Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dowód na to , że można wygrać dla Jezusa
Autor Wiadomość
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-01, 21:54   Dowód na to , że można wygrać dla Jezusa

Witam Wszystkich
Większość z Was mnie nie zna – jedynie starzy forumowicze – czerpałam z tego wspaniałego miejsca od końca 2005 roku przez rok 2006 , może jeszcze początek 2007 ; szczerze powiem już nie pamiętam . Poznałam tu wielu wspaniałych ludzi , których przyjaźni doświadczyłam i doświadczam nadal w realu .Wróciłam tu na forum bo kiedyś sobie obiecałam , że nie spocznę dopóki nie napisze tu świadectwa . Tyle że dziś to co chcę napisać nazwę jednak tylko „dowodem na to , że można wygrać dla Jezusa” .

Zaczęło się standardowo : obopólne niezrozumienie , brak komunikacji w małżeństwie , różnica oczekiwań , dwoje dzieci – jedno malutkie i ta Pani .
Rozstanie z mężem .
Moj powrót do Boga .
Odnalazłam to forum i czytałam, czytałam , czytałam aż nabrałam odwagi by napisać . Tu hołd składam naszej Kasi , która już do nas nie pisze ale z pewnością z nami Jest – jej posty pozwalały mi oddychać . I tak się to zaczęło … Codzienna Msza Sw – na której wylewałam łzy , oczyszczałam serce , błagałam Boga o litość , o ulgę w cierpieniu i o powrót męża .
Niekończące się e-maile i posty z Majka , Zuzką . Rozmowy na gg z Natą i Sylicą - dziewczyny jesteście wspaniałe ! Potem przyszła kolej na rekolekcje i rozwój wewnętrzny – moja kochana Ola z Zielonej Góry wie o czym piszę . Był też Lesniów – ten pierwszy raz :mrgreen: ( Rot – jeszcze raz Ci dziękuje za wszystko ;-) ) i wakacje w Polanicy ( Tadeusz namówił i było super - pozdrawiam Was Kochani wszystkich ) . Sprawy z mężem nie uległy zmianie , poza jakimś postępem w komunikowaniu się w tematach obowiązkowych czyli dzieci .
Paweł nie wrócił i nie mam co liczyć , że zrobi to w najbliższym czasie .Dwa lata temu wystąpił o rozwód bo Pani była w ciąży . Nie będę rozpisywać się na temat szczegółów , w każdym razie miał adwokata i bzdury podane w pozwie jako przyczyna rozpadu małżeństwa – no i oczywiście moja wina . Pomimo tego , że byłam już "poukładana" w tej mojej sytuacji , sprawa rozwodowa nie była dla mnie łatwa ( ukłony w stronę kochanej Ag2 , która spojrzała fachowym okiem na moja odpowiedź na pozew i pouczyła jak to wszystko będzie w sądzie wyglądać – uściskam w realu rzecz jasna ;) ) .

Na krótko przed pierwszą sprawą rozwodowa poszłam na modlitwy Odnowy w Duchu Św prosząc w sercu o słowo – co robić , czy mój upór ma sens , czy warto szarpać się skoro i tak sytuacja jest beznadziejna . Odpowiedź przyszła , ksiądz , który przewodniczył spotkaniu skomentował to mniej więcej tak : Nie wiem dlaczego dziś takie słowa Pan nam przekazuje , nie bardzo to rozumiem , bo do dzisiejszej ewangelii nie pasują i w ogóle ciężkie działo (dokładnie tego określenia użył ) Pan nam tu wytoczył . Słowo pochodziło z Księgi Ezechiela 3 ; 16-21 i po przeczytaniu już wiedziałam że jest to słowo dla mnie . Czytajcie je Wszyscy ! Przyjęłam je do serca i odtąd pomimo wielu później wątpliwości co do tego rozwodu – zgody lub nie - wiedziałam ,że muszę stać na straży Dobra a nie grzechu , że to taka moja mała wojna , wojna dla Jezusa i dla mojej duszy .

Wiele łez przepłakałam później buntując się ze sobą w sercu ( Andrzeju Ty mi poświęciłeś swój czas i wisieliśmy sporo na telefonie – dlatego tez postanowiłam że tu napiszę, o to prosiłeś ; Elu z Wrocławia bez Ciebie ta rozmowa nigdy by się nie odbyła ;) ) , zastanawiałam się czy moja niechęć dla rozwodu nie wynika przypadkiem z czystej złośliwości ,czy to nie szpilka , którą chcę ukłuc męża , oj wiele wiele mieszał w sercu moim ZŁy . Ostatecznie jednak od samego początku utrzymywałam , ze nie chcę rozwodu ze względu na moją miłość do męża oraz Wiarę , którą wyznaję i w której braliśmy ślub , postanowiliśmy wychować dzieci . Przeszłam przez dwukrotne wyjazdy do RODK oraz kilka spraw w sądzie . O tyle ułatwione (ukłony do wszystkich Aniołów Stróżów z Nieba i Ziemi szturmujących Niebo w mojej intencji ) , że mąż na sprawy z UK nie przyjeżdżał a adwokat nie był zbytnio do sprawy przygotowany . Ostatecznie - sprawa zakończyła się w lipcu tego roku . MĄŻ NIE DOSTAŁ ROZOWDU mimo iż : nie jesteśmy razem od ponad 5 lat , nie kocha mnie , ma dziecko z inną kobietą , nic nas już nie łączy , on mieszka za granica i nie ma po ludzku rzecz ujmując szans na nic .

Szczerze mówiąc , w sercu byłam przekonana , że jadę do sadu by usłyszeć , że jestem rozwódką ,tak , tak ja sama nie wierzyłam że wygram . Zabrałam ze sobą koleżankę by móc się na niej oprzeć gdy już będzie po wszystkim (uznania za cierpliwość wyczekiwania mnie na korytarzu sądowym moja E. - cóż to była za mina gdy usłyszałaś , że mnie nie rozwiedli :)) ! ) . Ważne jednak dla mnie było to , że po raz kolejny powiem : nie zmieniałam zdania – nie zgadzam się na rozwód . Nie ukrywam , że sędzina jak i ławnicy ( nie mówiąc już o prawniku mojego męża , który za dużo naoglądał się serialu Aly McBeal ) patrzyli na mnie jak na zjawisko nie z tej ziemi , kobietę szaloną / choć badania w RODK tego nie potwierdziły ;) / , upartą , niemądrą (rozwód ze strony czysto prawnej był dla mnie najbardziej korzystnym wyjściem ) . Było mi wszystko jedno . Ja , zbuntowana , trochę daleko w tym czasie od łaski Bożej , poważna kobieta na stanowisku - po ludzku robiłam z siebie totalną kretynkę na sali sądowej ! W imię czego ???? – zdawało się że ich oczy krzyczą - kobieto ocknij się – halo tu ziemia !

Ano w imię mojej WIARY i wierności już nie tyle mężowi co Jezusowi . WARTO BYŁO !!!! Ogromną nagrodą za to zdawałoby się upokorzenie mnie jako kobiety – było uzasadnienie wyroku . Mąż nie rozumiał , co się stało – sędzina tłumaczyła ……… ( Ludziska módlcie się o dobrych , sprawiedliwych sędziów dla wszystkich małżeństw trafiających do sądu ! ) .
Moja pierwsza myśl gdy usłyszałam decyzję sądu była : Jezu wygrałeś ! Byłam tutaj tylko Twoim narzędziem …… Nie ja wygrałam ale Ty !
Do dziś tak myślę : zważywszy na moje rozterki , wątpliwości , bunt przed Panem Bogiem ( Tadeusz czasem mnie wysłuchiwał , Agnicha i Ola werbowały towarzystwo do modlitwy ) - nie ja wygrałam . Kochani Moi – myślę , że Wy też macie w tym swój znaczny udział jako żołnierze Jezusa . Dziękuję Wam za wszystko , każdą chwilę , którą mi poświęciliście by wygrać tę batalię .

Odreagowywanie stresu po rozwodzie trochę trwało – ostatecznym zwieńczeniem tego było spotkanie w sieci kolejnego człowieka – mężczyzny /N.Ł. wybacz, że nie napiszę tu całego nicka ;) / , z którym dłuuuugie rozmowy nauczyły mnie odkryć siebie na nowo . Okazało się , że przechodził przez piekło zdrady jak wielu z nas . Nie wiem czy tu kiedykolwiek zajrzy ale wiem , że przynajmniej zastanowi się zanim podejmie ostateczną decyzję …… .

Dziś poszłam do kościoła , uklęknęłam i po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam ,że pustynia po której pozwolił mi błądzić w sercu Pan się kończy ………….. .

Chwała Panu !
Pozostaniecie już na zawsze w moim sercu i modlitwach .
Ostatnio zmieniony przez Anula 2011-08-02, 16:50, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-01, 22:21   

Chwała Panu
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-01, 22:50   

niesamowite
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-01, 22:53   

Chwała Panu
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-02, 00:48   

Bogu niech będą dzięki. :mrgreen:
 
     
Dak78
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-02, 15:36   

Chwała Panu
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-02, 16:51   

Anula :)
pamiętam Ciebie i Twoją historię... Bardzo się cieszę, że wywalczyłaś sobie (bo to ciężka walka) spokój wewnętrzny...

Ściskam mocno
Bajka
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-08-02, 21:08   Re: Dowód na to , że można wygrać dla Jezusa

Anula napisał/a:


Na krótko przed pierwszą sprawą rozwodowa poszłam na modlitwy Odnowy w Duchu Św prosząc w sercu o słowo – co robić , czy mój upór ma sens , czy warto szarpać się skoro i tak sytuacja jest beznadziejna . Odpowiedź przyszła , ksiądz , który przewodniczył spotkaniu skomentował to mniej więcej tak : Nie wiem dlaczego dziś takie słowa Pan nam przekazuje , nie bardzo to rozumiem , bo do dzisiejszej ewangelii nie pasują i w ogóle ciężkie działo (dokładnie tego określenia użył ) Pan nam tu wytoczył . Słowo pochodziło z Księgi Ezechiela 3 ; 16-21 i po przeczytaniu już wiedziałam że jest to słowo dla mnie . Czytajcie je Wszyscy ! Przyjęłam je do serca i odtąd pomimo wielu później wątpliwości co do tego rozwodu – zgody lub nie - wiedziałam ,że muszę stać na straży Dobra a nie grzechu , że to taka moja mała wojna , wojna dla Jezusa i dla mojej duszy .

Wiele łez przepłakałam później buntując się ze sobą w sercu (Andrzeju Ty mi poświęciłeś swój czas i wisieliśmy sporo na telefonie – dlatego tez postanowiłam że tu napiszę, o to prosiłeś ; Elu z Wrocławia bez Ciebie ta rozmowa nigdy by się nie odbyła ;) ) , zastanawiałam się czy moja niechęć dla rozwodu nie wynika przypadkiem z czystej złośliwości ,czy to nie szpilka , którą chcę ukłuc męża , oj wiele wiele mieszał w sercu moim ZŁy . Ostatecznie jednak od samego początku utrzymywałam , ze nie chcę rozwodu ze względu na moją miłość do męża oraz Wiarę , którą wyznaję i w której braliśmy ślub , postanowiliśmy wychować dzieci . Przeszłam przez dwukrotne wyjazdy do RODK oraz kilka spraw w sądzie . O tyle ułatwione (ukłony do wszystkich Aniołów Stróżów z Nieba i Ziemi szturmujących Niebo w mojej intencji ) , że mąż na sprawy z UK nie przyjeżdżał a adwokat nie był zbytnio do sprawy przygotowany . Ostatecznie - sprawa zakończyła się w lipcu tego roku . MĄŻ NIE DOSTAŁ ROZOWDU mimo iż : nie jesteśmy razem od ponad 5 lat , nie kocha mnie , ma dziecko z inną kobietą , nic nas już nie łączy , on mieszka za granica i nie ma po ludzku rzecz ujmując szans na nic .

Szczerze mówiąc , w sercu byłam przekonana , że jadę do sadu by usłyszeć , że jestem rozwódką ,tak , tak ja sama nie wierzyłam że wygram . Zabrałam ze sobą koleżankę by móc się na niej oprzeć gdy już będzie po wszystkim (uznania za cierpliwość wyczekiwania mnie na korytarzu sądowym moja E. - cóż to była za mina gdy usłyszałaś , że mnie nie rozwiedli :)) ! ) . Ważne jednak dla mnie było to , że po raz kolejny powiem : nie zmieniałam zdania – nie zgadzam się na rozwód . Nie ukrywam , że sędzina jak i ławnicy ( nie mówiąc już o prawniku mojego męża , który za dużo naoglądał się serialu Aly McBeal ) patrzyli na mnie jak na zjawisko nie z tej ziemi , kobietę szaloną / choć badania w RODK tego nie potwierdziły ;) / , upartą , niemądrą (rozwód ze strony czysto prawnej był dla mnie najbardziej korzystnym wyjściem ) . Było mi wszystko jedno . Ja , zbuntowana , trochę daleko w tym czasie od łaski Bożej , poważna kobieta na stanowisku - po ludzku robiłam z siebie totalną kretynkę na sali sądowej ! W imię czego ???? – zdawało się że ich oczy krzyczą - kobieto ocknij się – halo tu ziemia !

Ano w imię mojej WIARY i wierności już nie tyle mężowi co Jezusowi . WARTO BYŁO !!!! Ogromną nagrodą za to zdawałoby się upokorzenie mnie jako kobiety – było uzasadnienie wyroku . Mąż nie rozumiał , co się stało – sędzina tłumaczyła ……… (Ludziska módlcie się o dobrych , sprawiedliwych sędziów dla wszystkich małżeństw trafiających do sądu !) .
Moja pierwsza myśl gdy usłyszałam decyzję sądu była : Jezu wygrałeś ! Byłam tutaj tylko Twoim narzędziem …… Nie ja wygrałam ale Ty !

..............

Dziś poszłam do kościoła , uklęknęłam i po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam ,że pustynia po której pozwolił mi błądzić w sercu Pan się kończy ………….. .

Chwała Panu !
Pozostaniecie już na zawsze w moim sercu i modlitwach .


Chwała Panu! :)

Ten fragment ks. Ezechiela, o którym pisze Ania, to:

16 A gdy upłynęło siedem dni, Pan skierował do mnie to słowo: 17 «Synu człowieczy, ustanowiłem cię stróżem nad pokoleniami izraelskimi. Gdy usłyszysz słowo z ust moich, upomnisz ich w moim imieniu. 18 Jeśli powiem bezbożnemu: "Z pewnością umrzesz", a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew. 19 Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej drogi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie. 20 Gdyby zaś sprawiedliwy odstąpił od swej prawości i dopuścił się grzechu, i gdybym zesłał na niego jakieś doświadczenie, to on umrze, bo go nie upomniałeś z powodu jego grzechu; sprawiedliwości, którą czynił, nie będzie mu się pamiętać, ciebie jednak uczynię odpowiedzialnym za jego krew. 21 Jeśli jednak upomnisz sprawiedliwego, by sprawiedliwy nie grzeszył, i jeśli nie popełni grzechu, to z pewnością pozostanie przy życiu, ponieważ przyjął upomnienie, ty zaś ocalisz samego siebie».

Aniu, sytuacja wcale nie jest beznadziejna. Na pewno nie będzie beznadziejna po nawróceniu męża! Kto prawdziwie kocha Boga i ludzi będzie wiedział, że żona (ta jedyna legalna przed Bogiem) po Bogu jest najważniejsza. Ale taka miłość i rozumienie rzeczy wymaga prawdziwego nawrócenia. Warto na temat powrotów mężów i żon ze związków niesakramentalnych, w których są dzieci przeczytać tekst o. Jacka Salija OP "Łaska sakramentu małżeństwa po rozwodzie", który zamieściłem na stronie www.ojacek.sychar.org .

Oto końcowy fragment tego tekstu o. Jacka Salija:

I jeszcze jedno świadectwo. Przytaczam je głównie ze względu na trzy postawione na końcu pytania, pytania płynące z poczucia dotkliwej krzywdy, a brzmią one jak najcięższe oskarżenie:


Cytat:
W związku sakramentalnym jestem od osiemnastu lat. Mamy czwórkę dzieci. (...) Od ośmiu lat sama wychowuję dzieci. Obecnie jestem po jednostronnym rozwodzie cywilnym, tzn. bez mojej zgody. Mąż żyje w niesakramentalnym związku z inną kobietą, z którą ma dwójkę dzieci. Po orzeczonym rozwodzie cywilnym zastanawiałam się, co dalej? Jak ma wyglądać moje życie i dzieci? Szukałam. Zadawałam sobie wiele pytań. W roku 2006 znalazłam swoje miejsce w Kościele. Znalazłam Wspólnotę Trudnych Małżeństw SYCHAR, której celem jest dążenie małżonków do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa. Modlę się o to i czekam na powrót męża. Pragnę być wierna Panu Bogu i swojemu mężowi. Pomimo trudu, jakiego doświadczam, wiem, że nie jestem sama. Jest blisko mnie Jezus, którego miłość i opiekę odczuwam każdego dnia. [Stawiam sobie trzy pytania:]
1. Czy mój ukochany mąż ma moralne prawo usprawiedliwiać swoje pozostawanie w niesakramentalnym związku względem na wychowanie dzieci?
2. Czy dzieci w niesakramentalnym związku męża są przeszkodą, żebyśmy mogli się ze sobą pojednać i do siebie wrócić?
3. Jakie jest zdanie Kościoła katolickiego – wskazanie moralne – w tej konkretnej sytuacji i podobnych?

Żeby sobie utrudnić odpowiedź, pytanie pierwsze przeformułujmy następująco: Czy w przypadku, kiedy małżeństwo sakramentalne jest bezdzietne, współmałżonek (mąż albo żona) mający nieślubne dziecko ma moralne prawo, ze względu na dobro dziecka, pozostać w związku niesakramentalnym z jego współrodzicem? Otóż nie ma takiego prawa. Bo nie godzi się osoby, której ślubowało się dozgonną miłość, porzucać tak jakby była już tylko jakąś niepotrzebną rzeczą.

Ale nieślubne dziecko też jest osobą! I to szczególnie bezbronną i potrzebującą opieki! Oczywiście. Jednak nie powinno się nigdy zdradzać współmałżonka, nie powinno się mieć nieślubnych dzieci. Owszem, ponieważ to dziecko jednak już jest, rozumie się samo przez się, że powinno się je przyjąć z miłością. Czy jednak okazywanie miłości dziecku poprzez jeszcze głębsze podeptanie miłości małżeńskiej, jaką się ślubowało, jest właściwym sposobem okazywania mu miłości? Wypowiedzi publikowane na stronach Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR pełne są rzetelnych poszukiwań takiej miłości okazywanej dziecku nieślubnemu, która daje się pogodzić z odbudową sakramentalnego małżeństwa jego ojca lub matki.

Co do pytania trzeciego, wydaje się, że ani nie jest to pytanie retoryczne, ani też nie jest ono niesłusznym przyczepianiem się do Kościoła. Swoją oficjalną naukę na ten temat Kościół głosi bez wykrętów i bez rozmiękczania – jak chociażby w cytowanej tu wypowiedzi Katechizmu Kościoła Katolickiego. Wydaje się jednak, że również gorący katolicy – a nawet ci księża, którzy pragną ściśle trzymać się nauki Kościoła – niekiedy ulegają, zazwyczaj bezwiednie, duchowi tego świata i nie mają odwagi podtrzymywać nadziei na odbudowanie sakramentalnego małżeństwa w sytuacjach szczególnie beznadziejnych.

Na pewno warto czasem o tym pomyśleć. Na pewno warto wziąć pod uwagę, że może właśnie ja powinienem wyznać: „mówię bom smutny i sam pełen winy”.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-02, 21:47   

Anula,
czytam i płaczę....
i znowu czytam...i łzy ciekną same...
ale to łzy radości...że odnalazłaś pokój!...że Jesteś taka dzielna!...że dałaś się prowadzić Bogu- pomimo że było czasem ciężko!...że skoczyłaś w Jego otwarte ramiona w najtrudniejszych momentach i dałaś się po prostu prowadzić!...

I wdzięczność, że Bóg postawił mi Ciebie na drodze...że mogę (choć z daleka) być świadkiem Twojej DROGI - WSPANIAŁA KOBIETO!

Przytulam Cię mocno! <3 (mam nadzieję, że wkrótce już w realu :mrgreen: )
agnicha
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-03, 05:41   

Anulka - i ja się cieszę, że czujesz spokój. Bóg z Tobą :-)
 
     
n_tesia4
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-03, 20:09   

Anula...........Pan niech Cię wspiera i umacnia. Chwała Mu za wszystko
 
     
ewulek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-05, 14:46   

Chwała Panu :lol: :lol: :lol:
dobro zawsze zwycieża zło :lol:
 
     
Ania z ZG
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-07, 17:24   

Witam!
Na forum jestem nową osobą, ale w tym roku zaczęłam chodzić na spotkania Wspólnoty Sychar w moim mieście. Osoby, które poznałam, dodają mi sił przez modlitwę , rozmowy, rady, sms-y, czy nawet wspolne imieniny, urodziny i inne miłe spotkania. Jestem w trakcie sprawy o separację, gdyż mój mąż odszedł do innej kobiety pozostawiając mnie z dwiema naszymi córeczkami. Mieliśmy 2 sprawy w sądzie. Mąż chce rozwodu z mojej winy, bo za żadne skarby nie chce uzznać, że to on nas zdradził i opuścił. Ja wystąpiłam o separację, gdyż potrzebuję prawnie uregullować moją sytuację. Jestem przeciwna rozwodom,a wynika to z faktu, że przysięgaliśmy sobie w obliczu Boga.Przed drugą sprawą mąż namawiał mnie na ugodę, proponując rozwód bez orzekania o winie, obietnice, że będzie więcej płacić na dzieci,że da mi do wyłącznej ddyspozycji nasze lokatorskie mieszkanie. Nie zgodziłam się, choć łatwo nie było. Nawet za cenę trudności finansowych, które mnie czekają.Obecnie nie pracuję, jestem na stażu z Urzędu Pracy, sama się o niego wystarałam. Staż potrwa s sumie 6 miesięcy.Mąż wie, że jestem od niego uzależniona finansowo i próbuje to wykorzystać, dając mi obecnie 700 zł na 2 dzieci.Propozycja wydawała się tak po ludzku kusząca, wyższe alimenty- twierdził, że da 1200 zł na 2 dzieci, prawo do zasiłku rodzinnego po uprawomocnieniu wyroku, teraz przepada mi 240 zł. co miesiąc, bo mamy córcię z orzeczeniem o niepełnosprawności, więc jest dodatek. Do tego uniknięcie ,,prania brudów". Powiedziałam, że nie zgadzam się na rozwód, bo jako katoliczka tego rozwiązania nie akceptuję. Nasłuchałam się kłamstw na swój temat, które pod przysięgą mówili moi teściowie...Bardzo bolało i boli. Jednak, kiedy przeczytałam Twoje świadectwo, widzę, że dobrze robię...Zaufałam Bogu. Moja wspólnota razem ze mną modliła się do św. Rity i św. Judy Tadeusza, modliła się też moja chrzestna i nadal to robimy.Pomimo tego, że finansowo nie jest mi łatwo, psychicznie też nie, to trwam przy swoim. Separacja stwarza nam szansę powrotu, stwierdza, że nadal jesteśmy małżeństwem, tylko razem nie mieszkamy.Czasem ludzie się dziwią, że nie chcę dać mężowi rozwodu, skoro ma inną kobietę i nie chce do mnie wrócić.Nadal noszę obrączkę, a nad nią srebrny różaniec, który mi przypomina o codziennej modlitwie. Codziennie proszę na różańcu, by Bóg dał Wojtkowi łaskę zerwania z grzesznym życiem i czekam w wwierności jemu i Bogu. Ostatnio Gosia z mojej wspólnoty przesłala mi ciekawy artykuł z Miłujcie się o wierności. I wiesz co mnie najbardziej ruszyło, ze Bóg pozostanie mi wierny, gdy i ja wierności dochowam. Nie opuści mnie w chwilach trudnych.
.Aniu!
Posta pisałaś w dniu naszej 13 rocznicy ślubu i w przddzień drugiej sprawy w sądzie. Kolejna 18. 10. 2011 r, zeznania kochanki męża i być może przesłuchanie nas.. Dziękuję Bogu, że trafiłam na Twoją wypowiedź, bo ona mnie utwierdza w przekonaniu, że warto walczyć, by nie orzekano rozwodu.Choć po ludzku jest to trudne, często niezrozumiałe dla innych. Pomódl się w mojej intencji. A Olę z Zielonej Góry znam osobiście, chyba to ta sama osoba, o której piszesz. Też mi pomaga i cała nasza wspólnota z ks. Darkiem na czele.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-08, 13:18   

Moi Drodzy
Wszystkim Wam z całego serca dziękuję za słowa otuchy , przyjaźni .....

Andrzeju - dziękuję za dodatkowe pokrzepienie - wszystko w rękach Pana .

Anno z ZG - z pewnością to ta sama Ola :) , z pewnością !

Nie poddawaj się ! U mnie tez diabeł mieszał i miesza zawsze przy finansach . Sw Juda Tadeusz swego czasu bardzo o mnie dbał :) . Kiedy zostałam sama byłam w bardzo trudnej sytuacji finansowej . Wszystko się poukładało . Wszystko . Wiele razy chciałam odpuścić - ale jedyne czego sie trzymałam to Jezus - bo On mnie kocha , bo On mnie podniósł z kolan , bo On jest Miłością - jak Mu więc nie dotrzymać słowa ?????? Nie załuję ani trochę że wydawałam się innym idiotką ... raczej dziękuję Panu Bogu za to , że miałam szansę pokazać Mu , że go kocham , choć upadam ..... .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9