Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czuję się jak w klatce
Autor Wiadomość
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-04, 11:59   

Dzieki mami za wyjaśnienie :-)

Pestko....
Przysyłane obiadki......dziś Cie wkurzaja,ale wiesz?.....za kilka lat możesz za nimi zatesknić.
Kurcze...fajno by było DZIŚ jakby mi ktoraś z mam zaserwowała gotowy obiad.....czasem by się przydało.

Przyjmij je z wdzięcznością ,zjedzcie ze smakiem....pochwal tesciową jakie mniam mniam.
Wilk syty i owca cała....znaczy...wy syci i mama zadowolona.
Doceń,weż przepis,poradź się....a on(mąż) tak lubi mamy jedzonko,może mama da przepis....zrobie mu niespodzianke.

Posililiście się już własnym obiadem?..... schowaj do lodowki,bedzie na jutro.......dziewczyno i ciesz się ,że nie musisz gotowac, wykorzystaj czas na co innego.

W kwestii moskitier....mozna i tak jak sugeruje nałóg.....można spróbować,choć gwarancji na wykonanie i tak niema......żebyś się nie rozczarowała.
Mozna mieć materiały pod nosem a nie mieć chęci.
Próbować zawsze warto.

Osobiscie....kiedy czekanie się przedłuża zaczynam sama.....mąż dołącza....ja się wycofuje.
Męska duma raczej nie pozwoli mężowi tylko się przyglądać.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-04, 20:23   

Pestko .
Odważyłem się pisać dalej .
Wolę się narażać , niż milczeć lub nie działać .
Czasem , źle na tym wychodzę , ale to nieważne .
Nie znoszę podejścia ludzi którzy mówią -" to nie moja sprawa " .
( "mój rozwód" pokazał mi którzy to ludzie z mojego otoczenia czy rodziny
i to było przykrą niespodzianką )

Cytat:
bo nie mamy pieniędzy. W kólko powtarza to jak mantre. Prawda jest taka ze to ja ostatecznie płace za rzeczy na które nas niby nie stac. Pojechałam na dodatkowa prace a ze byly to 3 dni i daleko zgodził sie opiekowac corka w czasie kiedy ja pracowałam. Po powrocie powiedział,że "opiekunka" do dziecka kosztuje i ze w sumie powinnam mu odpalić czesc mojego wynagrodzenia. Bardzo mnie to zabolało. Powiedzial ze żartował ale powtarzał ten "zart" 3 dni z rzędu. Pieniadze przeznaczyłam na wspólne wakacje. Po to zreszta wziełam ta prace. O co mu chodzi z tymi pieniedzmi?? Ja uważam że jego miejsce pracy potrzebuje zmian- czasy się zmieniają, potrzeby klienta również a on wciąż działa według starego systemu. Boi sie zmian. Stary system sprawia że ponosi straty ale nowego nie chce bo trzeba by bylo cos zmienic.

Ja to widzę tak .
Facet się gryzie , bo ZDAJE SOBIE SPRAWĘ ( on to wie ) ,
że nie potrafi zapewnić materialnego bytu rodzinie .
A powinien - w powszechnej opinii .
Gorzej , to jego żona zdaje się zarabiać na dom .
Jeszcze gorzej dla niego , jeżeli żona przypomina mu o tym ( ... ? ) .
Czuje się nieważny , zbędny .
Nie jest już kapitanem okrętu ( wg. Pulikowskiego ) ,
schodzi pod pokład ( na kanapę ) i zrzeka się wobec tego odpowiedzialności .
Kapitanem zostaje żona .
Ten jego " głupi kawał " to taki zakamuflowany krzyk rozpaczy - szanuj mnie i moją pracę mimo wszystko , też mam udziały , wesprzyj mnie .
Kluczowe sprawa - TE ZMIANY , jak męża pobudzić do tego .
On leży ( na kanapie , i moralnie ) . Ma wstać i wyprostować się .

Mężczyźni raczej nie lubią zmian . Po co znów to malowanie .
Przecież niedawno było , jeszcze nawet 6 lat nie ma .
Ściana to pionowy element nośny konstrukcji budynku ( nie licząc ścian działowych ) .
Jak dom się nie wali , to znaczy , że ściana spełnia swoje zadanie .
Jak już , to musi przymyśleć ....... tak ze 2 miesiące .
Trochę przesadzam , ale tylko trochę .

Jak coś przyspieszyć ?
" Wiesz , dzwoniłam do fachowca od moskitier , przyjdzie chyba pojutrze "
Jeżeli facet nie wstanie z kanapy......... to chyba nieżyje . :->
Można jeszcze wzmocnić argument podając CENĘ usługi .
Jeżeli ten fachowiec byłby jeszcze przystojny ( widzę , bo stoi już u drzwi )
to ja dałbym mu jeszcze 5 dych
..... i posłał do diabła .
Żaden " fachowiec" ( obcy mężczyzna ) nie będzie mi się pętał po moim domu .
Sam to zrobię .

Zawsze pyta , gdzie byłaś . Zatem jest zazdrosny , zależy mu na Tobie .
To chyba dobrze ?
Z drugiej strony "oziębły facet " ???
Może ma naprawdę jakiś kłopot ?

On domator , Ty ......
To dokładnie jak u nas .
Żona nigdy niczego nie zaplanowała , nawet nie dała propozycji .
I te góry ........ , zwłaszcza Tatry .
Albo się to czuje , albo nie .

WAŻNE : ( tak mi się wydaje )
Pestko , nie liczyłem , ale wiele razy
napisałaś o kanapie , że leży .
Ta kanapa jest SYMBOLEM jego stanu - mąż leży .
Nie przypominaj mu o tym wciąż , nie naśmiewaj się z niego , nie rozkazuj , nie poniżaj go .
Tak to odczuwam .

A , zapomniałem jeszcze , .......... teściowa .
Pomimo obiadów i bawienia dziecka , szkodzi związkowi .
Wiem to , bo też mam .
Nie pozwól , żeby zajmowała się WASZYM dzieckiem .
Lepiej mniej zarobić .
Ty jesteś MATKĄ .
Dodatkowo teściowa psuje Twoją relację z mężem .
Może on jest bardziej synusiem swojej mamusi , niż Twoim mężem .
Tak , tak przecież ona ( teściowa ) tyle dla Ciebie robi .....
Zrób to mądrze .
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 00:00   

KINGA 2
mam ciut przemyśleń, ale chwilowo jestem zbyt zmęczona, aby je rozwinąć odpiszę Ci obszerniej później.

cały czas czekam na odpowiedź kingo2 :)
pisałam do Ciebie na priv ale chyba cos nie działa albo jeszcze nie jestem tak wprawna...
Tymczasem pozdrawiam :)

[ Dodano: 2011-07-05, 01:01 ]
do Nałóg:
cytat:

Czy Ty wychodząc za mąż ,decydując się na takiego a nie innego ojca swoich dzieci wiedziałaś że mąż jest domatorem?że pracuje z ojcem w jednym warsztacie?
Miała świadomość???
Wcześniej pisałaś o tym ,że macie różne temperamenty,nawyki,wzorce zachowań wyniesione z domu.

wiesz tak, pisałam juz o tym, ze to maz mnie przekonywał, że warto, pomimo znaczacych róznic miedzy nami, że to ciekawiej, weselej jak ludzie wnoszą do wspólnego zycia tak różne światy... Problem nie pojawił się nagle, narastał. Po narodzinach coreczki moje zycie sie zmieniło o 360 stopni i mam wrażenie że mój mąż się nie obrócił za nami...
Widzialam wczesniej różnice, mniej lub wiecej przeszkadzały i nagle "plusy" obróciły sie w minusy, zmieniła sie moja optyka...
Dla przykladu: dawniej myslałam "jak to fajnie , ze jest tak związany ze swoją rodziną, ma w niej oparcie, jest taki lojalny i wierny w tej rodzinnej więzi"
teraz myślę: " no tak, znów jego rodzina liczy sie bardziej niż my, niz ja"

dawniej: nie przeszkadzało mi ze późno wracał z pracy- ja wracałam jeszcze później ;)
widywalismy się więc u niego w pracy na herbacie ( ma takie okienka) lub w mojej pracy ( pracuje w organizacji pozytku publicznego i mąż ta moją działalność zawsze wspierał, przyjeżdżając z odsieczą w razie technicznych problemów typu rozerwana rura, zarwane łózko). Ujmowało mnie, ze zawsze tak ochoczo uczestniczył w moim zyciu zawodowym. Sam zreszta wiele z tego czerpał np. nowe znajomości, przygody i tak dzięki wolontariuszce z Hiszpani wyruszylismy w odwiedziny do jej domu :) Przykladow mnóstwo. Mimo , ze mój mąz jest "nie kościołowy" uczestniczył w Eucharystiach dla pracowników i wolontariuszy.
Pisząc, ze nie wiem czy jest sens pisać o tym tutaj jacy jestesmy a jacy nie miałam na myśli, ze bedzie to tylko moja wersja historii, moje patrzenie na nas a także to że teraz wydaje mi się, ze zmieniły sie okoliczności, obowiązki zwiazane z narodzinami córki. Jestesmy w nowych rolach i juz nie jestesmy tacy sami. Wydaje mi sie nawet ze zmienilismy sie na gorsze wobec siebie, wyplukalismy sie z serdecznosci...

Piszesz , ze dobry seks zaczyna sie od sniadania... My go razem nie jemy bo mąż jedzie na sniadanko do swojej mamy hahahahahah. Oczywiście splaszczam teraz ale odkąd mąż spi na kanapie i nie zbliża sie do mnie mam wrażenie że coraz mniej mamy ze soba wspolnego, ze zgasla miłosć i tu zaognił sie tez temat tesciowej.
Skoro nie mamy wspólnych posiłków, czasu tylko we dwoje, łoża... to wszelkie akcje typu przysylanie jedzenia, sznurówek do butów męża, skarpetek dla niego odbieram jako atak, jako zabieranie mi tej ostatniej malutkiej czesci pod nazwa MY. Mysle wtedy, że moja teściowa mnie nie szanuje jako zony swego syna, ze uwaza że żle sie nim zajmuje, zle prowadze dom, ze czegos w nim brakuje.
Nie uwazam zeby zajmowanie się wnuczką uprawniało ją do wtrącania się w nasz dom, zaopatrywania go a raczej męża w rózne rzeczy czy do wypytywania o cel moich róznych zakupów, Przykład. Pokazałam jej kiedys ubranka które kupiłam dla naszej córki. Tak sie chcialam jakos do niej zblizyc, tak jak kobieta z kobieta o ciuchach. Powiedziała ze rzeczy dla dziecka nie maja byc ładne tylko wygodne. Nigdy nie usłyszalam z jej ust niczego dobrego. Wyjatek stanowił moment naszego wesele kiedy powiedziała ze mnie podziwia za organizacje naszego wesela ( robilismy je sami). Zreszta powiedziala to mezowi nie mnie ale i tak sie ucieszyłam. Koniec pozytywnych komunikatów.

Mam poczucie że schodzi na mnie lawina z powodu nie załatwionych czy nie dopowiedzianych sytuacji...... Nie radze sobie z tym.
Słucham tego co mówicie. Czytam wypowiedzi innych forumowiczów. Powoli docieraja do mnie rózne informacje przed którymi sie broniłam lub których nie zauważałam Z waszych ust dochodza do mnie głosniej wiec mówcie.
Wasze doswiadczenia, przykłady mnie ubogacają , rozweselajaa, czasem smucą, czasem się oburzam ale przynajmniej coś się dzieje, ktoś ze mną o tym rozmawia.

Lenka twoja prostota i poczucie humoru i taka zaradność slaskiej baby jak sie tu u nas mówi mnie ujmują. Podobają mi sie twoje przykłady. Przemawiaja do mnie. Wiesz, nie wszystko jednak takie proste dla mnie teraz. Wydaje mi sie że jak odpuszcze to bedzie gorzej. Boje sie tego. Przyklad z tesciowa: jak zaczne korzystac i chwalic to mnie zasypie jedzeniem i gospodynia naszego domu nie bede ja tylko tesciowa. Moj maz coraz czesciej przychodzi z pomysłami dotyczacymi wychowania czy ubierania małej i nie sa to jego pomysły tylko mamy! Przykład: na poczatku nie miał nic przeciwko rzeczom w ciemnych kolorach dla córci teraz stale zwraca mi uwage zebym nie kupowała jej ciemnych rzeczy bo dziewczynki musza byc ubrane na jasno ( to sa słowa jego mamy). Przyklad o ubraniach ale dotyczy wielu kwesti.
Ostatnio stale mnie strofuje i poprawia jesli nie robie czegos tak jak on uwaza ze jest dobrze. Nawzajem sobie to robimy i jest coraz gorzej.
Zapetlamy sie coraz bardziej w narzekaniach, zrzędzeniu, fuczeniu na siebie.......
Opisuje teraz skutki naszego oddalenia ale dla mnie przyczyna jest jedna: oziębłość.

Staram się pracowac nad zmianą: mniej koncentrowac sie na tym co robi mąż a bardziej na sobie. Strasznie sie boje ze strace kontrole i sie rozjedzie nawet i to małe cos co nam zostało.

Dodam jeszcze na koniec że zauwazył ze czatuje wieczorami do nocy ;) Wbiega do sypialni zeby sprawdzic. Zamykam stronę. On się ze mnie śmieje ale co wieczór wbiega i teraz pewnie mysli ,ze z kims flirtuje i ze kogos mam w tym internecie. No i mam. Sycharki ;)
Sam dzis od siebie zaproponowal ze zmyje naczynia. Na razie lezą w zlewie. Taaaa do rana daleko ;)

Wiecie, czy wszystko jest kwestią interpretacji? Czy nie mam jakis obiektywnych wyznaczników tego co sie dzieje miedzy dwojgiem ludzi?
Chodzi mi o to ze nawet tutaj róznie interpretujecie te moje wynurzenia...
No mam swiadomosc ze to tylko hipotezy, ze przeciez nikt tu nie orzeka.
Ale ja sam tak czesto mam do wyboru: czy myslec ze jest zazdrosny o te pogaduszki z wami i ze mu zalezy, a moze jednak cos do mnie czuje??? czy moze jest to tak ze sam nie "je" ale drugiemu tez nie da i pilnuje tylko swojej wlasnosci???

Mare1966 Ty pieknie poruszyłes tez ten watek w swoim temacie: jak to z nami jest, jak nazwac te nasze wybory małzonków- miloscia? ucieczka od samotnosci? realizacja marzeń o rodzinie i udanym zwiazku? poszukiwaniem kogos dla zaspokojenia swoich potrzeb? złudna namiastka, wypełnieniem tego co nam brakuje? jesli szukamy drugiej osoby bardziej "po coś" niz dla niej samej to czy moze byc jeszcze kiedys inaczej? czy mozna zaczac od zera? a jesli ta druga strona nie zechce to co nam pozostaje? samotnosc bo przeciez kolejnego zwiazku nie bedzie- będzie?

[ Dodano: 2011-07-05, 01:17 ]
mare1966 napisał/a:
Ten jego " głupi kawał " to taki zakamuflowany krzyk rozpaczy - szanuj mnie i moją pracę mimo wszystko , też mam udziały , wesprzyj mnie .
Kluczowe sprawa - TE ZMIANY , jak męża pobudzić do tego .
On leży ( na kanapie , i moralnie ) . Ma wstać i wyprostować się .


Mare1966, no nie patrzyłam nigdy na to wydarzenie w ten sposób!
Zatkalo mnie, serio, i inne twoje interpretacje też zaskakujące.
Tylko pytanie, JAKA JEST PRAWDA o moim mężu, czy to co mi sie wydaje jest słuszne, bo przeciez tak czuje, bo przeciez go znam, bo moge przewidziec co powie i dlaczego.
Teraz uslyszę: zapytaj męża. Jest problem bo on ze mna NIE ROZMAWIA, nie odpowiada na moje pytania, juz pisałam ze ucieka.
Satine radziła zeby sie na razie wycofac z prób wycisniecia z meza odpowiedzi....
Hmmm, cholernie trudno mi sie powstrzymac. Jesli nie wiem to tak jakbym tracila grunt pod nogami.

mare1966 napisał/a:
Ta kanapa jest SYMBOLEM jego stanu - mąż leży .
Nie przypominaj mu o tym wciąż , nie naśmiewaj się z niego , nie rozkazuj , nie poniżaj go .
Tak to odczuwam .


Mare1966 ta kanapa to jest JEGO WYBÓR nie mój. Z radościa powitalabym go w sypialni ale on nie chce przyjsc.
A co powiesz o tym ze nie dba o siebie? Nie bierze prysznica po pracy. Spi czesto w ubraniu i na drugi dzien idzie w nim do pracy! Co faceci moga o tym powiedziec???
Zaznacza swoje terytorium i sie separuje to napewno. Czy nie mozna prościej, ze po prostu jest leniwy i ma złe nawyki z domu! Stara sie tylko od swieta i nie dla mnie!
Ostatnio zmieniony przez Pestka75 2011-07-05, 17:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 12:03   

Pestko .
Będzie trochę chaotycznie , ale chcę napisać
na co ja zwróciłem uwagę .

1.Narodziny córeczki i nowe role - według Ciebie .
Chyba złe podejście .
Pisałem już o tym .
Bóg , mąż , córeczka .
Spocony wielbłąd przed wypachnioną dzidzią . Trudne .
Najpierw jesteś ŻONĄ .
Jak odchodzą dzieci rozpada się wiele małżeństw - bo byli tylko rodzicami
i już nic nie pozostało do roboty .
Przemyśl i świadomie podejmij decyzję .

2.Sam moment ZAWARCIA małżeństwa - wąppliwości , motywy , stan uczuć , pojęcie miłości .

3.Sprawy WIARY ( sens życia , priorytety itd - rozbieżności )

4. To Forum ma tę "wadę" ( zawsze widzimy sprawę z relacji tylko jednej strony , inaczej się nie da chyba ; tym więc istotniejsza jest szczerość do bólu i jak najwięcej informacji ) .

5.Łóżeczko - chyba dobrze , że dla Ciebie to ważne .

6.Niedziela . Do 15.00 urwanie głowy , jakoś tak było chyba ....
Podczas WSPÓLNEJ mszy jest takie coś : PRZEKAŻCIE SOBIE ZNAK POKOJU .
Jak było ?

7.Chciałaś się zbliżyć do teściowej ( te śliczne ubranka ) .
Posłuchaj .
To była DLA CIEBIE wyjątkowo ważna chwila .
Twoje pozytywne uczucia , chęci , a ta baba ........co ?
Wygodne !
Ty to odebrałaś jako jej KRYTYKĘ , Ciebie skrytykowała .
A tak się starałaś przecież .
Po pierwsze , teściowa nie mogła wiedzieć ,że ta konkretna chwila była dla Ciebie wyjątkowa ,
po drugie ona tylko wyraziła swoją opinie o ubranku , nie o Tobie .
A załóżmy , że pokazujesz te ubranka mężowi .
A on : " Jakie śliczne , śliczności ....... te koroneczki , falbaneczki , takie różowe , ... ojej " .
A może tak : " A ile to kosztowało ? Zaraz wyrośnie , szkoda pieniędzy , pobrudzi się " .
Jak myślisz ? Jak zareaguje przeciętny facet ?
Jak kupi wędkę , będzie się nią zachwycał i opowiadał godzinami .
Różnimy się !

8." Ubranka mają być jasne - ciemne. "
Nie można mieć pretensji do dziecka , że wychowała go jego mama .
Twój mąż też jest dzieckiem , swojej mamy .
On mówi jasne bo tak się nauczył .
A to wychowanie może być różne .
Oczywiście , teraz powinien rozmawiać z TOBA ,
........ i " twoim wychowaniem " , który Ty wyniosłaś z domu .
My jesteśmy w dużej mierze PRODUKTAMI naszych "domów " .

9. Myślę , że OZIĘBŁOŚĆ to skutek , nie przyczyna .
Zastanawia mnie jak to możliwe , jaka przyczyna ?

10. Dwie połówki , ten jedyny , ta jedyna , sielanka itd.
Każdy człowiek to osobny świat raczej .
A kobiety i mężczyźni to jak inne typy planet .
Ta ukochana będzie moim światem , najważniejsza .
Będzie mnie kochał , bo tego potrzebuję .
Ktoś tu nas nie OSZUKUJE ?
A może cel jest taki ?
Celem jest Bóg , nasz stworzyciel , ŻYCIE , ...... ale WIECZNE .
To życie to tylko droga .
Mąż i żona to tylko " wiódł ślepy kulawego " .
Razem raźniej , lepiej , wygodniej , przyjemniej , weselej ,
ale i
ciężko , trudno , smutno .
To jak jest zależy OD NAS SAMYCH .
Bóg na pewno chciał dobrze , więc to my coś spieprzyliśmy .

11.WĄTPLIWOŚCI .
Co mąż myśli ? Przecież go znam .
Napewno ? Znasz go ?
A znasz samą siebie , tak do końca ?
Zna nas tylko Bóg , bo nas stworzył .
W tym poznaniu , POZNAWANIU cała radość małżeństwa .
Tak być chyba powinno
i dlatego nas to tak gryzie .
Dlaczego on ( ona ) nic nie mówi ?

12.KANAPA .
Mi chodziło o tą "wirtualną" , symboliczną kanapę .
Tak to jego wybór , ale może ktoś mu w tym troszkę dopomógł ?
Oddał Tobie Pestko "władzę" , odpowiedzialność za rodzinę .
Ale Tobie tak naprawdę to nie pasuje .
I dobrze .
Bo to jego rola .
Musi wstać z tej kanapy .

13. Pestko nie miej pretensji do słonia , że ma za trąbę , wielkie uszy , i że nie jest żyrafą .
Kobiety mają pretensje do mężczyzn , że nie są delikatni , subtelni , ...... że nie są kobietami .
I na odwrót . Nie lubi chodzić w gumowcach , ot baba .
Nie dba o siebie , śpi .... itd.
No tu trochę nieładnie , ale faceci tak już trochę mają .
Jedyne usprawiedliwienie na to jego "nieładne zachowanie" , że nie śpi z tobą .
Wyobraź sobie kobiety w okopach przed bitwą : biorą prysznic , malują się .
Piłkarki na boisku : po meczu zamieniają się koszukami .
Myśliwy w czatowni : przebiera się w piżamę .
Tak TO DOM , ale zrozum choć trochę .
Nawet w reklamach , prawdziwy mężczyzna jest : nieogolony , brudny , spocony
taki męski .
Co innego jak taki pcha się do łóżka .
Tak nawiasem , gdzieś wyczytałem , że kobiety mają znacznie bardziej wyczulony zmysł powonienia .

14. Myślę , że Satine w jednym się jednak myli .
Nasze wątki mają DUŻO wspólnego i jednak żle obsadziła role .
No chyba , że ja "gram" w podwójnej roli częściowo .
Nawet te nasze ......... ( wielokropki ) też coś mówią .

15.Pestko , myślę , że warto byś przeczytała
ewentualnie także podrzuciła mężowi ( było coś , że CZYTA przy obiedzie ? )
np. to :
"Warto naprawić małżeństwo " Jacek PULIKOWSKI
"Warto być ojcem " Jacek PULIKOWSKI ------- tytul mylący wg. mnie
i te kazania księdza Piotra ( mi bardzo leżą )

Jeszcze mi się przypomniało jedno .
Pestko , takie odniosłem wrażenie , że Tobie głownie chodzi o to ,
żeby być kochaną , żeby mąż Ciebie kochał .
Ja raczej mam tęsknotę , żeby kochać .

Ciekawe czy to właśnie tak ma być ?
Zadaniem mężczyzny kochać , kobiety szanować męża ?
Może ktoś w tym temacie ?
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 13:34   

Pestko...sporo podobieństw między nami...tez lubie analizować...dociekać..lubię wiedzieć.Jak nie rozumię szukam dalej....i tak od zawsze.
Chodziłam do szkoły,nie dawałam rady z rozwiazaniem zadania,czas gonił więc "odwaliłam" a potem przez kolejne dni,czasem noce rozwiazywałam i rozwiązywałam...aż znalazłam.
Właściwie po co?
Dzis.....mam watpliwości....nierozumię,pytam,czytam...szukam odpowiedzi,bo....chcę zrozumieć.
To dotyczy dosłownie wszystkiego....bo ...muszę wiedzieć.
Czasem zarywam noce..bo...muszę wiedzieć.
Muszę?.....nie muszę.....ja chcę.
Wiesz...czasem ta "upierdliwa zmora" uprzykrza mi życie,czasem.....ratuje.
Wada i zaleta jednocześnie.
Najważniejsze to złapać dystans....czego wciąz się uczę.
....jeśli to coś co mnie nurtuje i z czym sobie na dziś nie radze, jest w moim mniemaniu ważne....szukam,ale jesli jest to błachostka na którą niemam wpływu,bo albo to juz było itp....zostawiam.

Wiesz....ostatnio bardzo poruszyło mnie pewne zdarzenie...tragedia pewnej rodziny.
Zginał górnik...kilkanaście lat temu zginął najstarszy mąż/ojciec, dwa lata temu w katastrofie zginał syn, w zeszłym miesiącu drugi syn.....został jeszcze jeden,tez pracujący na tej samej kopalni.
Giną kolejni członkowie tej samej rodziny.Dlaczego tyle nieszczęść spada na jednego człowieka, ilez można znieść, jak długo wytrzyma jeszcze ta kobieta żona/matka.
Wiele pytań ....niebezpiecznych,bo w kwestii wiary.
Meczyło mnie do niedzielnej mszy i kazania......dobrze,że szukamy odpowiedzi na własne pytania, dobrze,że dociekamy,dobrze że poszukujemy,ale......uważajmy,bo są pytania niebezpieczne...pytania na które człowiek odpowiedzi nie da.Odpowiedź zna tylko Bóg.

Pestko to tylko część tego co chciałabym napisać...tyle w tej chwili moge, na tyle czas mi pozwolił.
Chciałabym jeszcze o tesciowej i o męzu na kanapie....dlaczego tak się z nią(kanapą) zaprzyjaźnił.
Doświadczyłam i może to moje doświadczenie co nieco Ci rozjaśni....pomoże.
Tymczasem :-)
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 17:04   

lena napisał/a:
Pestko to tylko część tego co chciałabym napisać...tyle w tej chwili moge, na tyle czas mi pozwolił.
Chciałabym jeszcze o tesciowej i o męzu na kanapie....dlaczego tak się z nią(kanapą) zaprzyjaźnił.

No to czekam na Twoje przemyslenia :) Na razie cieplutko pozdrawiam.

[ Dodano: 2011-07-05, 17:42 ]
mare1966 napisał/a:
Nie dba o siebie , śpi .... itd.
No tu trochę nieładnie , ale faceci tak już trochę mają .
Jedyne usprawiedliwienie na to jego "nieładne zachowanie" , że nie śpi z tobą .
Wyobraź sobie kobiety w okopach przed bitwą : biorą prysznic , malują się .
Piłkarki na boisku : po meczu zamieniają się koszukami .
Myśliwy w czatowni : przebiera się w piżamę .
Tak TO DOM , ale zrozum choć trochę .
Nawet w reklamach , prawdziwy mężczyzna jest : nieogolony , brudny , spocony
taki męski .

Dla mnie brudny, spocony mężczyzna nie jest męski a nawet gdyby to ta męskość jest w takim wydaniu niepociągająca. W ktorych reklamach męzczyźni sa tacy i co reklamują? W spotach raczej sa czyści, dobrze ubrani i schludni.
Dbanie o siebie to wedlug mnie wyraz szacunku wobec siebie i innych.
Dbanie o siebie nie jest częścią natury ale wynika z nawyków ( wyuczalnych a nie naturalnych!) Spytaj kobitek, chociazby tu na forum, która lubi niezadbanych mezów.
Kto na randki chodzi spocony i brudny? No chyba ze to jest na miesięcznym obozie wędrownym w Bieszczadach, na poligonie lub na wojnie kiedy racjonują mydło.

mare1966 napisał/a:
Narodziny córeczki i nowe role - według Ciebie .
Chyba złe podejście .
Pisałem już o tym .
Bóg , mąż , córeczka .
Spocony wielbłąd przed wypachnioną dzidzią . Trudne .
Najpierw jesteś ŻONĄ .

Córeczka ma rok- dopiero albo aż. Dla mnie to jest nowa rola i dla męża też. Po raz pierwszy jestesmy rodzicami. Zanim córcia wyleci z gniazda uplynie jeszcze dosć sporo czasu. Tak małe dziecko ma swoje potrzeby! Zapomniałes chyba ze czasem sila rzeczy nie zje sie do konca kolacji bo dziecko płacze, jest zmeczone i trzeba ja polozyc.
Sila rzeczy jest na pierwszym miejscu i nie da sie ogladac telewizji cała niedziele bo potrzebuje zeby sie z nia pobawic, przewinac, zrobic herbatke. Oj zapomniales jak to jest z małym dzieckiem w domu? Pomagales swojej zonie w opiece nad dziecmi kiedy były małe?

Nie rozumiem tego co piszesz. Brzmi to dla mnie hasłowo i na duzym poziomie ogólności, wykład o męskości i kobiecości według kogo? Według Mare? Czasem pojawiaj sie twoje watki osobiste ale tez w formie wykładu.
Kobieta to powinna to, a mezczyzna to, a kobiety to maja tak a mezczyzni tak.
A gdzie osobiste doswiadczenia? Jak Ty sobie z tym poradziłes jesli wogóle miales taka sytuacje? Jak Ty to przezywałes jesli wogole dotycza cie podobne problemy.
Mozna pisac na pewnym poziomie ogólnosci i rad ale jesli sie przepracowało temat, doswiadczyło zmiany/przemiany, ma sie doswiadczenia po rozwiazaniu jakiegos problemu w sobie. A Ty piszesz z własnego doswiadczenia czy z przeczytanych lektur i tematów na forum??

[ Dodano: 2011-07-05, 17:46 ]
mare1966 napisał/a:
Myślę , że Satine w jednym się jednak myli .
Nasze wątki mają DUŻO wspólnego i jednak żle obsadziła role .
No chyba , że ja "gram" w podwójnej roli częściowo .

Grasz :)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 19:05   

Pestka75 napisał/a:
Mozna pisac na pewnym poziomie ogólnosci i rad ale jesli sie przepracowało temat, doswiadczyło zmiany/przemiany, ma sie doswiadczenia po rozwiazaniu jakiegos problemu w sobie. A Ty piszesz z własnego doswiadczenia czy z przeczytanych lektur i tematów na forum??

To trafne pytanie do Mare.

Mare............ czy nie za dużo rad?osądów?teoretyzowania?
Pestka75 napisał/a:
dawniej: nie przeszkadzało mi ze późno wracał z pracy- ja wracałam jeszcze później ;)

Czy dlatego Ci to nie przeszkadzało bo Ty jeszcze póżniej?
Pestko............a może to jemu pozostał nawyk powrotu o starej porze a Ty żyjesz w innym rytmie?i to Cię uwiera?
Pestko.............może to uogólnienie,ale w wielu małżeństwach kobiety zostając matkami -po okresie cieszenia sie z rodzicielstwa- zaczynają odczuwać tęsknote za pracą zawodową,za wyjściem z domu,za oderwaniem sie od monotonii jaką jest wychowywaniem małego dziecka.
Ta frustracja często podświadomie jest przenoszona na małżonka.Bo on ma stosunkowo mały udział w wychowywaniu,bo za mało pomaga,bo za mało słucha informacji o zdarzeniach z codzienności które były udziałem żony-matki.

Taka "wylewana" frustracja jest często owocem odczuwania przez kobietę "schłodzenia" realcji.
Żona narzeka bo mąż za mało się angażuje............a mąż ucieka z domu bo żona "wylewa" na niego swoje frustracje.

Czy Ty zaakceptowałaś swoje macierzyństwo?
Macie roczna córeczkę........... oddajesz ją pod opiekę teściowej-babci
Pestka75 napisał/a:
Nie uwazam zeby zajmowanie się wnuczką uprawniało ją do wtrącania się w nasz dom,

A podrzucanie wnuczki do opieki nie jest "wymuszaniem" ,albo zapraszaniem do bycia w Waszej rodzinie,w domu???
Obowiązki rodzą prawa.
Nie można ich oddzielać od siebie.
Pestka75 napisał/a:
moje patrzenie na nas a także to że teraz wydaje mi się, ze zmieniły sie okoliczności, obowiązki zwiazane z narodzinami córki.

No tak............. zaakceptowałaś bycie żoną??? a w wyniku tego matką???
To są konsekwencje bycia żoną i matką(zmiana okoliczności).

Pestko............ jak odbierasz mój post jako "atak" na Ciebie........to on nie jest atakiem.Poprostu ...tu jesteś Ty...........nie Twój mąż.Dlatego te moje "zwroty" są do Ciebie.

Pestko.........w Twoich postach są same zarzuty wobec męża............a ma on jakieś cechy dobre??? czy ma coś takiego co Cie w nim raduje?cieszy?,czy są takie jego cechy,zalety które cenisz???
Wymieninisz,znajdziesz 5??? 10???
A u siebie??? Wymienisz 5???,10 ???
Poszukaj.............. może napisz....

Pogody Ducha
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 20:54   

Pestka75 napisał/a:
KINGA 2
mam ciut przemyśleń, ale chwilowo jestem zbyt zmęczona, aby je rozwinąć odpiszę Ci obszerniej później.

cały czas czekam na odpowiedź kingo2 :)

Odpisuję zgodnie z obietnicą. :-D

Czytając Twoje posty odniosłam wrażenie,że budowałaś marzenia o swoim małżeństwie chyba na podstawie reklam i wyobrażeń, a nie realiach. Niestety w zetknięciu z nimi nie wytrzymujesz. To normalne,że chce się mieć taką idealną rodzinę, tym mocniej się jej pragnie gdy jest się DDA. Wiele osób będących w tej grupie ma podobne problemy. Z takiej potrzeby zrodziły się następne
Z audycji do jakiej Ci podałam link zapewne wiele się dowiedziałaś i wiesz,że mieszkanie przed ślubem ze sobą łamie w ludziach cały szereg barier i wyrabia w nich niepożądane zachowania. Zamiast budować wspólny front przeciw trudnościom buduje się front przeciw sobie z egoizmu, wygodnictwa i obojętności. Zamiast budować pozytywne więzi to tak naprawdę zrywa się je nim na dobre się zawiążą.

Ponadto mając w domu rodzinnym jakąkolwiek sytuacje traumatyczną, chcemy czy nie, żyjemy z nią i niejako wnosimy we własne nowozakładane rodziny. Nawet terapie nie eliminują ich z nas, pomagają tylko nauczyć się jak powinno być prawidłowo, żadko jednak , nawet po długoletnich terapiach dystansujemy się do nich w 100%.

Pestka75 napisał/a:
Wracając do męża. W okresie mojej ciąży całkowicie przeniósł się na kanapę.


Tę sytuację mozna zrozumieć różnie, szukać przyczyn takiego zachowania w rodzinie małżonka. Czyli,że miał taki wzorzec ojca w domu.
Można zapytać co stało się między Wami,że wolał oddalenie?
Co stało się w jego życiu,że wybrał taki model zachowania?
Żeby to zrozumieć trzeba komunikacji i otwartości. Skoro Ty już szukasz pomocy, więc Ty zacznij czytać różne pozycje książkowe o różnicach pomiędzy kobietą i mężczyzną w postrzeganiu świata, reakcjach i potrzebach, komunikacji. Polecam Ci np.: Dzikie Serce Eldrig'a, może odkryjesz ,że ta kanapa była i jest dla Twojego męża jaskinią, a może krzakami Adama ( tu polecam kazania ks. Piotra Pawlukiewicza o tożsamości mężczyzny )
Aby ruszyć do przodu trzeba znaleźć punkt zaczepienia, ale nie tymi sposobami jak dotychczas, bo nie działają. Potrzeba nowego spojrzenia i wiele dobrej woli. Na początku od Ciebie, a potem może dołączy mąż gdy zaczniesz umiejetnie z nim rozmawiać i przedstawiać logiczne dla niego argumenty.

Pestka75 napisał/a:
Tak maz był przy porodzie. Deklarowal , ze nie chce być i w końcu jakoś tak się potoczyło, że został do końca


Jak juz pisałam taka sytuacja może być dla mężczyzny trudna do udźwignięcia, nawet gdy się do tego nie przyzna. Trudniej jeszcze, gdy z powodów źle pojmowanej ambicji czy wstydu nie chce skorzystać z pomocy psychologa czy seksuologa , by sobie poradzić z traumą jaką może wywołać w nim poród żony.
Ewidentnie cierpicie i nie można tego zostawić bez pomocy.
Gdyby udało Ci się ustalić co tak naprawdę jest przyczyną oziębłości męża będzie Ci łatwiej znaleźć pomoc. Pod uwagę weź:
-problem zdrowotny włącznie ze zbyt małą ilością hormonów
-problem emocjonalny
-problem duchowy
-problem wychowawczy wyniesiony z domu.

Pestka75 napisał/a:
Z nas dwojga ja tylko chodze do koscioła. Trudno mi czasami więc róznie to wygląda w praktyce. Wyjscie na niedzielna Eucharystię to jedyne na co mnie stać.


Jeśli naprawdę chcesz poprawy w swoim życiu to w kwestii wiary i relacji z Bogiem potrzebujesz jasnej sytuacji czyli spowiedzi i codziennej modlitwy, a także częstszej Eucharystii. Wtedy poczujesz potrzebę odbudowania w sobie czystości.

Myślę,że wiele problemów jakie opisujesz, choćby ten z teściową, wyrasta na skrzywionym, przez napięcie jakie jest w Tobie, i ustanie lub nie będzie tak męczące, gdy ustabilizujecie pożycie intymne. Zaburzenia w tej sferze potrafią powalić każdy związek, ale gdy sobie z tym poradzicie zaczniecie być dla siebie ponownie oparciem.
Nie chodzi tu tylko o seks, ale i o komunikację, czułość, stabilność emocjonalną, wzajemny szacunek. ( i do tego trzeby ustalić dlaczego mężowi nie spieszyło się do małzeństwa, być może powodem było wspólne zamieszkanie bez ślubu, zatem egoizm i wygodnictwo, a być może jest inna przyczyna )
Nie podniesiecie się jednak do bliskości bez uporządkowania spraw swojego ducha, bo od niego zależy jedność serc. Tylko Bóg ma umiejętność scalania tego co pęknięte czy oddalone, człowiek jest zbyt słaby aby pokonać sam wszystkie przeciwności i wzbudzić miłość oraz Miłość.

To co teraz napiszę może być dla Ciebie bardzo trudne, ale istnieje realna możliwość, że przez wspólne mieszkanie nie zaistniała między Wami Miłość, a związaliście się ze sobą tylko namiętnością. Wtedy sytuacja będzie trudniejsza do uzdrowienia, ale zdając się na Boga wszystko możecie uprosić, i będzie to terapia bez udziału człowieka z zewnątrz, więc mniej inwazyjna dla męża. Skoro ma problem z terapeutami to zachęć go do autoterapii przed Bogiem, niech tylko zacznie z Nim rozmawiać, a Bóg sam poprowadzi męża tak aby było dla niego najlepiej. Ja sama przechodzę taką autoterapię i dlatego polecam jako wielce skuteczną.
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 22:42   

kinga2 napisał/a:
Myślę,że wiele problemów jakie opisujesz, choćby ten z teściową, wyrasta na skrzywionym, przez napięcie jakie jest w Tobie, i ustanie lub nie będzie tak męczące, gdy ustabilizujecie pożycie intymne.


Kinga, mogłabyś wyjaśnić bardziej to zdanie?
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 22:43   

Pestko ogromnie zaniżona samoocena, duży brak poczucia własnej wartości mocno zaburza twoje funkcjonowanie i odbiór rzeczywistości.
Pragniesz zmienić męża do czasów sprzed ciąży do czasów narzeczeństwa, gdzie był silną twoją podporą i podnosił twoją niską samoocene.
Niestety dziś już twój mąz nie nadaje się do tego, zresztą nikt nie byłby w stanie dźwigać kogoś wciąż na swoich barkach, prędzej czy później każdy w takim związku zaczyna mieć swoje problemy a układ działający takim schematem musi doświadczyc problemów i kryzysu.
Chcesz zmienic na powrót swojego męża, bo wydaje ci się, że gdyby był inny taki jak kiedyś, to i ty bys była inna, jak wtedy silna, odważna otwarta na świat i ludzi, wyzwania ale to nie prawda, to tak nie działa a raczej działa tak długo do momentu aż jednej ze stron brakuje siły na ciągłe podpieranie zbyt dużo zranienia, krytyki, obowiązków a za mało szacunku, uznania i drugiej stronie w związku z tym brakuje ogniwa napedowego do działania.



Słowa takie jakich wiele w twoich postach świadcza o tym jak bardzo pragniesz akceptacji i miłości i jak mocno obrazuje twój brak poczucia własnej wartości :
-…Teraz myślę: " no tak, znów jego rodzina liczy sie bardziej niż my, niz ja"

są tylko potwierdzeniem, iż to twoje przekonanie nie musi byc prawdą, że w związku z wlasnym odczuciem siebie oceniamy świat takim jakim go widzimy...a widzimy go takim jak sami sie w nim czujemy, jaką role sobie przypisujemy... jaką role przypisujesz sobie w swoim małzeństwie i rodzinie.... Jak siebie sama oceniasz?

Zmień sposób myślenia o sobie i swoim udziale w rodzinie a wiele problemów zniknie, wiele będzie miało inny wydźwięk, na wiele znajdziesz sposoby zaradzenia, nie będą budzić tyle emocji i zranienia.
Pestko,
skąd rozdzielność finansowa….była od początku, czy było może podobnie jak z kanapą… kto wymyślił taki układ? … - że dziś stanowi jeden z głównych zapalnych problemów i dlaczego nie starasz się go zmienic skoro tyle sprawia ci problemów, tyle poczucia skrzywdzenia, wykorzystania…
ale wspolna kasa to i wspolne decyzje lub raczej umiejętnośc współpracy, a o tą trudno jak się tego nie umie, choć bardzo pragnie i myśli o niej a drugą strone tylko obciąża o jej brak.
Plus do tego Pestko brak reakcji na coś co nas denerwuje w tym wypadku brak wspolnej kasy jest zgodą na to co jest i współodpowiedzialnością moją za to co dzieje się w małżeństwie.
wiele poczucia skrzywdzenia Pestko wieje z twoich postów, a za mało współodpowiedzialności za nie….
Wiele krytyki po twojej stronie, bo ogromny brak poczucia własnej wartości. Niestety tak to już jest jak sami czujemy się słabi krytyka zachowań innych przychodzi nam częściej jako dowód przyczyny dlaczego jest zle,
o nią nie trudno, dajcie człowieka a paragraf na niego znajde…niestety też i mocno oddala od rozwiązania konfliktu i zaognia go coraz mocniej doprowadzając do ostateczności
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 22:54   

nałóg napisał/a:
Pestko............a może to jemu pozostał nawyk powrotu o starej porze a Ty żyjesz w innym rytmie?i to Cię uwiera?

tak i wielokrotnie pisałam, że moje życie obrocilo się o 360 stopni a mąż pozostał w starych nawykach ( powroty o tej samej porze do domu czyli późno, spędzanie wolnego czasu przed telewizorem) Przybyło mi obowiazków: pracuje, zajmuje się domem i córeczką. Mąż nie bardzo chce mi pomagać a moje prośby odbiera jako zrzędzenie). Sugerujesz, ze jego prawo żeby nie byc elastycznym i prawie niczego w swoim planie dnia nie zmieniać?
U mnie zmieniło się wszystko. Oczekuję pomocy, wsparcia. Czy to dziwne??

nałóg napisał/a:
Macie roczna córeczkę........... oddajesz ją pod opiekę teściowej-babci

nałóg napisał/a:
A podrzucanie wnuczki do opieki nie jest "wymuszaniem" ,albo zapraszaniem do bycia w Waszej rodzinie,w domu???
Obowiązki rodzą prawa.
Nie można ich oddzielać od siebie.


"podrzucanie", "wymuszanie"- ostre słowa wiesz? Nie znasz sytuacji a oceniasz. Przykre to dla mnie.
Nie musze się tłumaczyć dlaczego córka jest pod opieką babci.
Zrobie to ten jeden raz. Wróciłam do pracy bo tak chciał mąż, zeby podratowac budżet i jak twierdził dla mojej psychicznej równowagi. Propozycja opieki nad małą przez babcię czyli teściową wyszla od niego- nie odemnie. Nie stać nas na żłobek. Przy mojej pensji nie opłaca się wracać do pracy zeby za niego płacić. Ponieważ to mężowi głownie zależało na mojej pracy więc "zorganizował" pomoc swojej mamy. Obie babcie zresztą pomagają.
Jestem wdzięczna ale nadal będę twierdzić, że przywileje wynikające z opieki nad wnuczką nie dotyczą wtrącania się w nasze domowe ognisko. Przywileje opieki nad wnuczką oznaczają prawo do głosu w kwestiach związanych z opieką nad wnuczką. Prawo do glosu a nie do nacisków, obrażania się, że nie jest po mysli babci i narzucania swoich poglądów.

nałóg napisał/a:
No tak............. zaakceptowałaś bycie żoną??? a w wyniku tego matką???
To są konsekwencje bycia żoną i matką(zmiana okoliczności).

Ja przyjmuje zmianę nazwijmy to moich okoliczności. Czy oczekiwanie pomocy i wsparcia od męża oznacza brak akceptacji roli żony i matki??
Moment w kórym odczułam ciężar nie do uniesienia to nie sprawa nie zmywanych naczyń, wyprasowanych ubranek, zarwanych nocy iip. ale fakt,że mąż przestał okazywac mi czułość i odsunął się odemnie o czym wiele razy pisałam. Czuje sie osamotniona i przez niego nie kochana i to jest główny powód o kórym pisze w co drugim poście ;)

nałóg napisał/a:
Pestko.........w Twoich postach są same zarzuty wobec męża............a ma on jakieś cechy dobre??? czy ma coś takiego co Cie w nim raduje?cieszy?,czy są takie jego cechy,zalety które cenisz???
Wymieninisz,znajdziesz 5??? 10???
A u siebie??? Wymienisz 5???,10 ???


znalazlam się tutaj nie dlatego, ze mąż okazuje mi dobre cechy swojego charakteru ale dlatego że wycofał, ukrył, zamroził się wobec mnie.
Oczywiście, że są takie a ponieważ pisze tu tylko o tym co mnie boli mozesz mieć wrażenie, że nie widzę juz nic poza tym. Wiesz co tu masz rację.
Smutek przesłonił mi wiele :(

nałóg napisał/a:
jak odbierasz mój post jako "atak" na Ciebie........to on nie jest atakiem.Poprostu ...tu jesteś Ty...........nie Twój mąż.Dlatego te moje "zwroty" są do Ciebie.

trudno nie odbierac tego jako atak skoro rozliczasz mnie z tego jaka jestem, jak się czuję i oceniasz. Mam wrażenie, ze uważasz, że nasze kłopoty małżeńskie to moja wina, bo sugerujesz, że:
- nie akceptuje siebie jako mamy i żony
- podrzucam córkę na wychowanie do babci
- mąż mało pomaga więc to nie jego problem tylko mój?
Hmmm, nie oczekuje głaskania ale właściwie co chcesz mi powiedzieć przez to wszystko powyższe?

[ Dodano: 2011-07-05, 23:19 ]
bywalec napisał/a:
Chcesz zmienic na powrót swojego męża, bo wydaje ci się, że gdyby był inny taki jak kiedyś, to i ty bys była inna, jak wtedy silna, odważna otwarta na świat i ludzi, wyzwania ale to nie prawda, to tak nie działa a raczej działa tak długo do momentu aż jednej ze stron brakuje siły na ciągłe podpieranie

Nie chcę Go zmienić, chciałabym tylko jego bliskosci i czułosci a takze wsparcia.
Tylko tyle albo aż tyle. Kiedy byłam w ciązy to nie pragnęłam niczego innego tylko żeby był a on sie przeniósł na kanapę.
Mam swoje zycie a raczej wracam do niego: praca, znajomi...
To zawsze ja byłam aktywna, bardziej otwarta na ludzi, zmiany...
To on zabiegal o mnie nie odwrotnie.
A moze to jest tak:
nie chcial małzeństwa i dzieci bo tak wygodniej, chciałam odejść- oswiadczył się ale nie uniósł zmian w naszym życiu. Może wogóle nie powinnismy byc ze sobą. Może to pomylka od początku i analiza dlaczego tak jest nic nie zmieni.
Jak to jest, kiedy mężczyżni przestają kochac i zwracac uwagę na żony to wina po stronie żon, tak? Bo niedowartościowane, bo narzekające, bo wymagające wsparcia w domowych obowiązkach. Tak , zaczęłam myslec o separacji bo mój mąż nie chce niczego zmieniać od finansów po zwyczaje związane z osobistą higiena.

bywalec napisał/a:
dlaczego nie starasz się go zmienic skoro tyle sprawia ci problemów, tyle poczucia skrzywdzenia, wykorzystania…
bywalec napisał/a:
umiejętnośc współpracy, a o tą trudno jak się tego nie umie, choć bardzo pragnie i myśli o niej a drugą strone tylko obciąża o jej brak.
Plus do tego Pestko brak reakcji na coś co nas denerwuje w tym wypadku brak wspolnej kasy jest zgodą na to co jest i współodpowiedzialnością moją za to co dzieje się w małżeństwie.
wiele poczucia skrzywdzenia Pestko wieje z twoich postów, a za mało współodpowiedzialności za nie

Na czym miałaby polegac reakcja i współodpowiedzialność według Ciebie?
Wyczerpałam juz wszelkie sposoby i nie pozostaje mi chyba nic innego jak się wycofać z układu którego nie da sie zmienić. Tyle się nasłuchałam od otoczenia, rodziny jaka jestem głupia , ze z nim jeszcze jestem... Wiem , ze to błąd od początku że pozwoliłam na taki układ, który mnie teraz przerasta i nie widzę innego wyjścia poza wyjściem.

[ Dodano: 2011-07-05, 23:40 ]
kinga2 napisał/a:
zapewne wiele się dowiedziałaś i wiesz,że mieszkanie przed ślubem ze sobą łamie w ludziach cały szereg barier i wyrabia w nich niepożądane zachowania. Zamiast budować wspólny front przeciw trudnościom buduje się front przeciw sobie z egoizmu, wygodnictwa i obojętności. Zamiast budować pozytywne więzi to tak naprawdę zrywa się je nim na dobre się zawiążą.


no tak ale to się juz nie odstanie i co teraz wynika dla mnie z tego faktu oprócz tego, że zafundowałam sobie egoistyczny, obojetny i wygodnicki związek?

kinga2 napisał/a:
Ponadto mając w domu rodzinnym jakąkolwiek sytuacje traumatyczną, chcemy czy nie, żyjemy z nią i niejako wnosimy we własne nowozakładane rodziny. Nawet terapie nie eliminują ich z nas, pomagają tylko nauczyć się jak powinno być prawidłowo, żadko jednak , nawet po długoletnich terapiach dystansujemy się do nich w 100%.

czyli terapię jak powinnam jeszcze długo kontynuować zeby byc gotową do małżeństwa??
Jak myslisz czemu wyszłam za mąz w wieku 34 lat?
Analizujesz powody dla kórych znalazłam się w miejscu w którym jestem teraz ale co z tego wynika dla mnie?? To sa rzeczy które wiedziałam juz wcześniej, ze jestem obarczona ryzykiem, że żle robię godząc sie na wspólne zamieszkanie.... Jak mam si wyplatać z mojej obecnej sytuacji? Szukam odpowiedzi i ... nie jest ona optymistyczna...

kinga2 napisał/a:
Gdyby udało Ci się ustalić co tak naprawdę jest przyczyną oziębłości męża będzie Ci łatwiej znaleźć pomoc.

Wiele razy pisałam , że mąż nie chce o tym rozmawiać , nawet ze mną. Co mam zrobić, zmusić go torturami? :evil:

Cytat:
Myślę,że wiele problemów jakie opisujesz, choćby ten z teściową, wyrasta na skrzywionym, przez napięcie jakie jest w Tobie, i ustanie lub nie będzie tak męczące, gdy ustabilizujecie pożycie intymne.

Nie bardzo rozumiem pierwsza część zdania. Co do pozycia intymnego to gdybym wiedziala jak je ustabilizowac toby mnie tu nie było.

kinga2 napisał/a:
To co teraz napiszę może być dla Ciebie bardzo trudne, ale istnieje realna możliwość, że przez wspólne mieszkanie nie zaistniała między Wami Miłość, a związaliście się ze sobą tylko namiętnością.

no i masz odpowiedź dlaczego mąż nie chciał małżeństwa i dzieci.
Myślałam o tym tysiące razy. W sumie mam to co chciałam.
Przed slubem wiele razy pytalam go o to. Milczal więc postanowiłam odejść.
Jak juz pisałam wiele razy oswiadczył się. Wziełam to za dobra monetę.
Cóz madry polak po szkodzie.

kinga2 napisał/a:
Skoro ma problem z terapeutami to zachęć go do autoterapii przed Bogiem, niech tylko zacznie z Nim rozmawiać, a Bóg sam poprowadzi męża tak aby było dla niego najlepiej

Moj mąż nie jest wierzący. Twierdzi że jest ale o Bogu nie możemy rozmawiać, nie chodzi do kościoła, chyba ze sa to uroczystości związane z nasza rodziną: chrzest, roczek...
On nie rozmawia Z NIKIM O SWOICH PROBLEMACH A CO DOPIERO Z BOGIEM!
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-05, 23:53   

Pestka75 napisał/a:
Na czym miałaby polegac reakcja i współodpowiedzialność według Ciebie?


na konkretnej rozmowie co mi nie pasuje, czego żądam i wymagam i czego kategorycznie nie jestem w stanie odtąd dalej znosić. Stawiam żądania, słucham propozycji ustalamy jakis kompromis.
Stać cie na to? Odejść łatwo, ale nie ma się wtedy poczucia, że zrobiło się wszystko by coś naprawic… po takiej rozmowie i braku ewentualnie jakis kroków ze strony męża w kierunku złagodzenia konfliktu, dopiero można mówić, iż wyszło się za mąz za osobe niezdolna do tworzenia małżeństwa i rodziny i poczynić stosowne kroki przeciw dalszemu trwaniu w wykorzystywaniu, braku okazywania uczuc, krzywdzeniu. Inaczej to brak odwagi i współodpowiedzialność za jakośc związku jaką się tworzy z kimś kto do tego się nie nadaje a ja to widząc nie reaguje inaczej niż skrzywdzeniem.
Na ten czas nie dałas mężowi żadnego ultimatum nie postawilas męża pod przymusem podjęcia jakis kroków zwykłe fochy, ciche dni, osobne łoże, finanse widac jemu odpowiadają na tyle by na razie przeczekać ten czas na kanapie, w swojej jaskini przed ogniskiem jakie daje mu TV.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-06, 00:10   

Pestko .
Tak mi się wydaje , że moje posty ( i nie tylko moje )
odbierasz jako atak na Twoją osobę .
Oceniamy , krytykujemy ............., ale jaki mamy w tym cel ?
Wydaje mi się raczej , że każdy " tak jak potrafi" ,
stara Ci się pomóc .
 
     
Pestka75
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-06, 00:11   

bywalec napisał/a:
na konkretnej rozmowie co mi nie pasuje, czego żądam i wymagam i czego kategorycznie nie jestem w stanie odtąd dalej znosić. Stawiam żądania, słucham propozycji ustalamy jakis kompromis.
Stać cie na to?

oh, powtórzę się znowu: rozmawialam z mężem wiele razy, mówiłam co mi nie pasuje, co mnie boli, czego pragnę, pytałam wprost czy mnie kocha a jesli tak to dlaczego sie odsuwa.
Otrzymałam milczenie. Poł godziny w czasie którego prosiłam by ze mna rozmawiał, nie tylko słuchał, ze chce usłyszeć jego zdanie i argumenty- milczał. Potem powiedział, że liczy sie tylko to co ja chcę ( w sensie oczekiwania na czułość i pożycie a czekam juz 2 lata!!!)
Ah no i na koniec dodał, że on potrzebuje jeszcze troche czasu.
Powiedziałam , że po 2 latac cierpliowsć moja jest już mocno nadszarpnieta i żebyśmy usatlili czy dalej byc ze sobą czy moze osobno, sensownie dzieląc się opieką nad córką.
Wysyczal że żadnej separacji nie będzie i ma zostac tak jak jest dla dobra córki.
Skoro nie chce rozmawiać i odbija wszystkie argumenty i zlosci sie z powodu propozycji zmiany to jedyna konsekwencją i ultimatum wydalo mi się zlozenie wniosku o separację.
Jedyna niekonsekwencja to ze nie powiedziałm do kiedy czekam na odpowiedź kiedy zamierzam ten wniosek złozyc.
Tak naprawde cały czas sie waham czy godzic sie na martwy związek czy tez powziasc kroki by sie odseparowac i co jest lepsze dla naszej córci.
Branie jej pod uwagę jest niekonsekwentne i okazuje moją słabośc prawda?
Ile można faceta prosić, pytać, czekać na odpowiedź i reakcję???

[ Dodano: 2011-07-06, 02:10 ]
mare1966 napisał/a:
Tak mi się wydaje , że moje posty ( i nie tylko moje )
odbierasz jako atak na Twoją osobę .
Oceniamy , krytykujemy ............., ale jaki mamy w tym cel ?


tak odbieram i co mogę dodać na usprawiedliwienie?
jestem sfrustrowana, smutna, niedospana...
zdaje sobie powoli sprawę, że mąż jest po prostu konsekwentny:
to ja chciałam ślubu- nie on
to ja chciałam dziecka- nie on
z obawy ze odejdę zdecydował się na to czego chciałam dlatego pewnie tyle razy mi powtarza, ze liczy się tylko to co ja chcę
trudno wymagać od człowieka wsparcia jeśli uważa ze za dużo wymagam i za dużo biorę
to ja sie złamałam nie radząc sobie z byciem mamą więc czemu miałby za to płacić on?
kochanie osoby tak stale głodnej uczucia jak ja jest trudne więc się wycofał w krzaki jak to mówicie
może wypaliła się w nim miłość do mnie? napewno gorąco pokochał naszą córcię
wydaje mi się, ze skazujac mnie na zycie w zimnym związku odbiera zapłatę za to ze zdecydowal się na ślub i dziecko
jak napisałam kocha i cieszy się z naszego dziecka ale zajmowanie się nim dłuzej niż 3h powoduje że jest zmęczony i zły na mnie...
ja z kolei jestem zła na niego ze nie mogę sobie zrobić przerwy od macierzyństwa i zazdrosna że jest wolny i angażuje się przy córce tylko na 3-4 godziny dziennie
tak, tez bym tak chciała
czuje sie cały czas zmęczona i smutna
zazdroszczę mu że moze wyjść i wrócic kiedy chce...
jestem zła na siebie że nie umiem od niego wymagać i ze żebrze pod jego drzwiami o miłość...
nie zgadzamy się co do modelu domu, który nosimy w sobie,
on oczekuje ze żona powinna prowadzić dom bez pomocy męża, którego rola polega na chodzeniu do pracy,
taki model ma w swoim domu: mama przynosi i jemu i tesciowi obiad, gazete i papcie pod nos, sama sprzata, robi zakupy, gotuje, prasuje....
walczę więc tak naprawdę z jego domem i matką kiedy prosze o pomoc w pracach domowych
w moim domu szefem była mama- cóz mogła innego skoro tata pił, tak więc ona utrzymywała dom i wychowywała nas
walcze więc tak naprawdę z tym moim domem w sobie, w którym kobieta-matka jest samotna i skazana na walkę
ja też walczę odkąd pamietam i jestem tym zmęczona
nie mam wyobrażenia o małżeństwie z reklam i z filmów, mam taki obraz domu o którym chce sie zapomnieć
widać nie udało mi się uciec przed dziedzictwem kryzysowego małżenstwa..
Ide spać, jutro musi mi sie chcieć dalej żyć....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 5