Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wartp przeczytać
Autor Wiadomość
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-18, 21:12   Wartp przeczytać

Związek Partnerski


Ona, On – Jedno
Znali się od tysięcy lat. Nie zawsze o tym wiedzieli, nie zawsze o tym pamiętali.

Zawsze razem, ale nigdy tak naprawdę się nie spotkali.

Byli jak ciepłe i zimne, rzadkie i gęste, twarde i miękkie, plus i minus – zawsze byli sobie dopełnieniem. Odmienni i piękni. Byli wzajemnością – stworzeni jako para. Jak lewa i prawa dłoń, które powinny się spleść w uścisku. Razem tworzyli Jedno, chociaż myśleli, że mają Jedno stworzyć.

Pasowali do siebie jak wklęsłe i wypukłe. Doskonały kształt z połączenia się i oddzielna nieforemność. Tak piękni w swych różnicach. Doskonała i celowa inność. Lecz nie umieli pokochać tej inności. Spostrzegali ją jako różnicę. Widzieli jak ta różnica ich dzieli, a nie to, jak ta inność ich łączy.

Szukali sposobu, by się stać tym samym. Chcieli zmienić swą naturę. Jedno chciało się zmienić dla drugiego – ciepłe chciało stać się zimne, a zimne starało się zmienić w ciepłe. Lewa dłoń chciała stać się prawą, a prawa lewą.

Czas płynął na daremnych wysiłkach. Cokolwiek robili rozmijali się, zamiast się połączyć.

Lewe nie może być prawe, a prawe nie zdoła być lewym. Każde ma swą rolę i miejsce. I chociaż żadno nie było „doskonałe” – każde było doskonałe dla drugiego. Tak przeoczyli swoją wzajemną Doskonałość.

Zaczęli skupiać się na swych brakach. Zamiast Cudu zaczęli spostrzegać swoje i wzajemne kalectwo. Ich wysiłki zaczęły ich rujnować, niszczyć ich piękno. Krążyli wokół siebie coraz szerszą orbitą, by się nie zranić i zamiast się do siebie zbliżać, oddalali się od siebie coraz bardziej.

Jak dwie coraz bardziej zagubione Energie. Jak dwa coraz bardziej przyblakłe kolory. Jak dwa coraz cichsze dźwięki. Jak dwa coraz bardziej nieruchome drgania. Jak dwie coraz bardziej bezsilne moce. Jak dwa coraz bardziej martwe życia.

Coraz bardziej tracili się z pola widzenia. Przestali siebie spostrzegać, a widzieli jedynie wady w sobie. Przestali się wzajemnie słyszeć – i każde płakało samotnie. Przestali się wzajemnie czuć – i każde rozpaczało w izolacji. Mieli stworzyć Wszechświat Piękna, a stworzyli pułapkę.

Zagubili się. Pobłądzili. Stracili rozsądek i pokorę.

Dzień potrzebuje nocy. Jasność potrzebuje ciemności. Ruch potrzebuje bezruchu. Dźwięk potrzebuje ciszy. Jedno bez drugiego istnieć nie może.

Chcieli stworzyć życie bez różnic, ale to niewykonalne. To droga do samozagłady, a nie do Życia. Stwarzali to, czego nie chcieli: jednostajność, jednolitość, płaskość, nijakość, bezruch, nicość – nieistnienie. Można się unicestwić, ale tego dokonać nie sposób.

Odkryli tysiące sposobów na testowanie miłości, lecz nie odkryli Miłości.

Zaczęli ginąć z głodu w centrum spiżarni.

Przez tysiące lat z mozołem, patrząc sobie wzajemnie w oczy stworzyli rozłąkę.

Zmarnowali swą odwieczną szansę. Zatracili się dla siebie – wzajemnie.

Stworzyli własne nieistnienie. Dokonali tego lecz nagrodą okazała się rozpacz. Wiele razy umarli jednocześnie lecz nie razem.

Może tym RAZEM.

Związek Partnerski

Różni ludzie różnie o sobie mówią.

Dla przykładu słyszymy czasem takie stwierdzenia z ust kobiet:„mam męża”, „jestem żoną…” i analogicznie mężczyźni mówią: „mam żonę” lub „jestem mężem…” – oczywiście są to ogromne uproszczenia, które każdy rozumie i nie chodzi w nich o stan posiadania. Albo słyszymy określenie: „jesteśmy parą” lub „jestem w związku”. Takich czy innych określeń używamy i jest ich bardzo wiele. Gdyby potraktować je jako informacje wprost, a nie jako przenośnie, to możnaby wnioskować, co dla kogo oznacza Związek Partnerski i/lub jak spostrzega w nim siebie, na co jest nastawiony. Możnaby domniemywać wiele różnych rzeczy. Nie będziemy się tym teraz zajmować, weźmiemy jedynie jako podstawę rozważań sformułowanie: „tworzymy związek”.

W rozumieniu przenośnym, potocznym oznacza ono, że ktoś z kimś żyje w taki sposób, który przez ogół nazywany jest Związkiem – skupienie na słowie związek. W rozumieniu dosłownym mowa o dziejącym się procesie i postawach Partnerów – skupienie na słowie tworzymy. Gdy połączymy oba poziomy rozumienia owego stwierdzenia w jedną całość, zauważymy, że mamy komplet: wyjątkową, specyficzną przynależność (Związek Partnerski) i proces, działanie (wspólne tworzenie, wspólny rozwój). To tak, jakbyśmy mówili w tej samej chwili zarówno o celu, jak i o drodze do niego.

Jest to oczywiście bardzo duże uproszczenie wielkiego, Żywego Piękna. Zamiast upraszczać pójdziemy dalej i wejdziemy głębiej. Postarajmy się zdefiniować Związek Partnerski na wiele sposobów i na wielu poziomach.

Związek Partnerski jest systemem
bardzo skomplikowanym i wielopoziomowym.

Jest terenem na którym dokonują się różnorodne procesy – wiele z nich zupełnie nieświadomie. Każdy związek zawiera charakterystyczne dla siebie, pisane i niepisane normy, zasady, oczekiwania, przekonania, wartości. To splot marzeń, misji, nadziei. To również przestrzeń ograniczających przekonań, obaw, mniemań. Czasem nawet za przyczyną przeniesień, niejasności, dwuznaczności lub wyobrażeń staje się areną walki. Jest połączeniem pojedynczych światów we wspólny świat. Jest w nim wiele piękna i wiele pułapek.

Związek Partnerski jest „wypadkową”.

Wypadkową nieistniejącej już przeszłości i niewiadomej jeszcze, a oczekiwanej przyszłości reprezentującą się w jedynie istniejącej teraźniejszości. Ta teraźniejszość może być powtórką tragedii lub piękna z przeszłości – zależy to tak samo od przebytej drogi, zdarzeń jak od wyboru. Teraźniejszość może być polem minowym lub oazą spokoju.

Jest też wypadkową wnoszonych przez partnerów przekonań, wartości, nadziei, ograniczeń, lęków. Każdy wnosi jakiś „wewnętrzny inwentarz”. Najczęściej jest tak, że lubimy spostrzegać własne zasoby, ale mamy też swoje ograniczenia. Wnosimy wszystko co „mamy”, a nie tylko to, czym lubimy się chwalić. Podobnie jest z partnerem. On również poza ograniczeniami posiada zasoby. Warto o tym pamiętać.

Związek Partnerski jest wyborem.

Pełen jest oczywiście zaszłości i wzajemnych wpływów przeróżnych zmiennych, ale one nie determinują jego jakości. To, czy związek jest karą czy nagrodą zależy jedynie od osób tworzących go. Wszystko jest kwestią wyboru. Jakość, głębia, bliskość, ciepło, zaufanie, radość, miłość, akceptacja, zrozumienie, wdzięczność i wiele innych rzeczy – wszystko jest wyborem, decyzją. Nie istnieje fatum, istnieje wybór.

To od partnerów zależy w jaki sposób przejdą przez wspólne doświadczenia i tylko od nich.

Związek Partnerski jest terenem działań
jednostkowych i wspólnych.

Wszystko zależy od kierunku działań. Sukces związku nie jest prezentem, przypadkiem, zrządzeniem losu czy niewiadomą – to wynik wolnych wyborów, decyzji i działań. Działanie w odpowiedni sposób, w odpowiednim momencie, z odpowiednią intencją, w odpowiednim kierunku – to decyduje o sukcesie związku. Jeśli ktoś chce żyć w szczęśliwym związku, to czeka go praca. Tego prezentu nie otrzymuje się w spadku.

Nie przypadkiem większość bajek kończy się stwierdzeniem: „żyli długo i szczęśliwie”. Autor nie chciał nam psuć humoru w tak pięknym momencie i mówić, że czeka nas wysiłek. Co by to była za bajka? Wolimy myśleć „bajkowo” i nie ma w tym nic złego, ale prawda jest taka, że czeka nas wspólna praca – oczywiście, jeżeli chcemy doświadczyć szczęśliwego związku.

W bajkach pomija się całą codzienność, a w niej właśnie zawarte jest największe lub nawet jedyne piękno. Z tego piękna składa się życie.

Związek Partnerski jest relacją serc.

Jeżeli jest ona zaburzona, to rozwija się gangrena w związku, a nie związek. Wszelkie kłamstwa, kombinacje, niewiadome zaburzają relację, a właściwie ją niszczą, ponieważ na poziomie głębokim zostaje ona przerwana. Fakt, że na zewnątrz jest mniej lub bardziej udawany kontakt nie jest tym samym, co głęboka relacja.

Relacja jest wynikiem głębokiej więzi. Relacja powstaje w wyniku obopólnego zaufania, zawierzenia, oddania, otwartości, szczerości, spójności wewnętrznej, prawdy, a wszystko zanurzone i przesycone Miłością. Tylko odważni i świadomi ludzie są w stanie zbudować taką relację, ponieważ jedynie oni potrafią doświadczać Miłości i Kochać.

Związek Partnerski jest Byciem Miłością.

Z jednej strony Miłość jest jedynym, co istnieje na prawdę, zaś z drugiej jeżeli ktoś nie jest Miłością, to jej nie doświadcza. Przypomina rybę, która pływa w wodzie i poszukuje wody. Nie trzeba wyjaśniać tragizmu takiej sytuacji. Patrzy na to i nie widzi. Żyje dzięki temu, a wciąż szuka.

Miłość jest wyborem, decyzją, działaniem, postawą, a nie romantycznym stanem. To obecność i uważność. Miłością można być, albo się jej nigdy nie doświadczy.

Wielu ludzi zatrzymuje się na poziomie wzniosłych emocji i romantycznych słów. Tkwią w zewnętrznych przejawach bliskości i doznają wciąż rosnącego wewnętrznego niedosytu. Wytwarza się bardzo silne napięcie, a życie zaczyna przypominać budowanie domu na szczycie wulkanu lub na polu minowym.

Związek Partnerski jest testem
świadomości i samoświadomości.

Miłość – to wiadome – wyjmuje, wypycha na powierzchnię wszystko, co Miłością nie jest. Warto to uwzględnić, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo wzajemnego obarczania się za wszelkie pojawiające się trudności. Pojawia się pokusa, wręcz odruchowego poszukiwania winnego i najczęściej poza sobą. „Winnego” nie jest tu najlepszym słowem, raczej chodzi o odpowiedzialność.

Samoświadomość i świadomość pomaga być współodpowiedzialnym za wszystko, co się dzieje. Gwarantuje również wyciąganie wniosków i poszukiwanie rozwiązań.

Związek Partnerski jest obdarzaniem.

Najczęściej chcemy coś otrzymać, a gdy otrzymujemy, to jesteśmy zadowoleni. W Związku Partnerskim wszystko rozpoczyna się od postawy dawania. Bycie razem jest stwarzaniem sobie szczególnej szansy na czynienie tego wciąż i na wszystkie możliwe sposoby.

Związek Partnerski wymaga postawy proaktywnej, a nie reaktywnej. Niestety z obserwacji wynika, że najczęściej ludzie w związku są zapętleni w reaktywności i zamiast „gry zgodności” mamy „grę w wygranych i przegranych”. W tej walce – zwłaszcza w związku – nie ma wygranych i przegranych, są jedynie przegrani. Jest wielka różnica pomiędzy handlowaniem, a swobodną wymianą. To tak jak z wydzieraniem sobie i dawaniem sobie.

Trudność bierze się stąd, że ofiarować komuś można jedynie to, co się samemu „posiada”. Słowo „posiada” zakłada, że coś się ma – to nie tak. Właściwie należałoby powiedzieć inaczej. To jest zbyt istotne, by pominąć.

Obdarzanie polega na czymś zupełnie innym. Obdarzyć kogoś można jedynie tym/czym, kim się jest. Wracamy do jednego z poprzednich akapitów. Chcesz obdarzyć Miłością – musisz być Miłością, chcesz obdarzyć Radością – musisz być Radością, …, chcesz obdarzyć – musisz Być.

Zresztą popatrz realnie na swoje życie – właśnie to ciągle robisz – obdarzasz tym, kim/czym Jesteś. Czyż nie to nas najbardziej irytuje, że nie da się tego ukryć, że nie da się kogoś (nawet siebie) oszukać? To, kim/czym Jesteś jest zawsze i dla wszystkich jawne. Zawsze przejawiasz swoją prawdziwą naturę i męczysz się, gdy chcesz ją ukryć.

Związek Partnerski jest łączeniem różnic.

Podstawą jest akceptacja różnorodności. Nawet, jeżeli konkretni ludzie „dobrali się” przez podobieństwa, a nie przez różnice, to i tak nie są identyczni. Każdy jest niepowtarzalny i tą niepowtarzalnością nasyca wszystko, co ma z nim kontakt, w czym uczestniczy. To nieuniknione. Poziomy różnic mogą być różne, ale na pewno różnice są. Najczęściej jest tak, że uwidacznia się to w takich czy innych sytuacjach, ale niewątpliwie unaoczni się w warunkach ekstremalnych.

Zatrzymajmy się przez chwilę przy słowie „akceptacja”. Cóż to właściwie znaczy?

Po pierwsze o akceptacji możemy mówić jedynie wtedy, gdy jest bezwarunkowa. W takiej sytuacji oznacza po prostu Miłość Absolutną. Jeżeli ma się dziać rozwój, to musi zaistnieć taka właśnie akceptacja. To podstawa zaufania – szczerości i otwartości, a bez nich rozwój jest fikcją.

Akceptowanie drugiego człowieka takim, jakim jest, stanowi największy przejaw i akt Miłości. Poczucie, że jest się akceptowaną osobą jest równoznaczne z poczuciem, że jest się osobą kochaną.

Związek Partnerski jest szczególną szansą
poznania samego siebie i szansą rozwoju.

Potocznie ludzie mówią: „jesteśmy ze sobą, by osiągnąć szczęście, by być szczęśliwym”. Jest to prawda, ale często zbyt płasko pojmowana. Nie chodzi bowiem o to, by ktoś nas uszczęśliwił – to niemożliwe, ponieważ jedynie sami możemy tego dokonać dla siebie. Właśnie z tego powodu w tak wielu Związkach Partnerskich jest wiele wzajemnych rozczarowań, przerzucania odpowiedzialności na Partnera, walki, itp.

Trzeba spojrzeć nieco szerzej, głębiej. W tej sprawie potrzeba więcej wnikliwości i zadumy. Jesteśmy w Związku, by siebie uszczęśliwiać – oczywiście i dokładnie – siebie i samemu. Na poziomie przenośnym oznacza to, że celem związku jest szczęście, ale dosłownie rzecz ujmując chodzi o zyskanie większej samoświadomości i to jest podstawą do osiągnięcia szczęścia. Człowiek szczęśliwy emanuje szczęściem (Jest Szczęściem) i obdarza nim (Sobą) Partnera – ale najpierw musi być szczęśliwy sam od środka, sam w swoim wnętrzu – musi Być Szczęściem.

Wystarczy pomyśleć. Wyobraź sobie, że w związku spotka się dwoje nieszczęśliwych ludzi, i jeden czeka na to, aż drugi go uszczęśliwi. Mało efektywne. A wielu myśli, że to możliwe. Całe życie czekają, aż Partner się zmieni i ich uszczęśliwi w ten czy inny sposób – prawda jest taka, że czekają nadaremnie.

Związek jest wielką szansą na wielkie szczęście. Wynika to z faktu, że wciąż mamy obok siebie osobę, która zna nas „na wylot” i daje nam stałą (nie zawsze przyjemną) informację zwrotną. Nie musi mówić, czyni to na wiele sposobów. Szansa jest tym większa, że jest to osoba, która kocha i jest nam bliska (trudność również wzrasta). Spełniamy tę samą rolę dla Partnera.

Związek Partnerski jest duchową podróżą.

Czasem jesteśmy zagonieni, zmartwieni, zaślepieni błahostkami, zlęknieni, czasem uradowani i spokojni. Gniewamy się lub cieszymy. Minuty trwają „wieki” lub wieki trwają „minuty”. Na ziemskim planie dzieje się całe mnóstwo rzeczy. Czasem codzienność pochłania nas do tego stopnia, że zapominamy o najważniejszym. Zapominamy, że jedyny realny plan, to plan duchowy.

Najczęściej nie wiele z niego dostrzegamy lub dostrzegając nie wiele rozumiemy. Nasz umysł robi dużo, byśmy przeoczyli to, co rzeczywiście istotne. Trzyma nas w pułapce fikcji. Spostrzega więcej zmartwień, niż ich rzeczywiście jest. Widzi je, gdy ich właściwie nie ma. Rozwiązując jeden problem stwarza najczęściej następny. Stwarza, by dać nam poczucie, że może nas uratować. Gra z nami w wiele gier. Mami nas swoimi obietnicami. Trzyma nas pod kloszem, nad którym jest jasność Słońca.

Wszystko, co tu się dzieje, dzieje się dla nas i da naszego dobra – rozwoju. Każde doświadczenie jest naszą szansą. A my – ślepi – przeżywamy swój „Dzień Świstaka” bez zbawiennych wniosków. Użalamy się nad sobą, zamartwiamy się, lękamy, złościmy. Żyjemy marzeniem, którego nie spełniamy. Myślimy, że marzenia po to są, by się marzyć. Oślepliśmy, ogłuchliśmy, przestaliśmy czuć i myślimy, że to stan normalny. Rezygnujemy z Piękna i obarczamy wszystkich wokół. Tak trudno nam się „przebudzić”, tak trudno nam zostawić mrzonki, tak trudno nam wziąć swoje życie we własne ręce i dokonać cudu. Jesteśmy w ruchu i jesteśmy martwi. Naszym zadaniem tu na Ziemi jest Zmartwychwstać.

Tak Zmartwychwstać. To, że łapiemy powietrze nie dowodzi jeszcze, że żyjemy. Człowiek w śpiączce jest czasem bardziej żywy. Czekamy na śmierć w nadziei Zmartwychwstania, ale my już jesteśmy martwi i teraz jest czas Zmartwychwstania. Jeżeli ktoś doczeka śmierci w ten sposób, to czeka go wieczność „życia – snu”. I nie ma większego znaczenia czy po tej, czy po tamtej stronie.

Związek Partnerski jest jak podróż łodzią – dwoje wiosłuje – płynie się szybciej, przyjemniej i dopłynąć można znacznie dalej. Czasem są sztormy i burze z piorunami, ale żyjąc samemu też ich nie sposób uniknąć.

Dajmy sobie wzajemnie szansę.

Odkrywajmy siebie.

Bądźmy.

Związek Partnerski jest Cudem.

Wśród niezliczonej ilości możliwości takie spotkanie. Wyjątkowe. Niepowtarzalne. Dwoje ludzi, którzy znaleźli się w takiej niezliczonej masie. Wiedzieli, że są dla siebie. Wybrali się, by Być na dobre i na złe.

Lecz złe w tym kontekście nie istnieje. Wszystko jest niezbędne skoro jest, by dokonać przełomu i zacząć Żyć. Wszystko po to, by dwa serca zagrały jednym rytmem. Wszystko po to, by różne barwy stworzyły tęczę. Wszystko po to, by różne dźwięki stworzyły Świętą Ciszę. Po to, by przebudzić w sobie bezgraniczną Miłość.

Zapomnieliśmy. Tak wiele zapomnieliśmy.

Związek Partnerski jest szansą, jest jednym ze sposobów, by sobie przypomnieć i obdarzyć Sobą Kogoś. Jest szansą na podwojoną Radość i zwielokrotnione Szczęście.

Związek Partnerski jest duchową lekcją do odrobienia.

Warto ją odrobić, zwłaszcza, że Życie jest wieczne. Jest o co grać. Po ludzku trudno to sobie wyobrazić. Wydaje się, że wieczność, to nieskończenie dług czas. To charakterystyczne dla naszego myślenia linearnego. W rzeczywistości wieczność oznacza całkowite wydobycie się z jarzma czasu. Oznacza istnienie poza czasem. Wieczność, to brak czasu. To nieskończenie mały punkt, w którym istnieją Wszechświaty, w którym dzieje się wszystko i zawsze.

Jesteśmy wieczni – zanim tu „przyszliśmy”. Życie się nie kończy, ono zmienia jedynie formę. Przeżywamy wieczne życie w tej chwili, a to, co od nas zależy to jego jakość. Dlatego warto odrobić swoją lekcję i po to jest te drugi Człowiek – do pomocy. Same cuda. Zapomnieliśmy.

Cokolwiek przeżywasz, spójrz na to jak na Cud. Nie walcz z tym, przyjmij to! Skup się raczej na tym, jak to przeżyć i jak z tego maksymalnie skorzystać. Niech Cię to poniesie ku jasności Nieba, zamiast pogrążać w ciemności otchłani. To zależy od każdego z nas, co i w jaki sposób przeżyje.

Nic nie pomoże złość na Nauczyciela, zwłaszcza, że każdy sam jest dla siebie jedynym Nauczycielem. Któż by lepiej przewidział „materiał” dla Ciebie od Ciebie samego? Któż lepiej zna Twoje słabe punkty i pragnienia? Powiesz Bóg. Tak, Bóg wie wszystko. Wypełnia każdego z nas od wewnątrz i otacza z zewnątrz – wie wszystko. Ale Bóg respektuje Prawa Wszechświata, a jedno z nich to Wolna Wola. To wszystko wyjaśnia.

Nam się wydaje, że bardzo wierzymy w Boga, ale fakty są takie, że to Bóg wierzy w o wiele bardziej w każdego z nas. wierzy niezłomnie i bezgranicznie. To on się do nas modli, a nie my do niego. Kiedy to zauważymy? Kiedy usłyszymy jego modlitwy? Kiedy poczujemy, że wciąż trzyma nas w ramionach i wspiera. Oślepliśmy, ogłuchliśmy, przestaliśmy czuć.

Zrobiliśmy sobie boga z drewna, ale to my jesteśmy „drewniani” nie On. Patrzymy na „własne podobizny”. Bóg oddycha naszym oddechem. Jego serce bije naszym sercem. Bóg Żyje w nas. Bóg żyje w nas nawet wtedy, gdy my „nie żyjemy”. Bo wierzy w nas!

Wydajemy się sobie tacy realni, a gramy w kukiełkowym teatrze. Prawdziwe Życie jest we wnętrzu. Tam Się Dzieje. Im bardziej jesteśmy na zewnątrz, tym bardziej oddalamy się od życie – naszym zdaniem doświadczając go lub poszukując bez wytchnienia. Jeżeli pragniesz poczuć Życie – wejdź w Ciszę, w Bezruch, wejdź w Siebie.


Wewnątrz.

Tam – w Tobie – jest Twój prawdziwy i najważniejszy Związek Partnerski.
Tam – w Tobie – jest najważniejszy Partner.
Tam – w Tobie – … JEST.

Wejdź w Siebie…

Bądź obecny i uważny. To najważniejsze, co możesz dla Siebie uczynić.
I bądź Miłością bezgraniczną, bezwarunkową – bowiem ona Jest Wszystkim, co Jest.
Bez Miłości nie ma Istnienia.
Bądź Miłością!
Reszta to szczegóły.
Reszta sama się dzieje.

Związek Partnerski rozkwita jak kwiat z żyznej gleby. Ty jesteś tą Glebą.
Zajmij się Sobą – to najważniejsze, co Ty możesz uczynić dla Kwiatu.
Kwiat sam rozkwitnie – to jedyne, co Kwiat może uczynić dla Ciebie.

Bądź Miłością.
Związek Partnerski to Miłość.
Miłość JEST.


Dodatek 1.

Związek Partnerski jest „konfrontacją”.

Słowo „konfrontacja” kojarzy nam się z interakcją w relacji z drugim człowiekiem lub grupą ludzi. Tu jednak chodzi nam o inną konfrontację. O tę podstawową i najważniejszą. O tę jedyną nieuniknioną i jedyną prawdziwą – konfrontację z samym sobą. Ta konfrontacja dzieje się w relacji, a właściwie dzięki niej. Stykają się ze sobą dwa intymne światy – zderzają się jak dwie fale na powierzchni oceanu, lecz energia błyskawicznie wędruje do samego „dna” niepoznanej jeszcze głębiny. To okazja do jej poznania. To okazja do poznania siebie. Nie znaczy, że nie można tego dokonać żyjąc samemu, ale jest to zdecydowanie trudniejsze.

Bliska relacja z drugim człowiekiem pomaga przyglądaniu się sobie. Oczywiście zawsze można to zablokować i uciec w ciągłe załatwianie spraw. To mocno zaburza kontakt ze sobą samym. Są relacje z innymi, ale to nie jest to samo, co partnerstwo w związku. Tu wymagania są szczególne i informacja zwrotna jest szczera i natychmiastowa. W Związku Partnerskim nie ma miejsca na powierzchowność – tak przynajmniej być powinno.

Z drugiej strony jest też pewna trudność, której nie ma w takim zakresie w życiu samemu. Otóż istnieje stała pokusa szukania winnego w Partnerze, obarczania Go za własne niedogodności, trudności, stany emocjonalne, nerwy, a nawet za własne wyobrażenia. Jeżeli ktoś wpadnie w tę pułapkę, to długa przed nim droga, bardzo kosztowna i bardzo wyboista. Im bardziej chce się wyjaśnić swoje cudzym tym gorzej, a frustracja nie sumuje się lecz potęguje.

Jeszcze raz podkreślam, że jest to konfrontacja z samym sobą, z własnymi przestarzałymi wzorcami, odruchami, nawykami, wyobrażeniami, wierzeniami, emocjami, kompleksami, nastawieniami – z całą własną iluzją. Przyznaję, jest to czasem trudne, ponieważ im więcej człowiek odkrywa, tym więcej odkrywa, a świadomość nie zawsze powoduje uśmiech na twarzy. No cóż nie wszystkie odkrycia napawają dumą. Nad niektórymi chce się człowiekowi śmiać, ale przez łzy. To może przez chwilę „boleć”, ale też bardzo oczyszcza. Po pierwszych szokujących odkryciach i dyskomforcie powraca harmonia i równowaga, a im czystsze wnętrze, tym więcej piękna przejawia się w Partnerstwie – i w ogóle w Życiu.

Jest wiele „progów” do przejścia i prawdopodobne jest, że każdy z nas ma nieco inne i w innych miejscach drogi – różnimy się. Każdy ma swoje lekcje do odrobienia. Odcieni „słabości” jest przynajmniej tyle, ilu jest ludzi, a niektórzy z nas mają ich więcej niż jedną. Ale jeden „próg” jest nam wszystkim wspólny – mam wrażenie, że jest najważniejszy i „najwyższy”. Co jest tym progiem?

Miłość do samego siebie.

Oto najtrudniejszy sprawdzian Miłości.

Nie ma nic wspólnego z egoizmem. To Miłowanie siebie w najczystszej formie.

To podstawowa Miłość jakiej mamy doświadczyć. Jeżeli ta Energia nie przepłynie przez serce każdego z nas, to żadna tak naprawdę nie przepłynie – żadna Dobra.

Powiedziano: „Miłuj bliźniego, jak siebie samego”. Więc spójrz jak Miłujesz Partnera, a dowiesz się, jak Miłujesz samego siebie. Jeżeli w Związku coś „nie gra”, to nie gra w Tobie – taka jest prawda. Trudno nam to przyjąć, ale taka jest prawda. Nie jest to ani dobre, ani złe – po prostu jest, jakie jest.

Jeżeli masz poczucie, że Miłość nie płynie ku Tobie, to oznacza, że jej również nie wysyłasz. Dostajesz jedynie to, co wysyłasz – to do ciebie wraca – takie jest jedno z Naturalnych Praw Wszechświata i żaden z nas nie ma mocy, by to zmienić.

Powiesz: „Przecież ja siebie kocham. Dla przykładu kupiłem sobie ładne ubranko – ot tak, lub samochód, dom, telewizor. Nawet pojechałem na wczasy.” To za mało! Ważniejsze jest jak siebie po prostu traktujesz w każdej chwili swojego życia. Ważniejsze jest w jaki sposób dbasz o swoje emocje, ciało i duszę. Ważniejsze jest ile uwagi poświęcasz sobie. Ważniejsze jest na ile szanujesz własne wartości. Ważniejsze jest czy postępujesz w każdej sytuacji w zgodzie ze swą najgłębszą prawdą. Ważniejsze jest na ile słuchasz swojego serca. Ważniejsze jest czy masz świadomość i samoświadomość, czyli wewnętrzną wolność. Ważniejsze jest jak traktujesz Ludzi wokół ciebie – bliskich, „dalekich”, znajomych, nieznanych, bogatych, biednych – wszystkich. Ważniejsze jest w jaki sposób dysponujesz własnymi wewnętrznymi zasobami, talentami i dobrami materialnymi.

Lecz spytasz: „Jak mam poznać, że miłuję siebie? Po czym to poznam?”

Stań przed lustrem, spójrz w swoje oczy – cicho i głęboko – jakbyś zaglądał we własne serce (tam właśnie masz się dostać) i wtedy zadaj sobie pytanie: Czy jestem dumny z każdej swojej myśli, każdej swojej decyzji, każdego swojego działania – dziś? CZUJ. Patrz i czuj! Daj sobie czas – 15 sekund nie wystarczy. Jeżeli patrząc sobie w oczy możesz powiedzieć: Jestem dumny z siebie, szczęśliwy, czysty w każdym calu – to dobrze. Ale jeżeli nie możesz tego zrobić, to oznacza, że żyjesz w taki sposób, że nie możesz siebie miłować.

Wyjście jest jedno. Zacznij żyć inaczej, a Miłość do siebie sama wróci, wypełni Cię. W ogóle zacznij Żyć!

Miłość własna jest niezbędnym elementem Związku Partnerskiego, przynajmniej jeżeli ma to być zdrowy Związek. Jeżeli oczekujesz, że Ktoś Cię pokocha, to musisz najpierw sam pokochać siebie i jeżeli oczekujesz, że Ty kogoś pokochasz, to musisz najpierw sam pokochać siebie. Nie jesteś w stanie ani obdarzyć Miłością, ani przyjąć Miłości, jeżeli jej w Tobie wcześniej nie ma. Miłość potrzebuje Miłości.

Tu pojawia się inne Prawo Wszechświata. To Prawo brzmi: „Jak w górze, tak i na dole. Jak wewnątrz, tak i na zewnątrz.” Raczej nie trzeba dodatkowo tłumaczyć, jak to działa. To jasne. To, co masz w swoim wnętrzu, jest też na zewnątrz. Jeżeli sam nie kochasz siebie, to Miłość odbija się od ciebie jak od lustra – jesteś „nieprzemakalny”. Spływa po Tobie, jak woda po tłustej szybie.

Poza tym, w jaki sposób chcesz kogokolwiek Miłować, skoro nawet siebie nie potrafisz? Przecież jesteś jedyną osobą, z którą na pewno będziesz żył do końca życia. To jedyny człowiek, z którym przeżyjesz każdą chwilę swego życia. I życzę Ci, abyś zawsze był w tym Życiu obecny.

Miłuj siebie w każdej chwili – to droga do obecności,
bądź obecny w każdej chwili – to droga do Miłości samego siebie.

Jeżeli inwestujesz w Związek Partnerski inaczej niż przez inwestowanie w samego siebie – tracisz czas! To nie tylko najkrótsza droga – to jedyna droga.

Możesz robić bardzo wiele na zewnątrz i to jest miłe, ale najważniejsze dzieje się w Tobie. Kupuj kwiaty, prezenty, sprzątaj dom, gotuj obiady, pierz, zaproś na romantyczną kolację – rób wszystko, co umili życie Twoje i twojego Partnera, ale nie rób tego zamiast pracy nad sobą lecz dodatkowo. Bądź we własnym sercu i rób tylko to i tylko w taki sposób, by mieć lekkie, czyste serce.

Jeżeli robisz cokolwiek wbrew sobie, to nie kochasz siebie i nie oszukuj się również, że kochasz Partnera. Krzywdząc siebie, krzywdzisz również Jego. Oszukując siebie, oszukujesz również Jego. Jeżeli nie szanujesz siebie, to nie szanujesz również swojego Partnera. I tak dalej i dalej. Nie Miłując siebie, nie miłujesz Partnera. Pamiętasz (przy okazji), twój najważniejszy Partner to Ty. Jeżeli nie ma w tobie wewnętrznego partnerstwa, to nie ma też Partnerstwa w twoim Związku. Wracamy do słów: „Jak wewnątrz, tak i na zewnątrz”.

Wybacz jeżeli to Cię złości – wybacz sobie, ponieważ to oznacza, że zaniedbałeś Miłość do siebie. Mnie nie musisz nic wybaczać, nic złego Ci nie zrobiłem – właściwie w ogóle nic Ci nie zrobiłem. Nawet nie zmuszałem Cię, abyś to czytał. Wszystko w swoim życiu masz na swoje własne życzenie – WSZYSTKO – bez żadnych wyjątków. Skoro jesteśmy przy Związku Partnerskim, to dopowiem, że taki Związek Partnerski, jaki masz, również masz na własne życzenie. To dotyczy każdego z nas.

Jeszcze jedno. Jedyna prawdziwa Miłość, to Miłość bezwarunkowa, totalna, bezwzględna – mniejsza o określenia. Jest, albo Jej nie ma. Nie istnieje „trochę Miłość”, „czasem Miłość”, „wieka Miłość”, „mała Miłość” – jest, albo Jej nie ma. I jeżeli jest, to zawsze jest to WIELKA MIŁOŚĆ. Jest ponad wszystkim i we wszystkim – Jest wszystkim, co Jest. Poza tym „istnieje” jedynie iluzja. Miłość nie ma przeciwieństwa, ponieważ jest Jedyna – nic więcej nie istnieje naprawdę.

Miłość jest pokarmem dla tego, co nie jest cielesne.

Miłość nie ma nic wspólnego z ciałem, z fizjologią – pomyliliśmy Miłość z seksem. Seks jest cielesny, Miłość nie. Zagubiliśmy się zupełnie. W naszej miłości jest więcej posiadania, zabiegania, władzy, napięcia, oczekiwania, wymagań, warunków niż Miłości Prawdziwej. To wszystko są jakieś warunki, które mają być spełnione – co to za Miłość? Miłość nie potrzebuje żadnych spełnionych warunków. Jest czysta, wolna i niezależna od naszych wydumanych przyziemności. Miłość jest bezwarunkowa. Kto tego nie rozumie, nie doświadczył Miłości w „żadną stronę”.

Miłość jest stanem.

Można nawet dodać więcej – jest stanem umysłu. Nic tego stanu zmienić nie może. Jest zawsze, albo go nigdy nie ma. Nie jest możliwe, aby ktokolwiek w jednej chwili był w stanie Miłości, a za chwilę już nie. To nie realne. Kochasz totalnie, albo nie – to wszystko. Miłość po prostu z ciebie emanuje zawsze i na wszystko. Nie możesz kochać ludzi, jeżeli nie kochasz zwierząt, przedmiotów, widoków, świata. Jak możesz jednocześnie mieć w sobie Miłość i nie mieć. Nie możesz. Tak jak nie możesz jednocześnie wdychać i wydychać powietrza. nie jest to możliwe – nie dla ciebie – w ogóle dla nikogo. Albo kochasz, albo nie kochasz.

Miłość jest spoiwem w Związku Partnerskim, tak samo, jak jest spoiwem we Wszechświecie, w życiu w ogóle, ale sama nie jest Związkiem, nie jest relacją między Partnerami. Gdyby Miłość potrzebowała Związku, to znaczyłoby, że potrzebny jest jakiś warunek, a nie jest. Miłość nie potrzebuje warunków. Istnieje tu prosta analogia do oddychania. Oddychanie nie ma z niczym związku i nie jest żadnym związkiem. Gdybyś założył, że oddychasz, gdy jesteś świadomy, to w czasie snu musiałbyś przestać, a to by oznaczało, że sen to śmierć. Miłość jest jak oddech – od niczego nie zależy – nie zależy czy tu jesteś, czy cię tu nie ma, nie zależy nawet od tego, czy w ogóle jeszcze jesteś wśród żywych Tego Świata. Miłość Jest ponad tym.

Jeżeli Partnerzy w Związku chcą się wzajemnie „reperować”, to nie doświadczają Miłości Rzeczywistej. Nie znaczy, że nie mogą się dla siebie wzajemnie zmieniać, rozwijać dla siebie wzajemnie – tak to jest rozwój. Czym innym jest jednak chęć zmiany kogoś, nie siebie. To nie jest rozwój, to już źle pojęta władza i niewola zarazem. Nie można nałogu pomylić z Miłością, ponieważ nią nie jest.

Podobnie jest z zazdrością – to tylko inna forma zniewolenia i warunek do spełnienia. Powstrzymuje przepływ Miłości, a nam się wydaje, że o Miłości świadczy. Mamy wiele mylnych mniemań, lecz zamiast się nimi zająć i zmienić, to chcemy dopasować do nich Miłość. Miłości nie da się do niczego porównać, ani tym bardziej dopasować. Można Być Miłością, ale nie można Nią zawładnąć. Zawładnąć można Partnerem, ale to już nie ma nic wspólnego z Miłością. Miłości nie można zniewolić. Miłość nawet nie jest wolna, Miłość nie jest jakakolwiek – Miłość Jest albo Jej nie ma.

Oto Miłość – tylko dla swoich ludzkich ograniczoności dodajemy słowo bezwarunkowa. Dla Miłości to słowo jest zbędne.


Dodatek 2.

W Związku Partnerskim, a właściwie w ogóle w Życiu, jednym z ważniejszych doświadczeń jest doświadczenie samotności. To dziwnie brzmi, ale jest to jeden z kluczy do Wszystkiego. Przyjdzie czas na oddzielny artykuł o samotności, ale w temacie Związku Partnerskiego musi się pojawić chociaż kilka zdań. To bardzo istotny aspekt.

Samotność jest podstawowym doświadczeniem.

Samotność towarzyszy nam od pierwszego dnia naszego życia. Najpierw byliśmy samotni w ciemności i wodzie, a już „za chwilę” oślepiło nas światło i „zmroziło” powietrze. Wokół byli ludzie – zawsze są – ale to nie zmienia faktu naszej samotności. Stwarza jedynie iluzję połączenia z tymi ludźmi. Tworzymy społeczności, ale są to społeczności samotnych jednostek. Wielu ludzi pomyliło osamotnienie z samotnością. Osamotnienie wiąże się z innym człowiekiem – jest, trzyma mnie za rękę, to nie odczuwam osamotnienia, ale gdy puści moją dłoń, to znaczy, że mnie „zostawił” – osamotnienie. Zaś samotność jest zawsze taka sama, wewnętrzna, indywidualna, niepowtarzalna, głęboka i nieogarniona. Nie zależy od czyjejkolwiek obecności.

Każdy jest Indywidualnym Istnieniem.

Może jeszcze inaczej. Żyjemy z ludźmi, wśród ludzi, razem z nimi, a istniejemy indywidualnie – totalnie sami. Kiedyś dwoje ludzi połączyło się w Miłości i zaistniałem. Od tej chwili byłem sam ze sobą. Oni poszli do pracy, myli naczynia, gotowali, jedli, przeżywali setki swoich (znanych tylko sobie) pragnień lub lęków, setki spraw – każde z nich było ze sobą samym, a ja byłem jedynie swoim istnieniem. Później sam się urodziłem. Kiedyś sam umrę, a „Oni” będą w pracy, będą myć naczynia, będą gotować, będą jeść, będą przeżywać setki swoich (znanych tylko sobie) pragnień lub lęków, setki spraw – każde z nich będzie z sobą samym, a ja będę jedynie swoim istnieniem. Nawet, jeżeli będą ze mną i nie będę czuł się osamotniony, to i tak nadal będę samotny w swym doświadczeniu.

Może trudno to zrozumieć, może trudno przyjąć lub zaakceptować, ale tak właśnie jest. I to jest duży życiowy egzamin.

Dla Związku Partnerskiego jest to wielkie wyzwanie. Zrozumienie tego aspektu istnienia jest niezbędne dla doświadczenia pełni Szczęścia. Nie przeczy Bliskości, Intymności, Miłości, Współczuciu, Akceptacji lub czemukolwiek innemu, co tworzy Piękno w Związku – wręcz przeciwnie – nadaje tym wszystkim zjawiskom głębszy sens.

Aby mógł zaistnieć Prawdziwy Związek Partnerski musi zostać spełniony podstawowy warunek. Muszą spotkać się świadome, pełne i dojrzałe Indywidualności. A pełnia bez doświadczenia własnej samotności nie istnieje. Jednostka pełna rozumie i przeżywa swą samotność w sposób godny i świadomy. Tylko taka osoba może zbliżyć się, otworzyć przed innym człowiekiem całkowicie. Tylko takie Osoby mają szansę na stworzenie Związku Partnerskiego. Bez przeżycia własnej samotności nie można doświadczyć żadnej jedności – ani ze sobą, ani z innym człowiekiem.

Z tych kilku akapitów wynika wiele, bardzo wiele. Zdaję sobie z tego sprawę. Pojawiają się pytania. Pojawiają się wnioski. Wiele wątków i wiele zadumy. Z tym Cię w tej chwili chcę zostawić i sam z tym zostaję. To uczciwy układ.

Czas na doświadczenie siebie w samotności – słowa przyjdą później.

Każdy doświadcza Prywatnego Doświadczenia.
Oto piękno samotności.
Oto piękno Świata.

Obfitość.


Cud.
 
     
agata13
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-19, 09:38   

Dzięki :lol: :lol: :lol:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10