Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
do Norberta
Autor Wiadomość
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 11:51   do Norberta

Długo tutaj nie zaglądałem ale coś mnie dziś rano podkusiło.
Widzę, że od 5 lat od kiedy śledzę to forum niewiele się tu zmieniło.
Admin ten sam odeszło trochę moderatorów, są nowi. Nastąpiła wymiana forumowiczów, są jednak ci co zapuścili tu korzenie.
Widzę, że niewiele się zmieniło. Co jakiś czas wybucha gorąca dyskusja.
Gorący wyznawcy "jedynie słusznej linii" zwierają szyki by dokopać "innemu".
I nie ważne czy są to Admini, moderatorzy, zieloni, brązowi, czy zwykli forumowicze.
Masz rację LENO nikt nie bierze za to odpowiedzialności.
Nikt, bo jakże łatwo wyładowywać swoje emocje, pisać, radzić kiedy nie widzisz z drugiej strony żywego człowieka.
Było tu parę osób które kiedyś zadawało to samo pytanie.
KTO BIERZE ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Słusznie Norbert zauważyłeś ale wdając się w te spory szkodzisz tylko sobie.
Poszukaj chłopie kogoś ŻYWEGO, twarzy w którą możesz spojrzeć, zobaczyć reakcję, nawet jeżeli palniesz coś głupiego. Poczuć czyjeś zainteresowanie, czyjąś pomoc. Poznać.
Tutaj jedynie możesz się wypłakać i dopóki szukasz "rad" - dajesz im satysfakcję, że robią coś dla ciebie.
wracając do tego że łatwo wyładowywać emocje jeżeli się nie "czuje" nie widzi drugiej osoby.
Pisałem już kiedyś o tym
Przeprowadzono eksperyment na grupie ludzi.
trzeba zadecydować i przestawić zwrotnice kolejową. Jeżeli tego nie zrobisz to wykolei sie pociąg i zginie wielu ludzi, ale jeżeli to zrobisz to zginie jeden człowiek na końcu toru na który poślesz ten pociąg. zdecydowana większość badanych posyła ten pociąg na drugi tor.
Jednak ci sami kiedy muszą tego samego człowieka własnymi rekami rzucić pod pociąg z mostu i uratować w ten sposób wiele istnień - nie jest w stanie tego zrobić.
Drodzy "pomagacze".
Pomyślcie czasem, że na końcu toru, na który kierujecie wasze rady stoi ŻYWY człowiek.

Norbert - pomyśl jaki sens ma tracenie czasu na jałowe spory z ludźmi, których nie jesteś w stanie przekonać?
Ktoś napisał w tej dyskusji (nie wiem czy nie ty) że ktoś poraniony szuka każdej pomocy i przyjmie każdego "podpowiadacza" który zechce go wysłuchać.
Zapewne zetknąłeś się z działalnością Świadków Jehowy. Wiesz kto jest najlepszym "materiałem" do pozyskania? Osoby poranione. Łapią się każdego kto chce wysłuchać.
Norbert wielu takich złapanych skończyło jako alkoholicy bo już jedynie alkohol chciał ich słuchać.
Pomyśl czy aby nie czas popatrzeć w czyjeś oczy i tam szukać zrozumienia.
Szkoda by było byś się wykończył chłopie.
SZUKASZ i to zżera cie od środka.
przemyśl czy nie czas.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 17:40   

j23 napisał/a:
KTO BIERZE ODPOWIEDZIALNOŚĆ


Każdy bierze odpowiedzialnośc za siebie .

j23 napisał/a:
Poszukaj chłopie kogoś ŻYWEGO, twarzy w którą możesz spojrzeć, zobaczyć reakcję, nawet jeżeli palniesz coś głupiego. Poczuć czyjeś zainteresowanie, czyjąś pomoc. Poznać.


Dokładnie TAK !
Nikt tu nikogo na siłę nie trzyma .
Osoby chore powinny pójśc do lekarza, te które szukaja terapii - do terapeuty, te które chcą spotykac się w realu i wolą twarzą w twarz - jak najbardziej niech to robią.
A ci, którym odpowiada forma - forum Sychar - niech tu sobie zostają i biorą za siebie odpowiedzialność...za swoje slowa przede wszystkim. I tak będzie najuczciwiej i najlepiej.

Forum internetowe - każde i forum Sychar także - nie jest ani poradnią lekarską, ani biurem adwaokata czy prokuratora, ani ośrodkiem terapii....ot...forum internetowe, na które wchodzi i korzysta sobie każdy kto chce , a kto nie chce, nie korzysta.
Jedyna tu zasada, to taka, że to foum katolickie, które sprzeciwia sie rozwodom.
Myslę, ze poza tymi oto wyżej zasadami, jest to normalne forum internetowe- jak każde inne. EL.
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 19:17   

EL. napisał/a:
.

Forum internetowe - każde i forum Sychar także - nie jest ani poradnią lekarską, ani biurem adwaokata czy prokuratora, ani ośrodkiem terapii....ot...forum internetowe, na które wchodzi i korzysta sobie każdy kto chce , a kto nie chce, nie korzysta.


nawet teraz kiedy pisze ta odpowiedź mam przed oczami coś jakby "reklamę":
każde trudne małżeństwo jest do uratowania
oraz cel tego forum:
"Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki"
Każdy profesjonalista który niesie pomoc bierze odpowiedzialność za to czego dokonał, cieszy się z sukcesów, ale również ponosi konsekwencje błędów.
Nie mam zamiaru wytykać błędów.
Ale w każdej terapii w pomocy najważniejsza jest szczerość.
Wystarczy popatrzeć na Norberta. Kasuje, zmienia, zmienia kasuje, dopisuje.
Tak wygląda niesienie pomocy???
Jak można odkryć co jest prawda a co zostało dopisane?
Może zastanowisz się po co on tak zmienia?
Ja uważam, że chce się podobać.
Uważam, że taka postawa nic w nim nie zmieni.
Ale ja nie jestem psychologiem.
Nie udzielam rad.
Jestem jedynie obserwatorem.
Jutro już mnie nie będzie bo wracam do pracy.
Ale szkoda mi zwyczajnie każdego kto wiąże nadzieję z tym forum.
Elu tacy ludzie są i znikają często poranieni.
czasem ktoś się tam do mnie odzywa.
Ci ludzie nie mają odwagi lub są zmęczeni.
Więc nie pisz mi, że bierzecie odpowiedzialność.



[/i]
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 20:35   

EL. napisał/a:
Forum internetowe - każde i forum Sychar także - nie jest ani poradnią lekarską, ani biurem adwaokata czy prokuratora, ani ośrodkiem terapii....ot...forum internetowe, na które wchodzi i korzysta sobie każdy kto chce , a kto nie chce, nie korzysta.
Jedyna tu zasada, to taka, że to foum katolickie, które sprzeciwia sie rozwodom.
Myslę, ze poza tymi oto wyżej zasadami, jest to normalne forum internetowe- jak każde inne. EL.

Szkoda gadac jak czyta sie to powyżej.....

Napiszę tylko tyle........
Normalne forum to jest wtedy jak ludzie pisza sobie o ptaszkach,kwiatkach,książkach,filmach,spacerkach...

tu trafiaja ludzie z problemami,w depresji,w stanach okołodepresyjnyych ,wycieńczeni życiem,bliscy zakończeniu własnego życia

Jakie normalne forum???

czytam wczoraj cos napisane do Stasia ...w jego poście napisała to Kinga 2 -ale akurat to nie jej własne słowa,słowa jakie pojawiają się ,i wielokrotnie powiela sie je i stają sie już jak mit....

totalna głupota......
tekst kierowany
Stasiu nie walcz bo każda walka to albo wygrana ,albo przegrana i jak w każdej walce sa ofiary...

paranoja .....

to forum militarne????jakies opisy wojny????

a co zatem o walce ze złem???? o walce duchowej???
to nie sa walki?????
tp że ktos ma wypaczone pojęcie słownictwa WALKA.....

to ma byc to przykładem????

I ponieważ nareszcie dojrzałem do tego o czym większośc ludzi mi już wcześniej pisąła ,aby dac sobie spokój z forum ---a przynajmniej na dłuższy czas....

na koniec napisze cos ciekawego........


zastanawia mnie czy przyjdzie czas zwalania masek???

i Ci jacy kreuja sie tu na wielce opanowanych,cierpliwych,doświadczonych

zaczną pisac prawde o sobie.....


że rzeczywistoś jest inna...że tam na zewnątrz sie rozwalaja..ze emocje wielokrotnie wysiadają...
że siedzi w nich natura nerwusa ................ i nioe jest tak kolorowo....... .heeeeeee

J23 masz racje te wieczne moje zmiany w postach to przysłowiowe gryzienie sie w jęzor......

najpierw by dobrze wypaśc przed żoną...a potem by nie narażac sie niektórym na tym forum.........
Totalny debilizm bo człek samoogranicza się i nic więcej.........i jest zakłamany


i na koniec odpowiem nałogowi.......na pytanie jakie skierował do mnie...
jedno z tych mądrych pytań.hiiiiiii

Ciekawe ile wytrzymasz cisnienie????

cheeeeeee nałogu pewnie tyle samo co ty swą trzeżwośc

pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Norbert1 2011-06-05, 21:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 21:11   

j23 napisał/a:
Każdy profesjonalista który niesie pomoc bierze odpowiedzialność za to czego dokonał, cieszy się z sukcesów, ale również ponosi konsekwencje błędów.


I tu wychodzi wieloznaczność polskiego języka :mrgreen: Skróty myślowe, potoczne znaczene słów, czy zwykłe niezrozumienie znaczenia w kontekście jakiejś sytuacji.

W takiej formie jakiej użyłeś można to zrozumieć dwojako. Tak że ten profesjonalista to terapeuta lub lekarz i tak,że ta osoba jest tylko "oficerem łącznikowym" pomiędzy potrzebującym, a praktykującym terapeutą bądź lekarzem.

Idąc dalej sformułowanie -niesienie pomocy- nie jest jednoznaczne z prowadzeniem skutecznej terapii.
np. Osoba niosąca pomoc topielcowi nie musi być ratownikiem, choć w taką rolę okazjonalnie się wciela,
obywatel łapiący złodzieja i niosący pomoc poszkodowanej kradzieżą osobie nie musi być policjantem,
człowiek udzielając pierwszej pomocy poszkodowanemu na drodze nie musi być lekarzem ani ratownikiem medycznym.
W przypadku naszego forum- niesienie pomocy- to wsparcie duchowe, dzielenie się własnym doświadczeniem i wiedzą o możliwościach skutecznych terapii, zarówno duchowych jak i czysto świeckich, wymianie kontaktów i adresów internetowych i nie tylko , lokalizacji poradni, specjalistów, Miejsce gdzie można zapoznać się z materiałami pisanymi i audio-video w tematach interesujących dla osób odwiedzajacych nas.

j23 napisał/a:
Nie mam zamiaru wytykać błędów.
Ale w każdej terapii w pomocy najważniejsza jest szczerość.

Szczerość to podstawa każdego działania pomocowego.
Nikt tu jednak nie obiecuje terapii autorskich ,ani diagnozy i leczenia.
Tu można się wygadać, znaleźć kierunki poszukiwań do działania, skorzystać z doświadczeń tych, którzy borykają się z podobnymi problemami. Znaleźć zrozumienie, choć mamy różne historie osobiste.

j23 napisał/a:
nawet teraz kiedy pisze ta odpowiedź mam przed oczami coś jakby "reklamę":
każde trudne małżeństwo jest do uratowania
oraz cel tego forum:
"Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki"


Opiszę tak jak ja to odbieram. :-D
Podstawowym problemem w zrozumieniu nagłówka oraz jego rozwinięcia jest nieporozumienie w odczytywaniu treści jakie zawiera.
Uratowanie małżeństwa nie oznacza obowiązkowo szczęśliwego wspólnego pożycia po burzy i romantycznych spacerów po parku pod rękę ze współmałżonkiem, ale jako że to forum katolickie co następuje:
-uratowanie i odbudowę w osobie poranionej prawidłowego spojrzenia na małżeństwo i wspólmałżonka-uzdrowienie duchowe, które skutkuje odpowiedzialnym i z pełnym zrozumieniem podejściem do przysięgi małzeńskiej, przestrzegania jej i braku świadomej zgody na rozwód.
Pełna świadomość decyzji o samotnym życiu do śmierci, w przypadku, gdy współmałżonek się nie nawróci. Małżeństwo uratowane w 100% w jednym małżonku- utrzymywanie otwartej drogi do pojednania.
-uratowanie małżeństwa poprzez wytrwanie w wierności porzuconego współmałżonka, aż do czasu powrotu wiarołomnego , bez względu na status cywilny związku i upływ czasu. Uratowanie małżeństwa w 100% w obojgu małżonków.
-uratowanie małzeństwa poprzez zażegnanie kryzysu bez względu na jego fazę , przemianę myślenia i zachowań, aby osiagnąć stan najbardziej pożądany i często odczytywany jako jedyne poprawne rozwiązanie czyli drugi miesiąc miodowy. :mrgreen:
Wszystkie 3 mozliwości oraz ich odcienie to uratowane małżeństwo sakramentalne, bo tylko takie bierzemy tu pod uwagę.

j23 napisał/a:
Wystarczy popatrzeć na Norberta. Kasuje, zmienia, zmienia kasuje, dopisuje.


Cóż Norbert nigdzie nie przedstawiał się jako specjalista terapeuta d/s problemów na tym forum. A że kasuje i zmienia? Chyba wielu się to zdarza. Może nie tak widowiskowo, ale poprawianie literówek czy uzupełnienie postu to fakty.
:mrgreen:

j23 napisał/a:
Tak wygląda niesienie pomocy???


Cóż, każdy udziela się tu jak umie i może, pytanie czego się oczekuje po takim forum jak nasze? Jakie są konkretne potrzeby osoby która tu wchodzi?
Ludzie dokonują niepojętych rzeczy i pokonują niebywałe przeszkody, ale potrzebują wsparcia i tu mogą się dowiedzieć gdzie go szukać. :mrgreen:


Fajnie, że zaglądasz do nas j23. :mrgreen:
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 21:23   

j23 napisał/a:
Każdy profesjonalista który niesie pomoc bierze odpowiedzialność za to czego dokonał, cieszy się z sukcesów, ale również ponosi konsekwencje błędów.


Profesjonalista i owszem.
Ale my tu jesteśmy osobami, które gromadzą się wokół tematu, który nas dotyka. Chyba wolni tu jesteśmy od profesjonalizmu...a jedynie jesteśmy specjalistami od tego co sami przezylismy.

j23 napisał/a:
Ale w każdej terapii w pomocy najważniejsza jest szczerość.


To forum nie prowadzi terapii.

j23 napisał/a:
Wystarczy popatrzeć na Norberta. Kasuje, zmienia, zmienia kasuje, dopisuje.
Tak wygląda niesienie pomocy???
Jak można odkryć co jest prawda a co zostało dopisane?
Może zastanowisz się po co on tak zmienia?


Noooo, to już pytania do Norberta.....z dodatkowym pytaniem, po co jest tu Norbert ? Czy po pomoc ?

j23 napisał/a:
Ale szkoda mi zwyczajnie każdego kto wiąże nadzieję z tym forum.
Elu tacy ludzie są i znikają często poranieni.


Raczej nikt zdrowy na to forum nie trafia....każdy poraniony.....i jakby dobrze słuchał....to dostałby odpowiedź, że...od leczenia jest lekarz, od terapii terapeuta....tutaj może porozmawiać, otrzymac podpowiedź, adres specjalisty, tu może sie z nami podzielic swoimi sprawami, wygadać , pomodlic się albo pojechać z nami na rekolekcje. Cóż mozna przez internet, możliwości sa ograniczone.

j23 napisał/a:
Więc nie pisz mi, że bierzecie odpowiedzialność.


Oj, czytaj uważnie....bo ja napisałam, że każdy bierze tu odpowiedzialność tylko za siebie samego.

Pozdro !! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 21:41   

Cytat:
I ponieważ nareszcie dojrzałem do tego o czym większośc ludzi mi już wcześniej pisąła ,aby dac sobie spokój z forum ---a przynajmniej na dłuższy czas....

na koniec napisze cos ciekawego....
.
Norbert niepokoi mnie ze po raz kolejny się zegnasz a wracasz za parę dni.
Nie wyglada to wiarygodnie.
Jak teraz zamierzasz?
Pozdrawiam i Pogody Ducha
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 21:54   

Norbert1 napisał/a:
a co zatem o walce ze złem???? o walce duchowej???
to nie sa walki?????
tp że ktos ma wypaczone pojęcie słownictwa WALKA.....

Tak sobie myślę ,że może lepiej odbierzesz moje spojrzenie na sprawę którą poruszyłeś, gdy sprecyzuję słowo walka, która się pojawia w mojej wypowiedzi.
Akurat w moim przypadku jest tak,że przeżywałam na ostro i nadal przeżywam ale już w wersji light, walkę duchową.
To rzeczywisty front. Działania bojowe, rany, krew i można stracić życie doczesne, gdy nie słucha się bezwzględnie dowódcy w osobie Jezusa i Maryi. W trakcie mojego uwalniania zagrożone realnie było nie tylko moje życie i to było tak przez dłuższy czas. Zło jest agresywne i w doczesnym świecie sieje zniszczenie,niczego nie chce oddać bez tornada jakie rozpętuje wokól uwalnianej osoby. Odebrało życie wielu moim zwierzęcym przyjaciołom ( nie mogło sięgnąć mnie, więc zabrało inne życie i zagroziło bliskim mi osobom ) W takiej walce ochroną jest tylko Trójca Święta, Maryja, Aniołowie i Święci. Nie lecą bomby, nie strzelają to walka kontaktowa, mordercza i bezpardonowa. Chwała Bogu,że nie zdawałam sobie sprawy z całości działań,a i tak byłam wyczerpana. Wybacz, ale nie tylko nie potrafię lepiej na ten moment oddać swoich odczuć, ale i nie jestem do konca gotowa by do nich wracać.
Mnie słowo walka kojarzy się tylko z tym realnym duchowym horrorem jaki sobie zafundowałam na własne życzenie i sposobem w jaki mnie z niego uwalniano oraz doswiadczeniami jakie w tym czasie miałam. Nikomu tego nie życzę, bo konsekwencje wchodzą w świat doczesny.

W porównaniu z powyższym " walka" o małżeństwo to zupełnie inna bajka. Ta sytuacja to niemal pokojowe działania choć wykańczają emocjonalnie, zdrowotnie i czasem nawet duchowo. Wszystko co docześnie spotyka mnie w sferze relacji małżeńskich zdaje mi się spokojnym ratowaniem, choć obiektywnie nie zawsze jest spokojnie.

Mam nadzieję,że powyższe nieco wyjaśni moje stanowisko.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 22:21   

Norbert1 napisał/a:
cheeeeeee nałogu pewnie tyle samo co ty swą trzeżwośc

A to mnie cieszy.....do zobaczenia w drodze.

Mam prośbę ..apel............ nie ma co bronić forum................ nie ma co bronić poszczególnych charyzmatów tego forum.......... podejmowanych inicjatyw...............
Warsztatu na tym forum.............. 12 Kroków ku pełni życia..............
Nikt nie ma przymusu tu bycia...pisania..uczestniczenia w czymkolwiek..............wolny wybór.
Jak mi coś nie pasi,to poprostu nie wchodzę w to.
I tyle.

Jest takie arabskie przysłowie:psy szczekają a karawana idzie dalej
Używam tu pewnej analogi,przenośni -bo jeden otwarcie, może ktoś jeszcze w sposób zawoluowany poddaje ocenie i krytyce forum zasady,uczestników interenetowego warsztatu-by napisać:ludzie jacy tu wchodzą ,jacy uczestniczą w warsztacie,ich postawy,ich życie są i będą świadczyć czy to jest dobre czy złe..pomocne czy nie.


I jeszcze moje oświadczenia w odpowiedzi na treści jaki pisze gdzieś wcześniej Norbert :

Norbert ......nigdy Ci nie proponowałem uczestnictwa,towarzyszenia czy prowadzenia w kolejnych edycjach internetowego warsztatu 12 Kroków ku pełni życia

Jak powstawały kolejne grupy byłeś już poza grupa 1 i poza warsztatem-na własną prośbę.

Ja ze swojej strony kończę wypowiadanie się czy polemizowanie,wyjaśnianie,udowadnianie Norbertowi czy komukolwiek zasadności czy bezzasadności istnienia warsztatu.

Jak ta kolejna edycja będzie dawać jej uczestnikom poprawę ich funkcjonowania w ich życiu............. to za jakiś czas ci uczestnicy poniosą to posłanie dalej.
Jak nie???? to poprostu to obumrze śmiercia naturalną.

Górnolotnie można napisać:jak będzie wola Boża ,jak warsztat bedzie ją spełnianiał............. to przy największej krytyce Norberta czy kogokolwiek innego ta idea przetrwa.
Ja nie .....to idea padnie.

Pogody Ducha
Ostatnio zmieniony przez nałóg 2011-06-05, 22:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 22:22   

kinga2 napisał/a:


Szczerość to podstawa każdego działania pomocowego.
Nikt tu jednak nie obiecuje terapii autorskich ,ani diagnozy i leczenia.
Tu można się wygadać, znaleźć kierunki poszukiwań do działania, skorzystać z doświadczeń tych, którzy borykają się z podobnymi problemami. Znaleźć zrozumienie, choć mamy różne historie osobiste.

Kingo - jak napisałem ja to forum obserwuje od 5 lat'
owszem można się wygadać ale tylko jeżeli gar się w tej samej drużynie. Wielu chciało się wygadać i już ich nie ma. Mieli inne zdanie.

kinga2 napisał/a:
Cóż Norbert nigdzie nie przedstawiał się jako specjalista terapeuta d/s problemów na tym forum. A że kasuje i zmienia? Chyba wielu się to zdarza. Może nie tak widowiskowo, ale poprawianie literówek czy uzupełnienie postu to fakty.

Kingo ty oczywiście wiesz, że nie chodziło mi o poprawianie literówek i drobne poprawki. Doskonale wiesz, że często znikały posty które były kontrowersyjne i wypaczało to obraz dyskusji. I Norbert napisał wyżej dlaczego tak się działo - chciał by wyglądało inaczej.
A uzupełnić literówki można przed wysłaniem postu - błędy są podkreślane na czerwono i ktoś komu na tym zależy robi to wcześniej. Ktoś kogo to nie razi na etapie pisania - nie poprawia literówek później. Ktoś kto szczerze się wypowiada nie zmienia niczego co już napisał. Nie zmienia historii, nie dopasowuje jej do odpowiedzi na jego wcześniejszy post.
I Norbert nie jest tu jedynym przykładem.

I tu odniosę się również do El. Do brania odpowiedzialności.
Tak ta odpowiedzialność właśnie wygląda. "Odpowiedzialność" za wypowiedziane słowo, które można zmienić, skasować...
"Odpowiedzialność" za "niesienie pomocy", które niekoniecznie musi być pomocne dla konkretnego przypadku. Bo nie widzisz, nie czujesz, nie dotykasz czyjegoś problemu.

Elu i bez względu na to ile razy napiszesz, że tu nikt nikomu nie radzi, nie pomaga, nie stara się powiedzieć że to jego droga jest jedynie słuszna - będzie to mijanie się z prawdą.
Bo historii nie można zmienić, tej zapisanej w postach tego archiwum też. Można pisać, zapierać się, że nikt tu nie stara się być doradcą, "terapeutą", ale to nie oznacza, że tak nie jest. To że pokazując na kurę mówisz że to orzeł nie oznacza, że tak jest.
Pozdrawiam i życzę więcej otwartości. To wszystkim, którzy tu trafiają pomoże. Tym, którzy zapuścili korzenie także.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 22:42   

ja troche przewrotnie.........
i kieruje, apeluje nie do osób pomagającym, ale do tych, którzy tej pomocy szukają


bądźmy odpowiedzialni nie tylko za to, co robimy, także za to, czego nie robimy


szukając pomocy nie ufajmy ślepo we wszystko co nam mówią, nie starajmy sie przerzucac odpowiedzialności za siebie na innych...mniej będzie rozczarowania, i popelniania błedów, więcej wiary w siebie i własne możliwości,
szukajmy dróg wyjścia z kryzysu w sposób mądry i właściwy bez stawiania sie w roli ofiary, w roli osoby nieudolnej do samoprzezwyciężenia swoich problemów, nie bądźmi dziecinnie naiwni patrzmy na życie trzeźwo i z rozsądkiem... to moje zycie, i moje konsekwencje jak pozwole innym decydowac za siebie co dla mnie dobre,
i może byc to wtedy, jak sami nie bedziemy mądrze korzystac z rad cięzka lekcją nauki dla nas samodochodzenia do tego, iż jedyna osoba, która wie najlepiej co dla mnie dobre jestem ja sam...

cudownego środka uleczającego nie ma... jest tylko trudna droga własnego rozwoju osobistego, poznania siebie kim jestem i czego chce od życia....
a ona jest długa i kręta,

i musimy nauczyć się przyjmować odpowiedzialność za wszystko w czym bierzemy udział jako własne ryzyko w tym kierunku, brac z nich lekcje, eliminowac te rady, ktore sa choć dla innego dobre, bo sytuacja analogicznie znajomajednak dla mnie nie właściwe wręcz złe...
nie wierzmy ślepo, nie ufajmy ślepo, uczmy sie roztroności, i tego co dla mnie dobre na podstawie wnikliwej obserwacji siebie samego...
szybciej dojdziemy do celu bycia szczęsliwym po swojemu, nie po myśli radzącego, on ma swoje doświadczenia i wizje tego co dobre dla niego, szczególnie wtedy jak jest to forum samopomocowe...
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 23:10   

j23 napisał/a:
A uzupełnić literówki można przed wysłaniem postu - błędy są podkreślane na czerwono i ktoś komu na tym zależy robi to wcześniej.

Ja tu z innej beczki. Z jakiego edytora korzystasz na forum, bo mnie się nie podkreśla i wogóle nie wyróznia błąd. Jak go sama nie znajdę to leci. Tylko w wordzie mam taką funkcję. Podpowiesz coś?
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 23:19   

Danka 9 napisał/a:
Norbert niepokoi mnie ze po raz kolejny się zegnasz a wracasz za parę dni.
Nie wyglada to wiarygodnie.
Jak teraz zamierzasz?

Zamierzam Danko napewno na dłuży czas ...bo jak widac wciąz zarzuca mi sie brak szczerości ...............

tyle w tym temacie


Kingo i o to mi chodzilo....to wyjasnienie...

tak zreszta jak gdzies wspomnialas w małzeństwie też w gre wchodzi sfera duchowa i walka ze złem...zatem wszystko kręci się koło osi......

a mnie tylko pzreszkadzają hasla pseudo specjalistów samozwańców i od tyle
nałóg napisał/a:
Ja ze swojej strony kończę wypowiadanie się czy polemizowanie,wyjaśnianie,udowadnianie Norbertowi czy komukolwiek zasadności czy bezzasadności istnienia warsztatu.

Nałóg obudz sie w tym temacie nie ma mowy o warsztatach...

zatem otrzeżwiej (przenośnia oczywiście)

ale skoro sam przeniosłes swój ból i udawadnianie wciąż twa bezbłędnośc

wyjasniam co do tego

nałóg napisał/a:
Norbert ......nigdy Ci nie proponowałem uczestnictwa,towarzyszenia czy prowadzenia w kolejnych edycjach internetowego warsztatu 12 Kroków ku pełni życia

Jak powstawały kolejne grupy byłeś już poza grupa 1 i poza warsztatem-na własną prośbę.


Bałach miły Panie ja nie pisze o czasie gdy powstawały grupy,bo wówczas jak dobrze pamiętasz byłem juz na NIE i były nasze wasnie na forum a potem moja blokada..............

moja a wielce oświecony LEKARZ FORUM....nawet nie dostał upomnienia

nic tam

Ja pisże nałóg o czasie gdy Norbert był jeszcze super....

gdy ludzie dopytywali sie o następną edycje na forum otwartym w temacie 12 kroków ..kiedy zaczną się warsztaty..........

nastepnym razem moze mam nagrywac co???

Przykro mi ze masz luki w pamięci...ale ja ich nie mam ....

jedną z moich zalet jest dobra pamięc

Cytat:
szybciej dojdziemy do celu bycia szczęsliwym po swojemu, nie po myśli radzącego, on ma swoje doświadczenia i wizje tego co dobre dla niego, szczególnie wtedy jak jest to forum samopomocowe...

Mami i bomba to co napisałas ...............

ile razy własnie to starałem się wyrazic

tak nałog nie Ja czepiam sie forumm..ani programu.....
jedynie twego przeswiadczenia WSZECHWIEDZĄCEGO.........

idąc za słowami mami to co dobre dla naloga jest do kitu dla innego

nie bierzesz niestety nałóg poprawki na cos takiego
wybacz na to co napisze wydaje mi sie że ,ale moze tylko wydaje
że to wykreowanie nałoga..jego mocy....jego speca od diagnoz

to jakas rekompensata za stracone lata...........

pomysl nad tym ile w tym serca i posłania a ile pozowania

Danko jak obiecałem staram się juz nie powracać....
a chocby z tego tytułu że nie mam zamiaru wlazic w parade FACHOWCOM

żegnam
Ostatnio zmieniony przez Norbert1 2011-06-06, 08:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-05, 23:41   

Sobie i innym polecam kazanie ks. Piotra z 29 maja:

http://www.kryzys.org/vie...p=127347#127347

Bardzo a propos tej dyskusji i niektórych innych.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8