Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
potrzebuję opinii osoby postronnej
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-07, 09:33   

Ok Norbert.Lepiej zapytać jak tworzyć wizje.
Pogody Ducha
 
     
malwa1408
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-11, 19:00   

Witaj
Mój mąż też znalazł sobie przyjaciółkę ... Rozumiem Twój ból i niepokój , to całkowicie uzasadnione . Próbowałam zrozumieć , zaakceptować i mierzyłam swoją miarką ...Mój mąż też zapewniał , że to przyjażń i nie miał zamiaru z tego zrezygnować , dążył do ciągłych z nią spotkań , były smsy ,,kocham cię i tęsknię "... Długo trwało zanim zobaczyłam jak byłam przez nią ( tak , poznałam ją i dość długo uczestniczyła w moim życiu ) i przez mojego męża okłamywana . Poza tym dałam się wmanewrować w poczucie winy , w to , że to ja jestem winna temu , że on się zakochał . Nie chcę tu pisać o szczegółach bo trudno uwierzyć w moją historię . Mogę Ci tylko powiedzieć , że aby Wam się udało musicie oboje chcieć walczyć o Wasz związek . Ktoś mi kiedys powiedział , że potrzebna jest łaska . Jeśli ta kobieta stała się dla męża ważniejsza niż powinna , to Tobie z tym dobrze nie będzie więc relacje między Wami będą coraz trudniejsze . Ja żałuję , że nie byłam stanowcza i po prostu nie kazałam zerwać tej znajomości jak tylko poczułam , że mi z tym żle . Nie zrobilam tak , bo tzw szczęście męża było dla mnie ważniejsze niż moje odczucia ... Wiem , że sama nie byłam święta -bylismy małżeństwem naście lat , ale wiem też , że bardzo kochałam męża i bardzo chciałam ratować nasza rodzinę ... Niestety on nie chciał ...Jestem w trakcie rozwodu ,a ja byłam tak zgnębiona traktowaniem przez męża , że zabralam dzieci i wyjechałam . BĄDŹ STANOWCZA , serdecznie Cię pozdrawiam
 
     
meg-pl
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-12, 09:08   

Malwa
mam wrażenie,że cokolwiek nie zrobię ..to będzie źle

każda moja uwaga jest odbierana jako złośliwość
moje niezadowolenie z istniejącej sytuacji jest traktowane jako argument,ze chcę rozwalić małżeństwo
nie odzywam się..tez źle, bo obrażam się bez powodu

nie ukrywam..stałam się wyczulona na niektóre słowa, zachowania..to co do tej pory nie wzbudzało niepokoju staje się powodem łez, jestem rozdrażniona

ostatnio mąż w czasie wymiany zdań powiedział, że przecież przez dwa tygodnie się nie widzieli, czego ja jeszcze chcę...spytałam całkiem odruchowo a z jakiego powodu zaprzestali spotkań...sądziłam głupia,że padnie stwierdzenie, że nie chce mnie ranić..albo coś w tym stylu...ale padła inna odpowiedź, nie spotykają się, bo ona chwilowo nie ma czasu

moja stanowczość w kwestii tej kobiety to automatyczne odejście męza z domu...tylko czy wtedy będzie szansa na naprawę małżeństwa? nie widze takiej możliwości
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-12, 19:14   

meg-pl napisał/a:
moja stanowczość w kwestii tej kobiety to automatyczne odejście męza z domu...tylko czy wtedy będzie szansa na naprawę małżeństwa? nie widze takiej możliwości

a jej brak to zgoda na trójkąt.Co lepsze?
To może od razu zamieszkajcie we trójkę..............
Moja znajoma opowiadałą mi ,że kochanka jej męża zproponowała by się podzieliły nim................. co dwa dni miał zmieniać łóżko i dom.

To że kochasz męża nie daje mu prawa do tego by Cię krzywdził.A Tobie nie daje to prawa by się pozwalać krzywdzić.

Pogody Ducha
 
     
malwa1408
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-12, 23:53   

Kochana
Miałam te same dylematy - szarpałam się z tym strasznie . Jak mówiłam , że za dużo czasu poświęca jej , że ona jest ważniejsza to słyszałam , że mi też czas poświęca , że ja też jestem ważna . A mnie chodziło o to , że on nie ma byc dla mnie ,,TEŻ" , on ma być przede wszystkim MOIM mężem . W końcu usłyszałam , że jak mu każę wybrać to nie wybierze ani mnie ani jej ... Niestety uczucie do niej i ,, przyjażń " z nią pielęgnował a nasze małżeństwo umierało , bo nie da się tak ... Nie da się mieć wszystkiego i trzeba umieć postawić granice . Mój mąż nie umiał . Długo nic nikomu nie mówiłam, jeszcze jego i jej broniłam . Dwie moje przyjaciółki i moja siostra , ktorym w końcu się przyznałam , że mam obawy nie mogły zrozumieć , jak ja mogę się na to godzić , kazały mi kończyć tę znajomość . Jedna z nich powiedziała mi : Zakończ tę znajomość i powiedz wprost , że ona niszczy twoje małżeństwo . I :,, GDYBY ON CIĘ KOCHAŁ TO UMIAŁBY WYBRAĆ ".
I ja Ci to powtarzam .
Dziś wiem , że tak powinnam była zrobić . Ale ja się wahałam , miotałam tak jak Ty teraz , bo myślałam , że jak mu tej znajomości zabronię to tak jakbym stanęła przeciw niemu . Tak zdurniałam , że wymyśliłam , że jak mu zabronię tej ,,przyjaźni "to będzie nieszczęśliwy do końca życia ... O swoim szczęściu jakoś zapomniałam- w takiej sytuacji myslenie , że jak on będzie szczęśliwy to i ja będę- kompletnie się nie sprawdza bo zatracasz siebie . Nie da sie być szczęśliwym , jak ktoś przestaje być wobec ciebie lojalny. W dodatku nie da sie być dla męża aniołem jeśli wiesz , że w jego życiu jest inna kobieta . Normalna kobieta niestety ma pretensje , czy tego chce czy nie , bo to jest niezależne . Bo ile można godzić się na coś co kompletnie nie jest zgodne z twoimi zasadami . Dlatego NIE WARTO SIĘ GODZIĆ . Ja straciłam mnóstwo czasu , łez i właściwie w niczym to nie pomogło , ta moja durna zgoda .
Chciałabym Ci jakoś pomóc . Każdy z nas jest inny ale wydaje mi się , że pewne tzw ZASADY są dla każdego jednakowe . Wiem , że gdyby ktoś kogo kocham powiedzial mi , że moja relacja z jakimś kolegą rani go - mocno bym się zastanowiła . Zwłaszcza , że wiem jak to boli ...
Jeśli chcesz możemy porozmawiać poza forum np gadu -gadu czy skype . Pozdrawiam Cię serdecznie , BĄDŹ SILNA
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-13, 09:33   

dośc ciekawy artykuł

http://blog.onet.pl/41791,1,archiwum_goracy.html
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-13, 10:00   

Witaj, zajrzałam dzis do Ciebie :-D

Ależ dyskusji, ciekawych, zwrociła moja uwage Twoja mysl o terapii,,,,ze wyciagniesz trupa z szafy raz a dobrze :-D uśmiechnęłam się, bo mi samej terapia i 12 krokow wiele dało

a potem piszesz
Cytat:
nie chcę wracać, rozgrzebywać
to nie ten czas
żeby zrobić rewolucję w środku potrzebuję odrobiny spokoju na zewnątrz
na razie nie ma szans


szkoda, ze jeszcze nie bierzesz sie za tego "trupa" bo on juz troche nieświeży i swoim zapachem przeszkadza Ci byc szczesliwą...
jak ktos powiedział" rąbię drewno tępą siekiera bo nie mam czasu by ją naostrzyć"

spokoj meg mozesz sobie sama dać.
moze czas? Pozdrawiam z modlitwą, niech Pan Bog Was błogosławi.
 
     
meg-pl
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-15, 13:13   

zadam może głupie pytanie ale..co tam..
wiele osób na tym forum wskazywało na konieczność stawiania granic mężowi, ma zerwać ze złem (w moim przypadku..z przyjaciółką),
jesli tego nie zrobię to "idę na łatwiznę", sama go popycham w jej ramiona..

ale czy to jest prawidłowe podejście?

w przypadku mojego małżenstwa zalecenia powyższe nie działają (starałam się je zastosować , bo w sumie wy jestescie ekspertami)
może to nienormalne ale pomyslałam o Jezusie, tam gdzie mógł to starał się wskazywac złe działanie, był stanowczy...ale umarł za tych..niereformowalnych..
poswięcił się z Miłości..

dlaczego poswięcenie swojego zycia dla innej osoby, rezygnacja z siebie, oddanie tego co jest takie ważne dla mnie czyli co mnie wiaże z doczesnością jest nieistotne..wazniejsze jest zeby wymusić na męzu zmianę zachowania (którego on wcale nie posterzega jako zło)
nie rozumiem...
Jezus nie powiedział..daję wam czas na poprawę..nie dotrzymacie terminu to koniec..
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-15, 14:00   

meg-pl napisał/a:
wiele osób na tym forum wskazywało na konieczność stawiania granic mężowi, ma zerwać ze złem (w moim przypadku..z przyjaciółką),
jesli tego nie zrobię to "idę na łatwiznę", sama go popycham w jej ramiona..

ale czy to jest prawidłowe podejście?


Zależy czego się chce... oczywiście można "pić herbatę z drugą osobą z jednej łyżeczki"... jeżeli się tego chce.


meg-pl napisał/a:
wazniejsze jest zeby wymusić na męzu zmianę zachowania


Moim zdaniem granice służą ochronie własnej osoby i temu, by samemu nie ponosić konsekwencji zachowania spowodowanego przez drugą stronę. Nie chodzi zatem o "wymuszenie zmiany zachowania", ale o pozwolenie drugiej osobie na branie odpowiedzialności za własne zachowanie.

meg-pl napisał/a:
pomyslałam o Jezusie, tam gdzie mógł to starał się wskazywac złe działanie, był stanowczy...ale umarł za tych..niereformowalnych..


Jezus umarł za nas w konkretnym celu - żeby zmazać nasze grzechy, wziąć na siebie ciężar ich konsekwencji. Jeżeli zrozumiemy tę miłość, to nie musimy dalej grzeszyć i jesteśmy wolni od grzechów, które już popełniliśmy. Grzech można zdefiniować jako "nietrafianie do celu". Moim zdaniem celem żony nie jest bycie drugą czy też jedną z dwóch dla męża. Jezus umarł za Ciebie, meg-pl, byś nie musiała być tą drugą lub jedną z dwóch.

meg-pl napisał/a:
Jezus nie powiedział..daję wam czas na poprawę..nie dotrzymacie terminu to koniec..


Zdaje się, że tutaj też nikt tego nie mówi :-)

Napisane jest też, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, stworzonymi na obraz i podobieństwo Boga. Mamy w sobie godność dziedzica Boga. Jesteśmy zatem o wiele więcej warci niż niejednokrotnie sami o sobie myślimy.
 
     
Sagita
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-15, 15:36   

Witaj,

postanowiłam odnieść się do Twojego pytania o stawianie granic, bo mnie poruszyło to, co piszesz.
Nikt z nas nie jest w Twoich butach. Sama musisz rozeznać, jak jest z Wami, Waszą przestrzenią zaufania i swobody w małżeństwie. Różne sa modele i pewnie nie ma jednego dobrego.
Możesz wziąć pod uwagę doświadczenia innych osób, które radzą z serca, dzieląc się nauką z własnych bolesnych błędów. Ale wcale nie musisz. Nikt tutaj nie powie, ze robisz źle. Moża akurat akceptacja przyjaciółki męża jest drogą mądrości dla was?
Niemniej zobacz, jaki tytuł dałaś swojemu wątkowi, ile pytań stawiasz po drodze. Znaczy - coś nie gra, coś drąży i niepokoi. Boli, doskwiera i niszczy.

Może za tą pokusą akceptacji stoi strach przed tym, że postawienie sprawy na ostro będzie oznaczać całkiem dramatyczne zakończenie? Bardzo dobrze znam to uczucie. Zresztą wiele osób tutaj pisze o doświadczeniu czekania na decyzję współmałżonka. Ja też długo wypierałam swoje obawy i podejrzenia, tym trudniej było mi potem sie pogodzić z faktem, ze nie tylko jestem nie dość dobra dla faceta mojego życia, ale jeszcze do tego okazałam się ślepa i głupia. Mało tego, budowałam cały wieżowiec argumentów, ze trzeba ukochanemu kosztem własnej wygody umożliwić weekend z kolegami z pracy, wyjazd na koncert samotny do innego miasta, ba, zabrać dzieci i pojechać do mamy, żeby miał czas popracować. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale sobie czasem wybaczyć trudniej. Że sie ma o sobei dobre zdanie cąłe życie, wierzy się w bystrość swojego rozumu i trzeźwość w ocenie rzeczywistości, a tu nagle wszystko obraca się na nice. I człowiek ma obrzydzenie do siebie, bo nie umiał być.... stanowczy. Właśnie.


Nie chcę Ci powiedzieć, że tak jest z Tobą - ale tylko tyle, żebyś rozważyła, czy aby przypadkiem Twoja wielkoduszność (której nic nie ujmujemy) nie jest zasłoną dymną dla prawdy, którą i tak będziesz musiała przyjąć.
Zastanów się nad tym tylko, czy jakaś stanowcza decyzja nie uchroni was przed ostateczną zdradą, choćby potencjalnie.... ja oddałabym wiele, żeby mi ktoś półtora roku temu to powiedział.

Pozdrawiam ciepło S.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-15, 19:31   

Sagita napisał/a:
Nikt z nas nie jest w Twoich butach. Sama musisz rozeznać, jak jest z Wami, Waszą przestrzenią zaufania i swobody w małżeństwie. Różne sa modele i pewnie nie ma jednego dobrego.
Możesz wziąć pod uwagę doświadczenia innych osób, które radzą z serca, dzieląc się nauką z własnych bolesnych błędów. Ale wcale nie musisz.

własnie meg tak jak powyżej .....

możesz posłuchac ..ale nie musisz....

znajomośc męża może miec podłoże zła .......ale nie musi.....
może to byc coś więcej...a może byc tylko wielką znajomościa...
meg to twoje rozeznanie...twoje zaufanie..wasze relacje....

chce sie odnieśc tylko do jednego...kiedyś zreszta to juz pisałem...

okresliłas męzowi co cie boli...dlaczego boli...odebrał jak odebrał-byc może nie tak jak chciałaś dlatego chocby to

meg-pl napisał/a:
(którego on wcale nie posterzega jako zło)


no własnie bo byc może w jego odczuciu moralnym to nie jest złe.Rózni ludzie ..róznie podchodza do zycia i to co dla nas jest niedopuszczalne dla innych mieści sie w normach

czemu to piszę meg???
widzisz.............. ja też kiedys ostro postwiłem granice...ostro udawadniałem jak to jest niszczące i przykre dla mnie...ostro moralizowałem -podchodząc kryteriami własnego podejścia do zycia i własnych norm...

jednym słowem postawiłem się -a to wyszło mi bardziej na złe ..niz na dobre.
Potoczyło sie jak potoczyło w mym zyciu-napiszę że ostre zawirowanie :mrgreen: :mrgreen:

i wiesz meg kiedy ostygłem..kiedy na skutek wielu sytuacji losu jakie sie potoczyły..na spokój usiadłem z tym tematem
doszedłem do wniosku...........

że chyba moje oczy...mysli i emocje przesadziły,
i wiesz cieszę się że żona jest taka jaka jest.
Że ma swoje wewnętrzne kryteria jakimi się rządzi...bo inaczej???
ech..........no cóż po tym całym bagnie cięzko jest stawiac cos od nowa....zbyt dużo słów..mysli..oskarżeń...całego niepotrzebnego BAGNA

a wnioski???

często jest tak że człowiek na skutek naszych błednych odczuc wsadzany jest w jakies ramki....to oczywiście wchodzi w wir walki jakiej my sami dokonujemy-i często w tym wirze robi na przekór nam ,mimo że wstepne założenia były inne

takie są moje wnioski z perspektywy czasu

no cóż meg a może warto na tą kobietę nie patrzec jak na rywalkę....jeno tak by czegoś sie od niej nauczyc.....

jak rozmawiac z mężem..jak szukac wspolnych pasji...i tematów..jak zagospodarowac czas...jak odszukac sie w tym całym bałaganie

pozdrawiam
 
     
meg-pl
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 09:51   

Dziekuję wszystkim, którzy starali się pomóc, każdy głos był dla mnie ważny, każdy dawał inną perspektywę na mój problem, z kazdym też identyfikowałam sie w zalezności od mojego nastroju ;-) .

dlatego zanim zacznę robić rewolucję w małżenstwie musze chyba popracowac nad swoimi emocjami, tym co jest we mnie

dobrze, ze tu trafiłam
wypróbowałam stawianie granic, nie sprawdziło się jako wyjście z sytuacji ale było pretekstem do rozmowy, dla mnie to dużo, powiedziłam mężowi to co mi się nie podoba a co wcześniej było tylko w mojej głowie i byłam zła na niego, że nie czyta w moich myslach..a powinien jak kocha (takie babskie podejście)

granica pokazała mi też, że na czym innym chcę oprzeć związek...tak jak z dzieckiem...czasem do niektórych mozna dotrzeć miłością a nie zakazami..

i chyba najwazniejsze..nie podejmowac decyzji gdy nie ma w nas pokoju..ciężko usłyszeć serce, gdy zagłuszają go emocje
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-18, 19:45   

Cytat:
granica pokazała mi też, że na czym innym chcę oprzeć związek...tak jak z dzieckiem...czasem do niektórych mozna dotrzeć miłością a nie zakazami..

i chyba najwazniejsze..nie podejmowac decyzji gdy nie ma w nas pokoju..ciężko usłyszeć serce, gdy zagłuszają go emocje


Ale wlasnie rozsądne zakazy, granice są okazaniem miłosci dziecku, powiedzeniem stop gdy chce sobie zrobic krzywdę prawda?

emocje nie sa dobrym doradcą to prawda...dobrze decyzje przegadac z ksiedzem, przyjaciolmi, doradcą, psychologiem
i za Sagitą:

t
Cytat:
ylko tyle, żebyś rozważyła, czy aby przypadkiem Twoja wielkoduszność (której nic nie ujmujemy) nie jest zasłoną dymną dla prawdy, którą i tak będziesz musiała przyjąć.
Zastanów się nad tym tylko, czy jakaś stanowcza decyzja nie uchroni was przed ostateczną zdradą, choćby potencjalnie...


czy odwoływanie sie do wiary nie jest czsem przykrywką na nasz lęk i brak działania...u mnie troche tak było, znam taki stan....
dlugo pisalam o tym swojego czasu na forum, oczekujac rad, pomocy

Nie lękajcie się mówi Pan Jezus...wiem ze to tak szybko nie przychodzi, ale ja się chce i ufa... :-) z modlitwą.
 
     
nagarek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-27, 02:49   

Meg-pl czy pozwolisz, że jeszcze ja zapytam czy proponowałaś może mężowi Wasze spotkania we trójkę? Ciekawe jak by zareagował, gdybyś powiedziała, że skoro on tę swoją przyjaciółkę tak lubi, to może byście ją zaprosili do Was na kawę? Ciekawe jak mąż by zareagował, widząc, że teoretycznie pozwalasz mu spotykać się z przyjaciółką, ale wyłącznie w Twojej obecności.
A jeśli mąż by miał si odnośnie "tego Twojego" (czyli kierownika duchowego), to też możesz się zgodzić na Wasze spotkanie w trójkę, a jeśli mąż się z Tobą i kierownikiem duchowym spotka, to nie tylko uwierzy, że jest to ksiądz, ale przy okazji posłucha o Bogu, co z całą pewnością mu na dobre wyjdzie i może z czasem go na Boga otworzy. :mrgreen:
Odnośnie przyjaźni damsko męskich natomiast powiem tak: nie ma reguły. Nie można uogólniać i mówić, że żadna przyjaźń damsko-męska nie jest możliwa. Bo takie przyjaźnie są możliwe. Ale jeśli akurat chodzi o tego smsa, że ona za Twoim mężem tęskni czy chce się do niego znów przytulić... to przepraszam najmocniej, ale to akurat mi się nie podoba... Mój mąż w takiej sytuacji miałby trzecią wojnę światową w domu (i wierzcie mi, że ona -podobnie jak wojna światowa - też mogłaby trwać kilka lat :lol:
Jakieś 2 czy 3 lata temu sąsiadka z tego miasta, z którego mój mąż pochodzi (panna dobrze po 30-stce pracująca w Starostwie) coraz częściej kontaktowała się telefonicznie i przez internet z moim mężem w celu niby takim, aby mój mąż jej coś z angielskiego do pracy tłumaczył. Wszystko odbywało się "pod moim okiem", czyli na fotelu obok, ale w końcu mnie trafiło... Bo ileż razy można? Coś mi się tu przestało podobać, żeby kobita pracująca na stanowisku i angielskiego w ogóle nie znała???... Napisałam do niej kilka smsów ostrych (ale bez epitetów) mających na celu to, aby dała spokój mojemu mężowi. Na pierwszego nie odpowiedziała :mrgreen: To ja kolejnego napisałam do niej: Mam nadzieję, że pani milczenie oznacza zgodę......i się zaczęło smsowanie między babami :-P Ta tej to, a tamta tamto pisała... Na zakończenie naszej wielce miłej dyskusji smsowej napisałam jej, że nie raczę już w ogóle odpisywać na jej smsy.
Ale pewnego pięknego dnia mi się jakoś zatęskniło za nią i zadzwoniłam do niej do pracy. :mrgreen: No co... do Starostwa przecież każdy może zadzwonić, prawda? A że dzwonię do Starostwa położonego na drugim końcu Polski to akurat nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Więc gdy usłyszałam jej głos w słuchawce (wrrrrr.... :evil: przedstawiłam się z imienia i nazwiska mówiąc, że jestem żoną..... mojego męża... i zapytałam grzeczniutko o sprawę, w której dzwoniłam (urzędową). A ponieważ jej odpowiedź nie była zgodna z moim punktem widzenia na sprawę, to jeszcze ze dwa razy do niej dzwoniłam, ale już nie miała tak miłego głosu jak na początku. :mrgreen: :mrgreen:
Dodam jeszcze, że te smsy pokazywałam mojemu mężowi. Pytałam go glosem nie znoszącym sprzeciwu": Wysłać??? :evil: A mąż posłusznie na to: Wysłać...
No to kilka miesięcy później, gdy mąż jechał w odwiedziny do swojej mamy, to przestraszony mi powiedział: Ojej, żebym jej tylko przypadkiem na klatce schodowej nie spotkał.... No i jak myślicie? Spotkał, a jakże! A ja się z tej sytuacji kilka miesięcy z niego wyśmiewałam, jaką musieli oboje mieć minę na swój widok (nawiasem mówiąc mężowi zaznaczyłam, zeby sobie pięter nie pomylił idąc do matki :-P
Tak więc Meg-pl, chyba facet musi widzieć, kto w domu rządzi i wiedzieć, że tym kimś nie jest on. :mrgreen: (chociaż, Kochana, z tym akurat nie przesadzaj za bardzo, bo ja rządziłam ostro i teraz moja druga połowa rok siedzi z daleka ode mnie i boi się wracać :shock:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8