Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
proszę o informacje o separacji od praktyków,
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 17:57   

Ozeasz napisał/a:
na żadnej terapii dda nie byłem ,jak wspomniałem o tym terapeucie to powiedział że zepsuł bym to co do teraz zbudowaliśmy,

tiaaaaaaaaaaa to tak jakbyś leczył tylko katar mając też zapalenie płuc
A cóz to za terapeuta był?
mada27 napisał/a:
Są chyba różne terapie i różne nurty, mój terapeuta też nie jest za tym zeby chodzić na grupy dda podczas trwania terapii indywidualnej.

Mada??a Ty mu płacisz za tę terapię???
Bo to tak jakby alkoholikowi zakazywać chodzenia na mityngi AA bo jest w terapii...........
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 18:05   

płacę, ale to nie jest takie proste ze on zakazuje, wyjaśnił to dość dokładnie, ale nie powtórze bo to troche skomplikowane a nie chce dodawać od siebie;)

odezwałam sie tylko dlatego ze mam podobnie

a z drugiej strony to pracy na terapii indywidualnej jest tyle ze nawet nie dałabym rady ogarniać jeszcze innych dodatkowych terapii
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

  Wysłany: 2011-10-04, 18:14   

Gdyby to było moje mieszkanie ,to np.postawił warunek albo tu ze mną ,albo tam z nim ,ale to nie moje .Pieniądze -od początku dorabiam,no od poczęcia syna ,raz mniej raz więcej,wtedy też dochodziło do przemocy z mojej strony ale pracując ,na dorobku miałem więcej godzin niż w swojej firmie ,spałem czasami,później syn opieka,praca, druga bo nie ma kasy ,tak jest o wielu lat żona pracuje kiedy chce,mam się nie wtrącać i cały czas słyszę „facet jest od tego żeby piniądze :lol: do domu przynosić ,a ja wolę w domu siedzieć„ no to myślałem że tak trzeba jak kocha ro robi ,nawet spać nie trza bo miłość ukochanej daje odpoczynek,ostatnimi czasy ( jakie 3-4lata ) słyszę no i co my mamy z tych twoich pieniędzy,dorabiania,nic,ją to dopiero zaczynam dostrzegać po terapii ,po tym jak was czytam że dałem sobie wmówić że potwór,że się nie troszczy ,że ciepła nie ma jak to terapeuci na małżeńskiej ostatniej terapii słyszeli to takie oczy robili :shock: bo oni to inaczej widzieli .Dlatego mówię że myślałem żona męża zna najlepiej ,i słuchałem lat kilkanaście (analogiczna sytuacja mi się kojarzy z Władcami pierścieni i smoczym językiem i królem ,nie pamiętam jakim)aż zacząłem wierzyć że to najprawdziwsza prawda .Jeszcze wczoraj słyszałem,spieprzyles to, żony się nie bije ,nie kocha kto bije itd. i co to za facet że co nie umie dać spokóju,w takiej sytuacji PRAWDZIWY ,HONOROWY dawno by dał spokój ,wyprowadził się ,bo to nie moje mieszkanie,jakby kochał to by dał wolność ,a ja mówię przecież jesteś wolna, robisz co chcesz ,ty mówisz nie ma już NAS pragniesz odejść to zrób to , bo ja cię kocham i nie opuszczę ,dla mnie jesteśmy małżeństwem,moja decyzja czekam (już od kilku lat ) ,decyduj .
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 22:20   

Ozeasz napisał/a:
co to za facet że co nie umie dać spokóju,w takiej sytuacji PRAWDZIWY ,HONOROWY dawno by dał spokój ,wyprowadził się ,bo to nie moje mieszkanie,jakby kochał to by dał wolność ,a ja mówię przecież jesteś wolna, robisz co chcesz ,ty mówisz nie ma już NAS pragniesz odejść to zrób to , bo ja cię kocham i nie opuszczę ,dla mnie jesteśmy małżeństwem,moja decyzja czekam (już od kilku lat ) ,decyduj .


idąc twoim tokiem myslenia,
- co takiego ma zdecydować twoim zdaniem żona?
-co zrobić czy powiedzieć tobie byś ty uznał, że ona już podjęła decyzje?
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 22:51   

wiele razy mówiła że złoży pozew o rozwód,później że o separację,jeszcze kiedy indziej że o unieważnienie małżeństwa.Więc ja mówię Jej ,to Twoja decyzja ja chce ratować to małżeństwo"nawet bez Ciebie' Nie szukam innej partnerki do czego mnie żona namawiała ,nie wyprowadzę się mimo że to nie moje mieszkanie ,Kocham Cię i nawet to tego nie zmieni . Dzieci są dla mnie ważne ,nie dam ich sobie tak łatwo odebrać to niektóre komunikaty z mojej strony ,z drugiej zwykle stek przekleństw i jaki to ze mnie cham ,potwór ,zimny drań i manipulant
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 08:26   

ok., żona chce rozwodu, separacji, żebyś się z domu wyprowadził ale nic nie robi w tym kierunku…. Masz pomysł dlaczego nic nie robi w tym kierunku, jak ktos czegoś chce to to robi chyba, że no właśnie?
Jest jej dobrze tak jak jest, ma pieniądze, opieke nad dziećmi kiedy jest w pracy czy poza domem kiedy zyje swoim życiem… nie musi nic robić w końcu ma wolność, ma zapewnione finanse na dom, nie musi nic zmieniać bo każda zmiana kosztowała by ja jakieś wyrzeczenia, narażała na wysiłek a tak choć źle to jednak pozwala na ten brak pracy w kierunku zmiany na lepsze

I czy nie przypomina ci jej zachowanie twoich?
Ty też chcesz separacji, zmiany tej sytuacji ale nie robisz nic w tym kierunku…
Każdy czeka na jakiś ruch z drugiej strony, może ten ruch w kierunku zburzenia chorej sytuacji coś by zmienił? Zaburzył by bezpieczne choć chore trwanie w tej rzeczywistości jaka stworzyliście oboje i myslenie to sie nigdy nie skończy, moge tak postepować, bo choćbym nie wiem co zroiła on i tak pozostanie….
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 09:26   

Ozeasz napisał/a:
jaki to ze mnie cham ,potwór ,zimny drań i manipulant

A jak sie czujesz ozeaszu kiedy ich słuchasz????
czy sa prawdziwe???? czy wyzsane z palca???

Ozeasz nie będę sie rozpisywał bo dużo napisała już bywalec....
Ja dodam tylko od siebie ...
separacja jest równoznaczna z rozwodem...z jedną róznica brak możliwości powtórnego zalegalizowania związku......
separacja to zawieszenie małzeństwa na kołku...a po nim każde sobie rzepkę skrobie....

dla ciebie to wolnosc finansowa...dla żony to wolność w miłostkach..........

teraz już wiesz czemu nie wykonujecie ruchów????

pozdrawiam
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 09:54   

Dobra Norbert ,to jak nie separacja to co ,granice .Tylko ja nie wiem gdzie i jak ,ciągle jeszcze myślę z punktu widzenia człowieka uzależnionego od osoby żony i tego co mówiła .Wiem że tego nie uratuje teraz ,może nigdy,ale tak żyć nie chce ,żony też nie chce ranić.Mam jeszcze 4 tygodnie do podpisania wniosku o separację ,nie muszę składać ,chce być pewny swej decyzji,chce dojrzeć. Do tego czasu jak radziła Mirakulum ,spróbuje co ukrócić kasy,w piatek idę do psychologa ,co on a nie terapeuta radzi .Nie wiem jakie inne granicę mogę stawiać ,do żony już dawno nie smsuje chyba że ona coś chce ,syn nastawiony na separację (pewnie przez żonę ) pyta kiedy to już będzie ,bo z tatą się nie da dogadać ,ma sztywne zasady ,a z mama to na prawie wszystko pozwoli.Jak mnie nie ma, żona im potrafi pozwolić na tv i kompa do czasu jak przychodzę 22:30 nauka ,zadanie jak się przypomni ,syn w tamtym roku szk. miał 9 zagrożeń
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 11:01   

Myśle, że źle pojmujesz określanie stawiania granic… myslisz, ze sa one jakąs forma kontrolowania i zmuszania kogos do czegoś…błąd stawianie granic bardziej nas męczy na początku niż drugą strone zniewala..bo trzeba przewartościowac własne myslenie jak i te granice przede wszystkim wpływaja na nas samych…stawiam granice ustalam jakieś zasady których sam przede wszystkim musze się trzymac, jeśli okresle, iż od teraz np. wsparcie finansowe będzie mniejsze, to musze się liczyc z tym że
- żona będzie wsciekła i będzie prowokowac do kłótni, obrażać inaczej mówiąc agresywnie się zachowywac w stosunku do ciebie, by cie od tej decyzji odwlec…a może jej się udac jak nie będziesz silny i pewny siebie….

Plus jeszcze to, iż takie myslenie, że te granice to jakaś forma kontroli i manipulacji świadczy o jakims twoim zaburzonym zachowaniu mającym znamiona może nie agresywnej przemocy ale w tym momencie psychicznego zniewalania do czegos druga osobe poprzez zastraszanie. Tu musisz być pewny swoich zachowań być w nimi w kontakcie by umieć odróżnić, co jest działaniem w kierunku wyjścia z sytuacji a co działaniem w kierunku wymuszenia czegoś na żonie, nie mającego tak na prawde nic wspólnego z uwolnieniem się od niej i postepowania takiego, które rzeczywiście idzie w tym kierunku.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 12:04   

Ozeaszu,

proponuję zapisać się w kolejkę na 12 kroków:

http://www.kryzys.org/vie...p=141537#141537

A do czasu utworzenia grupy 5, co zapewne potrwa trochę czasu liczonego w miesiącach, zapraszam na mitingi otwarte na skypie w środy o godzinie 20.00, mój nick <jantarsychar>

Pracuj nad swoją relacją z Bogiem: modlitwa, spowiedź, msza święta, komunia. Dzięki temu rozpoznasz właściwą drogę i nauczysz się rozróżniać swoje zachowania "popaprane" od "niepopapranych". A to punkt wyjścia do poprawy sytuacji, to znaczy punkt wyjścia do wzięcia się do roboty. Bo póki co ciągle szukasz tego "cudownego sposobu", guzika, po naciśnięciu którego wszystko się zacznie układać. I myślisz - być może tak - "w końcu znajdę ten sposób, a wtedy rozłożę się na kanapie i będę sobie leżał i odpoczywał".

Czytałeś "Dzikie serce" Johna Eldredge'a?


Nie chcę bronić Twojej żony, ale moim zdaniem jej nieprzyjemne czy cyniczne zachowania w Twoim kierunku to - poza jej udziałem w tym kryzysie - to po prostu reakcja (aczkolwiek nieumiejętna) na TWOJE popapranie.

Zauważ zbieżność:

żona Twoja mówi m.in. tak (cytuję Twoje słowa):

Cytat:
spieprzyles to, żony się nie bije ,nie kocha kto bije itd. i co to za facet że co nie umie dać spokóju,w takiej sytuacji PRAWDZIWY ,HONOROWY dawno by dał spokój ,wyprowadził się ,bo to nie moje mieszkanie,jakby kochał to by dał wolność


a nałóg wyżej napisał:

Cytat:
żałosne jest to co piszesz.................

Mam wrażenie że Ty nie SZANUJESZ SIEBIE.
Facet.......załóż spodnie,walnij pięścią w stół,postaw granice.
Granice finansowe,granice etyczne,moralne.
Za chwile -tak jak pisałeś - będziesz spał w jednym łóżku z żony gachami.................. bo pozwalasz na to.

OBUDŻ się facet.Bądż mężczyzną.Szanuj swoją godność.........godność mężczyzny,godność ojca.


Nie widzisz korelacji??

Żona w kobiecy, może nieumiejętny sposób daje Ci do zrozumienia, że nie widzi w Tobie mężczyzny. I po ludzku ją to irytuje, abstrahując od jej własnych popapranych zachowań.

Mężczyźni nie cierpią kobiet, które nie są "kobiece", a kobiety mężczyzn, którzy nie są "męscy". To proste jak konstrukcja cepa.

Piszesz o wierze, o Panu Bogu, ale odnoszę wrażenie, że ta wiara to ma być bat na żonę. Nie bijesz jej czasem różańcem? :-D Wiara i Pan Bóg są DLA CIEBIE, byś umiał w kolejności:

1) kochać siebie i odnaleźć w sobie własne człowieczeństwo w męskim wydaniu:

Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.

Rdz 1, 27


Dopiero jak poczujesz się dobrze sam ze sobą, możesz przejść do punktu 2:

2) kochaj bliźniego swego jak siebie samego

Tymczasem, skoro żona intuicyjnie czuje (bo jest kobietą, a im akurat Pan Bóg dał tę intuicję, jak nam zarost na gębie), że nie kochasz sam siebie, to jak może czuć się:

kochana?
bezpieczna?
atrakcyjna?

Tak jakoś świat jest ułożony, że zadaniem mężczyzny jest być tym stałym punktem w życiu swojej żony, do którego będzie ona mogła się odnieść (jeżeli będzie chciała). Tymczasem, jeżeli swoją stałość "kotwiczysz" w żonie, a nie w Bogu, który jest w Tobie, to wszystko się rozwala. Bo gdzie żona ma punkt odniesienia wówczas? W sobie! To po co jej facet...

To tak jakbyś był w górach z żoną z czekanem w ręku. Wspinacie się, potknęliście i lecicie w dół, jak wbijesz czekan w skałę, to tak jak byś złapał Pana Boga, solidny, stały punkt podparcia. Tymczasem u Ciebie jest tak, że wrzeszczysz na żonę: "łap ten czekan, bo spadamy!" A ona nie jest głupia, wie że to nic nie da, wie że dalej będziecie spadać.

Więc wbij wreszcie ten czekan w skałę, nawet jak żona będzie wrzeszczeć, że nią zatrzęsło, to przynajmniej ani Ty ani ona nie uderzycie o glebę.

Jak jeszcze słyszę, że już dzieci zaczynają załatwiać i dyskutować za Was tematy dotyczące separacji, to już naprawdę źle mi się robi:

Cytat:
syn nastawiony na separację (pewnie przez żonę ) pyta kiedy to już będzie ,bo z tatą się nie da dogadać ,ma sztywne zasady ,a z mama to na prawie wszystko pozwoli


Ozeaszu, Ty naprawdę nie widzisz???

Cała rodzina rozwala się, bo płaczesz, że żona nie jest idealna. A kto z nas jest??

Jeszcze jedno porównanie. Z mężczyzną jest tak jak z Adamem Małyszem w szczycie formy: zaczął skakać najlepiej, to mu sędziowie obniżyli belkę startową, bo "za daleko skacze", jak nadal skakał najdalej, to stwierdzili, że wiatr nie taki jak trzeba. A on skakał nadal i nadal wygrywał. I komentował to, że on po prostu robi swoje, bo skacze.

Więc rób swoje, skacz i nie zwracaj uwagi, że żona Ci belkę startową obniża. Jak zaczniesz skakać, to pierwsza przybiegnie i przypnie Ci medal.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 12:37   

łaaaaaaaaa Jarek aż padłem na glebę nóżkami do góry z wrażenia............

dobre..ostre....stanowcze........
ale nieraz tak trza.heeeeeeeeeeeee :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

no włąśnie to prawda nikt z nas nie jest idealny.

...i własnie takich nas albo kupują..albo my kupujemy innych

Ozeaszu nic dodac nic ując....pisał nałóg..napisał Jarek ..(ja to podtrzymuję).....
pisała także bywalec ..a teraz połacz to do kupy........

a kupa wygląda tak( a feeee)...

granica-separacja???
separcja twoja i dla ciebie..granice twoje i dla ciebie

-brak wspomogi finansowej,brak biegania w koło jak psiak z wywieszonym jęzorem,brak zagrzewania łoża,brak przerabiania tematów z dzieciakami,brak znerwicowanego i bidnego ojca.........

poniewierasz sam siebie i na takim sponiewieranym jeżdzi zona smutne......jak na łysej kobyle....

czym się różnisz Ozeaszu od tych gachów z sms-ów,z randek żony???

czym???
podpowiem ci ...........niczym...zatem zdejmij z pleców ta bzdurną kartkę z napisem frajej.
Bierz się za siebie..dopracuj stare problemy natury PRZEMOC-uzdrów siebie i reperuj rodzinę...
(wpadłes w pewną zależność w jaką wpadają czesto sprawcy przemocy-od tyranka do potulnego baranka)

-najlepszym lustrem twoim jest syn....zobacz co mozesz zmienić w sobie....by wasze relacje były superrrr(moze jakies zrozumienie co???)
wiesz taki ojciec i syn..a syn za ojcem murem

to tyle i mam nadzieję że teraz dotrze

pozdrawiam
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 13:32   

Z tego co przeczytałem z trzech ostatnich postów mam dobra podstawę ,ale chyba do tego żeby z okna skoczyć,nie macie tam kogoś ktoby też sobie chciałby kopnąć , dowalić .ludzie dzielą się na takich którym to pomoże ,albo dobije,jak narazie to mnie dobiliscie,rozumiem że swoje 15-letnie staranie mam se włożyć ....żona przez te lata mówiła że zmieniać się nie musi,ja jak głupi pracowałem na sobą i co wyszło -popapraniec ,wow .Ja chyba mam już dość ,chyba lepiej być winny co latami słyszałem i mieć spokój,odkładam narzędzia ,na dzisiaj koniec pracy .narazie
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 14:00   

Stop Ozeaszu takiemu mysleniu…. Dlaczego określasz się tak dołująco…żaden popapraniec tylko osoba, która w zły sposób nakierowała swoje zachowania pod dyktando zachowań żony… bo w takim myśleniu widziała poprawność... nikt nie zachowuje sie z rozmysłem źle, jedynie dlatego, iż jego przekonania o zasadności tego pchały go w kierunku nieświadomego robienia samemu sobie krzywdy...dojście do takiej świadomości to wielki krok jak i mozliwośc zrozumienia istoty problemu

chyba lepiej być winny co latami słyszałem i mieć spokój

tu będziesz miał jednak problem z uzyskaniem spokoju bo zaczyna się proces samoświadomości, po którym powrót do starego myślenia nie będzie już taki komfortowy… odczuwasz własny współudział. A to boli, bez tej świadomości i emocji z tym związanymi dalsza droga samorozwoju raczej byłaby niemożliwa.
Odwagi, w dalszej drodze może rzeczywiście przystopuj z forum, a wnioski do jakich doprowadziło cie to pisanie przepracuj z psychologiem.

Pozdrawiam gorąco Ozeaszu nie poddawaj sie
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 14:10   

Ozeasz napisał/a:
Z tego co przeczytałem z trzech ostatnich postów mam dobra podstawę ,ale chyba do tego żeby z okna skoczyć,nie macie tam kogoś ktoby też sobie chciałby kopnąć , dowalić .ludzie dzielą się na takich którym to pomoże ,albo dobije,jak narazie to mnie dobiliscie,rozumiem że swoje 15-letnie staranie mam se włożyć ....żona przez te lata mówiła że zmieniać się nie musi,ja jak głupi pracowałem na sobą i co wyszło -popapraniec ,wow .Ja chyba mam już dość ,chyba lepiej być winny co latami słyszałem i mieć spokój,odkładam narzędzia ,na dzisiaj koniec pracy .narazie

Alez bron Boże .........widzisz Ozeaszu to efekt tego że nie zamykasz swojego cyklu....
gdzie zauwazasz to że pisze iz coś spaprałeś???

nie spapraleś..i to tez widziała bywalec...wykonałes grono roboty .dobrej roboty..roboty w wyzbyciu sie skazy przemocy.
Ozeasz ale to dzieli sie na ..taki byłem..tak się zmieniam..taki teraz jestem...

To teraz jestem -nie znaczy że mam w sobie starch podnieśc głos,walnąc opięscią w stól jak pisał nałóg...bo jest we mnie świadomosc i starch że takie zachowanie prowadziło dooooooooo

tego doooooooo nie ma -po to jest świadomośc i wiedza co to do dawało...

napisałem od tyranka do potulnego baranka....bo włąsnie tak najczęściej się dzieje...

pozostanie w tym potulnym baranku bo boje sie i jest niepewnośc czy to co miałem sie nie wydostanie na wolność........

nie wydostanie Ozeaszu jak będziesz miał pełną swiadomośc czym to było...
a zakładam że masz.........

zatem daj se spokój z wizją okna i kopniaka ..bo nie tędy droga...

masz dzieci i chocby one potrzebują silnego i twardego ojca...nie takiego jak kiedys jaki wymachuje pięścia przed oczami żony..ale takiego jaki potrafi postawić sprawę
na ostrzu noża i życ dla dzieci i wspomagać je nawet gdy matka zawieruszyła sie
w swej pogibanej rzeczywistości........

i o tym każdy pisze....i zobacz jak sam się w tym poczujesz

pozdrawiam
i mam prośbe bez takich głupich mysli...oki
chesz pogadać ????
napisz na priv .....jest telefon jako forma komunikacji ..nie ma sprawy ...chcesz pogadamy

trzymaj się
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9