Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nie wiedziałem że może być gorzej , myliłem się
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-16, 21:43   

Cytat:
Na terapię idę za tydzień (przerwa wakacyjna),choć nie dość chętnie bo terapeuta na ostatnich spotkaniach bardzo naciskał na separację z mojej strony ,widząc postawę żony choć we mnie tli się jeszcze nadzieja to on stwierdził „pana żona zakończyła związek- z czym zgodziła się terapeutka


Zaden terapeuta nie powinien naciskac, choc nie chce oceniac, bo nie mam ogladu całosci.
Może chodziło o podwyzszenia dna żonie, myslales o wspolnotach Al-non, dla wspoluzaleznionych?
Skoro Twoja zona ma problem z alkoholem, mozna by sie skupic na pomocy wyjscia dla niej z nałogu...
Cytat:

a Żona stwierdziła nie pierwszy raz że„ przeszłość której nie jest w stanie zapomnieć

mysle ze to bardzo trudne dla wielu z nas...mnie to tez dotyczy.., w jakims stopniu
bez bliskosci Pana Boga wybaczenie jest niemozliwe po ludzku
moze podsunac zonie ksiązki o przebaczeniu w swietle wiary? Moze chodż zerknie
kazania ks Pawlukiewicza niby przypadkiem zostawic włączone...myslisz ze posłucha?

Cytat:
Nieprzebaczenie ,molestowanie ,przemoc ,uzależnienie od sfery seksualnej szerokopojętej od kilku lat ,odrzucenie kościoła i Boga- to wszystko dobry grunt dla diabła -dlatego pisałem o zniewoleniu .planuje szukać kontaktu z mądrym kapłanem ,egzorcystą

Dobrze ze to wszystko widzisz....i szukasz pomocy..bede wspierac modlitwą o to bys jak najszybciej znalazł kapłana..i wazne byś sam był blisko Pana Boga...wspólnoty.

Cytat:
zapytałem co takiego mnie różni od tamtych ,(nigdy się za przystojnego nie uważałem no a po tym wszystkim poczucie wartości spada lawinowo

Ja bym dala spokoj z takimi pytaniami, bo malzenstwo to nie sklep w ktorym sie przebiera...zawsze sie znajdzie ktos lepszy, piekniejszy, madrezjszy od nas...odpowiedz moze byc przykra dla nas...tym bardziej gdy małzonka nastawiona bojowo.

Rozni Cie to ze zwiazek jest przed Panem Bogiem i dlatego nieprzyjazne sily mieszają przeciw Wam.. ale tez macie Boze błogosławieństwo i potezniego sojusznika Pana Jezusa

Kominia sw jak najczesciej....to podstawa!!!
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-16, 21:45   

polecam http://www.poczytaj.pl/5144
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-18, 21:32   

Ozeasz,
z twoich postów bije coraz większy ból i on bedzie się pogłębiał jesli nie zadbasz najpierw o siebie.
Dla dobra Ciebie i dziecka oprócz własnej terapii poszukaj terapeuty z grupy seksocholików, bo tam chyba znajdziesz pomoc w zrozumieniu zachowań żony. Być moze właśnie w tym kierunku trzeba dla niej szukać pomocy od ludzi. Zrozumienie mechanizmów jakie nia kierują pomogą Ci w relacjach z żoną.
http://www.kryzys.org/pri...54b3869877a98c5
http://wiadomosci.onet.pl...,1,artykul.html

A duchowo to modlitwa o jakiej pisałeś nazywa się wstawienniczą. Rozejrzyj się w swojej parafii i okolicy za grupą modlitewną np. Odnową w Duchu Świętym- w nich posługują ludzie taką modlitwą. Najpierw proś za siebie, a potem za żonę o otwarcie się na uleczenie wewnetrznych zranień i rozeznanie. Takie grupy najczęściej modlą się pod kierownictwem kapłana i z nim podczas tej modlitwy porozmawiaj o swoim problemie małżeńskim, po modlitwie byc może bedzie mógł Ci podpowiedzieć co robić duchowo dalej- czego potrzebujecie.
Od zaraz możesz modlić się w żywym różańcu-choćby tu na forum.
Ogromną pomocą jest także adopcja duchowa czy przyjęcie Szkaplerza. Najpierw jednak porozmawiaj o tym ze spowiednikiem.
 
     
ulka005
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-21, 08:38   

Ozeaszu
Zgadzam się z Kingą2, że pomocą duchową byłby dla ciebie Szkaplerz, ale oczywiście porozmawiaj o tym ze swoim spowiednikiem. Sama noszę Szkaplerz i codziennie odczuwam opiekę Matki Bożej i otrzymuję za jej wstawiennictwem wiele łask.

„Miałem wielkie nabożeństwo do Szkaplerza karmelitańskiego w latach mej młodości. To piękne, że gorliwa matka troszczy się również o odzienie…Oto Dziewica Karmelu, Matka Świętego Szkaplerza mówi nam o swej macierzyńskiej trosce, o swym zatroskaniu o nasze przyodzianie. Przyodzianiu w sensie duchowym, przyodzianiu łaską Boga i wspomaganiu nas w noszeniu tej szaty zawsze białej…” (Jan Paweł II)
Maryja stała się naszą matką już pod krzyżem. Przyjęcie szkaplerza wyraża świadome "wzięcie Maryi do siebie", przyjęcie Jej macierzyńskiej miłości i otwarcie się na wszelkie łaski, jakie nam Bóg przez Jej pośrednictwo pragnie udzielać. Przyjmując szkaplerz nie tylko powierzamy się opiece Maryi, ale również wyrażamy pragnienie naśladowania jej życia. Zewnętrzne upodobnienie się do Maryi przez Jej szatę domaga się także realnego podobieństwa. Podstawę do naśladowania Maryi stanowi Jej głębokie zjednoczenie z Jezusem i wielka rola w dziele zbawienia. Upodobnienie do Maryi prowadzi nas do wrażliwości na potrzeby innych ludzi. Odziani szkaplerzem stanowią jakby oczy, ręce i nogi Maryi, dzięki którym może Ona dotrzeć do wszystkich potrzebujących. Szkaplerz wyraża nadzieję na zbawienie wieczne. Maryja - pierwszy owoc odkupienia przychodzi nam z pomocą w walce wrogiem naszego zbawienia - Złym Duchem.
Więcej informacji na http://szkaplerz.pl/.


Obiecuję modlitwę, jak masz możliwość to korzystaj z ADORACJI NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU i módl się do Ducha św. o światło i właściwe rozeznanie w twojej sytuacji.
Pozdrawiam.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-21, 09:20   

Witaj Ozeasz :)

Bardzo rzadko cos tu czytuję...wiec pewnie miales pecha, ze akurat twoj wątek byl pierwszy i wpadł mi w oko...

jestem daleka od pouczania i nawracania w jakikolwiek sposób
ale moge powiedziec (napisac) co ja mysle i czuje...a jestem po drugiej stronie, wiec moze to nie takie zle, ze powiem...?

Miraculum chyba zapytala - co da ci separacja ?
nie dales odpowiedzi
to cienki lód...i mozna zamiast separacji dostac rozwod, prawie na wlasne zyczenie...i to szybciej niz sie mysli...a tego chcesz?

kiedy ja dostane papiery separacyje, pozew...powiem - wybrałes
bylam tu, jestem...to moze cos znaczy, a moze nic...ale trwa...
poki walczysz jestes zwycięzcą...podobno...a walczyc mozna na rozne sposoby
separacja to koniec walki...i rozwiązuje moje ręce...bo to ty jej chcesz...
wiec prosze bardzo - weź ja sobie jezeli potrafisz...a moze od razu rozwód...i bedzie po sprawie
chcesz sie ze mna rozstać - rozstanmy się
wybebeszanie zycia w sądzie rzadko komu wyszlo na zdrowie i zbudowalo cos dobrego...

wiec rozważ ten krok Ozeaszu

a kiedy wyniesiesz sie Ozeaszu "na drugi koniec Polski"...to rozwiążesz problem
nie rozmawia sie z kims kogo nie ma i to na jego wlasne zyczenie

podbijanie dna jest bardzo ryzykowna operacją...moze sie skończyć w calkiem nieoczekiwany przez podbijającego sposób

doradcy... człowiek potrzebuje wsparcia, wysłuchania, porady...ale tak naprawde sam musi sobie powiedziec czego chce i ile to jest dla niego warte...poslij do diabła tych terapeutów...ja bym posłała...

kazdy jest inny - moze twoja zona mysli zupelnie inaczej niz ja...a moze calkiem podobnie...?

a tak na marginesie - powiedz...co da ci separacja?

... póki walczysz jestes zwycięzcą ... a masz w tej walce potęznego sojusznika...

pozdrawiam
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-21, 13:31   

Lustro dzięki za odpisanie,cenię sobie wskazówki z „drugiej strony„ .O separacji myślę w kontekście trwania małżeństwa jednak nie w tej formie ,która istnieje ( ciągle ktoś trzeci ).Do znudzenia powtarzam mojej żonie (w sensie nie ilości ,lecz niezmienności przekazu ) że Ją kocham ,choć z Jej punktu widzenia moje słowa nic nie znaczą ,i nie przekładają się na rzeczywistość.Napisałem Jej ostatnio, po odkryciu następnej zdrady że nie przestanę Jej kochać i nie spowoduje swym zachowaniem że Ją odrzucę lub znienawidzę.Odkrywam jakąś dziwną zależność ,której bym nigdy w sobie nie podejrzewał ,że moja miłość w takiej sytuacji się pogłębia , a wręcz nadaje tej miłości inny sens ,coraz wieksza bezinteresowność . Moja żona często mi mówiła że skoro ja nie chce od niej odejść to Ona zada mi taki ból ,tak mnie zrani(czyli będą następni ,zajdzie w ciążę )że sam ucieknę. Separacji nie chcę ,to ból przezemnie mówił,jednak moja kochana żona wymaga odemnie teraz konsekwencji ,i pewnie ma rację . Jeśli możesz się odnieść do tego to proszę .
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-21, 17:12   

Ozeaszu .
Cytat:
.Odkrywam jakąś dziwną zależność ,której bym nigdy w sobie nie podejrzewał ,że moja miłość w takiej sytuacji się POGŁEBIA , a wręcz nadaje tej miłości inny sens ,coraz wieksza bezinteresowność .



Napisałem to poniższe do an33311 ( temat : zdradziłam )

Jeżeli Cię naprawdę kocha , to NIE MOŻE zostawić ( ja tak czuję ) .
Czuję , że będzie to dla Niego potwornie bolesne .
Czuję , że nie zapomni NIGDY , rana do końca życia .
Jeżeli kocha , MUSI wybaczyć , pomimo .
Może kochać jeszcze bardziej ( to moje odczucie ) .
Twoja miłość też będzie większa .

Czy Jezus nie najbardziej ukochał grzeszników ?
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 09:57   

Zastanawiałam się nad tym co pisałas Lustro, nie do końca jednak mogę się z nią zgodzić, widze inne problem...

Jeśli cos nie działa, jeśli moja „walka” o małżeństwo nie daje efektów to najzwyczajniej w świecie musze się zastanowic czy moje zachowanie się jest prawidłowe. Ozeasz z perspektywy czasu czy twoja pomoc i wybaczanie żonie coś zdziałały czy może nasiliły problem?

Jeśli coś nie działa to znaczy, to nie jest właściwe, przyjrzec się zatem musze co takiego robie źle, że mimo prób usilnych starań jednak problem narasta.
Może ta twoja rola opiekuna w tym związku nie pomaga żonie doświadczyc istoty jej problemu?
Może rzeczywiście separacja jest jakimś dla ciebie wyjściem, czasami odsunięcie się od problemu pozwala na zobaczenie z innej perspektywy samego problemu i mojego trwania w nim.
Czasami jest tak, że jak ma się silną potrzebe pomagania, to zapomina się o sobie, choć celem nadrzędnym i tak jesteś w tym ty, pomagasz zonie, ale to dobre dla ciebie, dziecka, dla trwania małżeństwa ale czy pomaga też i żonie?

Czy taka twoja postawa czegoś jej nauczyła, pozwoliła ją zmusić do osobistych przemyśleń w jaki sposób jej postępowanie wpływa na życie innych. Prawda, że człowiekowi potrzebny jest duchowy przewodnik, ktoś kto go wspiera, ale czy tą osoba w poważnym kryzysie ich obojga może być jeden z nich?
Chyba nie, potrzebuje profesjonalnej pomocy, ale na nią sama musi się zdecydować, zdecydować się może jak sama dojdzie do przeświadczenia, że swoim życiem coś traci cennego, że to ją samą niszczy i zachce coś z tym zrobić… a twoja pomoc jednostronna tylko bez jej udziału i przemyślenia, że dla niej to dobre i właściwe niczego w wasze rozwiązanie kryzysu nie wniesie,

Sprawić może tylko, iż ty nie umiejąc sobie poradzić z tym, popadać będziesz w coraz większy stres a masz przecież córke, dla której jesteś ważny i potrzebny jest jej zdrowo funkcjonujący opiekun, skoro matka w tym czasie jest troche pogubiona życiowo.

Czy separacja może coś dać, tego nie wie nikt, może dać ci tylko odseparowanie się od problemu, ale też tylko jak sam zrozumiesz swoja role w tym..
może znajdziesz jeszcze inne formy radzenia sobie z problemem, ale by tego sie dowiedzieć może wskazana jest i dla ciebie pomoc jakiego psychologa w celu radzenia sobie z tym czego doświadczasz, tak byś wybrał dla siebie najwłaściwsze rozwiązanie… dla ciebie nie dla żony…
z jej problemem możesz tylko jej pomóc w kwestii wsparcia właśnie ale za jej chęć i skłonienie do pracy nad sobą, zmiana tego jest odpowiedzialna tylko ona i tylko ona może podjąć taką decyzje, twoja pomoc nieustanna może być wręcz zła, bo osuwać od istoty problemu jaki ma.

Czy taka pomoc, która jest egoistyczną formą dbania o siebie może nie być formą walki o małżeństwo? Bo nakierowana na siebie czy może być próba zmiany myślenia i spowodować u drugiej osoby dojście do pewnych przemyśleń i potem zabranie się za siebie i praca nad soba, i co za tym idzie poprawa swojego życia, i innych?
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 10:58   

Witaj Ozaeszu!

Pisałes o terapii na ktora chodzisz? Wrociles juz na nią może?

Co do konsekwencji to zona nie chce, nie moze? sama podjac decyzji, naciska na Ciebie bys to zrobił.
Tak mi to wygląda.

Tez zdecydowalam sie na separaje nieformalna pol roku temu, nie widzialam innej opcji, chcialam odpoczac, bardzo mnie meczyła sytuacja w domu.
Nie polecam Ci tego rozwiazania, uwazam ze jest ostatecznoscią gdy juz wszelkie inne sposoby postawienia granic zawiodą...to ostateczność.
Moja sytuaca była inna, nie było trzeciej osoby. nasz rozłąka przyniosła efekt w postaci zapisania sie męza na terapię i wykazania woli naprawiania związku....a nie musiała.
Decydując sie na nią brałąm pod uwagę moziwosc zakonczenia związku przez męża.

Byłam z ta decyzja w konfesjonale i duzo sie modliłam....Duch s podpowiada co robić.

Juz po fakcie trafnosc mojej decyzji potwierdzily książki ktore polecam
malzenstwo_w_separacji_jeszcze_jest_nadzieja_na_uzdrowienie_zwiazku__gary_chapman.
i tego samego autora "Jak ocalic małżeństwo"
Ani terapautka a ni grupa moja nie zajęła stanowiska w tej sprawie i za to jestm im wzięczna...bo to moja własna decyzja i moje jej konsekwencje

Tym sie chcialam z Toba podzielić.

Jesli myslisz o separacji jako o granicy stawianej zonie...jako niezgodę na jej postępowanie.... tak Cie rozumiem...rrozważ proszę czy nie da sie jeszcze zrobić czegoś obok żony....Pan Bog dopomoże w decyzji. :-)
Pamiętam w modlitwie
P.S Odkryłam działanie sakramentaliów, zrozumialam tez ze walka toczy sie na poziomie duchowym! nie tyko emocjonalnym...ktos bardzo chce by zona była daleko od Pana Boga...( kiedys jak mi tak ktos mowił to uwazalam ze nawiedzony ;-)
Teraz widzę jak mąż łagodnieje gdy sie duzo modlę, kreślę mu znak krzyża na czole, ( tez kiedys byo to dziwaczne dla mnie(, i co jakis czas woda swiecona jest w uzyciu, codziennie skrapiam nią mieszkanie. Czy chcemy czy nie zło istnieje :realnie i osobowo.
A im blizej jestesmy pana Boga tym częsciej "skubie" nas i małzonków.
Dobrze ze jest Jezus Chrystus. :-D
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 12:37   

"bywalec"]Jeśli cos nie działa, jeśli moja „walka” o małżeństwo nie daje efektów to najzwyczajniej w świecie musze się zastanowic czy moje zachowanie się jest prawidłowe.

Jeśli coś nie działa to znaczy, to nie jest właściwe, przyjrzec się zatem musze co takiego robie źle, że mimo prób usilnych starań jednak problem narasta.

Czy to wszystko musi być takie trudne :-P Z mojej strony patrząc jest to jedna z wersji która może być prawdziwa w danej chwili,niestety tu nic pewnego niema to nie matematyka :-P No ale poważnie,słyszałem kiedyś o zakonniku (chyba 12 wiek) który chodził na pustynię kilka kilometrów każdego dnia podlewać jakąś tam roślinę nie pamiętam jaką ,i ona wypuściła pędy ......po trzech latach .Chodził trzy lata podlewać piasek!!! i teraz przyrównam to do mojej sytuacji ,KIEDY mam uznać że moje postępowanie nie przynosi skutku ( a tak na marginesie ten zakonnik został później papieżem)albo matka Augustyna ,modliła się o syna 17lat a i tak jeśli mnie pamięć nie myli zmarła przed jego nawróceniem..Zgadzam się z tobą Bywalcu że zwykle w takich sytuacjach nie ma sensu robić coś gdy nie ma efektów , tylko do końca nie wiem czy w tej sytuacji tak jest,dla mnie to w dużej mierze kwestia zaufania Bogu w sytuacjach beznadziejnych . przepraszam ale muszę iść do pracy jak będę miał czas to napiszę \sory ale nie umiem wbić cytatu
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 13:48   

Ozeasz napisał/a:
słyszałem kiedyś o zakonniku (chyba 12 wiek) który chodził na pustynię kilka kilometrów każdego dnia podlewać jakąś tam roślinę nie pamiętam jaką ,i ona wypuściła pędy ......po trzech latach .Chodził trzy lata podlewać piasek!!! i teraz przyrównam to do mojej sytuacji ,KIEDY mam uznać że moje postępowanie nie przynosi skutku ( a tak na marginesie ten zakonnik został później papieżem)albo matka Augustyna ,modliła się o syna 17lat a i tak jeśli mnie pamięć nie myli zmarła przed jego nawróceniem..

Ozeaszu wyszukałem to w złotych myslach........

człowiek moze znieść bardzo duzo,lecz popełnia bład sądząc że potrafi znieśc wszystko..............

pozdrawiam
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 15:02   

Ozeasz napisał/a:
słyszałem kiedyś o zakonniku (chyba 12 wiek) który chodził na pustynię kilka kilometrów każdego dnia podlewać jakąś tam roślinę nie pamiętam jaką ,i ona wypuściła pędy ......po trzech latach .Chodził trzy lata podlewać piasek!!!


Sądze, że mówisz o cudzie, jeśli podlewał piasek a wyrosła roslinka, bo taka była jego wiara, że zawierzył Bogu i ten go wysłuchał
- to w tej kwestii takiego podejście do rozwiążanie twojego małżeństwa, iż wiara twoja i starania zostaną wynagrodzone to ja nie będę podważac, nie mam prawa.
Ja zas odnosze się nie do oczekiwania na cud, a cudownego doświadczenia życia innego niż masz, na które ty sam możesz wpłynąc już dziś i teraz…

Ozeasz napisał/a:
Zgadzam się z tobą Bywalcu że zwykle w takich sytuacjach nie ma sensu robić coś gdy nie ma efektów , tylko do końca nie wiem czy w tej sytuacji tak jest,dla mnie to w dużej mierze kwestia zaufania Bogu w sytuacjach beznadziejnych


W życiu jest tak, że zawsze coś nam daje jakieś nasze zachowanie nawet jak paradoksalnie to jest tylko cierpienie i krzywda
. Zaufałeś Bogu i powierzyłeś swoje cierpienie Bogu, skąd zatem niepewność czy aby słusznie? Może warto jednak w między czasie samemu też wpłynąc na swoje życie?

Bo na moje oko, to widać ogromne współuzależnienie, taki schemat przekonań, w którym uważa się, że musi się zmieniać coś w sobie, że musi się robić to tak długo aż wreście to zachowanie sprawi, że druga osoba też się zmieni, od moich starań zależy tylko czy druga strona przestanie robić coś co krzywdzi, i odmienieni będziemy toczyć życie szczęsliwe.
Może czas zaakceptować to jej zachowanie i zaprzestać nawracać wraz z zawierzeniem tej beznadziejnej sytuacji Bogu, a jak bedzie dobry Bóg chiał to dokona cudu? W takim rozumieniu odgradzasz się od cierpienia, zaczynasz żyć swoim życiem, zaczynasz reagować mniej stresowo, jesteś spokojniejszy, zyskujesz ty i dziecko bo doświadczacie innego życia tego bez ciągłego stresu i krzywdy…a jednocześnie nadal jesteś mężem tej zony, nadal trwasz w postawie mąż jednej zony, nadal wierzysz i oddajesz to cierpienie Bogu

Bo inaczej dla mnie to walka dla siebie o żone, bo inaczej nie jestem w stanie żyć bez niej, a całą ta otoczka z utwierdzaniem się, iż to z postawy bycia odpowiedzialnym za żone jest dla mnie troche szyta gruba nicią… albo ufasz Bogu, i jemu oddajesz, zawierzasz życie, wierzysz, iż cie nie zawiedzie czując przy tej postawie spokoj…albo targają wciąż Toba emocje zupełnie inne niż te, które chciałbyś by były prawdą……
Albo mam wiare, że podlewam piasek i wyrośnie roślinka, nie zerkając wciąż czy już widać zalązki albo jej nie mam i dlatego brak widocznych efektów pogłębia cierpienie i myślenie nie wiedziałem, że może być gorzej....

- mówi się ludzi dobrych, troskliwych, zawsze pomocnych nie koniecznie się szanuje i kocha
ale kolejka do nich i korzystania z ich pomocy jest długa………
 
     
Ozeasz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 15:19   

Norbert ,nie uważam się za człowieka który wszystko może ,może znieść wszystko i nie chce się z Tobą przegadywac.Terapeutka moja i żony powiedziała mi jakiś czas temu gdy jej pytałem ile jeszcze można to znosić „kiedy uznasz że już nie dasz rady „ ,ja ciągle szukam granicy miłości prawdziwej ,Bożej miłości która granic nie zna.Ją boję się tylko żebym nie poblądził,nie działał wbrew Bogu ,tym bardziej że ciągle chyba zbyt dużo „troszczę się o SWOJE życie„a chyba wiesz czym to grozi.Staram się też kierować tymi słowami że „Bóg nie daje ciężaru większego niż ten który może człowiek unieść„ jak i tymi „nie ma większej miłości nad tę gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich „
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-09-22, 15:51   

ozeasz wiem -e tam wiem (zbyt wiele powiedziane)...staram się zrozumiec co czujesz ,fragmentami to zresztą widać....

moje wytłuszczone słowa to troche takie preludium do tego co napisała bywalec-WARTE
ZASTANOWIENIA.......



opisze ci pewna histrorię (zresztą z życia)

-był facet jaki cos nawywracal ,uświadomił sobie własne winy i przwinienia,poniewaz bardzo zależało mu na naprawie relacji,zależało na miłości żony,zależało mu na samej zonie,zależało na rodzinie i dzieciach

robił wszsytko ze swojej strony by to zmienić...
ale upływał czas i nic się nie zmieniało i nadal to wszystko w martwym punkcie trwało...
jak zona odeszła uczuciami tak nie wracała.
męczyło go to strasznie ,tłukł sie między nadzieją a własną winą.

wkońcu na swej drodze skorzystał z porad psychiatry
opowiadajac mu cała swoją histore- ku własnemu zdziwieniu
usłyszał jedne słowa -jedne a jak ważne

"co pan jeszcze zrobi by zadowolic swoją żonę-a moze czas juz przestać o tym mysleć"

i to ozeaszu mówi samo za siebie


pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8