Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Prośba o modlitwę w int. wizyty ks. egzorcysty
Autor Wiadomość
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-09, 23:48   Prośba o modlitwę w int. wizyty ks. egzorcysty

Bardzo proszę o wsparcie mnie modlitwą z powodu umówionej na najbliższą środę (14-12-11r.) wizyty księdza egzorcysty około 10-tej rano u mnie w domu.
Martwię się, że ojciec jedynie porozmawia ze mną i nie pomodli się modlitwą uzdrawiającą, ani nie wykona egzorcyzmu. Dlatego proszę Was bardzo o modlitwę, aby nasze spotkanie było pomocne w mojej sprawie i aby ksiądz pomodlił się za mnie lub aby wykonał egzorcyzm (skuteczny...).
Będę ogromnie wdzięczna za Wasze modlitwy.
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 00:04   

Nagarek to wielki krok .Masz moją modlitwę.
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 00:24   

Bardzo dziękuję.
 
     
Maga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 09:33   

A ja bardzo proszę Wszystkich o modlitwę za mnie ,gdyż jestem wykończona psychicznie. Mąż mnie poniża, wyzywa i przeklina za to,że chodzę na Roraty.Nie pozwala także chodzić swojemu małoletniemu synowi. Ostatnio gdy poszłam do Kościoła rzucił ze złością moim Różańcem na oczach syna. Błagam wesprzyjcie modlitwą o jego nawrócenie, jest synem organisty. Nie mam już siły tak dalej żyć. :-( To tylko w skrócie, a jest o wiele gorzej.
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 11:11   

Mago, to może rozpocznij sobie swój wątek (prośbę o modlitwę) w innym, osobnym miejscu? Bo domyślam się, że nikt nie pozostanie obojętny Twoim prośbom i zapewne oprócz modlitwy wiele osób będzie się chciało w Twoim temacie wypowiedzieć, aby Cię wesprzeć lub coś doradzić.
Dlatego ogromnie Cię przepraszam, ale może zaproponuję, abyś właśnie przeniosła swój temat w osobne miejsce, ponieważ Twoja sprawa jest ogromnej, wielkiej wagi (Bogu Ciebie, Twojego męża i Waszą rodzinę polecam!), ale zechciej zauważyć, że sprawa zbliżającego się za kilka dni mojego spotkania z księdzem egzorcystą jest z kolei dla mnie sprawą wagi ogromnej. I szkoda byłoby, aby przypadkiem mój wielce ważny dla mnie temat zamienił się niespodzianie na dyskusję na Twój temat (mado droga, nie miej mi mojej prośby za złe, dobrze? bo obu nam na naszych sprawach, w których prosimy o modlitwę bardzo, bardzo zależy...).
Zwłaszcza, że przypomniałam sobie, że na samym początku mojej choroby w wieku 14 lat z powodu jakiegoś lęku, który mnie ogarnął i nie umiałam sobie z nim poradzić, wykrzyczałam na głos, że nie wierzę w Boga... Zapomniałam o tym zdarzeniu całkowicie, ale wczoraj w nocy (bodaj podczas modlitwy, NP) sobie o tym przypomniałam... Pamiętam, że wykrzyczałam to bardzo głośno, tak bardzo, że nie tylko sąsiedzi to słyszeli, ale chyba niestety też sam Zły w piekle to usłyszał i pewnie go bardzo ta informacja ucieszyła.... Zastanawiam się czy ja przypadkiem wtedy pod wpływem lęki i poczucia bezradności z powodu nerwicy lękowej, która się u mnie zaczęła z dnia na dzień, nie wyparłam się po prostu Boga... Czy w tej chwili rozpaczy, lęku i bezradności wykrzyczałam jeszcze coś więcej przeciwko Bogu - nie pamiętam... Ale bardzo możliwe, że tak właśnie było...
Pomimo, że mnie to wspomnienie przeraziło, to jednak cieszę się, że sobie to przypomniałam, gdyż będę mogła teraz o tym w środę powiedzieć księdzu egzorcyście...
Bardzo proszę moje kochane Sycharki o Wasze wsparcie modlitewne (i oczywiście o modlitwę za magę i jej męża też proszę).
 
     
Maga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 12:24   

Oczywiście kochana, ja myślałam,że jestem na innej stronce, prośba o modlitwę.. Z Panem Bogiem i bardzo Cię przepraszam :oops:
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 12:46   

Maguś, no co Ty, nie musisz przepraszać.
Zauważ, że dzięki temu poznałyśmy się ze sobą. :-D
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 14:40   

Nagarku, tak czytam i czytam, co piszesz. Nie piszę nic, bo nie siedzę w temacie tarota, wróżb, ezgorcyzmów itd, ale nasuwa mi się jedno takie spostrzeżenie. Pozwól, że się nim podzielę i nie miej mi, proszę, tego za złe.

Myślę, że niepotrzebnie i szkodliwie demonizujesz (nomen omen) pewne wydarzenia w swoim życiu, podciągając wiele często naturalnych reakcji czy działań pod działania złego.

Czy to nie jest zbyt łatwe usprawiedliwienie? Zły mnie opętał, więc mam teraz źle w życiu, więc wróżyłam z kart, więc chodziłam do wróżki, więc mam kryzys?

Z Twoich wypowiedzi wynika, że oczekujesz od księdza egzorcysty kolejnego "czaru", który uratuje Twoją duszę.

Nie gniewaj się - ale dla mnie to jest tylko zamiana jednego szamaństwa na drugie. Tylko, że tamto było złe, a to jest dobre?

Wiem, że są księża egzorcyści, że są szkoleni pod kątem egzorcyzmów, mają swój indywidualny charyzmat i powołanie - ale no dajcie spokój. Nie każda zła decyzja, nie każde słowa są objawem opętania przez złego?

Bóg nas ukochał najbardziej i nam dał władzę nad tym, co robimy. Wolną wolę (decyzje, zachowania) i również możliwość wyjścia z tego.

Dobrze, że szukasz rozwiązania dla siebie - ale wydaje mi się, że z jednego kręgu (niby-opętania) wchodzisz w kolejne uzależnienie od modlitw uzdrowiennych, magicznych działań egzorcystów, którzy "zaklęciem" modlitwą zamienią Cię w lepszego człowieka.

Nie dziwią mnie zatem reakcje, jakie spotykasz na drodze, w tym księży egzorcystów, z którymi rozmawiałaś. Pisałaś, że ksiądz się zdenerwował w końcu rozmową z Tobą i powiedział Ci, że modlitwa nei wystarczy.

I prawdę powiedział. Gdyby nasze życie zależało od modlitwy, Pan by dał nam ciała złożone tylko z głowy, prawda? Bo po co ręce (po co pracować, uczyć się, czytać, dokształcać, pomagać innym, pomagać sobie - skoro wymodlę i mam?). Po co nogi - skoro mogę się pomodlić i Bóg mnie przeniesie, gdzie chcę? Po co mi wolna wola, skoro cokolwiek złego zrobię, mogę zrzucić na opętanie? I prawdopodobnie (nie wiem, bo nie słyszałam Twojej rozmowy z tym księdzem) to miał na myśli ów człowiek. W końcu specjalista w tej dziedzinie...

Doszłaś do takich absurdów, że wmawiasz sobie już, iż głos, jaki słyszałaś, nie był głosem księdza, tylko kusego i on przemawiał ustami tego księdza.

Chyba tylko na filmach takie rzeczy...

Zwróć uwagę, że nawet w prośbie o modlitwę, wyznaczasz dokładnie pole działania, co Bóg ma zrobić pod wpływem naszych modlitw. A przecież Bóg to nie wróżka, nie złota rybka.
Przecież modlitwa NIE MOŻE wpływać na innego człowieka, na jego wolną wolę (np. że mąż ma wrócić, bo ja się modlę - albo niech ksiądz egzorcysta wykona rytuał).

Świadomość, że moje zachowanie, moje decyzje są spowodowane tym, że ktoś się o to modlił - PRZERAŻA MNIE. To by znaczyło, że jesteśmy narzędziem w rękach innych i to przy pomocy Boga.

Nie uznaję tego.

Modlę się nie o czary, ale o spokój ducha - bym mogła zaakceptować WOLĘ BOŻĄ, bo niech Jego wola się stanie, a nie moja. Nie o powrót męża, ale o gotowość na przyjęcie rzeczywistości, jaka jest. Nie o moje szczęście (wg naszych wyobrażeń), tylko o to, by szczęśliwy był każdy, kogo obejmuję modlitwą (już Bóg wie, co komu do szczęścia jest potrzebne. Czasami może ciernie - ale to JEGO WOLA), którą akceptuję, nie oczekując czarów. Modlę się nie o rytuał księdza egzorcysty, ale o to, bym przyjęła ze spokojem jego opinię i zaufała Panu.

Mam nadzieję, że dobrze mnie zrozumiałaś.
Myślę, że warto się nad tym zatrzymać i zastanowić - co jest ze mną nie tak, że szukam magicznych w działaniu rozwiązań. Czemu moje działania skupiają się na wykorzystywaniu nadprzyrodzonych mocy? Myślę, że tu jest problem...

A to, że w wieku 14 lat wykrzyczałaś, że nie wierzysz w Boga.... No proszę Cię. Byłaś dzieckiem. A nawet będąc dorosłą, słabość jest czymś, co miłosierny Bóg wybacza.

Wyspowiadaj się z tego i czuj się wolna - skoro żałujesz i więcej tego nie zrobisz.
I zapomnij o sprawie - bo według mnie rozmyślanie nawet o tym, jest grzechem i brakiem wiary w moc Spowiedzi Świętej.

Więcej działania przyziemnego (terapia, lektury)
Więcej wiary w Boga i jego moc (niedyktowanie mu tego, co ma dla nas zrobić)
Korzystać z naturalnych i powszechnych sposobów na ulżenie duszy (Sakramenty Święte, msza święta).

A odpuścić sobie uporczywego doszukiwania się działań demona, który sprawia, że cokolwiek robiłaś, było spowodowane opętaniem Twojej duszy.


Jeśli zatem ksiądz egzorcysta, z którym się umówiłaś, nie będzie chciał wykonać egzorcyzmu - przyjmij to.
Nie czaruj, Nagarku.
Religia, wiara nie ma nic wspólnego z magią (choć zakłada cuda)....

Trzymaj się ciepło, pamiętam w modlitwie.

S.
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 15:41   

Widzę, że nie zrozumiałyśmy się w ogóle...
To nie ja chciałam kontaktu z księdzem egzorcystą, to nie ja chciałam odejść od magii i tarota. Mnie z tarotem czy z czarami zawsze było doskonale. I nie rozumiem w 100% do dziś traktowania przez ludzi tarota jako narzędzia szatana... Ale było tyle zdarzeń w moim życiu niedawno, że otworzyłam się na Wasze (sycharkowe) porady, abym zgłosiła się do księdza egzorcysty (ogromnie zmobilizowała mnie do tego nasza Katalotka. Dziękuję, Kasiu!), kilka osób modliło się i modli się nadal w sprawie mojego spotkania z egzorcystą oraz mojego uwolnienia.
Trudno, ale ja nie widzę nic złego w tym, że umówiłam się z księdzem w tej sprawie. Wręcz odwrotnie, uważam, że zrobiłam duży krok do przodu.
A to, że często mówię lub piszę, iż Zły uczynił w moim życiu to lub tamto, jest właśnie wnioskiem również pochodzącym z tutejszego forum (Sychar) i tylko stąd. Ja nigdy w życiu wcześniej do takich wniosków nie dochodziłam. A o tym, czy różne zdarzenia w moim życiu, w tym również choroba, to przyczyna działania Złego czy tez po prostu zwykły życiowy pech, powie mi w środę ksiądz egzorcysta.
Nie mam obsesji działania Złego, lecz przypominam, że na tutejszym forum wszyscy bez wyjątku o jego działaniu mówią. I dobrze, ponieważ największy triumf Złego to fakt, że ludzie zapominają o jego istnieniu i działaniu...
Co oczywiście nie oznacza, żeby się człowiek usprawiedliwiał i mówił, że to nie on zrobił coś złego, lecz sam Zły go do tego zmusił... Nic bardziej mylnego. Bo moim zdaniem Zły nas kusi, ale jeśli pozwalamy się mu kusić, to on nami wtedy zawładnie. Jeśli nie pozwolimy się kusić, lecz oddajemy swoje życie Bogu i modlimy się w chwili pokusy, to Zły ucieka gdzie pieprz rośnie.
Pozwól, że zacytuję Twoje słowa związane z księdzem, którego nazwiska tutaj nie wypowiem, ponieważ pewnie znowu zostanie usunięty mój wpis:
"Doszłaś do takich absurdów, że wmawiasz sobie już, iż głos, jaki słyszałaś, nie był głosem księdza, tylko kusego i on przemawiał ustami tego księdza.
Chyba tylko na filmach takie rzeczy...".
Wierz mi, że jestem zdrowa psychicznie. Zostałam zbadana i jestem na bieżąco badana przez różnych lekarzy, co jest konieczne m.in. z tego powodu, że mam okresową rentę z ZUS, więc okresowo muszę powtarzać badania. Pani psychiatra-ordynator niedawno ponad wszelką wątpliwość wykluczyła chorobę psychiczną czy psychozę, wobec czego gwarantuję Ci, że NIE WMAWIAM sobie pod żadnym pozorem tego, że ksiądz egzorcysta kilka lat temu powiedział przez telefon do mnie tak, jak to w usuniętym moim temacie napisałam (powtórzę to nawet na Sądzie Ostatecznym, jeśli będzie trzeba).
Tamten egzorcysta absolutnie się na mnie nie wkurzył, lecz mnie po prostu olał. I oprócz tego co powiedział, dodał, że nie przyjedzie do mnie. A ponadto powiedział słowa, od których stanęły włosy na mojej głowie (dlatego teraz, czytając Wasze na Sycharze wypowiedzi na temat działania Złego, zaczęłam się zastanawiać czyż to przypadkiem nie był głos Złego. Bo dawniej to mi w ogóle do głowy nie przyszło, lecz źle sobie strasznie pomyślałam o tym księdzu, skoro tak się ważył powiedzieć na temat modlitwy).
Natomiast ten kapłan, z którym wczoraj rozmawiałam, zupełnie inaczej ze mną rozmawiał, nie zlekceważył mnie, lecz obiecał, że do mnie przyjedzie. Nie wiem czy uzna, że egzorcyzm jest niezbędny (bo może się okazać, że nie jest), lecz wiem, że bardzo bym chciała, by pomodlił się za mnie lub ze mną nawet jakąś inną modlitwą, niż modlitwa uwalniająca.
Sabino, Ty nie modlisz się o powrót męża, a ja o jego powrót modlę się i będę się modlić, dopóki wystarczy mi sił i życia. Dziękuję bardzo za porady, ale ja naprawdę wiem w jaki sposób i w jakich intencjach mam się modlić.
A chętnych do przeczytania artykułu na mój temat zachęcam do przeczytania go na str. 24 czasopisma "Nadzieja i życie" (nr 62/2012).
Pozdrawiam.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 16:03   

Poniżej link do strony z artykułem, o którym piszesz nagarku - należy klinkąć w drugi obrazek od dołu tytuł: "Zamiast zaklęcia - Nowenna!"

http://www.apostolstwo.pl/?p=main&what=145

Życzę wytrwałości w NP!
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 16:47   

Dokładnie tak, Jarku, to jest ten właśnie artykuł. :-D
Ja mam to czasopismo w wersji papierowej, ale faktycznie jest ono również w podanej przez Ciebie wersji elektronicznej.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 17:03   

nagarek napisał/a:
Tamten egzorcysta absolutnie się na mnie nie wkurzył, lecz mnie po prostu olał. I oprócz tego co powiedział, dodał, że nie przyjedzie do mnie. A ponadto powiedział słowa, od których stanęły włosy na mojej głowie (dlatego teraz, czytając Wasze na Sycharze wypowiedzi na temat działania Złego, zaczęłam się zastanawiać czyż to przypadkiem nie był głos Złego. Bo dawniej to mi w ogóle do głowy nie przyszło, lecz źle sobie strasznie pomyślałam o tym księdzu, skoro tak się ważył powiedzieć na temat modlitwy).


Tak, ale zakładasz przy tym, że Twoje osądy są jedynie słuszne, prawidłowe.
A skąd to wiesz?
Czy myślenie źle o kimkolwiek jest podszeptem Boga?
Czy podszeptem Boga było umieszczenie na forum tego posta, który został usunięty, w dość ostry sposób szkalującego księdza, który pomógł dziesiątkom ludzi i który codziennie prowadzi msze, udziela sakramentów, w tym spowiedzi?
Czy podszeptem Boga jest wyniesienie Złego na taki piedestał, że wierzysz, iż ma on taką niesamowitą władzę nad ludźmi? O szatanie nie należy zapominać, ale wysoce (dla mnie!) nieprawdopodobne jest, by uważać go za pół-boga, który kieruje naszym życiem, mówi ustami innych ludzi itd.

Ciekawi mnie po prostu, jak odróżniasz, co jest podszeptem Złego, a co podszeptem Boga? Tak na co dzień? To, co Ci się podoba (słowa drugiego egzorcysty i jego zapowiedź wizyty u Ciebie) pochodzi od Boga, a to, co jest nie po Twojej myśli - choćby to nawet był ksiądz (!) pochodzi od Złego. To wynika z Twojego pisania.

Również nie widzę w tym nic złego, że umówiłaś się z księdzem - absolutnie. Im więcej kontaktów z osobami duchownymi - tym lepiej, w Twoim przypadku.


I tylko mi chodzi. Plus to, że WEDŁUG MNIE (cały czas podkreślam, że to moje zdanie), Twoje zaangażowanie się w sam rytuał uwolnienia ma charakter jednak obsesyjny.
I tyle.

A co do dyktowania Bogu lekarstwa dla nas, jako przykładu właśnie małej wiary, to zapoznaj się z treścią tego linku (pochodzi ze strony Sycharu - żeby było jasne).

https://sites.google.com/site/sycharorg/jezutysietymzajmij

Fragment:

"Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij. Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy. Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.
A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.
Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej moje potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.
Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy."

Polecam całe rozważanie...
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 18:44   

Satine, jeszcze raz dziękuję za Twoje wypowiedzi, ale delikatnie przypomnę Ci, że mój temat jest prośbą o modlitwę, a nie jest w żaden sposób związany z rozpoczętą przez Ciebie dyskusją, na którą nie mam w ogóle ochoty, ani czasu.
Pozdrawiam.
Z Bogiem.
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-10, 19:24   

Hehehe, to się dowiedziałaś Satine o czym to temat ;)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10