Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2011-12-15, 16:09 HIERARCHIA WARTOŚCI W MAŁŻENSTWIE
Mam problem w tej kwestii, bo mój mąż identyfikuje się bardziej ze swoją matką, bratem i siostrą niz z żoną . ŻONA to wróg nr 1, która ma jakieś oczekiwania. A MATKA jgo (teściowa)super wyrozumiała i nadopiekuńcza kobieta która poleje kielicha wódki często, a żona NIE, krzywo się patrzy na ALKOHOL
[ Dodano: 2011-12-15, 16:25 ]
Jak Ty rozumiesz taka sytuację ? Bo JA mam poczucie że mąz nie szanuje mnie tylko szacunek okazuje tswojej rodzinie. A MNIE traktuje jak zło konieczne
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 10:59
Witaj, Bola, na forum
Przeniosłam Twój temat z działu Świadectwa tutaj - będzie bardziej widoczny, i więcej osób wypowie się w Twoim temacie
Pozdrawiam i obejmuję modlitwą!
Bola [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 14:27
Ok. Dzięki, dla mnie jest to trudne bardzo, gy uświadomiłam sobie że mój mąż nie opuścił jeszcze sojego gniazda rodzinnego emocjonalnie tylko bardziej identyfikuje się z nimi niż ze mną . Tu nie chodzi o zazdrość jakąś tylko o niedojrzałoścć emocjonalną mojego męża o zarazem nanopiekuńczośc jego matki
Mufinka [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 15:21
Ja też często nie rozumiem zachowań męża.
Tak już jest, alkohol to mój wróg nr 1.
bellator [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 20:20
Oczywiscie iż to Żona powinna być na pierwszym miejscu ale jak się ma zazdrosną matkę to cżłowiek jest miedzy młotem i kowadłem.... sam przezywam takie sytuacji.... powinnaś porozmawiać z meżem i jak piszą inni swe problemy powierzyć Bogu, aby Bóg je od Ciebie uwolnił..... musisz się przygotować na długą batalie .... i najważniejsze nie poddawać się.... niech pociesza Ciebie myśl iż każdy ma swoją drogę krzyżową..... PS dziekuje za tak piękne forum to perła podczas tego innego zła , które czai się w internecie.....
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 22:16
bellator napisał/a:
Oczywiscie iż to Żona powinna być na pierwszym miejscu
nie na drugim
na pierwszym zawsze ma być Bóg .
Jak Bóg na pierwszym miejscu , wszystko jest na swoim miejscu .
Pogody Ducha
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-21, 18:46
bellator napisał/a:
Oczywiscie iż to Żona powinna być na pierwszym miejscu ale jak się ma zazdrosną matkę to cżłowiek jest miedzy młotem i kowadłem....
Fakt trudna sytuacja, ale mężczyzna lub kobieta którzy decydują się założyć rodzinę przede wszystkim powinni pamiętać, o tym:
(4) On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?
(5) I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem.
(6) A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela.
(Ew. Mateusza 19:2-8, Biblia Tysiąclecia)
Jak widać matka czy teściowa to człowiek i nie może rozdzielać małżonków pod żadnym pretekstem. Tak należy swoim rodzicom tłumaczyć, że wspólmałżonek z chwilą zawarcia sakramentu staje się ważniejszy niż ojciec czy matka. Rodzicom nalezy się szacunek, ale własne ciało musi być szanowane i całe , aby żyło bez infekcji. Wszak nie odgryziemy sobie nogi dla cudzej przyjemności i widzimi się.
Matki , szczególnie te zaborcze trzeba uswiadamiać,że skupiły swoją miłość nie na mężu a na dziecku i to jest złe, bo same zaniedbały własne małzeństwo. Może ślub dziecka to dobry moment na odremontowanie tego co w małżeństwie rodziców zostało zniszczone lub zrujnowane.
Mirakulum napisał/a:
Jak Bóg na pierwszym miejscu , wszystko jest na swoim miejscu .
No właśnie, gdy Bóg w swoim słowie jest najważniejszy to małżonkowie dla siebie są najważniejsi to rodzice, ani świat nie zniszczą Jedności małżeńskiej, gdyż w takim małżeństwie sam Chrystus staje się tą Jednością.
Bola [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-27, 19:32
chciałabym coś napisać, otóż byłam ostanio u psychologa i powiedzial mi że największym problemem w naszym małżeństwie jest to ,ze ja posiadam intelgencje werbalna , a mój maż inteligencję niewerbalną. Niby to oczywiste a zarazem trudne i zawile. Po przemyśleniu sobie to doszłam do wniosku ze mój mąz nie potrafi mówic o uczuciach i ichokazywać przede wszystkim swoich. Nie został tego nauczony widocznie ! Mam pytanie do forumowiczów Sychar jak ten problem rozwiązać , bo jest to cięzkie zycie na codzień z takim człowiekiem. I jeszcze mam do państwa dwa nurtujące mnie pytania ,, Dlaczego mój mąż nie modli się w domu i prawie nic nie mówi o Bogu .... a w jego rodzinnym domu wielokrotnie (podejrzewam że codziennie tak było) jego ojcie klekał wieczorem i się modlił. Dlaczego nie robi tego syn, myślałam że tak bedzie robił w naszym domu .... a tu nic z tego. Ubolewam nad tym a z zarazem nie umiem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. I kolejne moje pytanie brzmi jeżeli jego ojciec nie bił go ani matka to dlaczego On bije dzieci i niekiedy żonę. wpada w agresje. Ta jego słabość i bezsilność wyłazi z niego jak zly demon. Dziękuje wszystkim z góry którzy zechca zastanowić się nad tym i spróbują mi odpowiedzieć na moje nurtujące mnie pytania.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-27, 19:42
Bola napisał/a:
Dlaczego mój mąż nie modli się w domu i prawie nic nie mówi o Bogu .... a w jego rodzinnym domu wielokrotnie (podejrzewam że codziennie tak było) jego ojcie klekał wieczorem i się modlił. Dlaczego nie robi tego syn,
Bola napisał/a:
jeżeli jego ojciec nie bił go ani matka to dlaczego On bije dzieci i niekiedy żonę. wpada w agresje.
Oba pytania dotyczą męża , jaka jest jego historia , jego rany to wie tylko on.
Twoim zadaniem jest dowiedzieć się jak najwięcej o przemocy , i bronić dzieci i siebie przed nią. Zdobyć wiedzę i umiejętności - Jak konstruktywnie bronić się przed przemocą?
Wtedy Twój mąż na szansę zacząć zdrowieć , gdy napotka granice , gdy będzie zmuszony wprowadzić zmiany by móc funkcjonować w waszej rodzinie .
Bola czy ten psycholog to spec od przemocy ?
Pogody Ducha
Bola [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-28, 10:52
a ja wiem czy on spec od przemocy, ale jest osoba w dojrzałym wieku i doświadczona i dobrze mi radzi. dobrze sie czuje po tych wizytach a owszem wielekrotnie mówi ,, stop agresji i przemocy i alkoholu " no ale jak juz pisałam psycholog mówi to mi , a mój mąz nie biezrze tegopod uwagę ... on nie widzi najmniejszego problemu by cos zmieniac w swoim życiu. nie czuję miłości od niego ani wyzszych uczuć, po prostu jakby był odczłowiczony, nie posiada empatii, szcególnie wobec mnie , zreszta gdy go tak obserwuje to chyba wobec nikogo nie czuje emaptii i wrazliwości. taki cyborg, egoista aby jemu było najlepiej. A TY ZNASZ JAKIEGOŚ SPECJALISTE OD PRZEMOCY ? tO MOZE DAJ MI NAMIARY JAKIEŚ. a ty dlaczego jesteś po rozwodzie jaka był przyczyna wszego rozpadu małżeństwa i czy nie żałujesz tej decyzji ?pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-28, 12:24
Bola napisał/a:
wielekrotnie mówi ,, stop agresji i przemocy i alkoholu " no ale jak juz pisałam psycholog mówi to mi ,
to za mało mówić , trzeba konkretnej wiedzy i umiejętności obrony ,tu tylko u fachowca w tej dziedzinie , na grupie dla osób doznających przemocy .
Bola napisał/a:
A TY ZNASZ JAKIEGOŚ SPECJALISTE OD PRZEMOCY ? tO MOZE DAJ MI NAMIARY JAKIEŚ.
Tak w Gdańsku
Ale w każdym powiatowym mieście jest CIK Centrum Interwencji Kryzysowej - tam maja specjalistów w tej dziedzinie , i w Ośrodkach Leczenia Uzależnień i Współuzależnień też powinni być . Szczególnie w tych ośrodkach maja juz wieloletniedoswiadczenie , szczególnie w tym połączeniu przemoc-alkohol .Tu na forum jest gdzieś baza adresowa.
Bola napisał/a:
a ty dlaczego jesteś po rozwodzie jaka był przyczyna wszego rozpadu małżeństwa i czy nie żałujesz tej decyzji ?
Po rozwodzie - bo przemoc i alkohol - oczywiście żałuję tej decyzji , separacja nie niosła by za sobą takich skutków , szczególnie duchowych .
Gdy podejmowałam tą decyzje byłam daleko od Boga , nawróciłam się ponad 2 lata po rozwodzie i trafiłam na forum i do wspólnoty Sychar , prowadzę Ognisko Trójmiejskie
tu kawałek mojej historii
http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=4052
potem było 12 kroków i teraz prowadzę jedną taką grupę internetową a w drugiej pomagam.
Żyję pełnią życia, jestem szczęśliwa, mąż co jakiś czas podnosi głowę z błota , ale na krótko . Wierzę i modlę się o Jego pełne nawrócenie.
Pogody Ducha
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-30, 22:13
Chyba się wszyscy zgodzą ze mną, że przemoc wobec małżonka jest niedopuszczalna. Niema chyba obowiązku, ani ludzkiego, ani boskiego być pod jednym dachem z człowiekiem, który brutalnie tyranizuje osobę, którą powinien się opiekować i być jej partnerem w życiu rodzinnym. Żeby była jasność, mówię co najwyżej o separacji. Warto chyba czasem rozważać takie rozwiazanie.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-30, 22:21
Orsz napisał/a:
przemoc wobec małżonka jest niedopuszczalna
Tak , i wtedy jeśli nie ma innej możliwości obrony , kościół dopuszcza separację .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.