Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
emocje i ich wypieranie....nie mozna odpisać w temacie
Autor Wiadomość
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-16, 23:13   

bywalec napisał/a:


nawiasem mówiąc ludzie stosuja rózne mechanizmy obronne jako metode zmniejszenia lęku, frustracji i poczucia winy i jeśli są etapem przejściowym to
pełnią funkcje przystosowawczą i niezbędną do zaakceptowania nowej sytuacji
, jest do zupełnie zdrowy ludzki objaw


Serdecznie witam:)
Zaciekawiło mnie to co napisałaś...
Właśnie przyszło mi cos do głowy... :roll:
hm...mowa o wypieraniu emocji bolesnych.
Bo jesli człowiek wypiera bolesne emocje związane np z cierpieniem jako mechanizm obronny, to czy wobec tego nie jest to zabójcze nawet na krótką metę?

Przytocze tekst ks.Dziewieckiego dosyć ciekawy:

"Stany emocjonalne są czymś więcej niż tylko źródłem informacji. Niosą ze sobą także energię i mobilizację do działania w kierunku pozytywnym i do powstrzymywania się od działań szkodliwych. Gdy czynimy coś właściwego, to towarzysząca temu satysfakcja emocjonalna mobilizuje nas, by dalej tak postępować. Z kolei naszym niewłaściwym zachowaniom czy zaburzonym więziom towarzyszy niepokój, ból, gniew, a czasem nawet rozpacz. Powtórzmy jednak, że takie bolesne przeżycia nie są niepotrzebnym cierpieniem czy nieszczęściem, lecz ważną informacją, która stwarza człowiekowi szansę na przezwyciężenie niekorzystnej sytuacji. Właściwie wykorzystywane emocje stają się zatem cennym „przyjacielem”, który nas informuje o naszej sytuacji życiowej i który jednocześnie mobilizuje nas do wykorzystania tych informacji.

Gdy ktoś unika kontaktu z własnymi emocjami, wtedy nie tylko traci szansę na zrozumienie własnej sytuacji życiowej, ale też ryzykuje, że emocje, których sobie nie uświadamia, zaczną kierować jego myśleniem i postępowaniem. Dla przykładu, jeśli ktoś przeżywa zazdrość i nie ma odwagi, by sobie to uświadomić, to taka nieuświadomiona zazdrość będzie nadal kierowała jego postępowaniem, a on sam nie będzie w stanie tego zmienić. Człowiek nie może przecież zapanować nad czymś, z czego nie zdaje sobie sprawy. Jeśli natomiast zdemaskuje swoją zazdrość, to ma szansę czuwać, by nie skrzywdzić osoby, wobec której jest zazdrosny, a jednocześnie ma szansę odkryć i wyeliminować źródło zazdrości, np. swoją skłonność do porównywania się z innymi ludźmi, albo swoją nadmierną zależność emocjonalną od danej osoby."

źródło http://www.opoka.org.pl/b...wanieuczuc.html

Pozdrawiam serdecznie:)
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-16, 23:30   

Mirela napisał/a:
Zaciekawiło mnie to co napisałaś...
Właśnie przyszło mi cos do głowy...
hm...mowa o wypieraniu emocji bolesnych.
Bo jesli człowiek wypiera bolesne emocje związane np z cierpieniem jako mechanizm obronny, to czy wobec tego nie jest to zabójcze nawet na krótką metę?


Nie, bo psychika człowieka tak działa, w sytuacjach dla niego stresujących jako etap przygotowawczy do zmian występuja mechanizmy obronne u praktycznie każdej osoby bo pełnią rolę przystosowawczą.
Mechanizmy obronne są jednak zawsze zniekształceniem rzeczywistości co za tym idzie naszego zachowana podług tego co myslimy o nowym….
Zaczynają być niebezpieczne dopiero wtedy gdy człowiek nie jest w kontakcie z tym co czuje i jak reaguje na te zmiany, wtedy stosowane nadmiernie lub nieadekwatnie do sytuacji utrudniaja należyte przepracowanie i pogodzenie się z tym.... Dobrze, gdy w zachowaniu człowieka jest cała masa mechanizmów obronnych , a ich dostosowanie jest zgodne z sytuacją
Można wówczas mówić o efektywności i braku patologii związanej z mechanizmami obronnymi.
Inaczej wpada się w kolejnym etapie braku kontaktu ze soba i rzeczywistością w nerwice, fobie i psychozy
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-16, 23:49   

Wypieranie emocji jest złe,bo jak juz pisała róża one wracają.
Czesto wypieramy je pod naciskiem,bo druga strona nalega.
W zasadzie nie wiemy do końca,czy MPola je ma za soba,przeżyła,czy wyparła.
Masz racje Mirello......bład w komunikacji.
Ja przyjełam,że ma za soba, róza,że wyparła.
Mam nadzieje,ze MPola przeanalizuje....zastanowi się.

Ps.mami juz odpowiedziała,ale niech tam....

Pozytywna miało być,nie MPola
Ostatnio zmieniony przez lena 2011-07-17, 13:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-17, 00:46   

ja odpowiem dlaczego zareagowałam i dałam plusa

reaguje jak tylko przeczytam porady mogące zaszkodzić, w tym temacie zareagowałam już na rady innego użytkownika forum, które gdyby zastosowac, wyrządzilyby ogromna i niepowetowana szkodę dziecku, i nie tylko jemu. Nie ma tu opieki moderatora psychologa a szkoda, bo forum bardzo wielu pomogło ludziom ale sa tez i takie przypadki gdy porady zaszkodziły.

Uważam, ze najpierw powinno sie delikatnie wypytac tą osobe, by dowiedzieć sie czy nie ma jakis oznak depresji związanej ze stresująca sytuacją i z emocjami jakie się z tym wiążą a dopiero potem…….
cokolwiek radzic..
skąd wiadomo ile czasu potrzeba było Pozytywnej, by dzis czuc się tak jak sie czuje, ile było po drodze cierpienia, gniewu i złości i pracy nad tym, by dzis czuc i pisac w ten sposob…
wtedy było by ok

cóż, ja po takim wpisie udzielonej rady gdyby to był mój watek a ja bez znajomości tematu jak człowiek może sobie radzić ze stresująca sytuacją od razu wpadałabym w pesymizm, może ze mna coś nie tak...
w końcu odejście męża i tak już mocno nadwyręża samoocene osoby porzuconej i realny wgląd w sytuacje… zaczęłabym niszczyć to co z ogromnym trudem udało mi się wypracować.
A to powód na kolejne miesiące pracy z terapeuta psychologiem, modlitwą i błaganiem o pomoc.
W odbudowie zdrowia psychicznego i fizycznego bo za tym i one idą mamy pomagac a nie ja burzyc
Dlatego nie zgadzam się tylko z taka interpretacja sytuacji i radą.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-17, 14:58   

Może uda mi się cos skreślić wieczorem:)
Różo :-D , Lenko :-D ,bywalec :-D pozdrawiam .Mam nadzieję Lenko,Różo ,że wszystko jest jasne...mało tego ,ze to Was scementowało pozytywnie( wczorajsza komunikacja).
Błogosławionego dnia na dzień dziś WSZYSTKIM

O radach cdn...

http://www.youtube.com/wa...feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=h1lTdWhi6-g

i dla pozytywnej :mrgreen:
http://www.youtube.com/wa...40BED47&index=4
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-17, 23:25   

bywalec napisał/a:

zareagowałam już na rady innego użytkownika forum, które gdyby zastosowac, wyrządzilyby ogromna i niepowetowana szkodę dziecku, i nie tylko jemu.


mami (bywalec)

Rozumiem, ze to mnie masz na mysli. Chciałbym Cie jednak zapytać dlaczego uważasz, że zaproponowane przez Ciebie rady - biegunowo różne od moich - nie pogłębią trwającej juz traumy u dziecka ?

bywalec napisał/a:

dziecko łatwiej, szczególnie w tym wieku dostosowuje się niż dorosły myśli, do odejścia i braku ojca na co dzień


Dzieci z amputowaną ręką lub nogą również - wcześniej czy później - przyzwyczajają się. Z tą różnicą, że ręka albo noga nie odrośnie, a rodzic, który porzucił żone, a tym samym dziecko, ma szansę zawrócić z fatalnej drogi, którą wybrał.

Często zdradzacze tłumaczą, że nie porzucili dziecka tylko męża lub żonę. To oczywista manipulacja. Porzucjajac i zdradzając małżonka w tym samym stopniu porzuca się i zdradza dziecko.

bywalec napisał/a:

dziecko potrafi bardzo fajnie odróżniać dobro od zła jeśli tylko dorosły swoim postępowaniem temu nie przeczy ...


niestety ojciec w opisanej historii ewidentnie przeczy

bywalec napisał/a:

...jeśli w swoim otoczeniu ma mądre osoby, pozwalające mu na własnym przykładzie pokazywac jak traktować z szacunkiem inne osoby, w tym także kochanki i kochanków,


dopóki osoby te trwają w swej bezwzględnej, egoistycznej i krzywdzącej dziecko postawie - na szacunek nie zasługują. Zasłużą, gdy przerwą swe karygodne zachowania.

bywalec napisał/a:

to na dobru dziecka w konflikcie dorosłych powinno nam zależec najmocniej, dlatego nasze relacje ze współmałżonkiem powinny nosic znamiona osób rzeczywiście dorosłych i dojrzałych, którzy potrafią swoim zachowaniem uczyć dziecko szacunku i miłości


W sytuacji rodzica, który porzuca zonę i dziecko, a następnie zmusza córkę do przebywania z kochanka - odwoływanie się do dojrzałości i dorosłości takiej osoby jest wołaniem na puszczy.
Natomiast dojrzałość i dorosłość rodzica porzuconego powinna polegać na trzymaniu się zasad, na których dziecko było wychowywane od urodzenia - bez zmian - białe to białe, czarne to czarne. I jest to najlepsza, konsekwentna lekcja miłości - wobec dziecka, małżonka i siebie

Przedziwne jest to, że chucha się i dmucha na własne dzieci, aby nie wdały się w złe towarzystwo, aby nie powpadały w nałogi itp itd - natomiast, kiedy na żywym organizmie 5 letniej dziewczynki, robi się jej pranie mózgu - zacierające pojęcia: rodzina, mama, tata, małżenstwo - to pojawiaja się przeróżne relatywizacje.

P.S. Prawdą jest, że znajdujemy sie na forum i korzystanie z rad tutaj udzielonych, zawsze jest obarczone ryzykiem. Wybór, wnioski i decyzje zawsze należą do czytających. Mamy przecież wolny wybór
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 00:09   

ketram napisał/a:
dopóki osoby te trwają w swej bezwzględnej, egoistycznej i krzywdzącej dziecko postawie - na szacunek nie zasługują. Zasłużą, gdy przerwą swe karygodne zachowania


"SZACUNEK TO UZNANIE GODNOŚCI LUDZKIEJ"

nie skupiając sie juz nawet nad :wiarą i naszym stosunku do blizniego...........

echhhhhhhh Ketram

kiedy to sie zmieni????-ten twój styl
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 08:42   

Norbert1 napisał/a:

nie skupiając sie juz nawet nad :wiarą i naszym stosunku do blizniego...........


proponuje jednak skupić sie nad wiarą

Norbert1 napisał/a:

kiedy to sie zmieni????-ten twój styl


Nie zmieni się. Musiałyby zmienić się poniższe słowa.

Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój
zgrzeszy [przeciw tobie], idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli
cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź
z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo
trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha,
donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech
ci będzie jak poganin i celnik!

P.S. Szacunek mozna zaskarbić, gdy porzuci się zło. Wówczas rzeczywiście "większa radość w niebie z nawróconego grzesznika niz z 99 sprawiedliwych".
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 09:35   

To oczywiste, że nie chodzi tu o Boga, i proszę nie zakrywac się wiarą i postawa określonych działań indywidualnych, bo ona tu nie mają miejsca
- to nieświadomy brak umiejętności poradzenia sobie z własnym skrzywdzeniem przesunietym na rzekome dobro dziecka wychowania go w poczuciu wiary chrześcijańskiej
W takim mechanizmie obronnym zasłaniamy się wiarą utrudniając sobie tym samym poznanie rzeczywistego powodu naszych zachowań jak i umiejętnej przemiany z korzyscia dla każdego, nade wszystko dziecka
Pisze rzekome dobro dziecka bo głownym powodem skrytym takiego zachowania są nieuświadomione przez dorosła osobe emocje złości, gniewu, żalu, pretensji, że spotkało mnie coś takiego z czym sam się nie zgadzam, nie akceptuje, podpieram się zatem czyms co da mi podstawy takiego myslenie… więc jest jakieś manipulowanie wiarą, odróżniania dobra od zła, gdzie ewidentnie czyniąc rzekome dobro jest tyle zła…nie zastanawiające?
Chyba wierzący, postępujący zgodnie z dobrem, z wiara do zła nie doprowadza….czytaj zło jako niepowetowane szkodliwe działania wychowawcze, powodujące zaburzenia w życiu dorosłym tego dziecka….
a cierpią niestety na tym dzieci…. Ich psychika poddana poprzez takie przebywanie naprzemienne raz u jednego raz u drugiego, lub w skrajnych przypadkach jednego opiekuna/ rodzica powoduje ogromne czasem nie do wypracowania emocjonalne szkody zdrowia psychicznego dziecka, utrudniającego mu w wieku dorosłym prawidłowe funkcjonowanie.
Jeżeli ktos sobie nie zdaje z tego sprawy, sam powiniem zasiągnąc porady psychologicznej, i duchowej, bo ona tu także ma ogromne znaczenie, by nie rozstrzepiac u takiej osoby spójności wyznawanych zasad własnego światopoglądu a jedynie wskazać jak mylnie może być wmanipulowana we wlasne przekonanie o prawidłowości własnego zachowania…

Odnośnie …Rozumiem, ze to mnie masz na mysli. Chciałbym Cie jednak zapytać dlaczego uważasz, że zaproponowane przez Ciebie rady - biegunowo różne od moich - nie pogłębią trwającej juz traumy u dziecka ?....
chciałabym, bys zapoznał się też z naukowym dowodami i materiałami pracy lekarzy na temat jak powyższe rady jakie udzieliłes gdyby zastosowac wpływałyby na dalszy rozwój małego człowieka… poczytaj tylko o syndromie PAS Syndrom oddzielenia od drugiego rodzica….
I proszę, Ketram nie obciążaj i zmuszaj 5 letnie dziecko do uznania, iż oddtad nie może się widywac z rodzicem, ono ze względów tylko poznawczych dla tego wieku, nie jest w stanie pojąc tego, że nie może kochac tak jak chce samo drugiego rodzica, tylko dlatego, że jego czyny sa moralnie i religijnie złe, ono tego nie zrozumie, potrzeba czasu, by to dziecko dochodząc do tego poznawczo, rozwojowo samo mogło ocenic, i zrozumieć osądzić .
Postępujmy zgodnie z możliwościami rozwojowymi dziecka do akceptowania czegoś co może, a nie tego co ja uważam za moralnie słuszne, bez patrzenia na dobro dziecka…. Bo wtedy to dobro już nie jest dobrem a złem wyrządzanym małym dzieciom nie mogącym ze wzgledów oczywistych tego wykonac
świat dziecka działa i rózni się od świata dorosłych, by dostrzec prawidłowość oceny rzeczywistości musi się tego uczyc w etapie rozwoju psychicznego , nie nauczy się tego jak dwoje jego rodziców sami sa niedojrzali i to najpierw oni wymagaja zmiany myślenie by potem sami potrafili być odpowiednimi opiekunami dla tego dziecka…
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 10:24   

mami (bywalec)

Tak się składa, że z powodów zawodowych szeroko znam zarówno środowisko psychologów, jak i dowody, metody i literaturę dotyczącą tematów, które poruszamy na forum - zarówno jeśli idzie o relacje pomiędzy małżonkami, jak i między rodzicami i dziećmi. Od Freuda i Junga do dziś - ale i poprzez wcześniejszych badaczy - od starożytnych począwszy.

Nauka w tym zakresie jest podzielona - przypomina to spór o ocieplenie klimatu. Tak jak wielu "badaczy" przyjmuje z rozpędu teorię o rzekomym ociepleniu. Jest też, na szczęście coraz liczniejsza grupa, której nie brak odwagi łamać ów "niezaprzeczalny" i poprawny politycznie dogmat. Podobnie jest z wieloma nurtami w psychologii.

bywalec napisał/a:
To oczywiste, że nie chodzi tu o Boga, i proszę nie zakrywac się wiarą i postawa określonych działań indywidualnych, bo ona tu nie mają miejsca


Otóż bardzo chodzi tu o Boga. Dodam, że przede wszystkim.

P.S. A jeśli idzie o syndrom PAS - to zmuszanie dziecka do kontaktów z kochanką jest właśnie angażowaniem bezbronnego dziecka w relacje okołorozwodową, jego kosztem
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 11:00   

ketram napisał/a:
Od Freuda i Junga do dziś - ale i poprzez wcześniejszych badaczy - od starożytnych począwszy.

Nauka w tym zakresie jest podzielona - przypomina to spór o ocieplenie klimatu


raz to
- W czym jest podzielona, bo nie bardzo rozumię…
Dwa jeśli w kwesti dziecka to
- podział sprawia rózne podejścia lekarzy do tematu, nie zaś że problemu nie mai że takie zachowania rodziców nie wpływaja na dobro dziecka..…. Podział jest ale w kwestii form i metod pomocy….

ketram napisał/a:
Otóż bardzo chodzi tu o Boga. Dodam, że przede wszystkim.


mógłbys to rozwinąc, bo nie wiem w jaki sposób ty uważasz że chodzi o Boga

[ Dodano: 2011-07-18, 11:11 ]
ketram napisał/a:
P.S. A jeśli idzie o syndrom PAS - to zmuszanie dziecka do kontaktów z kochanką jest właśnie angażowaniem bezbronnego dziecka w relacje okołorozwodową, jego kosztem


w sytuacji okołorozwodowej dla dobra dziecka można, wręcz powiedzialabym należy skorzystac z pomocy lekarzy psychologów, jak i innych środków zaradczych jesli uważamy, iz nasze dziecko na tym cierpi po środkli sądowne... ograniczenia praw rodzicielskich włącznie jeśli z powodu zachowań jednaego z rodziców dochodzi o poważnych naduzyc i manipulacji dzieckiem... nie tylko kochanka niszczy psychike ziecka...także może rodzic ten, który uważa sie za moralne zdrowego, wmawianiem dziecku, że nie może sie widziec z drugim rodzicem bo jest zły, nie kocha go i porzucił
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 14:37   

wydzieliłam wątek na dyskusję o emocjach..jako offtop z wątku Pozytywnej :-)
ciekawy temat!
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 17:53   

ketram napisał/a:
P.S. Szacunek mozna zaskarbić, gdy porzuci się zło. Wówczas rzeczywiście "większa radość w niebie z nawróconego grzesznika niz z 99 sprawiedliwych".

ketram czy cos sie ostatnio stało ????

przypadkiem nie wchodzisz w role Boga ?????

ketram napisał/a:
proponuje jednak skupić sie nad wiarą


oki to skupiam sie ........

czy taka postawa jest godna postawie katolika????

czy potepiac i rzucac kamieniem- to wielkodusznośc chrześcijańska????
czy walka mieczem -by zniszczyc w zalążku to typowe odruchy katolika????


wiesz może i ja neptus katolicki.......ale i mnie temu neptusiowi nie pasuje takie a nie inne zachowanie tu serwowane

wszak kogos tak mocno wierzącego...................

i tyle w temacie......

bo znów wyjdzie dla mnie niehalo...........
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-19, 10:01   

ketram napisał/a:


dopóki osoby te trwają w swej bezwzględnej, egoistycznej i krzywdzącej dziecko postawie - na szacunek nie zasługują. Zasłużą, gdy przerwą swe karygodne zachowania.



Serdecznie witam :)
Ketram poruszyłeś coś istotnego ...coś co często zdarza się ,że wynosi się ze swojej historii życia. I jak najbardziej ma to wiele wspólnego z wiarą wtedy, gdy dobrze rozumie sie pojęcie szacunku i nie myli sie go często z chorą "obyczajowością". Ma wspólnego z wiarą wtedy, gdy odnosimy się do ŹRÓDŁA MIŁOSCI I właśnie szacunku.
Z szacunkiem jest tak jak z miłością ...na miłość się nie zasługuje , tak samo na szacunek...Jeśli Twoja historia życia Ciebie tak doświadczyła ,że "zbierałes punkty" po to by Cie ktos kochał i szanował , to bardzo Ci współczuję ,jeszcze bardziej w momencie , gdy coś "przeskrobałeś". Kocha sie i szanuje pomimo...Szacunek nie jest czymś co akceptuje w drugim człowieku złe postępowanie. Szacunek to gotowość otwarcia się na drugiego człowieka. Jeśli człowiek nie szanuje siebie ( jest to jednoznaczne z brakiem miłosci do siebie), to nie potrafi kochac i szanowac innych ludzi.
Polecam wspaniałą książkę "Buty szczęścia" Ewa Woydyłło, lekko i przyjemnie sie czyta:)
Bardzo się ciesze ,ze człowiek jako grzesznik jest kochany i szanowany przez Boga zawsze i nieodwołalnie.:)

a tutaj też coś co poruszyłeś , napominanie ( stary już tekst na tym forum)
http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=3086
O. Augustyn Pelanowski
Abba Theskelos powiedział: „usprawiedliwiać pobłażliwością, to nienawidzić czyjegoś zbawienia”. Miłość nie wyrządza zła, a wystarczy nie upomnieć kogoś, by pozwolić na duchową korupcję czyjegoś istnienia. Większym złem może być to, że nie mówi się komuś prawdy i udaje, że wszystko jest w porządku, niż to zło, w którym ktoś się pogrążył. Czy zdarzyło ci się podczas spaceru z żoną po galerii nie reagować na jej dziurawe pończochy, brudne włosy czy szpetnie rozdartą koszulę? Czy pozwoliłabyś wyjść swojemu mężowi do kina, widząc, że włożył dwie różne skarpety, do tego dziurawe, w marynarce z niewybaczalną plamą po oleju? Jeśli na takie rzeczy nie jesteśmy obojętni, to tym bardziej nie powinniśmy bagatelizować „plam” sumienia i „dziur” na duszy!

Wiele lat temu opowiadał mi ojciec pewną historię o koledze, z którym pracował w starej hucie. Jegomość był potężnej postury i z trudnością znajdował jakieś tekstylne opakowania dla tłustych kończyn i monumentalnego tułowia. Zdarzało się, że najmocniejsze materiały wyprodukowane w sowieckich szwalniach puszczały z jękiem przy gwałtowniejszym ruchu nieporadnego mężczyzny. Było to przyczyną wielu żartów i upokarzających kpin. Pewnego dnia, przy bramie hutniczej, gdy zgromadziło się kilkuset ludzi z zamiarem powrotu do domu po zakończonej zmianie, rozległ się znajomy trzask nadwerężonego materiału.

Na domiar złego dziura powstała w najbardziej niedostępnym dla człowieka miejscu, poniżej pleców. Ktoś ze znajomych, pod pozorem pomocy, użył miedzianego drutu, by szczelina nie ujawniła bielizny, ale z ukrytą złośliwością pozostawił sterczący jak ogon drut, na który naciągnął szary prochowiec, formując z człapiącego człowieka coś na podobieństwo dinozaura. Salwy śmiechu nie ustawały, a nieszczęśnik kręcił się wokół, nie wiedząc, o co chodzi. Wstyd bywa przyczyną śmiechu, ale doprawdy jest to godny pożałowania śmiech. Upomnienie czy też korekta nie powinny kogoś zawstydzać, ale zwracać mu szacunek. Miłość jest troską o czyjąś godność, a to wymaga niekiedy dyskretnej uwagi, tak by upominający nie szukał w tym wywyższenia. Miłość nie karci dla własnego triumfu, lecz dla podniesienia kogoś z klęski.

Sem i Jafet weszli do namiotu pijanego Noego odwróceni tyłem, i nie spoglądając, przykryli jego nagość płaszczem. Za ten przepiękny gest zostali wynagrodzeni błogosławieństwem. Cham nie tylko przyglądał się, ale też rozgłosił poniżającą wieść o ojcu. Jeśli już kogoś poprawiać, to najlepiej tak, by nie zawstydzić. Upominać to wchodzić w atrybut Boga, którym jest sąd, to bardzo niebezpieczne położenie dla człowieka. O wiele bezpieczniej jest uczestniczyć w atrybucie miłosierdzia, ale ono nigdy nie jest pobłażaniem, czy przymykaniem oczu na fatalne położenie bliźniego.
pozdrawiam serdecznie:)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9