Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuję pomocy
Autor Wiadomość
caterina2011
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 21:40   Potrzebuję pomocy

Witam wszystkich, jest to mój pierwszy temat, trafiłam tu przez przypadek,
moje małżeństwo po 16miesiącach rozpada się nie wiem co mam robić.
Może od początku,
Jesteśmy ze sobą 4 lata, po 3 latach zaszłam w ciąże, pobraliśmy się, urodziło nam się dziecko synek, w pierwszej dobie miał operację, ponieważ ur sie z wadą genetyczną, miesiac przebywał w szpitalu. Teraz ma 13msc i jest zdrowy, po jego wadzie został szef pod piersią i małe problemy z jedzeniem.
Wracajac do "małżeństwa" od samego początku gdy michał oświadczył mi się zaczeły się schody, kłociliśmy sie, raz zwalaliśmy to na moje nastroje ciążowe, raz na zmeczenie, różnie, po ślubie tydzień zajrzałam do męża laptopa i poczytałam jego rozmowy z koleżankami na gg. Ludzie to było straszne facet będąc ze mną zaręczony, mając w drodze dziecko romansował z innymi pannami, tylko pytanie czy na tym się kończyło, wątpie, były spotkania, telefony, @... tyle wiem na pewno.
Będąc w ciązy byłam na L4 źle znosiłam, ciągle leżałam, myślicie ze chociaż raz przyniósł mi kubek gorącej herbaty? nie, że kupił mi gofra? bo mały w brzuchu się domagał nie, że pomógł mi sprzątać? nie, wszystko robiłam sama, jakim kosztem...
Miesiąc przed porodem leżałam na patologi ciąży, odwiedzał mnie sporadycznie, w wolne soboty, niedziele prawie wogóle, ważniejsze sprawy miał.
Mały się urodził, miesiac był w szpitalu, myślicie ze mnei woził do szpitala? 2 może 3 razy.
Gdy wylądował mały w szpitalu, ja z rotawirusem przy jego łóżku na podłodze spałam, wymiotowałam do kosza, a mąż co? nie odwiedzał bo chory też był i robił to co najbardziej lubił. Obcy ludzie przynosili mi termos z gorącą wodą...
Mieszkamy, mieszkaliśmy razem z moimi rodzicami, warunki extra dla małżeństwa nie mającego gdzie się podziać, rodzice na dole, my na górze, wspólna kuchnia.
O nic nie mogłam go poprosić, a wiecie dlaczego? Bo albo był zajęty graniem w gry komputerowe albo spędzaniem popołudniu u swojej babci.
Granie namiętne zaczęło się po ślubie, mąż wtedy nie pracował, szukał roboty.
Całe dnie potrafił siedzieć i grać, nic wiecej, urodziło się dziecko 2 miesiące nie grał, potem to samo granie i granie, dodatkowo zaczęło się wyciąganie ode mnei wszystkich pieniędzy które zbierałam "na kiedyś" leń nic więcej, 3 razy wyprowadzał się i wracał, 4 raz wywaliłam go z domu ja ,nie wytrzymałam, nie wytrzymałam słów między innymi "dziwko oddaj kabel" bo schowałam kabel od laptopa zeby nie grał. tych podłych słów które wtedy usłyszałam nigdy nie zapomnę, tego ciągłego dogryzania, i znęcania się psychicznego długo też bym już nie zniosła,

nie wiem czy dobrze zrobiłam wyrzucając go, ale powiedzcie mi czy małżeństwo które głownie opiera się na sexie, braku rozmowy, wyłudzaniu pieniędzy, i grach ma prawo istnieć?

przepraszam, za ten ślinotok ale jest mi ciężko, nie wiem co mam robić.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-12, 22:54   

caterina2011,
Witaj na forum, dobrze że odważyłaś się napisać. To dobre miejsce na wylanie smutku, spojrzenia w lustro i naładowania się informacjami ku pomocy. :-D
Twój post aż kipi od problemów, ale skoro jesteś tu pierwszy raz to zacznę od pytania jakie wszyscy Ci tu zadadzą. Jaki jest Twój stosunek do Pana Boga, jakie jest Jego miejsce w Waszym małżeństwie( bo ufam że jesteście sakramentalnym związkiem)
Myślę,że nie do końca postawiliście go w centrum Waszego życia skoro dziecię poczęło się przed ślubem :-| Skoro tak, to jak przygotowaliście się do związku małżeńskiego, czy zadbaliście o odzyskanie czystości małżeńskiego łoża?
Z tego co napisałaś popełniłaś wiele błędów uważając,że ślub zmieni małolata w odpowiedzialnego dorosłego, padłaś ofiarą swoich wyobrażeń o cudzie przemiany współmałżonka w idealnego męża tuż po sakramentalnym :Tak. Niestety przysięga małżeńska to magiczna formuła stwarzająca współmałżonka podług naszych wyobrażeń i oczekiwań:
-małżonek miał tendencje do skoków w bok jeszcze w narzeczeństwie, więc widząc to jak chciałaś budować trwały związek nie oczyszczając pola w tej dziedzinie? Co Twój mąż zrobił, aby było ok? Tu kłania się cecha jaką wyraźnie pokazał jeszcze przed ślubem czyli brak odpowiedzialności za siebie, innych, a co za tym idzie za rodzinę, którą powołał do życia.
Krótko mówiąc, Twój mąż zachowywał i zachowuje się jak mały chłopczyk, a nie dorosły mężczyzna, Ty oczekujesz,że zajmie się Wami, ale skoro wyszłaś za niedorosłego podrostka czemu nagle domagasz się mężczyzny? Czy sądzisz ,że sam fakt poczęcia potomka sprawi,że facet dojrzeje? Dorośnie w ciągu 10 sekund? Przykro to mówić, ale na to trzeba lat i chęci z Jego strony.
- do tego dochodzi fascynacja internetem i chyba już uzależnienie od gierek
- mieszkanie z rodzicami też nie sprzyja dorastaniu, nawet jeśli pozornie jesteście samodzielni
-kłótnie, które stały się Waszym udziałem nie powinny były zakończyć się wyrzuceniem z domu żadnej ze stron, bo to świadczy o tym że nie tylko nie cenicie sobie tego domu, ale i o tym że Wasza więź nie jest dorosła. Zamiast poprawnej komunikacji i spokojnej rozmowy, wyzwiska, awantury to nie jest sposób na rozwiązanie problemów. Zapraszam Cię do poczytania naszego forum w części edukacyjnej,szczególnie o komunikacji małżeńskiej
-zajrzyj także do części poradni uzależnień-poczytaj o uzależnieniu od komputera i poszukaj grupy wsparcia dla współuzależnionych, tam wytłumaczą Ci jak postępować wobec męża, aby nie pogłębiać nałogu.
-przemyśl swój stosunek do małżonka , bo nie jest najlepszy ( masz swoje powody ), ale szacunku do drugiego człowieka trzeba się nauczyć, choćby był bardzo trudnym partnerem. Trzeba także nauczyć małżonka szacunku do siebie samej, nauczyć się stawiać granice i egzekwować je ( tu polecam Dobsona-Miłość potrzebuje stanowczości)
Mam wrażenie,że Bóg tym kryzysem chce Ci zwrócić uwagę na jakąś bardzo ważną dla Was sprawę, ale do tego trzeba wyciszenia.Zwolnienia tempa życia , dystansu do siebie.
Wiem,że mając małe dziecko i traumę związaną z Jego chorobą to nie jest proste, ale składając wszystko w ręce Boga możesz jeszcze wszystko ułożyć wraz z mężem.
Z pewnością bedą Wam potrzebne rekolekcje małżeńskie i indywidualne terapie psychologiczne, ale to wszystko wymaga czasu i przemyślanego działania.
Mam nadzieję,że znajdziesz tu porady , aby Twoje małżeństwo stało się dla Ciebie źródłem siły i radości, a nie nieustajacym problemem.
 
     
caterina2011
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 11:22   

Cieszę się, że napisałam, że ktoś tak szybko mi odpisał.
Dobre pytanie jaki jest mój stosunek do Boga, jeszcze przed małżeństwem, przed tym jak zaczęłam spotykać się z nim (z mężem), Bog był dla mnie ważny, chodziłam regularnie do kościoła, do spowiedzi, działałam w sumie czynnie bo należałam do scholi kościelnej, która była ogromną radością mojego życia. Dawała tzw "kopa", facet który prowadzi scholę jest katechetą w liceum, organistą w naszym kościele, to chyba dzięki niemu chciało się chodzić i śpiewać. Od kąd zaczelismy sie spotykać z meżem, przestałam chodzić na scholę, do kościoła coraz rzadziej chodziłam, Bóg przestał mieć dla mnie wieksze znaczenie. Całkowicie zaczęłam się zastanawiać nad tym czy On w ogóle jest po tym co przeszłam, po operacji dziecka, po tych wszystkich ciężkich sytuacjach które nas spotkały, po tych kłótniach, awanturach.
Zawsze "odradzałam" się w trakcie dróg krzyżowych przed wielkanocą, może to chore, ale ta cisza, te słowa, wszystko co zawsze wtedy się działo w kościele działało na mnie kojąco. Na ostatnich drogach nie mogłam być, nie miał kto się zająć dzieckiem, mąż nie potrafił go uspokoić,a moja mama leżała w szpitalu po operacji. Męża rodzina nigdy nie zaproponowała że zajmą się dzieckiem (jego babcia i brat, bo Michała- męża rodzice są po rozwodzie, ojciec wyprowadził się jak miał 5 lat, a matka 2 lata temu wyszła z domu zostawiając dzieci swojej matce, czyli Michała babce)
 
     
mada27
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 13:32   

Jeżeli Michał był taki przed ślubem, to cięzko spodziewać się czegoś lepszego po ślubie...

I nie pisze tego po to, żeby powiedzieć chciałaś to masz - bo to nic nie wnosi i jest uszczypliwe.
Tylko po to, ze wydaje mi się, że musisz nastawić się na dość trudną "przeprawe", bo Twój mąż chyba zawsze taki był.. Jak Kinga napisała chłopiec.
I też po to, że jak zastanowisz się nad tym, że takigo chłopca właśnie wybrałaś na swojego męza, to będzie Ci łatwiej zaakceptować tą sytuacje (nie w sensie ze jest ok i tak musi zostać) ale w sensie takim, że może będzie Ci łatwiej zauważyć swoją odpowiedzialność w tym, że wybrałas takiego męża sama i co za tym idzie, łatwiej i chętniej przyjdzie Ci podjęcie pracy nad związkiem (komunikacją, odbudowaniem wiary i mnóstwie innych rzeczy jakie musicie poprawić).

Mi na to zwrócił uwagę Nałóg jak trafiłam na to forum, na moją odpowedzialność za wybór taki a nie inny (za co bardzo Ci Nałóg dziękuję - wczesniej jakoś nie było sposobności;)
I dla mnie to był punkt wyjścia.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 14:49   

caterina2011 napisał/a:
Całkowicie zaczęłam się zastanawiać nad tym czy On w ogóle jest po tym co przeszłam, po operacji dziecka, po tych wszystkich ciężkich sytuacjach które nas spotkały, po tych kłótniach, awanturach.

Witaj,
na takie dylematy, które masz, odpowiedzia dla mnie ( kiedy mnie się zdarzały ) była księga Starego Testamentu-Pieśń nad Pieśniami. Przeczytaj ją jak córka, którą afirmuje Ojciec,że piekna, że godna miłości i uwielbienia, że duchowo niezwykle pociagająca.A drugi raz ( i to także podpowiedź dla innych) poczytaj jak list od męża. Zobaczysz jak bardzo zmieni się odczuwanie wielu spraw.

caterina2011 napisał/a:
Zawsze "odradzałam" się w trakcie dróg krzyżowych przed wielkanocą, może to chore, ale ta cisza, te słowa, wszystko co zawsze wtedy się działo w kościele działało na mnie kojąco. Na ostatnich drogach nie mogłam być, nie miał kto się zająć dzieckiem, mąż nie potrafił go uspokoić,a moja mama leżała w szpitalu po operacji.


Przecież i poza Wielkim Postem są w Kościele Drogi Krzyżowe, możesz też sama przeżyć ją na indywidualnej modlitwie. Na forum jest parę rozważań w części Zycie duchowe.

caterina2011 napisał/a:
męża rodzice są po rozwodzie, ojciec wyprowadził się jak miał 5 lat, a matka 2 lata temu wyszła z domu zostawiając dzieci swojej matce, czyli Michała babce


Myślę ,że tu tkwi sedno pewnej niedojrzałości męża. Brak wzorców zdrowej rodziny położył się cieniem na dzisiejszym zachowaniu, a zabrakło mu dobrej woli aby szukać takich 100% wzorców np. wśród wspólnoty Kościoła.To wszystko można jeszcze naprawić, ale do tego potrzeba terapii i tu pomocny byłby psycholog pracujący z dziećmi np. z domów dziecka. Tacy fachowcy uczą jak budować na brakach emocjonalnych trwałe więzi.Samej będzie Ci niezwykle trudno omijać te rafy, poszukac możesz też pomocy w grupach DDD,bo tam spotkali się z takimi problemami.
Pomocna także będzie literatura naświetlająca problem przekazywania wzorców negatywnych z rodziców na dzieci oraz pozytywnych tą samą drogą- nieco pogadanek i audycji jest tu na forum.
Od strony duchowej to trzeba odbudować silna więź z Bogiem. Bez Niego nie udźwigniesz problemów i tylko możesz pogorszyć sytuację.Zachęcam Cię do lektury tekstów na temat grzechów międzypokoleniowych-tam zapoznasz się ze schematem przekazywania zła po linii krwi, a następnie z tym materiałem jaki traktuje o błogosławieństwie i przekleństwie-myslę,że będzie pomocny w Twojej sytuacji. ( tam jest też pewien rys psychologiczny jaki zafunkcjonował w Twojej rodzinie)
http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=4789
Sporo trudu przed Tobą ale dla dobra rodziny i Twojego dzieciatka warto się go podjąć.

Oprócz bliskiego przylgniecia do Jezusa i Maryi, po ludzku zachęcam Cię do poszukania kontaktu z psychologiem, ale nie przypadkowym tylko z chrześcijańskim, albo z grup wsparcia o jakich pisałam.Naświetli Ci rzeczowo drogę jaka najbezpieczniej się poruszać, aby leczyć- nie kaleczyć.
Nie będzie łatwo, bo podczas takiej terapii wiele dowiesz się także o własnych ułomnościach i niedostatkach- to bolesne, ale konieczne aby uzdrowić zaistniałą sytuację, czego Ci z całego serca życzę.
Bez względu jednak na drogę jaką wybierzesz zostań na forum, będziemy się wspierać wspólnie- to ułatwia odnalezienie się w trudnych chwilach, no i jestesmy tu 24 godziny na dobe. :-D
 
     
caterina2011
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 17:04   

Wszystko ekstra, tyllko Michał jest jak kamień, nic do niego nie dociera, nie chce z nikim rozmawiać, on juz przekreślił małżeństwo, jak to już mówiłam wielokrotnie, na rękę mu wyprowadzka z domu.
Dzieki tym, którzy doradzają, Wasze rady są cenne, ale dla osób które chcą byc ze sobą, a dla tych którzy olali rodzinę to są "gadki szmatki" mam nadzieję, że w końcu ktoś do neigo dotrze.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-13, 19:52   

caterina2011 napisał/a:
Wszystko ekstra, tyllko Michał jest jak kamień, nic do niego nie dociera, nie chce z nikim rozmawiać, on juz przekreślił małżeństwo, jak to już mówiłam wielokrotnie, na rękę mu wyprowadzka z domu.
Dzieki tym, którzy doradzają, Wasze rady są cenne, ale dla osób które chcą byc ze sobą, a dla tych którzy olali rodzinę to są "gadki szmatki" mam nadzieję, że w końcu ktoś do neigo dotrze.


Wydaje Ci się, że dorosłemu człowiekowi ktoś ma prawo nakazywać, jak ma żyć?
Czemu tak sądzisz?
Szukasz odpowiedzi: jak i co zrobić, by mąż wrócił...by był lepszy...by się poprawił.

Jeśli tak - to odpowiedzi nie dostaniesz, bo.... to po prostu niemożliwe. Niemożliwe, by ktoś z nas wiedział, jakie czary masz wykonać, jakie ruchy, jakie słowa powiedzieć, by jakiś inny dorosły człowiek zrobił to, co Ty uważasz za stosowne w danym momencie (nawet, jeśli to co chcesz, jest szlachetne i dobre: naprawa małżeństwa)

Wiesz, chowanie kabla do komputera wcale nie świadczy o tym, że jesteś jakoś bardziej dojrzała od męża - bez urazy. Tak samo dziecinne było myślenie, że mąż pełen wad przed ślubem, po ślubie zmieni się w idealnego pana domu i odpowiedzialnego męża. Tak jak pisze Mada - czas przyjąć na siebie konsekwencje swoich wyborów, to po pierwsze. A po drugie - przestać oczekiwać, że mąż będzie spełniał wszystkie nasze wymagania.

Może nie chcieć (Bóg dał mu wolną wolę)
Może nie umieć (nikt go tego nie nauczył)
Może chcieć i umieć, a może Ty swoją postawą go do tego zniechęcasz lub uniemożliwiasz (jesteś wiecznie nadąsana, nie prosisz, a rozkazujesz, nie mówisz, a krzyczysz, nie potrafisz umiejętnie komunikować swoich potrzeb)

To już sama rozważ.

Te rady, jak je nazywasz "gadki-szmatki" nie są dla Twojego męża i nigdy nie były. Tu wszyscy radzą czy wspierają Ciebie, bo to Ty tu jesteś i tylko ze sobą możesz coś zrobić.

Pytasz, czy małżeństwo, które, cytuję: "głownie opiera się na sexie, braku rozmowy, wyłudzaniu pieniędzy, i grach ma prawo istnieć?"

A co to jest sakrament według Ciebie? Ślub kościelny

Piszesz, że przed ślubem byłaś blisko Boga - ale ślub zawierałaś będąc w ciąży. To jak to jest z tą bliskością? Nazywajmy rzeczy po imieniu - łatwo jest wybielać siebie, pokazywać się w dobrym świetle - tylko, że to nie przybliża nas do prawdy.

Jaka Ty jesteś w tym wszystkim? Czy poczytałaś coś z zakresu uzależnień od gier internetowych? Czy podszkoliłaś się w komunikacji?

Wiesz, nie chodzi o to, by Cię dołować, pouczać. Te pytanie są dla Ciebie, nie musisz tu się z tego tłumaczyć, wyjaśniać - chodzi o to, byś dojrzała swój udział w tym wszystkim i zrozumiała, że wiele od Ciebie zależy - od nikogo innego.

Narzeczony był nieodpowiedzialny - należało zastanowić się nad sensem ślubu.
Mąż nie pracuje i zabiera pieniądze - może należało zrobić rozdzielność majątkową, by się chronić przed takimi praktykami.

I tak dalej i tak dalej.

Każdą decyzję należy podejmować tak, by przewidzieć konsekwencje.

Piszesz "wywaliłam go z domu" - przemyślałaś konsekwencje?
Przy takiej jego nieodpowiedzialności i braku wkładu w dom - współżyjesz z nim. Myślisz o konsekwencjach (drugie dziecko)?
Zamieszkaliście z rodzicami - pomyślałaś o konsekwencjach?

Dojrzałość właśnie widać w myśleniu o konsekwencjach, zwłaszcza tych długofalowych.

Któreś z Was musi zacząć pracę nad sobą, by "zarazić" tą naprawą małżonka lub choćby po to, by samemu być silniejszym, dojrzalszym i znosić przeciwności losu.

Pozdrawiam. :)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-14, 00:40   

caterina2011 napisał/a:
Wszystko ekstra, tyllko Michał jest jak kamień, nic do niego nie dociera, nie chce z nikim rozmawiać, on juz przekreślił małżeństwo, jak to już mówiłam wielokrotnie, na rękę mu wyprowadzka z domu.

Tak jak napisała Satine, nie mozesz wpłynąć bezpośrednio na zachowanie męża. Możesz za to wpływać na siebie i siebie zmieniać. Pod wpływem zmian jakie zajdą w Tobie, niejako automatycznie zmieni się mąż, gdyż granice jakie postawisz będzie musiał uszanować jeśli bedziesz ich skutecznie bronić.
Mozesz także zmieniać Wasze relacje duchowe i tu masz wspaniałego orędownika w postaci św. Michała Archanioła-patrona Twego małzonka- a ten Anioł nigdy nikogo nie zostawia bez pomocy i walczy o każdego kogo się mu powierzy.
Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy! A Ty wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, Mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

(Michał jest archaniołem, którego wierni przyzywają w walce przeciw siłom zła. Wierzą, że pomaga odnaleźć wewnętrzne światło. Historycznie jest obrońcą zarówno Izraela, jak i Kościoła katolickiego. Jest patronem policjantów, żołnierzy i małych dzieci, a także opiekuje się pielgrzymami i obcymi ludźmi. Archanioł Michał jest ognistym wojownikiem, Księciem Niebiańskiej Armii, która walczy w imię sprawiedliwości i prawa. Daje wsparcie wszystkim, którzy znajdują się w strasznym ucisku. Michał jest też dawcą cierpliwości i szczęścia.)
 
     
caterina2011
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-14, 13:30   

Satine, to co napisałaś to dla mnie hmmm kubeł przydatnej zimnej wody, całkowicie racjonalnie na to patrzysz, w wielu kwestiach masz rację. Wiele mogłam, wiele przegapiłam, wiele nie przemyślałam,
Każdy dzień jest innym jednego dnia rozmawiamy, drugiego lecą słowa po których nie widać ensu tego co było.
Wiecie co za młoda jestem na to wszystko roli matki nauczyłam się szybko, roli żony nie, mąż mi napisał, że nie myśli o mnie, że nie czuje w sobie żadnych uczuć w stosunku do mnie, a już szczególnie tych dobrych. Gdybym wiedziała, że on chce chociaż trochę odbudować to, walczyła bym, a tak? Poczekam, nie robię nic, zobaczymy co będzie dalej.
Mam wiele w sobie winy przyznałam to przed nim, wiele mogłabym zmienić, ale dla kogo? Dla kogoś kto i tak nie nauczy się ze mną rozmawiać? Dla kogoś kto ma ważniejsze priorytety niż rodzina?
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-14, 14:20   

Teraz tak czuje. Teraz tak mówi. Bo tak czuje. TERAZ.

Obietnice, przeprosiny nic nie zmienią - bo gdyby zmieniały, nie byłoby kryzysów, rozstań.

Zaakceptuj taki stan na teraz i miej nadzieję, że jutro ten stan może się zmienić.

Więc odpuść i zajmij się sobą, tym co możesz u siebie poprawić, ulepszyć. Ot, choćby relacje z Bogiem. Zbliżenie do Boga niesamowicie wycisza, uspokaja, po jakimś czasie przychodzą jasne, rozsądne decyzje, spokój. Czytaj sobie jakieś ciekawe lektury, które opisują relacje małżeńskie, najczęstsze błędy, drogi wychodzenia z kryzysu. Tu na forum znajdziesz prawdziwą kopalnię tytułów. Dobsona, Pulikowskiego fajnie się czyta, jak powieść, nie jak psychologiczne podręczniki.

To co mąż ma do przerobienia - nie ucieknie. I tak za niego tego nie zrobisz, ale rób wszystko, by samej wyjść z tego kryzysu silna, mocna, z wiedzą jak rozmawiać, jak wybaczać, jak szanować, jak kochać, jak być żoną, matką, przyjaciółką. Co będzie, to będzie - to wie tylko Bóg, ale Ty będziesz wiedziała, że zrobiłaś wszystko, co mogłaś. :)

A kto wie, co się będzie działo, kiedy mąż zobaczy Ciebie taką odmienioną. Może (MOŻE) sam będzie chciał się przemienić, kto to wie, jaki pomysł na to ma Bóg.

PO COŚ ten kryzys jest, PO COŚ Bóg się upomniał o Ciebie. Ciesz się, że teraz, kiedy jesteś młodziutka. I do roboty. Wszyscy tutaj jesteśmy z Tobą. :)

Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9