Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kocham Innego, bardzo...
Autor Wiadomość
elfic.a
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-14, 01:59   kocham Innego, bardzo...

Witam..
jestem mężatką od 10 miesięcy. To był zawsze dość specyficzny związek i nie rokował zbyt dobrze. Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ale nie potrafiłam pokochać go dopóki nie otworzyłam się na Boga i nie nawróciłam ponad dwa lata temu. Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko - zaręczyny, przygotowania, ślub. Żyłam troszcząc się o dialog z Bogiem i walcząc o to samo w konktakcie z moim chłopakiem/narzeczonym/mężem. Zawsze brakowało mi poczucie bliskiej emocjonalnej/psychicznej relacji z moim życiowym partnerem, ale sądziłam, że skoro czuję wewnętrzną zgodę na rysujące się na horyzoncie małżeństwo z nim, to pewnie znaczy to, że taka bliskość jakiej potrzebuję w relacji jest do wypracowania z pomocą Boga. Walczyłam potem (i wcześniej zresztą też) przez długie miesiące o pracowanie nad więzią w tej relacji, poczuciem bliskości, kontaktu, czując jednocześnie jak uderzam głową o ścianę i wypalając się.. Aż w końcu... zauważyłam, że zakochałam się i - co więcej - pokochałam innego mężczyznę... Zaczął się dramat, który trwa już drugi miesiąc.
Nie zdradziłam męża, ale oszalałam na punkcie tego Innego, który był kimś dla mnie bliskim już od dwóch lat i z którym codziennie widziałam się w pracy. Co gorsza.. z którym czułam i czuję więź, porozumienie. Okazało się, że on kocha mnie też...
Zasmakowałam w tej relacji tego, czego zawsze pragnełam w relacji doświadczać, a czego nigdy nie doświadczyłam w relacji z moim mężem. Zakochałam się tak mocno, jak nigdy w nikim wcześniej ( w mężu byłam krótko zauroczona...), do szaleństwa, zwariowałam na punkcie Innego..
Miałam różne myśli co dalej, zwątpiłam nawet w Boga i sens czegokolwiek.. Walczyłam wewnętrznie, bardzo.. Powiedziałam mężowi o wszystkim.. Ale relacja z Innym za bardzo mi już "smakowała", za bardzo zaspokajała pragnienia, zbyt ważny już stał się dla mnie, a pustka w relacji z moim mężem za bardzo obnażona i złość do niego, że głuchy dotąd na moje wołania.. Nie łatwo wycofać się z takiej sytuacji. Powoli obieram jednak kurs na moje małżeństwo, szukam pomocy dla nas (pokonując zgaszoną wiarę, że to ma sens), a wszystko to czuję dzięki Bogu.. Nadal czuję jednak wahanie wewnętrzne. Nie mogę poradzić sobie z uczuciami do Innego - nie czuję takich emocji i uczuć i nigdy nie czułam do mojego męża, do tego martwię się o Innego, bo wiem, że zobaczył we mnie kobietę, z którą chciałby spędzić życie i cierpi teraz... bardzo...
To wszystko jest takie...trudne, każdego dnia.. Może ktoś z Was doświadczył podobnie i wie co będzie dalej..? Może widzicie coś, czego ja nie dostrzegam..? Może macie kilka słów pocieszenia..

Za wszystko dziękuję.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-14, 09:23   

Obejrzyj na początek może "Ognioodpornego".
Zakochałaś się................ a przysięga??? przysięgałaś bezwarunkowo? czy z warunkiem:do najbliższego zakochania się???

Pomysl............Pogody Ducha
 
     
elfic.a
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-14, 09:50   

nałóg napisał/a:
Obejrzyj na początek może "Ognioodpornego".
Zakochałaś się................ a przysięga??? przysięgałaś bezwarunkowo? czy z warunkiem:do najbliższego zakochania się???

Pomysl............Pogody Ducha


Tak, oczywiście, że wiem co i jak przysięgałam. Zawsze myślałam sobie też o tym, że może zdarzyć się kiedyś taka sytuacja, że któreś z nas zakocha się w kimś innym i że będzie to trudny kryzys do przejścia. Nie sądziłam jednak, że zdarzy się to tak:
a. szybko
b. precyzyjnie, strzał wymierzony w najsłabszy punkt naszego małżeństwa i moje niezaspokojone pragnienie..
c. będzie tak zniewalające i sprawi, że po*iep*** mi się w głowie do tego stopnia, że zacznę myśleć, że może jednak się pomyliłam co do człowieka, któremu ślubowałam... Jak piszę wyżej, zaczęłam wątpić w Boga i nadal czuję, że przechodzę jakiś kryzys na tle wiary..

Pomijam już fakt, że tak zwyczajnie po ludzku, to zawsze marzyłam o tym, by tak doświadczać uczuć i emocji w stosunku do mężczyzny, jak to się dzieje wobec Innego, bez cienia wątpliwości, z wielką siłą i w oparciu o rozwijaną wcześniej nie w pełni świadomie przyjaźń.. I to jest dla mnie trudne. Pogodzenie się, że to tak nie może być dalej..
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-14, 12:50   

Jak długo znałaś swojego męża przed ślubem? długo już znasz tego INNEGO?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-14, 14:00   

Piszesz, że dwa lata temu nawróciłaś się, a jednak widzę, że :evil: wygrywa bo piszesz również, że zaczełaś obecnie wątpić w Boga.
I to jest powód Twoich problemów i rozterek. Gdybyś była cały czas blisko Boga, to nawet nie przyszłoby Ci do głowy zainteresować się tym "innym".

Nałóg poradził Ci obejrzenie filmu "Ognioodporny". Nie odpowiedziałaś czy go oglądałaś.
Jeżeli nie - to obejrzyj go koniecznie.
Jeżeli już go oglądałaś - to obejrzyj go jeszcze raz, bo chyba nie dotarł do Ciebie.

Piszesz, że wiesz co przysięgałaś ..............a po 10 miesiącach już ta przysięga nie obowiązuje???

To co przeżywasz to kryzys małżeński, jaki przechodzą wszystkie małżeństwa w taki lub inny sposób. Jednych spotyka on wcześniej - innych póżniej.
Od Ciebie zależy czy kryzys jaki spotkał Wasze małżeństwo przyczyni się do jego umocnienia czy też będzie początkiem jego końca.
Twój mąż ma w tej chwili mały wpływ na Twoje "zauroczenie" i to właśnie Ty, a nie on stajesz przed egzaminem dojrzałości, miłości i wiary.
To Twoje działania przyniosą w przyszłości rezultaty. Jakie?............to już w Twoich rękach.

"Mój mąż jest dobrym człowiekiem" - słowa, które piszesz usłyszałem kiedyś od żony w poradni małżeńskiej, rozpoczynając odpowiedź na pytanie psychoterapeuty: "dlaczego chce pani rozwieść się z mężem?".

Jak można chcieć odejść od męża, o którym mówi się, że jest dobrym człowiekiem?
Jest dobrym, ale "Inny" jest lepszy?..............a jak za rok spotkasz kolejnego "Innego", który będzie lepszy od swojego poprzednika, to co zrobisz?

W Twich słowach widać, że wiesz, iż brniesz w złym kierunku. To dardzo dobrze.
Fakt, że piszesz tu na forum świadczy o tym, że chcesz to jakoś wyprowdzić na włąściwe tory, ale tak normalnie, po ludzku jest to dla Ciebie trudne.
Dlatego też sprubój tę walkę z :evil: poprowadzić wspólnie z Bogiem.

Nie zdradziłaś męża i nie rób tego, bo skrzywdzisz nie tylko jego ale i siebie.
Pisało tu na forum kilka osób, które zdradziły swoich współmałżonków i z ich słów wynikało, że późniejsze wybaczenie sobie samej tej zdrady jest bardzo trudne, więc nie posuń się za daleko.

Aby zrozumieć sytuację w jakiej się znalazłaś i ocenić ją trochę chłodniejszym okiem musisz się wyciszyć i zbliżyć do Boga.
Pomogą Ci w tym napewno kazania ks.Piotra Pawlukiewicza i wykłady Jacka Pulikowskiego do których linki znajdzisz tu na forum.
Gdy już trochę się wyciszysz - przyjdzie czas na pracę dla Twojego męża, aby zaczął zachowywać się tak, byś Ty mogła poczuć się prawdziwą kobietą.

Nie takiej pomocy i rady chyba oczekiwałaś ale uwierz mi, że czasami lepiej doznać szoku wcześniej niż za późno.

Jutrzejszą Mszę Świętą ofiaruję w Twojej intencji.
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-14, 22:40   

Według mnie najlepiej dać sobie spokój z tym ,,INNYM " jaki to by nie był cudowny i wspaniały, mówię to też po części z swojego doświadczenia, bo potem na nic dobrego to nie wychodzi, lepiej walczyć o swoje małżeństwo póki czas i masz możliwość i dobrze wykorzystać ten czas.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-15, 09:39   

elfic.a napisał/a:
Pomijam już fakt, że tak zwyczajnie po ludzku, to zawsze marzyłam o tym, by tak doświadczać uczuć i emocji w stosunku do mężczyzny, jak to się dzieje wobec Innego, bez cienia wątpliwości, z wielką siłą i w oparciu o rozwijaną wcześniej nie w pełni świadomie przyjaźń..


Dlaczego ten" inny" jest lepszy,wspanialszy,taki ech i ach???

bo jest widziany jako inny-bo stał w danym czasie na drodze


Dlaczego w erze rozwoju na drugi plan schodza kina

-bo w domach są sprzety kina domowego - a do nich filmy dvd

Dlaczego niektórzy w codzienności wola knajpki,restauracje,bary by coś zjeść

bo w domu by pichcic trzeba miec czas i chęci

Zatem natura człowieka staje sie dośc leniwa
-szuka wykretów
a jakich???

szybko,fajnie ,bezbolesnie i podane na tacy..........

zamiast wysiłku-uproszczenia

Takim jest włąsnie ten "inny"-nie inaczej jak podany na tacy

jaki w danej chwili, w danym czasie otworzył spragnioną nature małej dziewczynki....

dziewczynki pragnącej miłosci,przytulenia,pogłaskania,zrozumienia

dziewczynki jaka od zarania czeka

NA TA WIELKĄ MIŁOŚĆ

........miłośc -pragnienie,miłośc -fantazja,miłość -własny wymyslony obraz

Ale czy ten "inny" ma szanse sprostac temu-oczekiwaniom miłości małej dziewczynki???

dzis pewnie tak....
ale???.........
- za jakis czas..........nie wiadomo -bo może serce dziewczynki postawi nowe bariery
może nowe schody do pokonania???

no własnie ...
problemem zatem sa ci" inni" kochający bardziej lub mniej???

czy problemem jest niezbyt dorosłe serce dziewczynki..........idealizującej
miłośc i uczucie podług własnych fantazji i pragnień

p.s i sorry za zwrot" mała dziewczynka" nie jest jego celem obrazić...
w kazdym z nas drzemie natura chłopca..lub dziewczynki...to jest to coś z dawnych lat....

czego nie było,zbrakło....i gdzies sie głeboko skryło by w danym czasie znów o sobie powiedziec

JESTEM...

pozdrawiam
 
     
Sagita
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-16, 11:06   

Tak sobie czytam i nie mogę zrozumieć nijak.

Ta walka heroiczna, trwająca długie miesiące, to o co co była?
A ślub 10 miesiecy temu (!!!!) to w czasie tej walki? Przed? Po?

Piszesz rzeczy, które podnoszą własciwie włosy na głowie. Przeczytałam uważnie Twój list,

Zawsze brakowało mi poczucie bliskiej emocjonalnej/psychicznej relacji z moim życiowym partnerem, ale sądziłam, że skoro czuję wewnętrzną zgodę na rysujące się na horyzoncie małżeństwo z nim, to pewnie znaczy to, że taka bliskość jakiej potrzebuję w relacji jest do wypracowania z pomocą Boga.

czyli co? Nie było żadnej solidnej postawy do zbudowania rodziny, skoro nie było emocjonalnej więzi, to jaki charakter miała ta, która była? czysto erotyczny?.. była za to, jak mówisz "wewnętrzna zgoda" na złożenie przysięgi. Przyjrzyj sie tej wewnętrznej zgodzie - przykro to mówić, ale to wygląda tak, ze trafił się kandydat, to trzeba było skorzystać.

Masz do zrobienia trochę duchowej pracy. Zastanów się, czego chcesz, podejmij decyzję i bądź dojrzała na tyle, żeby spróbować się zmierzyć z konsekwencjami.
Jeśli zechcesz na powaznie uporać się z niefortunnym zakochaniem (zdarza się, w życiu wielu małżonków) to uporządkuj swoją relację z Bogiem. I odsuń się od tego, który stał sie zagrożeniem dla małżeństwa. W jego towarzystwie niczego nie zobaczysz we właściwych proporcjach.

Przygotuj sie na to, że taka próba dla Waszego małżeństwa może trwać długo, to czasem ciągnie się całe lata, jak już uporasz się z sobą, to będziesz musiała ponieść rany swojego męża (poczytaj posty o leczeniu zranień po zdradach).
To, co czujesz, to próba, przeczekaj, pozwól temu minąć i staraj sie nei pielęgnować w sobie projektów zwiazku z kochankiem (jak piszesz nie skonsumowanym). Eucharystia i Słowo Boże cały czas, tam są wszelkie pytania i wszelkie odpowiedzi.
To chyba jedyna rada jaka mogą dać ludzie, którzy przeszli kryzys zdrady.

Bardzo mnie uderzyło w Twoich postach, że decyzje podejmujesz w oparciu o emocje, to one Tobą kierują, nawet w sprawach wiary. To wazny etap dorastania - uświadomić sobie, że uczucia są ważne, mogą być miłe lub nie, ale dopiero rozum może zdecydować, czy zamieniasz je w dobro czy wręcz przeciwnie.

Możesz liczyć na naszą modlitwę. :-)

S.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-17, 03:19   

elfic.a napisał/a:
Nie zdradziłam męża, ale oszalałam na punkcie tego Innego, który był kimś dla mnie bliskim już od dwóch lat i z którym codziennie widziałam się w pracy. Co gorsza.. z którym czułam i czuję więź, porozumienie. Okazało się, że on kocha mnie też...
Zasmakowałam w tej relacji tego, czego zawsze pragnełam w relacji doświadczać, a czego nigdy nie doświadczyłam w relacji z moim mężem. Zakochałam się tak mocno, jak nigdy w nikim wcześniej ( w mężu byłam krótko zauroczona...), do szaleństwa, zwariowałam na punkcie Innego..


Witaj,
przeczytałam Twój post i wyczytałam z niego, że masz bardzo wiele do zrobienia. Począwszy od odkłamania siebie. Bo piszesz,że nie zdradziłaś, a tuż potem dokładny opis zdrady emocjonalnej i to bardzo daleko posuniętej.

(27) Słyszeliście, że było powiedziane: Nie cudzołóż!
(28) A ja wam mówię: każdy, kto patrzy pożądliwie na niewiastę, już popełnił z nią grzech cudzołóstwa w sercu swoim.
(29) Jeśli twe oko prawe jest ci okazją do grzechu, wyłup je i rzuć daleko od siebie; lepiej jest bowiem stracić jeden z członków ciała, niż być wtrąconym z całym ciałem do piekła.
(30) Jeśli twoja prawa ręka jest ci okazją do grzechu, odetnij ją i rzuć daleko od siebie; lepiej bowiem stracić jeden z członków ciała, niż być wtrąconym z całym ciałem do piekła.
(31) Było też powiedziane: Kto oddala swoją żoną, powinien jej dać list rozwodowy.

(Ew. Mateusza 5:27-31, Biblia Warszawsko-Praska)

Nie jestes uczciwa ani wobec siebie, ani wobec męża. Usilnie chcesz umniejszyć swoją winę, a to nie tędy droga. Uznaj swój grzech i wyspowiadaj go uczciwie jednocześnie stanowczo oddalając się od przyczyny swojego upadku.
Ksiądz tuż po Twojej przysiędze małżeńskiej wypowiedział słowa:" Co Bóg złączył , człowiek niech nie rozdziela", a Ty usprawiedliwiając się brakami emocjonalnymi rozdzielasz swoje małżeństwo i pozwalasz je rozdzielać obiektowi swoich westchnień.
Zdarzyło się, trudno to cofnąć, ale na przyszłość masz wpływ więc działaj zgodnie z tym co przysięgałaś.

Następny Twój kłopot to emocje, które 10 m-cy po ślubie winny być skierowane tylko na męża, skoro, jak piszesz, pokochałaś go po nawróceniu. Pytanie tylko, czy Ty sama rozumiesz co to jest Miłość? Bo jeśli emocje i motyle w brzuchu to jesteś w błędzie i nad tym też trzeba popracować. Miłość to decyzja, a zakochanie nie mija po 10 m-cach tylko po znacznie dłuższym czasie i przeradza się w rozumną miłość, w zdrowym związku. Dlaczego zatem stanęłaś przed Bogiem, aby przysięgać dozgonną miłość, skoro od początku wiesz,że mąż nie jest człowiekiem, który zapewnia Ci więź psycho-emocjonalną?
Więc nie bardzo rozumiem:
elfic.a napisał/a:
Walczyłam potem (i wcześniej zresztą też) przez długie miesiące o pracowanie nad więzią w tej relacji, poczuciem bliskości, kontaktu, czując jednocześnie jak uderzam głową o ścianę i wypalając się..

Co było motorem decyzji o ślubie? Jak sobie wyobrażałaś małzeństwo?
Mam wrażenie,że Twoja wiedza i wyobrażenie o życiu małżeńskim są bardzo dalekie od rzeczywistości i dlatego masz dziś takie problemy. To oczywiście wszystko da się z bożą pomocą naprawić, ale warunkiem jest stanowcza decyzja zawrócenia z drogi dwuznaczności i oszukiwania siebie.
Trwając w postawie jaką opisujesz, robisz największą krzywdę sobie, nie mówiąc już o mężu czy dalszym otoczeniu. Niszczysz w sobie naturalną barierę, która broni małżonków przed deptaniem jedności małżeńskiej. Zadajesz sobie rany serca, które leczyć będziesz latami i w sytuacjach trudnych mogą się odnawiać, a do tego ryzykujesz zniszczeniem zaufania swojego męża.
Zachęcam Cię do podjęcia regularnej Adoracji i powierzania Jezusowi , podczas niej, wszystkich swoich problemów, prosząc o pomoc w oddaleniu złych emocji, niepożądanych zachowań, trwałe oddalenie się od przyczyny Twoich westchnień pozamałżeńskich. Proś Boga, aby uwolnił Twój umysł, emocje, pamięć i wyobraźnię od wspomnień, obrazów i doznań jakie oddalają Cię od sakramentalnego małżonka i ciągną Cię w stronę niszczącego małżeństwo zachowania i odczuć. Powierz się Maryi, niech Cię wspiera w decyzji odizolowania się od " przyjaciela" i uniemożliwi przypadkowe spotkania z nim. Gdy będziesz miała w sercu prawdziwą potrzebę wsparcia to Niebo nie odmówi Ci pomocy i choć będzie trudno odnajdziesz prawidłową drogę w życiu mażeńskim.
Życzę Ci wytrwałości w prostowaniu życiowych zawijasów. :-D

Myślę jednak,że potrzebujesz terapii u psychologa, która pomoże Ci uporać się z emocjami i nauczy poprawnej komunikacji z małżonkiem. Odpowiednie formułowanie i wypowiadanie swoich potrzeb w każdej dziedzinie pomoże Ci lepiej porozumieć się z mężem i zbliżać się do tego stanu jakiego dziś najbardziej Ci brakuje w waszym związku. :-D
 
     
robert1973
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-22, 00:32   

elfic.a,

W przypadku mojego małżeństwa przed rozwodem było tak:


Wspólna rozmowa z miejscowym zaprzyjaźnionym księdzem proboszczem. Żona, przeżywała fascynację "Innym", ale ukrywała ten fakt przede mną, twierdząc, że już mnie nie kocha. Proboszcz wyczuł sytuację romansu żony i zawyrokował:
"Twoja żona dostrzegła piękne, dojrzałe, soczyste jabłko. Zerwała je chciwie z gałęzi. Potem okaże się, że po drugiej stronie tego pięknego owocu będzie dziurka, którą wydrążył robaczek. Jabłko przestanie być już takie atrakcyjne, jak wtedy gdy wisiało na gałęzi".
Dokładnie tak to się skończyło. Wiele złego się przez ten czas stało, nastąpił kompletny rozpad małżeństwa, rozwód i ... "Inny" poszedł w swoją stronę.
Polecam także obejrzeć stary polski film "Matka Joanna od aniołów", szczególnie końcówka filmu- ku przestrodze.

elfic.a !!!
Zakazany owoc smakuje ponoć najlepiej, ale tylko przez chwilę, później pozostaje GORYCZ!!! Zdecydowanie odradzam!!! NIE WARTO!!!

Walcz o Wasze małżeństwo, to jest czas próby dla Ciebie!!! Zły próbuje Cię zwieść i oszukać! Nie daj się! Oddaj wszystko Bogu i módl się, pamiętaj o Spowiedzi i Eucharystii w tych intencjach. Zapomnij o "Innym", to tylko podstęp Kusego!
Modlę się za Ciebie.
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-22, 11:58   

Dobrze powiedziane, zgodzę się w 100% daj sobie spokój z tym INNYM póki masz czas!
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-23, 17:58   

Elfica dziękuję za Twój post. Pewnie już tego nie przeczytasz, bo mam wrażenie, że zniknęłaś z forum, po wypowiedziach.

Myślę, że całkiem podobnie miała moja żona. Ona też mam wrażenie, że wyszła za mąż, bo się trafił przyzwoity kandydat. Też twierdzi, że nie zaspokajałem jej potrzeb emocjonalnych, że myślała, że będzie dobrze, że jakoś się ułoży, że pewne rzeczy się rozwiną. I pojawił się ktoś inny: przyjaciel, który świetnie rozumie itd.

Może tak jest, może miała pecha, że na mnie trafiła, a kochanek ma żonę i dzieci. Może zbudowaliby cudowny związek i żyli długo i szczęśliwie. Może...

Ku przestrodze: efekt romansu żony jest taki, że żyje sama z dwójką dzieci, jednym ze mną i drugim z kochankiem, a kochanek żyje z żoną i swoimi dziećmi. Za często u dziecka się chyba nie zjawia. Nie wiem. Może żona jest szczęśliwsza teraz sama niż ze mną. Może...

Mam też koleżankę, którą spotkało to samo co Ciebie. Jak to określiła niesamowita chemia i w ogóle super. Wyrwała się z tego. Choć cały czas miała kontakt (praca). Po kilku miesiącach stwierdziła, że on to jednak nie jest taki wspaniały.

Pewnie sama znasz wiele takich historii.

W domu wpoili mi żeby być przyzwoitym. Bądź przyzwoita.
 
     
robert1973
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-23, 20:34   

[quote="nałóg"]Obejrzyj na początek może "Ognioodpornego".


Obejrzałem ten film. Bardzo wzruszający, ale wielce pouczający. Sam na siebie mogę spojrzeć z innej perspektywy po obejrzeniu tego jakże prawdziwego filmu. Polecam wszystkim! Może warto go bardziej zareklamować na tym (i nie tylko) forum.
Pozdrawiam
 
     
renia
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-23, 20:50   

Elfica
To co teraz przeżywasz to kłamstwo szatana. Uczucia i emocje są bardzo łatwym polem do manipulacji. Bazuje na nich każdy kto chce kimś manipulować. Wiem, że teraz mało racjonalnych argumentów do ciebie trafi, przeżyłam coś podobnego. Jeżeli nie potrafisz skończyć z tym "Innym" ze względu na wiarę i miłość do Boga, który już 2000 lat temu oddał życie za twój grzech, to może pomoże ci strach, przed tym co już w niedługiej przyszłości może cię czekać...przez wieczność.
http://www.youtube.com/watch?v=ujCkaNy55Nw
Powyżej masz link do świadectwa pewnego amerykanina, który przeżył rzeczywistość piekła.
Wstrząsające świadectwo, które podobnie jak u Glorii Polo, siostry Faustyny Kowalskiej i wielu innych którzy przeżyli rzeczywistość piekła, pokazuje co czeka nas po "tamtej" stronie jeżeli nie zmienimy życia i nie oddamy go całkowicie Jezusowi

Mnie to pomogło uporać się z uczuciem do kochanka i utwierdziło mnie w wierze. mam nadzieję , że tobie też pomoże.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9