Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Miłość Mojego Życia
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 19:39   

Twój przykład niezbyt dobrze przystaje - wg mnie. Mówi o rzeczywistości ludzko-prawnej. Sakrament to rzeczywistość bosko-duchowa. Choć i w tej Twojej rzeczywistości zdarzają się takie rzeczy o jakich piszesz. Kiedyś aby być nauczycielem wystarczyło studium pedagogiczne. Teraz powinieneś mieć studia (licencjat) i wciąż się dokształcać.
Problem w tym, że zawierając sakrament małżeństwa zawierasz go jednocześnie z inną osobą ludzką, wobec Boga. Pozostałe sakramenty to relacja z Bogiem tylko. Człowiek tu pośrednikiem jest jedynie. Dopóki więc nie obarczasz jakimś błędem tego sakramentu ze swojej strony - to Bóg tego na pewno nie uczyni. Zatem w głębi swego ducha - wiesz jak jest.
A sakrament małżeństwa... - znasz stan ducha, kondycję, myśli współmałżonka? Nie znasz. Tylko Bóg zna. A ludzie - kiedy badana jest ważność sakramentu - starają się dojść prawdy. Jak wszystko co ludzkie - może być obarczone błędem. Czy to pomoże komukolwiek, kogo to dotyka, czy uchroni przed bólem? Zapewne nie, zapewne nie zawsze. Ale czy to oznacza, że dochodzenie prawdy zawsze musi być "po coś", po to, aby nie bolało? Tak się nie da. Ból będzie zawsze. Nie ma znaczenia czy się rozpada małżeństwo ważnie czy nieważnie zawarte. Ból jest wpisany w ten proces.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 19:46   

Natomiast nie jest złe że masz wątpliwości. To naturalne. Też mam mnóstwo. Po to właśnie rozmawiamy, staramy się rozwiać wzajemnie te wątpliwości.
Widzisz - ja np. za Satine mam duże wątpliwości co do parcia do rozwodu przez Twoją żonę. Dokładnie tak samo znam i rozumiem stan prawny. Jeśli zatem ona również go zna, to albo chce mieć wolne pole w sensie stanu cywilnego, albo separacja nie gwarantuje jej spokoju ducha. Tej pierwszej wątpliwości nie rozstrzygniemy, to wie tylko ona, ta druga - hmmm.... O to musisz się sam siebie spytać. Co się działo podczas tej separacji, że Twoja żona nie czuła się wolna? I czemu uważa, że rozwód jej to da? Staszek - sam sobie odpowiedz, jakie to zachowania mogły być... Tylko że remedium na to nie jest rozwód, a zmiana Twoich zachowań. Jedynie. I tylko Ty jesteś władny to zrobić. Pomimo że jest to niewątpliwie trudniejsze niż jednorazowa zgoda na rozwód.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 20:00   

Sabino,
z dużą łatwością mnie osądzasz, ale cieszy mnie to bo przy okazji piszesz merytorycznie i z przekonaniem o słuszności własnych poglądów.
Widzisz dla mnie akurat ma znaczenie, czy moja Żona rozwód dostanie i jaka będzie w tym moja rola. Dla Ciebie nie ma i ja to rozumiem.
Problem w tym, że jeżeli Kościół sam zezwala na unieważnienia małżeństw, to nie powinien pomstować na rozwody.
Zauważ, że zarówno w Trybunałach jak i w sądach są ludzie. Tu i tu są procesy. Co więcej w sądzie zawsze możesz powiedzieć NIE i sąd to rozważy. Czy podobnie czynią Trybunały?
Jak doskonale wiesz, doktryna Kościoła ulega nieustannym przemianom, tak na podłożu duchowym jak i materialnym. Są oczywiście dogmaty, których człowiek wierzący nie powinien rozważać, tylko je przyjąć.
Gdyby było jak piszesz, Papież Jan Paweł II nie pzrepraszałby za grzechy Kościoła, reformy soborowe nie byłyby potrzebne.
Nie mogę się zgodzić, że "z jakiś przyczyn" w Kościele działają ludzie chorzy, vide pedofile, księża, którzy maja nieślubne dzieci. Tu przyczyny są jasne. Odpowiadają za nie sami zainteresowani.
Bynajmniej nie atakuję kościoła jako instytucji, zwracam tylko Twoją uwagę na trzeźwe patrzenie na ludzkie grzechy i słabości, z czym zresztą nie masz problemu, bo widzisz i piszesz o nich na moim przykładzie.
Jak na razie NIKT tutaj nie cudzołoży. Ani nie zabija.
Zapewniam Cię, że moja Żona ma własne sumienie i wrażliwość i wskazywanie na nią jako na potencjalną cudzołożnicę to dla mnie kolejny dowód, że nic poza własnymi argumentami w dyskusję wnieść nie chcesz. A szkoda.
Piszesz, że bluźnię.
To pomóż mi wyjść z tej sytuacji nie bluźniąc, wszak jesteśmy na "FORUM POMOCY".
Jak na razie słyszę wiele górnolotnych słów i uniwersalnych porad, ale one akurat mają to do siebie, że pasują do każdej sytuacji, nie komponując się z żadną.
Tak, boję się, chwała Tobie, jeżeli niczego i nikogo się w życiu już nie boisz.
Czekam na konkrety.
Pozdrawiam.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 20:11   

Stasiu napisał/a:
Problem w tym, że jeżeli Kościół sam zezwala na unieważnienia małżeństw, to nie powinien pomstować na rozwody.

Stasiu - czytaj ze zrozumieniem. Kościół NIE ZEZWALA na unieważnianie małżeństw. Stwierdza fakt, że gdzieś, kiedyś, przez kogoś nie zostały dopełnione warunki, aby sakrament zaistniał. TYLKO TYLE.

Czy fakt, że w kodeksie karnym jest zapisana kara za zabójstwo, że w dekalogu jest napisane "nie zabijaj" powoduje że nikt nikogo na tym świecie nie zabija? Przecież tak to nie działa! Te kary, to prawo moralne - ograniczają, czasem bardzo wydatnie, zjawisko zabijania. Nie likwidują go całkowicie. Ale stanowią wyraźne bariery.
Tak samo - nie cudzołóż. My staramy się tu przeciwdziałać mentalności rozwodowej, bo to prosta droga do cudzołóstwa. Czy to zlikwiduje zjawisko? Nie, na pewno nie. Ale może choć trochę ograniczy.
Masz w tym swój udział, chcesz czy nie. I czas oraz Twoja wolna wola pokażą, czy był to udział chwalebny czy też nie.
Mówisz, że kościół chce tego stada papierków przy zawieraniu małżeństwa... Chce, to fakt. Trochę może to ogranicza ilość nieważnie zawartych małżeństw. Ale nikt z księży, nikt z ludzi nie jest w stanie zajrzeć w ducha narzeczonych. Stąd takie a nie inne zjawisko - "stwierdzenie nieważności małżeństwa"
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 20:16   

Nirwano,
Twoje słowa do mnie trafiają.Bardzo.
Właśnie o tym myślałem, dlaczego Kościół unieważniając małżeństwa skazuje stronę, która kocha i nie chce tego procesu, na ból, poczucie pustki i zmarnowanego życia. Tego nie wiem, ale jednoczę się w duchu z ludźmi, którzy tego doświadczają i szczerze im tego współczuję.
Zraziłem swoją Żonę i dlatego prze do rozwodu. Dla niej nasze małżeństwo było "piekłem", nie mogę sobie darować, że nie zauważalem jej przez tyle dni, nocy, że tak raniłem.
Ofiara stała się katem. Tak się dzieje, to typowy proces psychologiczny.
Zamieniliśmy się rolami.
Wewnętrznie jest we mnie sprzeciw przeciwko tej decyzji. I to bardzo głęboki, ale tak po ludzku staram się patrzeć teraz na moją Żonę i staram się ją rozumieć.
Mam wątpliwości i ogromne wyrzuty sumienia, że tak się właśnie stało. Bo mogło być zupełnie inaczej.
Po prostu na dzień dzisiejszy kocham bez wzajemności.
I dlatego Żona chce się rozwieść.
Takie życie....
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 22:15   

Stasiu napisał/a:
Ofiara stała się katem. Tak się dzieje, to typowy proces psychologiczny.
Zamieniliśmy się rolami.

Oczywiście Staszku zwie sie to błędne koło(nie pamiętam niestety nazwy kogo)
a szczególnie to ma szanse pojawic sie kiedy obie strony związku maja problemy osobowościowe.

Ale jest na to rada.....przynajmniej jedno musi zyskac świdomośc by to przerwać........

Stasiu napisał/a:
Wewnętrznie jest we mnie sprzeciw przeciwko tej decyzji. I to bardzo głęboki, ale tak po ludzku staram się patrzeć teraz na moją Żonę i staram się ją rozumieć.
Mam wątpliwości i ogromne wyrzuty sumienia, że tak się właśnie stało. Bo mogło być zupełnie inaczej.
Po prostu na dzień dzisiejszy kocham bez wzajemności.

Staszku uwierz mi jak wielce to rozumiem.......

i o to chodzi kochaj bez wzajemności...bo to twoja decyzja..ważne jest tylko czy wytrwasz????
czy stac cie na własne konsenkwencje z takiego wyboru???

Wiesz bez takich gurnolotnych..mentorskich rad...napisze wprost....

co zrobi żona??? jej decyzja
.....czy dojdzie do rozwodu??? czy nie ??
zdecyduje sąd.....

ale jak faktycznie kochasz..jak faktycznie żal ci tego co było.....czemu chcesz to zdradzić?????

czemu tak łatwo poddasz to o co tyle lat zabiegałeś....

jak się z tym poczujesz????

bo Ja kiedys to w sobie przerobiłem i poczułem sie podle..........
Stasiu napisał/a:
Dla niej nasze małżeństwo było "piekłem", nie mogę sobie darować, że nie zauważalem jej przez tyle dni, nocy, że tak raniłem.


widzisz ja nie oceniam odrazu tak rzutko że ktos jak cos..to napewno

i podziwaim takich ludzi co to z seri "rozumy pozjadali".....

a jeszcze bardziej budzą mój wytrzeszcz oczu tacy...jakim ktoś odpowiada..nie tak nie jest...a oni mylisz sie tak jest....

a ktos znów nie tak nie czuje ..a oni mylisz sie bo czujesz.....

a ktos odpowiada stamowczo NIE....

i słyszy ty nie wiesz o tym bos chory....

ale wracam do tematu...wierze Ci Stachu że żona chce samotności...ucieczki..i wierze że pojmuje iz to da jej rozwód......

Staszek a co zrobic jak trafiła Ci sie nadwrażliwa kobieta????

kobieta jaka nawet najdrobniejsze zranienia widzi wielkimi ranami...a co jak rany zadane sa duże????

jaki wówczas rozmiar widzianej przez nia rany???

Jak wówczas pokonac własny starch??? jak pokonać brak zaufania??? jak pokonać
brak mozliwości przebaczenia????

co zrobić gdy nie potrafie przebaczyć???

Staszku ....załamuje się wówczas wszystko w środku..wiara....konstrukcja małażeńska i staje sie wobec pytania..

jak mam być żoną skoro nia juz nie potrafie nią być......nie umiem....

Jak mam prawo byc mężatka skoro tego nie pokonam w sobie...jest to zbyt trudne i fragmentami nieosiagalne....

wiesz dlaczego to piszę???

to były mysli kobiety..zony...katoliczki piszacej na własnym blogu....jak mocne było zranienie i jak nie umiała sie z tym uporać...mimo że jej facet dawno już
chciał jej wszsytko zadoścuczyniać i mocno sie zmieniał i pracował na zaufanie

i jeno co najbardziej zwracało jej uwage to ...to że mimo tylu kopniaków,perfidnego odpychania go,zerowych szans na poprawe ..facet ten każdego dnia jak mróweczka..budował..budowal...budował......

a tym wzbudzał ludzki podziw.....a ten podziw to spojrzenie na drugiego..zatrzymanie sie we wlasnym zgielku.....

i wiesz??? zawsze gdzieś w czymś jest początek...może poczatek nowego


miłej nocy....cześć
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-28, 23:07   

Bywalec........ nie sądzę żeby któreś z nas miało materialne dowody działania lub nie złego ducha na konkretnego człowieka.

oczywiście, że nie ma , nasza wiara opiera na wierze w coś czego nie widzieliśmy a wierzymy,


Mozna stawiać tezy i antytezy .............. czy ten pierwszy kieliszek,pierwsza działka,pierwsza zdrada,pierwsza przemoc fizyczna czy emocjonalna była poczyniona z wolną wolą człowieka czy pod wpływem i za przyczynkiem "kusego".Dowodów materialnych brak


nic bardziej mylnego... dowodów naukowych jest mnóstwo przyczyn choroby alkoholowej.
Dziwi mnie tylko twoje stanowisko w tej sprawie...I bardzo bym sobie tego życzyła, by ludzie nie przerzucali winy na siły wyższe, bo takie rozumienie tematu alholizmu tylko szkodzi alkoholikowi i osobom z nim żyjącym.
A korzyść z takiego pojmowania wpływu "kusego" jest - można nie być odpowiedzialnym za własne życie i nic z nim nie robić, wszak to "kusy" mnie pętał i jest winny mojego uzależnienia...
No i tylko alkoholik może dodać juz do repertuaru swoich zachowań usprawiedliwających swoje picie.
Ma ich wiele, ten może byc szatańsko trudny do podważenia przez co bardzo przebiegły, trudno bowiem ludziom wierzącym polemizować i przeciwstawiac się takim tezom jak działanie szatana na człowieka.........

no i teraz ja przepraszam za moje refleksje nad wpływem kusego na alkoholika,
ale nie moge przejśc obok i zgodzic sie z czyms co XXI wiek o chorobie alkoholowej mocno juz naukowo zdiagnozował.
Martwi mnie tylko nałóg takie twoje stanowisko w temacie

pozdrawiam gorąco mimo wszystko Stasiu, cięzka twoja droga do pojednania, kieruj sie sercem i rozumem, może twoja żona w trakcie rozprawy jednak zmieni zdanie widząc twoje zaangażowanie i miłość. W życiu wszystko jest mozliwe jak człowiek wie czego chce, dązy do celu i przed meta nie rezygnuje. Bądź silny i pełny wiary, że twoje życie może sie odmienic.
Nie powiem ci też i nikt tego nie może powiedzieć jakie zamiary ma twoja zona... nikt z tu obecnycg nie zna jej, i nie powinien w ten sposób ją oceniac czy przypisywać jakieś zachowania,
z jakis tylko znanym jej powodów pragnie rozwodu dzis, czy jutro też? któz to wie...
nikt tego nie wie, ale jedno jest pewne swoja postawa możesz pomoc żonie w zmianie decyzji nawet jak pozew jest juz w sądzie... twoja rola jest duża i zależy od twojej mądrej postawy i zachowań.
Życze duzo siły, mądrości i wytrwania
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 08:44   

bywalec napisał/a:
nic bardziej mylnego... dowodów naukowych jest mnóstwo przyczyn choroby alkoholowej.



A możesz wymienić ich kilka? Napiszesz?
Ciekawi mnie to czym ,jaką wiedzą z zakresu dowodów dysponujesz.
bywalec napisał/a:
I bardzo bym sobie tego życzyła, by ludzie nie przerzucali winy na siły wyższe, bo takie rozumienie tematu alholizmu tylko szkodzi alkoholikowi i osobom z nim żyjącym.

Bywalec.............. to oczywiste,że przerzucanie całkowitej odpowiedzialności za własne uzależnienie na Pana Boga,na "kusego" jest samomanipulacją,samozakłamywaniem,samousprawiedliwianiem .
Bo to analogicznie jak z wykształceniem,pracą,majatkiem.................. można siedzieć z rączkami pod pupą i czekać aż Pan Bóg za delikwenta skoczy szkołę,pójdzie na studia......... znajdzie pracę,potem będzie się doszkalał...........bo to Jego problem:jakiego mnie panie Boże stworzyłeś ...takiego mnie masz.......
Twój problem Panie Boże.
Taka postawa jest tez dość częsta w społeczeństwie.
Łatwiej szukać -qaz-i obiektywnych przyczyn jak wziąć się za siebie i zostać (za El) dyrektorem swojego życia,popracować systematycznie i ciężko nad soba.

Oczywiście..........nikt póżniejszemu alkoholikowi tego pierwszego kieliszka(najczęściej) na siłę nie wlewał...........wypija go sam.
Po co??? przyczyny są różne i jest ich całe mnóstwo..............

Bywalec....żeby była jasność.........ja nie usiłuję wmówić Tobie czy komukolwiek tego ,że za uzależnienia,zdradę odpowiada tylko i wyłącznie jakaś siła nieczysta,"kusy".
Człowiek jest obdarzony przez Boga wolną wolą..................... ma wybór(choć często ograniczony przekazem międzypokoleniowym,wzorcem środowiskowym)....może pójść w dysfunkcyjne zachowania-jakiekolwiek by one nie były-lub je odrzucić.

Jest jeszcze jeden aspekt wchodzenia w uzależnienia,zdrady czy dysfunkcje(np.w małżeństwie).To co w efekcie końcowym jest najczęściej złem,jest ponętne,ładnie opakowane,wabi adrenaliną,doznaniami,zaspokajaniem dorażnych pragnień(często wynaturzonych).Tak sie zdarza z seksualnością,z z pożyciem seksulanym w małżeństwach(antykoncepcja,wspomaganie pornografią czy inne wynaturzenia)czy seksie przed -i poza małżeńskim.
Można napisać:ależ to decyzja konkretnego człowieka,pary małżnskiej.
Tak.To decyzja konkretnego człowieka.Z wolna wolą.
Jednak czy aby napewno do końca wolną??? czy może jednak trochę zniewoloną żądzami,huciami,podkręconymi wyobraznią,obrazkami,lansami otoczenia??

Bywalec.............. ja odróżniam mechanizmy manipulacyjne mające na celu samousprawiedliwianie własnych poczynań,zwalnianie się z opowiedzialności za włąsne decyzje w imię jakiś tam "sił nieczystych",czy w imię uczuć wyższych np.miłości.Choć jak dla mnie to miłość jest postawą a nie uczuciem.

Mamy w tym wątku przykład.............Stasiu mająć na ustach "miłość" przyjmuje postawę zgody na rozwód...........bo on kocha żonę.

Patrząc z boku,wyznając określone wartości,znając definicję miłości widać samomanipulację Stasia.
Stasio prowadzi dowód aby sobie i otoczeniu udowodnić ,że jest prawdą obiektywną co on pisze.
Podpiera to popełnionymi błędami osób konsekrowanych i kościoła jako instytucji.
Przywołuje logiczne argumenty:"....co Bóg złączył człowiek nie nie rodziela..."określając jasno:w sądzie metropolitarnym siedzą ludzie.
Nie powinni tego robić.
I w imię miłości tak manipuluje swoim sumieniem aby udowodnić sobie że robi jak najbardziej dobrze.

Czy Stasio ma wolną-bez ograniczeń chwilą i stanem- wolę?czy ma obiektywnie jasny umysł??
Przekaz z forum ma jasny.............pisze Satine,pisze Nirwana,Danka,pisze Andrzej......piszesz Ty........piszą inni.A Stasio wali po oczach swoja miłością do żony.I w imie tej miłości chce iśc do sądu by się godzić,a tym samym i popierać dążenia rozwodowe żony.
Czy to decyzja wolna od jakiegoś zniewolenia???
Przynajmniej w świetle wiary?????nauki kościoła,Dekalogu??????

Bywalec............... ale mam nadzieję,że ta nasza wymiana myśli wzbogaci moją wiedzę na temat nie zanych mi naukowych dowodów powstawania czy wpadania w chorobę alkoholową lub inne uzależnieniowa od środów chemicznych czy zachowań.

A co np.z zakupomanią?seksohlizmem? zachowaniami przemocowymi?hazardem?
Grami internetowymi?kredytomanią?zdradami?

bywalec napisał/a:
no i teraz ja przepraszam za moje refleksje nad wpływem kusego na alkoholika,

Mnie to nie uraża,a ma szansę na wzbogacenie mojej wiedzy.
bywalec napisał/a:
ale nie moge przejśc obok i zgodzic sie z czyms co XXI wiek o chorobie alkoholowej mocno juz naukowo zdiagnozował.
Martwi mnie tylko nałóg takie twoje stanowisko w temacie


Czy wyjaśniłem Ci swoje widzenie?

Pogody Ducha
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 12:29   

nałóg napisał/a:
I w imię miłości tak manipuluje swoim sumieniem aby udowodnić sobie że robi jak najbardziej dobrze.


Hmmm ???Staszku abys miał pełen przekrój i odpowiedzi na wiele własnych pytać,jakie siedza w Tobie

spójrz na poniższy link

http://www.opoka.org.pl/b...wiatlem_07.html


jest tam szczególnie fragment mówiący o decyzji w odniesieniu do kulturalnego rozwodu,oraz to co tak naprawdę to daje?? czy tez nie daje???

mowa także o odpowiedzialności ...(głownie nie za nas samych)
a szczególnie gdy rodzina jest pełna(więcej niż dwoje)........

i aby uwieńczyc to wszystko napisze taką historię.....

mam znajomego proces czegoś trwa 18 lat ..po czterech latach przepychanek i trudnosci w odnalezieniu sie razem nastąpił rozwód cywilny.....

czy wrogosc i przepychanki ustały???

nie nastepne 14 lat było walki ze soba
ona ograniczała mu widzenia z synem,on składał odwołania jedno po drugim.
Ona skladała pisma szkalujące go jako zwyrodnialca,pijaczynę-on podwarzał jej pisma własnymi starając się ustalac jej niepoczytalnośc.....

Ona spróbowała nowego niezależnego związku..on poszukał nowej partnerki....

U niej nowy związek sie rozpadł....jego porzuciła partnerka...

Ona wciąz go szkalowała a jednocześnie potrafiła zadzwonić z pretensja że ma dorywcza prace i nie zawozi jej i syna na wczasy nad morze......
On opluwał ja w mowie i myślach a mimo to rzucał wszystko i leciał

Staszku co zatem dał rozwód???

14 lat po rozwodzie...niby oddzielnie...a mimo to razem.
14 lat przepychanek a jednak jakas zależność

i nagle po 14 latach powstaje dziwny produkt tego wszystkiego.......

ich syn kończąc 18 lat i stając sie pełnoletni ..mówi pewnego dnia....

mam dośc takich rodziców zachowujecie sie jak idioci
,walczycie tyle lat
,zniszczyliście swoje życie i przy okazji zniszczyliście moje.........

i zwiał za granice kraju-odcinając się od nich calkowicie....

czy na zawsze???

hmmmmm???
a może to ich szansa???

aż wkoncu zmądrzeją


pozdrawiam miłego dnia
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 16:56   

Nirwano,
dobrze, uściśliłaś. Ale czy dookreślenie postawy kościoła wobec małżeństw w kryzysie, które sięgają po tę broń przeciwko partnerowi coś tutaj zmieni?
Problem w tym, że kościół stwierdzając nieważność małżeństw sam siebie wystawia na zarzuty: niekonsekwencji i ułomności. I to mnie, jako członka kościoła bardzo niepokoi.
Skoro wierzymy, że Pan Bóg jest w stanie pomóc każdemu, kto w niego wierzy, nawet w sytuacji beznadziejnej, to jak jednocześnie mamy wierzyć, że paru duchownych jest w stanie tę wiarę przerwać w imię "prawa kanonicznego."
Bądźmy konsekwentni. Jeżeli współmałżonek jest alkoholikiem, damskim bokserem, notorycznie zdradza, jest chory psychicznie, to skierujmy go na terapię, do lekarza, na odwyk, w skrajnym wypadku na oddział zamknięty.
Gdzie tutaj sens separacji, miłosierdzia i aktu poświęcenia wobec współmałżonka?
Jest zbędny, bo kościół i tak unieważni...
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 16:58   co dal rozwód?

U mnie minęly dwa lata....
....zniszczone dziecinstwo dzieci
...popsute morale dzieci,ktore teraz mają możliwosć szantazu i wyciagają pieniadze,np od mamusi,bo jak nie to....
...kolejne rozwody w rodzinie/nasz był pierwszy/
...różne zdania ludzi w okolicy,są dwie wersje,w jednej to ja byłem zly,w drugiej to żona nic nie warta-ma kochanka i z nim mieszka
...i t p....
a nie wiedzą nasze żony,ze to jest droga na tej ziemi???że przed nami jeszcze jest kolejne życie???że dajemy zly przykład,unieszczęsliwiamy dzieci,rozwalamy rodzinę???
Myślę,ze kazde kolejne małżenstwo powinno się zastanowić głęboko co czyni....i Stasiu,który tak ufa,wierzy żonie...ja też wierzylem-a takie ładne kazanie wygłosił ks.Pawlukiewicz,korzystając z cytatu..."Jezus powiedział do apostołów: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je." - Mt 10,37-42
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 17:06   

Witaj Nałogu,
widać nie spotkałeś w życiu mężczyzny, który zamiast walki w sądzie pozwolił żonie odjeść.
Widzisz, ja spotkałem, także tutaj na forum. Być może i całe szczęście, że w swoim życiu nie musiałeś wybierać między wiarą a ukochaną osobą.
Ja muszę. Teraz.
Może więc zamiast zadawać pytanie retoryczne i powoływać się za zdanie innych sam mi powiesz, co zrobić, ale nie górnolotnie, może nieoryginalnie, ale przynajmniej szczerze.
Nawet jeśli w tej szczerości będzie postawa sarkazmu i wyższości, jaką prezentujesz obecnie.
Czekam cierpliwie.

[ Dodano: 2011-06-29, 17:20 ]
Witaj Rafale,
tak myślałem również o "pladze rozwodów". O Przyjacielu, którego Żona zaczyna zachowywać się jak ja kiedyś. Zaczyna okłamywać, manipulować, pisze: "kocham" do obcego mężczyzny. Zdradza psychicznie.
I ja mam mu teraz pokazać, że rozwód coś rozwiązuje?
Wiesz, ja ostatnio usłyszałem plotkę o tym, że moja Żona była na imprezie i dobrze się bawiła z innym. To była tylko plotka, wyjaśniłem ją potem z moją Żoną. Ale jakoś tak boli, do dzisiaj.
Czy mam przestać jej wierzyć? Widzę w jej oczach szczerość, spokój. Rozmawiamy.
Przestać wierzyć, to przecież przestać kochać.
Ale trafiło do mnie jedno zdanie, swoim TAK dla rozwodu pozwolę innym mężczyznom adorować moją Kasię.
TAKIEGO WAŁA!!! I MOŻECIE MNIE CENZUROWAĆ.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 17:42   

Stasiu...daleki jestem od sarkazmu i wyższości.
Nie znam Cie,nic nas nie łączy..poza pisaniem na forum.
Stasiu napisał/a:
widać nie spotkałeś w życiu mężczyzny, który zamiast walki w sądzie pozwolił żonie odjeść.

Stasiu.....jestem mocno dojrzałym wiekiem facetem.Spotkałem wielu ludzi,sam też trochę przeszedłem.
Stasiu napisał/a:
Może więc zamiast zadawać pytanie retoryczne i powoływać się za zdanie innych sam mi powiesz, co zrobić, ale nie górnolotnie, może nieoryginalnie, ale przynajmniej szczerze.

W sądzie nie musisz "walczyć".Możesz po prostu powiedzieć:nie mam wewnętrznej zgody na rozwód.Kocham żonę i chce naprawiać nasze małżeństwo.Rozwód jest sprzeczny z wyznawnymi zasadami.Przysięgałem :na dobre i na złe.Bezwarunkowo.Podczas składania przysięgi nie było warunków.Było :aż do śmierci.Czy to jest "walka"???.
Stasiu,na siłę żony nie zatrzymasz............
Znam też i takie małżenstwa ,w których kilka lat po rozwodzie jedno do drugiego ma żal:bo ty tak łatwo zgodziłeś/łaś się na rozwód.
Znam kobietę ,która wyznała:gdyby ten mój mąż twardo powiedział "nie",to ja bym się z nim nie rozwiodła.Ja tak chciałam by on powiedział:NIE.
Więc zrobiła wbrew sobie trochę i rozwiodła się z nim.
Czy gdyby była szczęśliwa z tego powodu to by teraz o tym opowiadała z bólem????

Stasiu.....alternatywą rozwodu nie do odrzucenia dla człowieka deklarującego się jako wierzący jest SEPRACJA prawna i formalna.

Stasiu.......... jak Ciebie czytam ,to czasami mam wrażenie ,że Ty chcesz dostać tylko potwierdzenie dla swoich prawd i myśli.
Że szukasz choćby jakiegos małego punktu zaczepienia by utwierdzić się w swoim przekoniu ,że Twoja zgoda na rozwód wynika z miłości do żony.
Bo to być może ma wyciszyć Twoje sumienie,pomóc Ci w przejściu przez swoiste "popapranie" jakim jest dla osoby wierzącej rozwód.

Stasiu napisał/a:
Bądźmy konsekwentni. Jeżeli współmałżonek jest alkoholikiem, damskim bokserem, notorycznie zdradza, jest chory psychicznie, to skierujmy go na terapię, do lekarza, na odwyk, w skrajnym wypadku na oddział zamknięty.
Gdzie tutaj sens separacji, miłosierdzia i aktu poświęcenia wobec współmałżonka?
Jest zbędny, bo kościół i tak unieważni...


Stasiu............... te wszystkie "popaprania" jakie wymieniłeś wyżej nie są podstawą do stwierdzenia nieważności sakramentu.Chyba że były znane delikwentowi przed ślubem i je zataił przed współmałżonkiem.
A sens sepracji jest taki,że ofiara ma prawo i obowiązek moralny sie bronić.Z sepracją włącznie.
Znam sporo trzezwych alkoholików,hazardzistów,narkomanów,przemocowców którzy mają za soba doświadczenia sepracji.....tak formalnej jak i nie formalnej.
Ogromna większość z nich jest dziś wdzięczna współmałżonkowi za "zafudowanie" im właśnie takiego podwyższenia dna.
Bo to jakby im otworzło oczy na swój własny udział w tym co się nazywa kryzys.

Stasiu........Twoje życie,Twoje decyzje,Twoje konsekwencje.
Zrobisz jak zechcesz.

Ale mając już taki przekaz jaki dostałeś na tym forum nie zwolnisz się nigdy z odpowiedzialności za ewentualna zgodę na rozwód.
Świadomie będziesz uczestniczył w unicestwaianiu małżeństwa.

Pogody Ducha
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-29, 19:15   

Widzisz Nałóg,
to jest tak, że przez ostatnie 5 miesięcy żyłem wiarą, że Żona do mnie przyjdzie i powie mi: Stasiu, proszę wróć do mnie, naprawmy nasze małżeństwo.
Stało się zupełnie inaczej.
Usłyszałem: chcę rozwodu.
I ja się po prostu nie mogę z tym pogodzić.
Wiem, że jestem odpowiedzialny za moje słowa, decyzje, za miłość do Żony. Nie mogę być jednak odpowiedzialny za nią, za jej postępowania, za jej decyzje.
Nie mogę pogodzić się z myślą, że Żona po raz pierwszy od 12 lat naszej znajomości podjęła decyzję, która wyklucza mnie z naszego życia. Całkowicie.
Przepraszam za słowa o wyższości czy cynizmie, były niepotrzebne.
Widać jestem człowiekiem małej wiary, który nią zresztą manipuluje, skoro się tak miotam.
Ale czuję, że muszę zrobić i ja po raz pierwszy wbrew woli Żony.
Powiedzieć NIE dla rozwodu.
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10