Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
proszę o informacje o separacji od praktyków,
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-03, 20:28   

Ozeasz napisał/a:
żona mówi żebym ta separację załatwił .


oooooooo to jeszcze i to chce załatwić Twoimi rękami ????

Tu najpierw potrzebna terapia współuzależnienie dla Ciebie , do tego separacja nie jest potrzebna .

Pamiętam w modlitwie
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 08:15   

Ozeasz.................wiesz co???? żałosne jest to co piszesz.................

Mam wrażenie że Ty nie SZANUJESZ SIEBIE.
Facet.......załóż spodnie,walnij pięścią w stół,postaw granice.
Granice finansowe,granice etyczne,moralne.
Za chwile -tak jak pisałeś - będziesz spał w jednym łóżku z żony gachami.................. bo pozwalasz na to.

OBUDŻ się facet.Bądż mężczyzną.Szanuj swoją godność.........godność mężczyzny,godność ojca.
A do rodzielności majatkowej nie potrzeba jakichś wyjatkowych sytuacji.

W wątkach kobiecych często można przeczytać o meskiej perfidi,cynizmu w zdradzaniu.............
Jak widać nie jest to tylko cecha-perfidia,cynizm- męska.
Pogody Ducha
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 10:18   

Natura obdarzyła człowieka instynktem przetrwania dlatego człowiek potrafi się dostosować do róznych warunków w jakich przychodzi mu zyc. Czasami jednak jak nie ma prawidłowych wzorców wyniesionych z dzieciństwa, prawidłowego pojmowania i odróżniania dobra od zła jego adaptacja i trwanie w tym jest dla niego trudne do zmiany, nie ma bowiem zdrowego wykładnika jak powinien żyć i jak stawiac granice i jak tego dokonać. Prawdą jest to co mówi twój psycholog, że zyjąc w takich warunkach człowiek powoli uznaje je za swoje i zatraca granice, twoje obecne warunki w jakich żyjesz w niczym nie róznią się od tych w jakich żyłes jako dziecko, są znajome i jak w dzieciństwie trudne i niemożliwe do przemiany tak i teraz twoje
przekonanie jest takie samo. Jednak od tego czasu wiele się zmienilo, jesteś już dorosła osoba i masz możliwości zmiany tego, tylko musisz sobie pozwolić na myslenie, iż potrafisz tego dokonac, jednak za cene ogromnego wyzbycia się ze współuzależnienia od osoby, która cie dziś krzywdzi.

Piszesz...”chciałem......... czy nie chciałem...zaakceptowałem wybór i słowa żony ...że jest kobietą niezalezną,że mąż ją ogranicza...” Tak, nie masz innego wyboru jak zaakceptować, ale nie musi to oznaczać, iż całkowicie ta akceptacja ciebie tylko ogranicza, masz możliwości by zarówno ją te wybory ograniczały, stawiając jej odpowiednie granice przeciw krzywdzie, masz mase możliwości, które możesz takie ograniczenia w życie wcielic… nie robisz tego, ponieważ lękowo trwasz w tym toksycznym związku… zabraniając sobie tym samym zmiane swojej sytuacji na lepszą, pozwalasz sam sobie nakładać na siebie kaptur pokutny, za winy jakie dokonałeś kiedys… stop… starczy samo obwiniania siebie za zachowania z przeszłości, twoja pokuta się skończyła w dniu kiedy rozpocząłeś proces samo przemiany siebie, kiedy zacząłeś jakis proces samorozwoju złych swoich agresywnych, przemocowych zachowań… nie potrafisz się z tych efektów cieszyc, bo wciąż pozwalasz żonie na usprawiedliwianie jej złych dziś zachowań twoim przeszłym już nie mającym znaczenia dziś…

Napoleon Boaparte kiedys powiedział: Samo zwycięstwo nic nie znaczy, trzeba umieć je wykorzystać.Nie potrafisz wykorzystac swojego zwycieństwa, iż własną pracą nad soba dokonałeś wielu przemianw swoim zachowaniu, nie chcesz sobie pozwolić cieszyć nim dlatego twoja żona to wykorzystuje przeciw tobie i samej sobie…w zamian tego doszukujesz się jeszcze w sobie wciąż uchybień, podpatrujesz autorytety moralne pod które sam by się chciał upodobnić, myśląć, iż jak byś był tak wierzący, dobry, mądry inaczej mówiąc DOSKONAŁY, to twoja żona by się zmieniła…

nic podobnego, błedne twoje myslenie wciąż będzie cie gnało w poszukiwanie coraz to lepszych i mocniejszych wzorców doskonałości, bo jedyną droga jest tylko uwierzenie iż zasługujesz bez względu na to kim jestes, co robisz, czy robiłeś na miłość, szacunek i wierność, na akceptacje takim jaki jestes…
Nie pozwalasz sobie na to, a żonie tym samym dajesz prawo do traktowania cie w ten sposób, czyli bez szacunku,
I dlatego piszesz tak a nie inaczej….” ,ja chyba najmniej z tych facetów naciskam”…,
Tak, to prawda, każdy robi tyle i pozwala sobie na ile jej druga osoba pozwoli, jak widzisz…ci inni nie pozwalają sobie, dlatego to twoja żona biega z telefonem przy sobie, bo może jej umknąc jakaś wiadomość, a ta osoba już nie będzie więcej się starac, dlatego ona się musi postarac o to by się dostosowac do tego co druga osoba jej narzuca..jak widać, nie jest osoba silną… ale na pewno od ciebie tak na dziś dzień…wie jak z Toba być, jak kierowac sytuacje, byś to ty „obrazowo” był tym kto ma przy sobie ten telefon i czekał na jej rozkazy”

Zmień myślenie, zacznij okazywac sam sobie szacunek, a twoja żona zacznie traktować cie tez z szacunkiem, tylko nie czekaj iż dokona się to od razu. Potrzeba czasu byś sam się nauczył tego, dlatego tak bardzo potrzebna cie jest terpia dla osób współuzaleznionych byś dziennie utwierdzał się w tym w jak chorych relacjach pozostajesz z żoną, na jakie chore relacje poprzez to narażacie swoje dzieci i z jakim przekazem one wejda w swoje dorosłe życie…

Pozdrawiam gorąco
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 10:59   

bywalec napisał/a:
Piszesz...”chciałem......... czy nie chciałem...zaakceptowałem wybór i słowa żony ...że jest kobietą niezalezną,że mąż ją ogranicza...”

heeee
bywalec
to sa akurat moje słowa w wypowiedzi do Ozeasza(odnośnie mnie i mojej sytauacji)

ale fakt reszte Ozeasz ma szansę odnieśc do siebie

to tyle w kwestji sprostowania

pozdrawiam
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 11:47   

Norbert dziekuje za zwrot, doprecyzuje by było bardziej zrozumiałe….
Ozeasz odniósł te słowa twoje Norbert do siebie, pisząc w odpowiedzi..” JA JEJ NIE PORZUCAM ANI NIE ZOSTAWIAM ,ONA TO ROBI ZE MNĄ” , odniosłam się do tych słów twoich jako, że są wymowniejsze, bliższe emocjom i odczuciom z tym związane,
jako ograniczenia, które sam nakłada na siebie, żona tylko robi to na co Ty Ozeaszu jej pozwalasz, a myśląc nie narzucam, nie zostawiam czyli akceptuje to…mylnie stwierdzam fakt, że ona mi to robi…ja tylko akceptuje jej niezależność, to co robi i jak żyje...

Prawdą jest zaś, iż tej akceptacji nie ma… by była musiałby pomimo sytuacji w jakiej jest umieć kochac żone mądrze, bez krzywdzenia siebie… a tego nie potrafi. Kocha żone miłością chorą, która krzywdzi i jego i jego żone nie pozwalając jej poczuć konsekwencji, i dzieci, które w ten sposób ucza się też chorego, toksycznego okazywania miłości, w której lęk przed byciem samemu zmusza do akceptacji krzywdzenia mnie przez innych, do trwania i akceptowania czegoś czego nie powinno się akceptowac.
To smutne, ale tak potrafimy trwac i żyć w toksycznym związku latami z przekonaniem, iż nie mamy wpływu na to co się w naszym zyciu dzieje, bo sami lękowo przed porzuceniem przez ta osobe jak się nie dostosujemy do reguł gry sami zniewalamy. Dlatego terapia wyjścia z takiego przekonania jest podstawą by coś się w naszym zyciu zmieniło…
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 12:20   

Ozeasz, to naprawdę jest żałosne!!!! Czy Ty, czy Wy choć przez chwilę pomyśleliście o Waszych dzieciach, o przekazywanych im wzorcach????? Jak to "podzielicie się nimi, Ty sobie weźmiesz córkę, żona syna" i co?????? Gdzie tu odpowiedzialność???? Gdzie dorosłość???? To gorsze i bardziej żałosne niż przedszkole!!!! Poza czubkami własnych nosów coś jeszcze widzicie???? Może należy zacząć żyć w prawdzie? Moze czas wydorośleć!! To wszystko zakrawa na okropną obłudę lub na chorobę z Twojej strony. Polecam książkę "Miłość potrzebuje stanowczości" - James C. Dobson. Jedna z opisanych tam bohaterek Linda, aby mąż nie rozwiódł sie z nią, pozwoliła, aby w ich domu mąż sypiał ze swoją kochanką? Twoja sytuacja jest trochę analogiczna. Przeczytaj co stało się potem!!!!

Nie chciałabym tu nikogo obrazić, ale zasłanianie się tylko modlitwą i czekanie z załamanymi rękami na cud jest naprawdę żałosne i przypomina mi do bólu opowiedziany dawno temu przez ksiedza na lekcji religii dowcip: "Podczas powodzi jeden bardzo wierzący człowiek założył sie z sąsiadami, że może i cała wieś zostanie zalana, ale jego dom i on ocaleje, bo przecież on sie tak gorliwie modli, i tak bardzo kocha Boga. Początkowo pozostali mieszkańcy żartowali z niego, potem prosili, aby uciekał z nimi, gdy woda podeszła pod dach jego domu zawołali na pomoc amfibię, zeby ratownicy pomogli mu się wydostać z domu, ale on wciąż trwał przy swoim, w końcu nadleciał samolot, a ten nadal nic, trwał w swoim uporze, ze Bóg mu nie pozwoli zginąć. W końcu dom został zatopiony, a nieszczęśnik po śmierci staje u stóp Boga i pyta: Boże jak to możliwe??? Tak bardzo Cię kochałem całym moim życiem, a Ty mi nie pomogłeś. Wtedy Bóg popatrzył na nieszczęśnika i tak mu rzecze: pomogłem pyszny głupcze, pomogłem wiele razy razy, narażałem nawet życie ratowników i pilota, aby oalić Twoje życie, a Ty nic!!! Twoja pycha cię zgubiła."

Popatrz na życie innych Sycharowiczów i z nich weź przykład, poczytaj posty Mirakulum, Uli (to są wzorce do naśladowania), owszem modlą się gorliwie, ale zmieły swoje życie, wyznaczyły granice, postawiły jasen zasady!!! Czasem te zasady powadzą do zwycięstwa zgodnego z naszymi marzeniami (tak jak w przypadku Uli), czasem zaś Bóg ma inny plan dla nas, inaczej kieruje naszym życiem, chociaż w Bogu zawsze odnosimy zwycięstwo.

A tak z innej beczki jest taka legenda dla dzieci, o tym jak Pan Jezus ze świętym Piotrem wędrowali po świecie. Podczas wędrówki zatrzymywali się w różnych miejscach na noclegi. Pierwszą noc spędzili u gospodarzy mających winnice. To byli bardzo dobrzy, bogobojni ludzie; mieli oni syna, z którego byli bardzo dumni. Odkladali pieniądze na studia dla syna, im marzeniem było, aby został prawnikiem, gdyż uważali, ze praca w winnicy jest bardzo ciężka. Z niecierpliwością czekali na zbiory z winnicy, aby dołożyć brakującą kwotę i posłać syna na studia. Tej nocy, gdy Jezus z Piotrem spali w ich domu nadciągnęła nad okolicę potężna nawałnica i zniszczyła wszystkie plony, zniszczyła również doszczętnie winnicę owych ludzi. Rano św. Piotr nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy zoaczył zniszczoną winnicę, smutek gospodarzy i ich syna. Nawet odmówił zjedzenia śniadania z gospodarzami, gdyż jak najszybciej chciał wyjść z ich domu.
Następnego dnia Jezus z Piotrem zawędrowali na noc do pewnego pustelnika, który kiedyś był bardzo bogaty. Jednak - jak sam stwierdził - odnalazł w swoim życiu Boga, więc rozdał swój cały majątek, zamieszkał w małej pustelni i tam przez większą część czasu rozmawiał z Bogiem. Gdy ów pustelnik zaprosił Jezusa i Piotra do wierzeczy na stole postawił przed nimi drogocenny dzban z winem, tłumacząc, iż zostawił go sobie na pamiątkę, aby przypominał mu o czasach jego bogactwa i aby mógł pokazać swym gościom jak wielkie bogactwa kiedyś posiadał. Gdy następnego dnia rano pustelnik próbował namówić Pana Jezusa i Piotra na śniadaie, tym razem to Pan Jezus, udał że bardzo się spieszą i odmówił zjedzenia posiłku. Gdy Pan Jezus i Piotr uszli kawałek drogi Pan Jezus zatrzymał się przy źródełku, wyciągnął z kieszeni swej sukni ów drogocenny dzban i poprosił Piotra by ten napełnił go wodą i podał im do picia.
Piotra znów ogarnęło wielkie zdumienie, ale wciąż milczał.
Wieczorem po całodziennej wędrówce Pan Jezus dotarł z Piotrem do małego miasteczka. Całe miastezko było pogrążone we śnie, na ulicy spotkali tylko jednego człowieka, który był kompletnie pijany. Jezus podszedł do niego i poprosił "daj nam nocleg". Ale pijak tylko smutno się usmiechnął i rzekł "a Ty nakarm moje dzieci", wtedy Jezus wyciągnął z kieszeni ów drogocenny dzban i dał go pijakowi. A ten padł przed Nim na kolana i zalał się łzami. Jezus rzekł "idź nakarm dzieci".
Ponieważ wszyscy w miasteczku spali, Jezus z Piotrem powędrowali dalej, u stóp góry rozpalili ognisko i usiedli przy nim strudzeni. Wtedy dopiero Piotr odważył się i rzekł: Tyś mój Pan i Bóg, wierzę w Twą mądrość i ufam Ci bezgranicznie, ale nie rozumiem, nic nie rozumiem. Wtedy w ognisku Piotr zobaczył następujące sceny najpierw syna gospodarzy winnicy, który pijany i zły włóczy się nocą po pustym mieście. A Jezus rzekł: Syn gspodarzy skończył Prawo, został w wielkim mieście, jednak zapomniał o tym czego nauczyli go rodzice, zatracił się w chciwości, bogactwie, oszustwach i życie stało się dla niego bez wartości - to scenariusz gdyby syn ukończył prawo, ale Bóg inaczej pokierował życiem tych ludzi, zobacz syn pomógł rodzicom odbudować winnice, wydoroślał, został z nimi, ożenił się, ma dzieci, a jego rodzice codziennie chwalą Boga za taki skarb jakim jest ich dziecko.
Potem oczom Piotra w ognisku ukazał się ów pustelnik, który rzekomo większość czasu spędzał na modlitwie. Pustelnik klęczał zadumany obok skały, na której stał.... ów drogocenny dzban.... I znów Jezus rzekł : zabierając mu dzban, pomogłem mu odnaleźć mojego Ojca.
A potem Piotr ujrzał w ognisku dobrego troskliwego człowieka, który całuje na dobranoc swoje dziecko i żonę, jest dobry i uczciwy, więc zakłada, ze wszyscy tacy są, niestety jego wspólnik w interesach okazał sie oszustem i zostawił go z długami. Piotr rozpoznał w owym człowieku owego pijaka, a Jezus rzekł: pomogłem mu nakarmić dzieci i wrócić na dobrą drogę, on nigdy nie przestanie być uczciwy."

Wnioski wyciągnij Ozeaszu sam, pozdrawiam i życzę podejmowania mądrych decyzji.
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 15:18   

Czuję się jakbyście mnie potraktowali prądem, uuufff już mi lepiej teraz czuje że żyje .Piszecie ,za co dziękuję,że trzeba tak,a tak ,że granice postawić,że galoty założyć ,że szanować się mam,nie dać się manipulować , już to pisałem ,gdybym wiedział jak to wszystko zastosować w moim przypadku ,nie było by mnie tu . Jestem na którejś z rzędu terapii , we wspólnocie,poszukując drogi dla naszego małżeństwa od lat 17-stu,potykając się jako dziecko alkoholika ,potykając się o swoje słabości ,idąc jak ślepy ,obijam się o różne przeszkody .Cel znam, zbawienie, ale nic poza tym .Utkwiło mi to co mówiła nam matematyczka,że nie można znaleźć błędu w swoim zadaniu,bo nie umiemy posługiwać się inna logiką w poszukiwaniu błędu niż ta która nas w ten błąd wprowadziła ,bo to nasza logika to ktoś z zewnątrz może zobaczyć .Fajnie że widzicie mój problem ,JA CZUJE ŻE ON JEST ,ALE JAK POWIETRZE KTÓREGO SIĘ NIE DA ZŁAPAĆ RĘKOMA ,TAK JA NIE MOGĘ .Kurde ,poczułem się jak Hiob ,aleś to spieprzył, to dlatego tak masz mówią przyjaciele ,może w moim przypadku to prawda ?
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 15:39   

Cytat:
Czuję się jakbyście mnie potraktowali prądem, uuufff już mi lepiej teraz czuje że żyje .Piszecie ,za co dziękuję,że trzeba tak,a tak ,że granice postawić,że galoty założyć ,że szanować się mam,nie dać się manipulować , już to pisałem ,gdybym wiedział jak to wszystko zastosować w moim przypadku ,nie było by mnie tu .

Ozeaszu, czasem trzeba mocnych słow by wyrwać z letargu
juz wiesz co chcialbyć
ale jak? tego sie uczyłam jak tabliczki mnożenia....książki
grupa wsparcia...dla wspoluzaleznionych
dobre rzeczy dla siebie :-)

nie wiem czy Ty to słyszysz i czy chcesz slyszec...te nasze wskazówki..
najlepsze lusta to grupa ludzi, jak tutaj....
pytasz jak, my odpowiadamy, ...a Ty dalej ze nie wiesz....może jedna terapia dda to za mało....leczenie często trwa latami

Jak w bajce ktora opisala Elzebieta, nie marnuj szansy, tylko wsiadaj do szalupy ktora podsuwa Pan Bóg.
Fajnie ze piszesz, ze szulasz pomocy.

Z Bogiem!
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 15:43   

Ozeasz napisał/a:
Kurde ,poczułem się jak Hiob ,aleś to spieprzył, to dlatego tak masz mówią przyjaciele ,może w moim przypadku to prawda ?

Ozeaszu widzisz ludzie swoje ..a ty swoje ..oni brutalnie i wprost...a ty bramy męczeństwa widzisz...pisała o tym bywalec...

Pokutę masz już z głowy
...szukasz rozwiązań na twarda miłość????

pytanie czy gotów na to jesteś???....

a jak moze winno to wyglądać???

twarda miłośc to danie wyboru....w tym przypadku wyboru zonie...
twarda miłośc to nie gniazdo Ozeaszu do jakiego wraca kiedy chce ,by stroic się w piórka na randki jak piszesz...nie dom ciepłem ,chlebem i miodem pachnący bo w nim podległy facet w rogu skomle.

Nie powrót z radości cielesnych do łoża w jakim spi i jeszcze go zagrzeje męzulek...

wybór Ozeaszu to twoje warunki:
koniec z tym co czynisz ,
koniec z niszczeniem innych dla swej radości i pogibania...

wybór to także twoje słowa

chcesz wybieraj sama ..wybierzesz co do tej pory krzyżyk na drogę
bo dzis tyle mogę.

wybór to także wewnętrzna zgoda na to że moze nie wrócić.........

stac cię na to Ozeaszu???

pozdrawiam
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 16:14   

To chyba wy nie słuchacie tego co mówię,czy raczej pisze.Co to znaczy twardą miłość w praktyce ,co to znaczy dość tego co robisz ,tak to ja mówiłem na początku i usłyszałem to s......j co tu jeszcze robisz .dojrzałem do tego że może się nie zmienić,że może do mnie nie wrócić ,do tego że może trzeba kochać na odległość .Ale to nie znaczy że wiem co mam zrobić i jaki to skutek przyniesie,to ja jestem odpowiedzialny za rodzinę i ja się będę kiedyś tłumaczył z decyzji które podjąłem . Dla mnie takim wyborem jest separacja co innego nie wiem? ,może ja jakiś niekumaty jestem ,staram się zrozumieć co piszecie, ale chyba nie umiem ,nie widzę tego ,nie że nie chcę.

a na żadnej terapii dda nie byłem ,jak wspomniałem o tym terapeucie to powiedział że zepsuł bym to co do teraz zbudowaliśmy,no i być tu mądry i pisz wiersze jeden mówi -tylko separacja ,inny że przenigdy jeszcze inny że to zależy od sytuacji, ręce opadają.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 17:24   

Ozeasz napisał/a:
tak to ja mówiłem na początku i usłyszałem to s......j co tu jeszcze robisz .dojrzałem do tego że może się nie zmienić,że może do mnie nie wrócić ,do tego że może trzeba kochać na odległość .Ale to nie znaczy że wiem co mam zrobić i jaki to skutek przyniesie,to ja jestem odpowiedzialny za rodzinę i ja się będę kiedyś tłumaczył z decyzji które podjąłem . Dla mnie takim wyborem jest separacja co innego nie wiem? ,może ja jakiś niekumaty jestem ,staram się zrozumieć co piszecie, ale chyba nie umiem ,nie widzę tego ,nie że nie chcę.

Anno niekumaty :-/ :-/ .....na poczatku miałes wybór nie pasuje ci to co zona serwuje ...wybierasz albo bierzesz odpowiedzialnośc za rodzinę...albo pojmujesz tylko własny spokój i odchodzisz
WYBRAŁEŚ RODZINĘ.....

to nie ty masz brac nogi za pas....a jedynie żona ma wybrac dalsze własne życie....

nie pasuje jej mąż i rodzina
niech kochanek bierze ją z całokształtem....nie jak do tej pory love z doskoku...tylko pełne siedzenie na karku 24 h....

ciekawe jak szybko to się znudzi????

Myslisz wiele...słuchasz wiele....a zona wciaz dyktuje warunki.....
bywalec ci napisała zamknij przeszłośc,zamknij pokutę......

a terazniejszośc to ROZUM...za co teraz odpowiadasz co????
za to że chcesz kochac.....
chcesz rodziny...
chcesz normalnej żony.....

kolejny raz napiszę nikt nie wyrazi chcęci zmienic swe popaprane zycie jak nie doświadczy to na własnej tylnej częci ciała

daj zatem to doświadczyc.....


pytanie czy jesteś na to gotowy????
i sta cię na ten ruch????


pozdrawiam
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 17:28   

Słonia jemy po kawałku ,

a ty od razu z armatami wyskakujesz ------separacja------ może i tak , ale czy formalna?? czy teraz.???

Pisałeś , że dajesz żonie pieniądze - a gdyby granica - oznaczała stop z pieniędzmi ??

co by się działo ??czego się boisz, by tego nie zrobić ??

Ozeasz napisał/a:
żadnej terapii dda nie byłem ,jak wspomniałem o tym terapeucie to powiedział że zepsuł bym to co do teraz zbudowaliśmy,


a cóż to za terapeuta ????

nie docenia wsparcia grupy :shock:

i co już zbudowaliście???? , co ma tak gliniane nogi , że terapia dda to zburzy???
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 17:40   

Są chyba różne terapie i różne nurty, mój terapeuta też nie jest za tym zeby chodzić na grupy dda podczas trwania terapii indywidualnej.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-04, 17:49   

W Gdańsku jest taka praktyka , terapia grupowa plus terapia indywidualna z jednym z terapeutów prowadzącym takie grupy -- i nie płacisz , bo to z ubezpieczenia.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8