Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nie ufam.....czy ja nie przesadzam ze stawianiem warunków???
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-30, 17:52   

Dejzi...detoks to skrót od "detoksykacji oraganizmu," z nadmiaru alkoholu i skuptków jego ostrego zażywania .To też inaczej "odtruwanie"
dejzi napisał/a:
mąż powiedział mi, że nie pójdzie na leczenie bo obiecał "coś " sobie i córce, czyli że nie będzie pił..........i nie chce nawet słyszeć o terapii...........


Czyli będzie na tzw."dupościsku" tak inaczej jest nazywany stan zakręcenia butelki i nic po za tym nie robienia.
Zwykle towarzy temu stan poddenerwowania, irytacji ,niepokoju .
Ale jak jest uzależniony to tylko sprawa czasu jak popłynie.
Wtedy będzie pił w sposób wzmożony,jeszcze wiecej.
Bo tak działa nałóg.
I jeszcze jedno............ po takich przerwach zwykle zmienia się tolerancja na alkohol.Mózg i duch pamięta (ma wgrane,wdrukowane) ilości wypijanego alkoholu przed takim przerwaniem ale fizyczność(serce,wątroba,nerki,naczynia krwionośne) sa ju z trochę inne.Takie zapicie kończy się często dość przykro...............szpital.Jak zdąrzą.

Ale nie musi tak być .......może nie jest alkoholikiem a tylko pijakiem.

P
Ty bądż konsekwentna i stanowcza.Jak powiedziałąś że ma być terapia ..............to ma być terapia.
Trudne.........wiem.
ogody Ducha
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-01, 19:45   

witam

Dziekuje za wsparcie....mam jeszcze takie pytanko....

Mamy samochód, który jest zarejestrowany na nas oboje...
mąż z nami nie mieszka i ja obecnie mam ten samochód...
Mąż wziął pożyczkę na ten samochód i na spłacenie karty kredytowej którą na której wcześniej zaciągnął dług........na umowie nie ma wyszczególnione że pożyczka jest na auto....
Tak się zastanawiam czy jak dojdzie do rozmowy na rozprawie alimentacyjnej na temat spłacania samochodu to czy ja będe musiała go spłacać bo teraz mam samochód....

tak pytam bo trochę czuję się niespokojna, czy jest to możliwe żebym spłacała męża długi które po części zaciągnął na samochód a ja z niego korzystam..........
proszę o poradę jeśli ktoś może mi udzielić jej......będę wdzięczna....

POzdrawiam ;-)
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-01, 21:24   

dejzi,

na sprawie alimentacyjnej nic sądu nie obejdzie samochód czy kredyt na niego, a jedynie to jakie dziecko ma potrzeby i na ile stać ojca by płacić.

Co do pozostałej części pytania odpowiem na priva.
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-01, 21:56   

Jarek jak się wchodzi na priva?? :oops:
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-01, 22:51   

dejzi może ja pomogę :)
jeśli chcesz komuś napisać prywatną wiadomość tak aby nie była widoczna na forum otwartym musisz kliknąć znaczek "pw" (taki z dwoma osóbkami i napisem pw), który znajdue się w dolnym podpisie danej osoby

Jeśli ktoś napisze na priva do Ciebie, wtedy w menu na górze (pod rysunkiem Jezusa przy studni i hasłem naszej Wspólnoty ) znadziesz informację że masz 1 (lub więcej) nową wiadomość. jak klikniesz na ten opis przeniesiesz się do swojej poczty na forum.

:) mam nadzieję, że pomogłam
jak masz jakieś pytania - pisz. postaram się pomóc

pozdrawiam
agnicha
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-02, 09:27   

Dziękuję agnicha... ;-)

[ Dodano: 2011-02-03, 21:25 ]
No i musiałam wymeldować męża.....

odgraża sie że nie da mi pieniędzy na życie....

Coś dziwnego się z nim dzieje, bo raz mówi że nas kocha i chce z nami być, a raz grozi że nie da mi pieniędzy na życie, że mam sobie zarobić, że ja robie mu po złości, rozmawia ze mną zagadkowo, tak bym to ja domyśliła się o co mu chodzi, męczy mnie taka rozmowa, powiedziałam mu o tym że to dla mnie nie rozmowa tylko dziecinne zachowanie, a on tak jakby tego nie słyszał, nadal tak ze mną rozmawia....
ciężko jest się dogadać z nim.... tak się zastanawiam czy to coś z nim jest nie tak czy ze mną...
moze ja nie potrafię go zrozumieć???

Kiedyś wspomniałam mu że chciałabym trzecie dziecko... no i dzisiaj zapytał co z tą myślą....ja mu na to że to nie rozmowa na telefon....

Nie wiem może to jakaś jego gra... wiem że obecnie nie moge zgodzić się na trzecie dziecko, bo nie dałabym sama rady sobie z utrzymaniem dzieci.....

No i ważne jest by mąż sie leczył a on nie chce ....no to trudno.... nic na to nie poradzę...

Pozdrawiam

[ Dodano: 2011-02-04, 21:19 ]
Dzisiaj mąż przyjechał z pieniędzmi... zostawił je i poszedł.... bo mu nie otworzyłam był o 20.00, trochę późno na odwiedziny, wcześniej zaproponowałam mu zeby przyjechał w niedzielę.... no ale przyjechał dzisiaj.....
czy powinnam czuć się winna zę go nie wpuściłam ??
pogoda też była nie najlepsza i może powinnam go była wpuścić i chociaż dać się rozgrzać, zaparzyć mu herbatę??
trudności sprawia mi to stawianie granic.... boję się że ja przeginam, że to nie ludzkie to co robię..... ale nie robię tego po złości tylko żeby go zmobilizować do leczenia.....jak do tej pory nie poskutkowało, nadal na siłę stara się nie pić...........

proszę poradzcie coś...jeżeli robie coś nie tak to mi powiedzcie :oops:

Pozdrawiam

[ Dodano: 2011-02-06, 19:26 ]

nawiązując do piątku.....
było mi go żal....tylko ja wcześniej powiedziałam że ma przelać pieniądze na konto, nie powiedział że przyjedzie, tego dnia, prosiłam żeby mówił kiedy chce przyjechać....nie słucha... chyba chce mnie sprawczać, bo myśli że kogoś mam skoro nie ma nocować...
jego zaprosiłam w niedzielę, żeby odwiedził dzieci.........nie wiem czy nie zachowuję się po chamsku bez serca??????
proszę powiedzcie czy to nie jest grzeszne zachowanie z mojej strony...czy nie przeginam....

później dzwonił i był gdzieś na trasie bo w tle słychać było samochody.....była to godzina około24.00.....słychać było że był zapłakany i nie jestem pewna czy nie miał wypite.....
dzisiaj są jego urodziny....córka dzwoniła do niego i zaprosiła go do nas.... powiedział że nie przyjedzie bo nie może nocować....i nie miałby jak dojechać do domu....powiedziałam córce by powiedziała ze ten raz go przenocuję.....
nie wiem co się dzieje ale jakoś jest mi źle z tym że do nas nie przyjechał i że ja mu troche komplikuję nocleg, ( a nie może nocować, bo nie chodzi na terapię.....)

jak rozmawiałam z mężem zapytałam go czemu nie chce przyjechać...powiedział że był w piątek i go nie wpuściłam,....w tle słyszałam od teściowej "i co znowu pocałujesz klamkę!!!!"
trochę mnie to uraziło i rozczarowało....ona już nie jest po mojej stronie, tylko jemu pomaga w jego dziecinnym zachowaniu.....smutno i przykro z tego powodu......

cały dzień czułam smutek i tęsknotę gdy pomyślałam o mężu..........

CO JA MOGE ZROBIĆ?????????

czasami jest mi ciężko, a czasami jakoś spokojnie i wiem że dobrze robię.... nie rozumiem skąd biorą się u mnie takie wahania nastrojów....
czuję że robię dobrze bo to dla dobra naszego wspólnego ale...... no właśnie ale......

pomóżcie i doradzcie....PROSZĘ....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-07, 09:21   

Dejzi........... to naprawde trudne..........kochać i umieć stawiać granice.Kochać i być konsekwentnym w stawianiu granic.........kochać i być twardym.
I na to nie ma dokładnych scenariuszy.
Czasami ta jedna chwila,jeden uczynek,jedno słowo jest tym przelewającym wypełnioną po brzegi szklankę ................i jest przełom.Jest terapia............. ale czasami jest też i pójście w druga stronę.
Twarda miłość ma też i elementy i potrzebę pokaznia tej drugiej strony miłości...miękość,łagodność,ciepło,przytulenie,dobre słowo,wsparcie,pomoc...........
Wiem,to bardzo trudne ......jak wyważyć....gdzie być "miękim" a gdzie i jak "twardym???????

Opisze taki fakt.............. małżeństwo przy śniadaniu dość ostro się posprzeczało,a raczej to żona pojechała po meżu tak troszkę po bandzie................. on w poczuciu krzywdy.....ona raczej tkwiąca przy swoim.
On wracając z pracy kupuje kilka tulipanów na ulicy............. przychodzi i daje żonie móiąc:chciałem Ci zrobić przyjemność.
Jak reaguje żona?????


Jest kilka wariantów:
-no............dałam mu popalić więc przypomniał soebie ż ejestem kobietą i kupił kwiaty
-no......jak go opieprzyłam to poskutkowało i kupił mi kwiaty
-no..... kwiaty kupił............marne tulipany z przeceny.....w dodatku już przyklapłe jakieś.......... co on sobie obecuje po tym...........
-no........ chyba trochę przesadziłam rano........ trochę mi wstyd,a on taki dobry chłopak i mi kwiaty kupił
no............ chce mnie przeprosić i kupił kwiaty........... co dalej robić???
no.......obydwoje za duzo powiedzieliśmy raczej rano........podziękuję mu i przytulę się do niego......powiem mu że kocham go nawet wtedy gdy jestem zła na niego.
No...........zrobię ten pierwszy krok i nie będę go karać już milczeniem i odrzuceniem bo i mnie to boli,ale musimy usiąść w spokoju i rozpocząć dialog na ten temat.
Spokojnie..........bez dzieci ,bez telewizora,bez radia..........tylko my we dwoje.Bez napastliwości,bez oskarżeń.Będe mówić tylko o tym co czuję i tylko o sobie i tylko w 1.o.l.p


Może warto czasami być twardym ale ciepłym i miękim???
Bo to sygnał............ taki dymny......... jestem,kocham,tęsknię,podialogujmy ze sobą spokojnie przez 30-60 min.Tylko na określony temat.
Bez obwiniania,ataku...............
Dejzji..........może warto sprubować???? być kochającą i twardo stawiającą granice i jednocześnie mięciutką i cieplutką...........by poczuł co traci.............

Trudne.......jak tę granicę utrzymać......................
Potrzeba tu światła Ducha Świętego................może przemodlenia.............
Prośby o jasność umysłu............opanowanie........... wyrozumiałość...........że on chory..........


Pogody Ducha
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-11, 17:36   

Nie wiem co robić, czasami daje sobie radę z emocjami a czasami to nie wiem jak mam sobie poradzić ze złością.....
mąż wczoraj przyjechał do nas, mnie nie było w domu, byłam u rodziców z dziećmi....
zadzwonił czy po niego przyjadę po niego...powiedziałam że nie ma mnie w domu że jestem u rodziców i się rozłączył.....bardzo się wtedy zdenerwowałam, bo nie chciałam zmieniać swoich planów ze względu na męża.....
kiedy przyjechałam to mąż był jeszcze, ja nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam wypytywać co zamierza, czy chce nocować, że ma powiedzieć mi dzień wcześniej że przyjedzie, odpowiedział....a czy to jakieś przestępstwo?....
strasznie się wściekłam, bo powiedział że "nie jestem panią tego domu i nie mogę go wyrzucić" oczywiście miał rację, mimo tego ze go wymeldowałam, to nie mogłabym go wyrzucić, był trzeźwy i nie awanturował się, babcia też by go nie wyrzucała, bo nie chce się wtrącać.
zaczęłam krzyczeć na niego ze za jakiego ojca on sie uważa, ze nie powinien tak nawet się nazywać, że krzywdzi dzieci, im odbiera chleb i dach nad głową, im!!!! nie mi...
i że jak nie rozumie że ma dać znać dzień wcześniej że chce przyjechać to niech załatwia sobie sądownie odwiedziny z dziećmi i wtedy będzie miał określone dzień i godziny na wizyty, bo ja chciałam sie dogadać co do odwiedzin, a on nie słucha!!!

jak ja byłam wściekła....popłakałam się z nerwów....miałam pretensje do Pana Boga, ze mnie to musiało spotkać i dlaczego i ile jeszcze będe musiała znieść!?

Na prawdę nie mam już sił...czasami zastanawiam się czy rozwód nie byłby tutaj wskazany...

we wtorek rozmawiałam z księdzem na temat rozwodu i wiem ze kościół nie dozwala na rozwody jedynie na separację...w której obecnie jesteśmy...
Ksiądz jak mnie słuchał to mówił że nawet można byłoby starać się o unieważnienie małżeństwa.....
nie wiem nie myślałam o tym ale dzisiaj to zastanawiałam się czy rozwód nie byłby dobry , bo mąż nie słucha co do niego mówię, odgraza się też o ten rozwód....dzisiaj też....
kłąmie i oszukuje, nie chce się leczyć, często robi sobie wolne, albo się zwalnia,


NIE MAM JUŻ SIŁY WALCZYĆ!!!!!!!!!!!!!


tak bardzo chciałabym zębyśmy umieli ze sobą rozmawiać....ale nie umiemy.....chyba nigdy nie umieliśmy....ja zawsze chciałam żebyśmy zaczęli dbać o swój dach nad głową, o jakieś normalne życie, a mąż jakoś na początku wyrażał chęci a potem sie wycofywał, z każdej niemal decyzjii, czy to zmiana pracy, kredyt na mieszkanie, budowanie domu,bo też taka była możliwość, i nic nic nie mamy, mąż obecnie mieszka u mamy swojej a ja na wynajetym mieszkaniu.....gdzie mam trudności z podjęciem pracy. i znalezieniem opieki nad dziećmi....

ACH.... WIEM, WIEM UŻALAM SIE NAD SOBĄ.....ALE JA JUŻ CZASAMI NIE WIDZĘ WYJŚCIA....

DLACZEGO ON NIC NIE ROZUMIE???CZY TO TAK TRUDNO ZROZUMIEĆ???

Ja tylko chciałam dobra dla naszej rodziny....jestem bezradna....

Proszę o modlitwę

[ Dodano: 2011-02-11, 17:56 ]
modlę sie o światłość Ducha Świetego, o pomoc w podejmowaniu decyzjii, o światłość dla męza, by poszedł na leczenie....tylko że ja nie mam cierpliwości i się gubię :-(
Dlaczego to jest takie trudne??? nie wiem czy dam radę tak czekać.....ciągle słyszę od rodziny zę nie mam na co czekać, bo on się i tak nie zmieni........
czy dla wszystkich ratowanie małżeństwa jest takie cieżkie????
pisze i płaczę
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-11, 20:37   

Tak, dejzi... tak samo, nie wiem czy dla wszystkich, ale sądzę że dla większości tak. Mizerne to pocieszenie, wiem.
Trzymaj się, przytulam serdecznie! :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-12, 10:27   

Dejzi........... bo samo małżeństwo jest trudem.
Dejzi.............. a z tego co opisałas wyżej...........to wybacz............ale to była TWOJA jazda.
Chcesz naprawiać małżeństwo........ ale tak naprawde to Ty chcesz najpierw naprawić męża.
A TY?????? co z Tobą????
Opis Waszego spotkania jest jednoznacznie negatywny ,Twoja postawa jest atakująca,obwiniająca.
Ty walczysz........................ Kobieto...chodzisz na Al-anon............. a jak brzmi 1 stopień?????(krok???) no jak??? jakie przesłanei zawiera??? a Ty walczysz.................walczysz i przegrywasz.......sama ze sobą.
Komunikacja to dialog.A dialog to wysiłek by zrozumiec drugiego człowieka........nawet tego popapranego.Dialog to nie dyskusja czy rozkaz...............dialog to słuchanie ze zrozumieniem,a nie napadanie na drugiego. Nawet wtedy gdy ten drugi popełnia błąd.
Walczyłaś wczoraj............z kim????? z mężem???czy ze sobą???? "kusy" ma Ciebei w łąpach.......... a Ty dajesz mu się prowadzić jak ...............dzieciak we mgle.......
A wystarczyło zchować minimum spokoiu........mąż był trzeżwy.............najważniejszy warunek spełniony................ sprowokowałas go do ostrej reakcji tym:
dejzi napisał/a:
strasznie się wściekłam, bo powiedział że "nie jestem panią tego domu i nie mogę go wyrzucić" oczywiście miał rację, mimo tego ze go wymeldowałam, to nie mogłabym go wyrzucić, był trzeźwy i nie awanturował się, babcia też by go nie wyrzucała, bo nie chce się wtrącać.
zaczęłam krzyczeć na niego ze za jakiego ojca on sie uważa, ze nie powinien tak nawet się nazywać, że krzywdzi dzieci, im odbiera chleb i dach nad głową, im!!!! nie mi...


Dezji......Twój mąż jest pewnie uzależniony................ ale czy Ty mu nie pomagasz w tym robiąc awantury?????

Owszem............przyjechał bez uprzedzenia..............a może chciał Ci sprawić miłą niespodziankę?????

Ciebie nie było....zadzwonił............. i jako odpowiedz prosty komunikat:nie ma mnie w domu.....będę za .......... a teraz jestem u rodziców.Koniec dyskusji.Koniec wpadania w poczucie winy......w nerwy.
A potem powrót do domu ......a czasie powrotu ułożenie soebie konspektu rozmowy z meżem.

A Ty co?????
Dajesz sprzeczne komunikaty............... raz piszesz(mówisz) ż e"walczysz o rodzinę" a za chwilę walisz po oczach facetowi że ma przez sąd ustalać godziny widzenia z dziećmi.
Jaki to komuniakat????? Bo Ty "walczysz"!!!!!!!!! z kim??? o co???? walczysz i ranisz...........najpuierw siebei ,męża i dzieci........... Bogu ducha winne dzieci............. bo mają papapranych rodziców
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-12, 11:18   

Wiem nie powinnam się tak zachować....
przeprosiłam męża za swoje wybuchy, ale nie umiem z nim gadać, bo on zawsze atakuje mnie sugestiami że kogoś mam, bo nie chce zeby nocował i dlaczego, ze zrobiłam jedzenie i dla kogo, dla gości, że nam się powodzi bo miałam zrobione zakupy, no i ten ciągły strach że któregoś miesiąca nie da mi pieniedzy, co teraz zostanie uregulowane przez alimenty, ale co miesiąc słyszę zę nie da mi na życie, żę jestem żałosna, że on chce rozwodu bo już ma dość!!!!
Tylko to jak mi mówi to z takim brakiem szacunku, do tej pory starałam się spokojnie z nim pogadać....ale nie wytrzymałam i wybuchłam :oops:

nie panuję nad złością wiem.....

to wszystko mnie przerasta, i ciągle się boję o to ze nie mamy nic stałego żadnego zabezpieczenia, cokolwiek teraz zrobię to z czegoś muszę zrezygnować.....
albo z dobrych warunków, albo z komfortowego odwiedzania męża do dzieci, albo z pracy, albo z odpowiedniej opieki nad dziecmi........i o tym wszystkim muszę sama myśleć i mieć głowę na karku......nikt mi nie pomoże rozwiązać tych problemów i podjąc decyzji..........a już napewno nie mąż!!!!
bo on ciągle mnie obwinia za swoje picie....i nie chce mówić o terapii.....nie zawsze jest trzeźwy.....gdy telefonuje i ciągle gada bez sensu, zadnych konkretów, może ja za dużo od niego wymagam....
ALE JA CHCĘ TYLKO NORMALNIE ŻYĆ!!!!!!!!
bez tego ciągłego strachu....bez pytania co mi w głowie siedzi CO DALEJ?????
Dlaczego to ja muszę ciągle podkładać sie mężowi pod nogi....robiłąm to przez 7 lat.....
WIEM JESTEM SAMA NA SIEBIE ZŁA, MYŚLAŁAM ŻE MAM WIECEJ SIŁY ALE............

[ Dodano: 2011-02-12, 19:24 ]
Jest mi wstyd...strasznie wstyd.... :oops:
wiem źle się zachowałam....
Teraz tęsknię za nim.....czuję się winna że nie dałam mu powiedzieć co chciał....być może mąż chciał mi zrobić niespodziankę.....a ja????.....on mnie nie atakował....to ja zaczęłam....
nie wiem czemu???? coś złego się dzieje ze mną.....

NIE PANUJĘ NAD ZŁOŚCIĄ.........

co zrobiłam nie tak??? pomyślałam że za dużo zaangażowałam w nasze zycie innych (moją rodzinę, koleżanki, babcię która z nami mieszka, wujka z ciocią, wszyscy doradzają a ja??? ja łykam ich "zdania na nasz temat" i działam...najczęściej nie słusznie.....
wiem to moja wina........nie moge znaleźć swojego zdania...gdzieś zgubiłam się ale mam nadzieję ze się odnajdę....z Panem Bogiem....myślę że mi się uda....oby nie było za późno????

PROSZĘ O MODLITWĘ
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-13, 22:16   

dejzi napisał/a:
NIE PANUJĘ NAD ZŁOŚCIĄ.........

Kiedyś starszy kapłan dał taką radę: "Gdy opanuje Cię złość i nie potrafisz jej powstrzymać to nim coś zrobisz lub powiesz , policz w myśli do 10 i w tym czasie patrz na Krzyż. Z czasem wystarczy, że tylko spojrzysz na Krzyż naszego Pana i nie trzeba będzie już liczyć. A złość minie i zawładnie Tobą. :-D
A tak od siebie dodam,że mnie pomagało z początku kurowanie nerwów ziołowymi tabletkami czy syropami- bez chemii.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-14, 09:07   

Dejzi.........wstyd wstydem.........ale to nie załatwia sprawy na przyszłość.
Wiesz co zrobiłaś nie tak..........wobec meża.
Więc zacznij robic to samo........ale inaczej
Zacznij może pisać sobie takie scenariusze spotkań z meżem....ale reżyszerię tych spotkań,efekty powierz Bogu.
Dobrym efektem jest zwizulaizowanie sobie scen końcowych............wyobrażenie sobie siebie w końcowej scenie....takiej w jakiej chciałabyś być.............i prośba do Ducha Świętego o jasność umysłu podczas kontaktów z mężem.

A wrzaski i pretensje nie są dialogiem.
Piszesz ,że nie wysłuchałaś męża.......a to podstawa dialogu.

Słuchanie przed mówieniem!!!!!!!!!!!
Wysiłek zrozumienia przed ocenianiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Postawa gotowości do wybaczenia(może nie od razy wybaczenia) przed odrzuceniem.
Dialog................ małżeński to nie kłótnie,nie ocenianie,nie wypominanie.........ale próba zrozumienia i słuchanie tego co mówi mąż/żóna.
Daj przykład swoją postawą.
Dezji........trudne?????? ale możliwe.
Pisz.Pisz tu byś mogła tu uczyć sie zasad dialogu.
Tu bezpieczneij.I łatwiej.

Pogody Ducha
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-14, 20:50   

Dzisiaj była rozprawa alimentacyjna.....Sąd nic nie ustalił, bo mąż nie zgadzał się na moje warunki.....
mówił że chciał się porozumieć...a ja że nie chciałam...
zasądzenie zostało wstrzymane.....sędzina mówiła że możemy złożyc wnioski dowodowe i ewentualnie świadków.....dała nam na to 7 dni, a potem po 14 dniach dostaniemy termin kolejnej rozprawy,za dwa miesiące......
trochę się boję że Sędzina da wiarę mężowi że on taki biedny i nie ma z czego płacić mi alimentów.....
przedstawił zaświadczenia, z pracy o zarobkach, z banku o spłacie kredytu na auto które ja posiadam, i zaświadczenie za płacenie rachunku telefonicznego na mnie.........
nie żądam od niego wielkich pieniędzy....jest to kwota przyzwoita........ gdzie on będzie miał po odliczeniu rachunków i alimentów na siebie tyle samo pieniedzy co ja wnoszę o alimenty.........
ach jakoś mam wrażenie że sędzina będzie patrzała na męża dobro a nie na dzieci............
no i znowu byłam wściekła na męża że tak bardzo chce mi zabrać samochód, który jest moim środkiem komunikacji.........wtedy dał by mi alimenty.......tylko jak ja bym miała dojechać do lekarza z dziećmi, na zakupy, do lekarza z babcią z którą mieszkamy.........na piechote to nie realne.........
on chce ugody....jakiej????
chce żebyśmy zamieszkali razem.........tylko ja nie chce bo on nie leczy się.........w sądzie powiedział że chodzi na jakąś grupę......i do księdza......nie wiem ile było prawdy w tym ale ze mną nie chce o tym rozmawiać......wiec mu powiedziałam że nie ma o czym gadać skoro nie chce podjać terapii
Później wydzwaniał i ciągle wypytywał jak ja to widzę dalej,,,, wyjaśniłam mu że ja chcę tylko pieniądze na dzieci, nic więcej, on powiedział że da mi pieniądze ale złoży pozew o separację a potem o rozwód,bo chce zabierać dzieci, ja mu na to że nie dam mu dzieci, i że będzie musiał mi udowadniać że jest trzeźwy, on powiedział że nie będzie musiał mi udowadniać że jest trzeźwy po rozwodzie...........
Cały czas chce bawić się dziećmi, nie rozumie że to są ludzie, a nie zabawki, które on chce mieć...........
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8