Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Co to znaczy, że małżonkowie muszą pracować nad swoją miłością małżeńską przez całe życie? Czym jest ta praca?
A jak rozwijać swoje wzajemne uczucia miłości?
Iza dzięki
róża [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-13, 12:53 Małżeństwo do przeglądu
Małżeństwo do przeglądu
Czasy tysiąca recept na super-związek
W 2009 roku aż 72 tysiące par zdecydowało się w Polsce na rozstanie. Podobnie jak w Europie Zachodniej, Polacy coraz łatwiej się rozwodzą, choć kolorowe czasopisma i poradniki prześcigają się w receptach na idealny związek. Jak to się dzieje, że w czasach tysiąca recept na super-związek liczba rozwodów wzrasta?
Dlaczego nikt nie musi nam przypominać o corocznym przeglądzie samochodu, domowej instalacji, sprzętu RTV i AGD, a nie ma obowiązku przeglądu małżeństwa? Nikt chyba nie wątpi, że zdrowe relacje między małżonkami nie są mniej istotne od sprawnego auta.
Moja żona doszła do wniosku, że idealnie nadajemy się na uczestników kursu małżeńskiego. Przeszkód było mnóstwo. – Minęło pięć lat od ślubu i już mamy iść na jakiś kurs – broniłem się, jak mogłem. – Najwyższy czas, żeby na moment zatrzymać się i chłodnym okiem spojrzeć na nasze małżeństwo – nie dawała za wygraną żona. – Podobno najwięcej małżeństw rozpada się do szóstego roku – wypaliła ostrą amunicją.
Udajemy się na kurs małżeński, który od razu kojarzy mi się z kursem przedmałżeńskim i budzi podejrzenia o nachalne moralizatorstwo i spojrzenie nieco oderwane od rzeczywistości. Wchodzimy do stylowych podziemi przy kościele. Nastrojowe światło, elegancko nakryte stoły, świeczki... W sali siedzi kilkanaście zupełnie zwyczajnych par: nie krzyczą na siebie, nie skaczą sobie do oczu, raczej wyglądają na zgodne. Aż trudno uwierzyć, że przyszli poprawiać bądź umacniać swoje relacje. Kobiety są zadowolone, uśmiechnięte, mężczyźni niepewni, zakłopotani, jakby się zastanawiali, co tu właściwie robią. Przyglądam się uważniej ich twarzom, które zdradzają, że chyba każdy został tu przyprowadzony siłą albo jakimś sprytnym podstępem.
Budujemy solidne fundamenty
Każda para siedzi przy osobnym stoliku. Nie trzeba się spieszyć, myśleć o obowiązkach domowych, dzieciach, codziennych troskach. Na chwilę można pochylić się nad tym, co naprawdę ważne. Jest czas na zastanowienie się nad związkiem, rozmowę z małżonkiem. Czasem są to gesty banalne, o których nie myślimy, jak miłe słowa, wyrażenie wdzięczności, pochwała małżonka. Nie ma tego w szkolnym programie, a przecież uświadomienie sobie, czym jest małżeństwo, jaka jest jego dynamika, to sprawa fundamentalna. Na to nigdy nie jest za późno.
Po pierwszym spotkaniu utkwił mi w pamięci obraz małżeństwa jako czterech pór roku. Spotkanie między kobietą a mężczyzną zaczyna się wiosenną fascynacją, zachwytem. To czas, w którym nie dostrzegamy swoich wad, złych przyzwyczajeń. Potem przychodzi lato, kiedy jak wody potrzebujemy czasu dla siebie, następnie jest zmienna i burzliwa jesień, a wreszcie najdłuższa zima, kiedy tak ważne stają się wspólne zainteresowania i dobra komunikacja.
Seks, przyjemność, wygodne życie... Wiele związków opiera się na chwiejnych podstawach. Tym ważniejsze staje się wypracowanie wspólnych fundamentów, które będą dla obojga najpewniejszym punktem odniesienia. Tą bazą musi być Bóg, który daje małżonkom gwarancję stałości, trwałości ich związku.
Sztuka komunikacji
To od niej zależy, w jaki sposób ze sobą rozmawiamy, jak się spieramy, przepraszamy. Sposób komunikacji obnaża słabości związku. Ile konfliktów można by uniknąć, gdybyśmy umieli dzielić się swoimi myślami, uczuciami, pragnieniami, zamiast skrzętnie je ukrywać.
Każdego dnia przekonujemy się też, jak ważne jest słuchanie: nieprzerywanie sobie wypowiedzi, odkrywanie, co czuje rozmówca, potwierdzenie, że go zrozumieliśmy, pomoc w podjęciu decyzji, bez narzucania rozwiązania, pouczania i moralizowania. Nieraz kusi nas, aby udzielać dobrych rad i popisywać się własną przenikliwością, zwłaszcza wtedy, gdy współmałżonek najmniej tego oczekuje…
Rozwiązywanie konfliktów
Konflikty nie dodają małżeństwu uroku. Zazwyczaj nie trzeba czekać aż do ślubu, żeby zaskoczył nas pierwszy konflikt. Pojawia się wtedy pytanie, jak się zachować? Pierwszy krok, by łagodzić i rozwiązywać konflikty, to wzajemne docenianie siebie, wdzięczność. Drugi – dotyczący szczególnie pań – to zaakceptowanie różnic między współmałżonkami. To kobiety najczęściej mają z tym duże trudności. Zwykle chcą zmieniać swoich mężczyzn, ulepszać ich, modelować według własnych wyobrażeń.
Nie rozwiąże się konfliktu bez jego właściwego zdefiniowania i przedyskutowania, przedstawienia swoich racji, ustalenia możliwych rozwiązań i wybrania najlepszego dla obu stron. Dopełnieniem tych zasad może stać się codzienna wspólna modlitwa mimo wielu przeszkód: zmęczenia, lenistwa, kłótni. Ważne, aby się jej uczyć, gdyż może być jednym ze skutecznych sposobów na nasze codzienne konflikty.
Siła wybaczania
Chyba wszystkie małżeństwa wiedzą, jak wygląda krajobraz po „małżeńskiej bitwie”: albo się do siebie nie odzywamy, albo krzywo na siebie spoglądamy. Do tego jesteśmy rozbici psychicznie. Nie ma chyba małżeństwa, w którym nie byłoby zranień. Nie zwalnia nas to jednak z odpowiedzialności, aby postępować tak, by było ich jak najmniej, a jeśli już są, by wypracować sensowny sposób radzenia sobie z nimi.
Zazwyczaj żadna ze stron nie poczuwa się do winy za wywołanie konfliktu. Każdy twierdzi, że to on miał rację, a kłótnię sprowokowała ta druga strona. Jak się przyznać do winy, skoro każde z nas jest przekonane, że ma rację? Często sam zastanawiam się nad tym, dlaczego to akurat ja mam przepraszać. A przecież jeśli nie przekroczymy tego etapu, nie będziemy umieli wybaczać.
Rodzice i teściowie
Podobnie jak większość młodych małżonków, nie uświadamiałem sobie przed ślubem, jak dużą rolę w naszym związku będą odgrywali rodzice i teściowie. Nie dotyczy to wbrew pozorom tylko tych małżeństw, które z nimi mieszkają, choć te są szczególnie narażone na konflikty i destrukcyjny wpływ rodziców/teściów na związek. Nie chodzi tu o demonizowanie ich roli, ale zupełnie naturalne różnice między dziećmi a rodzicami w spojrzeniu na styl życia, pracę, wypoczynek, wychowanie dzieci itp. Wystarczy poczytać internetowe fora z wypowiedziami młodych małżeństw, które dzieliły z rodzicami wspólne gospodarstwo, aby się przekonać, jakie rodzi to napięcia.
Każde młode małżeństwo powinno wziąć sobie do serca kilka zasad, które ułatwią jego relacje z rodzicami i teściami oraz relacje między sobą. Fundamentalną sprawą jest wyzwolenie się spod kontroli rodziców, tzw. odcięcie pępowiny. Gdy się to uda, można budować zdrowe relacje z rodzicami i teściami. Oczywiście ważne jest, aby brać ich potrzeby pod uwagę, akceptować ich takimi, jacy są. Nie mniej istotne w małżeństwie jest podejmowanie własnych decyzji, rozwiązywanie problemów samodzielnie i wzajemne wspieranie się, gdy rodzice próbują nadawać kształt małżeństwu swoich dzieci.
Dobry seks
Czy w epoce pogoni za zadowoleniem, przyjemnością, spełnieniem seksualnym jest jeszcze miejsce na odmienne spojrzenie na sferę seksualności człowieka? W świecie, który sprowadza seks wyłącznie do rodzaju rozrywki czy sportu, szczególnie ważne jest, aby nie dać się ogłupić. Małżeństwo bywa często mierzone skalą własnego zaspokojenia, podczas gdy potrzebne jest zrozumienie odmienności przeżyć kobiety i mężczyzny. Warto wziąć sobie do serca, że współżycie polega na dawaniu siebie drugiej osobie. Wbrew mediom, które próbują nam wmówić, że seks ma być szybki, łatwy i przyjemny, trzeba sobie przypominać, że nasza seksualność jest czymś bardzo złożonym. Zamiast myśleć o tym, jak zaspokoić swoje pożądanie lub być idealnym kochankiem, trzeba się starać, by nasza intymność była pełna wrażliwości, otwartości, romantyczności i nie poddała się rutynie.
Miłość
Gdyby zapytać przeciętnego Polaka, czym jest miłość, przypuszczalnie odpowiedziałby, że jest to rodzaj uczucia, porywu serca itp. Takie powierzchowne rozumienie miłości prowadzi często do rozstania. Bo miłość to przede wszystkim wspólne działanie, praca, zadanie. To od nas zależy, jak będziemy ją budowali. Wydaje się, że tak niewiele potrzeba, aby ją pielęgnować: miłe słowa, czułość, wspólnie spędzany czas, dobre uczynki, prezenty, którymi się obdarowujemy. Każdy z nas ma swój „język miłości”. Dla niektórych z nas ważniejsze są słowa, dla innych czyny, dla jeszcze innych czułość. Praca nad miłością polega na zrozumieniu tego, co jest dla nas nawzajem najważniejsze, który „język miłości” jest nam najbliższy.
Naiwna byłaby wiara w cudowną moc kursu małżeńskiego, przekonanie, że raz na zawsze rozwiąże nasze problemy. Jego wartość polega na czym innym. Wskazuje na sprawy najprostsze, ale takie, które najczęściej zaniedbujemy: czas dla siebie, umiejętność rozmawiania ze sobą, słuchania się nawzajem. Największą zasługą spotkań nie było uświadomienie rzeczy, o których nie miałem wcześniej pojęcia, ale lepsze zrozumienie, czym jest małżeństwo, jakie niebezpieczeństwa na nie czyhają i poznanie sposobów pogłębiania relacji. Największą zdobyczą była odmienna perspektywa – spojrzenie na związek w spokoju, oderwaniu od codziennych trosk, możliwość wspólnej refleksji i porozmawiania z żoną w cztery oczy o sprawach, o których na co dzień się nie rozmawia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.