Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Sprawy zatajone przed ślubem - ratować czy unieważnić ślub?
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-28, 17:25   

Aniołek5 napisał/a:
mam jutro spotkanie u psychologa... Nigdy nie byłam, więc trochę się boję. Ale przynajmniej ten pierwszy krok będę miała za sobą

I to jest krok w bardzo dobrym kierunku. :mrgreen:
Każda terapia ku uzdrowieniu jest pożądanym etapem w życiu. Najpierw Bóg jako Ojciec, Zbawiciel i terapeuta, a następnie człowiek z różnymi formami terapii. :mrgreen:
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-03, 12:03   

Jak się okazuje, najpierw się umawia z lekarzem, a dopiero ten wskazuje odpowiedniego specjalistę. Tak więc mam wizytę z terapeutą w połowie października. Mój mąż chyba wróci dopiero w grudniu - w ostatniej rozmowie już zmienił nieco wersję "wydarzeń", nie trzyma się kurczowo wersji, którymi żył ponad dwa lata, ale, co zresztą i tak było ustalone, powiedział, że porozmawiamy o tym na wizji...
Ja tylko nie wiem, czy dalej się bawić w dedektywa, czy to zostawić... Chodzi mi tylko o to, by go w końcu skonfrontować. Chcę sama poznać prawdę, by w grudniu się przekonać, czy mówi w końcu szczerze, czy znowu przykrywa jedną bajkę drugą (że tak to ładnie ujmę). Bo on może mi wcisnąć kolejny, bardziej wiarygodny kit, a po kilku miesiącach się okaże, że znowu kłamał! I tak w kółko... Całą ciążę odkrywałam prawdę... bolesną prawdę... ja już nawet nie chciałam w to brnąć, ja już nawet chciałam żyć tymi kłamstwami, by tylko ciążę przejść spokojnie... ale jak na złość, wiecznie coś wychodziło... znajdywałam listy, dokumenty... niektóre wpadały mi w ręce przypadkowo, choć zdarzyły się i takie, co im pomogłam się odnaleźć... bałam się, że stres źle się odbije na zdrowiu dziecka... ale jak na razie, zdrowiutki jest, ten mój aniołek... powierzyłam poród i ją opiecie św. Ricie.
Mam nadzieję, że terapeuta podpowie mi, jak mam z mężem rozmawiać. Jak w ogóle moja rodzina się ma zachowywać - udawać dalej, że ciągle wierzą w jego rzekomą przeszłość, czy sami też mają go wziąć na słówko...
Jak na razie pozostaje mi czekanie i modlitwa. No a dla samej siebie - wizyta u fryzjera i być może ładny manicure :)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-03, 18:17   

Aniołek5 napisał/a:
No a dla samej siebie - wizyta u fryzjera i być może ładny manicure :)

i czytanie forum i korzystanie z jego zasobów i pisanie tu i rekolekcje u św. Anny. :mrgreen:
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 21:02   

I jestem już po dwóch spotkaniach z Panią psycholog. Całkiem miło się gawędzi. Mąż musi sam chcieć się zmienić (każda/y w Was to już pewnie wiedział i bez mojego postu :D). Jego problem może być złożony: alkohol + zaburzenia osobowości. Jedno może wynikać z drugiego, albo mogą istnieć niezależnie, albo jedno z nich nie istnieje. Nic się nie da powiedzieć bez jego osobistej wizyty.
Pozostaje czekać na niego. Oby chciał pójść do lekarza...
A co ze mną? Na jednej z wizyt usłyszałam, że za bardzo wszystko rozdrabniam... za bardzo analizuję... i tak nie mam na pewne rzeczy związane z zachowaniem męża wpływu. Wzięłam to sobie do serca i postanowiłam już nie grzebać, nie analizować jego czynów i spokojnie poczekać na rozwój wydarzeń. Przecież mój mąż może zjawić się w domu i, doznając olśnienia :mrgreen: , padnie na kolana, powie całą prawdę, sam zgłosi się do lekarza, itp, itd - no w końcu cuda się zdarzają, czyż nie :lol: ? Nie przewidzę przyszłości a przeszłość jest zbyt czarna i brzydko pachnie, by tam wiecznie zaglądać.
Odmawiam Nowennę Pompejańską. I tu zaczęły się inne schody... nowe problemy...
Rozważając tajemnice różańcowe, to o ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć część radosną (odmawiam "stare" tajemnice, bez czwartej), to przy tajemnicach bolesnych mam wrażenie, jakbym miała dziurę w sercu, w duszy, w mózgu...
Ja po prostu po XY latach należenia do kościoła katolickiego zadaję sobie pytanie: o co tu w ogóle chodzi? Czy nie było innego sposobu, by zbawić ten świat? Dać się ukrzyżować? Kazać ludziom cierpieć, by iść do nieba? Te i inne, jedne bardziej zaawansowane, inne tak infantylne i wręcz patologiczne - ale jakby nie było, pytania, pojawiające się podczas modlitwy. Doszłam do wniosku, że nie mogę się nazwać katoliczką, bo ja tego wszystkiego nie rozumiem...
Ale trwam w modlitwie... Czasem czytam rozważania w internecie, czasem porostu nie rozważam, tylko się modlę.
Sięgnęłam po książkę Hołowni :Bóg, człowiek i twórczość (nie pamiętam dokładnie tytułu), przeglądam to forum, nawet zajrzałam do Gościa Niedzielnego :-D . ... kiedyś się śmiałam z taty, że tam nic ciekawego nie ma... przyszła koza do woza :-> .Wiem, że powinnam czytać Pismo Święte... Ale przy moim ogromie pytać, wątpliwości, boję się, że nie pojmę ni słowa...
I tak sobie żyję z dnia na dzień. Dla siebie, dla swej kobiecości, zaczęłam trochę ćwiczyć, zajęłam się stylizacją paznokci. Przynajmniej czas inaczej leci.
Boję się przyjazdu męża, bo tak naprawdę go nie znam... Zmieniłam sposób myślenia o nim i spotkanie może być szokiem dla nas dwojga.
Ale, nauczyłam się mówić (choć nie rozumiem wszystkiego): Jezu Ufam Tobie - Ty się tym zajmij.
I tu uświadomiłam sobie jeszcze jedną rzecz: oddać się Bogu, to nie taki prosty sposób... Modliłam się "niech Twoja wola się stanie" ale w domyśle miałam "i niech ta Twoja wola jest w 100% zgodna z moją wolą, bo na to zasługuję i wiem, co dla mnie najlepsze"... Egoistka ze mnie... Egoistka... Droga nawracania się jest ciężka... I pewnie długa... ale myślę, że zaczęłam nią kroczyć w dniu, kiedy zaczęłam naprawdę nad sensem wiary zastanawiać...
Do jakich Wy lektur zaglądaliście? Co możecie polecić? Dziękuję za wszystkie sugestie :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-11, 12:30   

Aniołek5 napisał/a:
I tu uświadomiłam sobie jeszcze jedną rzecz: oddać się Bogu, to nie taki prosty sposób... Modliłam się "niech Twoja wola się stanie" ale w domyśle miałam "i niech ta Twoja wola jest w 100% zgodna z moją wolą, bo na to zasługuję i wiem, co dla mnie najlepsze"... Egoistka ze mnie... Egoistka... Droga nawracania się jest ciężka...


Może nie "egoistką"a egocentryczką.
Bo w tych obu pojęciach-potocznie zamiennie używanych-jest duża różnica.
Bo "..kochaj bliżniego swego jak siebie samego.." jest egoistyczne.Bo najpierw musisz umieć kochać siebie prawdziwą miłośćią by móc naprawdę kochać innego człowieka.
To egoizm............... ale czy jest w tym coś złego??
A egocentryzm jest w tym co piszesz:"
Aniołek5 napisał/a:
Modliłam się "niech Twoja wola się stanie" ale w domyśle miałam "i niech ta Twoja wola jest w 100% zgodna z moją wolą, bo na to zasługuję i wiem, co dla mnie najlepsze"...

Tu jest egocentryzm.Ty w centrum istnienia .Twoje dobro-wg Twojegpo wyobrażenia.
Masz wątpliwości co do Boga...............a Bóg kocha człowieka(Ciebie) tak ,że się samogranicza,staje się bezsilny wobec decyzji człowieka-Twojej,pozwala Ci je podejmować nawet wtedy, gdy konsekwencje tych decyzji są bardzo przykre dla człowieka i jego relacji z Panem Bogiem.
I to jest miłość................. prawdziwa.

A co modlitwy.....jest takie powiedzenie:zanieś ciało a duch przyjdzie za ciałem.

Pogody Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-12, 22:03   

witaj, co do lektur

Lektury Sycharowskie
1. Clendenen Avis, Martin Troy, Uzdrawiająca siła przebaczenia
2. Cloud Henry, Townsend John, Sztuka mówienia „NIE”
3. ks. Dajczer Tadeusz, Rozważania o wierze
4. Dąbrowska Ewa, Ciało i ducha ratować żywieniem
5. Dobson James C., Miłość potrzebuje stanowczości
6. ks. Dziewiecki Marek, Miłość przemienia. Przezwyciężanie trudności małżeńskich i rodzinnych
7. Eldredge John, Dzikie serce – tęsknoty męskiej duszy
8. Eldredge John & Stasi, URZEKAJĄCA. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy
9. Gasparino Andrea, Otrzymacie wszystko o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie
(Mt 21,22)
10. Gray John, Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus
11. Guzewicz Mieczysław, Małżeństwo – tajemnica wielka
12. Kendrick Stephen, Kendrick Alex, Miej odwagę kochać – książka-przewodnik do filmu
Ognioodporny (Fireproof)
13. o. Knotz Ksawery OFMCap, Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga
14. o. Kozłowski Józef SJ, Z grzechu do wolności
15. Kremer Małgorzata, Różaniec ze świętą Faustyną
16. McKenna Briege, Cuda się zdarzają
17. ks. Pałyga Jan SAC, Z życia wzięte
18. o. Pelanowski Augustyn OSPPE, Wolni od niemocy
19. o. Pilśniak Mirosław, OP Miłość, Przyjaźń, Modlitwa, czyli wszystko co najważniejsze
20. Pindur Gabriela, Nowenna o przemianę i nawrócenie współmałżonka
21. Pulikowski Jacek, Warto być ojcem
22. Pulikowski Jacek, Warto naprawić małżeństwo
23. o. Salij Jacek OP, Szukającym drogi
24. Thomas Gary L., Cenniejsza niż perły
25. Wojtyła Karol, Miłość i odpowiedzialność
26. Young William, P. Chata
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 10:57   

nałóg napisał/a:
Może nie "egoistką"a egocentryczką.
Bo w tych obu pojęciach-potocznie zamiennie używanych-jest duża różnica.
Bo "..kochaj bliżniego swego jak siebie samego.." jest egoistyczne.Bo najpierw musisz umieć kochać siebie prawdziwą miłośćią by móc naprawdę kochać innego człowieka.
To egoizm............... ale czy jest w tym coś złego??


Hm... a ja myślałam, że egoizm to działanie mające na celu tylko i wyłącznie swoje dobro, swoją przyjemność i to kosztem innych. Sama przyjemność dla samej siebie, to raczej hedonizm.
A miłość do samej siebie jest podyktowana chęcią i obowiązkiem kochania innych, więc to nie egoizm. Poza tym, jesteśmy Świątynia Ducha Świętego, więc powinniśmy kochać tę Świątynię - obowiązek :).
Ja to tak rozumuję - ale jestem dopiero na początku, ba, stoję chyba nawet przed linią start (tak dużo do przebycia przede mną), więc mogę nie mieć racji :lol:

[ Dodano: 2011-11-16, 11:05 ]
nałóg napisał/a:
a Bóg kocha człowieka(Ciebie) tak ,że się samogranicza,staje się bezsilny wobec decyzji człowieka-Twojej,pozwala Ci je podejmować nawet wtedy, gdy konsekwencje tych decyzji są bardzo przykre dla człowieka i jego relacji z Panem Bogiem.
I to jest miłość................. prawdziwa.


I tu się zastanawiam właśnie od jakiegoś czasu nad Wolą Bożą... Bo zostawia nas samych z naszymi decyzjami... Chcemy w Niego wierzyć - super, nie chcemy - zostawia to, choć pewnie ubolewa nad stratą owieczki.
Ale jak się to ma do naszych modlitw o nawrócenie się innych? Jeżeli modlę się o swoje nawrócenie, to wyrażam swoją wolę i Bóg wkracza w moje życie. Ale jeżeli modlitwa jest o zupełnie inną osobę i ta osoba się nawraca (choć przed rozpoczęciem modlitwy za nią nie chciała mieć z Bogiem nic wspólnego), to jak to się ma do nieingerencji w nasze decyzje? Coś tego grzesznika, za którego się modlę musi tknąć, by się nawrócił. Musi zacząć chcieć - Bóg musi jakoś zadziałać.
Pewnie to są spraw, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo człowiek rozumem nie obejmie działań Boskich. Ale ja nie umiem tak sobie powiedzieć: "no dobra, nie kumam tego, ale niech będzie. Zaakceptuję".Raczej muszę próbować odpowiedzieć, pomęczyć się, pobuntować by w końcu Zaakceptować.

[ Dodano: 2011-11-16, 11:08 ]
nałóg napisał/a:
A co modlitwy.....jest takie powiedzenie:zanieś ciało a duch przyjdzie za ciałem.


Nie wiem, czy dobrze rozumuję: mam ofiarować Bogu siebie, to Duch Św. zacznie działać?

[ Dodano: 2011-11-16, 11:23 ]
Danka, uderzyłaś w moją godność intelektualną - nie spodziewałam się tak dużej listy! :lol: Znałam tylko J. Dobsona - czytałam kawałek. Jak do tej pory to brakowało mi cierpliwości by spokojnie przeczytać choć jeden artykuł, jeden cały temat na forum od początku do końca- chyba chciałam znaleźć gotowe rozwiązanie, wdrożyć je w życie i mieć załatwiony kryzys w małżeństwie w ciągu tygodnia 8-) . A to se ne da...
Dziękuję Ci za te propozycje :). Zacznę od filmu "Ognioodporny"...
I będę kontynuować krótkie filmiki z kazaniami/anegdotami ks. Pawlukiewicza
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 14:53   

Cytat:
nie spodziewałam się tak dużej listy!

a jak stare sycharki wiedzą lista jest mocno okrojona, za wzgledu na ograniczenie miejsca w broszurze :-)
Aniołku ciesze sie, ze humor Ci dopisuje :-D
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 22:19   

Aniołek5 napisał/a:
Chcemy w Niego wierzyć - super, nie chcemy - zostawia to, choć pewnie ubolewa nad stratą owieczki.
Ale jak się to ma do naszych modlitw o nawrócenie się innych? Jeżeli modlę się o swoje nawrócenie, to wyrażam swoją wolę i Bóg wkracza w moje życie. Ale jeżeli modlitwa jest o zupełnie inną osobę i ta osoba się nawraca (choć przed rozpoczęciem modlitwy za nią nie chciała mieć z Bogiem nic wspólnego), to jak to się ma do nieingerencji w nasze decyzje? Coś tego grzesznika, za którego się modlę musi tknąć, by się nawrócił. Musi zacząć chcieć - Bóg musi jakoś zadziałać.

Witaj,
poruszyłaś temat wolnej woli. Wiele osób nieco źle ją rozumie i wydaje się ,że modlitwa o cudze nawrócenie jakoś narusza tę wolność, ale to nie tak.
Bóg daje życie i zabiega o swoje dziecko, kocha je i dba bez względu na to gdzie się urodzi. Jest jednak częśc dzieci "uprzywilejowana"- naród wybrany czyli ochrzczony. Na Chrzcie Bóg daje znak na czoło, ale i obietnicę,że nie opuści takiego dziecka i będzie o nie wręcz walczył do ostatniego tchnienia , aby zostało zbawione. Wyraża się to rozmaicie np. w obietnicy Maryi,że ktokolwiek choć raz odmówi różaniec tego Ona nie opuści i bronić będzie. A zatem, gdy dziecko błądzi, a nikt się za nie nie modli to Bóg sam z siebie od czasu do czasu poprzez dzieje jego życia napomina go, aby się nawrócił ( przeciwności losu, choroby, dokuczliwe konsekwencje wyborów życiowych). Jednak nie narusza wolnej woli dziecka.
Gdy jednak za takiego zagubionego człowieka zaczyna się ktoś intensywnie modlić to tych napomnień jest coraz więcej i więcej i więcej. W końcu przestaje się je postrzegać jako niezwiązane ze soba przypadki losowe, a stają się logicznym ciągiem zdarzeń, który zmusza do refleksji nad sobą i życiem jakie się prowadzi.
Oczywiście wnioski jakie dziecko wyciągnie z danej sytuacji nie koniecznie muszą być po myśli Boga, więc czasem trzeba wiele modlitwy i wyrzeczeń, aby oporne serce ugięło się pod ciężarem cierpienia (jakie pociąga za sobą życie niezgodne z Wolą Boga) i prawdy o sobie, na skutek nieustannych napomnień , które wysyła Niebo. To tak w dużym skrócie.
Widać z tego,że modlitwa tylko skłania Boga do intensywniejszego napominania błądzącego, a nie na łamaniu Jego wolnej woli. Dodatkowo powoduje także odsuwanie i trzymanie na dystans zła, jakie może infekować omadlaną osobę.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 23:41   

... i jestem po "Ognioodpornym" ...
Chyba bałam się go obejrzeć - myślałam, że to będzie nudna, trochę zdewocjonalizowana :lol: lektura.
A to dobrze zrobiony, wzuszający i poruszający ten mały dzwoneczek gdzieś na dnie serca, film.
Muszę go sobie teraz przemyśleć :mrgreen:

[ Dodano: 2011-11-17, 18:31 ]
Danka 9 napisał/a:
Aniołku ciesze sie, ze humor Ci dopisuje


Aj, z tym humorem to nie jest za wesoło... Mam takie huśtawki nastrojów, jakich nawet w ciąży nie prechodziłam... Z wysokości na samo dno skaczę... Raz jestem szczęśliwa jak nikt nigdy w życiu, aż tu nagle wystarczy czyjeś słowo, gest i ja wpadam w furie... Najgorsze jest to, że to odbija się głównie na moim dziecku, bo to ono najczęściej wprowadza w ruch moje komóki nerwowe... Jak to dziecko... Nie jest niczemu winne, nie jest winne, że jest ciekawe świata i że hasło "nie wolno" nie dociera do niego prawie wcale... Chyba mnie deneruje fakt, że moje zycie, przez moje klapki na oczach wymnkęło mi się spod kontroli i każda rzecz, na którą nie mam wpływu, wyprowadza mnie z równowagi. Wiem, że nie tędy droga. Ale nie wiem, czy ta złość to na mnie, że ja pozwoliłam, by życie się tak potoczyło, czy na mojego męża, że tak bardzo wykorzystał moje zaufanie? Ta świadomość, że ktoś mną manipulował, zadrwił z mojej inteligencji (do Mensy może nie należę, ale za głupią też się nie uważam - nie uważałąm do tej pory...), zakpił ze mnie, wykorzystał moją dobroć i wiarę w ludzi... Nie umiem mu wybaczyć... a bez tego nie ma mowy o naprawianiu związku... tzn. nie uda się taka naprawa na dłuższą metę...
Można wybaczyć komuś, kto może nawet nie wie, jaką wielką krzywdę sprawił? czy można wybaczyć komuś, kto o to wybaczenie nie prosi? mój mąż pisał, że chce bym mu wybaczyła, ale musiałam zadać to ostatnie pytanie.

I tak się poprostu bujam... Jakby mi ktoś teraz powiedział "bujaj się" to wykonałabym rozkaz od razu :D automatycznie, bo to poprostu część mojego rytuału dnia ...

Wiem, że moje rozterki mogą się wydawać śmieszne w porównaniu do innych Waszych problemów, ale jak to głosi (chyba chińskie) przysłowie: każdemu koniowi wydaje się, że to właśnie jego ciężar jest najcięższy...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-18, 19:36   

Cytat:
każdemu koniowi wydaje się, że to właśnie jego ciężar jest najcięższy.
..

to prawda

Cytat:
Można wybaczyć komuś, kto może nawet nie wie, jaką wielką krzywdę sprawił? czy można wybaczyć komuś, kto o to wybaczenie nie prosi? mój mąż pisał, że chce bym mu wybaczyła, ale musiałam zadać to ostatnie pytanie.

Mozna, swiadectwa Moich Przyjaciół z forum, z grupy ucżą mnie, ze jest to mozliwe, jest to rodzaj łaski od Pana Boga, wymodleonej....bo po ludzku niemożliwe...

Sama tez sie ucze wybaczac...to proces...ale dla chcącego...
sa sesje u jezuitow, ksiązki , 12 krokow (jestes na liscie :)
polecam
1. Clendenen Avis, Martin Troy, Uzdrawiająca siła przebaczenia z naszych sycharowskich lektur
jak sie znudzi bujanie :-P Z panem Bogiem
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-18, 21:12   

Aniołek5 napisał/a:
Można wybaczyć komuś, kto może nawet nie wie, jaką wielką krzywdę sprawił? czy można wybaczyć komuś, kto o to wybaczenie nie prosi? mój mąż pisał, że chce bym mu wybaczyła, ale musiałam zadać to ostatnie pytanie.

niejako aniołku zdolnośc wybaczenia tkwi w kazdym katoliku....
bądz co bądż na kazdej mszy powtarzamy....

i odpuśc nam nasze winy...jako i my odpusczamy naszym winowajcom....

Danka pisze że to proces.....hmmmm???

a ksiadz u mnie w kościele kiedys powiedział cos takiego...

że to taki czynnik ludzki mocno zakotwiczony w nas samych gdzie z jednej strony sami prosimy Boga o łaske ...a z drugiej stawiamy sie nad nim nie odpuszczajac bliznim....

warto sie temu przyjżeć

pozdrawiam
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-21, 12:18   

"Czytając Cię mam wrażenie obecności jakiegoś drugiego dna.....to tylko moje wrazenie.
Aniołku...czy Ty kochasz męża i chcesz z nim być na dobre i na złe?"
_________________
Czytam i czytam post Leny... I czytając również posty do tematu Pestki75, zastanawiam się: a co jeżeli ja tak naprawdę męża nie kocham? Co, jeżeli to "coś", co poczułam przy poznaniu, było tylko chwilowym zauroczeniem, odpowiedzią mego ciała na kryzys w poprzednim związku??? Bo, jak tak czytam i czytam, i rozważam swoje życie, i rozmyślam, to widzę, że są jednak dwa rodzaje mężczyzn: ci, co mówią, i ci co czynią... a najgorsze jest to, że mój poprzedni chłopam czynił, a mój mąż, jak do tej pory, tylko mówił...
Mówił: nie okłamię Cię, mówił, że mnie nie zdradzi (fakt nie przyznania się do sexu ze swoją byłą, nawet jeżeli nie był wobec mnie zobowiązany w tym czasie, jest formą zdrady)... i doszłam do wniosku, że gdybym Was znalazła te parę lat temu, kiedy żle się działo w moim poprzednim związku, to może moje życie poukładało się inaczej? Może bym zrozumiała, że za kryzys w tamtym związku odpowiadałam tak samo, jak mój były partner? Może, idąc za radami tego forum, wzięłabym się za naprawianie swej duszy, popracowała nad swoim charakterem i kto wie... może bym nie poleciała w ramiona mojego męża, bo bym nie była aż tak łątwą zdobyczą... ja chyba byłam zdesperowana, bałam się samotności, bałam się "co powiedzą ludzie - w takim wieku i nie ma męża?"... całe życie uciekałam od takiego myślenia, ale od tgo się nie da uciec, tak byłam wychowywana i to gdzieś zostało...
Może to nie miłość, a namiętność...
Gdybanie nie pomoże...
Ale jeżeli powyższe wywody są odbiciem prawdy, to czy można pokochać, teraz? Jeżeli to nie była miłość, to czy mogę się zakochać? Czy mogę sobię tę miłość wymodlić?
I od czego zacząć? Od pokochania mego męża? Od wybaczenia mu? Od pokochania Pana Boga? Chyba to ostatnie... Jak już gdzieś pisałam "Jak Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na swoim miejscu..."
Czy mężczyzna może się zmienić i zacząć robić i mówić (jak już musi... :) )

Ps. duuuużo mi daje samo wygadanie się tutaj...
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-21, 13:51   

Mówi się tak - Pan Bóg pobłogosławił Ci małżeństwo i dał najlepszego dla Ciebie współmałżonka.
Może to nie tylko teoria?
A jak byśmy poczuli się gdybyśmy w to uwierzyli?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9