Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomóżcie
Autor Wiadomość
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 16:58   

Wujcie, każdy z nas jest na jakimś tam etapie drogi...
Tak, jestem pewna, że dochowam małżeńskiej przysięgi - bo miłość to decyzja, mój wybór, a nie przyjemność i bycie szczęśliwym. Zupełnie nie wiem, czy kiedykolwiek dojdzie do pojednania z mężem - ale tylko ode mnie zależy moja postawa jako żony (oczywiście nie mówiąc o Bożej łasce, która pomaga walczyć ze złymi pokusami)...
Też było we mnie kiedyś wielkie poczucie krzywdy i żalu i pragnienie "bycia szczęśliwą", ale to przeminęło...
Powiedzieć - mam dwójkę super dzieci a powiedzieć jestem mamą dwójki super dzieci, bardzo je kocham i jestem przy nich to niby to samo a dwie różne rzeczy...
Nie liczy się stan posiadania, na tamten świat zabierzemy ze sobą tylko i aż tę miłość, którą daliśmy innym...jest takie poczucie szczęścia i radości, które jest niezależne od żadnych okoliczności, a które może dać tylko życie w zgodzie z Bożymi przykazaniami.

Po kilku latach "zajmowania się sobą" umiem spojrzeć na siebie oczami męża, z jego perspektywy, nie wiem, jak do tego doszło, ale dzięki temu przyszło przebaczenie i oczyszczenie.
Nie da się tak po prostu wstać, otrzepać się z przeszłości i pójść dalej, trzeba krok po kroku przepracować kryzys.
I uwierzyć, że mój mąż to człowiek, którego postawił na mojej drodze sam Pan Bóg - jak zadanie i tylko ja mogę je spełnić, jeśli wytrwam w postanowieniu.

Nadziejo86, zaufaj Panu już dziś, a nie zawiedziesz się NIGDY!
 
     
Nadzieja86
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 17:35   

Kochani jutro mam się spotkać z Mężem, rozmawiałam z Nim chwilę przez tel., mówi, że zdania już nie zmieni, podjął decyzje i chce rozwodu. No i co ja mam zrobić? Mam trzymać Go na siłę, tłumaczyć jak i tak nic nie dociera do niego. Czemu jest taki uparty?
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 18:10   

Nadzieja86 napisał/a:
No i co ja mam zrobić? Mam trzymać Go na siłę, tłumaczyć jak i tak nic nie dociera do niego. Czemu jest taki uparty?


nie masz takiej mocy, nie ma takiej magicznej różdżki, która by sprawiła, by on chciał
ale masz moc, która jest w tobie, która moze sprawic, że zaakceptujesz dziś to, że on nie chce.

Pytasz czemu jest taki uparty...zastanawiałaś sie czasem dlaczego doszło do rozstania?
Analizowałas w ciszy i spokoju jego uwagi pod twoim kierunkiem, co mu sie w twoim zachowaniu względem niego nie podobało?
Teraz właśnie jest ten czas, na podsumowanie waszych wzajemnych relacji, tego co z twojej strony było błedne i zmienianie tego,
i nie po to by on wrócił choc to jest celem, ale po to by zmieniać w sobie to co budzi u innych złość, upór niechęć do nas.
To właśnie jest to co się mówi każdej osobie na tym etapie pozostaw współmałżonka sobie, zajmij sie soba i pracą nad soba.
Często właśnie dopiero zmiana naszego zachowania dopiero jest pierwszym sygnałem chęci rozmowy z nami, bo dopiero wtedy druga strona widząc iż sie ją rozumie, szanuje i wtedy dopiero pragnie rozmowy, a często nawet pojednania.
Zatraca sie wtedy między ludźmi upór do rozmowy, a na czoło wychodzi chęc dojścia do zrozumienia siebie na wzajem, bez poczucia winy, chęc rozwiązywania problemów, bo czuje sie po prostu każdy zrozumiany, i chętny do mówienia o tym czego naprawde pragnie, czego nie otrzymywało sie w małżeństwie a co było tak ważne dla nas.
Długa droga przed toba, ale jak podejmiesz krok ku zmianom zdążyć może sie wszystko.
pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 19:57   

[quote="Wujt"]
Co do zasady zgoda. Myślę, że jednak warto też mieć na uwadze wrażliwość innych osób. Przykładowo: jeżeli kogoś nazwiesz idiotą, to nie powiesz, że to jego problem, że poczuł się dotknięty, bo Ty nie czujesz żeby miało go to dotknąć i nie to było Twoją intencją.



[quote]

Zgoda ale nazwanie kogoś idiotą to jest już mocno obrazliwe....ale jak widzisz wyczucie wrazliwości i nastąpiło stonowanie....

kiedys były problemy dzis nie....

Nieraz trzeba umieć obronić własne, ale też nieraz trzeba dać sobie spokój, bo więcej szkody z tego niż pożytku.

Własnie dlatego odstąpiłem od dalszego pisania mego punktu widzenia....szanując twoje odmienne zdanie

Nie zgodzę się. Podjęli szeroko rozumianą krytykę, ale w trochę odmienny sposób niż Ty. Norbert nie śledzę jakoś dokładnie Twoich wypowiedzi, ale trafiłem na takie wątki gdzie chyba zupełnie niepotrzebnie uczestniczysz w takich wymianach zdań jak ta.
Cytat:


no i to niepotrzebne co napisałeś...ale wujcie wszak jestem duży facet zatem odpowiadam konsenkwentnie za to co robię.....skoro decyduję że piszę...to piszę...zdecyduję nie pisac to koniec....


Jedna refleksja nad sobą samym. Gdybyśmy rozmawiali na żywo to pewnie byłbym bardziej bojowo nastawiony i wdawałbym się w słowne przepychanki, bo lubię to robić, ot taka rozrywka. Niestety wiele osób podchodzi do tego zbyt osobiście.


nie wchodze juz w przepychanki ot nauka na własnej skórze




Pozdrawiam



ja też pozdrawiam
 
     
Nadzieja86
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 20:03   

W tym jest właśnie problem, że mój Mąż nigdy nie lubił rozmawiać i mówić o swoich problemach, nawet teraz nie chce ze mną rozmawiać, wiem, że jutro to ja będę mówiła, on tego wysłucha, a i tak zrobi swoje. Chce zmieniać siebie na lepsze, chciałabym udoskonalić nasz związek, ale on tego nie chce, nie chce zmieniać siebie i chyba dla nikogo nie będzie tego robił.
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 20:26   

Nadziejo zrozumiałaś słowa bywalca? przeczyaj jeszcze raz i pomyśl

nie masz takiej mocy, nie ma takiej magicznej różdżki, która by sprawiła, by on chciał
ale masz moc, która jest w tobie, która moze sprawic, że zaakceptujesz dziś to, że on nie chce.

ZAKCEPTUJ ,ŻE ON NIE CHCE, ......ale Ty o sobie możesz stanowić i pracować nad sobą prawda?
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 21:43   

Nadzieja86 napisał/a:
mój Mąż nigdy nie lubił rozmawiać i mówić o swoich problemach


może nie, nie lubił, a nie potrafił mówić...wtedy
to już kolosalna róznica, jak i problem z komunikacją potem

dalej

Nadzieja86 napisał/a:
nie chce ze mną rozmawiać, wiem, że jutro to ja będę mówiła, on tego wysłucha, a i tak zrobi swoje


można uważać, że się prowadzi z kimś rozmowe, a jednak to nie jest rozmowa, tylko monolog, ty mówisz, on mówi, ale nikt nikogo nie słucha
ile razy padały słowa typu
- ty zawsze wiesz najlepiej
- w ogóle mnie nie zrozumiałaś, nie słuchasz mnie, zawsze masz inne zdanie i nie moge mieć swojego byś mnie nie skrytykowała
- nie pozwalasz mi dojść do słowa, tylko wciąż sama mówisz
ot taka mała podpowiedź ku kolejnym przemyśleniom
ludzie dużo mówią ale nic z tego nie wynika, bo nie słuchają sie w tej rozmowie dlatego jest bezsensowna,

jak to było kiedyś, jak wyglądały wasze rozmowy w narzeczeństwie, czy w ogóle mieliście jakieś wspólne tematy?
jak komunikuje sie z innymi, czy z nimi tez ma problemy z rozmową,
nie każdy jest elokwentny,
a czasami to problemy danej osoby z okazywaniem uczuć, których nie potrafi bo sam nie został ich nauczony,
może komunikował sie z toba w swój wyuczony sposób, który tobie był nieznany, niezrozumiały,
ciebie denerwowało, że z toba nie rozmawia, tłumaczyłaś sobie, jestem mu juz obojętna, przestał mnie kochac, zadręczałaś go tym /tu czytaj problem z samooceną twoja/
a on...
jego denerwowało, że przeciez okazuje ci dowody miłości a ty ich nie doceniasz, ba nie widzisz, rozumiesz i masz nieuzasadnione pretensje...
przez to były ciągłe powody do kłótni,
ty mówisz do niego nie kochasz mnie już, nie rozmawiasz ze mna, uciekasz ode mnie..
a on w duchu słucha i nie rozumie niczego, myśli, przeciez okazuje jej miłość dlaczego tego nie widzi..
po czasie takiej relacji w związku może sie rodzić konflikt, szczególnie jak w gre wchodza osoby trzecie, te "pomocne" które im sie w tym czasie wydają że w końcu ta osoba to dopiero mnie rozumie, jest stworzona dla mnie, a poprzedni związek to pomyłką.
Po czasie okazuje sie i ta osoba pomyłka...

to taka nadinterpretacja z mojej strony, przecież nie znam historii ale jeśli cokolwiek jest ci znajome analizuj wasze relacje w ciszy i spokoju, dochodź sama do tego czego on nie chciał mówić albo o czym nie potrafił powiedzieć, i pracuj nad tym na co masz wpływ...czyli nad zmianą swoich zachowań,
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 23:21   

bywalec napisał/a:
mocno posunięta psychoanaliza, na podstawie tylko tego, że ktoś sobie nie radzi z samotnością,
u osób słabych może wpędzać w mocne poczucie winy, zaniżac i tak już słabą samoocene, a to prosta droga biernego trwania w krzywdzie, braku podejmowania trafnych decyzji wiodących do wyjścia z kryzysu, z trudnej sytuacji w jakiej sie znalazło, z traumy po przezytym doświadczeniu,
a wszystko tylko dlatego, iż odczuwa się naturalne potrzeby i emocje z tym związane...ku czemu ma słuzyc taka pomoc? bo chyba nie pomocy tym bardziej radzeniu sobie samemu.
To nie myśli powinny nami kierować, mamy na nie wpływ, przychodzą odchodzą, nastrajają nas, ale możemy z nimi wlaczyc, nie musismy się im poddawac...
Problem nie w myślach a w uczynkach, w odpowiedniej interpretacji...
od mysli do uczynków jeszcze daleka droga...
jaka? zalezy od nas samych jak i też od stanu naszego ducha, nastroju i wartości siebie samego
niektórzy lubią dużo rozmyślać, marzyć i mówic ale...mało robić
inni więcej czynią niż mówią, tych drugich cenie bardziej.

Pozwólcie ludziom na wyrażenie siebie, swoich pragnień, i problemów z tym związanych, bez zbędnego dołowania jeszcze ich i etykietowania,
tylko tak każdy z nas potrafi uporac sie z tym, a nie mieć poczucie, że tylko dlatego, iż odczuwa lęk przed samotnością dolepiać mu jeszcze etykiety ...
Kto z porzuconych nie boi sie samotności, nie pragnie czułości, bliskości drugiej osoby, bezpieczeństwa, ten ma większy problem od tego co mimo iż nie radzi sobie z tym, otwarcie przyznaje sie do problemu... ten bowiem wie już z czym ma problem, teraz potrzebuje tylko czasu by sie z nim uporac...


nadziejo sorki ......... ;-) ;-) pozwole sobie jeszcze na małe wtrącenie głosu.....

tylko chwila


bywalec super tekścior i mnogo napisane...brzmi to prawie jak głos obrony niewinnych istotek....

ale czy istotka jest zawsze niewinna????

wiem trudno ocenic fakty z paru wypisanych słów....(patrz )przez wujta.....

ale te pare słów pokazało mi jednak już wiele.
...a w zasadzie to....

jak mało znaczy dla niego żona...skoro tak latwo podjąc myśli by wymienic ją na inną........


jak łatwo dojrzec wady i niedociągniecia żony ...a trudno poszukac cos w sobie co spowodowało że zona dzis jest taka jaka jest..........


choc to śmieszne -ale najbardziej zwrócił uwage moja ten fragment o szykowaniu domu na święta i bierności wujta (oraz ocene jego naburmuszenia) dojrzał sedno ??? zostal wyciągnięty wniosek ? czy faktycznie taki byłem ??? czy tez poszedł w nim bez echa.......

jak dla mnie

Wujt poprostu nic nie widzi....poza oczywiście żalem własnym.....


bywalec piszesz psychoanaliza?????...hmmmmmmm :-D :-D :-D

no nie pomyślałem tak..... :idea: :idea:

bo jak dla mnie to moja prosta ocena pisaniny wujta.......
i oparta na tym co sam napisał ......

a przeciez zaznaczył że czuje sie egocentrykiem

...a kazdy egocentryk jest samolubem i osobnikiem skupionym na sobie...mega egoistą
.....zatem to stwierdzenie faktów......


finał jest taki ...jak wujt zechce ,to wyciągnie wnioski z tego co naskrobałem i i jak to obronnie ocenił NAPASTLIWE POSTY a także może pomysli....czy cos w tym jest...

dodam tylko jedno.PRAWDA O SOBIE ...najbardziej boli ...i sczególnie gdy innośc wytykaja inni...

pozdrawiam
i jeszcze
raz przepraszam nadzieje za zabranie czasu z jej postu

[ Dodano: 2011-01-12, 23:38 ]
Nadzieja86 napisał/a:
W tym jest właśnie problem, że mój Mąż nigdy nie lubił rozmawiać i mówić o swoich problemach, nawet teraz nie chce ze mną rozmawiać, wiem, że jutro to ja będę mówiła, on tego wysłucha, a i tak zrobi swoje.


nadiejo hmmm widzisz może dlatego że faceci z reguły nie lubia gadac o problemach.....to takie męskie ego ...poza twardziela ....oczywiście na zewnątrz bo w środku co innego.....

mało jest facetów ot takkkkk nawijających ...grono analizuje co mówic...czy warto mówic......lepszymi sa słuchaczami i to jest fakt.......


czytalas juz ...'' Mężczyzni są z Marsa,kobiety sa z Wenus"......tam sa fajnie opisane te róznice.........

pozdrawiam
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 12:46   

Wujt napisał:


Cytat:
Naprawdę trudna jest dla mnie samotność


Samotność wymaga zagospodarowania... Inaczej, jak pole nieuprawiane zarasta chwastami, tak samotność zarośnie "chwastami" przeróżnych pokus... I nie chodzi o to, żeby z nimi walczyć, bo na nic ta walka, kiedy w ugór nadal nie pada ziarno...
Czym zasiać to pole? Może to będzie rozwijanie swojej zapomnianej pasji/odkrycie nowej, pomoc drugiemu człowiekowi - jeszcze bardziej cierpiącemu niż Ty? Pogłębianie relacji z Bogiem (czytanie Pisma Świętego), żeby odkryć największą Miłość, bo Miłość Bożą... I radować się Nią...
Czego jak nie radości - spełnienia szukamy w kontakcie z drugim człowiekiem? I nieważne, czy w naszym mniemaniu tym spełnieniem będzie blond piękność, serdeczny przyjaciel - zawsze chodzi o radość.
Więc jeśli pole samotności (smutku) ciągle "nieobsiane" - trudno wygrać z pokusami. Rozumiem, że ten zasiew jest trudny, a zwłaszcza, kiedy (tak, jak w Twoim przypadku) samotność spada nieoczekiwanie, jako niechciana...
Samotność jest wyzwaniem do życia na innym niż dotąd - głębszym poziomie. Jeśli dotychczas pływałeś, teraz pora na naukę nurkowania. Pomyśl, co jeszcze (poza byciem przy boku kobiety) daje Ci radość i ...rozwijaj to coś, aż wypełni Twoje serce po brzegi. :-D
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 14:07   

Roża, ja mam naprawdę czas zagospodarowany. Zacząłem też robić kilka rzeczy, na które zawsze miałem ochotę, ale w kieracie codzienności jakoś nigdy nie było czasu i siły. Znajduję w tym radość.

Mnie ta samotność nie prześladuje jakoś tak, że o niczym innym nie myślę, ale mi stale towarzyszy, a czasem gwałtownie się odzywa i wówczas tęsknota za kimś bliskim wyciska łzy.

Mi żona do niczego nie jest potrzebna. Daję sobie radę. Nie potrzebuję jej, tylko chcę z nią być. Chcę być z kimś blisko.

Adam w raju też miał wszystko, a dopóki nie pojawiła się Ewa to mu czegoś brakowało, co nie?
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 14:16   

Wujt napisał:
Cytat:
Mnie ta samotność nie prześladuje jakoś tak, że o niczym innym nie myślę, ale mi stale towarzyszy, a czasem gwałtownie się odzywa i wówczas tęsknota za kimś bliskim wyciska łzy.

Z czasem można pokochać tę niechcianą damę :-D . To na pewno nie ta ...pociągająca blondyna, ale też fajna - nastrajająca refleksyjnie towarzyszka.......
Wujcie, Ty masz wiele bliskich Ci osób. Przede wszystkim - dziecko... Niebawem będzie potrzebowało Cię coraz więcej i myślę, że zapełni wszystkie luki w sercu.
 
     
Wujt
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 14:28   

Daj Boże...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 14:54   

Wujt napisał/a:
Adam w raju też miał wszystko, a dopóki nie pojawiła się Ewa to mu czegoś brakowało, co nie?

Haaaa

wujcie cos dla Ciebie ;-) ;-)
jest taka opowieśc(może troche przeinacze -ale to co pamietam)


Żył sobie człowiek Adam...i tak różnie sobie żył
pewnego dnia przychodzi do Boga i mówi.
Boże jest mi tak smutno i przykro bo jestem sam -możesz coś zrobic -dać mi kogoś do towarzystwa.

Bóg pomyślał i dał mu Ewę-mówiąc masz Adamie tą istotę bys teraz nie był juz sam.
Adam zabrał Ewe do domu-ale przychodzi po 2 tygodniach do Boga i mówi....

o nie Panie Boże zabieraj sobie spowrotem ta istotę do siebie -bo mam jej dośc chodzi,śpiewa,gdera,wszystko zmienia,wszystkim rządzi,nie słucha mnie....nie chce jej.

Dobrze Adamie
I bóg zabrał spowrotem Ewę.......

mijaja następne tygodnie ...a Adam przychodzi znów do Boga ,staje przed nim i mówi...

wiesz Boże przemyślałem to oddaj mi spowrotem ta istotę ...bo jakos tak smutno,cicho,samotno...nikt nie śpiewa,nikt nic nie zmienia,nikt mnie nie kieruje...

A Bóg na to -Adamie jestes pewny że chcesz spowrotem istote???

tak Panie Boże chcę...i znów poszedł z istota do domu...

Mijaja znów tygodnie i znów Adam staje przed Bogiem ...Boże wiesz???
...ale ja sie wkoncu rozmysliłem ,wiem że zmieniałem zadnia-ale nie chce tej istoty,bo mnie wykańcza..zabierz ja sobie.

A Bóg odwrócony plecami milczy,Adam znów mówi Boże zabierz ta istote do siebie....

a Bóg tyłem i milczy...
Adam wkoncu zozłoszczony krzyczy.....Boże czy słyszysz co mówię!!!!!!

Bóg sie odwraca i mówi -słysze ale ty Adamie sam nie wiesz czego chcesz....żle ci z istota,jeszcze gorzej bez niej...

Nie umiem ci pomóc do momentu az sam poczujesz co chcesz i pragniesz

pozdrawiam i Pogody Ducha
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-14, 00:51   

Bywalec....jestem pod wrażeniem Twojego pisania......mądre,wyważone wypowiedzi, pełne zrozumienia i współczucia.
Nie tak dawno toczyła się na forum bardzo burzliwa dyskusja dotycząca wyrażania siebie,swoich pragnień i problemów z tym zwiazanych.....
Jak dziwną i niestabilną jest ludzka natura,raz walcząca o ów prawa, innym razem zaciekle je zwalczając.

Kto z porzuconych nie boi sie samotności, nie pragnie czułości, bliskości drugiej osoby, bezpieczeństwa....

otóż to.....ilu z nas ma odwagę się do tego przyznać publicznie......żeby nie wyjść na egoiste,egocentryka...itp...wedle innych.????

Wychodzi na to ,żem niezłe ziółko....

Wójcie.....współczuje i podziwiam,radze jednak odrobiny powściagliwości zważając na charakter tego forum.

Nadziejo.....na siłe nic nie zrobisz...wyraź swoje stanowisko,kocham,nie chce rozwodu...i tyle....CZAS...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8