym i duchowym. Bolą nas zranienia przeszłości.

Tak naprawdę wszyscy się ranimy. Ranią nas rodzice, nauczyciele, duchowni, przyjaciele. Niezagojone rany nosimy często przez całe życie. Nie zawsze o nich mówimy. Szukamy różnych form terapii, ale i one nie zawsze mogą nam do końca pomóc. Terapia psychologiczna dla niektórych wydaje się niezbędna, jednak i ona, jeśli jest terapią bez Pana Boga, nie przyniesie zamierzonego efektu. Z doświadczenia wiemy, że najbardziej ranią nas najbliższe osoby, które najbardziej kochamy. Przysłowie arabskie mówi: Jedyny ból, który przeszywa bardziej niż stal, to wrogość, która pochodzi od bliskich.


Warto zapytać siebie o naszą reakcję na ból zadany przez innych. Pierwsza reakcja, jaka się w nas pojawia, to oddanie ciosu z taką samą siłą lub większą. Kumuluje się w nas gniewna energia, chęć szybkiej zemsty. W ten sposób ranimy tylko siebie samych, ponieważ zapominamy, że zło trzeba zwyciężać dobrem.

Dlaczego przebaczam?

Przebaczam, ponieważ doświadczyłem konkretnego zła od drugiego człowieka i nie chcę odpłacać mu złem za złe. Wiem, że zło zawsze rodzi zło. Nie oznacza to, że zapominam o złu, którego doświadczyłem. Nawet dopuszczam do siebie oburzenie, złość, gniew, ponieważ są to naturalne, ludzkie reakcje. Widzę i czuję zło, niesprawiedliwość. Nie mogę milczeć, ponieważ wyrządzone mi zło wymaga wypowiedzenia, nazwania go po imieniu. Tylko to co nazwane jest rozpoznane. Nie wolno mi rany ukrywać przed sobą. Będzie mnie ona gryzła i nie znajdę pokoju w sercu. Nikt z nas, ty i ja, nie uciekniemy od naszych wspomnień, cierpień, balastu doświadczeń... Należy je przepracować, aby nasze serca wypełnił pokój wewnętrzny, którego nikt z ludzi nam nie da, tylko Bóg.

Przebaczam zawsze w wolności serca, gdyż pragnę uciąć łańcuch zła we mnie i w drugiej osobie. Przezwyciężam zranienia i nie pozwalam, aby toksyczne myśli zatruwały moje serce. Max Scheler powiedział: Kto żywi urazę, sam się zatruwa. Nieustanne żywienie urazy jest ciągłym niszczeniem samego siebie i rujnowaniem sobie życia. Sam przez to powiększam sobie rany już istniejące, co może powodować stany depresyjne i szukanie zemsty.

Chińskie przysłowie poucza: Kto szuka zemsty, musi wykopać dwa groby. Rany niezagojone, otwarte ograniczają naszą wolność i bycie sobą na co dzień. Będąc zranionymi, ranimy też innych. Każda rana wymaga najpierw oczyszczenia, a później uzdrowienia. Niezbędne wydaje się uporządkowanie naszego wewnętrznego serca, ponieważ rzeczą mądrego jest porządkowanie. Dopiero wtedy można stawiać pierwszy krok na drodze do przebaczenia, rezygnując z zemsty, ale doświadczając jeszcze bólu o charakterze emocjonalnym. Przebaczenie potrzebuje czasu, nieraz wielu tygodni, miesięcy czy lat. Nie jest to wcale takie proste. Dopiero gdy nastąpi przebaczenie całościowe, powoli ustępuje cierpienie, a dzięki wytrwałej modlitwie rany zmieniają się w perły - powie św. Hildegarda z Bingen.

Wszyscy wiemy, że czas leczy rany. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Po jakimś okresie zapominamy o naszych ranach. Nie oznacza to jednak, że już całkowicie przebaczyliśmy. Prawda jest taka, że im głębsza rana, tym dłuższy proces uzdrawiania. Nie wolno nam się zamknąć w więzieniu naszych ran. Powstaje wówczas blokada, zamykająca nas na dalszy rozwój. Zapomnieć wcale nie oznacza przebaczyć. Najważniejsze jest oczyszczenie naszej pamięci, pogodzenie się, zaakceptowanie przeszłości.

Przebaczam, bo kocham

Przebaczenie drugiemu jest moim darem serca, darmo danym. Potrzebne jest nowe serce. Człowiek, który kocha, cierpi, ponieważ jest narażony na zranienia. Przebaczam, bo kocham. Miłość do drugiej osoby jest mocniejsza od nienawiści i doznanych zranień. Nie jest łatwo kochać naszego wroga czyniącego nam zło, dlatego potrzebny jest wewnętrzny dystans, aby później obdarzyć go miłością przebaczającą, która jest niezbędna. Wszyscy jej bardzo potrzebujemy. Jesteśmy tylko słabymi i kruchymi ludźmi. Miłość, która jest ściśle powiązana z przebaczeniem, wykracza poza prawo. Jak mówił Tomasz z Akwinu: Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrutna. Kto kocha naprawdę, przebacza. Nie mam wątpliwości, że potrzebna jest do tego pokora serca.

Jako ludzie Boga, z Boga i dla Boga oczekujemy Jego pomocy. Bóg okazuje nam swoją miłość. Jako miłosierny Ojciec pierwszy nas, grzeszników, ukochał i pierwszy nam przebacza. My, chrześcijanie, wpatrujemy się w Jezusa na krzyżu przebaczającego swoim oprawcom. Dzięki temu uczymy się od naszego Mistrza przebaczać i prosić o przebaczenie słowami Modlitwy Pańskiej.

W ostatecznym rozrachunku naszego życia zobaczymy, że i nasze upokorzenia, niesprawiedliwości miały sens, ale odkryć je możemy tylko dzięki światłu płynącemu z krzyża. Jak mówi mistyczka niemiecka Gertruda von le Fort: Są kwiaty, które kwitną tylko na pustyni, gwiazdy, które widać tylko na obrzeżu miasta. Są doświadczenia Boskiej miłości, którymi jesteśmy obdarowani tylko w wielkim opuszczeniu, na krawędzi zwątpienia.

Jeśli chcemy być szczęśliwymi na tym świecie, to uczmy się przebaczać i prośmy o to Ducha Świętego. Bez sztuki przebaczenia nigdy szczęśliwymi nie będziemy.

http://www.deon.pl/inteli...za-wolnosc.html

Anonymous - 2012-10-11, 01:32

Jakie korzyści płyną z przebaczenia?

David Stoop / slo


Na łamach biuletynu Minirth-Meier New Life Clinic w styczniu 1995 roku został opublikowany raport z doświadczeń prowadzonych przez Duke Univeristy Medical School. Sprawozdanie wskazywało, że zabójcą numer jeden w Stanach Zjednoczonych nie był rak, choroby serca, AIDS ani żadna ze zwykle cytowanych przyczyn śmierci. Zamiast koncentrować się na chorobach, naukowcy badali postawy i emocje, a jako zbójcę numer jeden określili skłonność do nieprzebaczania.



Uczeni badali, co mogłoby być "ukrytym syndromem śmierci" związanym z "nieprzebaczaniem". Stwierdzali, że w Ameryce za dolegliwościami serca, rakiem i innymi śmiertelnymi chorobami kryje się emocjonalny mechanizm nieprzebaczania.

Co dzieje się z naszym ciałem, gdy nie przebaczamy?

Kiedykolwiek odczuwamy przedłużający się stres lub napięcie i zmagamy się z długotrwałym gniewem, różnorodne hormony wyzwalają się w naszym ciele. Jednym z nich jest adrenalina, której podwyższony poziom we krwi może mieć poważne konsekwencje i wpływ na serce, układ nerwowy oraz, jeśli trwa długo, na układ odpornościowy organizmu. Objawami tego we wczesnej fazie są bóle głowy, skurcze mięśni, problemy ze snem, trawieniem, wrzody oraz oczywiście depresja.

Jeśli podążamy drogą zaprzeczania lub zgorzknienia i zaczynamy miewać podwyższony poziom adrenaliny, jak i innych hormonów związanych z przewlekłą złością, nasze ciśnienie może stawać się chronicznie podwyższone, mogą rozwijać się choroby serca, a także stajemy się bardziej podatni na nowotwory. Doświadczenia medyczne nie podają w wątpliwość zależności, jaka istnieje między postawą nieprzebaczania, poziomem nienawiści a poważnymi chorobami. Aktualnie badania zajmują się określeniem stopnia, w jakim postawa ta wpływa na te groźne choroby.



"W dniu, w którym wybaczyłem ojcu, moje życie rozpoczęło się."

Pat Conroy



Korzyści natury fizycznej



Badania pacjentów chorych na raka, zdiagnozowanych jako nieuleczalnie chorzy w fazie terminalnej (których śmierć oczekiwana jest w ciągu sześciu miesięcy), wykazały, że ci spośród nich, którzy brali udział w specjalnym terapeutycznym programie radzenia sobie z gniewem - równolegle z tradycyjnymi metodami leczenia - stawali się bardziej podatni na remisję choroby niż ci, którzy otrzymywali jedynie tradycyjną terapię medyczną. Program ten przewidywał studia nad różnymi metodami postępowania z gniewem oraz zajęcia warsztatowe dotyczące odstępowania od postawy nieprzebaczania i przechodzenia do postawy przebaczenia.

Długoletnia kontynuacja programu, to znaczy obserwacja pacjentów, pozwoliła zauważyć, że u wielu z nich rozwój nowotworu został wstrzymany na kilka lat. Kiedy dochodziło do nawrotów choroby, naukowcy stwierdzili, że miał na to wpływ powrót do starych sposobów podchodzenia do gniewu i przebaczenia. W notatkach jednego z lekarzy znalazła się sentencja stwierdzająca, że przebaczenie, które głosił Jezus, jest "od 2000 lat aktualną poradą zdrowotną".

Badania dotyczące efektu przebaczenia, przeprowadzone z grupą starszych osób wykazały, że im wcześniej byli oni zdolni wybaczać krzywdy w swym życiu, tym lepszy jest ich stan zdrowia na starość. Ciekawym odkryciem przy okazji tych badań było, że wiele zależy również od motywacji przebaczenia. Przebaczanie dla własnego dobra okazywało się nieefektywne. Człowiek powinien był przebaczać ze względu na winowajcę lub dlatego, że uważał przebaczenie za słuszną zasadę - za akt posłuszeństwa. Przebaczenie powinno wypływać z serca.



Korzyści emocjonalne



Podejmując próbę zobaczenia, co rzeczywiście pomaga ludziom przebaczać, zespół uczonych szczegółowo opracował program, który umożliwiłby im stwierdzenie, czy któraś z dwu wyodrębnionych cech istotnie wykształca skłonność do przebaczania. Pierwszą cechą była empatia. Przyglądając się temu czynnikowi, próbowano określić, jak dalece człowiek może identyfikować się z problemami i słabościami winowajcy na poziomie emocjonalnym. Druga cecha nazwana została spojrzeniem z perspektywy. Chodzi tutaj o stopień, w jakim człowiek może identyfikować się z winowajcą na poziomie umysłowym.

Losowo utworzono trzy grupy. Jednej z powyższych umiejętności uczono w każdej z dwu pierwszych grup. Pierwsza grupa zajmowała się ćwiczeniami pomagającymi przebaczać, tak skonstruowanymi, że przekonywano uczestników, że odwet i zaniechanie przebaczenia są dla nich złe. W drugiej grupie naukowcy prowadzili ćwiczenia mające na celu wzbudzać w członkach grupy empatię w stosunku do winowajcy. Trzecia grupa, pozostała grupą kontrolną i nie przeprowadzała żadnych ćwiczeń. (Zajęto się nimi dopiero po zakończeniu badań).

Rezultaty z dwu pierwszych grup porównano z wynikami trzeciej i stwierdzono, że obie metody były skuteczne w pomaganiu ludziom przebaczać. Odkryto także, że umiejętność empatii z winowajcą - co również w pewnym stopniu zakłada spojrzenie z perspektywy tego drugiego - była bardziej związana ze zdolnością do przebaczania. Empatia i spojrzenie z perspektywy są dwiema umiejętnościami dojrzałego emocjonalnie człowieka. Empatia jest emocjonalnym zrozumieniem winowajcy, podczas gdy spojrzenie z perspektywy jest konceptualnym, umysłowym zrozumieniem. Czym lepsi jesteśmy w stawianiu się na czyimś miejscu, tym bogatsze są nasze związki z ludźmi oraz lepsze zdrowie psychiczne.

Najważniejsze, co Peter Bliss odkrył w swej pracy z ludźmi w Rescue Mission było to, że kiedy człowiek staje się zdolny wybaczyć komuś uraz z przeszłości, uwalnia się i zaczyna zdawać sobie sprawę z możliwości, jakie mu daje jego dzisiejsze życie. Peter rozwinął także program "umarzania długów" dla par. Gdy ludzie wybaczają drugiemu wyrządzoną krzywdę, czują się wprost uwolnieni. Więzy przeszłości rozwiązują się.

Często myślimy, że powstrzymując się od przebaczenia podtrzymujemy lub uzyskujemy kontrolę i moc nad sytuacją, lecz takie poczucie kontroli jest fałszywe. Myślimy, że panujemy nad sytuacją, lecz nie ma to nic wspólnego z prawdą. Gdy wybaczamy odzyskujemy dopiero władzę nad sobą, ponieważ przestaliśmy przywiązywać wagę do kontroli. Zasada powyższa została zilustrowana podczas badań nad ludźmi, którzy doznali głębokiego urazu z powodu rozwodu. Uczony pisze: "Poczucie wewnętrznej siły tych spośród badanych, którzy przebaczyli drugiemu z serca, wraz z upływem czasu wzrastało. Czuli, że coraz bardziej panują nad swymi osobistymi decyzjami, finansami, uczuciami, jak i kontaktami z drugą stroną. Ci natomiast, którzy nie wybaczyli, lub którzy zrobili to ze strachu lub chęci zysku, stwierdzili, że ich wewnętrzne poczucie siły z czasem malało".

"Poczucie wewnętrznej siły tych spośród badanych, którzy przebaczyli drugiemu z serca, wraz z upływem czasu wzrastało. Czuli, że coraz bardziej panują nad swymi osobistymi decyzjami, finansami, uczuciami, jak i kontaktami z drugą stroną. Ci natomiast, którzy nie wybaczyli, lub którzy zrobili to ze strachu lub chęci zysku, stwierdzili, że ich wewnętrzne poczucie siły z czasem malało". Przebaczenie odnawia w nas zatem przekonanie, że posiadamy jakąś władzę nad tym, co się w naszym życiu dzieje.

Każdy musi odnaleźć własny model przebaczenia. Jednakże tylko wtedy będziemy tworzyć właściwy klimat do przebaczenia, gdy będziemy sami wiedzieć, jak przebaczać. Kiedy dostrzegamy własną słabość, staniemy się mniej podatni na hołdowanie potępiającemu spojrzeniu na innych. Kiedykolwiek przyjdzie nam doznać głębokiej rany na duszy na skutek czyjegoś czynu, wiemy, że mamy kilka dróg do wyboru. Upewnijmy się, czy podejmujemy właściwą - drogę przebaczenia!




Więcej w książce: Wybaczyć niewybaczalne - David Stoop
http://www.deon.pl/inteli...zebaczenia.html


znalezione przez użytkownika forum. Dziękujemy :mrgreen:

Anonymous - 2012-10-11, 01:35

Dlaczego ludzie nie chcą przebaczać?

David Stoop / slo

Co właściwie sprawia, że pewne rzeczy odczuwane są jako niewybaczalne? Czy jest jakiś wspólny rys, charakteryzujący te zdarzenia? Gdy człowiek dokonuje rozrachunku ze swoją przeszłością i zmaga się ze swymi zranieniami, jako niewybaczalne określa zazwyczaj te czyny, które są tak dalekie od normalności, że łamią podstawowe zasady moralne - występują przeciwko najsilniej ugruntowanym przekonaniom, i zwykle są zadane przez kogoś obdarzonego zaufaniem i miłością.



W każdym wymienionym przez nas wyżej przypadku, ktoś postąpił w sposób, w jaki nie powinien, lub ktoś nie zrobił czegoś, co należało zrobić. Każdy taki występek charakteryzuje naruszenie zasad moralnych. Osoba, która dopuściła się takiego czynu, nawet jeśli już nie żyje, znalazła się na naszej liście z powodu tego, co zrobiła lub zaniedbała. Morderstwo, molestowanie seksualne, zdrada małżeńska, aborcja, gwałt, rozwód, znęcanie się fizyczne, porzucenie - wyraźnie łamią zasady moralne.

Przebaczenie natomiast zawsze dotyczy moralnego wymiaru życia. To znaczy, że odnosi się do naszej świadomości dobra i zła, uczciwości i sprawiedliwości. Wiąże się także z uprzytomnieniem sobie, czym jest miłość, współczucie i litość. Gdy ktoś rani nas swym czynem, który pojmujemy jako niewybaczalny, przynajmniej kilka z tych wartości zostało sponiewieranych. Doświadczamy wtedy wewnętrznego konfliktu dotyczącego rozwiązania danej sytuacji. Na przykład, gdy kochana osoba nas zdradza, nasza świadomość dobra i zła, uczciwości i sprawiedliwości domaga się satysfakcji. Jednocześnie doznajemy wewnętrznego rozdarcia, ponieważ inna część naszego bytu uczuciowo wiąże się z tą osobą, współczuje jej znalezienia się w takiej sytuacji i pragnie dla niej litości. Nieuchronnie rodzi się w nas złość wywołana napięciem między tymi dwoma sposobami rozumowania, nieustannie rywalizującymi o przewagę. Jeśli skłaniamy się ku przebaczeniu, czujemy że musimy zaprzeczyć naszej wizji sprawiedliwości i uczciwości. Jednakże nie przebaczając zaprzeczamy naszemu zrozumieniu miłości i współczucia. Nie ma łatwego wyjścia z tej niewygodnej sytuacji.

Od najmłodszych lat posiadamy już świadomość dobra i zła oraz domagamy się uczciwości. Posłuchaj kiedyś kłótni bawiących się razem na boisku dzieci. Jest prawie pewne, że ich sprzeczka dotyczyć będzie czegoś, co jest "niesprawiedliwe". Mogą też spierać się na temat różnych interpretacji reguł.

Wszyscy posiadamy ten pierwotny zmysł orzekający o tym, co dobre, a co złe. Związki międzyludzkie zbudowane są na tym wewnętrznym, naturalnym poczuciu moralności. Inaczej doświadczalibyśmy chaosu w naszych relacjach międzyludzkich i prawdopodobnie unikalibyśmy wszystkich z daleka. Gdy ktoś rani nas i znieważa, nie chodzi tylko o złamanie jakichś moralnych norm, ale czujemy, że coś niezwykle ważnego uległo unicestwieniu - nasze poczucie niewinności. "Jak coś takiego mogło mi się przydarzyć?" - to pytanie rozdzierające nas dogłębnie. Dotąd czuliśmy się bezpiecznie i pod ochroną, a teraz jesteśmy całkiem ogołoceni i "dotykalni" przez bezrządne siły zła. Dziecko, które dotąd w nas żyło, zostało nam raz na zawsze odebrane. Zaufanie w dobroć życia zostało ze szczętem stracone. Światem bez wyjątku rządzi zło. W rezultacie nie ma już miejsca, które byłoby bezpieczne - ani nikogo, komu by można ufać. Wszystkie te myśli, a nawet więcej, przebiegają nam przez głowę, a myśl o przebaczeniu staje się najmniej akceptowalna.

Alternatywą dla przebaczenia - rewanż!

Nasze naturalne pragnienie sprawiedliwości, wskutek niewybaczalnych doświadczeń, często kieruje się w stronę rewanżu, i tego typu rozumowanie zbyt często odbierane jest jako dobre. Rewanż nazwano powszechną, lecz niebezpieczną formą wymierzania sprawiedliwości. Czy w ogóle jest do czegoś pomocny? Otóż może nas często jedynie zostawić z nawracającym poczuciem pustki. Bardzo mnie dotknęły ostatnie sceny z filmu "Przed egzekucją". Rodzice jednej z ofiar morderstwa byli przekonani, że egzekucja mordercy w pewnym stopniu przyniesie im ulgę w bólu i zmniejszy cierpienia. Tymczasem ból zadany mordercy i jego cierpienie były całkiem niepodobne do tego, co było ich bólem i cierpieniem, a kara, nieważne jak uzasadniona, nie przyniosła im żadnego poczucia uspokojenia.

Rewanż, bez znaczenia jak usprawiedliwiony, nigdy nie przyniesie satysfakcji, gdyż nigdy nie może zastąpić tego, co zostało utracone. Jednocześnie sprowadza nas do poziomu oprawcy. Jest takie dawne powiedzenie: "Zadawanie urazów stawia cię poniżej twego wroga; odwzajemnienie urazu czyni was równymi; przebaczenie stawia cię powyżej". Zazwyczaj, gdy się rewanżujemy, nie wyrównujemy wcale rachunków, ale ustanawiamy jedynie tryb załatwiania spraw odwetem. Wieloletnia wendeta pomiędzy rodzinami - oraz dzisiejszy konflikt arabsko-izraelski - pokazują, że zemsta prowadzi tylko do większych krzywd i szkód. Wyrównywanie rachunków sprawia, że druga strona będzie czuła się zawsze w tyle i będzie starała się odwzajemnić, dążąc do równowagi. Napastnik czuje się zawsze napastowany, więc cykl powtarzał się będzie nieprzerwanie, aż wszyscy wzajem się wyniszczą.

Gdy coś tragicznego nam się zdarzyło, jest rzeczą naturalną, że przez pewien czas będziemy planować różnorodne formy odwetu. Jednakże pozwolenie mściwym myślom na osiedlenie się w nas, jest jak niekończące się odgrywanie tych samych bolesnych scen video. Pragnienie zemsty jest zawsze ściśle związane z bolesnymi wspomnieniami tego wydarzenia; nie udaje nam się ich rozdzielić. Stare chińskie przysłowie mówi: "Ten kto szuka odwetu, powinien wykopać dwa groby", gdyż rewanż niszczy nie tylko drugą osobę, ale i tę, która domaga się odwetu. Ścieżka, która bierze początek z zemsty, wiedzie zawsze w dół grobu. Nie każdy gniew jest niedobry, ale pielęgnowana złość doprowadzi w końcu do goryczy, a złość i gorycz wyniszczają nas. Są skrytobójcami.

Biblia opisuje złość i urazę w pewnym miejscu jako "korzeń goryczy". Jesteśmy przestrzegani: "Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który wyrasta do góry, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni" (Hbr 12,15)5. J.B. Phillips tłumaczy ten wers następująco: "Bądźcie czujni, by nikt z was nie uchylał się od odpowiedzi na łaskę, pochodzącą od Boga, bowiem jeśli to nastąpi, łatwo może w człowieku zrodzić się gorzki nastrój, który nie tylko jest zły sam w sobie, ale zatruwa również życie wielu innych". Wszyscy znamy takie przypadki, kiedy człowiek pogrążony w gorzkim nastroju, nie tylko sam siebie pogrąża, ale również rani wszystkich wokół siebie. Dlaczego ludzie wybierają gorycz, a nie przebaczenie?



Chyba zbyt łatwo zapominamy, że gorycz może dawać również coś zbliżonego do dobrego samopoczucia. Księga Przysłów (14,10) mówi: "Serce zna gorycz duszy, obcy nie dzieli z nim radości". To przysłowie jest ciekawe, ze względu na sposób, w jaki łączy ono gorycz z zadowoleniem. "Radość goryczy" brzmi niemal absurdalnie, lecz nie bardziej absurdalnie niż powiedzenie: "żałosne przyjęcie". Podczas gdy wyobrażanie sobie zemsty może nas na pewien czas rozweselić, musimy być bardzo ostrożni. Gorycz jest bardzo ponętna i łatwo może nas usidlić, a finał do jakiego prowadzi, zawsze wiąże się ze zniszczeniem.



Więcej w książce: Wybaczyć niewybaczalne - David Stoop
http://www.deon.pl/inteli...wybaczalne.html

Anonymous - 2012-10-11, 01:47

Wybaczyć Niewybaczalne

David Stoop

Pełny opis produktu: Wybaczyć Niewybaczalne
Autor: David StoopWydawnictwo: WAM , 2002 ISBN: 83-7318-031-1 Wymiary: 136 x 210 mm Sprawdź inne tytuły: David Stoop
Kategorie: psychologia
David Stoop, amerykański psychoterapeuta, przedstawia i wyjaśnia nieporozumienia narosłe wokół przebaczenia, a także usuwa wiele mitów związanych z przebaczeniem chrześcijańskim.
Nieporozumienie 1: nie można wybaczyć, zanim winowajca nie okaże skruchy
Nieporozumienie 2: Kiedy wybaczasz - musisz zapomnieć
Nieporozumienie 3: Zawsze musisz pojednać się z człowiekiem, któremu przebaczyłeś. Jeśli któraś z tych tez jest Ci bliska, to czas najwyższy rozstać się z nią i wybrać właściwą drogę przebaczenia.

http://merlin.pl/Wybaczyc...t/1,325788.html

Anonymous - 2012-10-11, 22:52

Ważne

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group