Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Trudności w rozmowie i coraz większy dystans!!
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-30, 10:37   

Porozumienie bez przemocy................. to tak nazywają specjaliści.
Ja polecam na początek "Jak mówić by nas dzieci słuchały,jak łśuchąć by do nas mówiły".
I niech tytuł nie odstrasza.......jest o dzieciach.............ale w relacjach z dorosłymi są takie same zasady
 
     
Kami
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 10:14   

Dziękuje za wasze rady i pomoc...
Mam chęć i siłe do zmiany siebie... ale czasem mam też kryzys tak jak dzisiaj.... Jest mi trak potwornie przykro i smutno! Byliśmy na kilkudniowym wyjeździe i przez te kilka dni było miło, obydwoje staraliśmy się odbudować nasze relację...ale oczywiście wracając do domu znów zakończyliśmy wyjazd nieporozumieniem, milczeniem, złością.... a na dodatek był to dzień w którym obchodziliśmy naszą 3 rocznice ślubu..... Ręce mi opadają i chce mi się płakać... Nie wiem jak mam rozmawiać, postępować żeby budować... Zamiast okazać sobie miłosć to my znów tracimy czas...na głupstwa... złości mnie to wszystko, czuje bezradność i nie potrafię znaleźć wyjścia z tego wszystkiego....próbowaliśmy na różna sposoby pomóc sobie sami...ale chyba nie potrafimy!!! Nie potrafimy mówić o swoich emocjach, oczekiwaniach, nie akceptujemy chyba siebie... ja już nie mam siły się nad tym zastanawiać gdzie jest błąd...bo każda próba kończy się rozczarowaniem, złoðcią.... Nie radze sobie z tym, czuje się tak bezradnie że chyba jedyna możliwa postawa na jaką mnie stać to obojętność z bólem w sercu....
:( prosze o modlitwę.....
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 11:06   

Kami napisał/a:
Zamiast okazać sobie miłosć to my znów tracimy czas...na głupstwa


a może to nie głupstwa, tylko brak zrozumienia przez was samych waszych potrzeb, że są dla was, dla ciebie wazne... a potem to odczucie złości i potem już jak zwykle znajoma reakcja na te emocje kłótnia, ciche dni, niezadowolenie...koło sie zamyka

wazne o co sie kłócicie, skąd te niezadowolenie, potem praca nad tym by je okazywac, nie bać sie, nie wstydzić mówic
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 15:26   

Kami a czytałaś " Miłość i wojna" J. Eldredga ???

polecam
 
     
Kami
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-05, 17:00   

na pewno nie rozumiemy swoich potrzeb.... od dłuższego czasu nic innego nie czuja jak rozczarowanie, fustrację, złosć, gniew... Wpadlam w taki wir, że kolejna taka sytuacja potęguje te uczucia i nic więcej. Po ostatniej sytuacji, mojim kolejnym doświadczeniem i wiedzą jest to że należy unikać rozmów z moim mężem...bo to prowadzi tylko do jednego!
czyli należy włączyć bieg wsteczny, wyzerować oczekiwania i udawać roślinke bo innej rady nie ma, kiedy każdy kontakt przynosi wewnętrzny ból.
Nie umiem znaleźć innego spsosobu, jak taki - aby sie wycofać i życ na płaszczyźnie zrobiłeś- kupiłeś-pomożesz-podasz...
ale pytanie czy tak się da???

[ Dodano: 2011-10-05, 17:03 ]
Mirakulum - dziękuje za polecenie - nie czytałam, jak tylko trochę sie uspokoje wewnętrznie to zdobędę i poczytam....
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-06, 08:43   

Kami napisał/a:
Mirakulum - dziękuje za polecenie - nie czytałam, jak tylko trochę sie uspokoje wewnętrznie to zdobędę i poczytam....


To najlepiej Kami ukazuje jak odbierasz te emocje i jak one tobą kierują. Uciekasz… jak się uspokoje, nie potrafie dziś, dziś jeszcze „chce” bo „musze” inaczej nie potrafie zapomnieć. Siedzisz zamknięta we własnym odczuwaniu emocji, które były już ten czas minął, a ty jednak nadal nie potrafisz zapomnieć nawet nie sprzeczki, tylko własnie tych odczuć jakich doznałas… dzis pomimo upływu czasu ty nadal trwasz w tym, wizualizujesz to, pokazują się obrazy które tak naprawde mają na celu tylko podtrzymywanie tych emocji, to zabrania ci o całym zajściu zapomniec, gdy wciąż pozwalamy sobie na trwanie w tym wzmacniamy te uczucia, i nie pozwalamy im odejść a wtedy trudno o inny nastrój jak wciąż rozpamiętujemy to…

Zamiast tego, powinno być nie, nie chce tak się czuć, świadomie wpływac na to samopoczucie, na to iż tak chce to zmienić, dziekuje Mirakulum, jak tylko znajde wolna chwile sięgne to recenzje książki, byle tylko oderwac się od stanu w jakim jestem….
Twoje nastawienie, emocje z tym związane zależą tylko od ciebie, czy jutro wstaniesz z innym postanowieniem i wiara, iż może ten dzień wyglądac inaczej czy też nadal nie uzyskasz wewnętrznego spokoju potrzebnego ci do działania. To my kreujemy swoje nastroje, owszem inni maja wpływ na nas, ale to czy im pozwalamy by nas ten nastrój cały zawładnął już nie. Owszem czuje gniew, złość, smutek bo wydarzyło się coś złeo między mna a mężęm, ale to ja sama tylko pozwalam temu odczuciu jakie przy tym towarzyszy trwac… wciąż rozpamiętując czy reżyserując iż nie mam innego wyjścia jak tylko poddac się. Właśnie to trwanie w tym nastroju powoduje, stres i nastawienie pesymistyczne. To zaś nie pozwala nam przyjrzec się problemowi, bo sami się zamykamy swoim odczuciem negatywnym na jego zmiane. Warto zmieniac ten schemat zachowań wtapiania się w „czarna rozpacz” by z niej wyjść i nabrac ochoty na działania.

Kamilo piszesz… „na pewno nie rozumiemy swoich potrzeb” może warto się skupić na tych potrzebach… czegoś bronicie, druga strona robi to samo bo czuje się naciskana, ale też czegooś nieudolnie broni, nie warto oczekiwac wtedy zrozumienia czy spokoju, tak nie idzie, każdy broni swojej racji tyle, że żaden z was nie wie tak na prawde o co chodzi drugiej stronie. Warto się skupic co jest powodem czyjegoś oporu, co chce nam przekazac, wypytywac czy dobrze rozumię że o to ci chodzi, słuchac co druga strona nam mówi, nawet jak wydaje nam się, iż właśnie to robimy.

Macie stosunkowo krótki staż małżeński, faza docierania przebiega burzliwie co jest przyczyna? Czy podział ról, czy odczuwana dominacja w związku tworzy te konflikty? Na tym się skupiaj, bez znajomości co wywołuje konflikt nigdy nie rozpoczniecie prawidłowej komunikacji. Na nic się zda uległość, czy bieg wsteczny, pozorna zgoda ona i tak w momencie gdy przekroczy próg wytrzymałości ze wzmożonym efektem emocje wywalisz na zewnątrz, tak je do wewnątrz kumulujesz, nabawiając się przy tym różnych chorób a i tak problem pozostaje, tylko zdrowie kuleje.

Posłuchaj rady Mirakulum, wiem, że będzie ci trudno skupic uwage, ale z początku będziesz musiała się strac mocniej, bo nawyk zatracania się jest większy, ale z czasem na szczęscie nowy sposób odreagowywania się umacnia i szybciej wychodzimy z tego schematu, aż po czas, kiedy już praktycznie w ogóle nie skupiamy się na „zatraconym odczuwaniu” tego co zaszło, tylko przechodzimy do działania, było minęło, dziś jest nowy dzień, jaki będzie to zalezy od tego co czujesz, albo od tego co czy chcesz sama dac odejść temu uczuciu tak by zagościło nowe, inne dające energie
Pozdrawiam gorąco Kami
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-06, 09:00   

Kami napisał/a:
Zamiast okazać sobie miłosć to my znów tracimy czas...na głupstwa... złości mnie to wszystko, czuje bezradność i nie potrafię znaleźć wyjścia z tego wszystkiego....próbowaliśmy na różna sposoby pomóc sobie sami...ale chyba nie potrafimy!!! Nie potrafimy mówić o swoich emocjach, oczekiwaniach, nie akceptujemy chyba siebie... ja już nie mam siły się nad tym zastanawiać gdzie jest błąd...bo każda próba kończy się rozczarowaniem, złoðcią.... Nie radze sobie z tym, czuje się tak bezradnie że chyba jedyna możliwa postawa na jaką mnie stać to obojętność z bólem w sercu....
:( prosze o modlitwę.....

A co będzie jak napiszesz to z cytatu ......tylko w 1 o.l.p??????
Czy Ty potrafisz mówić o swoich emocjach...potrzebach.....oczekiwaniach.......akceptacji...... bez oskarżania męża????

Kami napisał/a:
na pewno nie rozumiemy swoich potrzeb.... od dłuższego czasu nic innego nie czuja jak rozczarowanie, fustrację, złosć, gniew... Wpadlam w taki wir, że kolejna taka sytuacja potęguje te uczucia i nic więcej. Po ostatniej sytuacji, mojim kolejnym doświadczeniem i wiedzą jest to że należy unikać rozmów z moim mężem...bo to prowadzi tylko do jednego!
czyli należy włączyć bieg wsteczny, wyzerować oczekiwania i udawać roślinke bo innej rady nie ma, kiedy każdy kontakt przynosi wewnętrzny ból.
Nie umiem znaleźć innego spsosobu, jak taki - aby sie wycofać i życ na płaszczyźnie zrobiłeś- kupiłeś-pomożesz-podasz...
ale pytanie czy tak się da???


Tia............... najłatwiej uciec...............
3 lata................ temu wychodziłąś za mąż..............
A jaki ten Twój wybranek był przed ślubem???
Rozmawialiście???
Słuchał Ciebie??
Ty go słuchałaś???
Ustalaliście jakieś zasady mające obowiązywać w Waszym małżeństwie??? kryterium ważności???

Czy Twój mąż wie czego Ty chcesz???
Czy Ty wiesz czego chce Twój mąż????
Czy potrafisz słuchać tego co mówi do Ciebie mąż ze zrozumieniem???
Czy Ty potrafisz jasno i spokojnie wyrazać swoje pragnienia bez oskarżania męża????
Kami napisał/a:
Mirakulum - dziękuje za polecenie - nie czytałam, jak tylko trochę sie uspokoje wewnętrznie to zdobędę i poczytam....

Dołączę do Bywalaca.................. czy jak będziesz chora fizycznie...np.będzie Cie bolała ząb to pójdziesz do dentysty jak Cie przestanie boleć?? czy wtedy gdy boli???
A jak złamiesz rękę................ to podziesz do ortopedy jak Ci się krzywo zrośnie???Czy natychmiast????

Jakiś czas temu spotykam znajomego mającego problem z piciem alkoholu...... narzeka........prosi o pożyczkę(nie daję mu jej)...... opowaidał jak pije przez żonę,przez złego szefa w pracy,przez teściową,bo za mało zarabia,przez rząd i polityke.........
Sugerowałem mu pójście na terapię i na mityng AA............
Wiesz co mi odpowiedział????
Że jak się "odkuje",jak zarobi trochę kasy,jak unormuje trochę swoje relacje z żoną i dziećmi to wtedy pójdzie..............................

Mineło chyba ze dwa lata........................ nie miał czasu................ dziś już nie żyje.Poprostu sie zapił i umarł na coś tam.................

Zapytasz jaki to ma związek z Tobą????

On nie zdąrzył....................... bo bo.........bo coś tam...........

A Ty zdąrzysz????

Pogody Ducha
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-06, 10:24   

Cytat:
Że jak się "odkuje",jak zarobi trochę kasy,jak unormuje trochę swoje relacje z żoną i dziećmi to wtedy pójdzie..............................

Mineło chyba ze dwa lata........................ nie miał czasu................ dziś już nie żyje.Poprostu sie zapił i umarł na coś tam.................

Zapytasz jaki to ma związek z Tobą????

On nie zdążył....................... bo bo.........bo coś tam...........

A Ty zdążysz????


Polecam do rozwagi wszystkim, którym na drodze stoją (przykładowo):
- zły mąż (nic nie rozumie, nie zmieni się nigdy, nie rozumie mnie, moich potrzeb, nie odejdzie od kochanki)
- zła żona (jak wyżej)
- brak pieniędzy (instytucji pomagających za darmo też jednak trochę jest)
- brak czasu (kłania się dobra organizacja czasu)
- efekt cieplarniany, PiS, PO, SLD, Palikot, Żydzi, postkomuna, masoni, geje i cykliści* (nie masz na to wpływu)

*niepotrzebne skreślić
 
     
Kami
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-06, 13:28   

dziękuje za wasze odpowiedzi....
macie wszyscy rację ... nic mi nie da, że stanę się bierna i będę się wycofywać... Ale czy mogę pozwolić sobie na chwilę zwątpienia, zmęczenia!! dzisiaj mam już siłę i pozytywne nastwienie, chce się zmieniać i na tym się skupiam! Ale czasem przychodzi ogromne zmęczenie tym wszystkim i chyba nie chodzi o to, żeby udawać (mam chyba prawo poczuć to zmęczenie i bezradnosć)...
Wczoraj mój mąż przygotował klację, pięknie wszystko zorganizował...widać że mu zależy -ale niestety psychicznie, duchowo było ciężko,...próbowałam nawiązywać rozmowę ale był milczący, wycofany...kompletnie nie widziałam jak mam się zachować... Chciałam dać mu odczuć że jestem wdzięczna...ale on tak jakby chciał i nie chciał to słyszeć... Strasznie trudne to dla mnie, dla mojego męża pewnie również - bo widzę jak to przeżywa. Próbowałam rozmawiać na spokojnie wyjaśnić sobie skąd takie emocje się w nas pojawiły, ale nie chciał nie potrafił...a jeśli coś powiedział to w formie zarzutu i w emocjach....
Prosze o modlitwę....
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-06, 14:00   

Kami napisał/a:
Wczoraj mój mąż przygotował klację, pięknie wszystko zorganizował...widać że mu zależy -ale niestety psychicznie, duchowo było ciężko,...próbowałam nawiązywać rozmowę ale był milczący, wycofany...kompletnie nie widziałam jak mam się zachować


Mąż stara się a ty upatrujesz się w tym jakiegoś „ drugiego dna”, zamiast się Cieszyc wciąż rozmyślasz, kontrolujesz,….

ty dajesz sobie prawo do tego, że nie wiesz jak się masz zachować, jesteś milcząca wycofana te same zaś zachowania jednak u męża odczytujesz negatywnie…dlaczego? On zachowywał sie tak samo jak ty, plus do tego, że może oczekiwał pochwały i podziwu za wysiłek jaki włożył w kolacje, jego brak z twojej strony pewnie u niego tez wywołało jakieś emocje..może własnie te milczenie, wycofanie…może myslenie ja nie potrafie już ją rozweselić, zadowolić

Kami napisał/a:
Chciałam dać mu odczuć że jestem wdzięczna...ale on tak jakby chciał i nie chciał to słyszeć... Strasznie trudne to dla mnie, dla mojego męża pewnie również -


Skąd wiesz co on chciał? Wiesz tylko że ty chciałaś ale on o tym nie wie, bo tego nie zakomunikowałąś może gdyby to wiedział co nam piszesz..nie, jestem pewna po tym gescie z jego strony nt kolacji gdyby o tym wiedział pewnie wasza kolacja byłąby zupełnie inna, i skończyło by się na otwarciu, okazaniu miłości, bo każdy z was czuł by się dobrze

Kami napisał/a:
Próbowałam rozmawiać na spokojnie wyjaśnić sobie skąd takie emocje się w nas pojawiły, ale nie chciał nie potrafił...a jeśli coś powiedział to w formie zarzutu i w emocjach....


A ty go pytasz skąd w tobie takie emocje, a skąd on ma wiedzieć… mówi tylko o sobie a i to odebrałaś jako zarzut

Kami tak to nie działą…słuchaj może, a mniej na razie mów…Jak chcesz by mąż coś ci powiedział jak nie podoba ci sie odpowiedz, po prostu zamykasz tą osobe w otwarciu sie na ciebie, wie że nie wszystko może ci powiedzieć, bo cie to zaboli, bo będzie niepoprawne co czuje, bo kłóci sie z tym jaki ty masz osąd o tym...pas

więcej otwarcia na siebie, zgody na swoje emocje po odu stronach
 
     
syjon
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-07, 11:21   

Od jakiegoś czasu czytam forum i temat mnie trochę zainteresował dlatego pozwolę sobie dodać swój wątek. Kami skoro napisałaś, że kłótnie zdarzają się już "rzadziej" śmiem przypuszczać, że efekt kłótni i zachowanie (spokojnego męża ) które opisałaś jest skutkiem długotrwałego procesu. Nikt nie zmienia się z dnia na dzień. Czy od początku wasze spory tak wyglądały ? Trudno jest coś pisać nie znając całej sytuacji – jedna kłótnia nie jest obrazem całości lecz jak sądzę w tym wypadku efektem nagromadzonych sytuacji które poprzez nawarstwianie dają upust właśnie przez takie kłótnie.
Kami czy często dochodzi u Was do takich kłótni i na jakim one są tle ?
Dotyczą spraw codziennych – obowiązków domowych, pomocy domowej, mąż jest nieodpowiedzialny – czy raczej konflikty dotykają sfery uczuciowej, emocjonalnej ?

<br>
--
syjon
 
     
Kami
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-09, 12:00   

Syjon,
w opowiedzi na twój wpis - zgadza sie - ja rówież uważam, że zachowanie mojego męża jest efektem długotrwałego procesu, czyli te same schetamy prowokujące kłotnie... Mam juz coraz większość świadomosć, że większość takich spoór powtsaje w wyniku nieumiejętnie przekazywanych potrzeb oraz emocji. Zdarza się, że mówiąc coś pod wpływem emocji i wewnętrznego napięcia - wychodz nie jako prośba ale narzucanie, krytyka.
Nie zauważałam tego wczesniej - stąd nie od razu nad tym pracowałam.... teraz to już widze -ale poprawa nie jest taka prosta i nie dzieje sie to od razu, zdarzają mi sie podtknięcia, "gorszy dzień" - no ale tych suytuacji już trochę było - więc mój mąż ma już też wyćwiczony pewnien mechanizm - broni sie i ucieka....
Jesli chodz o to, na jakim tle są te kłótnie to dużo częściej są to konflikty dotyczące sfety uczuciowej, emcjonalnej - dużo mniej spraw codziennych.
Pozdrawiam i polecam się w modlitwie....

[ Dodano: 2011-10-10, 17:21 ]
Trudno jest cokolwiek odbudować...
Trudno jest poprawiać, kiedy nie zauważamy w konflikcie swoich błędów... a kiedy juz znamy te nasze słabe strony! To i tak zostajemy z tym sami, bo współmażonek jest poraniony, wycofany, nieufny itd....

Popełniałam i popełniam standardowe błędy... narzucanie, kontrola, krytyka, "napadliwość emocjonalna", nieumiejętne przekazywanie i informowanie o swoich odczuciach, potrzebach... część z tych błędów zrozumiałam...ale to nie znaczy że tak łatwo je naprawić i zmienić w sobie te same schematy zachowań.

mam może to szczęście, że mój mąż nie uciekł w ramiona innej kobiety i chce przynajmniej daje takie sygnały poprawić nasze relacje.... Ale nie jest łatwo kiedy: czuć ogrony dystans, sa trudności w przekazywaniu sobie nawet błahych rzeczy -bo od razu wydaje sie że informacja kryje w sobie krytykę, złośliwość..., czuć nieufność, brak intymności, więzi....

Naczytałam się różnych wątków... od czego zacząć...jakich zachowań unikać, aby nie prowokować, aby dać wolność - ale i tak mam mętlik w głowie! zastanawiam się nad każdym słowem i zachowaniem - czy ono jest dobre, czy nie...
czuje czasem taką niechęć aby piewrszej powiedzieć miłe słowo, zacząć...czekam na ruch z jego strony - bo przecież ja tez czuje sie poraniona.... wiem, że to raczej nie tędy droga...

Chyba najlepiej jest na jakiś czas zminimalizować oczekiwania i dawać tyle ile potrafię...??

Polecam sie w modlitwie

[ Dodano: 2011-10-12, 07:12 ]
Każde słowo, zachowanie jest iskrą do konfliktu, niedbale wypowiedziane stwierdzenie - jest powodem dopartywania się złej intencji! zachowanie męża jest efektem długo trwałego i powtarzającego się procesu, ale u mnie również...
Wybucham w sytuacjach, których wczesniej nawet bym nie zauważyłam, czuje się urażona w różnych błahych sprawach....
Skoro u męża i u mnie sa pewne juz schematy zachowań, których nie rozumiemy ale poddajemy się im....To jak mam zacząć coś budować, jak nad tym zapanować????
Mam kontrolować swoje emocje i nie dać im wyjść na światło dzienne - w stosunku do męża???
czasem czuje jak mąż, ma pewne reakcje obronne - stosuje czasem ironie, jakąś złośliwość (zwracając mu na to uwagę- twierdzi że nie mam racji, że on tak nie robi) on tego nie widzi a mnie takicm zachowaniem prowokuje!!!!
Bardzo to wszystko jest trudne...
 
     
Pollyanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-12, 14:33   

Kami, u mnie tez tak bylo, klotnie, brak zrozumienia przez lata i doszlo w koncu do przemocy, nie zycze tego Tobie, ani nikomu. Nie musi tak byc u Ciebie, ale warto sie nad tym zastanowic.

Ty jestes juz na dobrej drodze do naprawy Waszego malzenstwa, bo czytasz, zaczynasz rozumiec swoje bledy, maz nie ma tej swiadomosci, i tu masz przewage nad nim - dlatego tez nie zacinaj sie pamietaj, ze wazny jest cel. nie zastanawiaj sie, ze pierwsza wyciagasz reke, bo jesli obydwoje sie zacinacie, to nikt tej reki nie wyciagnie.

A w rozmowach mow o swoich uczuciach, np. "kiedy krzyczysz czuje zlosc, strach, jest mi przykro, potrzebuje akceptacji, wsparcia, dlatego chcialabym, zebys ze mna porozmawia."
Chodzi o to, zeby mowic o swoich uczuciach, wtedy nikogo nie ranisz i nie wywolujesz jeszcze wiekszej awantury. Nie oceniaj, mow to co zarejestrowalaby kamera, gdyby widziala co sie dzieje w waszym domu, nie interpretuj, bo sama wiesz, ze czesto jest tak, ze gdy cos powiesz to maz rozumie to innaczej, a Tobie chodzilo o cos innego. Nie bede tu sie wymadrzac, bo sama jestem w trakcie pracy nad soba (dopiero zaczelam), wiem, ze nie jest to proste, i nie raz zaciskam zeby, zeby pierwsza wyciagnac reke, ale to dziala. Zaczelam tez wiecej uwagi poswiecac mezowi, bo okazalo sie, ze tego mu brakowalo - zaczelam wyslac do niego od czasu do czasu milego smsa (np. milego dnia), robic mu kolacje, i takie tam drobiazgi, widze, ze jest mu milo i odplaca mi sie podobnie, robi mi rano sniadania, dzwoni do mnie, wysyla smsy. Zaczelam tez mowic mu, ze jest mi milo, ze np. cos zrobil dla mnie, albo mnie przytulil. Zaczelam tez sama przytulac sie do niego, tak poprostu, i okazuje sie, ze on tego potrzebuje, i czekal az to wyjdzie ode mnie, bo sam nie wiedzial czy ja tego chce, a ja nie wiedzialam czy on tego chce-:). Trzeba zapomniec czasami o swoich urazach i pamietac co jest dla nas najwazniejsze. Dobroc rodzi dobro, agresja agresje.

Tak jak powiedzialam, u mnie jest to poczatek drogi ku dobremu, mam oczywiscie chwile zwatpienia, bo on nie zachowal sie tak jak ja sobie to wyobrazilam, ale tlumacze sobie, ze on nie czyta w moich myslach, wiec musze mu o tym powiedziec. Mam nadzieje, ze nam sie uda. W moim malzenstwie byla przemoc, mam duzy uraz psychiczny w poruszaniu z mezem jakis waznych i nietylko problemow, bo boje sie kolejnej awantury, ale mam nadzieje, ze uda mi/nam sie to zmienic.

Odkad zaczelam prace nad soba widze duza zmiane w sobie, jestem spokojniejsza. Maz zaczal mowic, ze mu zalezy na naszym malzenstwie, stara sie, ale czy nam sie uda, okaze sie.

Kami, dlatego moze pojdz do psychologa, nawet sama prozmawiaj, bo warto, najwidoczniej macie problem z ktorym sami nie potraficie sobie poradzic. Ja zaluje, ze wczesniej nie poszlam do psychologa, ze wczesniej nie wiedzialam tego co wiem dzis. Bylam tez na bezplatnych warsztatach dot. rozmawy bez agresji, stresu w relacjach z innymi ludzi, bardzo duzo dowiedzialam sie o sobie, o tym jak wazna jest anliza wlasnych uczuc, i umiejetnosc przekazywania ich.

Probuje ratowac malzenstwo, poki moj maz wykazuje dobra wole i nie odtraca moich starac, a wrecz zaczal byc ostatnio wesoly. Powiedzial mi, ze jak sie, ze mna nie kloci, to ma ochote sie usmiechac.

Ja rowniez prosze o modlitwe o uzdrowienie mojego malzenstwa, bardzo jej potrzebuje, bo moje serce jest mocno obolale, i jeszcze wiel trudnych rozmow przede mna, ktore odkladam na pozniej. Wesprzyjcie mnie prosze Wasza modlitwa.

Z Panem Bogie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5