Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Kochani bardzo proszę o wsparcie modlitewne w imieniu mojej małżonki moim i naszych dzieci. Dziś rozpocząłem wędrówkę przez 40 dni. Wiele osób pisało doradzając „Ognioodpornego”, lecz jakoś albo nie miałem czasu albo też nie byłem nim zainteresowany. Kiedy go obejrzałem (to było 2 tygodnie temu) Na mojej drodze życia pojawił się „Twardy” – dotychczas „Winny” i powiedział, że jest taka książka na podstawie, której nakręcony został ten film. Potem przysłał mi smsa, w którym podał wydawnictwo i tytuł („Miej odwagę Kochać” autor: Stephen Kendrick i Alex Kendrick http://www.olesiejuk.pl/b...dostepne%5D=on) . Tu postaram się pisać moje uwagi – mam nadzieję, że uda mi się uratować moją rodzinę, ale też, że pomogę tym samym innym parom. Moje zadanie na dziś :
Akt odwagi. Chociaż miłość jest komunikowana na wiele sposobów, nasze słowa często stanowią odbicie stanu naszych serc. Postanów, że przez cały dzień będziesz okazywać swojemu partnerowi cierpliwość i nie skierujesz do niego żadnego negatywnego słowa, jeśli odczujesz ku temu pokusę, postanów, że będziesz milczeć. Lepiej jest powstrzymać się od wypowiedzenia słów niż powiedzieć coś, czego później będzie się żałować
Ostatnio zmieniony przez 2011-11-09, 09:25, w całości zmieniany 1 raz
Krzysiek brawo za to, że wyruszyłeś w tę podróż. Przygotuj się na lekką wędrówkę, ale na trudne momenty też. Kibicuję Ci !!!!!
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 09:05
A kto nie oglądał "Ognioodpornego" - to jest szansa obejrzeć normalnie w kinie, już wkrótce, 20 listopada
Więcej tu: http://randkamalzenska.pl/#
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 09:31
Krzysztof123 napisał/a:
Dziś rozpocząłem wędrówkę przez 40 dni
a wiesz Krzychu że można taką wielokrotnośc 40-dni???........
Ja swego czasu zrobiłem 2 w 1....
czyli
styl zycia wg...40 dni "ognioodpornego" i formę zycia przekazana poprzez warsztaty 12 kroków....
i ta mieszanka jest dopiero superrrrr
trzymaj sie .....
ja także bibicuję......
pozdrawiam
zamkniety086 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 11:22
Krzysiu powodzenia i wytrwałości.. bo wiem, że łatwo nie jest gdy na przeciw jest ktoś kto nie akceptuje tej postawy, którą przyjąłeś.. i pamiętaj, że tak jak w Ognioodpornym to nie kończy się na 40stym dniu...
3maj kciuki i czekam na kolejne wpisy..
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 11:49
Cytat:
40 dni
To bardzo dobry pomysł…Jako ciekawostkę dodam… metoda na 30 dni…co chodzi w metodzie 30 dni?
30 dni to okres próbny, dzięki któremu- po pierwsze możemy wytworzyć nowy nawyk, po drugie zaś - przekonać się czy chcemy na stałe wprowadzić zmianę w naszym życiu. Pavlina pożyczył ten ten pomysł od firm sprzedających oprogramowanie komputerowe . Zanim zakupisz dany program, możesz przez 30 dni testować za darmo, bez żadnego ryzyka, jego wersję próbną…
Zachowania można zmieniać w procesie kształtowania nowych nawyków, mówi się, że te zmiany zachodzą średnio po21 dniach, inni mówią od 30 do 90 dni utrwalają się jako nowe… choć zdania są różne to mechanizm wdrażania nowych nawyków jeśli będzie wdrażany świadomie i z rozmysłem ma możliwość zagościc w nas na dłużej…a jeśli coś w ciągu miesiąca nie stanie się naszym nawykiem, to nam się znudzi robienie tego.
By do tego nie doszło potrzebna jest motywacją i realne widoczne skutki tych zmian, które dodatkowo wzmacniają naszą motywację..
To pozwala zauważyć nam samym, że nowe doświadczenia odbierane są jako ciekawsze, bardziej żywe i zachęcają do pójścia o krok dalej, bo różnice przestają być istotne a zaczynają się liczyć efekty. Za tym kryje się już pewność, że to dobry kierunek bo sam odczuwam skutki, jak i lepiej się z tym czuje…
Zatem powodzenia w utrwalaniu nowych nawyków a nuz to jeden z opoważnych błedów w relacji waszej...w myśl:
jeśli mowa o zmianach w zachowaniach potrzebna jest odpowiednia postawa miłości, a raczej założenie: "Ludzie są wspaniali i mają dobre intencje, tylko niektóre zachowania są „kiepskie"
pozdrawiam ciepło
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 11:53
Krzysiek dołączam do fanów , delikatnie chciałbym jednak Cię uczulić byś nie był nastawiony na to jak na manipulację, że powinno zadziałać...
Na pewno zyskasz wiele korzyści, nawet jeżeli nie będą tymi których oczekujesz na wprost i nie widocznymi od razu.
Pogody ducha
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-09, 22:35
Krzysztof123 napisał/a:
Tu postaram się pisać moje uwagi – mam nadzieję, że uda mi się uratować moją rodzinę, ale też, że pomogę tym samym innym parom.
A więc mamy na żywo dziennik z ratowania małżeństwa.
Oby Wam się udało, z całego serca życzę pomyślności i bożego wsparcia.
Krzysztof123 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 07:57
Dziękuję wszystkim za wsparcie modlitwą. Tego nam obojgu trzeba najbardziej. Proszę, więc Was nie zapomnijcie o nas w modlitwie wieczornej. Pierwszy dzień jakoś przeżyłem. Żonka wczoraj bardzo źle się czuła i może, dlatego udało mi się zrobić dużo więcej niż zamierzałem. Poprosiła mnie o zrobienie naparu z rumianku. Poszła spać a ja w tym czasie zająłem się dziećmi i sprzątaniem. Poszliśmy na spacer, potem zabawa w domku kolacja, kąpiel i czytanie bajki przed snem. W nocy moja ukochana miała wymioty i pozwoliła sobie podać lek, przykryć kołdrą i przynieść wody. Dzisiaj o sobie dały znać dzieci. Im niestety nigdy się nie śpieszy. Dla nich zabawa jest najlepsza o każdej porze dnia i nocy a mi się śpieszyło. Tak jest od zawsze. Nawet wcześniejsze wstawanie nie pomaga. Stres związany ze spóźnianiem się przenosi się na nas a potem nie potrafimy znaleźć wspólnego języka no i tak odkłada się z dnia na dzień.
Akt odwagi na dzisiaj to oprócz tego, że również dzisiaj nie powiem nic negatywnego swojej partnerce, wykonam dla niej przynajmniej jeden nieoczekiwany gest w charakterze aktu życzliwości i dobroci.
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 08:39
Krzysztof123 napisał/a:
również dzisiaj nie powiem nic negatywnego swojej partnerce, wykonam dla niej przynajmniej jeden nieoczekiwany gest w charakterze aktu życzliwości i dobroci.
mówisz Krzysztof o okazywaniu dobroci jako geście odwagi...wiesz mnie mocno to zastanawia, skąd takie myslenie, że czynienie dobra musi dla ciebie być gestem odwagi a nie miłości? czy akceptacji innych osob?
...skąd bierze sie to uporczywe kontrolowanie siebie przed okazywaniem krytyki.. może w tym problem,
ale wzmożona kontrola świadoma siebie, że tak robie, jest jak najbardziej na tak...pytanie tylko skąd sie bierą te mysli, jakie bodźce je wywołują, jakie emocje im towrzyszą nad tym sie zastanawiaj, łatwiej ci będzie kontrolować po tym swoje zachowania jak będziesz wiedział przed czym cie chronią., co wywołuja jakieś bodźce że reagujesz krytyką na inne osoby tak że dziś świadom tego musisz stosować gesty odwagi w kierunku nie powiedzenia negatywnego słowa..
Krzysztof123 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 08:54
Witam Bywalec. Jak proponujesz nazwać zadania, które stawiam sobie każdego dnia? Pierwszego dnia (wczoraj) wskazałem wszystkim chętnym tytuł, autora i wydawnictwo książki na podstawie, której podjąłem kolejną już próbę ratowania rodziny, bo przecież mamy też dzieci. To, o czym piszesz jest mi już znane, co najmniej od ponad połowy roku, lecz może kolejność była nie taka. Dostałem receptę w postaci lektury jak wyżej i stosuję ją a tytuł zadania na dziś nazywam i cytuję wprost z książki a po to by osoby, których nie stać na jej kupno a chcące może podjąć też taką próbę mogły czytając te posty zastosować w swoim życiu. Jak już pisałem na początku może pomogę też innym parom mając nadzieję że coś zmieni to życie mojego małżeństwa. Agresja i chęć odpowiedzi emocjonalnej na taką samą w każdym z nas siedzi (już o tym wiem), ale podkreślić tu chciałem, że nie omija to osoby, które o tym wiedzą – trzeba tylko wiedzieć, że to szkodzi i należy to powstrzymać. Dalej pisząc mam nadzieję – myślę mam wiarę w Pana Boga – co nie oznacza że mi się uda – jeżeli coś się uda to dzięki Bożej łasce, że zauważy kogoś takiego jak ja i zmieni nasze smutki w radość.
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 09:55
Witam!
bywalec napisał/a:
pytanie tylko skąd sie bierą te mysli, jakie bodźce je wywołują, jakie emocje im towrzyszą nad tym sie zastanawiaj,
Trudne zadanie. Moim zdaniem bez pomocy innej osoby (np. psychologa) prawie niemożliwe do wykonania.
Krzysztof123 napisał/a:
... dzisiaj nie powiem nic negatywnego swojej partnerce ...
Z własnego doświadczenia - szukanie pozytywów w drugiej osobie jest skuteczniejsze niż powstrzymywanie się przed negatywnymi zachowaniami.
Co do negatywnych uczuć czy emocji względem drugiej osoby, to mi najbardziej pomaga adoracja - nie zastanawiam się skąd one się biorą (ustalenie powiązań przyczynowo-skutkowych w przypadku uczuć jest naprawdę bardzo trudne) tylko oddaję je Panu Bogu.
Życzę powodzenia na 40 dniach wędrówki z nadzieją, że będzie to również podróż z Panem Bogiem.
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-10, 10:50
w.z. napisał/a:
pytanie tylko skąd sie bierą te mysli, jakie bodźce je wywołują, jakie emocje im towrzyszą nad tym sie zastanawiaj,
Trudne zadanie. Moim zdaniem bez pomocy innej osoby (np. psychologa) prawie niemożliwe do wykonania.
Tak, masz racje to trudne być w kontakcie z własnymi emocjami, co je wyzwala, że się uśmiecham i jestem zadowolony, że coś mnie zdenerwowało, zasmuciło, wywołało gniew, płacz… i często potrzebna jest pomoc osoby z boku, która widzi lepiej i potrafi wskazać inne rozwiązania. Ale warto podjąc próby zastanowienia...
Krzysztof123 napisał/a:
Jak proponujesz nazwać zadania, które stawiam sobie każdego dnia?
a jak podobają ci sie takie okreslenia:
Dzień prezentów dla żony i dzieci, i nie chodzi o materialne, tylko „prezenty” będące twoim gestem dobroci dla żony, mogą to być właśnie te wszystkie rzeczy jakie wczoraj robiłeś…opieka nad dziećmi, podana herbata żonie, czytanie bajek, spacer to wszystko możesz dać bez nakładu finansowego, a za to z dobroci serca, z potrzeby kontaktu z rodziną, i mimo zmęczenia jakie to niesie czuć radość i spełnienie, czuć się waznym dla nich będąc z nimi, przezywając z nimi te małe chwile radości, jak i te trudne, związane z wyjściem np. z domu, kiedy czas nagli, a dzieci swawolą, bo taka ich natura, zawsze mają czas na zabawe.
Dzień podziękowań i wdzięczności za to, że są obok ciebie, że dają tyle radości mimo iż wymaga to tyle zachodu, z poukładaniem wszystkiego w całość, dzień wyrazów wdzięczności za prace, dom, wszystko to ca mam dzieki właśnie tym osobom..zonie, dzieciom, rodzinie, przyjaciołom, znajomym
Dzień komplementowania wszystkich członków rodziny, żony, za jej urode, mądrość, ciepło jakie daje, dzieciom za ich pogode ducha niczym nie skażoną doświadczeniami dorosłych, za ich niewinność i szczerość w wyrważaniu uczuć, zadowolenia z całkiem niewinnych drobnostek jakie otrzymują a z jakich cieszą się nad wyraz
Dzień w stylu „prima a aprilis” robienia niewinnych psikusów, dowcipów, rozweselania każdego
Dzień obdarowywania buziakami bliskich za wszystko, przytulania i okazywania czułości gestem, słowem.
Dzień uszczęśliwiania przez gotowanie, wspólne siedzenie w kuchni i przygotowywanie przeróżnych pyszności dla każdego kto co lubi, bez patrzenia ile bałaganu przy tym narobią dzieci i ja sam.
Dzień sprawiania że wszyscy poczują się wyjątkowo, żona, dzieci za to co robią, kim są, okazywania im jacy są pięknym i wazni i wyjątkowi…
Dzień chwalenia za wszystkie rzeczy, które dziś zauważyłem i staram się innym podziękować za te wszystkie rzeczy, które są cenne dla mnie, dziekuje za uśmiech dzieciaków, za pogodny nastrój żony, za zdrowie jakim się wszyscy cieszymy, za piękny dzien na dworze, za psotne figle dzieciaków, za piękny rysunek, za dobry obiad…za wszystko co mi sprawia radość a czego często nie dostrzegam bo za mało czasu na docenianie tego.
Z czasem takie nawyki wchodzą w życie, bo sprawiają radość nam i osobom w kierunku, których te gesty wysyłamy, nie czując wtedy zmęczenia, nieszczerości własnej postawy a czujemy tylko pozytywne emocje dając odbieramy ich szczęscie, pogode ducha, energie pozytywną wzbogacając i zacieśniając wzajemne relacje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.