Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czuję się jak w klatce
Autor Wiadomość
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 11:43   

Satine napisał/a:
Pestko - czego chcesz?

Przedstaw wizję małżeństwa, jakie widziałabyś po CUDZIE.
Pryska kryzys, budzicie się i jest idealnie, dobrze, szczęśliwie.

JAK?

Masz taką wizję?


Satine, o tym rozpisuje się juz długo na tym wątku. Ma byc koncert życzeń? Powiecie, że to nierealne, że mąz nie jest od spełniania moich zyczeń i zaspokajania moich potrzeb i wizji ;) To juz bylo. Mam świadamość, ze jest różnica między tym czego oczekuję a tym co jest możliwe. Znów kręcę się tym sposobem wokół moich oczekiwań i wokół męża.
Eksperyment zakłada zmianę a więc:
- przestać się zastanawiac
- przestac analizować ( choć oczywiscie znnosi mnie w ta stronę, taka zaprzeszlosć z domu w którym trzeba było zgadywać co kto ma na mysli, co kto potrzebuje i co przyniesie nastepny dzien... niewazne).
Trudno z tym zerwac tzn z analiza , moze dlatego inne myslenie i dzialanie wydaje mi sie sztuczne, narzucone, "nie moje".
C.D. co do eksperymentu:
- zakłada dalej brak oczekiwań ( choć trudno tak wyciąć je z glowy) w sytuacjach więc staram się milczeć
Satine napisał/a:
Jak myślisz, dlaczego teraz zadajesz sobie pytania o pochodzenie Twoich obecnych emocji, a wcześniejsze uważałaś za bardziej naturalne.

jak wyżej napisalam + smutne obserwacje małzenstw, które dla swietego spokoju nie poruszaja pewnych tematów, tkwia latami w zaklamaniu ( nie myslac o swojej sytuacji zeby mniej bolało, nie zmieniajac niczego dla namiastki poczucia bezpieczenstwa)
Satine napisał/a:
Dlaczego chcesz pójść z mężem na to do kina?

- bo nie stac mnie na inny gest, ktory by cos zmienial w naszej sytuacji, bezmyslnie zupełnie poszlam na zywioł- jest film to korzystam zeby gdzies z mezem wyjsc i nie biadolic ze sie nic nie zmienia, bez myslenia co to da
- widzialam film wczesniej dlatego doszukuje sie w sobie drugiego dna ( no bo dlaczego wlasnie ten film a nie inny i pewnie to samo pomysli moj mąż... ech i jest we mnie obawa ze poczuje sie urazony ze mu proponuje taki temat) a proponuje no bo nie chce mi sie juz gadac ze zle mi bez rozmów, bez czułosci, wspolnie spedzanego czasu, ze jest miedzy nami przepasc ( juz nawet nie dystans), ze mysle o separacji, ze krece sie w kołko, ze zachowania i mysli zony z filmu sa moimi....
maz nie chce o tym co czuje rozmawiac...
jestem zrezygnowana i smutna i tyle
Satine napisał/a:
Przedstaw wizję małżeństwa, jakie widziałabyś po CUDZIE.
Pryska kryzys, budzicie się i jest idealnie, dobrze, szczęśliwie.

JAK?

Masz taką wizję?

echhh, tak ostatni juz raz...
-możliwość rozmowy nie tylko o zakupach, szczepieniach dla małej, pracy ale także o nas, o małzenstwie, o tym jak sie czujemy, czego chcemy, czego nam brakuje ( jak na razie to tylko moje monologi- ten temat tez juz wielokrotnie obgadany na forum)
- bliskość , czułość, okazywanie uczuć, drobne gesty, bycie w relacji a nie w układzie, budowanie wspólnoty a nie wypełnianie tylko obowiązków i wymiana usług ( i to całkiem niedawno też poruszane i skwitowane ze w takiej sytuacji jak moja chyba tylko separacja)
Pogłaskałam męża po głowie wczoraj, tak spontanicznie: odpowiedział coś w stylu "co robisz!!!" No to porażka kolejna... bez sensu.... odbiera takie gesty prawie jak atak na siebie, jak naruszanie jakiejs granicy... moze rzeczywiscie próby nie maja sensu.... :-?
Jestem tym juz bardzo zmęczona...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 14:11   

Ups Pestko, dajesz sprzeczne komunikaty wg mnie,z jednej strony mowisz mezowi o separacji
na pewno to bolesne jest dla niego w jakis sposob, bo dajesz mu sygnal ze jestes niezadowolona z relacji
pewno maz nie za bardzo wie jak sie zabrac do naprawy
swiat emocji, uczucc, relacji, moze byc dla faceta bardzo skomplikowany
trudno mu sie w tym połapać

i Twoje oczekiwania choc mi bliskie dla niego moge byc z kosmosu

wiec z jednej strony separacja a z drugiej głaskanie po głowie....brrr, az mis ie dziwnie zrobilo
gest jak do dziecka, Twoj maz kiedys lubil ten gest? Mysle ze niewielu facetow lubi byc glaskanym po glowie....nic dziwnego ze nie spodobał mu się
wybacz ze tak prosto z mostu

sprobuj docenic to co jest...wspolne spedzenie czasu....posiedzenie bez slow, wypitą kawę....

wiesz, zdecydowałam sie na separacje nieformalną, z powodu sytuacji przemocy emocjonalnej w moim malzenstwie i nie twierdze ze byłam bez winy, ....nie widzialam innej opcji...pomoglo
a Ty chcesz zastosowac separacje ( drastyczne rozwiazanie, raniace druga strone...ale jesli nie ma innej opcji konieczne)..dlatego ze maz nie spelnia Twoich potrzeb...mysle ze problem lezy w komunikacji...

i niebawem razem z praca na 12 krokach zostanie rozwiazany
wiecej bycia ze soba i spokoju Ci zyczę....niech Duch sw podpowie jak kochac meza, akceptować i siebie samą przede wszystkim. Pogody Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 14:20   

Pestko jeszcze cos, piszesz separacja jako ostatnia deska ratunku...by sie skupic na sobie
ale bliskie mi to jest...tez tak myslalam....ale terapeutka podpowiedziala mi ze mozna to zrobic i pod jednym dachem
( wtedy nie wiedzialam ze jest przemoc, nie zdiagnozowana byla)
okazuje sie ze mozna i dbac o siebie pod jednym dachem

odnowic przyjaznie , ktore zaniedbałas
zapisac sie na fitnes, na basen itp

moze maz poczuje sie odciazony od Twoich oczekiwan, zobaczy zadowoloną, spokojna zonę, ktora jakos odpępowiła sie od niego....mysle ze poczuje ulgę...warto tez popracowac nad spokojem ( pisalas o histerii, łzach), to nie wplywa dobrze na relacje z mezem
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 15:07   

Pestka75 napisał/a:
smutne obserwacje małzenstw, które dla swietego spokoju nie poruszaja pewnych tematów, tkwia latami w zaklamaniu

tkwia latami w zakłamaniu???
wydaje mi sie że predzej tkwia w swoich wizjach i oczekiwaniach jakie boja sie konfrontowac,
A brak konfrontacji daje lata niezadowolenia i własnego zdruzgotanego JA....
zmiana oczekiwan daje inne spojrzenie....ale

no własnie to ale ...to wymaga pracy,nakładu w siebie,zmiany perspektywy i próby zmiany charakteru...
ot wyzwanie!!!
...trudne ale i mozliwe trza tylko miec chęci.....zamiast nieraz tkiwć i trzymac sie przy swoim

Pestka75 napisał/a:
maz nie chce o tym co czuje rozmawiac...

a zastanawiałas sie kiedys czemu????

Pestka75 napisał/a:
-możliwość rozmowy nie tylko o zakupach, szczepieniach dla małej, pracy ale także o nas, o małzenstwie, o tym jak sie czujemy, czego chcemy, czego nam brakuje ( jak na razie to tylko moje monologi- ten temat tez juz wielokrotnie obgadany na forum)
- bliskość , czułość, okazywanie uczuć, drobne gesty, bycie w relacji a nie w układzie, budowanie wspólnoty a nie wypełnianie tylko obowiązków i wymiana usług ( i to całkiem niedawno też poruszane i skwitowane ze w takiej sytuacji jak moja chyba tylko separacja)

duze oczekiwania :-) :-) .....
ale widzisz pestko

na cos dużego sa składowe -to sa te małe nieistotne sprawy...radośc z rozmowy w detalach daje otwartośc na duże dialogi...a monolog tylko jednej ze stron co mi brakuje i czego oczekuje....
daje często zamykanie drugiej strony
a czemu???

może w gre wchodzi proplem ze sprostaniem............

ale dośc trafnie weszłą w temat Danka pisząc to
Danka 9 napisał/a:
Ups Pestko, dajesz sprzeczne komunikaty wg mnie,z jednej strony mowisz mezowi o separacji
na pewno to bolesne jest dla niego w jakis sposob, bo dajesz mu sygnal ze jestes niezadowolona z relacji
pewno maz nie za bardzo wie jak sie zabrac do naprawy
swiat emocji, uczucc, relacji, moze byc dla faceta bardzo skomplikowany
trudno mu sie w tym połapać


albo chcę coś tylko dla siebie- za cenę nie liczenia się z innym
...albo licze się z innym i staram sie odpuścic w swoim......

bo inaczej to sepracja????

echhh.......... a może taka czarna wizja????

....sepracja da drugiej stronie pogodzenie się z samotnościa....pogodzenie sie z tym że moge życ sam....pogodzenie się z tym że i tak nie sprostam osobie bardziej wymagającej w związku...i suma sumarum podjeta włąsna decyzję
...może i brutalna???
umiem zyc sam i jest mi dobrze bez żony..........

co wówczas pestko????...jestes na to gotowa???
Pestka75 napisał/a:
Pogłaskałam męża po głowie wczoraj, tak spontanicznie: odpowiedział coś w stylu "co robisz!!!"

uff ja to ocenie jeszcze bardziej spontanicznie niz Danka...

a co to dzień dobroci dla zwierząt????

z jednej strony grozby separacji a zdrugiej kizianki....

pestko nie wiem czy wiesz ale to się zwie metoda
kija i marchewki....

nic to bez urazy pzremieniaj sie pracuj poczukuj..zmieniaj działania...

a owoce dadza urodzaj
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 16:24   

Norbert1 napisał/a:
pzremieniaj sie pracuj poczukuj..zmieniaj działania...

i mniej wiele wiele cierpliwości , dla mnie nie jest łatwa praca nad soba, jednak im więcej trudu, płaczu, ciemnosci i pustyni, opuszczonych rąk to wierze tym , którzy przeszli i pisza i dziela się tym ....jestem w drodze i tylko nadzieja i upór trzyma mnie przy pracy nad sobą. Chwała Panu przede wszystkim,ze tu jestem
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 22:21   

Danka 9 napisał/a:
wiec z jednej strony separacja a z drugiej głaskanie po głowie....brrr, az mis ie dziwnie zrobilo
gest jak do dziecka,

Danka 9 napisał/a:
dajesz sprzeczne komunikaty

tak masz rację, cała moja sytuacja jest dość dziwna ( przecież nie ma przemocy, uzależnienia) więc nie mam od czego się separować w sensie ratowania siebie, dla Ciebie Danko może to niezrozumiałe,
za to jest chłód emocjonalny, "układ" w którym brak normalnej więzi małżeńskiej, niektórzy tu widzą patologię, ja sama nie wiem co jest grane i jak powinno być? co to znaczy normalny związek?
czuję się nieszczęśliwa, czy oczekiwanie ciepła, bliskości, wsparcia, sprawiedliwego podziału obowiązków jest czymś wygórowanym? wybujałym?
pisząc "sprawiedliwy podział" nie mam na myśli skalkulowanego,
sprawiedliwy podział to taki w którym robi w domu coś ten kto ma akurat czas i możliwości,
mój błąd ,że nie wzięłam pod uwagę sygnałów alarmowych czyli tego co widzialam w domu teściowej ( mąż zasiadający w domu swojej mamy w fotelu, obok jego ojciec i moja teściowa biegająca dookoła stołu i usługująca im we wszystkim, sama nie usiadła , nie zjadła, karmiła tylko swoich mężczyzn, oglądających telewizję lub czytających gazetę, kiedy juz usiadła i chciała porozmawiać to ja zbyli milczeniem lub odpowiadali cos na odczepnego... )

mam wrażenie, że stale tu tlumaczę się z tego dlaczego czuję się tak i tak, dlaczego mam oczekiwania takie a nie inne, na czym polega przeżywany przeze mnie kryzys...

czy ktoś ma tu podobna sytuacje małzenską do mojej? wszystko na zewnątrz "w porządku", nie można sie przyczepić a wewnątrz chłód i zakład usługowy?
gdyby była przemoc , alkohol to bardziej by mnie tłumaczyło?
no ktos juz tu napisał , że nie jesteście od głaskania po głowie i nie jestem tu przecież dla tego...
Bywalec kiedys mi napisała , ze do budowania więzi małżeńskiej potrzebne sa dwie osoby...
Danko, może stąd wynika sprzeczność: chciałabym budować ale nie ma z kim, wtedy pojawił się temat separacji jako przestrzeni do odbudowy siebie, spojrzenia z dystansu na swój związek, pokazania mężowi mojej granicy wytrzymałosci tej sytuacji...ale nie jako kary dla męża .... ( kogo tym ukaram? najwyżej siebie przeciez)
Danka 9 napisał/a:
piszesz separacja jako ostatnia deska ratunku...by sie skupic na sobie
ale bliskie mi to jest...tez tak myslalam....ale terapeutka podpowiedziala mi ze mozna to zrobic i pod jednym dachem
( wtedy nie wiedzialam ze jest przemoc, nie zdiagnozowana byla)
okazuje sie ze mozna i dbac o siebie pod jednym dachem

to jest uwaga cenna dla mnie i w tym punkcie czuję się zrozumiana,
nie wiem jak to zrobić , szukam cały czas odpowiedzi,
Danka 9 napisał/a:
sprobuj docenic to co jest...wspolne spedzenie czasu....posiedzenie bez slow, wypitą kawę....

Danko ale my nie spędzamy wspólnie czasu ( teraz męża też nie ma w domu), nie siedzimy bez słów- nie ma kiedy, męża nie ma od 7.00 do 19.30, potem kapanie małej, usypianie, jak wracam do pokoju to albo ogląda tv albo juz śpi, wymieniamy się w biegu informacjami, listami na zakupy to wszystko, nie pijamy razem kawy bo kiedy???
jesli wychodzimy to zawsze do rodziny albo do znajomych których akceptuje mąż, do tych nieakceptowanych jeżdżę sama, a mąż ze mną nigdzie nie ma ochoty wychodzić, to kino to rzeczywiście jakis cud, całe wieki nie byliśmy nigdzie SAMI! wstapiła we mnie jakas iskra nadziei
może stąd sie wzioł mój gest, bo zobaczyłam w tym wyjsciu do kina cień szansy? z chęci zbliżenia się do niego a nie traktowania jak dziecko czy jak pieska ( sa rózne sposoby głaskania, muśniecia czy tego tam jeszcze i niekoniecznie musi to wyglądac tak jak sobie wyobraża słuchający o tym ;)
ale racja Danko, zapomniałam ,ze mąż tego nie lubi, od tak dawna nie mam miedzy nami rozmowy i czułości, ze zapomniałam po prostu...
Danka 9 napisał/a:
warto tez popracowac nad spokojem ( pisalas o histerii, łzach)

oj to było rzeczywiście dawniej, od czasu tej rozmowy o separacji nie używam łzawych i histerycznych argumentów, rzeczywiście jest spokojniej...
Danka 9 napisał/a:
odnowic przyjaznie , ktore zaniedbałas
zapisac sie na fitnes, na basen itp

pisałam juz o kursach :mrgreen:
do Aniołka: dzis lub jutro podrzucę wiecej info

[ Dodano: 2011-11-19, 23:30 ]
już ruszyły zapisy na kurs wizażu, opłata w formie wolnego datku :mrgreen:
http://www.osrodek-brynow.pl/
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-20, 19:35   

Pestka75 napisał/a:
-możliwość rozmowy nie tylko o zakupach, szczepieniach dla małej, pracy ale także o nas, o małzenstwie, o tym jak sie czujemy, czego chcemy, czego nam brakuje ( jak na razie to tylko moje monologi- ten temat tez juz wielokrotnie obgadany na forum)


Czytałaś Dobsona "Co każdy mąż chciałby, aby jego żona wiedziała o mężczyznach"?

Jeśli nie - zachęcam.

Facet nie mówi, bo nie lubi, nie chce, nie leży to w jego naturze, nie wie, o czym gadać, nie potrafi zwerbalizować uczuć.

W Twoim przypadku TAK JEST, nie masz przecież żadnych spostrzeżeń by zwierzał się i mówił chętnie o uczuciach z innymi kobietami (czy ludźmi w ogóle)?

Facet nie jest od gadania. Od gadania są przyjaciółki, koleżanki. Kobiety. Stworzone gaduły.
Jakbyś się spotkała raz i drugi z taką i przegadała wieczór, zapewniam - przychodząc do domu nie chciałoby Ci się otwierać ust.

Kto Ci powiedział, że mąż ma spełniać rolę przyjaciółki dla kobiety? :)

Pestka75 napisał/a:
smutne obserwacje małzenstw, które dla swietego spokoju nie poruszaja pewnych tematów, tkwia latami w zaklamaniu ( nie myslac o swojej sytuacji zeby mniej bolało, nie zmieniajac niczego dla namiastki poczucia bezpieczenstwa)


Pestko, bez urazy - co Ty możesz wiedzieć, jak jest w innych małżeństwach?
Dlaczego do oceny swojej sytuacji potrzebujesz punktu odniesienia (np. inne małżeństwa)?

Pestka75 napisał/a:
mój błąd ,że nie wzięłam pod uwagę sygnałów alarmowych czyli tego co widzialam w domu teściowej ( mąż zasiadający w domu swojej mamy w fotelu, obok jego ojciec i moja teściowa biegająca dookoła stołu i usługująca im we wszystkim, sama nie usiadła , nie zjadła, karmiła tylko swoich mężczyzn, oglądających telewizję lub czytających gazetę, kiedy juz usiadła i chciała porozmawiać to ja zbyli milczeniem lub odpowiadali cos na odczepnego... )


Owszem - plus to, że jak nam powiedziałaś - troszkę zmusiłaś męża do podjęcia decyzji o małżeństwie. Zagroziłaś odejściem - wtedy się zdeklarował. Mogę rozumieć pobudki, jakie Tobą kierowały, no ale...

Nie dziw się teraz, że inne Twoje oczekiwania nie mogą być spełnione. Myślałaś, że na wszystkie dziedziny Waszego wspólnego życia, a także na męża świat uczuć i emocji to się tak samo przełoży? Że pokażesz kijek i zrobi/poczuje to, co będziesz chciała?

Jesteś świetną babeczką, fajnie piszesz, inteligentnie, wrażliwie, myślę o Tobie często.

Myślę, że Twój (Wasz) problem wykracza daleko poza możliwości pomocowe tego forum.
Pestka75 napisał/a:
- bliskość , czułość, okazywanie uczuć, drobne gesty, bycie w relacji a nie w układzie, budowanie wspólnoty a nie wypełnianie tylko obowiązków i wymiana usług ( i to całkiem niedawno też poruszane i skwitowane ze w takiej sytuacji jak moja chyba tylko separacja)


No bo wciąż mam wrażenie, że nie wiesz, czego chcesz.

To znaczy - chcesz, czegoś nierealnego (choć fajnego, dobrego, o czym marzy większość kobiet, naturalnego), ale nierealnego w Twojej sytuacji.

Twoim zadaniem jest znalezienie - czego możesz chcieć, skoro nie możesz mieć tego nierealnego.

Nie wiem, czy dobrze się wyraziłam.

Po prostu - czasem trzeba się albo pogodzić z tym, co się ma (samemu zgotowało po części), albo drastycznie zmienić (separacja i życie w samotności - tylko czego wtedy będziesz oczekiwała od życia?)

Ale cieszę się bardzo, że coś działasz dla siebie.

Cieszę się, że ZAUWAŻASZ, ledwo bo ledwo, ALE ZAUWAŻASZ zmiany na dobre, te drobne kroczki.

Odsuń się od męża, przestań ględzić, jęczeć, obsługiwać, robić coś wbrew sobie.

Spójrz:

http://kelliconnell.com/home.html


To galeria zdjęć. Niby zwyczajna - ktoś mógłby powiedzieć, że są na nim dwie siostry bliźniaczki. I ot - zdjęcia jak zdjęcia.

Podróżują razem.
Wspierają się.
Pocieszają.
Cieszą się z drobiazgów (np. zabawa z dmuchawcem)
Cieszą z sukcesów.
Są obok siebie.
Patrzą na siebie z czułością, miłością.

Wiedziałam jednak, ze w tej sesji jest jakieś drugie dno i doczytałam, że są to...

...montaże zdjęć TEJ SAMEJ osoby.

Ja tak widzę miłość do siebie samego. Zobaczenie siebie, jako drugiej osoby i samowystarczalność - to znaczy poczucie, że jestem pełną Osobą. Dzieckiem Bożym. Niedoskonałą, ale wyjątkową całością stworzoną przez Boga.

Dopiero takie spojrzenie na siebie, jako całość, dobrze czująca się ze sobą samą - daje możliwość poczucia szczęścia - którym dalej można się dzielić. Na przykład z mężem, dzieckiem, przyjaciółmi.

Nie wiem, jak to inaczej Ci, Pesteczko, przekazać, co mam na myśli....
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-20, 20:11   

Sabina dzieki ,że jesteś. Sledze od dawna wątek Pestki , bo miałam podobne odczucia (podobne) "czułam sie jak w klatce" Jestem na 12 krokach i przeżyłam jakby wstrząsy , hustawki , ale Bogu dziekuje za takie osoby jak Ty Sabina a jest tu takich sporo i Chwała Panu ,że coraz więcej. Krocze powolutku z pretensjami, żalami i już sama nie wiem z czym , ale jednoczesnie czuje ,że to Droga, Prawda, która wyzwala i wyzwoli z Bogiem, dla Boga i w Bogu
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-21, 01:13   

Satine napisał/a:
Pestko, bez urazy - co Ty możesz wiedzieć, jak jest w innych małżeństwach?
Dlaczego do oceny swojej sytuacji potrzebujesz punktu odniesienia (np. inne małżeństwa)?

hmm, ja nigdy nie widziałam co to znaczy dobre małżeństwo, co to znaczy dojrzała milość, relacja... zawsze mam to poczucie, ze nie wiem jak to powinno być. Moze dlatego sklecilam sobie w głowie obrazek troche ze swoich wyobrażeń, trochę z obserwacji, trochę z książek ( i bynajmniej nie chodzi tu o romanse o co może posądzaja mnie niekórzy ;)
Skoro jest pustka poznawcza, doswiadczeniowa to człowiek stara sobie ja uzupelnić.
Dlatego może próbowałam sie porownywać do związkow które wydawały mi sie udane, spełnione, poszukiwałam punktu odniesienia.
Satine napisał/a:
No bo wciąż mam wrażenie, że nie wiesz, czego chcesz.

tak, ja nie wiem czego nalezy chcieć, co jest własciwe tzn realne do spełnienia, własciwe dla mnie. Moje doświadczenia z domu alkoholowego, z mamą, która była głowa rodziny zniekształciły nazwijmy to "zmysł równowagi" w relacjach do siebie, innych.
Zawód również wybralam taki, który odpowiadał nabytym przeze mnie umiejętnościom pomagacza, empatycznie wczuwającego się w cudze potrzeby i oczekiwania.
Co do zawodu juz sobie nie wyrzucam, mniej sie szarpie. Znalazlam sobie miejsce i lubię to co robię. Z coraz większym spokojem odkrywam momenty w których w pracy robie cos by zaspokoic swoje potrzeby. Do pewnego stopnia to jest normalne jesli chodzi o samorozwój, o mozliwość uczenia się od ludzi, bycia z nimi w kontakcie...
Satine napisał/a:
chcesz, czegoś nierealnego (choć fajnego, dobrego, o czym marzy większość kobiet, naturalnego), ale nierealnego w Twojej sytuacji.

Twoim zadaniem jest znalezienie - czego możesz chcieć, skoro nie możesz mieć tego nierealnego.

Nie wiem, czy dobrze się wyraziłam.

hehe, jak najlepiej, nagle zaczęłam rozumieć co piszesz ( Ty mowisz innym jezykiem czy ja się zmieniam, czy jedno i drugie? nieważne AAAAAA znów wchodze w analizy. STOP)
Satine napisał/a:
Twoim zadaniem jest znalezienie - czego możesz chcieć, skoro nie możesz mieć tego nierealnego.

cytuje drugi raz, chyba sobie zapisze gdzieś. BINGO. Jak w tej reklamie z TP SA rozum mówi: rozumiesz to? a serce: "tak czuje to, czuję".
CZEGO MOGĘ CHCIEĆ, czego mogę chcieć, czego mogę chcieć....
:roll:
Satine napisał/a:
Owszem - plus to, że jak nam powiedziałaś - troszkę zmusiłaś męża do podjęcia decyzji o małżeństwie. Zagroziłaś odejściem - wtedy się zdeklarował.

oj! trochę tak a trochę nie! powiedzmy że wina po połowie ;) pisze to zeby z samej siebie ( przed sama sobą) zdjąć cały ciężar odpowiedzialności za to...
myślę, że oboje mieliśmy jakies ważne powody dla których:
- On dał się "zmusić" i nie chciał mojego odejścia ( bez jego zgody by sie to nie wydarzylo, jak ktos nie chce , a tym bardziej jak mój maz czegos nie chce to tego nie robi!)
- ja "wymusilam" ale bylo mu to jakos na rekę, bardziej niz perspektywa mojego odejścia

Galeria zdjęć- super! Nie podejrzewalam Cię o takie pokłady poezji ;)
Satine napisał/a:
Odsuń się od męża, przestań ględzić, jęczeć, obsługiwać, robić coś wbrew sobie.

przestać robic wbrew sobie- to dla mnie najtrudniejsze,
jak to wyważyć? czy rozwój nie polega na działaniu wbrew sobie? na przełamywaniu siebie? u mnie ta granica między konstruktywnym przełamywaniem a takim które jest brakiem miłosci do siebie jest zatarta...
w domu czesto musiałam z siebie rezygnować dla nazwijmy to "wyższych celów" jak naprawianie swojej rodziny, podejmowanie interwencji... w końcu stało sie tak ze ilekroć mi czegos brakowało, nawet czegos drobnego mój system alarmowy "wył" że brakuje zasilania, że muszę je mieć np od męża....
cala trudność u mnie polega na tym, zeby sie dowiedzieć co to znaczy normalnie, czego ja potrzebuję, może dlatego na wasze uwagi reagowałam negatywnie bo czasami wyłaniały sie tu różne wizje, analizy mojej sytuacji, czasem sprzeczne ze sobą, zależnie od kawałka życia który pokazałam...
Satine napisał/a:
Myślę, że Twój (Wasz) problem wykracza daleko poza możliwości pomocowe tego forum.

aha, zaczynam rozumieć ,że tak, choć bardzo sobie cenię wypowiedzi Twoje, Bywalca, Leny, Danki...,
czytanie historii tak wielu osób tutaj
pisanie tutaj pomaga mi zejść z emocji i nie eksplodować...
więc taki wymiar pomocy nadal jest mi potrzebny
Chyba grupa 12 kroków nie mogła zdarzyć się w lepszym momencie...
cały czas toczy sie we mnie walka...
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2011-11-21, 10:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-21, 07:20   

Pestka75 napisał/a:
mój system alarmowy "wył" że brakuje zasilania, że muszę je mieć np od męża....


jak mój system wyje to biegnę po to do Boga , on nigdy nie zawodzi

Pogody Ducha
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-21, 08:24   

Pestka75 napisał/a:
Chyba grupa 12 kroków nie mogła zdarzyć się w lepszym momencie...
cały czas toczy sie we mnie walka...

noo Pestko poczytaj co napisała maryniaa i przygotuj sie na ciekawostki.... ;-) ;-)

wiesz co jest ważne????

że jeszcze chcesz...że jeszcze poszukujesz ..tak dlatego -to najlepszy moment na 12 kroków....

zatem sukcesów i poznania siebie bliżej i bardziej :mrgreen: :mrgreen:

pozdrawiam
 
     
enea
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-25, 02:09   

Pestka 75
Korzystam z Forum już od 1,5 roku (tzn. próbuję wdrażać różne propozycje w swoim małżeństwie) i tak naprawdę to jest moja pierwsza odpowiedź. Wcześniej się nie angażowałam, ponieważ myślałam, że niewiele wiem jak postępować z mężczyznami, -TYMI DLA NAS NAJBLIŻSZYMI, których kochamy, ale też oczekujemy od nich miłości). Już wiem, że osoby, które rejestrują się na Forum potrzebują BARDZO POMOCY, może dlatego się nie odzywałam i tak wydaje mi się, że zbyt często narzuca się POCZUCIE WINY osobie, która prosi o wsparcie. Poza tym wydaje mi się, że zbyt często proponowane są stereotypy zachowañ. Nie znam się na tych kwestiach, ale moim zdaniem osoby, które się pogubiły (tzn. nasi mężowie lub nasze żony) bardzo potrzebują wsparcia. MY mamy "wiarę, nadzieję i miłość". Przynajmniej ja to czuję, pomimo wielu krzywd, których doznałam ze strony męża. Pestka może uda ci się dotrzeć do męża, jeżeli potraktujesz Go jako osobę. która też BARDZO POTRZEBUJE POMOCY (bardziej niż Ty-bo widzisz problem , a On nie). Życzę Ci takiej siły, żebyś mimo wszystko umiała zaoferować mężowi pomoc , tzn., 1) Rozumiesz, że jest mu trudno, bo...;, 2) Bardzo Go kochasz i chciałabyś mu pomóc, chociaż wiesz, że w takich sytuacjach najczęściej propozycje żony z zasady są odrzucane&...;.., 3) Może warto przypomnieć mężowi wspaniałe chwile z tylko Waszego bycia razem (Panowie mają z reguły wybiórczą i bardzo krótką pamięć).;.., a jeżeli to depresja to już inny ciąg dalszy; . Poczuj wsparcie z GÓRY oraz wsparcie osób z Forum..., Cdn. (pora trochę późna, a rano praca);
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-25, 12:46   

Eneo witam na forum zapraszam do Ogniska Trójmiejskiego - 18 grudnia na 15.30

http://www.bojano.sychar.org/

Pogody Ducha
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-25, 22:49   

enea napisał/a:
Nie znam się na tych kwestiach, ale moim zdaniem osoby, które się pogubiły (tzn. nasi mężowie lub nasze żony) bardzo potrzebują wsparcia. MY mamy "wiarę, nadzieję i miłość".

Eneo, to co proponujesz to próba koncentracji na mężu a ja własnie od tego chcę odejść. Chcę zająć się sobą tzn zmienić coś w sobie dlatego startuje z programem 12 kroków. Dopóki nie naucze się co to znaczy kochać męża, jak uporać się ze swoimi frustracjami oraz dopóki nie wzmocnię siebie nie chce wracać do starych, nieefektywnych sposobów, nawet tych nazywanych przeze mnie okazywaniem miłości.
enea napisał/a:
Pestka może uda ci się dotrzeć do męża, jeżeli potraktujesz Go jako osobę.

Moze uda mi się dotrzeć jesli najpierw sama siebie tak potraktuje, złapie dystans do niego własnie jako osoby ;) męża, ojca.
enea napisał/a:
a jeżeli to depresja to już inny ciąg dalszy

Diagnoza mojego męża NIE JEST MOZLIWA bez udziału Jego samego a co dopiero na forum. Dostatecznie długo juz wokół i tego tematu kręciłam sie w kółko ( takze tu :)
pozdrawiam :-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9