Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Dziś mój mąż napisał mi, że NIE BĘDZIEMY JUŻ RAZEM, MAM KOGOŚ.
Boże, daj mi siłę, bo już nie mogę.
Jak mam ratowac to małżeństwo, jak On mnie tak rani i takie rzeczy wypisuje,
Co ja takiego zrobiłam, że musze taki krzyż ciężki nieśc....
Ile mam jeszcze płakac na swym i dziecmi losem.
Pomóżcie, proszę...
Jestem załamana.
Nie chce mi się życ...
Chmurka [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 09:18
Agaj, czy myślisz, że to co mówi i robi teraz Twój mąż jest prawdą absolutną, niezmienną i na zawsze?
Mój mąż kilka lat temu doszedł do wniosku, że mnie nie kocha, że nie będziemy już razem, opuścił mnie, po jakimś czasie zaczął spotykać się z inną kobietą, zamieszkał z nią nawet... A Pan Bóg działał powoli, w swoim czasie... Dziś jesteśmy razem. Mąż powiedział mi parę miesięcy temu, że tak naprawdę nigdy nie przestał mnie kochać, podziękował mi za to, że czekałam na niego, bo gdybym związała się z kimś, to on teraz bardzo by żałował...
Oddaj wszystkie swoje troski Panu, a On Cię poprowadzi.
Piękny śnieg pada u mnie za oknem
agaj [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 12:50
Nie wytrzymałam i zadzwoniłam do niego.
Kazał mi nie dzwonic, że on ma kogoś, ta kobieta ma syna. Więc mówię swoje dzieci zostawiłeś i będziesz chował cudze dziecko?
Boze, jak mi ciężko. Jak długo jeszcze?
Nie mam siły..
mada27 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 12:57
Aga, napisze to co do Malwiny - poszukaj kogoś kto będzie towarzyszył Tobie w tym bardzo trudnym czasie. Kogoś dojrzałego, człowieka modlitwy, nie jakąś koleżanke z łapanki.
Mamy jedni drugich brzemiona nosić a sytuacje min. kryzysu należą chyba do najcięższych brzemion.
agaj [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 13:06
mada27,
Nie jestem w stanie o nikim myślec, mam takiego doła, że hej
Jak jedna osoba może tak niszczyc drugą.
Jestem taka ciekawa, czy to prawda, może powinnam wynając detektywa?
Różne myśli mi chodzą po głowie
Maryjo pomóż mi, proszę Cię
mada27 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 13:16
Wierze ze masz doła.
Dochodzenie czy to prawda, wynajęcie detektywa itp nie ukoją bólu.
Możliwe ze będziesz czuła się jeszcze gorzej po jakichś rewelacjach ze śledztwa na któe nie będziesz miała wpływu.
To naturalny odruch ze chcesz wiedzieć. Ale pójście w tym kierunku nie pomoże Ci w niczym. Nie masz wpływu za bardzo na męża i jego postępowanie.
Im bardziej zwierze się szarpie jak jest złapane w sieć, tym bardziej sie zapląta.
Nie zostawaj sama, szukaj mądrego wsparcia.
agaj [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 13:21
mada27,
Gdzie mam szukac tego wsparcia?
mada27 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 13:31
MogęTobie powiedzieć jak ja szukałam.
Nie jest to orginalne;) bo zaczęłąm od szukania w konfesjonale, podczas spowiedzi z któej samo wynikało jak bardzo sobie nie radze
I ksiądz polecił mi własnie taką osobe (do któej już chodziłam - jest terapeutą), podczas kolejnej spowiedzi okazało się ze trafiłam na księdza kttóy zajmuje się pomocą duchową - czyli własnie min. udziela takiego wsparcia, towarzyszy w cięzkich sytuacjach ludziom któzy szukają pomocy.
Możesz też zrobić taki "rozeznanie" wśród księży, zakonników z Twojej okolicy i postarać się o to aby któryś został Twoim stałym spowiednikiem - takie spowiedzi często trwają dłużej niż normalnie, mam taki przykład w rodzinie gdzie ktoś ma stałego spowiednika i on zna dokładnie całą sytuacje tej osoby, spotkanaia odbywają sie nie zawsze w konfesjonale, częzsto na plebanii, czy nawet w domu, są to długie rozmowy wartościowe wg mnie.
Możez też pojechać na rekolekcje które poleciłam w wątku Malwiny, byłam na nich, owoce jakie się po nich pojawiły są ogromne w moim życiu. Sa tam świadectwa możesz poczytać.
Możliwości szukania takiej osoby jest naprawde nieskończenie wiele;) trzeba tylko chcieć;)
pozdrawiam Cię serdecznie i obiecuję modlitwę o to abyś nie została sama
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 14:35
agaj napisał/a:
Gdzie mam szukac tego wsparcia?
jak daleko masz do najbliższego ogniska sychar ???
zapraszamy na nasze rekolekcje w kwietniu
zapraszam codziennie na skypa mój nick : Mirakulum
Pogody Ducha
agaj [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 15:50
Nie mogłam wytrzymac w domu. Pojechałam do jego kolegi czegoś się dowiedziec, ale On nic mi nie powiedział.Mąż zadzwonił, żebym nie robiła mu scen przy kolegach. Powiedział, jak chcesz, to mogę Ją przywieżc i spotka się z Tobą
Ok, jak najbardziej chciałam,
Wyłam strasznie w domu.
Moja córka wróciła ze szkoły i zastała mnie w takim stanie.
Zadzwoniła do Niego.
Spytała, czy rzeczywiście jest jakaś trzecia osoba?
Dlaczego mama tak strasznie płacze?
Powiedział jej, że nie ma nikogo, mówi mi po to, żeby mnie zdenerwowac...
Że ja mu wysyłam sms, żeby wrócił, a On nie chce
Jak tak można!!!
Nie liczy się z moimi uczuciami, tylko wszystko na złośc!
Pod Twoją Obronę uciekamy się.....
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 21:09
Święta Boża Rodzicielko....
agaj [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-07, 22:24
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i otuchy.
Wdzięczna jestem Bogu, że znalazłam to forum, dużo mi pomagają te Wasze słowa w tak trudnym czasie.
Miałam dziś straszny dzień, pełen złych emocji, płaczu ,lamentu itd
Zupełnie nie rozumiem męża, dlaczego mnie tak rani...
Z całych sił pragnę naprawic to małżeństwo, ale może już nie ma czego?
[ Dodano: 2011-12-08, 22:23 ]
Dziś mąż zadzwonił, z pretensją do mnie.
Żebym nie włączała dzieci do naszych problemów, był zły, że córka zadzwoniła do Niego
Tłumaczyłam Mu, że Ona sama tak postanowiła, jak mnie zobaczyła w takim stanie.
Jednak nie dał mi dojśc do słowa, więc potulnie wysłuchałam, potem jak skończył, spytałam tylko -Wszystko? To narazie i rozłączyłam się . Nie widziałam sensu tej rozmowy, bo bym musiała się kłócic.
Potem byłam dumna z siebie, że tak zareagowałam
Na luzie, bez złości
Liczył pewnie na popsucie mi nerwów znowu, ale Mu się nie udało...
Dzięki Ci Panie!
[ Dodano: 2011-12-10, 16:21 ]
Od wczoraj mam kiepskie samopoczucie.
Jestem chora, przeziębiłam się i jestem na antybiotyku.
Musiała, jednak iśc do pracy, żeby zarobic pieniądze na leki i zakupy.
Złapałam doła, że jak zachoruje, to już koniec, nie mam na nikogo liczyc.
Zadzwoniłam dziś do męża, że muszę z nim porozmawiac.
Przyjechał.
Wytlumaczyłam mu, że mam teraz ciężką sytuację, jestem chora i poprosiłam, żeby zrobil jakieś zakupy dzieciom, ja nie mam pieniędzy
Powiedział, że skoro nie mam, to powinnam sobie wziąc kredyt.
Zatkało mnie
Powiedzcie jak może WŁASNY OJCIEC odmówic dzieciom zakupów????
Tak się spłakałam, bo nie rozumiem tego...
[ Dodano: 2011-12-11, 23:26 ]
Witam
Nie rozumiem mojego męża i nie wiem, jak mam do niego dotrzec. Tyle lat razem mieszkaliśmy, i okazuje się, że wogole mamy inne zdania, poglądy, On sie zatracił,
Wczoraj mi wymówil, że mi zależy tylko na pieniądzach i teraz jak jest sam, odpoczywa ode mnie
Gdy dom miał miec licytację, adwokat poradzil mi, żeby założyla sprawę o alimenty i wtedy podczas licytacji ,dzieci będą miały pierwszeństwo i może coś dostaną z tego domu przed bankiem.
Tak zrobiłam, suma nawet spora urosła, ale licytacji nie było.
Teraz mąż ma pretensję, że zależy mi tylko na pieniądzach i zrozumiałam, że chodzi mu właśnie o to.
Wczoraj napisałam mu sms,że złożyłam u komornika to, w razie licytacji. Jeśli spłaci dom, wycofam ten wniosek. Chcę dobrze, żeby nic nie stało na przeszkodzie do zgody.
Dziś dostałam sms Oddam komornikowi, nic od Ciebie nie chcę.
Już nie rozumiem, ile jest w Nim złości, zawziętości, Ja nie chcę od niego pieniędzy, dlaczego On nie może zrozumiec....
Proszę, może Ktoś mi wyjaśni, podpowie, jak mam z nim postępowac, gubię się..
PLISS
Aniołek5 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-12, 11:49
agaj napisał/a:
Z całych sił pragnę naprawic to małżeństwo, ale może już nie ma czego?
Jesteście małżeństwem, dopóki śmierć Was nie rozłączy. Jest więc co naprawiać.
Ale zacznij od siebie. Zacznij pracować nad swoimi emocjami, uczuciami... Nad Sobą. Jesteś Świtątynią Ducha Świętego, a taki Gość nie może mieszkać w byle czym (chodzi mi o Twój stan emocjonalny). Duch Święty musi mieć ładne ściany - zadbaj o trzeźwy stan umysłu - taki bez lamentu; musi mieć czyste okna - zadbaj o oczy, nie zalewaj ich łzami, bo to robi zacieki . Musi też mieć solidne drzwi - idź do spowiedzi, by Zły tych drzwi nie mógł otworzyć. Zadbaj też o elewację - - traktuj swój wygląd tak, jakbys się w każym momencie spodziewała najważniejszego gościa swego życia . Jak już to opanujesz - uwierz mi, będziesz lepiej się czuła sama ze sobą, będziesz przede wszystkim podporą dla swej córki.
Ona chyba nie powinna Cię w takim stanie widzieć by potem do ojca dzwonić... To chyba zakłóca jej relacje z nim i może mieć wpływ na jej późniejsze traktowanie mężczyzn. Ale nie jestem mocna w tym temacie, ale tak to widzę. Nie ma co przed córką ukrywać, że nie jest Ci łatwo - ale możesz jej pokazać, że choć życie nie zawsze usłane różami jest, to samemu parę gerberów pod nogi można sobie rzucić .
[ Dodano: 2011-12-12, 11:51 ]
(muszę pisać na raty, bo mi internet pada)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.