Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
sama nie wiem jaki temat
Autor Wiadomość
jeziorko1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 12:14   sama nie wiem jaki temat

witajcie,
po kilkutygodniowym podczytywaniu Waszych wypowiedzi odważyłam się ujawnic i napisać.
Sama nie wiem co chciałabym usłyszeć, może wsparcie, może radę, może słowa prawdy.
Sytuacja u nas chyba w sumie banalna, prawie 6 lat po ślubie, 2 dzieci, mąż pracujący dużo, ja dzieląca czas pomiędzy pracę, dzieci, dom... taki standard układów nierównych.
Moj mąż jest trudnym człowiekiem - nie sa to tylko moje obserwacje, ale osob niezależnych. Jest twardy i konsekwentny w pracy ale jest emocjonalnie niewydolny z drugiej strony. Choć w piękny sposob zdobywał moje względy - w życiu codziennym nie daje sobie rady.
we wrześniu zeszłego roku rozpoczął flirt w pracy - dowiedziałam się o tym i dałam mu znak, że nie tędy droga. i tak walczę z czymś z czym walczyć nie ma sensu od tego czasu. Flirt przerodził się w uczucie. Mąż znalazł się z emocjonalnym rozkładzie. Nie ma siły podjąć decyzji z kim chce być, nie umie zrezygnować ze mnie (a może raczej z rodziny) a ni z tamtej (mimo, że ona jest mezatka, chyba jeszcze jest). Od grudnia spotykam się z psychologiem, staram sie pracować nas sobą i uniezależnić emocjonalnie od niego, zapisalam sie na studia podyplomowe, mąż musi wiecej poświęcać dzieciom, dobrze mu to zrobiło, widzę że je kocha i bardzo się stara.
Miesiąc temu postawiłam mu ultimatum - musi podjąć decyzję albo wybieram separację - nie mogę udawać wiecej, że wszsytko jest ok. Powiedział, że nie ma sił zeby podjąc decyzję, że czuje sie wszsytkiemu winny, że boi się zadać cierpienie a każdy jego krok to bedzie czyjeś cierpienie. :( ponieważ nie mialam możliwości się wyprowadzić (cieżki czas w pracy i ciężki emocjonalny stan u jednego z naszych chlopcow) - postanowilam wyprowadzic sie do innego pokoju na razie...
Rozumiem, że to nie jest ode mnie zależne, że uczucia nie są zależne, że to walka z wiatrakami, że powinnam zająć się sobą i trwać... wszsytko wiem - teoretycznie, w praktyce często moja podświadomość narzuca mi pewne zachowania "wspoluzaleznionej" jak chęć reakcji, kontroli, wplywania na niego...
Co mam robić? wczoraj wieczorem siedzielismy przytuleni i czułam, że kończą mi się siły i nadzieja, cichutko płakałam, on po raz pierwszy od dłuższego czasu nie odtrącił moich łez ale przytulał i pozwolił się wypłakać. Spytał, czy wroce do niego na noc - spytałam czy podjął decyzję, przyznał, że ciągle nie - odmowiłam... :(
ale sama nie wiem czy tędy droga... w ogóle nie wiem któredy droga :(
czy ktoś to w ogóle wie? smutno mi bardzo
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 15:40   

Miłość ,małżeństwo to permanętny proces i praca przy mierzeniu
się codziennie z utratą własnych złudzeń i rozczarowań „tym drugim”
czyli małżonkiem.
Miłość musi być mądra i jednocześnie wymagająca.
Wymagaj......od siebie ale i od męża.Mądrze wymagaj.
jeziorko1 napisał/a:
Spytał, czy wroce do niego na noc - spytałam czy podjął decyzję, przyznał, że ciągle nie - odmowiłam... :(

Nie można żyć w dwukroku.

Twarda miłość.......to mądra miłość.
A że rozczarowania?????
Tak jest............
Pogody Ducha
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 20:08   

jeziorko1,
Witaj na forum.
Czy może mieszkasz w pobliżu jakiegoś naszego Ogniska? Spotkanie w realu mogłoby bardzo pomóc. Miasta, gdzie działają już czynnie nasze grupy są u góry strony. :mrgreen:
Czy może korzystasz już z jakiejś formy stałej pomocy? Psycholog? Duszpasterstwo rodzin?
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 20:38   

Jeziorko

z Twojego postu bije siła i mimo wszystko pewność siebie. Myślę, że to dobrze.

Co robić? Nie wiem. Może trzeba postępować tak żeby przynajmniej czuć się w miarę dobrze w tej trudnej sytuacji. z tego co czytam to tak postępujesz.
 
     
jeziorko1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 21:18   

ale czy tędy droga do uratowania tego małżeństwa..?
wiem, wiem, ze to mało ode mnie zależy... ale zapewne w jakims stopniu zależy od mojej postawy, ode tego czy się płaszczę czu uśmiecham, jestem twarda czy płaczę... najgorsze jest to, że sama nie umiem nad sobą zapanować i jakoś "przyszłościowo" ocenić jakie kroki stawiać, żeby nie stracić godności i szacunku do siebie i nie stracić ...
czuję się jak na bagnie, nie umiem ocenić sensowności i bezpieczeństwa stawianych kroków... ech
jak długo trwać w takiej pseudo-separacji? jak długo trwać w takim zawieszeniu i w sumie trojkącie emocjonalnym...? czy podejmować decyzję o prawdziwej separacji...? za glupia tu jestem, za slaba
 
     
annad
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 22:13   

witaj Jeziorko
polecam Ci książkę Dobsona "miłość wymaga stanowczości", może w tekstach i wskazówkach wieloletniego doradcy rodzinnego znajdziesz coś dla siebie. Polecam również a raczej przede wszystkim modlitwę. Wiem z własnego doświadczenia, że czasem nie można, jest bunt, niezgoda ale wbrew nadziei miej nadzieję i rozmawiaj z Jezusem. Posłuchaj ks.Pawlukiewicza dużo jego kazań i konferencji znajdziesz w necie.
Jestem w małżeństwie sakramentalnym 18 lat, w kryzysie od 18l. a mąż odszedł w 2006r.

Niech Cię Jezus i Maryja prowadzą a Duch święty napełni pokojem.
 
     
Mufinka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 22:14   

U mnie też posucha na gruncie emocjonalnym z mężem.
Chociaż inne są powody.
Nikt nie odpowie Ci co masz robić nawet psycholog.
Spytaj siebie czego Ty oczekujesz , czego chcesz?
Może trzeba sobie wypisać to na kartce -sama już nie wiem.
Widzę po swoim mężu ,że im mniej się nim zajmuję a więcej sobą tym większe jest zainteresowanie i zwrócenie uwagi przez niego na mnie.
Np. wczoraj cały dzień czytałam książkę -taki trochę romans. On cały czas przyklejony do netu.
Ja nic mu w tym ważnym zajęciu nie przeszkadzałam .
Zainteresował sie , pytał co robię , co czytam .
Jak „zmęczyłam” książkę do wieczora.
Wziął do ręki i mówi - co romans -już tylko to nam zostało? Ja odpowiadam - no chyba tak.
Ale ja mam dopiero 44 lata , chcę kochać i być kochana .
On wegetuje przed kompem i potrafi tylko tak podsumować nasze życie emocjonalne.
Już dawno poddałam się - czy ja już nie umiem kochać i tylko potrafię trwać
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 22:33   

Hm...

Żona gacha mojej żony cierpliwie wszystko zniosła. Efekt jest taki, że ona dalej żyje ze swoim mężem, który biega do mojej żony bawić ich wspólne dziecko. Czy oni mają dalej romans, to nie wiem. W każdym razie nie zazdroszczę tamtej dziewczynie.

Ja raczej dążyłem do jasnej sytuacji i faktycznej separacji. Efekt jest taki, że nie żyję ze swoją żoną, a ona ma dziecko z kochankiem.

Kto ,,mądrzej'' postępował? Ja, czy żona gacha?

Moje doświadczenie jest takie, że niewiele ode mnie zależy. Żyj tak żeby nie dać się wykończyć tą całą sytuacją. Poza tym moje doświadczenie jest też takie, że ten zdradzający to nie chce podejmować żadnych decyzji. Jak Ty za niego podejmiesz to ok, ale sam nic nie zrobi. Np. moja żona niby chce rozwodu, ale od 9 miesięcy tylko to zapowiada. Pewnie jakbym ja złożył pozew to byłoby już po.

Nie wiem ile to u Ciebie trwa, ja z perspektywy 18 miesięcy mogę powiedzieć, że to czego najbardziej brakuje to poczucia bycia kochanym. I wciąż jeszcze towarzyszy poczucie zranienia i oszukania. Cała reszta tj. rozpacz, nawet poczucie krzywdy gdzieś zniknęło.
 
     
jeziorko1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 22:52   

hej Wujcie :)

chyba jesteśmy podobni w podejściu do "sprawy" - ja od początku dążyłam do jasności sytuacji... moj mąż stwierdził w pewnym momencie, że mam predyspozycje autodestrukcyje, ale ja wolałam wiedzieć i mieć możliwość podjęcia decyzji niż trwać w błogiej nieświadomości - w błogiej, bo mój mąż bardzo się zmienił - myślę, że to również efekt zmiany mojego zachowania i postępowania z nim - bardzo się zmienił na plus w domu, ale co mi z tego, jeśli nie umie zrezygnować z tamtej.
u nas to trwa 9 miesiąc... mam ciągle nadzieję, ale nie mam również cierpliwości i siły znosić to na spokojnie i biernie. Myślę, że gdyby stalo się "najgorsze" to dam sobie radę sama dość dobrze, może i lepiej niż on.

Mówisz, że to norma, że zdradzający nie chcą dezydować? tu mnie trochę zaniepokoiłeś... bo miałam nadzieję, że moje dążenie do separacji zmusi mojego męża do przemyślenia, dokonania wyboru, nie będę za niego tego robić, chcę żeby sam przerobił tę lekcję, również dla swojego dobra.
co jest we mnie... dobrze piszesz... jest we mnie ból bycia nie kochaną, choć w jego oczach często widzę miłość. Jest we mnie ból, strach, że nieodwołalnie skończył się między nami okres szaleńczej miłości, zwariowania, to jak poczucie żałoby... nie ma we mnie nienawiści, rozpaczy, strachu o przyszłość...
ech

[ Dodano: 2011-05-23, 23:00 ]
i jeszcze jedno...
mój mąż nigdy nie powiedział, że mnie nie kocha, że woli tamtą, że chce odejść... nie... nigdy... można by powiedzieć, że to ja dążę do jakiejś finalnej konfrontacji i jasnego określenia ja albo ona... hmmmm....

w sumie - tak twierdzi moja psycholog - jest możliwe to, że mężczyzna może kochać dwie kobiety... ja również nie neguję tego... może i jest tak, że kocha nas obie...
tylko... ja chyba tego nie akceptuje... nie wiem.. może moja miłość jest za bardzo ludzka i egoistyczna... ale nie umiem się dzielić...
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 23:26   

Cytat:
Mówisz, że to norma, że zdradzający nie chcą dezydować? tu mnie trochę zaniepokoiłeś... bo miałam nadzieję, że moje dążenie do separacji zmusi mojego męża do przemyślenia, dokonania wyboru, nie będę za niego tego robić, chcę żeby sam przerobił tę lekcję, również dla swojego dobra.

Nie wiem czy to norma. Piszę jak widzę to u siebie. U mnie było tak, że żona godziła się z każdym kolejnym elementem separacji. Ja liczyłem, że nią to wstrząśnie, a ją to tylko utwierdzało w przekonaniu jaka to ją wspaniała miłość spotkała, dla której jest w stanie zrobić wszystko.

Nie wiem, czy dobrze zrobiłem dążąc do konfrontacji i podejmując decyzje za nią. Jak już napisałem, nie wydaje mi się, że miałem/mam jakiś większy wpływ na nią. Ona podjęła decyzję, że chce być z tamtym i do tego dążyła jednocześnie oszukując wszystkich wokół. Myślę, że na pewno oszczędziło mi to dużo nerwów, że nie mieszkaliśmy w zasadzie od początku razem.

Cytat:
i jeszcze jedno...
mój mąż nigdy nie powiedział, że mnie nie kocha, że woli tamtą, że chce odejść... nie... nigdy... można by powiedzieć, że to ja dążę do jakiejś finalnej konfrontacji i jasnego określenia ja albo ona... hmmmm....

W sumie żona też mi nigdy prosto w twarz nie powiedziała ,,nie kocham cię''. Jak ją przycisnąłem to potwierdziła, że kocha tamtego i że ,,chyba nie da się kochać dwóch osób''. To znaczy, że mnie nie kocha, ale jakoś jej przez gardło to nie przeszło.

Dla mnie to moja żona jest tchórzem, który przypala się papierosem myśląc, że to jest dowód na odwagę.
 
     
jeziorko1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-24, 19:56   

rozumiem, że film Ognioodporny jest przeznaczony raczej dla mężczyzn... a czy jest coś w tym stylu skierowane do kobiet, ktore chciałyby odzyskać uczucie męża...?
czy w ogóle można odzyskać czyjeś uczucia?
choć zakładam, że uczucia jeszcze są, tylko, że zagubione...
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-24, 21:49   

jeziorko1 napisał/a:
rozumiem, że film Ognioodporny jest przeznaczony raczej dla mężczyzn

Ognioodporny jest skierowany i do kobiet i do mężczyzn. Chyba nie oglądałaś uważnie. :-D Pod koniec filmu, ojciec mówi synowi,że ten poradnik spisał dla niego, gdyż taką metodę naprawiania małżeństwa zastosowała onegdaj wobec niego żona. On tylko zapisał to wszystko na potrzeby syna, bo od mężczyzny łatwiej było mu przyjąć pomoc. :-D
 
     
jeziorko1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-25, 22:20   

hmmm... w sobotę mam urodziny, nie za bardzo mi się chce wyprawiać. Mąż dzisiaj rano zaproponował, żebyśmy gdzieś razem wyjechali z tej okazji bez dzieci...
bardzo chcę... ale się zastanawiam czy powinnam...
a może jeśli chcę i się ucieszyłam to po prostu pojechać, cieszyć się wyjazdem i chwilą i nie spodziewać się po tym niczego, nie zakładać, że ta propozycja oznacza, że podjął decyzję...
niby dużo mam poukładane a jednak dużo jest pozarkęcane ;)
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-27, 11:11   

Jeziorko, prosiłaś mnie o kilka słów na temat Twojej sprawy, więc pozwolę sobie podzielić się refleksją.

jeziorko1 napisał/a:
w sumie - tak twierdzi moja psycholog - jest możliwe to, że mężczyzna może kochać dwie kobiety... ja również nie neguję tego... może i jest tak, że kocha nas obie...


Wiesz... nie wiem, co to za psycholog. Może ona myli namiętność z miłością - bo tę pierwszą, owszem, można czuć do kilku osób.

Ale skoro miłość to postawa: tak, wybieram tę osobę, ona jest dla mnie najważniejsza, chcę z nią być, mieć z nią dzieci, chcę być z nią na starość, chcę być wobec niej uczciwy (!!!), lojalny (!!!), nie chcę jej krzywdzić, chcę ją chronić przed złem - to gdzie tu miłość do każdej z Was?

jeziorko1 napisał/a:
Powiedział, że nie ma sił zeby podjąc decyzję, że czuje sie wszsytkiemu winny, że boi się zadać cierpienie a każdy jego krok to bedzie czyjeś cierpienie. :(


Tak naprawdę boi się zadać cierpienie samemu sobie.

Nieźle się urządził. W domu ciepła rodzinka i miła żona, a w pracy flircik, wszystko okraszone "romantycznymi" przeszkodami - jego obrączka na palcu i gdzieś w tle mąż tamtej kobiety. Och, jakie to romantyczne. Och, jak trudno podjąć decyzję, żeby nikogo nie zranić, bo przecież to wszystko moja wina. Och, jestem taki rozdarty...

W Twoich wypowiedziach o mężu widać dużo miłości. I zapewne też, co sama zauważyłaś, sporo objawów uzależnienia - tłumaczysz go, przytaczasz jego argumenty, wykazujesz zrozumienie dla jego sytuacji, którego to zrozumienia obiektywnie nie powinnaś mieć.

Ktoś kto kocha - nie rani.
Ktoś, kto kocha - nie oszukuje. Jest uczciwy, lojalny, chce chronić kogoś przed złem.

I teraz ważne:

Jeśli zdarzyło mu się zrobić coś złego, zranić ukochaną osobę (przecież to się zdarza), popełnić błąd, zagubić - to kiedy widzi, że ukochana osoba cierpi - przerywa swój proceder, przeprasza, naprawia i stara się zadośćuczynić.

Jak na razie, to mąż widzi tylko, że cierpisz. I nic ponadto.

Jeśli mąż jest taki zagubiony - trudno, wszak za niego decyzji podjąć nie możesz, ale... co już sama zapoczątkowałaś, winnaś sama określić swoje granice. Że owszem, kochasz, ale nie życzysz sobie trójkątów i nie akceptujesz dzielenia się mężem z inną kobietą. Że życzysz mu wszystkiego dobrego, ale Ty w tym poniżającym spektaklu nie chcesz brać udziału.

jeziorko1 napisał/a:
Miesiąc temu postawiłam mu ultimatum - musi podjąć decyzję albo wybieram separację - nie mogę udawać wiecej, że wszsytko jest ok.


jeziorko1 napisał/a:
wczoraj wieczorem siedzielismy przytuleni


jeziorko1 napisał/a:
postanowilam wyprowadzic sie do innego pokoju na razie...



A to są Twoje błędy.

1. Sprzeczne komunikaty - wychodzi na to, że demonstracyjnie się wyniosłaś do innego pokoju, ale jak coś, to przytulać się przytulacie. Hmmm...Mąż czuje, ze jest coś na rzeczy, ale tak nie do końca, bo jak ma potrzebę, to żonka się przytuli.

Czy wyprowadzka do innego pokoju to separacja od łoża? (całkiem słusznie i rozsądnie, jeśli nie ma pewności, czy mąż dochowuje wierności fizycznej, dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa nie powinno się współżyć z mężem). A co z innymi aspektami życia rodzinnego? Pierzesz, gotujesz, zmywasz, sprzątasz po nim, robisz zakupy? Czy sam musi o siebie zadbać? To duży chłopiec - stać go było na romans z mężatką i zdradę żony, to i stać go na samodzielne przygotowywanie posiłków.

I to nie chodzi o zemstę, czy takie robienie na złość - tylko na wyjęcie poduszek spod tyłka mężowi. Teraz ma za dobrze i i nie widzi potrzeby zmieniania tego, a Ty sprowadzasz się do roli obsługiwacza - no tak to trochę z boku wygląda....

2. I brak konsekwencji. Ultimatum - to ultimatum. Podjęłaś miesiąc temu decyzję, zakomunikowałaś ją, minęło 30 dni i nadal nic się nie zmienia. Trzeba takie warunki ultimatum stawiać, które się będzie potrafiło na sto procent zrealizować. Nie ma nic gorszego, niż "straszenie, grożenie, ostrzeganie", po czym sytuacja wraca do normy, a my zostajemy ze słowami rzuconymi na wiatr, przewagą małżonka nad nami i niesmakiem wynikającym z poniżenia, jakie ten małżonek nam funduje.

Jak minęły te Twoje urodziny? Wyjechałaś z nim? Coś się w końcu wyjaśniło? Czy sytuacja jest bez zmian?

Pozdrawiam ciepło
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4