Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wiem, że Bóg zawsze udziela łaski przebaczenia człowiekowi, ale ja nie o tym pisałem.
Nie posiadam takiej pewności, że zawsze udziela łaski POJEDNANIA dla małżonków. Może tak, może nie. Sądzę natomiast, że nie każdy potafi taką łaskę przyjąć. BTW ja nie o przebaczeniu - pojednaniu z Bogiem, tylko o pojednaniu się małżonków pisałem. A to nie zadarza się ZAWSZE. A szkoda ...
Pozdrawiam
pi.kwadrat
ps ja z Tobą Andrzeju nie walczę, próbuje pokazać Ci troszkę inny sposób patrzenia na świat, nie lepszy może nie gorszy ale inny
basia_priv [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-26, 12:25
Ktoś kiedyś powiedział, że uratowanie chociażby jednego człowieka, to tak jakby uratować całą ludzkość.
Dlatego więc nie istnieje „złudna nadzieja” a wiara w uzdrowienie małżeństwa oparta na wierze i ufności Bogu może dokonać w nas cudu przemiany, który również może doprowadzić do pojednania małżonków po bolesnych doświadczeniach kryzysu, separacji czy nawet rozwodzie cywilnym.
Taką wiarę i ufność posiadała nasza śp. Kasia - moderatorka, która potrafiła właściwie odczytać Plan Boga, potrafiła ten Plan przyjąć i z wielką ufnością na co dzień go realizowała. Z wielkim podziwem patrzyłam na jej postawę i zastanawiałam się skąd w niej tyle siły, tyle determinacji … Ale wiem, że Kasia była silna nadzieją w Bogu, silna wiarą i dlatego była zdolna nawet „góry przenosić”.
Dlatego więc nie istnieje „złudna nadzieja”…
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-01-26, 13:53
pi2 napisał/a:
Andrzeju,
Wiem, że Bóg zawsze udziela łaski przebaczenia człowiekowi, ale ja nie o tym pisałem.
Nie posiadam takiej pewności, że zawsze udziela łaski POJEDNANIA dla małżonków. Może tak, może nie. Sądzę natomiast, że nie każdy potafi taką łaskę przyjąć.
A czymże jest łaska pojednania jak nie przyjęciem przez każdego współmałżonka łaski przebaczenia i skruchy. Bóg uzdalnia kazdego człowieka do przebaczenia i skruchy, gdy człowiek jest otwarty na działanie łaski. W tym sensie Bóg zawsze takiej łaski pojednania udziela. Jeśli nie dochodzi do pojednania, to dzieje sie to wyłącznie z winy któregoś z małżonków (albo obojga), że łaski przebaczenia w danym czasie nie przyjmuje i nie odpowiada na Boże wezwanie do okazania własnej skruchy za popełnione winy.. Pojednanie jest procesem/aktem wzajemnego przebaczenia sobie win i okazania wzajemnej skruchy i dotyczy wszystkich sfer relacji małżeńskiej z całego małżeńskiego życia. Każdy ma za co przepraszać i każdy ma za co przebaczać.. Nie ma bezgrzesznych małżonków. :))
Dopóki człowiek żyje zawsze jest szansa, że do pojednania może dojść. TEGO NIGDY NIE MOŻNA WYKLUCZAĆ - gdyż nie znamy przyszłości, a Bóg tylko wie czy człowiek skorzysta z szansy, czy nie..
Pi2, nie czuję się atakowany, wręcz widzę, że szukasz w tym problemie woli Bożej być może dla siebie, albo kogoś Ci bliskiego. Podoba mi się także i to, że pytasz o zdanie księży kanonistów, zadajesz im trudne pytania.. :))
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-26, 21:52
Odpowiadam.
Nie zamierzam negować decyzji Pana Boga i Jego ingerencji w moje życie. Ale neguję bezwzględną ludzką wiarę, że moje małżeństwo może by uratowane. Ono nie może z powodów o których nie chcę tu pisać. Ja wiem, że powrót szanownego pana męża nie jest możliwy. I kropka.
Co nie znaczy że nie widzę możliwości naszego pojednania. Ale pojednanie nie musi oznaczać fizycznego połączenia, prawda?
I tutaj ukłon w stronę nałoga,
Cytat:
"Ale nie zgadzam się z tym że przebaczenie nie jest otwarciem się na pojednanie."
. Źle się wyraziłam, mało precyzyjnie, bo dla mnie przebaczenie nie musi oznaczać pojednania w takim sensie, jak to jest rozumiane tutaj - że to konieczność połączenia.
Cytat:
"...przebaczenie może być bez pojednania i jednostronne.Nawet bez wiedzy i woli "krzywdzieciela"."
To prawda.
I dalej, uważam że krzywdzące jest twierdzenie, iż każda myśl o badaniu ważności małżeństwa jest chęcią chęć wejścia w nowy związek. Nie bardzo rozumiem skąd taka tendencja do oceny innych sumień, skąd próby udowadniania innym, że działają w złej intencji. Skąd to się bierze i dlaczego się bierze?
Otóż, proszę sobie wyobrazić że można dochodzić prawdy właśnie po to, żeby mieć pewność że jest ważne, żeby uprawomocnić i wyzbyć się własnych wątpliwości. A wiadomo na jakich kruchych podstawach opierało się początkowo wiele małżeństw, moje również.
Wiesz Pi, piszesz
Cytat:
: "Czasem po ludzku już się nie da. Czasem w takie sytuacje wkracza Bog i czyni cuda, ale nie zawsze..... "
Jest wiele czynników, które nas ograniczają, które nie pozwalają małżonkom być razem. Ale można żyć w zgodzie oddzielnie. I tego sobie życzę, tego życzę swojemu szanownemu mężowi. Żeby przestał żyć w tym związku, żeby zwrócił się do Pana, bo w końcu o to idzie.
Piszesz Basiu : "Dlatego więc nie istnieje „złudna nadzieja”…"
Otóż niestety wiele razy się z czymś takim spotykam, ze złudzeniami, z bezpodstawną nadzieją.
Owszem, trzeba żyć z zgodzie z Panem, ale trzeba patrzeć realnie na rzeczywistość.
Cytat:
Dla strony, która nie kocha taką wierną i ofiarną miłością do końca, która nie ma oparcia w silnej wierze, to za życia współmałżonka może zrodzić się SUBIEKTYWNE PRZEKONANIE O BRAKU MOŻLIWOŚCI POJEDNANIA. Takiemu przekonaniu BRAKUJE WIARY w to, że współmałżonek może w którymś momencie pozwolić Bogu odmienić swoje serce.
Czy jeden człowiek ma prawo oceniać wiarę innego człowieka, mierzyć cudzą miłość, negować prawdziwość uczuć do małżonka? Czy tak się godzi i czy to jest dopuszczalne?
Zastanawiam się też czy stawianie sobie za cel życia odnowienia małżeństwa ( w sensie połączenia małżonków) może być miernikiem wiary.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-26, 22:08
Myślę,że różnice zdań wynikaja w tej dyskusji z tego jak każdy z nas nieco inaczej,rozumie pojęcie uzdrowienie małżeństwa i pojednanie. To chyba kluczowe . Język polski jest bardzo pojemny, wieloznaczny i nie określa od do konkretnie zawartości każdego z tych określeń.
Są osoby, które za pojednanie uznaja podanie ręki i zycie osobno jako dobrzy znajomi,,są też i tacy, którzy uznaja je dopiero po ponownym odbudowaniu szczęśliwego małżeńskiego zycia, są i tacy ,którzy pojednanie kojarzą z odnowieniem ślubów w Kościele.
To samo z uratowaniem małżeństwa.
Jednym wystarczy uratowanie Sakramentu poprzez pozostanie w wierności małżonkowi bez wzgledu na Jego zachowanie, inni uznaja je za uratowane gdy wspólnie powiodą swoje zycie itd.
Zatem trzeba chyba najpierw ustalić jak każdy z nas postrzega pojednanie, a jak uratowanie małżeństwa. Bo ając różne rozumienie tych aspektów możemy długo dyskutować i nigdy nie znaleźć wspólnego środka.
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-26, 23:00
Myślałem o tym wątku dzisiaj i przyszedł mi do głowy cytat z Apokalipsy:
"Zaiste, przyjdę niebawem" - mówi Jezus (Ap 21, 20).
Czy to nieprawda? Dwa tysiące lat temu było to pisane. A więc nieprawda - "niebawem" nie trwa dwa tysiące lat.
Ale przecież Pan Bóg jest prawdą...
No, to o co chodzi?
Elżbieto, a może Twoim krzyżem (albo jednym z takich krzyży) jest właśnie ten kłopot poradzenia sobie z wiarą/niewiarą, że Twoje małżeństwo może być uzdrowione?
Doświadczenie niemożności dania sobie rady z czymś i rodzące się wtedy twoje zagubienie sprawia, że stajesz się bardziej skłonny pragnąć i oczekiwać Jego przyjścia. Jest to szansa wzrostu i pogłębienia się twojej wiary. Te wszystkie trudności i problemy, które Pan Bóg dopuszcza w twoim życiu albo je nawet powoduje, mają wzbudzić w tobie głód Boga, są próbami wiary. Patrząc w świetle wiary, poznasz tak zwaną duchowość wydarzeń, która mówi, że każde wydarzenie jest przejściem Boga i że pewne Jego przejścia są ukierunkowane na wzbudzenie w tobie pragnienia Jego obecności, Jego pomocy, Jego zbawczej interwencji. Im bardziej czujesz się chory, tym bardziej odczuwasz potrzebę lekarza. Im bardziej czujesz się bezradny i przygnieciony różnorodnymi trudnościami, tym bardziej wzrasta w tobie pragnienie przyjścia Tego, który może ci pomóc, który obejmuje łaską Odkupienia wszystkie twoje problemy i może cię zbawić. Trzeba tylko, byś uwierzył, że On chce dać ci wszystko, czego potrzebujesz, byś uwierzył w Jego moc i nieskończoną miłość. Kiedy Bóg chce, byś dosięgnął głębi wiary, może poddać cię bardzo trudnym próbom, może ci wiele zabrać, a nawet bardzo ogołocić. Pan Bóg może chcieć twojego wykorzenienia, byś - nie mając ludzkich zabezpieczeń - oczekiwał zbawczej pomocy jedynie od Niego.
Elżbieto, a może Twoim krzyżem (albo jednym z takich krzyży) jest właśnie ten kłopot poradzenia sobie z wiarą/niewiarą, że Twoje małżeństwo może być uzdrowione?
Jarku, to Ty masz kłopot, nie ja, bo starasz się udowodnić mi, że mnie jest źle. A dla mnie problemy by się zaczęły gdyby szanowny chciał wrócić. Dziś jestem wreszcie spokojna i ufna, jak wtedy, gdy się uczyłam w dzieciństwie o Bogu.
Ja po prostu inaczej niż tu się przeważnie mówi, rozumiem pojednanie i sens trwania w tym małżeństwie. Uważam, że tak blisko Boga nigdy nie byliśmy z mężem. Tak, nawet on nigdy tak blisko nie był, chociaż prawdopodobnie do kościoła to mu nie po drodze.
Miłego dnia.
O. Jacek Salij - "Rozmowy ze Świętym Augustynem"
pi2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-27, 08:40
Myślę że nasza dyskusja jest o pryncypiach. Sednem sporu jest - tak to ja widzę - fundamentalna różnica zdań na temat drogi zbawienia.
Postawa pierwsza:
Jeżeli doszło do złożenia przysięgi przed ołtarzem to JEDYNĄ drogą do Boga jest zejście się małżonków i wspólne życie. Każde inne rozwiazanie jest złe. Czlowiek ma wybór pomiędzy tym co dobre i złe.
Postawa druga:
Jeżeli doszło do złożenia przysięgi przed ołtarzem to ZAZWYCZAJ najlepszą drogą do Boga jest zejście się małżonków. Bywa jednak czasem tak, że dróg prowadzących do zbawienia jest więcej a czasem każda z nich jest równie dobra i godna. Bywa, że człowiek ma realny wybór pomiędzy tym co dobre i dobre.
Andrzeju, widzę Twoje zdanie i jego konsekwencje. Mam też swoje zdanie różne od Twojego. Mysle, że nie jest dziś możliwe, żeby któryś z nas zmienił swoje przekonania. Ufam, że choć nasze poglądy wykluczają się wzajemnie to mogą razem współistnieć i przynosić dobro. Zależy mi na tym abyś dostrzegł istotę różnicy i pozwolił mi się różnić.
Tak to widzę
Pozdrawiam
pi.kwadrat
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-27, 08:41
ELZD!..........piszesz:
elzd1 napisał/a:
Ja po prostu inaczej niż tu się przeważnie mówi, rozumiem pojednanie i sens trwania w tym małżeństwie.
Czy jasno rozumiem Twój przekaz???:
przebaczenie a w efekcie tego ewentualne pojednanie nie musi być koniecznie "skonsumowane" wspólnym zamieszkaniem i łożem.
Sensowne może być trwanie w wierności sakramentu małżenstwa nawet jednostronnie. Czy dobrze rozumiem Twój przekaz???
Teoretycznie każde małżeństwo może być uratowane.Ale praktycznie............. jak widać nie każde
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-01-27, 11:01 Dzisiejszy werset
Dzisiejszy werset:
"Nie pozbywajcie się nadziei waszej, która ma wielką zapłatę"
List do Hebrajczyków 10:35 / Biblia Tysiąclecia
Charyzmat naszej Wspólnoty TM SYCHAR, który ukształtował się od niemal początku jej istnienia podany na stronie głównej www.sychar.org - jest drogowskazem dla tych małżonków, którzy rozumieją pojednanie małżonków jako odrodzenie małżeństwa, a więc pełny powrót do jedności - do pierwotnej miłości. "Modlitwa o odrodzenie małżeństwa" jest modlitwą dla tych właśnie małżonków, którzy chcą pójść właśnie tą drogą.
Charyzmatem Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR jest dążenie jej członków do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys. Współpracując z Jezusem Chrystusem - Bogiem w każdej sytuacji nawet, po ludzku patrząc, beznadziejnej możliwe jest odrodzenie małżeństwa. Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Prawda o mocy sakramentu oznacza, że nawet, jeśli małżonkowie nie potrafią ze sobą być i odchodzą w stan separacji, czyli oddzielnego mieszkania, to ich małżeństwo - Sakramentalne Przymierze małżonków z Bogiem - trwa nadal. Nadal są mężem i żoną, i jako tacy staną przed Bogiem. Sakrament małżeństwa jest darem Boga, który daje małżonkom siłę odtwarzania wspólnoty małżeńskiej właściwie w każdej sytuacji.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
pi2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-27, 11:52
To wolno mi być innym? Czy nie? Bo jakoś nie kumam Twojej odpowiedzi ...
A może wolno byle nie tutaj?
Twoją odpowiedź Andrzeju ja rozumien tak:
ja mam racje, a skoro ja mam racje to Ty jej nie masz i będę cię przekonywał aż przekonam
A może jest więcej niż jedna racja?
No chyba że tutaj jest tylko jedna racja: Twoja
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-01-27, 12:18
pi2 napisał/a:
To wolno mi być innym?
Oczywiście że tak.:) Tak jak mnie wolno mi być takim, żeby przyznać się do drogi, którą wybrałem i którą idę. Przypominając charyzmat Wspólnoty pokazałem, że ta droga - to droga nadziei na uzdrowienie małżeństwa poprzez pojednanie ze współmałżonkiem. Tyle i tylko tyle. Kto chce iść drogą charyzmatu Sycharowskiego - to idzie, a kto nie chce, to nie idzie... :)
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
pi2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-27, 12:28
Suuuper
Tylko proszę, nie namawiaj mnie na każdym kroku do zmiany zdania.
Ja pamiętam jaki jest Twój pogląd. Szanuje go, ale mam swój i zmian nie planuje
Nie zamierzam też przekonywać Cię do swojego zdania.
Różnijmy się ładnie ... a pozostali niech korzystają na tym.
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-01-27, 12:46
pi2 napisał/a:
Tylko proszę, nie namawiaj mnie na każdym kroku do zmiany zdania.
A możesz podać chociaż 3 przykłady z tego Forum, gdzie Cię namawiam do zmiany zdania? Po prostu zacytować moje wypowiedzi, gdzie Cię namawiam do zmiany zdania (jakiego?)? :)
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.