Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Miłość Mojego Życia
Autor Wiadomość
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-21, 08:26   Miłość Mojego Życia

witam wszystkich serdecznie!
Mam na imię Stasiu, mam 32 lata. Od 6 lat jestem mężem Najpiękniejszej Kobiety na Świecie, Kasi.
Poznaliśmy się w kościele w 1999 roku. Pamiętam jak by to było dzisiaj, jak zobaczyłem Kasię po raz pierwszy. Smukłą piękną i smutną, w długiej czarnej sukni. Poznaliśmy się podczas triduum paschalnego. Pamiętam jak zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, ta rozmowa trwała całą noc, kiedy nadszedł poranek, wracałem do domu niesiony najpiękniejszym uczuciem na świecie. Zakochałem się.
Po miesiącu wspólnych spotkań odważyłem się wyznać Kasi moją miłość. W kawiarni uklęknąłem przed nią i powiedziałem jej co czuję. Wystraszyła się, zmieszała, powiedziała mi, aby o niej zapomniał.
Mijały dni, tygodnie, dzwoniłem do niej czasem, spotykaliśmy się czasami na wspólnych spacerach. Dowiedziałem się wtedy, że jest zakochana w koledze z klasy, który jednak ją ignoruje.
Nastały wakacje, wyjechałem na rekolekcje oazowe do Góry Kalwarii i Krakowa. Kasia była tam ze mną, w moim sercu.
Przyszedł wrzesień, zacząłem studia, dalej utrzymywaliśmy kontakt. Dalej te spotkania z Nią, pomimo bólu były dla mnie cudowne.
Przyszedł styczeń, coś się w Kasi przełamało, zaprosiła mnie na studniówkę. Byłem zachwycony. Po 2 tygodniach byliśmy już parą. Kiedy powiedziała mi, że mnie kocha po raz pierwszy, poczułem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Co za szczęście!
Przez całe studia byliśmy razem, wspieraliśmy się, uczyliśmy się razem, wspólni przyjaciele, wakacje, w końcu decyzja o małżeństwie.
Kolejny najpiękniejszy dzień mojego życia. 6 sierpnia 2005. Stanęliśmy przed ołtarzem i ślubowaliśmy sobie wzajemną miłość, wierność i bycie na dobre i złe.
Zamieszkaliśmy w M4, które podarowała nam moja Mama, cudownie było wracać do domu po pracy i malować mieszkanie, wszystkie meble, jakie w nim stoją wniosłem do niego.
Ale już wtedy pojawiały się niepokojące znaki, zaczęliśmy się kłócić, po raz pierwszy usłyszałem, jak moja Kasia przeklina, trzaska drzwiami, pół żartem mówiliśmy o rozwodzie. Jednak się godziliśmy. Mijały dni, miesiące, poczułem się jej pewny. Zacząłem żyć jak chciałem, nie widząc, że ona oczekuje mojego zaangażowania w związek i rodzinę.
Uzależniłem się od gier, czatów, grałem i czatowałem po nocach, za dnia spałem, w ogóle przestałem interesować się Żoną, myśląc, Ona i tak ze mną będzie.
W grudniu 2006 roku urodził się nasz syn, Rysiu, byłem z Żoną podczas porodu, to było niezapomniane, wspaniałe przeżycie.
Jednak ojcostwo mnie przerosło, coraz bardziej zacząłem uciekać w czaty, poznałem jedną dziewczynę, zacząłem rozmawiać z nią przez telefon. Na początku po kryjomu, potem już tego nie ukrywałem, czułem się wtedy w totalnym chaosie, nie radziłem sobie z byciem ojcem i mężem, imponowało mi to, że inna kobieta się mną interesuje.
Atmosfera w domu gęstniała, Kasia czuła się coraz gorzej, miała depresję i myśli samobójcze. Nie wytrzymałem. Wyprowadziłem się z domu. Do rodziców. To były Święta Bożego Narodzenia. wtedy poszedłem do kościoła i Pan do mnie przemówił. Zerwałem relację z tamtą i wróciłem do domu. Kasia była szczęśliwa, ale mówiła mi o trudnej miłości do mnie.
Minęło pół roku, w maju Kasia zapłakana powiedziała mi, że podjęła decyzję o separacji. Uderzył we mnie grom. Znowu się wyprowadziłem, pamiętam, że pewnego wieczoru poszedłem do Kasi i chciałem z nią porozmawiać o nas. Była zimna, nieobecna, obojętna. Ale tylko na pozór. Wcześniej powiedziała mi: "nie wolno nam nikogo poznać".
A ja upadłem, poznałem. Zdradziłem Żonę z dziewczyną poznaną przez Internet, po miesiącu znajomości, ona wyjechała do Hiszpanii i tam zdradziła mnie.
Zerwałem tamtą znajomość. Ponownie wróciłem do Żony. I znów zobaczyłem radość. Do dzisiaj mam SMSy z tamtego okresu: "Kocham Cię".
Zaczęliśmy terapię małżeńską, 2 lata temu, na początku było dobrze, ale potem coś zaczęło się zacinać, wiem, że utrudniłem naszą relację moją zdradą.
Krok po kroku Kasia zaczęła się ode mnie oddalać. Pojedyńcze słowa, gesty. Nie zauważałem ich.
W końcu w styczniu tego roku powiedziała mi, że chce separacji formalnej, że jak się na nią nie zgodzę, to ona i tak wystąpi do sądu. Zgodziłem się.
Znowu wyprowadziłem się z domu, zamieszkałem u rodziców. Kasia powiedziała mi, że ta separacja to nasza szansa. Uwierzyłem jej. Rozprawa była krótka, byliśmy zgodni w zeznaniach. Nikogo nie mamy. Ani Kasia ani ja. Po rozprawie Kasia podrzuciła mnie do pracy. I wtedy zaczęło się moje załamanie. Powiedziała mi, że nie wie, jak będzie, że może kogoś pozna, może ja kogoś poznam. Cios. Ból. Prosiłem przez łzy.
Stała się nieugięta, zimna, obojętna,tak jak niegdyś gorąca, tak teraz zimna, zdystansowana.
Starciłem nad sobą kontrolę, zacząłem ją nachodzić, w pracy, w domu, wydzwaniać. Zaczęła się bronić poprzez atak. Przekleństwa, nienawiść w słowach.
Wreszcie wczoraj, znowu do niej poszedłem, jest teraz chora, zapalenie oskrzeli. Prosiłem, abyśmy się modlili, abyśmy próbowali ratować nasze małżeństwo. Na każdą moją prośbę usłyszałem stanowcze: NIE.
Od stycznia żyję bólem, wiarą w niemożlwie.
Żona przebąkuje o rozwodzie, a ja czuję, że mogę jedynie modlić się do Boga o cud.
I prosić Was o modlitwę.
Ja grzesznik, który się nawraca i jedyne o czym marzy to rodzina: Ukochana Żona i Syn.
 
     
annad
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-23, 22:40   

Witam, polecam Ci książkę "Dzikie serce" (jeżeli jeszcze nie czytałeś).
Kobieta i mężczyzna baaaardzo się różnią, dużo łatwiej budować zdrowe relacje jeśli się pozna i zaakceptuje różnice. Ne trać nadziei!!! Z mojego doświadczenia mogę się z Tobą podzielić tym, że zmienić mogę tylko siebie. Marnowaniem czasu jest czekanie na inicjatywę współmałżonka czy też liczenie, że samo się naprawi, że druga połówka się zmieni.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego ale...... potrzebuje On Twojego TAK. JEZU UFAM TOBIE.
Kochasz żonę , syna więc daj z siebie 100% a Pan Cię nie zawiedzie.
Życzę Ci potrzebnych na ten czas łask Bożych, niech Wam Bóg błogosławi.

[ Dodano: 2011-05-23, 22:47 ]
polecam Ci również spowiedź, Jezus wtedy leczy.

Nie trać wiary
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-24, 18:14   

Witaj Anno!
Serdecznie dziękuję za Twoje słowa. Pan Jezus jest ze mną, od początku kryzysu, właściwie od 2 lat jestem w permanentnym stanie łaski, ale wiem, że nawracać się muszę co dnia. Każdego dnia teraz kiedy jestem sam.
Uczę się żyć z bólem, kiedy słyszę NIE, a jednocześnie z nadzieją, bo pomimo wielu różnic, pomimo ciężkich, trudnych rozmów, Umiłowana cały czas daje mi nadzieję, dziękuję Jej za to i cieszę się, że tak mówi i myśli, pomimo, że teraz woli być sama niż ze mną.
Staram się cieszyć każdą chwilą, kiedy się widzimy, dawać z siebie wszystko, bardzo żałuję, chwil, kiedy pokazywałem jej moje skrajne emocje, kiedy na Jej oczach stawałem się niemęski i płakałem.
Paradoks mojej sytuacji polega na tym, że zmieniłem wiele moich złych nawyków i uzależnień, ale być może tylko je zwyciężyłem, nie dając nic w zamian.
Ale, co bardzo wartościowe wszyscy członkowie rodziny Mojej Żony dają mi pozytywne sygnały, że się za nas modlą i czuję naprawdę czuję ich wsparcie.
Tylko ta samotność, jak w utworze DŻEMU: " samotność to taka straszna trwoga."
Pozostają słowa Herberta: "bądź wierny, idź".
Dziękuję, Aniu.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-24, 19:09   

Witaj Staszek na Forum!

Bede pamietac w modlitwie za Was!
Moze jednak warto pomoc Panu Bogu w ratowaniu Was...
widze sprzecznosc
Cytat:
Starciłem nad sobą kontrolę, zacząłem ją nachodzić, w pracy, w domu, wydzwaniać. Zaczęła się bronić poprzez atak. Przekleństwa, nienawiść w słowach.


a potem piszesz że
Cytat:
zmieniłem wiele moich złych nawyków i uzależnień, ale być może tylko je zwyciężyłem,


To znaczy ze masz nawrot zachowan uzaleznieniowych?
Czy masz kontakt ze zdrowiejacymi? Wyglada to jakbys jednak nie panował nad sobą...ciezkie dla Ciebie zachowanie twojej zony, ale z drugiej strony nie mozna sie dziwić, ze Twoje zachowanie nie wzbudza zaufania.

Pan Bóg leczy, gdy wyciagniemy rękę pomoże nam. Warto, dla siebie, dla żony o ktorej tak pięknie piszesz, dla synka.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 01:18   

Witaj Stasiu
Fajno,że tu trafiłeś,bo być może czegoś się nauczysz.
Dziewczyny Cie przywitały i potraktowały bardzo łagodnie,ale ja ...sorry....nie zamierzam.

Stała się nieugięta, zimna, obojętna,tak jak niegdyś gorąca, tak teraz zimna, zdystansowana.

a czego Ty się Stasiu spodziewałeś???
wiem...sam pisałeś.....Ona i tak ze mną będzie.
...no sie brachu przeliczyłeś...teraz żona nie wytrzymała...ot wysiadła.

Zacząłem żyć jak chciałem, nie widząc,że ona oczekuje mojego zaangażowania w związek i rodzinę.
Stasiu ... Ty tego nie wiedziałeś???? A Ty wiesz co to małżeństwo???

2005 ślub.......dalej gry,czaty,brak zainteresowania ....no bo przecież nie wiedziałeś...
2006 narodziny syna...i....przerosło bycie ojcem ,mężem...znowu czaty, panienka,depresja żony,myśli samobójcze, wyprowadzka (bo nie wytrzymałeś)....potem powrót
2007 kolejna wyprowadzka,panienka,zdrada i powrót
dalej terapia i.....jest jak jest.

Staram się cieszyć każdą chwilą, kiedy się widzimy, dawać z siebie wszystko, bardzo żałuję, chwil, kiedy pokazywałem jej moje skrajne emocje, kiedy na Jej oczach stawałem się niemęski i płakałem.
Tylko tego żałujesz???...myślisz,że to najważniejsze???

Stasiu... dorośnij,dojrzej,badź mężczyzną!!!!!!!!!!
Jedyne co teraz możesz to uszanować wole żony, nie naciskać,zmieniać siebie i czekać.............
Jak długo?...może tyle ile sam niszczyłeś.
Ciesz się,że daje Ci nadzieję.
Wykorzystaj, bo to ogromna szansa!!!
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 09:21   

Danka 9 napisał/a:
To znaczy ze masz nawrot zachowan uzaleznieniowych?
Czy masz kontakt ze zdrowiejacymi?

Nie każde niedorosłe zachowanie jest odrazu chorobą-uzależnieniem.
Tak samo jak nie każde wypicie kieliszka to alkoholizm,nie każde wejście do kasyna to bycie hazardzistą,nie każdy podniesiony głos-krytyka to przemoc.

Co do zdrowiejących,a kto wie że oni zdrowieją?
czy każdy dotknięty i wyleczony przez Boga ma odrazu dar uzdrawiania-by leczyc innych??
To tak na wstepie Danko,bo wyczytałem w twojej wypowiedzi taka pewnośc że wszsytko wiesz,wszystko znasz i masz w sobie jakis dar by.

No własnie by co?

Stasiu to ważne co napisała Lena
lena napisał/a:
Stasiu... dorośnij,dojrzej,badź mężczyzną!!!!!!!!!!
Jedyne co teraz możesz to uszanować wole żony, nie naciskać,zmieniać siebie i czekać.............
Jak długo?...może tyle ile sam niszczyłeś.

to jest twój początek i realizacja siebie.
Piszesz że żona zmieniła sie,wysiadła,odeszła emocjonalnie-no cóż dwoje dzieci w domu(bo takim jesteś)
zwyczajnie przerosło ją.
Pytanie jest proste
-co zmienisz w sobie by było inaczej?

pomyśl
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 10:09   

Cześć Norbert
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 12:56   

Jarek - czujny jak zawsze na posterunku :-P - trzymaj sie na kolejnych rozprawach - czytałam że "sie zaczęło" u Was - bądź dzielny Jarek.


no i Stasiu... Stasiu, Stasiu, Stasiu...

"Miłość mojego zycia", "Najpiekniejsza Kobieta na Świecie" "Smukła, Smutna w długiej sukni"...
Jesteś niestety kolejnym juz facetem na tym forum który nurza sie w górnolotnosci w przesadnej estymie - ale dopiero jak straci...

Podobnie jak Ty pisał np Zaleś - NASZA SWIĘTA RODZINA, MOJA BOGINI itp...( choć mam jednak nadzieje, ze Ty swoją Najpiekniejszą traktowałeś lepiej)...
Czy Twoja żona na codzień wiedziała, ze jest najpiekniejsza na swiecie? czy dopiero teraz to spstrzegłeś i postanowiłeś o tym poinformować - zreszta nawet nie ją tylko nas?...
Była najpiekniejsza na Świecie a mimo to wolałeś siedziec do niej plecami zamiast ją podziwiać?

Czy nie jest troche tak, ze dopiero jak poczułes stratę zacząłeś rozgłaszać wszem i wobec jej przymioty... przerósł Cie i slub i dziecko i życie w rodzinie - doprowadziłes zone do prób samobójczych a piszesz posty w klimacie Herlequina...?
Wybacz ale to infantylne... może po prostu bądź facetem a nie bajkopisarzem...

Tak jak Ci napisała lena - dostałeś szansę to sie weź w garść i przedstaw jej POWAŻNA OFERTĘ oraz ZAPREZENTUJ SIE OD ODPOWIEDZIALNEJ STRONY - bo na razie popadasz z jednej strony w mega egzaltacje nad swoja ukochana ale z drugiej nekasz ją w pracy... taka dwubiegunowość może Ci nie wyjść na dobre.

Obys jednak potrafił odnależć do Niej drogę - tego Ci zyczę... a jak juz odnajdziesz to nie omieszkaj JEJ o tym poiformować że jest NAJPIĘKNIEJSZĄ KOBIETĄ NA ŚWIECIE...
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 15:03   

malta napisał/a:
Jesteś niestety kolejnym juz facetem na tym forum który nurza sie w górnolotnosci w przesadnej estymie - ale dopiero jak straci...

:mrgreen: :mrgreen: i pewnie nie ostatnim.
Ale chocby obserwując mego najmłodszego syna,widze juz taką zależność.

Ukochana zabawka lezy zapomniana w pudle,leży zabezpieczona,osłonięta od kurzu,lezy w ciepłym pudełeczku.

Przychodzi w domu chwila czystek(dla zabawek)-i przy prostym pytaniu synu oddajemy ta zabawkę?

nastepuje głosny protest,nigdy,przenigdy,ona jest moja ukochana zabawka.

To czemu tyle była w pudle??
i nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć.

A wszak mówi sie potocznie że faceci to duże dzieci,dlaczego tak mamy???
Ja nie potrafie na to pytanie odpowiedziec,ale rozumiem Stasia czemu powstaje bunt gdy ta ukochana (nie napisze zabawka bo brzmi zle) jest odbierana.

malta napisał/a:
czujny jak zawsze na posterunku

no cóż Jarek ma taki zawód-związany z litera prawa,a prawo jest prawem.
Skoro wywalony a bezprawnie wraca toc to :-P :-P przestępstwo 8-)
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 18:57   

Witaj Leno,
na pewne słowa, gesty, zachowania człowiek reaguje bardzo emocjonalnie. Dopiero z czasem widzimy siebie z dystansu, w sytuacjach skrajnych, wówczas mamy czas i zdolność analizy naszego ja w sytuacjach granicznych.
Nie, nie tłumaczę się, doskonale wiem, gdzie popełniłem błędy, wiem, że każda kobieta ma za duże dziecko mężczyznę, który przychodzi do niej i pokazuje jej własne słabości.
Do kobiety trzeba podchodzić z siłą i spokojem.
Twoje słowa są bardzo cenne, tak jak i emocje, które mi w nich posyłasz.
Jestem człowiekiem grzesznym, mam świadomość własnych słabości i tego, że potrzebuję w chwili obecnej kopa do zmian. Takiego jak Twój post.
Dziękuję!

[ Dodano: 2011-05-26, 19:05 ]
Witaj Danuto!
Ta sprzeczność, którą zauważasz faktycznie istnieje. Wyleczył mnie Pan z moich uzależnień i piekielnych skłonności, ale zapomniałem, że teraz muszę budować relację, którą zaniedbywałem przez ostanie lata. Myślę, że zmarnowałem 2 miesiące swoimi zachowaniami, bo była szansa, na szybsze zakończenie separacji. Żona zaczęła dostrzegać we mnie początek zmian, mówiła nawet że to początek długiej drogi przed nami.
Przyspieszałem, to czego przyspieszyć się nie da.
Ale w jednym jesteśmy zgodni, pomimo tylu różnic, jeżeli Pan Jezus chce naszego małżeństwa to ono będzie.
Pozdrawiam serdecznie!

[ Dodano: 2011-05-26, 19:08 ]
Daimon,
dewiza szpiega: zimny umysł, gorące serce.
Zaczątek myślenia, droga do metamorfozy.
Dziękuję.

[ Dodano: 2011-05-26, 19:15 ]
Witaj Malto,
dziękuję także i za Twoją ocenę. Być może na tym polega moja obecność tutaj, aby Ktoś taki jak TY, patrzący z boku ocenił mnie i moje zachowanie.
Być może to równie cenne jak Twoja modlitwa, być może jest to część mojego katharsis, tyleż bolesna, co ważna.
Tak, jestem uzależniony od Żony, bo związek JEST uzależnieniem, tyle tylko, że ten nasz stał się w pewnym momencie toksyczny, chory.
Separacja niechaj będzie oczyszczeniem, drogą, wiarą w cud przemiany.
Pozdrawiam serdecznie!
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 22:58   

Witaj Staszek

Cytat:
Przyspieszałem, to czego przyspieszyć się nie da.

Rozumiem to dobrze, mam podobna sytuacje separacyjną i czuje ze na niektore sprawy trzeba i czas i pracy.
Kto nie idzie do przodu ten sie cofa...w zdrowieniu wazne by zachowac uwaznosc na siebie i relacje
miec grupe wsparcia, przyjaciół


Staszku pozdrawiam, to ze szukasz pomocy to juz wiele!
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-26, 23:14   

Danka 9 napisał/a:
Kto nie idzie do przodu ten sie cofa...w zdrowieniu wazne by zachowac uwaznosc na siebie i relacje
miec grupe wsparcia, przyjaciół

Ale czasami w eufori mozna nie dojrzec przystanku na jakim trzeba się zatrzymać i opuścić wspóltowarzyszy podróży.

Jest taka zasada życia -wszystko z umiarem

Stasiu napisał/a:
Tak, jestem uzależniony od Żony, bo związek JEST uzależnieniem, tyle tylko, że ten nasz stał się w pewnym momencie toksyczny, chory.

Stasiu jak dobrze popatrzeć wkoło to każdy jest od czegos uzalezniony,jedni to nazywaja normalką..inni przyzwyczajeniami.
Czy uzaleznienie to zatem jakas choroba??

choroba - nazwiemy to dopiero jak z braku żony ,zbraknie ci tlenu do oddychania,życie stanie sie szare i całkiem nie bedzie sensu zycia.
A tak staraj sie utrzymac RÓWNOWAGĘ.
Stasiu napisał/a:
Separacja niechaj będzie oczyszczeniem, drogą, wiarą w cud przemiany

masz zatem cele i realizuj jecałym sercem
-i pamietaj zadbaj o siebie będąc juz na tej drodze,bo jesteś dzieckiem Bozym i jestes bardzo ważny dla Niego
:-D :-D
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-27, 08:57   

Witaj ,
mówi się by coś docenić trzeba czasami to stracić...
każde uswiadomienie tego i droga ku odzyskaniu tego jest długa i cięzka
Ty własnie jesteś na tej drodze, drodze ku odzyskaniu czegoś co w końcu tak naprawde uznałeś, że jest dla ciebie najlepsze... czy wytrwasz? czy podołasz trudnościom napotykanym w trakcie odzyskiwania utraconej cennej dla ciebie "zguby" zależy tylko od wytrwałości twojej i słuszności myslenia
- tak zrobie wszystko by dopiąc celu....
I jedyną rzeczą jaką możesz dzis uzyskac od innych to wsparcie

Czy od żony? myslę że na dziś dzień nie, bo ona sama potrzebuje wsparcia i poczucia, iż jej nie zawiedziesz kolejny raz... bo zaufa znów a znów może zostać zraniona..
Potrzebuje czasu na odzyskanie zaufania do ciebie... ile? każdy ma swój czas... na zrozumienie czego chce, na obdarowanie na nowo zaufaniem.
Taka postawa tez takiej osoby świaczy o jej mądrości, bo potrafi zadbac o siebie sama, wie czego chce, nie żyje iluzją, że oto ktoś deklaruje chęć poprawy a osoba ta od razu ślepo wierzy w idyllę
- odtąd będzie dobrze...
bo tak nie jest,
do tego potrzeba czasu by upewnic sie, iż deklaracje słowne nie są "rzucane na wiatr "podyktowane lękiem, chwilowym kaprysem
To też i potrzebny proces dla tej osoby wybaczenia krzywd, bez których nie można na nowo komus zaufac i chcieć być z tym kimś i wierzyc mimo kłebiących sie w głowie mysli i obaw jak i obrazów krzywd doznanych z przeszłosci uparcie wstawianych w teraźniejszość....

Czas jaki przeszłes od zrozumienia, że twoje postepowanie bylo złe, niedojrzałe i krzywdzące do momentu, w którym jestes dziś tak naprawde jest dopiero początkiem zmian jakie sa potrzebne by odzyskac utracone zaufanie i miłość.
Jeśli zaakceptujesz te "niedogodności" i przyjmiesz, iż droga może byc długa i ciernista łatwiej będziej trwać w postanowieniu...w czynach...
A że będzie ciężko, wiesz już dziś,
trudno osiągać "cel" gdy nie widzi sie przychylności ale to między innymi własnie te \ konsekwencje jakie sami teraz ponosimy za błedy z przeszłości
jak i niedogodności na jakie jesteśmy skazani idąc tą droga...

Jeśli wytrwasz może sądzone jest ci odzyskać to o czym marzysz... jedno jest pewne odnajdziesz idąc tą droga dojrzałego, mądrego i odpowiedzialnego mężą, ojca... A to nagroda i rekompensata za chwile cięzkie, za chwile rozterki, za złość i gniew jakie nami targają gdy chcemy osiągnąc coś co jest poza naszym zasięgiem...


pozdrawiam życze wiele cierpliwości i wsparcia na drodze, która do łatwych nie należy ale jakże słusznych i dających w końcu dumę z siebie....życze byś doświadczył tego uczucia na stale
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-05-27, 10:06   

:lol: :lol: ech bywalec(mami) napiszę tak od siebie.
Jak balsam dla serca czyta sie twoje posty,madre,pełne rozwagi i takiego ludzkiego spojrzenia.
Kiedys mocno,nawet bardzo mocno posłuchałem twych rad,twych słów.
Jestem wciąz na tej drodze o jakiej piszesz i choć nadchodza nieraz momenty zwątpienia(bo przeciez w każdy sa)-bo nie ma tytanów i herosów.

Własnie w takich postach jak ten odnajduje wciaz sens,sens wszak najwazniejszy,najistotniejszy.

Jak byc wspaniałym facetem,dobrym ojcem i własciwym mężem.

No tak -koncze z tym kadzeniem :-> ,bo dokładnie sama wiesz że piszesz to dla ludzi,z troska,bez oczekiwania oklasków,bez takiego pokazu.
Taka jest własnie mami widzi i czuje,a zarazem oddaje swa troske o bliżniego.
dzięki serdeczne za taką mami :-o :-o

Stasiu ,a właściwie Stanisławie (jak mamy dorastać-prosiła o to Lena)
pragne zwrócic twoja uwagę na to forum ,a włąściwie na nieliczna grupke jaka da Ci bardzo dużo-wsłuchaj się tylko w ich głos

-bywalec...spokój,wskazanie własciwej drogi,delikatnośc wyrazonych spostrzeżen
-róża-wrazliwośc kobieca,nauka tej pieknej miłości do kobiety,odkrycie włąściwej kobiecości
-malta;satine-nieraz drastycznie ,ale stanowcze stawianie do pionu,konkret we wskazaniu zagubienia,bładzenia
haa napisze tak ....taka alternatywa by Stanisław nie robił zbyt dużego biednego misia
-kinga2-właściwa droga do Pana ,wskazanie mądrości wiary,uwypuklenie ewentualnego błądzenia ,wiele mądrych i ciekawych linków,tematów
tak potrzebnych do neofickiego kształtowania wiary w człeku.
By zapędy neofickie-weszły w wartości.
-lena i wielu innych jacy przeszli wiele -a potrafią być już PRAWDZIWI ,piszą co włąściwie czuja i jest to w nich zgodne bez retuszy

Ci ludzie to kopalnia wiedzy i mądrości,ci ludzie pozwolą Ci stać sie normalnym,wrazliwym,kochajacym człowiekiem.


Jaki byc może za jakis czas stanie przed lustrem i po spojrzeniu powie sobie jedno.

Dziekuje sobie za to co dokonałem,dziekuje ci Panie za mądrośc w prowadzeniu mej ręki,serca i umysłu

hee i to chyba tyle co chcialem napisać

i oby wilk był syty ,a owca cała

pozdrawiam .....NORBERT
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8