Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Norbert - a ja powtarzam za poprzednikami - załóz znów swój watek - to zaczyna mieć sens coraz bardziej własnie teraz.
Cos Ci zdradzę - kobiety plotkują... wiedziałes o tym? no wiec skoro plotkuja - to jakos tak "mimochodem" kilka kobiet plotkujących weszło na Twój temat.. w wśród nich... malta...
Stwierdziłyśmy zgodnie ze całkiem całkiem miło się Ciebie od jekiegoś czasu czyta - przemiana ogromna... nie dajesz sie podpuszczać, nie atakujesz - piszesz celne komunikaty i naprawdę szacun... coraz więcej treści, fajnych porad...
a już Twoja determinacja nie pozwalajaca sie zdeletować z forum... no no no...czyżby czas na swiadectwo przemiany?
Satine [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 08:54
malta napisał/a:
a już Twoja determinacja nie pozwalajaca sie zdeletować z forum... no no no...czyżby czas na swiadectwo przemiany?
Tylko to będzie świadectwo czego?
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 08:55
malta napisał/a:
a już Twoja determinacja nie pozwalajaca sie zdeletować z forum...
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 09:22
malta napisał/a:
a już Twoja determinacja nie pozwalajaca sie zdeletować z forum
cudaczku jak pozwolisz tylko chwila o mnie
hee ...determinacja sie opłaciła -ale o tym pózniej(opis) jak się do czegoś zobowiązałem
Satine napisał/a:
Tylko to będzie świadectwo czego?
tez jestem tego zdania świadectwo ale z czego??
jak zawsze czujna i oschła satine
a tak poza nawiasem dla mnie świadectwo to przejście z czegoś do czegoś...albo ukonczenie czegoś...szukam ,grzebię i nijak nic nie znajduję.
Ostatnie świadectwo jakie mam ..to ukonczenia 12 kroków(jak dla mnie cenne świadectwo)
no i teraz własciwy sens wypowiedzi
Cudaczek84r napisał/a:
co do wyglądu, powiem tak, ogólnie nie przeszkadza mi to, wkurza natomiast, gdy w sklepie nie można kupić np. kiecki, bo produkują do 42, wtedy jest smutno... ale zawsze powtarzam, że inni mają gorzej..., ja mogę chodzić, śpiewać, tańczyć - a inni nie (bo np. są chorzy, nie mają nóg, nie mówią), wyglądam tak - ale za to żyję (co tam, że leki będę brać do końca życia), mam Natalkę :)
cudaczku ja własnie gratulowałem tego...co powyżej dlatego pozwoliłem sobie napisac
SWIADOMA KOBIETO...ano świadoma siebie ,świadoma pragnien,świadoma sytuacji w jakiej jestes....
i tu tez gratulacje ...bo choćby odnośnie samej sytuacji -wielu sie gubi (tak jak kiedys ja) i nie mają niestety tej świadomosci,ucza sie jej,dochodza do świadomości.
Na forum czesto zwie się to stawianiem do pionu,a jak dla mnie ty juz stoisz.
A teraz trochi brutalniej ...cudaczku że chłop ci zwariował..uff pocieszam nie ty pierwsza i nie ostatnia.
Hmmm wiadomo na obecna chwile nim nie porzadzisz,a baby jaka się uczepila tez nie odstarszysz(pogonisz).
Ale jedno mozesz......... wejżec wglab siebie i zapytac się siebie
Jak zmądrzeje ten mój chłop -to przyjme pod dach???
dam glupkowi druga szansę??
pomoge mu zrozumiec głupotę jaka dokonał??
bedzie szansa zapomnienia i wybaczenia??
a to wazne chocby dlatego że..........
no głupi jest jak but z nogi ale to wszak mój chłop-sama go wybralam
uffffff
pozdrawiam
malta [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 09:34
Do Satnie - Kochana - świadectwo "podtemperowana własnego ego"
Kiedys wystarczyło na pisać przedszkolnym językiem "Norbert - Srorbert" i juz mozna było zarobic snieżna piguła prosto w nos... zresztą nie raz obie zarobiłyśmy
a dziś ... nerwy na postroneczku... i tu przyznasz postęp i szacunek.
Do Kinia - teściowe juz takie są... kiedys moja podczas wigilii wywoływała mojego wówczas 8 letniego Syna do kuchni i pasła go kiełbasą i mięchem przygotowanym na pierwszy dzien Świąt - a wszystko dlatego bo obwieściłam głosno, że dziecko już jest duże - rozumie, ze tego dnia się pości a kolacja wigilijna jest bezmiesna - dziś razem z Synem sie z tego smiejemy ale wtedy było niefajnie...
innym razem pozwoliła mu zjeść 8 paczków aż dziecko zawymiotowało im nie tylko kuchnię i łazienke ale też oba psy - tu też chciała przeciwstawić się mojej decyzji, ze nie dajemy młodemu słodyczy miedzy posiłkami.
podobnych historii jest kilkanascie - tylko, że z perspektywy czasu widzę, ze tez sama podgrzewałam atmosferę reagując nazbyt gwałtownie... należało odpuszczać i tyle - tak bym dzis robiła...
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 10:30
Cytat:
tato nie jestem ministrantem bo nie czuje tego,miałbym chodzić służyc bo tak trzeba,bo wykonac gest w kierunku rodziców.
Matka Teresa też nie czuła Norbert, bo i nie o czucie tu idzie.
daimon napisał/a:
.a Ja zrozumiałem to i wiem że moze przyjdzie czas kiedy poczuje i sam zapragnie
A jak nie to co? Do bierzmowania nie przynaglisz bo nie czuje?
Jakieś mi to dziwne.
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 11:53
Jarosław napisał/a:
Cytat:
tato nie jestem ministrantem bo nie czuje tego,miałbym chodzić służyc bo tak trzeba,bo wykonac gest w kierunku rodziców.
Matka Teresa też nie czuła Norbert, bo i nie o czucie tu idzie.
daimon napisał/a:
.a Ja zrozumiałem to i wiem że moze przyjdzie czas kiedy poczuje i sam zapragnie
A jak nie to co? Do bierzmowania nie przynaglisz bo nie czuje?
Jakieś mi to dziwne.
a dla mnie to nie jest dziwne - ponieważ mnie dotknęła podobna sytuacja...
Syn do bierzmowania nie przystąpił...a mnie pozostało na ten czas przyjąć Jego decyzję...
mogłam tłumaczyć...podpowiadać, ale tylko tyle...
Jak Ty sobie Jarku wyobrażasz, że siłą przyprowadzę 16 latka do bierzmowania i zmuszę do chodzenia na mszę...przecież to tylko odwrotny skutek ...bunt...
Nie przeżyję życia za moje dziecko...ono też będzie w życiu ponosiło konsekwencje swoich wyborów...
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 11:59
Cytat:
Jak Ty sobie Jarku wyobrażasz, że siłą przyprowadzę 16 latka do bierzmowania i zmuszę do chodzenia na mszę...przecież to tylko odwrotny skutek ...bunt...
A do szkoły chce chodzić?
Satine [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 12:16
Akurat argument nietrafiony, Jarku. Jest obowiązek szkolny do 18 roku życia.
Za brak bierzmowania, rodzic grzywny nie zapłaci, ani nie będzie miał sprawy w Sądzie Rodzinnym.
Za notoryczną absencję dziecka - tak.
Masz rację, Jarku, z tym - że tu nie o czucie chodzi.
Ile osób tak naprawdę jest natchnionych prawdziwą wiarą? Nieliczni - reszta to mili Bogu - rzemieślnicy.
Służba do mszy świętej niesie za sobą obowiązek, słowność, dyscyplinę, dotrzymywanie obietnicy (zgłoszenie się do pomocy).
Brak wiary jest tylko wygodną wymówką lenistwa, braku dyscypliny i lekceważenia obowiązków.
Ale można to przyrównać do obowiązków domowych. Też się "nie czuje" potrzeby sprzątania, a jednak ktoś to musi robić i w ramach pewnych zasad wcześniej ustalonych, należałoby trwać w tym - lub zmienić zasady.
Dzisiaj odmówił wypełnienia zobowiązania służby do mszy - jutro powie, że nie czuje Sakramentu Małżeństwa i będzie szukał nowej żony. Zresztą - bez Bierzmowania, ślubu kościelnego nie weźmie. Czyli co - abstynencja do końca życia? Czy związek w grzechu?
Oczywiście - pewnie szesnastolatka na mszę siłą nie można zaciągnąć. Ale "zrozumienie" rodzica, wspieranie go w tym - "tak, rozumiem" - sprawi, że i później będzie oczekiwał rozumienia go w innych błędnych postawach i będzie zdziwiony, dlaczego jesteśmy niekonsekwentni.
Niestety, tak to działa.....
Nie bójmy się być zawsze wierni swoim poglądom i nie wykazywać postawy lekceważenia postaw niewłaściwych, zwłaszcza, jeśli chodzi o nasze dzieci....
Za lekceważenie uważam stwierdzenie: to tylko dziecko.
Nie wiem, może to ja się mylę... :]
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 12:18
Jarosław napisał/a:
Matka Teresa też nie czuła Norbert, bo i nie o czucie tu idzie.
Ano Jareczku nie czuła nie czuła i nagle poczuła -czy to tak trudne do zrozumienia....
Jarosław napisał/a:
A jak nie to co? Do bierzmowania nie przynaglisz bo nie czuje?
Jakieś mi to dziwne.
heee z tą dziwnością ???
wczoraj ktoś do mnie pisze i cos jest dla niego dziwne...dzisiaj coś dla ciebie dziwne....
WIRUS??? bo to samo zródło ,dlatego się pytam
uspokoję Cie z ministranta zrezygnował a w poniedzialek idzie do bierzmowania.
Jak widzisz życie toczy się normalnym swoim torem,nie wszystko jest dziwne,chore,wypaczone ,niezrozumiałe ....
dzięki za dalsza dyspute w tym temacie -mówiąc passssss ,by nie wyszło zem arogancki
pozdrawiam
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 12:22
Cytat:
Akurat argument nietrafiony, Jarku. Jest obowiązek szkolny do 18 roku życia.
Za brak bierzmowania, rodzic grzywny nie zapłaci, ani nie będzie miał sprawy w Sądzie Rodzinnym.
Satine cóż tam Sąd Rodzinny w porównaniu z Bożym.
Chodziło mi o pierwiastek przymusu jakoś łatniej rodzicom przychodzi przymuszenie latorośli do obowiązków szkolnych niźli sprostanie przyrzeczeniu wypowiadanemu podczas Sakramentu Chrztu dziecięcia.
A to katolickie forum.
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 12:29
Satine napisał/a:
Służba do mszy świętej niesie za sobą obowiązek, słowność, dyscyplinę, dotrzymywanie obietnicy (zgłoszenie się do pomocy).
Satine heee i to włąśnie lubię i to mnie rozwala....
poematy ,wywody,zazsane z palcy,gdybania
A jeżeli chodzi o konkret -a konkretem jest chocby mój syn.
Nikt nie zadał pytania prostego DLACZEGO taka jego decyzja.
A decyzja prosta i jakby Jarek uruchomił swa pamięc (wszak razem łączył nas program 12 k)-to moze by pamiętał że Kamil mój średni (syn)jest pochorowany,że większośc czasu spedza w szpitalu,że własnie to służenie w kratke,te nieobecności były powodem że czuł się nieuczciwie ,że sam zrezygnował ,że przeprowadził rozmowe z księdzem i dostał megaaaaaaaaa urlop od niego...
zatem po co?? az tak wielkie wywody i przemyślenia
pozdrawiam
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 12:50
Norbi, czy ty nie rozumiesz, ze "pite" jest do mnie....( tak czuję)
jakoby tak łatwo przychodzi pogodzenie z takim faktem, z decyzją dziecka...,
usprawiedliwianiem... .
A tak serio łatwo o sądy...z daleka...nie znając dokładnie sytuacji...akurat mojej w tym przypadku... .
Dopóty byliśmy z mężem razem - ( mąż powoli wycofywał się z uczestnictwa we mszy),
syn chodził ze mną, ale kiedy mąż odszedł wyraźnie przy dziecku powiedział, kiedy walczyłam o utrzymanie tego stanu, że siłą i batem go nie zapędzisz...
syn przestał chodzić do kościoła, wyprowadził się do ojca...,
mąż wypisał syna z lekcji religii...,
co mogę zrobić ponad to co zrobić mogłam...,
to że przyjmuje ten fakt nie znaczy, że nie boli...
i tyle w temacie...,
A ja mam takie pytanie Satine ,Jarosław..
Czy jeśli Wasze dorosłe dzieci podejmą decyzje o odejściu z Kościoła lub przejdą
na inna wiarę...to co wtedy zrobicie???
Zamkniecie przed nimi drzwi???
Wyprzecie się ich, a tym samym swoich wnuków ???
A kiedy Waszych rozmów w tym temacie nie będą chcieli słuchać???
Proszę mi nie odpowiadać - sami sobie odpowiedzcie...,
bo dla mnie temat zamknięty - nie zaśmiecam cudzego wątku.
Pozdrawiam
Satine [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-02, 12:51
daimon napisał/a:
Nikt nie zadał pytania prostego DLACZEGO taka jego decyzja.
Że niby my nie zadaliśmy?
Po co, skoro sam odpowiedziałeś post wcześniej.
daimon napisał/a:
synu czemu taka decyzja??
próbowalem motywowac,przekonywac a wówczas padła jego odpowiedz
tato nie jestem ministrantem bo nie czuje tego,miałbym chodzić służyc bo tak trzeba,bo wykonac gest w kierunku rodziców.
Nie czuje tego i zrezygnowałem...a Ja zrozumiałem to i wiem że moze przyjdzie czas kiedy poczuje i sam zapragnie
Nic tam o zdrowiu nie było - raczej o wątpliwościach i czekaniu, aż sam zapragnie.
Wystarczyło, że Jarosław skrytykował Twoją postawę i już całkowity odwrót od poprzednich argumentów.
Czy to takie straszne przyznać się do błędu?
daimon napisał/a:
zatem po co?? az tak wielkie wywody i przemyślenia
No to ja zadam pytanie - po co Norbert Twoje wywody o synu - kiedy odnosiłeś się do obłudy i słabej wiary ludzi chodzących do kościoła na pokaz.
Skoro syn chory - to nie może pełnić obowiązków - sprawa jasna. Po co był ten wcześniejszy post. Zaskoczyło Cię to, że wywołałeś dyskusję, no ale na własne życzenie...
Czyli tak piszesz, aby pisać?
Dla mnie Twoja determinacja w tworzeniu ciągle nowych kont i kasowaniu starych nie jest objawem niczego pozytywnego. To zwykłe uzależnienie od forum i uważam, ze powinieneś coś z tym zrobić....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.