Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
- Budować i pogłębi żywa relacje z Bogiem - Spowiedź , Eucharystia , rekolekcje , jakaś wspólnota , modlitwa
- zmieniać siebie , zrobić " remanent" zdobyć nowa wiedzę miedzy innymi o komunikacji,
- "burzyć mur nienawiści po swojej stronie "
Tu na forum, możesz odsłuchać nagrania z naszych wcześniejszych rekolekcji
Moim zdaniem to już jest bardzo niepokojące. Przytulanie - jak dla mnie to już jest naprawdę gruba przesada.
Co możesz zrobić?
Może powinnaś częściej wychodzić? Również spotykać się, nie z facetem,ale z koleżankami raz w tygodniu?
Jeśli jest facetem myślącym(nawet niewierzącym), to powinien wiedzieć, że przewodnik duchowy to nie to samo co facet w cywilu, przekręca argumenty trochę na swoją stronę. Może powinnaś być bardziej stanowcza. I może jeszcze zapytaj o te smsy - czy jemu by było przyjemnie gdyby czytał takie smsy w Twoim telefonie od jakiegoś faceta?
O! Mam jeszcze lepszy pomysł! Skoro to tylko przyjaźń to powiedz,żeby zaprosił ją do domu i bądź przy tym stanowcza, nie daj mu się wykręcić. A jeśli nie chcesz w domu to powiedz, że idziesz z nim na to spotkanie. Jeśli będzie się wykręcał Twoim przewodnikiem duchowym, to powiedz, że również może isc, że Ty nie masz nic do ukrycia. I jeszcze: może porozmawiaj z kimś z Twojej/jego rodziny, żeby z nim szczerze porozmawiał. Ale nie wiem czy bedziesz chciala wtajemniczać osoby postronne(ja bym chyba nie chciała).
Niestety to tylko moje sugestie, co ja bym zrobiła, nie mam w tym za bardzo doświadczenia, sama szukałam pomocy tu na forum. Mam nadzieję, że sytuacja rozwiąże się pozytywnie.
To jak długo to trwa?
Powodzenia
Renata23 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 20:29
Z tej strony Renata trudno mi radzić ale mam identyczną sytuacje też niby nic niewinna kawa,
a obecnie wspólne soboty , niedziele,byłam głupia że wcześniej nie powiedziałam stop, im bardziej chciała męża zatrzymać tym bardziej tamta go miała, daj spokój postaw warunek
puki jeszcze nie jest za późno bardzo dobra książka " Miłość wymaga stanowczości' polecam naprawdę, przeczytaj jest do pobrania pdf w internecie.
Ja popełniłam dużo błędów bo mieniał mi kto doradzić, obecnie jesteśmy w separacji
oczywiście mąż kwitnie i jest zakochany w koleżance .. trzymaj się!
róża [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 20:53
meg, nawet jeśli to tylko przyjaźń warto zachować czujność. W kontaktach damsko - męskich przyjaźń łatwo przeradza się w zakochanie. Wiem coś o tym...
Jak wygląda Wasze życie towarzyskie? Zaproponuj mężowi wspólne wyjście, odwiedźcie Waszych znajomych, idźcie do kina - spędzajcie więcej czasu razem. Żeby było wesoło Przyczyną wyjść do przyjaciółki może być nuda w domu.
Nie daj sobie wmówić, że to jest Twój problem, bo to jest problem WASZ...
ProNo [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 22:29
Fajne porady !!! Książka , film ! Ta kobieta tego oczekuje zapewne ! Leży sobie na kanapie i mysli co by dzisiaj zrobić , bo mąż z koleżanką sobie poszedł do restauracji ! Szok
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 22:51
ProNo jest tam troszkę więcej niż książka czy film
12kroków to już wyższa szkoła jazdy
Oby tylko chciało się chcieć
narzędzia są
Pogody Ducha
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 23:01
ProNo,
ironia, wykrzykniki... ciągle to samo.
Daj już proszę sposób na - uratowanie małżeństwa, zgodę - ten cudowny, wyśniony, idealny, skoro to co pisze się na forum jest tak beznadziejne jak piszesz.
Chętnie się czegoś nauczę
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 07:38
ProNo napisał/a:
Fajne porady !!!
ProNo, nawet najlepsze forum nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem. Forum może trochę ukierunkować, ale w kryzysie trzeba po prostu być między ludźmi, rozmawiać z drugim człowiekiem bo inaczej się sfiksuje.
Nikt nie odrobi pracy domowej za osobę w kryzysie, a czasem nawet dobra książka może pomóc, choć jeszcze lepszy jest mądry przyjaciel.
Jeszcze jeszcze jeden aspekt - gdyby osoby, które proszą o rady na forum, słuchały się tych rad to może łatwiej by przez to przeszły, ale to tak na marginesie.
meg-pl [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 08:01
przez całą noc zastanawiałam się co zrobić...z jednej strony cierpi moja duma i pycha, mój mężczyzna woli spędzać czas z inną a z drugiej strony..ja naprawdę go rozumiem...może formy wyrazu wymkęły się im tylko spod kontroli..
chyba najbardziej boli fakt tego,że patrząc na męża widzę swoje błędy,
myślę, że tak nie lubię tej kobiety, bo pokazuje czego brakuje w moim małżeństwie, nie wszystko jestem w stanie zrobić..mam inny charakter ale wiele rzeczy jest do naprawienia..
skąd zmiana od wczoraj? sama się dziwię..może pomogła modlitwa za nas troje..
nie darowałabym sobie, gdybym rozwaliła małżeństwo tylko dlatego,że mąż jest szczęśliwy przebywając z innymi ludźmi..
pozostaje rozmowa z mężem..
Norbercie..utwierdziłeś tylko mnie w tej decyzji...
dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na mój post
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 08:06
Meg-pol........małżeństwo to wspólnota łoża,stołu,portfela i czasu.
Polecano CI/Wam obojgu,do wspólnego obejrzenia film"Ogniodporny".
Poszukaj i zaproś siebie i męża do obejrzenia.............. sądzę że łzy pociekną.
Pro No,a masz coś innego do zaproponowania?To zaproponuj................
Pogody Ducha
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 08:48
.....myślę, że tak nie lubię tej kobiety, bo pokazuje czego brakuje w moim małżeństwie, ....nie wszystko jestem w stanie zrobić..mam inny charakter ale wiele rzeczy jest do naprawienia..
skąd zmiana od wczoraj? sama się dziwię..może pomogła modlitwa za nas troje..
nie darowałabym sobie, gdybym rozwaliła małżeństwo tylko dlatego,że mąż jest szczęśliwy przebywając z innymi ludźmi..
pozostaje rozmowa z mężem..
ja zyję w małżeństwie 14 lat, więc powinnma nie tylko teorię ale i praktykę mieć w małym palcu, ostatnie trzy lata to istny horror dla mnie, może faktycznie wina lezy po mojej stronie, dlatego wolałabym najpierw sama coś w sobie zmienić, myślenie, postrzeganie relacji innych, może jest tak jak mówi mój mąż..to tylko wybujała moja wyobraźnia
myśle, że jesteś bardzo mądra kobietą, która wnikliwie przeanalizowała przyczyny rozłamu więzi między wami. Nie czujesz zazdrości, może troche jak każdy w takiej sytuacji, ale w mądry sposób kierujesz te uczucia w kierunku wychodzenia z problemu jakim jest nowa znajomość mężą, która cie smuci i odbiera spokoj i poczucie bezpieczeństwa. Nie zatracasz się w tym, a szukasz możliwości wyjścia z kryzysu, to jest fajne nastawienie, które może wiele zdziałać.
14 lat to fajny staż po którym można już czuć się w małżeństwie bezpiecznie i poznać na tyle by wiedzieć jakie każda strona ma potrzeby, zalety, wady, fantazje i marzenia. ale też i po drodze zatraciły się jakieś formy głębszej relacji między wami, po których każdy z was czuje się kims ważnym, atrakcyjnym stąd potrzeba szukania tego na zewnątrz. Jedni mniej inni mocniej potrzebują takiego dowartościowania bycia kimś szczególnym, i myslę ze właśnie takich doznań mąż szuka poza małżeństwem….
oczywiście żeby nie było że to ok., bo nie jest, ale któż znasz jest taki, który wie co właściwie robić by czuc się tak? Często są to właśnie nieświadome swoich potrzeb drogi zaspakajania tego…. Znając przyczyny łatwiej można wyjść z kryzysu monotoni dnia codziennego, a jak?
Myslę, że może warto wnieść troche romantyzmu w” stare” wasze relacje, troche nowych pomysłów nie na funkcjonowanie domu, finansów, ale właśnie pomysłów na ożywienie kontaktów z mężem… po co? Po to by troche zaintrygować męża odmienioną żoną, jakieś kroki w kierunku zmian starych rytualnych zachowań na nowe, nie chodzi o całkowitą zmiane, ale drobne codzienne nawyki troche pozmieniać, by szarość dnia nie powodowałą myślenia…znów to samo, znów ten sam nudny dzień do przeżycia…
Wzbudzić tym zainteresowanie, uczucie zazdrości, niepewności, wbudzić tym u męża wzmożenie uwagi w strone żony… tyle, że nie tak łątwo o takie zmiany, pomysły…bo właśnie schemat owość dnia nie pozwala nam samym na jego zmiany, przyzwyczajenia czasem sa trudniejsze od wdrażania nowości, bo czasem brak pomysłów, czasem po prostu się nie chce…myśląc po co mam się starac, niech on coś zrobi jak potrzebuje takich zmian…nic bardziej mylnego…one nam sa tak samo potrzebne po latach bycia kimś w związku, włąśnie po to by odświeżyć uczucia i na nowo czasem wzbudzić w męzu, zonie uczucia miłości, pożadania, zainteresowania…nikt nie powie,v że z takim odczuciem poczuje się źle…a pomysłów na zaintrygowanie mężą jest mnóstwo, zaskoczenie męża czymś nowym intrygującym pozwoli na przeniesienie uwagi z przyjaciółki na zone…..
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 08:49
ProNo napisał/a:
Leży sobie na kanapie i mysli co by dzisiaj zrobić , bo mąż z koleżanką sobie poszedł do restauracji ! Szok
alez Prono jest mega sposobów...
-można podpalic restaurację by randka się nie odbyła
-można zamknąc męża na klucz w domu
-można zadzwonić do konkurentki i zakazac jej kontaktów
-można odwalic scenkę zazdrości i wylądowac w tej samej restauracji z kimś innym
-można wpaśc samemu do restauracji i zrobic karczemną awanturę
i mogę tak jeszcze dlugooooooooooo
ale to sa raczej sposoby jakiegoś mało doroslego w rozumie człeka....
a ten co ma rozum usiądzie i zastanowi sie co się stało że teraz w tej restauracji brak obok męża mnie.......
a to zastanowienie to refleksja..a po niej sa działania....
ale można tez tylko stękac i pitolic wsio
a potem to???
...cały świat jest zły ....
bo skopano mi zad i nic do mnie nie dotarło czemu go skopano
bogusia [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 14:19
Meg, a dlaczego Ty siebie obwiniasz o wszystko, piszesz ze tamta kobieta daje męzowi to czego Ty nie dajesz. Ale to przeciez niemozliwe, ona nie ma prawa wypełniać brakow a Twój mąż nie ma prawa szukać wypełnienia gdzie indziej. Jesteście małzenstwem i przede wszystkim dla siebie powinniście być przyjaciólmi. Ale tlumaczenie męża jest w tym celu żeby w Tobie wzbudzić winę a jego usprawiedliwić. Nie daj się wskęcać w te gierki, nie szukaj winy w sobie.
Skoro Twój mąz jest zauroczony to Ty już nic nie możesz zrobić bo wszystko co zrobisz obróci się przeciwko Tobie, a Twój mąż będzie szukał więcej powodów żeby się wyżalać swojej przyjaciólce.
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 14:56
bogusia napisał/a:
ona nie ma prawa wypełniać brakow a Twój mąż nie ma prawa szukać wypełnienia gdzie indziej
ciekawe.........
a o jakie prawo to sie przypadkiem ociera ????
bo nijak tego nie ogarniam.....
-moralne???
-wiary???
jezeli nawet ....
przeciez to jest w gestji i sumieniu każdego z osobna...
a moze to jakies inne ustawodawcze prawo ???
rozumiem że pisząc w ten sposób uznajesz że mąz czy zona to niejako własność współmałżonka ...tak???
bogusia napisał/a:
Jesteście małzenstwem i przede wszystkim dla siebie powinniście być przyjaciólmi.
miedzy powinniście..a tym co nieraz się dzieje w realiach
jest kreska....
i wystarczy na skutek własnych zaniedban łatwo przekroczyc ta kreskę..
bogusia napisał/a:
Skoro Twój mąz jest zauroczony to Ty już nic nie możesz zrobić bo wszystko co zrobisz obróci się przeciwko Tobie, a Twój mąż będzie szukał więcej powodów żeby się wyżalać swojej przyjaciólce.
bez sensu jest snuc negatywne wizjonerstwo i zagrzewac autorke postu do walki
i tyle
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.