Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Jak Was czytam to taka refleksja przychodzi mi do głowy
wyobrażcie sobie ze macie konflikt z przyjacielem lub wspolpracownikiem
i chwilowo mimo przeprosin z obu stron nie macie ochoty go ogladac na oczy
bywa..mam prawo do tego.....na jakiś czas by ochłonąć, poukładać sobie myśli
a ja tak refleksyjnie inaczej Danusiu w kontekscie do konfliktu w firmie
dawanie prezentu, obdarowywanie prezentami czy to czekoladkami, bizu, innym jakimś podarkiem to przede wszystkim okazywanie naszych uczuć do tej osoby,
może być równie dobrze tak, że po stronie drugiej nie ma urazu już po konflikcie, nie ma urazu ale w nas jest i co za tym idzie jest więc chęc pojednania się z nami a prezent jest forma przeprosin, zas po naszej stronie jest jakas ściana braku wybaczenia, przez co trudniej nam jest przyjąc "prezent, czekoladki" bo to mogło by znaczyć dla nas wybaczenie i tworzenie relacji z tą osoba, z która nie chcemy bo my żywimy nadal jakis wewnętrzny uraz, na dzień obdarowania nie do przyjęcia?
to zachowanie nasze może wtedy oddalac od załagodzenia konfliktu i byc odebrane jako wyraz naszej dumy i braku pojednania i polepszenia nadwyrężonej konfliktem relacji...
biorąc "prezent" czujemy sie w rewenżu do odwetu w tym wypadku do poprawy relacji a jesli jej nie chcemy to tylko dlatego, że uznajemy dzis nie do przyjęcia poprawe relacji z tą osobą...
brak jest w nas wybaczenia urazu jaki ta osoba w nas zasiała?
może być też jak patrzymy na ofiarodawce prezentu uważane za brak honoru... ale mogą to być równie dobrze po naszej stronie braki, braki z własnie ze zbyt honorowym zachowaniem, czasami zbyt zatwardziałym sposobem braku wybaczania krzywd nam zawinionych, ambitne, czasem nawet zbyt chorobliwie honorowe
zatem co dla nas mało honorowe dla osoby nie mającej urazu nasze zachowanie może byc zbyt honorowe, ambitne i oznaczac brak zgody na wycięgniecie reki w gescie pojednania i poprawy atmosfery w pracy. Wszystko chyba zależy tez od formy w jakiej dochodzi do obdarowania...
Danka 9 napisał/a:
Myslę ze szczególnie wyznania miłosci i prezenty osobiste typu blielizna dla osoby ktora mówi stop relacji może być nieprzyjemne...odczułam to kiedyś na własnej skórze
nie ma nic bardziej odpychajacego niz intymny prezent od niechcianego adoratora
a niestety tym adoratorem niechcianym czasem moze byc wlasny mąż.....żona...
Prezent, to nie tylko ubrana w piękny papier nasza intencja, ale i też obraz tego, co dzieje się w naszej relacji między małzonkami, bliskimi sobie osobami.
Może być tak, iż nasze wyobrażenie o otrzymanym w tym wypadku prezencie zbyt osobistym od męża, żony wcale nie pokrywać sie z intencja tej osoby...
może to być nasz mylny odbiór rzeczywistości jaka pojmujemy za prawdziwą,
osobisty prezent świadczyć może też równie dobrze o ciąglej intymnie mocnej zażyłości z nami a to raczej dobrze świadczy wtedy niż źle o darczyńcu, zresztą nasi męzowie mają z tym większy kłopot niż my... trudniej im przychodzi kupować prezenty, kupując prezent osobisty pragną powiedzieć raczej jestes mi bliska,
Kobieta działa emocjonalniej, dla mężczyzn konflikt nie powoduje braku spadku uczucia tak jak u nas.
Mimo kłótni, konfliktu, sporu czy zatarcia z żoną nadal potrafią myslec o nas w aspekcie seksualnym czego my kobiety nie potrafimy.
Cóz taka natura nasza odmienna, świadczy tylko o tym jak odmiennie sie różnimy, zachowujemy i w zwiazku z tym jak mylnie czasami możemy każdy z nas odczytać intencje prezentu darczyńcy czy reakcji na prezent obdarowanego...
Oczywiście, że fanie by było zeby druga strona wiedziala co nas zadowoli, ale gdy w związku jest jakiś konflikt to o prawidłowe rozeznanie potrzeb trudniej tak i prezent może być czasem odebrany jako zbyt osobisty, czy tez niestosowny...nawet ksiązka niewinna o tematyce np, warto byc ojcem może być przez obdarowanego mylnie odczytana...a przecież nie taki jest zamysł w momencie ofiarowywania... by komuś powiedzieć jesteś złym ojcem... prawda?
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-01, 21:12
Bywalczyni,
jestem dzisiaj trochę zmęczony, zatem odpiszę krótko, oby treściwie:)
Dawałem prezenty z identyczną intencją jak Rafał, przestałem, ponieważ zauważyłem, że nie tędy droga do serca Ukochanej Osoby.
Myślę, że jest to forma wymuszania na kimś własnych intencji, zamiarów. A prezenty najbardziej cieszą, gdy widzimy u obdarowywanej osoby, radość z ich otrzymania.
Napisałem dzisiaj do Żony o mojej decyzji a propos NIE dla rozwodu.
Przełamałem się!!
Co będzie dalej?
Konsekwencja i odwaga!!
Poczułem napływ nowych, świeżych uczuć do Kasi, nieznanych mi od bardzo, bardzo dawna.
Módlcie się proszę, aby i Żona zmieniła decyzję.
Dobrej nocy, Przyjaciele:)
[ Dodano: 2011-07-01, 22:29 ]
PS. Miłość powinna być kreatywna.
Jak powiedział kiedyś mój ulubiony polityk Andrzej L (który ma zresztą dzisiaj urodziny, nie jestem Marlin M., więc nie zaśpiewam, ale wszystkiego naj Panie Premierze!!), plan A nie wypalił, mamy plan B:)
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-01, 23:18
Stasiu napisał/a:
Dawałem prezenty z identyczną intencją jak Rafał, przestałem, ponieważ zauważyłem, że nie tędy droga do serca Ukochanej Osoby.
Myślę, że jest to forma wymuszania na kimś własnych intencji, zamiarów. A prezenty najbardziej cieszą, gdy widzimy u obdarowywanej osoby, radość z ich otrzymania.
Nie koniecznie Stachu i to chocby chciala i napisała bywalec....
W normalnych układach czyli takich bezkryzysowych nikt na duperele uwagi nie zwraca..........
ktos daje..ktos odbiera i to normalka....
a gdy kryzys to pojawia sie uczulenie..i uzewnetrznienie na wierzch własnych chorych emocji....
i dlatego ty tak odbierasz problem dawania prezentów.....
a Danka tak widzi problem otrzymywania prezentów.......
ale to sa wasze problemy...i tylko w was do przerobienia...wasze uczulenia i wasze błedne spojrzenia na intencje.......
I wiesz Stachu przeciez pisałem o tym jaka była rozmowa z moja z żoną....
przeciez to nic innego jak własnie pokazanie normalności .........
Ja daje i mam z tego radośc(obdarowania)....a ktos odbiera i robi z tym co chce.......
zdrowy układ NO PROBLEM
chory układ BIG PROBLEM
pozdrawiam i miłej nocy
[ Dodano: 2011-07-02, 00:26 ]
Stasiu napisał/a:
Miłość powinna być kreatywna.
to nie miłośc winna byc kreatywna tylko człowiek jaki chce obdarzać miłością.....
Zadaj sobie pytanie:
czy Twój prezent to też NO PROBLEM dla Żony?
Może oczekuje od Ciebie czegoś zupełnie innego niż perfumy?
Myślę, że w związku, w każdej jego formie, od wspólnego spędzania czasu po sprawy łóżkowe trzeba być kreatywnym.
Tego życzę nam wszystkim, teraz w czasach kryzysu i po jego zakończeniu:)
[ Dodano: 2011-07-02, 10:15 ]
Bywalczyni,
jestem teraz w tym cholernie trudnym momencie mojego życia, gdy podjąłem wreszcie decyzję, po długich wewnętrznych bojach i zachowaniach manipulacyjnych, których doświadczałem ze strony mojej Żony.
NIE dla rozwodu.
Pozew poszedł.
Żona nie chce być ze mną. Nie chce terapii, rekolekcji, prezentów, wspólnego spędzania wolnych dni.
NIC ode mnie nie chce. Po 10 latach razem, po przysiędze, po urodzinach naszego syna.
Dlatego chciałem dać jej spokój i dla własnego spokoju dać jej rozwód.
Wciąż jednak ją kocham, myślę o niej i chcę spróbować do końca.
Dla Pana Boga, dla siebie, dla wszystkich członków naszej rodziny, których boli postawa Kasi.
Wierzę, że Pan Bóg mnie teraz nie zostawi.
[ Dodano: 2011-07-02, 20:12 ]
Tak, jak myślałem.
NIE dla wycofania pozwu.
NIE dla wspólnych rekolekcji.
NIE dla mszy świętej.
NIE kocham Cię.
I już.
[ Dodano: 2011-07-02, 20:28 ]
Myślę o rozwodzie i przypominają mi się słowa z piosenki zespołu DŻEM:
"walczę ze złem, a zło rośnie we mnie z każdym dniem, jaki w tym sens"?
Jedyny racjonalny ratunek:
takie pismo odrzucające w pełni pozew Żony, które zaakceptuje sąd i oddali pozew.
Ale, takie rzeczy się nie zdarzają....
[ Dodano: 2011-07-02, 20:39 ]
Wszystkim, którzy liczyli na happy end, w tym samemu sobie, cytuję fragment z mojego ulubionego filmu ze Zbigniewem Cybulskim:
"każde pożegnanie ma swoją słodycz".
Do zobaczenia w lepszym świecie...
izabela1115 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-02, 20:18
Przytoczę Ci zdanie naszego Błogosławionego Jana Pawła II
'Jakiekolwiek rodziłyby się trudności,nie można rezygnować z tej
pierwotnej miłości,która zjednoczyła dwoje ludzi i której pan Bóg
nieustannie błogosławi.
Małżeństwo jest drogą świętości nawet wtedy,gdy staje się drogą krzyżową"
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-03, 11:17
Stasiu napisał/a:
Dlatego chciałem dać jej spokój i dla własnego spokoju dać jej rozwód.
skąd myślenie, że spokój odnajdziesz po rozwodzie?
to twoje przekonanie czy żony?
musisz umieć interpretować rzeczywistość w jakiej sie znalazłeś swoimi oczami nie innych bo tylko w ten sposób możesz poszukać sensownych rozwiązań.
By tego dokonać musisz być wolny od złych myśli jakie wiążą się z problemem.
Nic nas tak nie osłabia i nie odbiera energii jak my sami swoim sposobem myślenia odbierając nam zaradzenie problemowi. Zamiast kontrolować sytuacje nakręcamy sie niepotrzebnie tworząc błedne koło sytuacji bez wyjścia,. myśląc
- sytuacja w jakiej sie znalazłem nie mozna zaradzić.
Nie szukamy wtedy rozwiązań bo jedyne jakie uważamy, że może je rozwiązać nie działa więc pozostajemy z myśleniem, że innych nie ma.
Sa... ale najpierw musisz odzyskać spokój wewnętrzny, którego w tobie nie ma, działasz zbyt emocjonalnie, potrzebujesz pomocy może psychologa by radzić sobie z sytuacją rozwodową. Kontrolujesz wciąż sytuacje, a raczej żone myśląc, że może to ustrzec cie przed rozwodem, stąd ciągłe zmiany twoich decyzji raz na tak, raz na nie... nie wiesz co może cie przed tym ustrzec, więc miotasz sie.
Pozwól toczyć sie sytuacji, określ swoje stanowisko wobec niej i działaj niezmiennie a przede wszystkim bez leku. Uzbrój sie w świadomość, iż dasz rade sobie z tym co cie czeka.
Przestań wciąż kontrolować sytuacje szczególnie jak dopada cie lęk, przestań osaczać żone, zmuszając ją do zmiany decyzji.
Pozostaw ja samą, twoja ciągła obecność w jej życiu nie pomaga nikomu, a juz na pewno nie sprawi zmiany jej decyzji tylko ją wzmacnia, uzasadnia w słuszności tej decyzji. Choć zła, ty swoim zachowaniem ją umacniasz i przyczyniasz sie do jej słuszności dlatego może jest coś takiego jak piszesz...
Stasiu napisał/a:
Żona nie chce być ze mną. Nie chce terapii, rekolekcji, prezentów, wspólnego spędzania wolnych dni.
NIC ode mnie nie chce. Po 10 latach razem, po przysiędze, po urodzinach
To nie zły opętał twoją żonę, to ty nie radzisz sobie z tym, z emocjami i nieświadomie niszczysz swoją zaborczością, ciągłą potrzeba kontroli sytuacji, ciągła chęcią znania mysli żony, tego co robi i jakie ma plany i zamiary - niszczysz to co można by uratować i naprawić gdyby do głosu mógł dotrzec rozsądek zamiast niepotrzebnej dziś walki twojej żony o spokój w jej życiu od ciebie i twojej potrzeby kontroli jej życia. Nie ma go bo ty konsekwentnie swoim zachowaniem niszczysz jej potrzebe ciszy i spokoju ciągła obecnością w jej życiu. Daj sobie i jej wolność, daj sobie spokój i żonie…potrafisz? Na jaki czas potrafisz pozostawić ją w spokoju bez jakiegokolwiek szukania z nią kontaktu osobistego dla potwierdzenia… a może coś się zmieniło, stał się cud?
To tak nie działa, cud może się stać jak żonie dasz spokój od siebie, możesz zdziwić się jak pewnego dnia sama zadzwoni z potrzeba wiadomości – co u ciebie, jak się masz?
Oczywiście nie mówie o zaprzestaniu kontaktu z dzieckiem, byle byś znów nie szukał kontaktu z żoną pod pretekstem dziecka…wszystko można zmanipulować i uznać za właściwe szczególnie jak ma się lęk, który mocno zaburza rzeczywistość
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-03, 16:11
Stasiu napisał/a:
Tak, jak myślałem.
NIE dla wycofania pozwu.
NIE dla wspólnych rekolekcji.
NIE dla mszy świętej.
NIE kocham Cię.
I już.
hmmmm
Staszku ta piosenka chyba wyraża co teraz zachodzi w twym sercu
Fajnie czyta się Wasze dyskusje....ciekawe
i jak pokojowo sie dogadujecie...super!
Staszku :)
Cytat:
Napisałem dzisiaj do Żony o mojej decyzji a propos NIE dla rozwodu.
Przełamałem się!!
Co będzie dalej?
Konsekwencja i odwaga!!
Poczułem napływ nowych, świeżych uczuć do Kasi, nieznanych mi od bardzo, bardzo dawna.
Módlcie się proszę, aby i Żona zmieniła decyzję.
gratuluję Ci z calego serca tego ze trzymasz sie swoich zasad
Daj czas czasowi...
Cytat:
Wszystkim, którzy liczyli na happy end, w tym samemu sobie, cytuję fragment z mojego ulubionego filmu ze Zbigniewem Cybulskim:
"każde pożegnanie ma swoją słodycz"
ciesze sie ze jestes blisko samego siebie imoze to jest koniec jednego etapu ( choc trudne teraz i bolesny....) i poczatek nowego...nowego moze Staśka, dojrzalszego, stabilnego...dajacego wolność
Powodzenia i z Panem Bogiem!
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-04, 20:03
Serdecznie Wam dziękuję:)
[ Dodano: 2011-07-04, 21:07 ]
Norbercie,
nie będę już pisał o sobie i swoich problemach.
Wysłuchałem ICH TROJE, posyłam Ci w podzięce:
http://www.youtube.com/watch?v=SXIrIwU7Rjs
To a propos naszych Żon i naszej w tym wszystkim roli...
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-04, 22:00
heeeeeeeeee TRAFIONE..........zatopione
Stachu jak to sie mówi bez Boga ani rusz....i to w dwie strony.....
zatem pozostaje CZEKAĆ.............i kochać(tyle mozna na dziś)
pozdrawiam i trzymaj się
Dak78 [Usunięty]
Wysłany: 2011-09-01, 13:27
Stachu,
Co u Ciebie ??
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-09-18, 21:25
Stanisław co u Ciebie ???
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2011-09-19, 08:42
własnie , właśnie Staszek pochwal się trochę! :)
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-09-19, 18:24
Chwalić się? O, nie!
Chwalić Pana? O TAK!!!
Moi Drodzy, chwalę Pana, bo On działa w moim życiu i czyni wielkie rzeczy.
Moje świadectwo Jego mocy, chwały i miłości.
Żona Moja Katarzyna wycofała pozew o rozwód!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.