Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Mirakulum - Widze w Twoim statusie po rozwodzie, skąd Ty i inni czerpaliście siły na takie przezycia, skąd nadzieja?
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-19, 15:01
To dłuższa opowieść
- u mnie - ja dążyłam do rozwodu i ponad 4 lata temu go dostałam - taka zawzięta i zarazem przestraszona byłam
pierwsze lata po rozwodzie szłam siła rozpędu tej złości na męża - że : jak on mógł , czemu , i dlaczego - całą winę i odpowiedzialność , że tak sie stało przerzuciłam na Niego .
Tylko "coś" głęboko w środku , co jakiś czas sie odzywało - i nie pozwalało żyć pełnia życia - mówiło - coś mogłaś jeszcze zrobić , to nie tak miało być - w głębi duszy wiedziałam że źle zrobiłam - 3 lata nie odważyłam sie iść do spowiedzi .
Bóg ciągle pukał do mnie , jest bardzo uparty - ma ciągle nadzieje -
a kiedy wreszcie sie ocknęłam - ( 28 sierpień 2009 ) wiele rzeczy nabrało sensu , nagle zobaczyłam też mój udział w kryzysie .
Przyznałam przed samą sobą , że nadal ja popaprana , kocham mojego popaprańca , a jest to tylko możliwe dzięki MIŁOŚCI JEZUSA .
Nadzieja - Jest W Jezusie , w prawdziwej relacji - uczę się tego każdego dnia, i chodź nie jest łatwo i nieraz zostaje tylko wzdychać ............ to za nic nie zamieniłabym obecnego życia , na dawne życie z " kamiennym sercem "
Jeśli chcesz dłużej pogadać - mój kontakt na skypa : Mirakulum
izabela1115 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-19, 17:58
Mirakulum ,też nie mam zamiaru, zamieniać obecnego życia, na życie z ;kamiennym sercem.
Chwała Panu i do przodu
irracja [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-20, 20:51
Mirakulum napisał/a:
To dłuższa opowieść
- u mnie - ja dążyłam do rozwodu i ponad 4 lata temu go dostałam - taka zawzięta i zarazem przestraszona byłam pierwsze lata po rozwodzie szłam siła rozpędu tej złości na męża - że : jak on mógł , czemu , i dlaczego - całą winę i odpowiedzialność , że tak sie stało przerzuciłam na Niego .
Tylko "coś" głęboko w środku , co jakiś czas sie odzywało - i nie pozwalało żyć pełnia życia - mówiło - coś mogłaś jeszcze zrobić , to nie tak miało być - w głębi duszy wiedziałam że źle zrobiłam - 3 lata nie odważyłam sie iść do spowiedzi .
Hmmm to u mnie jest jednak inaczej. Między nami nic takiego złego się nie wydarzyło, wygasło intensywne uczucie. Z mojej strony jakiś czas temu, potem powrociło i teraz jest. U męża jak twierdzi już nie wroci. Nie chce byc ze mną, jak twierdzi jest tego pewien i chce się przyjażnić. Według mnie to blad... Wierzę, że wspólną praca jesteśmy w stanie odbudować wszystko.
Mirakulum napisał/a:
Jeśli chcesz dłużej pogadać - mój kontakt na skypa : Mirakulum
Muszę najpierw zrozumieć ten sprzęt, póki co nie uzytkuje skypa :(
[ Dodano: 2011-01-20, 21:00 ]
Wczoraj odbyłam z nim jeszcze jedną poważną rozmowę. Prosilam, tłumaczylam, zeby przemyślal. Niestety powiedział że jest pewien tego ze nie chce byc ze mna. Chce rozwodu, chce zaczac zycie od nowa. Zmienia prace, rozstaje sie ze mna, moze wyjedzie zagranice. Jednoczesnie mowi, ze mną miec stały kontakt, mamy byc przyjaciólmi. Mogę na niego liczyć w codziennych sprawach. NIe rozumiem tego! Nie zgodzilam się, aby to tak wygladało. Dałam mu jasno do zrozumienia, że rozwód to zerwanie ze mna wszystkich relacji. Widziałam, że to mu nie odpowiada. W pewnym momencie nawet zaplakal. Na koniec zapytal, czy mimo tego wszystkiego możemy się spotkać. .... Nic nie robiąc na zawsze go stracę. Robiąc coś też nie mam szans go odzyskać, bo jest zablokowany na zwiazek. Niby wiem, ze to była ostateczna dyskusja o tym jak i kiedy rozwiesc się, ale to wszystko do mnie nie dociera. nawet w tej sytuacji dobrze się nam rozmawiało, jakas nic porozumienia jest miedzy nami ... albo zludzenie.
lena [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-20, 21:56
irracja.....ktoś tu wspomniał o manipulacji......i ja tak myslę.
Nie wiem tylko czy faktycznie rozterka, czy....co bardzo mozliwe wyrzuty sumienia z powodu odejscia,jak piszesz bez powodu....????
Ktoś kto jest zdecydowny na rozwód, chce odejść, pragnie wolności.....nie zachowuje sie tak jak Twoj mąż.
Spotkania, herbatki, chęć pomocy,przyjaźń...płacz...na dokładke stwierdzenie że cos złego sie z nim dzieje, że może skorzysta z pomocy psychologa.....
Irracja nie moge mówic co masz robic, nawet tego nie wiem, ale.....powiem Ci co ja bym zrobiła
...
kocham Cie, nie chce rozstania, ale tez nie jestem w stanie na siłe Cie zatrzymać.
Jesli nie wiesz czego chcesz,jesli uważasz,że cos sie z Toba "niewytłumaczalnego" dzieje skorzystaj z pomocy, bo ja pomóc Ci nie potrafie......zwyczajnie musze zając sie soba, bo sama czuje sie nienajlepiej.
Wybór nalezy do Ciebie.
Jedyne co radzę...zadbaj o siebie.....tyle możesz.
irracja [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-20, 22:54
lena napisał/a:
irracja.....ktoś tu wspomniał o manipulacji......i ja tak myslę.
Nie wiem tylko czy faktycznie rozterka, czy....co bardzo mozliwe wyrzuty sumienia z powodu odejscia,jak piszesz bez powodu....????
Ktoś kto jest zdecydowny na rozwód, chce odejść, pragnie wolności.....nie zachowuje sie tak jak Twoj mąż.
Spotkania, herbatki, chęć pomocy,przyjaźń...płacz...na dokładke stwierdzenie że cos złego sie z nim dzieje, że może skorzysta z pomocy psychologa.....
on nawet to przyznaje, że coś jest nie tak. ale nie chce odejść od pomysłu rozwodu.
Wychodząc z domu, zapytał czy jeszcze możemy sie spotkać. To jest wlasnie dziwne w tym wszystkim. Ja już wczesniej postanowiłam, że nie bede nalegać, że dam mu ta wolnośc od swojego nagabywania, że może poczuje że chce wrocić. I wiesz wczoraj zapytał dlaczego to on pisze smsy a ja mu tylko odp. Po czym jak gdyby nigdy nic znowu powrocil do watku rozstania.
lena napisał/a:
kocham Cie, nie chce rozstania, ale tez nie jestem w stanie na siłe Cie zatrzymać.
Jesli nie wiesz czego chcesz,jesli uważasz,że cos sie z Toba "niewytłumaczalnego" dzieje skorzystaj z pomocy, bo ja pomóc Ci nie potrafie......zwyczajnie musze zając sie soba, bo sama czuje sie nienajlepiej.
Wybór nalezy do Ciebie.
tak tez zrobiłam, powiedziałam szczerze jak to widzę. że dla mnie coś się z nim dzieje, że ucieka od życia, problemow, ale też od rodziny, pracy (ktorą do niedawna lubiał), mnie ale też Boga (co tez potwierdzil - zaznaczam że był do niedawna bardzo religijny). Powiedzialam mu ze sie chyba sie pogubil i ze moze warto z kims niezaleznym porozmaiwac. o dziwo odp: ze moze pojdzie do psychologa (do niedawna to odrzucał).
I tylko tego rozwodu jest pewien :((( ... a ja probuje zyc bez niego, ale jest trudno, bo martwie sie o niego, smuce ze nie mozemy byc razem. poprostu
lena [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-20, 23:12
Irracja...jeżeli juz tak zrobiłas...powiedziałas jak to widzisz, to na tym poprzestań.
[ Dodano: 2011-01-20, 23:13 ]
...z perspektywy czasu wiem....ze mowimy za duzo.....jasny komunikat wystarczy.
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-21, 08:52
Irracja.......posłuchaj w sercu tego co pisze Lena.
Szczególnie to:
[quote]...z perspektywy czasu wiem....ze mowimy za duzo.....jasny komunikat wystarczy.quote]
Jasny komunikat,jasno postawione granice(np.seks) i konsekwencja w przestrzeganiu tego co się samemu postawiło i powiedziało.
To droga sprawdzona aby mieć większe prawdopodobieństwo sukcesu pojednania.
Posłuchaj Leny............. ma doświadczenie i jak chcę sie z Tobą nim podzielić to wyciągaj z Leny ile się da i zastanawiaj sie co z tego co sie dowiesz jest do zastosowania u Ciebie.
A gwarantuję Ci że jest tego duuuuużżżżżżoooooooo.
Tylko żeby Ci sie chciało chcieć czytać ze zrozumieniem i wdrażać.Bo to trudne zminiac nawyki i postawy ugruntowane przez lata.
Pogody Ducha
irracja [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-21, 10:59
lena - dziekuję
nałóg napisał/a:
Jasny komunikat,jasno postawione granice(np.seks) i konsekwencja w przestrzeganiu tego co się samemu postawiło i powiedziało. To droga sprawdzona aby mieć większe prawdopodobieństwo sukcesu pojednania.
granice sa postawione, czyli nie odpowiadać na jego smsy? (sam juz od dawna ich nie inicjuje) ... a co z rozowdem? na rozprawie mam się zgodzić czy trwać w tym że zwiazek jest do uratowania (moze to byc tylko przeciaganie w czasie) ...
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-21, 12:53
irracja napisał/a:
na rozprawie mam się zgodzić czy trwać w tym że zwiazek jest do uratowania (moze to byc tylko przeciaganie w czasie) ...
Nikt z nas Ci nie powie "zrób tak", albo "nie rób tak". Ponieważ nie my będziemy ponosić konsekwencje tego co zrobisz. Tylko Ty sama. Ale przecież wiesz co to za miejsce. To forum mówi - rozwodom nie. Bo to zło. Warto poczytać tych ludzi, co przeszli przez piekło rozwodu. Ci co sami do niego dążyli, ci co się zgodzili, po ludzku nie mając nadziei, że sprzeciw coś da.... - w ogromnej większości oni mówią, że rozwód nie dał im upragnionego spokoju, że nie tego oczekiwali. Poczytaj choćby watek Zagubionej: http://www.kryzys.org/vie...p=112539#112539
irracja [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-21, 15:22
Nirwanna napisał/a:
Nikt z nas Ci nie powie "zrób tak", albo "nie rób tak". Ponieważ nie my będziemy ponosić konsekwencje tego co zrobisz. Tylko Ty sama. Ale przecież wiesz co to za miejsce. To forum mówi - rozwodom nie. Bo to zło.
wiesz, bardziej zastanawiam się co jest sluszne, bo czuję jedno. myśle drugie, a co gorsza to jeszcze zmienia się w czasie. powiedzialam mu, że nie zgodzę się na polubowny rozwod bo czuję że wszystko da się naprawic - on odp "czyli chcesz mnie prawnie zmusić do zostania z Tb? przeciez to bezsensu bo i tak nie zostane" ... i co najgorsze poczulam się z tym źle, poczulam że ma rację. Czulam tak mimo tego że myślę ze rozwod jest ostatecznością i na pewno nie w przypadku takich problemow jakie my mamy.
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-21, 15:36
irracja napisał/a:
"czyli chcesz mnie prawnie zmusić do zostania z Tb? przeciez to bezsensu bo i tak nie zostane"
Bądźmy poważni. Nikt nie jest w stanie zmusić kogokolwiek do pozostania z kimkolwiek - prawnie. W naszej niezgodzie na rozwód chodzi o nie ten poziom rzeczywistości. Myślę, że Tobie jest przez to trudno, a i mężowi trudno jest zrozumieć, że nasze stanowisko "nie rozwodowi" w tym innym poziomie rzeczywistości ma się nijak do sensu takiego prawnego i ludzkiego. Prawnie i po ludzku taka niezgodna faktycznie czasem jest bez sensu. Natomiast z punktu widzenia robienia kuku (lub nie robienia kuku) własnemu sercu, sumieniu i przekonaniom - to ma głęboki sens. Na tym polega odwaga, a nawet szaleństwo - że się nie robi tak jak nakazywałaby logika i potocznie rozumiany sens. Robimy coś czasem wbrew logice i bez sensu, po to aby pozostać w zgodzie ze sobą i z Panem Bogiem. Bo jest to dla nas cenniejsze, niż aprobata ludzko-prawna. Bo jesteśmy wolni. Bo mamy takie a nie inne przekonania, i w swej wolności je sobie głosimy - o! Cała reszta świata (w tym Twój mąż) nie musi tego rozumieć, nie mają obowiązku. Powinni je za to przyjąć do wiadomości. Pewnie zajmą potem jakieś stanowisko. Którego ty z kolei nie masz obowiązku rozumieć. Ale musisz się do niego ustosunkować. Najlepiej - w zgodzie ze sobą. Opłaca się, naprawdę
irracja [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-22, 20:49
Możecie mi powiedziec czego ja sie mogę się spodziewać (chodzi mi o stronę prawną) jesli on wniesie pozew rozwodowy a ja nie wyraze zgody. Nie mamy dzieci. Czy bedzie jakas proba pojednania (psycholog)? Czy jest coś takiego praktykowane? czy sprawa jest odraczana - jesli tak to ile to srednio trwa? Chciałabym wiedziec czego moge się spodziewac przynajmniej w tym formalnym wymiarze.
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-01-22, 21:11
Jeżeli sąd uzna, że "istnieją widoki na utrzymanie małżeństwa/utrzymanie pożycia małżeńskiego", to:
1. może skierować małżonków do mediacji. Przedmiotem mediacji mogą być wszystkie te kwestie, które są przedmiotem sprawy o rozwód, ale również pojednanie małżonków.
2. może zawiesić postępowanie; w czasie zawieszenia postępowania może być prowadzona mediacja zgodnie z pkt 1, ale nie musi. Postępowanie może być podjęte nie wcześniej niż po 3 miesiącach od zawieszenia, a brak wniosku którejkolwiek ze stron o podjęcie w ciągu roku od zawieszenia postępowania powoduje umorzenie sprawy przez sąd. Tym samym formalnie sprawa jest zawisła w sądzie, ale nie odbywają się rozprawy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.