Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Historia Pozytywnej
Autor Wiadomość
Pozytywna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-13, 09:28   Historia Pozytywnej

Witam,
od dłuzszego czasu czytam Forum, jakis czas temu pisałam moja historie, ale w ostatnim momencie nacisnęłam jakis klawisz mi wszystko mi zniknęło - może nie był to jeszcze czas na moja historie;-)))
Dzis mam nadzieje, uda mi sie opisac co dzieje sie w moim zyciu.
W kryzysie jestem od konca października 2010, mąż stwierdził, ze nie kocha mnie juz od roku i tylko udawał itp. W związku z tym ze pracował (pracuje) w delegacjach, zmienie uległo tylko to, że nie przyjezdzał na weekendy.
Między nami nie było dobrze, juz jakis czas, ale żadne z nas, nie zrobiło nic aby to naprawic (przepraszam, mąż zawsze mówił musisz sie zmienic, bo dobrze nie bedzie - aby od kogos wymagac, najpierw trzeba by zacząc od siebie - to tak na marginesie).
Mąż odszedł, ja dzięki temu wydarzeniu dostałam takiego powera, energii, siły - góry mogałbym przenosic. Zmieniłam siebie, zarówno wewnatrz, jak i zewnatrz. Schudłam około 20 kg, zaczełam inaczej sie ubierac, nawet czasem malowac - patrząc w lustro mówie sama do siebie - jestem super, jestes zaje..fajna. Duzo czytam o Bogu, o pozytywnym mysleniu itp. Od rozpoczecia kryzysu bardz duzo sie modle, zawsze była wierzaca - praktykujaca, ale teraz jest jakby bardziej świadomie. Wstaje o 4.00 by do 6.00 zdązyc z modlitwami, które mam nadzieje mi dopomogą (nowenna pomejska, Koronka do Miosierdzia Bozego, litania np. do Krwi Chrystusa, św. Rita, św. Juda Tadeusz, Sw. Antoni i wiele innych).

NA MARGINESIE - Zawsze uważałam, że modlitwa różancowa jest długa nudna, odkąd odmawiam Nowenne Pompejską życie stało sie jeszcze lepsze. Odmawaim ja zawsze jaką pierwsza i musze powiedziec, że kazdy dzien jest piekny. Modle sie o małżeństwo, o nawrócenie męża a otrzymuje inne łaski, które pomagaja w codziennym zyciu, dzieki tej modlitwie mam codziennie usmiech na twarzy, w kazdej sytuacji szukam tylko pozytywów. Ludzie myslą czasami, ze zwariowałam, że powinnam chyba płakać, smucic się - przecież mąż ode mnie odszedł - a ja co? A ja jestem szczęśliwa!!!!!

C.D. historii:
Mąż po odejściu zamieszakał, jak wtedy twierdził z koleżanką, niby od jakiegos czasu dopiero są ze soba i ją kocha. Moim zdaniem zwiazek te trwa juz od jakiegos czasu, ale chyba nie chce znac prawdy - bo będzie mnie boleć, a tego nie chce.
Na poczatku byłam chyba troche nachalna w stosunku do niego, potem odpusciłam, rzadko sie kontaktowałam, jedynie w sprawach dotyczących naszego dziecka. Ciągle jednak trwałam w modlitwie. Bywały chwile zwątpienia, ale dośc szybko mijały, zwłaszcza po czytaniu na Forum Świadectw;-)))
Co mnie gnębi i nie do końca sobie z tym radze, to fakt, że mąż oszukiwał mnie ale teraz oszukuje również kochanke - głupio zabrzmi ale zdradza ja z własna żoną. Godziłam sie na seks czasami, mysląc ze go to zblizy do mnie, ale chyba nie tędy droga. Ten seks nie dokonća był chyba dla mnie dobry, bo czułam się po nim, jakbym robiła cos złego, a przeciez robiłam to z własnym mężem.
Gdy tak rozmyslam, to mam wrazenie, ze on jest złym człowiekiem (patrząc w przeszłość wiele razy mnie oszukiwał, juz była jedna zdrada rok po slubie - wtedy wybaczyłam ale nie zapomniałam, choc mysle teraz ze powinnam wtedy zapomniec), albo może pogubionym? Nie wiem jak mam patrzec na niego i co o nim mysleć. Niby mówi jedno, potem robi drugie.
Wczoraj sie dowiedziałam (nie wiem czy to prawda do końca), że mąż z kochanką nie zabezpieczaja sie, czyli co? Planują dziecko? - szczerze nie ukuło mnie to w serce, byłam bardzo spokojna, az sama sie dziwie mojej reakcji - ale Bóg czuwa i daje mi siłe na to wszystko.
W chwili obecniej ja nadal sie zmieniam, wiele czytam , mysle o sobie (ale bez wiekszego egozimu;-))), dbam o córke - ona jest teraz najwazniejsza dla mnie, no i ja sama jestem dla siebie ważna (nigdy tak nie było - zawsze potrzeby innych były wazniejsze).

Ja nadal sie modle o ratunek dla nas, o ratunek dla męża - choc dzis nie jestem pewna czy tego chce. A może Bóg ma dla mnie coś innego? Wiem, że nie powinnam mysleć, ze ma dla mnie kogos innego, bo to nie byłoby po Bożemu ale......

O rozwodzie narazie nie było mowy, bo mężowi to nie potrzebne - nie wiem co o tym myslec, sądzić. Ja obecnie mysle o separacji formalnej - chodzi o sprawy finansowe, nie chciałabym np. spłacac długów męża - nie stac mnie na to. Swoja drogą, nie mam zbyt wielu pieniędzy (spłacam m.in. kredyt hipoteczny), ale jakos nie martwi mnie to. Wierze, że Bóg nie pozwoli mi zginąć, że wie co robi.
Troche napisałam, czasami może chaotycznie - przepraszam, ale chciałam sie komus poprostu wygadac. Z nikim z otoczenia nie rozmawiam na ten temat, bo z jednej strony mi wstyd, z drugiej nie mam chyba ochoty. Sama radze sobie z moim problemem i jestem z tego dumna.

Chciałam jeszcze powiedziec do tych wszystkich skrzywdzonych: nie dajcie sie złemu samopoczuciu, codziennie świeci słońce, codziennie sa chwile piekne. Myslcie pozytywnie, to jest bardzo ważne. Przestawcie swoje myslenie na dobro, na pozytyw, a spojrzycie na wasze kłopoty z innej strony.
Ja w chwili obecnej dziekuje Bogu za mój kryzys, bo nigdy nie doszłabym do takiego momentu, w którym jestem teraz, nie czytałabym, nie byłabym tak blisko Niego, nie wiedziałbym, że jestem piekną, wartościową kobietą, że moge spełniac swoje marzenia i byc poprostu szczesliwą.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-13, 22:13   

Pozytywna,
Witaj na forum.
Pozytywna napisał/a:
Sama radze sobie z moim problemem i jestem z tego dumna.

Już nie jesteś sama masz Boga i nas. :mrgreen:

Zarażaj nas swoim optymizmem. Potrzeba go na forum. :mrgreen:
 
     
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 09:24   Re: Historia Pozytywnej

"Między nami nie było dobrze, juz jakis czas, ale żadne z nas, nie zrobiło nic aby to naprawic (przepraszam, mąż zawsze mówił musisz sie zmienic, bo dobrze nie będzie..."

Czytając Twój post,widzę swoją historię swojego małżeństwa.Pierwsza zdrada kilka lat po ślubie (ja dla odmiany zapomniałam),obecnie "kocha i nie chce zdradzać jej ze mną,a ja mam nie udawać zazdrosnej żony".Podziwiam Cię za to,że masz w sobie tyle wiary i optymizmu.My nadal mieszkamy razem,(choć mąż ze mną nie chce rozmawiać)więc udaję,że są mi obojętne sms-y,które przychodzą o 3,4 lub 5 rano(w zależności o której mąż wstaje do pracy),10 minut po powrocie z pracy,czasami przed 24 i długie 0,5-2-godzinne rozmowy telefoniczne.Mąż jest chodzi w "skowronkach"śpiewa piosenki o miłości,żartuje z młodszymi dziećmi. Ja dla odmiany cały czas smutna,więc może dlatego dzieci wolą ojca?
 
     
Pozytywna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 11:03   

Mnie jest chyba łatwiej, bo nie mieszkamy ze sobą, aczkowiek gdy przyjeżdza do córki lub po nią to były smsy. Poprosiłam, aby wyłączał telefon lub zciszał, bo mnie to nie odpowiada. Jak narazie sie stosuje.

Mam troche wrażenie, że napisałam o sobie aż za nadto optymistycznie. Wiem, jak mnie ludzie postrzegają, ludzie nie lubieją takich "pozytywistów". Widze to np. w pracy, ja która ma problemy tryskam energia i pozytywnymi myslami, a osoby, które mają wszystko czyli poukładane zycie, mężą, pieniadze - nie potrafią sie z tego cieszyc. Mysle, że człowiek docenia życie lub inne rzeczy, gdy je traci. Ja doceniłam i byc może dlatego tak sie zachowuje i tak sie czuje.

Dzis przeczytałam pewien mały wierszyk o kobietach - wydaje mi sie taki prawdziwy:

Kobieta ma tyle siły, że zadziwia mężczyzn...
Dźwiga ciężary losu, rozwiązuje problemy, jest pełna miłości, radości i mądrości.
Uśmiecha się, gdy chce krzyczeć.
Śpiewa, gdy chce się jej płakać.
Płacze, gdy się cieszy i śmieje, gdy się boi.
Jej miłość jest potężna. Jedyna...
Niesłuszna w Niej rzecz to to, że często zapomina ile jest warta.

Wiem, ze jest Ci trudno, ale musisz mysleć o sobie (dla mnie to nie jest egoizm) i o dzieciach. Wiem co czujesz, jesli chodzi o dzieci, bo moja córka nie widzi taty przez 3 tygodnie (i jest dobrze), wystarczy, że powiem, że tata przyjezdza, to nic i nikt sie nie liczy - tylko tata. No ale co: mama wychowuje, mama poucza, mama wymaga, a tata? Tata kupuje to co dziecko chce, karmi tym co dziecko chce, itd... to boli, nawet bardzo, ale tak sobie tłumacze, że gdy będzie starsza, to może zrozumie, że tata nie jest taki idealny jak ona to widzi.
Ty natomiast musisz pomysleć o tym czego ty chcesz, co chcesz robic, jak chcesz zyc. Ja myslac o sobie, mysle odrazu o córce, bo jesli ja będę szczęsliwa, to ona tez będzie.
Czytałam kiedys ksiązke "Jak sie nie zamartwiac" (nie wiem czy nie był inny tytuł) i tam jest napisane, że trzeba każdą sytuacje okreslic, np. jaka będzie jego najgorsza konsekwencja (w moim przypadku np. mąż do mnie nie wróci) i starac sie to powoli akceptowac. W momencie ostatecznego rozwiązania nie bedziemy zaskoczeni i będziemy prawie gotowi na przyjęcie tego rozwiązania.
Trzymaj sie i staraj sie myslec pozytywnie. Mnie bardzo pomaga Matka Boża i Nowenna Pomejska - polecam.
 
     
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 11:32   

Masz rację,to jest przykre,ale mu mnie jest podobnie.Nie piszesz w jakim wieku jest Twoja córka.Moje dzieci to nastolatki,a i tak idealizują tatę,który teraz zachowuje się,jak kumpel,a mama się czepia"posprzątaj,wyłącz laptop...telewizor,ucz się(w roku szkolnym)..."No i akceptują jego znajomość...
Też odmawiam Nowennę Pompejańską.Kończę 26 lipca,w uroczystość Anny i Joachima...Ciągle mam nadzieję,ze nie dojdzie do najgorszego...
 
     
Pozytywna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 12:01   

Moja córka ma 4,5 roku, oficjalnie nie mówilismy jej co sie dzieje, ale pewnie cos wyczuwa. Gdy mąż ją zabiera, to potem słucham o cioci Ani. Powiedziałam jej, ze ma mi o niej nie opowiadac, bo za nią nie przepadam, a jesli ona ją lubi no to niech lubi (choc serce mnie zabolało, gdy to mówiłam).
Byłam u psychologa dzieciecego, bo córka, gdy wyjeżdzała na weekend to często w nocy mąż musiał ja odwozić, bo miała takie ataki kaszlu, ze nie mógl niczym zahamować. Psycholog mówił, że może to byc reakcja córki na brak mamy, Jestesmy dośc ze sobą zżyte, wiec gdy nie ma mamy wieczorem to sie zaczyna. Te ataki, niby nie są przez dziecko kontrolowane, to wszystko psychika, podobno minie. Narazie umówiliśmy się z mężem, że bedzie jezdzic tylko na 1 dzien, bez nocek.
Nie chce jej narazie mówic prawdy, uważam ze jest jeszcze za mała, choc może to tylko moje zdanie.
 
     
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 13:52   

"uważam ze jest jeszcze za mała"Nie jestem psychologiem,ale z teorii wiem,że dzieci powinny znać prawdę.Oczywiście przekazaną i dostosowaną do wieku dziecka.

Moje dzieci niestety są uświadomione przez tatę,że nie był szczęśliwy z mamą+"mama jest taka...taka...nie robi tego...tamtego..."i teraz "chce ułożyć sobie życie".Obecnie moja walka o utrzymanie rodziny,to walka z wiatrakami.Walczę za pomocą różańca i czekam na CUD.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 14:07   

Pozytywna napisał/a:
Gdy mąż ją zabiera, to potem słucham o cioci Ani. Powiedziałam jej, ze [...] jesli ona ją lubi no to niech lubi


Pozytywna

Myślę, że to błąd.

Nie ma tutaj mowy o żadnym lubieniu. "Ciocia Ania" do spółki z Twoim mężem fundują dziecku nieprawdopodioną traumę na całe życie. Ograniczyłbym ile tylko się da - a wręcz zabraniał kontaktów 4,5 letniej córki z kochanką męża.

Pamiętaj, że w tej nienormalnej sytuacji - normą jest prawda.
 
     
Pozytywna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 14:51   

Ketram i Oazo,

mam czasami wielka ochote powiedziec prawde, ale .....boje się? nie wiem jak? Mamy, niby układ z mężem, ze gdy jest córka z nimi to nie zachowują się jak "zakochani" - mysle, że mąż tego przestrzega, bo mała nic nie mówi o całowaniu, czy chodzeniu za rękę itp. Staram sie ograniczac, jak tylko moge te kontakty, ale z drugiej strony nie moge Mu ich zabronic. Nie toczymy ze soba walki (oboje tego nie chcemy), raczej wszystko staramy sie ze spokojem uzgadniac. Nie wiem, czy nie jestem zbyt uległa? A może ja jestem poprostu naiwna? Nie mam ochoty na walke, na kłotnie.
Ja staram sie byc wobec męża fair (choc może on nie zasługuje na to), mam nadzieje, że on jest fair w stosunku do mnie (naiwna?), że to co ustalamy tak jest robione.
Generalnie staram sie nie zastanawiac zbytnio nad jego postepowaniem, odpusciłam. Ostatnio tylko powiedziałam mu, ze go nadal kocham, tesknie i będe czekac (lekko sie usmiechnął i przytulił).
Ja mam ciagle nadzieje, na jego powrót i nadzieje, na to, że nie będe musiała mówic nic córce, że wróci wszystko do normalności.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 15:58   

Pozytywna

Tak. Jesteś naiwna. Jak każdy kiedyś w takiej sytuacji.

Traumą dla dziecka jest sam fakt, że nie widzi mamy i taty razem. Jeżeli uważasz, ze swoja szlachetną postawą zmiękczysz serce ukochanego męża, to się mylisz. Dolewasz tylko oliwy do ognia brakiem stanowczych reakcji.
 
     
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 22:34   

Wiesz Pozytywna,ja mam podobnie.Też nie wiem jak i boję się...ale chodzi tu o moich rodziców.Poza tym ciągle mam nadzieję,ze jednak nie będę musiała im mówić.Myślę,że mój mąż tez nie poinformował jeszcze swojej rodziny,przecież to ja zawsze byłam"ta niedobra".
Jeśli chodzi o Twoją córkę...Skoro mąż z Wami nie mieszka i zabiera ją do siebie,to może wystarczy po prostu stwierdzić fakty i nie wybiegać w przyszłość.Ona i tak już wie,że nie jest tak,jak było dawniej.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-14, 23:41   

Pozytywna

Powierzajac w tej chwili dziecko mężowi jest dokładnie tak, jakbyś je powierzała czynnemu alkoholikowi

Musisz uświadomić sobie kim jest zdradzacz. To osoba jak w cugu. Nie myśli i nie zachowuje się racjonalnie. Jest zdolny do najgorszych świństw. Nie zdaje sobie sprawy co robi - ma wyłączone jakiekolwiek morale. Jest pod wpływem silnych psychotropów, generowanych przez mózg, w postaci nadprodukcji określonych hormonów.

Kiedy wytrzeźwieje (zerwie romans) zdradzacz jest najczęściej dalej pijany "na sucho" - tzn. jest podatny na nowe okazje lub nagle odświeża stary romans.

Nie wolno Ci ulegać bzdurom wygadywanym przez tzw nową psychologię. Opowiadają tam zawsze o partnerach (nigdy mąż, zona) o związkach (nigdy małżeństwo). Usłyszysz np o naturalnych końcach związków oraz o tym, ze dzieci znajdą substytut rodziny przy nowym partnerze. No i oczywiście masę bełkotu kulturalnych rozwodach

Oto kilka twardych prawd dla Ciebie:

1. Nie istnieją kulturalne rozwody
2. Nie isnieją substytuty rodziny
3. Mąż jest w typowym cugu zdradzacza
4. Żaden Twój gest nie zostanie doceniony
5. Każde Twe ustępstwo działa na Twoja niekorzyść

Proponuję

1. Kategoryczna izolacja dziecka od kochanki meża
2. Spotkania z ojcem tylko w domu dziecka i w Twoim towarzystwie
3. Być może - kompletny zakaz spotkań z córka - gdyby mąż nie przystał na wizyty tylko w domu
4. Prawdopodobnie wpadnie we wściekłośc i na jakiś czas całkiem się odizoluje - to standard w takich sytuacjach
5. Z Twojej strony zero jakiegokolwiek kontaktu wobec niego
6. Absolutnie nie możesz Ty do niego dzwonic lub smsować
7. Wcześniej czy później dotrze do niego co traci - i wtedy to bedzie, jak Bóg da, początek jego zdrowienia
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-16, 00:19   

Pozytywna jestem godna podziwu dla twojej postawy w zaistniałej sytuacji w jakiej się znajdujesz… wielki szacunek za mądrość i dojrzałość… stosuj z rozwagą udzielane rady… to twoje dziecko i twoje będą problemy z naprawą psychiki dziecka jak relacje twoje z mężem się popsują i będą złe, dziś mimo porzucenia są poprawne i ugodowe jak widac po każdej ze stron, to ogromna zasługa twojej dojrzałości radzenia sobie z tym.

Dodam
- dziecko łatwiej, szczególnie w tym wieku dostosowuje się niż dorosły myśli, do odejścia i braku ojca na co dzień
- dziecko łatwiej pogodzi się z nową sytuacją w domu jeśli jego opiekun matka/ ojciec sam sobie dobrze radzi z tą sytuacja i porzuceniem
- dziecko będzie czuło się kochane przez obojga rodziców, nie będzie miało problemów z poczuciem bezpieczeństwa jeśli mu się pozwoli kochać bez lojalności w stosunku do tego co został porzucony
- dziecko poradzi sobie ze swoim odrzuceniem jak drugi rodzic nie będzie mu przeszkadzał w tym, i nie będzie przenosił swojego poczucia odrzucenia, emocji z tym związanych gniewu, złości w stosunku do współmałzonka na dziecko
- dziecko potrafi bardzo fajnie odróżniać dobro od zła jeśli tylko dorosły swoim postępowaniem temu nie przeczy, jeśli w swoim otoczeniu ma mądre osoby, pozwalające mu na własnym przykładzie pokazywac jak traktować z szacunkiem inne osoby, w tym także kochanki i kochanków, w mysl kochaj bliźniego swego jak siebie samego, oceniasz nie człowieka wtedy a jego czyn, nawet jak jest to osoba, która żyje pod jednym dachem z twoim współmałżonkiem
- wszelkie tłumaczenia powinny być dostosowane zgodnie z prawda, do wieku dziecka, bo dziecko bardzo dobrze wie co się dzieje w jego domu.
- to na dobru dziecka w konflikcie dorosłych powinno nam zależec najmocniej, dlatego nasze relacje ze współmałżonkiem powinny nosic znamiona osób rzeczywiście dorosłych i dojrzałych, którzy potrafią swoim zachowaniem uczyć dziecko szacunku i miłości
- jeśli tego dziecko nie widzi w kontaktach swoich rodziców, samo sie uczy postaw jakie oni sami swoim zachowaniem mu wpoili, ucząc tym samym braku spójności w tym co dziecko widzi u nich a co słyszy od nich, gdy sami wymagają w toku wychowywania go na przyzwoitego człowieka…
i mogą wiele potem uczyć dziecko postaw miłości do bliźniego, tego by nie kłamało, by było grzeczne i poprawnie się zachowywało w stosunku do innych z marnym skutkiem…jego doświadczenia i wzornictwo jest obrazem ich relacji jakie widziało
Poczucie braku zgodności tego co się widzi z tym czego się od niego wymaga w powazny sposób zaburza psychike dziecka i doprowadza do braku rozumienia wydarzeń, do braku poczucia zrozumiałości, zaradności i sensowności jakiegokolwiek zachowania

Tak więc baczmy na to jaki sami dajemy przykład naszym dzieciom, i jaki wpływ może to mieć na nasze dziecko, bo nasze problemy w małżeństwie nie sa powodem wytłumaczenia naszej niedojrzałości i nienawiści do innych, skrzetnie wmanipulowane w jego rzekome dobro …
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-16, 08:56   

..
Ostatnio zmieniony przez róża 2011-07-16, 22:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4