|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Życie duchowe - Dlaczego mój kryzys tak długo trwa?
Anonymous - 2010-01-23, 14:47 Temat postu: Dlaczego mój kryzys tak długo trwa? Parę odpowiedzi dlaczego kryzys musi przebiegać w czasie i czemu jest on dłuższy niż byśmy chcieli:
Kolejność leczenia
http://www.youtube.com/pr...101/FNRqtv4tDiE
Zatrzymać zło:
http://www.youtube.com/wa...feature=related
Zrozumienie przebaczenia:
http://www.youtube.com/wa...feature=channel
Przemiana swego ego:
http://www.youtube.com/wa...feature=channel
Anonymous - 2010-01-25, 21:06
Drogowskaz na czas kryzysu:
Porady pedagoga i psychologa "Bracia zaczynajmy od nowa"
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=70 (audycja radiowa)
Przemiana wewnetrzna-budowanie duchowości.
Anonymous - 2010-02-06, 00:37
BARBARA SMOLIŃSKA
U źródeł kryzysów małżeńskich
W bajkach czytamy o licznych perypetiach przeznaczonych sobie dziewczyny i młodzieńca, po których następuje ślub i zdanie: „żyli długo i szczęśliwie”. W życiu jest często dokładnie odwrotnie.
http://www.mateusz.pl/wdrodze/nr391/03-wdr.htm
Anonymous - 2010-02-14, 23:37
Dłużej tego nie zniosę - tak żyć się nie da!
ks. Paweł Pokora
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=7467
Anonymous - 2010-02-15, 21:48
Miłość nie unosi się gniewem
ks. prof. dr hab. Franciszek Drączkowski
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=591
Anonymous - 2010-02-20, 22:21
Zmagania w kryzysie
Wielu ludzi nie chce rozpadu swego małżeństwa. Gdy zaczyna się kryzys, próbują je uratować. Udają się do odpowiednich poradni, rozmawiają z przyjaciółmi, zaczynają od nowa. Czują się zobowiązani swoim dawnym przyrzeczeniem.
Ludzie religijni czują się odpowiedzialni przed Bogiem za utrzymanie małżeństwa. To przecież przed Nim przysięgali, że będą sobie wierni aż do śmierci. I teraz, gdy nie układa się między nimi, wciąż zastanawiają się nad tym, czy jednak nie ma jakiejś możliwości pozostania razem. Nie musi ich przecież łączyć wielka miłość.
Wystarczy, że będą wobec siebie w porządku. I może da się jeszcze przez jakiś czas żyć obok siebie, zamiast wszystko dzielić. Nie chcą sobie uzmysłowić rozmiaru swojego kryzysu i dlatego próbują dokonać niewielkich zmian na lepsze. Mężczyzna powinien przychodzić punktualniej do domu... i to może wystarczy. Lub powinien mniej pić, wtedy można by mieć jeszcze nadzieję na znośne ułożenie wzajemnych stosunków. Małżonkowie nie chcą zrozumieć, że kryzys spowoduje rozpad ich związku. Sądzą raczej, że uda im się go załagodzić. Innym ważnym powodem, by pozostać razem, są dzieci. Rodzice chcieliby stworzyć dzieciom szczęśliwy świat, w którym czułyby się bezpiecznie. Rodzice czują się odpowiedzialni za dzieci. Dzieci nie mogą być wewnętrznie rozdarte między ojcem i matką.
Wstrzymuję się od osądzania, gdy małżonkowie decydują się na rozwód. Z pewnością niektóre pary rozchodzą się za szybko, ponieważ nie potrafią rozwiązywać konfliktów i nie chcą się zmienić. Ludzie wolą pozostać takimi, jakimi są, nie wstępując na wąską drogę szczerego spotkania z sobą i poznania siebie. Są też jednak małżonkowie, którzy, choć nie chcą rozbijać małżeństwa, nawet przy najlepszych chęciach nie mogą go kontynuować. Zamiast prawić morały, muszę, jako stojący z boku, po prostu zaakceptować to, co się stało. Nie mogę przypisywać nikomu winy. Najczęściej i bez tego osoby rozwiedzione czują się winne. Właśnie wyrzuty sumienia przeszkadzają wielu ludziom w pełnym przyznaniu się do porażki. Zastanawiają się oni stale nad tym, czy nie zbagatelizowali problemu, czy nie są winni złamania przysięgi małżeńskiej, czy nie są za bardzo egoistyczni. Wyrzuty sumienia męczą wielu małżonków i przeszkadzają w przyznaniu się do rozpadu małżeństwa. I nawet gdy potem się rozwiodą, wyrzuty sumienia ich nie opuszczają. Powinni przecież spróbować jeszcze raz. Być może, dałoby się uratować małżeństwo.
reszta tu:
http://www.deon.pl/inteli...w-kryzysie.html
Anonymous - 2010-02-20, 22:34
Małżeństwo w kryzysie
Niektóre pary utrzymują, że ich związek trwa bez wstrząsów i wewnętrznych tarć, w doskonałej i niezmiennej harmonii. Takie zadziwiające zjawisko może być wynikiem jakiejś nadzwyczajnej łaski albo... niezbyt wielkich oczekiwań wobec tego związku, w którym obowiązywałaby zasada pokojowego współżycia, z dużą domieszką przyzwyczajenia czy też rezygnacji jednego z małżonków z osobistego rozwoju, w imię dobra współżycia i spokoju w rodzinie.
Zazwyczaj sprawy przybierają inny obrót. Kiedy dwie, osoby pragną utworzyć związek zakorzeniony bardzo głęboko obejmujący wszystko i wyrażający się w wielkiej szczerości i prawdzie - wtedy normalną jest rzeczą, że pojawiają się trudności, będące skutkiem zahamowań uczuciowych, nieporozumień, różnych agresji i lęków, które pokonać można jedynie ogromną cierpliwością, prawdą i zrozumieniem. Zjawiskiem normalnym w życiu każdej pary jest to, że wzajemne związki dojrzewają właśnie poprzez kryzysy i trudności.
Kryzys małżeństwa nie oznacza początku jego rozpadu. Jest po prostu wezwaniem do wkroczenia w nowy etap związku, bodźcem przyśpieszającym dojrzewanie partnerów jako osób, zaangażowanych wzajemnie. Spędzając razem długie lata, małżonkowie odkrywają w sobie również niemiłe strony. Olśnienie pierwszych dni zaciera prawdziwe rysy ich charakterów. Teraz zaś wyraźnie ukazują się wszelkie braki i wady: egoizm, niechęć do współpracy, odmienne spojrzenie na rzeczy, wątpliwa szczerość... Te smutne odkrycia są przyczyną rozczarowania, złości, cierpienia udręki, poczucia osamotnienia - i oto znajdujemy się w samym sercu kryzysu.
reszta tu:
http://www.deon.pl/inteli...w-kryzysie.html
Anonymous - 2010-02-23, 22:55
JÓZEF AUGUSTYN SJ
Tam, gdzie wzmogła się krzywda
Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, ZIMA 61/2010
Któż z nas nie czuł się w jakiejś formie skrzywdzony? Wielu ludzi dorosłych cierpi z powodu krzywdzącego traktowania ich przez rodziców w okresie dzieciństwa. Wiele kobiet czuje się pokrzywdzonych przez ojców, mężów czy braci nadużywających alkoholu. Jakże wiele sytuacji z okresu dojrzewania nastolatek odbiera jako raniące. A ludzka miłość? To, co dla młodego człowieka winno być najpiękniejszym wspomnieniem, nieraz przemienia się w istny koszmar z powodu doznanego przy tej okazji upokorzenia i wykorzystania.
Krzywda zawsze boli. Stąd też zdarza się, że niektórzy o doznanych w życiu krzywdach niemal codziennie opowiadają najbliższym. A ponieważ słuchanie – kolejny już raz – o czyichś skrzywdzeniach jest przykre, otoczenie odsuwa się od uskarżających się, a ci odbierają to jako potwierdzenie, że są nieustannie krzywdzeni. Opowiadanie o swojej krzywdzie to tylko jedno z przyjmowanych rozwiązań. Osoby, dla których świadomość doznanej krzywdy jest zbyt bolesna, zachowują się zupełnie inaczej. Nie chcą pamiętać o doznanych krzywdach, dlatego spychają je w podświadomość i w jakiś przedziwny sposób usiłują o nich zapomnieć. Tak bronią się przed dotkliwym bólem krzywdy. Owo zapomnienie bywa jednak tylko pozorne. Krzywda „zapomniana” ukrywa się w podświadomości i destrukcyjnie oddziałuje na całego człowieka. Pracuje na głębszych pokładach, co ujawnia się nieraz w uczuciach niechęci do ludzi, ciągłym poczuciu zagrożenia, w lękach, a nade wszystko w depresji. Powszechność stanów depresyjnych wiąże się dziś niewątpliwie z powszechnością krzywdy doznanej w relacjach międzyludzkich.
reszta tu:
http://www.mateusz.pl/wam/zd/61-01.htm
Anonymous - 2010-02-24, 09:17
Kingo ,chciałabym abys pomogła mi w znalezieniu cos na temat homeopati .Przeszukiwałam twoje fora ale nie udało mi sie odnalesc zadnej informacji .Podalas równiez kiedy super link i audycje na temat przeklenstwa i zagrożen dzieci jakie czyhaja ze strony kudłatego.Własnie przyleciała moja bratowa z Irlandii z maleńkim naszym oczkiem w głowie i chciałabym ja oczywiscie za jej zgoda przestrzec .
Anonymous - 2010-02-24, 15:57
raula,
te linki, których szukasz to:
nasza baza o homeopatii:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4595
zagrożenia duchowe dzieci:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4157
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4738
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=2777
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4713
więcej o przekleństwie i błogosławieństwie tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4789
a tu o zagrożeniu dla dzieci gdy coś namieszają rodzice i krewni: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4720
Materiału dużo. Odpowiadam na forum bo to ważne pytanie, przesyłam Ci też info na priv,żebyś nie musiała szukać.
Anonymous - 2010-03-03, 21:50
Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.
Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.
O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.
Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.
Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.
2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.
3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.
4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.
5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.
Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.
Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.
Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.
Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .
Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska
Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.
materiał ze strony:
http://zdrowie.trojmiasto...zyc-n18764.html
Anonymous - 2010-03-07, 16:08
Aby pokonać kryzys trzeba skuć wszystko do zera?
Uczmy sie powolutku kochać.....
ks. Piotr Pawlukiewicz
http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
Anonymous - 2010-03-07, 20:39
Na rozkaz serca tworzymy matrix
ks.Piotr Pawlukiewicz
http://www.kazaniaksiedza...nna-homilia.mp3
Serce ma swój wzrok, swoje myśli i swoje zamiary....
...nie jest siedliskiem uczuć.
Anonymous - 2010-03-09, 13:34
Na złość mężowi/ żonie
Budujemy matrix w głowie...
ks. Piotr Pawlukiewicz
http://www.kazaniaksiedza...nna_homilia.mp3
|
|