Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ty możesz wytrzymać z taka wieczna krytyką?
Autor Wiadomość
izabelka1234
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-02, 23:20   

witam u mnie sytuacja wygląd PODOBNIE jestem 4 lata po ślubie i mam już dosyc. Ja zauważyłam że jestem całkiem inna niż byłam rzadko się uśmiecham wpadam w szał i furię taka nigdy mi sie nie zdażała.
jestem ogólnie smutna przygnębiona i wiecznie zła.
Mój mąż potrafi zabierac mi kluczyki wieczorem do samochodu kiedy wcześnie rano muszę wyjechac na zjazd do szkoły i szantażować mnie abym posprzątała coś albo coś powiedziała np. go przeprosiła za to że go obraziłam podczas kłótni. czesto odwraca kota ogonem i mówi że to ja zaczełam kłutnie itp. kiedy to on zaczyna i ja jestemk tego świadoma.
psycholog powiedziała że on wbija mi taką igłę w plecy i kłuje i kłuje a potem ja wybucham. i on czesto to wykorzystuje np. nagrywa na telefon jak krzycze i puszcza. ostastnio teściowej bo wmieszał ją w kłótnie i pokazywał jaka to ja nie jestem zła ai mydlił oczy nawet szatanem nie nazwał kiedy ja bardzo wieżę w BOGA. Męczy go to że ja duzo się dowiaduje o religi czytam ciekawostki itp. on uważa że robie to dla tego że mam słabą wiare kiedy ja mu tłumacze że dla mnie standardowa modlitwa to troche za mało lunie szukać dowiadywać się czegoś więcej i to nie świadczy o mnie jako nie wierny Tomasz tylko ja pragnę głębszej wiary szukam głębokich kazań na mszy itp.
więc ja zawsze jestem zła nawet jak bym zrobiła coś super to pochwała zawsze jest krutka i ironiczna. Albo coś takiego "ale super posprzątałaś ale mogłas to tez zrobić".wtedy wątpie w miłość
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 09:57   

izabelka1234, a co poradziła Ci Twoja pani psycholog? jaka jest przyczyna takiej sytuacji?
 
     
izabelka1234
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 10:22   

byliśmy razem u pani psycholog.
powiedziała kilka takich stwierdzeń że ja mam duży żal do męża za to że on ciągle chce mnie poprawiać i dyktować co mam robić i to mi sie kumuluje potem wybucham.
Mojego męża krytykę posumowała tak że my kobiety patrzymy na wszystko emocjonalnie a mężczyźni tak prostolinijnie. powiedziała mu żeby przestał aby zwracał na to uwagę itp. że ja jestem młoda i troche mnie przytłaczają moje role w życiu:
żona ,matka,studentka,właścicielka firmy,instruktor fitness, do tego sprzątaczka i kucharka. Trochę to dużo i najprościej w świecie mogę sobie nie radzić. A ja jestem taka osoba która bierze byka za rogi i się nie poddaje lecz sama już wiem że nie wyrabiam w tym wszystkim...
Po ostatniej kłótni kiedy padło dużo gorzkich słów to było w sobotę to mało rozmawiamy prawie wcale mijamy się w domu na korytarzu i nic więcej.
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 10:53   

Dobrze, ze twój mąz chociaz poszedl razem z Tobą. Mój nie chce. Ja jednak zastanawiam sie ska takie źródło krytyki? Przecież nie wszyscy meżczyzni tacy są. Moj maz pochodzi z tzw. rodziny dysfunkcyjnej, wychowywał sie bez ojca, wiele rzeczy go przygniata, chociaz odgrywa twardziela, zawsze był dosc krytyczny wzgledem swiata, ale to co odtawia w ostatnim czasie to juz przesada. Ludzie powoli sie od niego odsuwaja, nie ma bliskich przyjaciol.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 12:07   

basilicum napisał/a:
Przecież nie wszyscy meżczyzni tacy są. Moj maz pochodzi z tzw. rodziny dysfunkcyjnej, wychowywał sie bez ojca, wiele rzeczy go przygniata, chociaz odgrywa twardziela, zawsze był dosc krytyczny wzgledem swiata, ale to co odtawia w ostatnim czasie to juz przesada. Ludzie powoli sie od niego odsuwaja, nie ma bliskich przyjaciol.


Jasne że nie wszyscy mężczyzni tacy są...ale każdy bez wyjatku ma tez swoje ale.

Pytanie tylko na ile da sie te ale zaakceptowac..i czy wogóle się da.

Basilicum pesymiści maja zazwyczaj kiepsko na świecie...bo ludzie zawsze wolą sluchac PROGNOZ OPTYMIZMU....nawet jak nie mają pokrycia w rzeczywistości.


A pesymista??? no cóż z jednej strony pełnia niezadowolenia i jakies zagubienie w tym świecie z brakiem akceptacji go..wiesz z takim lękiem wewnętrznym...

a z drugiej strony zakodowany jakiś glos z lat byc może mlodości FACET MA BYC TWARDY.........

i co??? i nijak nie da sie tego połączyć...i człek nie rozumie że tłuką się w nim dwa światy..i wkoncu jakis trza wybrać i zwalic tą machę...

jaka nic nie daje i wybrać

albo dopuszczam swoją bezbronnośc....albo ...pełne stabilizuje pełne twardzielstwo.

Ale jak jestem twardziel -to nie pesymista...


warto wspomóc męża jakimis ksiązkami z zakresu wartośc mężczyzny...rola w rodzinie....cele i zamiłowania

pozdrawiam
 
     
izabelka1234
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 13:28   

moj mąż pochodzi z dobrej rodziny stereotypowej ale nie złej. Mama gotowała sprzątała(nadgorliwie) a ojciec zarabiał pieniądze. wszystko ok mój mąż jest jedynym i najmłodszym synem u nich w rodzinie nie wymagali on niego niczego jeżeli chodzi o pomoc domową. Ja byłam długo najmłodsza w domu i pełniłam rolę synka tatusia bo długo go nie miał prace domowe sa dla mnie katorga i męką nie znosze tego robic wole iść skosić trawnik rozpalac w piecu rąbać drewno itp. takie typowo męskie zajęcia. i taraz nasze światy się gryzą on przyzwyczajony do sterylnej czystości w domu ja wogóle nie nauczona sprzątania choć nie powiem że się nie staram i staje tupiąc noga i mówiąc że nie będe tego robiła bo nie lubie. tylko nie wiem dlaczego on mnie tak piętnuje wie że ja po prostu męczę się w tej roli może powinien mi pomagać. Lecz On twierdzi że jak pokaże mi że on potrafi to ja usiąde sobie na kanapie i będe tylko leżeć i pachnieć a on będzie ciagle wszystko robił za mnie. Lecz tak nie jest zachęcał by mnie też to tego by coś robic w tym kierunku.
Czasami jest taka sytuacja że jemy obiad wszystko ładnie smakuje mu . a nagle pada takie stwierdzenie "ale te garnki w zlewie mogłaś posprzątać" kiedy jeszcze jemy obiad ja się napracowałam żeby przygotować obiad i nawet nie mam prawa razem z nim usiąść tylko muszę pierw wszystko posprzątać i potem moge zjeść CZY TO JEST NORMALNE!!!!
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 14:08   

izabelka1234 napisał/a:
a nagle pada takie stwierdzenie "ale te garnki w zlewie mogłaś posprzątać" kiedy jeszcze jemy obiad ja się napracowałam żeby przygotować obiad i nawet nie mam prawa razem z nim usiąść tylko muszę pierw wszystko posprzątać i potem moge zjeść CZY TO JEST NORMALNE!!!!

Izabelka jeżeli mogę napisać ....

to napisze tak...nie jest to normalne.....bo z kim chce mąz dzielic dom???

z żona???
czy służącą????

Jak z żoną niech uszanuje że jest zmęczona i pozmywa gary sam.........

no cóz takie jest moje zdanie.......

małżeństwo to nawet po drodze cywilnej KONTRAKT.........

a kontarakt winien byc zadowoleniem dla obu stron........

wiesz czytam to ..i tak sobie myslę....

a może ustalcie dyzury...kto..i kiedy i jak sparząta,gotuje,dba o prace domowe.

Kurcze mamy 21 wiek..wspólnote europejska...postęp cywilizacji...rozwojowy świat.....

I wzorzec "pan i władca" znoszący do domu jedynie kasę..a potem papcie..gazetka..pilot i browarek

......a w domu cicha..skromna..krzatająca sie żonka ...usłużna i witająca w progu swego pana


Nie no takie podejście do zycia i małżeństwa mają juz tylko chyba

LAMUSY TOTALNE


pozdrawiam
 
     
izabelka1234
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 14:27   

dokładnie tez tak uważam i walcze z tym.
choć mój mąż niby wykształcony ale istny burak jezeli chodzi o role w domu. Ogólnie mam nie za łatwy zawód co prawda pracuje tylko wieczorami bo od16 do 21czaem 22 ale jestem instruktorem fitness i siłowni więc jest to praca męcząca fizycznie on o tym wie. dobrze wie ze w soboty nie mam zajęc i wtedy dosyć pożadnie ogarniam dom w tygodniu sie oszczędzam do tej 16 więc mało robie w domu jeżeli chodzi o sprzątanie. ja mam codziennie 3 godziny ciężkich zajęć bez przerwy On wie że potrzebuje dużo siły i wypoczynku żeby to osiągnąć klientów nie interesuje to że na 3 gościnie ja juz nie mam siły i robie lajtowe zajęcia oni chcą zawsze mocne i wyczerpujące każdy na swojej godzinie. Kto nie jest ins. bedzie mu ciężko to zrozumieć ale fitness jest bardzo wymagajacy od instruktora choć wydaje sie taki banalny i prosty.Bardzo dobrze wiem że mój mąż o tym wie tylko nie mam pojęcia co go blokuje i o co tajk naprawde chodzi.
znajomych tez nie ma żadnych bo nikt nie chce słuchać ciągłego mądrowania się i poprawiania kogoś. Ja na przykład nie znosze tego jak przychodzimy do kogoś na gościne (znajomi którzy nie mają za dużo pieniędzy ale radzą sobie mają własne mieszkanie itp.) podczas rozmowy padają takie słowa:"ale lampę to byście sobie kupili w końcu jakąś" to taki przykład, ale mówi to do ludzi których na dzień dzisiejszy nie jest na nią stać i on dobrze o tym wie.....ŻAL
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 14:59   

izabelka1234 napisał/a:
podczas rozmowy padają takie słowa:"ale lampę to byście sobie kupili w końcu jakąś" to taki przykład, ale mówi to do ludzi których na dzień dzisiejszy nie jest na nią stać i on dobrze o tym wie.....ŻAL



Izabelo nikt nie ma wrodzonego taktu..to się nabywa z wiekiem..wzorcami jest najczęściej rodzinny dom......
czyli zasada prosta jak rozmawiają między soba rodzice.....jak podchodza do innych ludzi ..tak i my mamy.....

ale charakter człowieka zmienia sie ,a i można nad nim popracować......

nic lepszego jak mądra zona ..jaka wyszlifuje to i owo ..........


izabelka1234 napisał/a:
dokładnie tez tak uważam i walcze z tym


nie walcz poprostu to zmieniaj.... :mrgreen: :mrgreen:


pozdrawiam
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-04, 22:07   

Witam basilicum i izabelka1234.

Ja kiedyś postępowałem podobnie jak Wasi mężowie. Może nie aż tak egoistycznie i napewno nie tak złośliwie ...ale niestety podobnie.
Teraz gdy przyponinam sobie mój brak zainteresowania sprawami żony, jej problemami (wydawało mi się, że jak nie pracuje i siedzi z dziećmi w domu , to ich nie ma), to nie mogę uwierzyć - jak mogłem traktować tak własną żonę, którą wybrałem z wielkiej miłości.
Najdziwniejsze jest to, że postępując tak głupio - kochałem ją.
Ktoś mógłby powiedzieć, że nie można kochać kogoś, a jednocześnie bezmyślnie ranić.
NIESTETY - MOŻNA!

NORBERT napisał, że wiele zachowań wynosi się ze swojego domu ... i tu niestety ma rację.
Teraz już wiem skąd u mnie brak pomocy żonie w domowych pracach - nawet tych "męskich".
Mój tato dużo pracował i po pracy zmęczony nie pomagał już w domu. Mama sama nawet malowała mieszkanie itp.
Ja też dużo pracowałem i mając taki wzorzec z domu rodzinnego wydawało mi się, że postępuję normalnie. Dla mnie to była norma. Ja poprostu nic złego w tym nie widziałem
.
Aż trudno uwierzyć. Jak takie zachowanie można było uważać za normalne?
Teraz samemu nie mieści mi się to w głowie.

A teraz powiem po co to Wam piszę.
Wasi mężowie są na etapie mojego rozumienia małżeństwa z przed mojego kryzysu.
Jak widać z moich kilku wcześniejszych zdań - mój sposób myślenia zmienił się całkowicie i myślę, że jest chyba na właściwym miejscu (szkoda, że za późno :-( ).

Życzył bym Wam, aby wasi mężowie zrozumieli to wcześniej niż ja.
Jak to zrobić? Łatwo powiedzieć - trudniej zrobić. Napewno, ale...

Wiem, że każdy przypadek jest inny, ale może coś pomogę?

Jak zmienić sposób myślenia mężczyzny, aby zauwałył swoje krzywdzące zachowania?

Mnie zmieniło - po pierwsze czytanie tego forum - może gdyby udało się jakimś cudem namówić męża na poświęcenie trochę czasu na to forum, to kto wie?
(wiem, że to nie łatwe).
Ale przede wszystkim - gdyby mnie żona, zamiast "marudzić" (bo tak to odbiera część mężczyzn) poprosiła abym usiadł przy stole i poświęcił jej pół godziny i wysłuchał jej ...
(szkoda, że tego nie zrobiła) i powiedziałaby mi co czuje, że jest jej żle, przykro a moje słowa i zachowanie ją ranią i wystawia jej miłość i wierność na ciężką próbę ... to chyba bym zrozumiałbym, że ją krzywdzę, a moja żona nie jest moją własnością i może się okazać, że ją stracę..... oj nie wierzę, że nie zrobiłoby na mnie to wrażenia i nie zmusiłoby do zastanowienia.

Może już rozmawiałyście z mężami... ale czy nie było to oderwanie go od jakiegoś ważnego dla niego zajęcia - i myślami był tylko przy tym by szybko już ta rozmowa sią skończyłą?
Albo rozmowa odbyła się stojąc, a jeszcze gorzej podczas kłótni?
Facet musi poczuć, że to jest poważna rozmowa, a wtedy dotrze do niego, że jest ważna.

I jeszcze jedno.
Czytając "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus", znalazłem takie stwierdzenie jednego z mężów przeżywających kryzys w swoim małżeństwie: "gdybym ja to wszystko wiedział wcześniej".
Po przeczytaniu tej książki pomyślałem dokładnie tak samo.

Warto by Wasi mężowie przeczytali tę książkę.
Może też otworzyłyby się im oczy i serca?

Wiem, że moje sugestie mogą nie przystawać do Waszych sytuacji, może już tego wszystkiego próbowałyście, ale może jednak moje refleksje komuś się przydadzą?

Życzę dużo cierpliwości i wiary.
 
     
basilicum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-05, 12:39   

Winny, dziękuję, każda pomoc jest dobra. Wiesz mi jest przykro, że wczoraj ledwie przyszedl z pracy o 18, zjadł obiad i przed godzina 20 poszedl na urodziny kolegi z pracy, wrócil po 24 kiedy ja juz spalam, dzis spał do 11, wstał i pojechał na 12:30 na siatkówkę, potwm wróci o 14:30, zje obiad i zasiadzie do kompa. Zero planowania spedzania z rodziną. Prosze, aby chodził na siatkowkę w inny dzien niz sobota, to nie, bo bola go plecy, bo ma siedzacy tryb pracy. To moze jak wroci ja tez sobie splyne na siatkowke na 3 h i niech on sie zajmuje dzieckiem? To nie jest sprawiedliwe. Ja sprzatam, ja gotuję, pracuję, opiekuje sie dzieckiem, a jak chche wspolnie spedzic czas, albo sama to nie moge. Jestem tym zmeczona.

[ Dodano: 2011-03-05, 12:53 ]
Skoro razem pracujemy, razem mamy dziecko, to chyba powinniśmy dzielic sie obowiazakami. On mi mowi, ze on pracuje. No tak, ale ja tez sie nie obijam. On musi odpoczac. On, on, on. Zwykły egoizm i tyle. I jeszcze ma pretensje, ze kolegom to zony pracuja koszule, a on chodzi w wygniecionych.

[ Dodano: 2011-03-05, 13:07 ]
Mój mąz raczej z czytania Sycharu nie skorzysta. Ma do mnie pretensje, ze czytam forum. Nie wiadomo po co czytam to forum,skoro masz dobrego meza, tylko tego nie widzisz. Ksiazke czytal juz dawno temu, sam ja kupil, ale refleksje po przeczytanie byly tylko takie, ze "kobiety sa dziwne".
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-05, 21:23   

Basilicum, Twój mąż przegina całkowicie. Ja aż takim egoistą nie byłem, a i tak żona miała dosyć takiego małżeństwa i "poszła na zieleńszą trawkę".
Twój mąż żyje jak kawaler. Same przyjemności (dla niego), a gdzie żona?
Do niego musi dotrzeć, że miłość polega na dbaniu przede wszystkim o osobę którą się kocha, a nie o siebie.
Mężczyzna jest z natury leniwy, a jak pozwolisz mężowi na leniuchowanie i robienie tylko tego co jemu sprawia przyjemność nielicząc się z Twoimi potrzebami, to kiedyś będziesz miała tego już dosyć - małżeństwa również.
Już piszesz, że jesteś tym zmęczona.

Musisz obudzić męża, zmienić jego rozumienie małżeństwa.
Jeżeli nic z tym nie zrobisz, to gdy będziesz miała kiedyś już dosyć tego małżeństwa - to będzie również to Twoja wina, że widząc jak Wasze małżeństwo stacza się po równi pochyłej - nic nie zrobiłaś.
To Ty jesteś w Waszym małżeństwie tą osobą świadomą, która widzi cały problem i dlatego to Ty musisz działać.
On nie widzi żadnego problemu, więc sam z siebie nie będzie nic zmieniał.

Wiem, wiem co powiesz - coś zrobić? - ale co? - ale jak?
Masz racje wiem, że łatwo mi tak pisać, ale musisz znależć jakieś rozwiązanie by go obudzić, by zrozumiał, że kobiety nie są dziwne, tylko inne od mężczyzn (i całe szczęście).

Na tym forum w "świadectwach", lena napisała niedawno co poruszyło jej męża, zmusiło do refleksji nad sobą.
I co to było?
Gdy lena powiedziała mężowi, że była na dyskotece (oczywiście bez niego) i poznała kogoś, grunt się poruszył pod nogami męża.
Zrozumiał, że żona nie jest dana "na własność", "na zawsze" że może zagospodarować sobie czas bez niego.
To nim poruszyło.
Nie namawiam Cię abyś zaczeła interesować się innymi mężczyznami, ale może gdyby Twój mąż zobaczył w jakiś sposób, że Ty możesz mieć swoje życie - bez niego (może z koleżankami - o czym on nie musi wiedzieć), to może by się zastanowił nad sobą i zrozumiał, że nie koniecznie musisz być jego na zawsze.
Trochę zazdrości czasem pomaga, ale z tą zazdrością też należy uważać, bo można przesadzić i osiągnie się odwrotny skutek od zamierzonego.

Dobrze byłoby, gdyby Twój mąż posłuchał Pulikowskiego, ks.Pawlukiewicza.
Niektóre dziewczyny pisały tu na forum, że gdy mężowie nie chcieli słuchać, to słuchały same, ale w obecności mężów. Chcąc nie chcąc musieli słuchać. Udawali, że nie słuchają- ale słuchali.
I podobno niektórym się to spodobało.

Dobrym rozwiązaniem byłaby poradnia małżeńska, ale pewnie Twój mąż nie będzie chciał pójść bo przecież on nie widzi problemu.
A może sama idź do poradni. Może tam ktoś doradzi Ci jak dotrzeć do sumienia i serca męża?

No i oczywiście modlitwa, bo tak naprawdę to nie od nas zależy jak potoczą sie nasze sprawy.
 
     
p_erła
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-06, 21:47   

Witam wszystkich.
W końcu się odważyłam napisać.
Czytam, to forum już od dłuższego czasu.
Wiele trudnych chwil z nim przetrwałam, wiele przemyślałam.

Nie mogę pisać nic konkretnego. Zbyt wiele osób to czyta.

Ale
Basilicum - jak ja Cię rozumiem :-(

Czasem mam wrażenie, że wyczerpałam już wszystkie możliwe drogi.
Wiem, jest Bóg, ale ciężko mi uwierzyć, że mnie wysłuchuje.


Proszę o modlitwę.
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-06, 22:17   

P_erła - nie zamykaj sobie ust. Pisz. Wielu pisanie pomogło. To co trzymamy w ukryciu najbardziej boli
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8