Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
własny temat
Autor Wiadomość
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 13:41   

Byłem, czytałem. Trzymaj się, Norbi :-)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 13:42   

Monika36 napisał/a:
Nie palę od 16 miesięcy czyli od 18 II.2010r.
Przytyłam około 17 kg, ale jest mi z tym bardzo korzystnie, bo byłam chuda.
Wygrałam z nałogiem dzięki temu forum [...]. Bóg mnie prowadzi.


Moniko same superasy. GRATULUJĘ zwalczenia nałogu i pięknego wyglądu.
Chwała Panu. HURRRA :mrgreen: :-D :mrgreen: :lol: :mrgreen:
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 13:49   

daimon napisał/a:
Monika36 napisał/a:
akceptację w jego serduszku
obecnej separacji z małżonką.
.

tu nie chodzi o akceptacje bo ona musi byc...w mym sercu jest brak zgody...

na niej widniejący napis .....
NIE CHCĘ CIEBiE ZA MĘŻA

i przyznam uczciwie nie chciałem się posypać ......wolałem byc widoczny jako zły...niespójny...krnąbrny....arogancki

niz posypany

pozdarwiam
dzięki[/quote]


Jak to zwał tak zwał. Mówimy o jednym. Jeszcze bym to ogromnym żalem nazwała.
Nie znasz dnia i godziny, kiedy ten stan może się zmienić.
Norbercik dobrze , że się posypałeś.... bardzo dobrze , to świadczy o Twojej mądrości jaką wyniosłeś z programu 12 kroków. A zarazem pomoże Ci to rozładować złe emocje , które właśnie zaczęły rządzić Tobą.
Pozdrawiam i życzę spokoju.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 13:54   

Norbert, a pamiętasz to ABC by zmieniać się, pracować dla siebie? To podstawa. Wtedy nie będzie chciejstw i rozgoryczenia gdy nie ziszczą się scenariusze.

Pogody ducha
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 13:57   

kinga2 napisał/a:
Monika36 napisał/a:
Nie palę od 16 miesięcy czyli od 18 II.2010r.
Przytyłam około 17 kg, ale jest mi z tym bardzo korzystnie, bo byłam chuda.
Wygrałam z nałogiem dzięki temu forum [...]. Bóg mnie prowadzi.


Moniko same superasy. GRATULUJĘ zwalczenia nałogu i pięknego wyglądu.
Chwała Panu. HURRRA :mrgreen: :-D :mrgreen: :lol: :mrgreen:

Dziękuję WAM ZA WSZYSTKO
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2011-06-03, 14:00 ]
Jarosław napisał/a:
Norbert, a pamiętasz to ABC by zmieniać się, pracować dla siebie? To podstawa. Wtedy nie będzie chciejstw i rozgoryczenia gdy nie ziszczą się scenariusze.

Pogody ducha

Nie ma sensu tego roztrząsać.
Norbert to wszystko wie , pamięta. Lecz czasem jest trudny czas i wtedy może lepiej jest to wszystko przemilczeć. Bo takie wałkowanie tematu ...to tylko nakręca nowe emocje.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 14:17   

Cytat:
przryznam uczciwie nie chciałem się posypać ......wolałem byc widoczny jako zły...niespójny...krnąbrny....arogancki

niz posypany



co daje ci taka postawa, jak sie widzisz w jednej "jako zły...niespójny...krnąbrny....arogancki "
i drugiej "posypany"

- pomyśl i przeanalizuj dla siebie... swoje odczucia co daje ci przybieranie takich postaw pewnie dojdziesz do ciekawych przemyśleń na swój temat, to lepsza nauka...


Moniko gratuluje i pozdrawiam gorąco.)))
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 15:00   

bywalec napisał/a:

Moniko gratuluje i pozdrawiam gorąco.)))

Też Cię pozdrawiam gorąco i dziękuję za wszystko :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Twoje rady okazały się bardzo pomocne.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-03, 16:59   

Monia ależ miło czytać, baaardzo sie cieszę i gratuluję Ci !!! :-D :-D

Cytat:
Lecz czasem jest trudny czas i wtedy może lepiej jest to wszystko przemilczeć. Bo takie wałkowanie tematu ...to tylko nakręca nowe emocje.


bardzo trafne co piszesz

Norbert czytam Ciebie, pozdrawiam. :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-04, 09:11   

[quote="samotna"]Nałóg - zapytam wprost - czy w moich wypowiedziach odebrałeś krytykę 12
lub prowadzących ???
Byłoby miło gdybyś odpowiedział.

Napisałam, ze program świetny...zasygnalizowałam jedynie swoje spostrzeżenia...ujmując...niech każdy we własnej ocenie...

Samotna.............. odpowiem:NIE.Nie odbieram Twojej wypowiedzi ani jako krytyki programu ani jako krytyki w kierunku uczestników internetowego warsztatu 12 Kroków ku pełni życia.
Poprostu wyraziłaś swoje zdanie.Nie wiem jaki masz doświadczenia z Programem 12 Kroków,na ile go znasz.
Tak dla informacji............ i nie jest to ujawnienie czy łamanie anonimowości.......... w kolejnej edycji -jak i w 1 uczstniczą osoby które już przeszły lub są w trakcie warsztatów w realu.Mają nawet "certyfikaty" ukończenia.
Po coś to robią.

Norbert w "daimonie" i w iluś tam jeszcze wcieleniach............... przeczytałem.

Jak chciałeś mi dokopać,jak chciałeś mnie zranić,zdołować to..................... nie masz na to szans.
Pewnie sam się tylko nakręciłeś -kolejny raz.Ja jestem odporny na takie zagrywki.
Może warto byś jednak -jak już musisz- skupił się tylko na mnie......zostawiając innych w spokoju.
Ciekawe jak długo wytrzymasz te ciśnienie????

Norbert-vel daimon(już nie pamiętam ile i jakie miałeś nicki po tych licznych ckliwych pożeganiach,obietnicach ,postach pożegnalnych,sms-ach,telefonach z przeprosinami) mnie nie zaszkodzisz............... ale pomyśl o sobie.
Odpuść............ w imię własnego dobra.


Pogody Ducha
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-04, 13:14   

Mami... niegdyś kopiowałam Twoje posty i czytałam...i czytałam...i czytałam...i wiele z nich wyniosłam.
Mądre,wyważone,raczej bezosobowe,delikatne,bez dowalania,bez ocen...a przy tym poruszające,skłaniające do myslenia,a co za tym idzie głębszej analizy siebie i swoich problemów.
Twoje wypowiedzi widziałabym w dziale....porady psychologa
Nie wiem kim jestes i wiedziec nie musze,ale myślę,że ta dziedzina nie jest Ci obca.
Fajno,że tu jesteś. :-)


.....i o to właśnie chodzi Norbertowi...bez oceniania,rzucania kamieniem,a jednoczesnie bez uprzejmego klepania po plecach....taka "umiejetnie wypowiedziana prawda"
Empatia i odpowiedzialność za wypowiadane słowa....wszak nie znamy stanu osoby po drugiej stronie monitora,nie wszyscy jesteśmy jednakowo odporni,są mniej i bardziej wrażliwi,po jednym spłynie jak po kaczce,w drugim wzbudzi agresje,a trzeci...lepiej nie mowić.

Forum pomocy ma pomagać,a nie dobijać......i jeśli takowe juz powstają,to zakładający/administrator musi być świadomy wysokiej odpowiedzialności jaka na nim ciąży.
Bardzo niewdzięczna rola,nieprzyjemna często,ale wiedział na co się decyduje....mam taką nadzieje.
Piecza nad wszystkim,sprawiedliwość....bez sentymentów.
Według mnie....różnie bywa.
Moderatorzy....nie mogę ich pominać przeciez ;).......pomocnicy admina...równie odpowiedzialni,stabilni,empatyczni....tacy winni być.....i są,no może z małym wyjatkiem (jak dla mnie,osoby,która nie szuka juz tu pomocy,ale czasem poczyta,wrzuci swoje trzy grosze...ot sentyment)
Moderator który wkręca się w niepotrzebne dyskusje,zdarza się,że sam prowokuje.......no .....nie powinien nim być(według mnie)
Cała reszta/forumowicze....na wstępie jest regulamin i jego nalezy przestrzegać,w przeciwnym razie trzeba liczyć się z konsekwencjami.Mozna oczywiście zrozumieć i trzeba,że taki "Ktoś"na gwałt szukajacy pomocy,zagubiony,zrezygnowany nie jest w stanie wgłebiać się w regulamin...akceptuje bez czytania.
Pozostali..."starzy wyjadacze"....to juz inna bajka.....ale to chyba zrozumiałe.
Jednak wszyscy jestesmy tylko ludźmi i jeśli już dojdzie do burzliwej dyskusji niech to rozgrywa się na forum zamknietym...co by nowym nie namieszać.

Norbert...teraz do Ciebie.....jak Cie lubię,doceniam i podziwiam(bo coś tam)....muszę być szczera i konsekwentna.
Przeginasz ,zarzucasz innym prowokacje,ale....sam też prowokujesz.
Kazdy już wie,że nie podoba Ci sie forumowe 12 kroków,wyraziłeś swoje zdanie i ok........
Mnie może też się nie podoba i pewnie nie uczestniczyłabym,ale są tacy którym pasuje,którzy coś z tego wynoszą,pomaga im....i też ok.
Dlaczego im tego zabraniać,ich wola,wybór i prawo do rezygnacji.
Domagasz się poszanowania dla swego zdania,więc szanuj również ich.
Nie przekonuj na siłe ,że to beeee,bo może dla nich nie beeee, a jak zacznie byc beee to sami o tym zdecydują.
Owszem,ów program może nie jest lekarstwem na wszystkie dolegliwości i nie dla wszystkich on odpowiedzni w danym czasie,ale.......jest przecież coś takiego jak wolna wola.
Bóg nie ogranicza,więc nam tez nie wolno.

Rozumię,że może Ci się nie podobać czyjaś wypowiedź,ale nie wyjeżdżaj za każdym razem z tymi krokami,bo to nie wina 12 kroków,że ów dyskutujący tak ,czy inaczej napisał.Nie licz też,że "krokowiec" się zmieni,że skoro uczestniczy,czy nawet już ukończył to wyjdzie z tego jako inny człowiek.......i powinien mysleć i pisać już inaczej.

Jeśli nawet "przeciwnik"się myli....to i tak jest ,to jego myślenie,jego widzenie i ewentualny problem tez jego.
Nie znaczy,że masz zamknąć buzie...NIE...wyraż swoje zdanie,ale nie przekonuj na siłę,bo sam wiesz,że to nic nie da , każdy ma swoje racje......a i tak wszystko zweryfikuje czas.

...i jeszcze......zauważyłam(nie tylko ja),ze sypiesz się za kazdym razem,kiedy "nadaktywnie" przebywasz na forum.
Pomyśl nad sugestią Satin.....uzależnienie....chyba coś w tym jest.


Odnośnie dyskusji ....
Jarku.....pominę,bo mogłabym złamać regulamin.

Satine....
Dzisiaj odmówił wypełnienia zobowiązania służby do mszy - jutro powie, że nie czuje Sakramentu Małżeństwa i będzie szukał nowej żony. Zresztą - bez Bierzmowania, ślubu kościelnego nie weźmie. Czyli co - abstynencja do końca życia? Czy związek w grzechu?

Oczywiście - pewnie szesnastolatka na mszę siłą nie można zaciągnąć. Ale "zrozumienie" rodzica, wspieranie go w tym - "tak, rozumiem" - sprawi, że i później będzie oczekiwał rozumienia go w innych błędnych postawach i będzie zdziwiony, dlaczego jesteśmy niekonsekwentni.

Nie bójmy się być zawsze wierni swoim poglądom i nie wykazywać postawy lekceważenia postaw niewłaściwych, zwłaszcza, jeśli chodzi o nasze dzieci....



Nie wybiegasz za daleko w przyszłość?
Jakoś mi to do Ciebie nie pasuje....naprawde uważasz,że mozna i właściwym jest przymuszenie (nie dzieciątka juz)do uczestniczenia we mszy św. ,czy do bierzmowania?
Czy w tej kwestii siła jest odpowiednia?.....masz iść i koniec kropka.

hm...mozna i tak....bo wszyscy chodza, można na pokaz,żeby nie gadali, nie gderali....i chodzi taki choć właściwie nie wie po co,posiedzi godzine i po sprawie.
Podobnie....... przystepuje taki do Skramentów,bo każą,zmuszają,bo potrzebny papierek na przyszłośc....
Wnetrze krzyczy...nie chce, nie czuje, nie rozumie......ale idzie,niemal siłą zaciągnięty,po to by zwyczajnie odbebnić i mieć tzw.święty spokój ........dalej......żegnaj Kosciele,już nic nie muszę.

Oczywiście mieć go"świetego spokoju" nie będzie,bo źle to pojmuje, bo właśnie zamknał drzwi przed Duchem Świetym, pozbawiając sie tym samym Jego darów...spokoju ducha i sumienia między innymi.

Mozna by rzec....łaska Boża,Duch Świety i tak działają......owszem,ale nie uszczęśliwiaja na siłę.

Osobiście takiemu zmuszaniu mówię nie,jak dla mnie nie jest to właściwe i więcej szkody może wyrządzić niż pożytku.Ponadto....czy takie postępowanie nie jest grzechem?

Bierzmowanie jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, dlatego bierzmowany musi być świadomy otrzymanej łaski......zreszta....każdy sakrament przyjmowany pod przymusem ,bez własnej woli jest nieważny.


Powtórzę za Satine.....nie bójmy sie być wierni swoim pogladom, nie lekcewazmy niewłaściwych zachowań,nie usprawiedliwiajmy i nie wspierajmy w nich.....ale.....okażmy zrozumienie tam gdzie ono konieczne.
Większy skutek osiągniemy nie poprzez nakaz, ale dzieki wytłumaczeniu,uświadomieniu czego tak naprawdę się pozbawiamy ,a co możemy zyskać podejmując własciwe decyzje.
Zachęcajmy,a nie zmuszajmy.

Samotna...wiem,że robiłaś co było w Twojej mocy.
Pozdrawiam :-)
Ps.
wątek chyba w nieodpowiednim dziale jest
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-04, 16:37   

Lenkuś - w całości się z Tobą zgadzam (także o Mami :mrgreen: )

Tylko gdzie ja napisałam coś o zmuszaniu? :)

Co zrobi nastolatek - wiadomo, nie zmusimy go do tego i owego. Zresztą nie o zmuszanie chodzi!

Ale cały czas mówiłam o NASZEJ postawie.

Że przykro mi, dziecko - ale nie podoba mi się to. Jestem chrześcijanką i katoliczką, Twoją mamą (ojcem), kocham Cię i chciałabym, byś był szczęśliwym i dobrym człowiekiem. W mojej opinii nie jest to możliwe bez Sakramentów, bez czynnego uczestniczenia we Mszy Świętej. Szkoda, że jest jak jest, będę się modlić za Ciebie.


Zawsze mam w pamięci argument mojego księdza, który tak na rekolekcjach naprowadzał "wątpiących" w sens chodzenia do kościoła, mszy świętych itd.

"Jan Paweł II, Karol Wojtyła, taki cudowny, wspaniały i mądry człowiek, wykształcony i powszechnie szanowany, na całym świecie - widzi sens. Śp. ks. Tischner - człowiek z krwi i kości, chociaż ksiądz, z poczuciem humoru, także wykształcony, wielkiej mądrości człowiek - także widział sens. Pewnie mieli wątpliwości, a jednak do końca byli wierni dogmatowi i Kościołowi. Zatem jeśli już nie widzimy sensu w klepaniu paciorków i prędzej w kościele zobaczymy sąsiada, który wczoraj bił żonę, a dzisiaj przystępuje do komunii, niż Chrystusa - popatrzmy na wielkie autorytety."

A nie:

Tak, rozumiem. Rób, co chcesz. Nie ma sprawy. Dorośniesz, może zmądrzejesz.

Rozciąganie granicy dobra i zła (czy złego i dobrego postępowania) nic dobrego nie przynosi. Bo Bóg sprawiedliwy, ale nierychliwy? Naszym obowiązkiem jako rodziców jest wykazywać stanowczą postawę w kwestiach tego typu - zgodną z naszymi poglądami. Dziecko to jednak osoba od nas zależna. Tu trzeba z rozsądkiem i wrażliwością pilnować jego tzw. "wolnej woli". W przeciwnym razie - po co byliby rodzice potrzebni?

"Czcij ojca i matkę swoją".

To takie tylko teoretyczne dywagacje - mam nadzieję, że nie będę miała takiego dylematu. Mój syn sam przyznaje, że po Spowiedzi Świętej zawsze mu tak lekko i radośnie i że to wspaniały wynalazek. Sam chodzi, bez przypominania. Nie ma przymusu chodzenia do Kościoła i NIGDY NIE MIAŁ. Chodził, bo my z mężem chodzimy i chciał nam towarzyszyć. I ZAWSZE pytamy: synku, idziesz z nami? Żeby wiedział - że chcemy, że uważamy to za właściwe. Jeśli robi to dla nas w tej chwili i później będzie robił to dla nas - coś w tym złego? Czy my namawiamy go do złego? Czy w kościele spotka go krzywda? Wiara, religia, dogmaty to jest za dużo dla umysłu dziecka czy nastolatka. Ilu z nas potrafi tak naprawdę powiedzieć: wszystko rozumiem, wierzę bez wątpliwości.

Inna sprawa, jeśli dziecko widzi brak spójności między deklaracją wiary rodzica, a jego życiem chrześcijanina katolika na co dzień. Przykro mi - ale dzieci widzą to wyraźniej od nas samych. Dlatego się nie dziwię, że dziecko, którego rodzice się rozwiedli - ma dylematy i doskonale rozumiem Samotną i jej bezsilność. I absolutnie nie neguję czy nie oceniam jej postawy.

Jeśli zacznie się bunt u mojego syna - na smycz go nie wezmę, ale uwierzcie mi, że będzie wiedział, że mi się to nie podoba. Mam prawo wyrazić swoje zdanie - a co zrobi z tym syn, to już jego problem. I nie będę go tłumaczyła, usprawiedliwiała - wiekiem, młodością, brakiem rozumu czy czymś jeszcze. Niech wie, że niewłaściwych postaw nie akceptuję. I to co zrobi, to już będzie zależało, czy będę miała u niego jakiś autorytet, czy nie. Ja i mąż.


I tylko o NASZEJ postawie mówiłam. Naszej, jako rodzica.

Pozdrawiam

[ Dodano: 2011-06-04, 16:44 ]
Zresztą - zawsze zastanawiam się, jak to jest. Dziecku odpuścimy i szybciej uszanujemy jego "wolną wolę", nawet jeśli źle postępuje. Tłumaczymy - no co, siłą go nie zmuszę. Natomiast małżonkom (choćby błądzili) już tak łatwo nie odpuszczamy. Chcemy trzymać, kierować, pouczać, wskazywać. I buntujemy się, że jak to tak?! ;-)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-04, 17:37   

...i się wyjaśniło,jasno,wyraziście...i taka postawa bardzo mi sie podoba(bo zgodna z moją ;-) )
Tak serio... nawet gdyby nie była,to nie mnie przekonywać na siłę.

Czasem i ja wolniej rozumuje, inaczej odbieram, coś mi najwyraźniej nie pasuje....wtedy pytam.
Dzięki Satine za wyjaśnienie, za rozwianie wątpliwości :-D .....bo już myślałam,że Cię pogięło :-P ....ufff....

Również mam to szczęście,że nie musze naciskać,synowie,choć w fazie największego buntu(dają w kość)....uczestnicza we mszy i korzystają z sakramentów. Oczywiście nie chodzą z nami rodzicami,bo ponoć to obciach (nie usłyszałam tego z ich ust,ale się domyślam).
Ważne,że chodzą,co mnie niezmiernie cieszy....oby tak dalej.

Słusznie piszesz,że "młodzi"wzorują się na rodzicach,choć bywa,że mimo dobrego wzorca idą swoją drogą.


Właściwie to zrobiło mi sie żal Samotnej,bo chyba odebrała tę dyskusje podobnie jak i ja.....i mogło jej sie zrobić przykro.
Może tez mało kumata ;-) ......przynajmniej nie jestem sama :mrgreen:

Samotna....może za rok,może póżniej...
Jedyne co możesz to świadczyć sobą,modlić się za syna i próbować co jakiś czas wracać do tematu.

Ps.
oj Satine.....a jednak coś Cię uwiera :-P

Zresztą - zawsze zastanawiam się, jak to jest. Dziecku odpuścimy i szybciej uszanujemy jego "wolną wolę", nawet jeśli źle postępuje. Tłumaczymy - no co, siłą go nie zmuszę. Natomiast małżonkom (choćby błądzili) już tak łatwo nie odpuszczamy. Chcemy trzymać, kierować, pouczać, wskazywać. I buntujemy się, że jak to tak?! ;-)

Kochana.... dziecku nie odpuszczamy i nie tłumaczymy/usprawiedliwiamy.....podobnie jak małzonkowi. Przynajmniej nie powinniśmy.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-04, 17:52   

lena napisał/a:
Kochana.... dziecku nie odpuszczamy i nie tłumaczymy/usprawiedliwiamy.....podobnie jak małzonkowi. Przynajmniej nie powinniśmy.


Ano właśnie. :mrgreen:
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-04, 17:56   

Satine napisał/a:
lena napisał/a:
Kochana.... dziecku nie odpuszczamy i nie tłumaczymy/usprawiedliwiamy.....podobnie jak małzonkowi. Przynajmniej nie powinniśmy.


Ano właśnie. :mrgreen:


Zaczynam się bać... :roll:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9