Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2010-10-24, 17:51 Co mam zrobić szukam pomocy od dawna i rece mi opadają:(
Witam serdecznie mam na imię Janusz jestem żonaty od 14 lat,ale od ponad roku moje małżeństwo wygasa całkiem.Mamy czworo dzieci.Zacznę pokrótce -Moja żona Agnieszka zdradziła mnie ponad 5 lat temu.Nie mówię że ja byłem bez winy bo wcześniej piłem,od 5 lat nie pije wcale,pracuje po 10 godz dziennie robię zakupy staram się prawie o wszystko.Zaczęło się jak kupiłem 2 komputer żona ciągle przesiaduje na kompie pisze z facetami o swoich marzeniach że jest nieszczęśliwa nawet o swoich marzeniach i co by z nim robiła.Jak to przeczytałem myślałem ze śnię.Kiedy rozmawiam z nią ciągle mi mówi że wyszła za mnie bo była ze mną w ciąży i że rodzice wepchali ją w moje ramiona.Że nic do mnie nie czuje że mnie tylko lubi.Kiedyś współżyłem z nią bardzo rzadko bo tego nie chciała.Teraz przychodzi aby jak to twierdzi zaspokoić swoje żądzę.Kochałem ją nad życie gotów byłem swoje życie oddać za nią ale to nic.Wypaliła tą miłość nic już do niej nie czuję kompletnie nic resztki zazdrości wyparowały.Żyje tylko dla dzieci i dla Pana Boga.Myślę o rozwodzie bo mam dość jej ekscesów,dziećmi się zajmuje tyle co potrzeba,kiedy namawiam ją na spacer odmawia.Żadnych planów żadnej radości.Kiedy patrze na inne małżeństwa po części zazdroszczę im.Nie ma małżeństw idealnych,ale ja tak dalej nie chcę żyć.Kiedy rzucam hasło że zlikwiduje internet i sprzedam komputery.Zaraz mówi ze się pakuje i odejdzie.Bo Internet to jej życie.Mam zapisane nawet jej rozmowy i mówiłem ze wiem,to śmieje się i nadal mnie niszczy, ja pracuje ciężko fizycznie i zamiast choć ciut radości ciągle się dołuje.Czasem mam ochotę położyć się i się nie obudzić.Co ja mam zrobić może ktoś i doradzi pomoże.?Dziękuje za odpowiedzi.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-24, 19:11
januszm31,
Witaj na forum.
To miejsce dla ludzi poranionych, zagubionych, szukających. To miejsce dla tych, którym nie jest obojętne ich małżeństwo i rodzina. Znajdziesz tu poradę i duchowe wsparcie.
Piszesz o wypalaniu się miłości, zazdrości, która czasem wchodzi w serce, zdradzie i marzeniach. To wszystko bardzo trudne doświadczenia.
Napisałeś,że miałeś w życiu epizod alkoholowy, czy w związku z tym szukałeś fachowej pomocy? A co z małżeństwem? Byłeś u jakiegoś psychologa, na rekolekcjach? Coś czytasz czy słuchasz, aby pomóc sobie w zrozumieniu problemu z którym się stykasz?
Polecam Ci lekturę forum w części poradniczej, o uzależnieniu od komputera, zdradzie przez internet, o tym co wogóle jest zdradą i kiedy się ona zaczyna. Poczytaj świadectwa tych, którzy razem z Chrystusem pokonują swoje ułomności ducha i charakteru.
Piszesz,że zyjesz już tylko dla dzieci, a to błąd. Przysięgałeś żonie, nie dzieciom ,więc proś Boga o światło jak prowadzić swoje stopy po ścieżce małżeństwa, aby dochować wierności, nawet gdybyś musiał żyć w separacji,aż do czasu uzdrowienia Waszego związku.
Dobrze,że kochasz dzieci i że się nimi zajmujesz, ale nie zapominaj,że przede wszystkim jesteś mężem i żonie należy się pewność, iż pomożesz się Jej odnaleźć w roli zony, gdy będzie do tego gotowa, ale nie pomożesz Jej niszczyć Miłości, którą przysięgaliście sobie wobec Boga.
Do tego czasu, gdy zona zechce pomagać Ci w uzdrawianiu małżeństwa, zajmij się sobą, staraj się wzrastać w wierze , Miłości i wiedzy dla dobra waszej rodziny. Im bardziej otworzysz się na prawdę o sobie i małżeństwie tym lepiej zrozumiesz motywacje i postępowanie żony, a także popełnisz jak najmniej błędów w komunikacji miedzyludzkiej.
januszm31 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 14:18
Dziś z nią rozmawiałem uświadomiłem po raz ostatni ze robi źle.Powiedziała ze i tak się nie zmieni.Że nigdy mnie nie kochała i nigdy nie pokocha.Zastanawiam się nad jednym,kiedy brałem ślub ona była w ciąży już wtedy robiła mi cyrki.Przecież to nie ma sensu dalej ciągnąc tego wozu,skoro nigdy do mnie nic nie czuła.Myślę że rozwód chyba będzie tu wskazany.Ale ja już nigdy z nikim się nie zwiąże choćbym dostał nawet kościelny rozwód.Poczułem jakiś wewnętrzny (wstręt) do kobiet.Niechęć odrazę...Kocham Pana Boga nikomu nawet jej źle nie życzę.Całe sprawy mego życia Polecam Panu Bogu.Mam dość aby ktoś poza moimi placami romansował.Zapomniałem dodać że nagie fotki swoje też wysyłała do innych.Kiedy to zobaczyłem już całkiem straciłem do niej szacunek.I to też wybaczyłem.Ale jej perfidne kłamstwa mnie dobijają i już mam dość.Żeby choć nie kłamała mnie,to patrzy w oczy przysięga się na Pana Boga i życie dzieci i mówi mi ze to nie prawda,gdzie wiem że tak jest.To naprawdę nie ma sensu,tak jak całe może życie:(
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 14:26
Witaj Janusz
Zona najwidoczniej jest uzalezniona od romansowania i internetu.
Pisales ze nie jestes bez winy , byl alkohol?
A jak jeste teraz? Twoja postawa jest tu kluczowa, by wyciagnac Wasza rodzine (razem z Panem Bogiem) z tego dołka, nawet jak teraz Ci sie wydaje ze to nie ma sensu.
Kinga pyta powyzej tez :) POzdrawiam i pamietam w modlitwie.
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-10-25, 14:44 Re: Co mam zrobić szukam pomocy od dawna i rece mi opadają:(
januszm31 napisał/a:
Żyje tylko dla dzieci i dla Pana Boga.Myślę o rozwodzie....
Januszu, przede wszystkim właśnie ze względu na miłość do Boga nie wolno godzić się na zło - na rozwód, gdyż sakramentalna przysięga wyklucza rozwód.
Katechizm Kościoła Katolickiego precyzuje tę kwestię:
"Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne." (KKK 2384)
"Jakie są najcięższe grzechy godzące w sakrament małżeństwa? Są to: cudzołóstwo; poligamia ponieważ jest przeciwna równej godności i miłości małżeńskiej, która jest jedyna i wyłączna; odrzucenie płodności, które pozbawia życie małżeńskie dziecka, najwspanialszego daru małżeństwa; rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności." (Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego 347)
Tu widać wyraźnie dlaczego katolik nie może się rozwodzić, jeśli Bóg jest dla niego najwazniejszy. W Starym Testamencie w księdze Malachiasza Bóg przez proroka mówi wprost:
"Nienawidzę bowiem rozwodów
(mówi Jahwe, Bóg Izraela)
i każdego, kto szatę swoją plami krzywdą
- mówi Jahwe Zastępów.
Strzeżcie tedy własnego życia
i nie bądźcie wiarołomcami!"
(Ml 2, 16) Pismo Święte Stary i Nowy Testament w przekładzie z języków oryginalnych, Księgarnia Św. Wojciecha[/quote]
Nie jest dobrze zaczynać naprawę małżeństwa od obrażania Pana Boga.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
januszm31 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 14:51
Cytat:
Zona najwidoczniej jest uzalezniona od romansowania i internetu.
Pisales ze nie jestes bez winy , byl alkohol?
Ja ciągle ze sobą działem jestem w AA staram się jak mogę,i wszystko na nic.Jesli mnie nie kochała to i tak mnie nie pokocha.Więc to ona skłamała przy ślubie.Bo ja kochałem ją bardzo
[ Dodano: 2010-10-25, 15:55 ]
Andrzej napisał/a:
anuszu, przede wszystkim właśnie ze względu na miłość do Boga nie wolno godzić się na zło - na rozwód, gdyż sakramentalna przysięga wyklucza rozwód.
Andrzeju wybacz ale jak ty byś się zachował jakbyś zobaczył za zdjęciach swoją nagą żonę i adres mail gdzie były wysyłane owe fotki?Tym bardziej ze 5 lat temu mnie zdradziła.Przez to wszystko rok byłem na psychotropach....
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-10-25, 15:44
januszm31 napisał/a:
Bo ja kochałem ją bardzo
I już nie kochasz? A jaką miłość ślubowałeś?
januszm31 napisał/a:
Andrzeju wybacz ale jak ty byś się zachował jakbyś zobaczył za zdjęciach swoją nagą żonę i adres mail gdzie były wysyłane owe fotki?Tym bardziej ze 5 lat temu mnie zdradziła.Przez to wszystko rok byłem na psychotropach....
No właśnie, zacząłbym od systematycznej modlitwy - do Tego, który nas stworzył i powiedział, że "Beze mnie nic uczynic nie możecie", co szczególnie widać w skrajnych sytuacjach... Człowiek ma za mało mocy ludzkiej by przeciwstawić się złu i by uzdrawiać siebie i relacje z drugim człowiekiem. Dlatego w naszej Wspólnocie zaczynamy uzdrawianie siebie i relacji ze współmałżonkiem od zmiany siebie - od uzdrowienia siebie. Najważniejszym lekarzem jest sam Bóg, który da siłę do życia szcęśliwego w każdej sytuacji, wskaże odpowiednie sposoby do uzdrowienia. Ale aby skorzystać z tej pomocy, trzeba być samemu w jak najbliższej relacji z Bogiem, która uzyskuje sie na codziennej modlitwie, składaniu ofiary w czasie Mszy św., przyjmowaniu w stanie łaski uświęcajacej Komunii św.
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Wtedy dopiero uzdrawiająca moc Boga może ujawnić się w działaniu, życiu człowieka. Wtedy dopiero człowiek może zostać uwolniony od zniewoleń, które go gnębią i odczłowieczają.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2010-10-25, 15:56, w całości zmieniany 3 razy
agnieszka 1098 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 15:49
Wiesz Janusz , ja mysle że twoja żona jest bardzo poraniona i samotna , a to co robi to wołanie o pomoc. Nie tłumacz jej , ze robi żle tylko oddaj ja i siebie Jezusowi . Jestes jej mezem na dobre i zle.
Trudno mi uwierzyc , ze nie było z jej strony miłosci do ciebie skoro macie czworke dzieci , mysle ze mówi tak tylko by cie zranic.
Nie wiem czy to mozliwe ale moze warto by pojechac z zona na rekolekcje dla malzenstw , super sprawa wiem z wlasnego doswiadczenia , owoce tego spotkania moga oboje was zaskoczyc .
polecam ci ksiazke Jerzego Grzybowskiego W DIALOGU Z TOBĄ MAŁŻEŃSTWO NIE MOŻE BYC PRZEGRANĄ
januszm31 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 15:54
Andrzej napisał/a:
I już nie kochasz? A jaką miłość ślubowałeś?
Andrzeju dziękuj Panu Bogu że masz taką żonę.Ślubowałem bo była w ciąży wiem ze źle zrobiłem biorąc z nią ślub.Musi być wyrażona miłość dwojga osób ja nie kłamałem przysięgając ona niestety TAK.I tu jest problem.Czasem wolał bym się nie urodzić.Zachęcam ją do modlitwy zachęcam do planów.Ona tak grała na mich uczuciach że przestałem ją już kochać.Po prostu w tej chwili czuje tylko nicość do niej jest to jest.Naprawdę widzę ze nie ma sensu ciągnąć tego dalej i wam zawracać głowę. Decyzje chyba już podjąłem .Z Panem Bogiem.....
[ Dodano: 2010-10-25, 16:59 ]
agnieszka 1098 napisał/a:
Wiesz Janusz , ja mysle że twoja żona jest bardzo poraniona i samotna , a to co robi to wołanie o pomoc. Nie tłumacz jej , ze robi żle tylko oddaj ja i siebie Jezusowi . Jestes jej mezem na dobre i zle.
Trudno mi uwierzyc , ze nie było z jej strony miłosci do ciebie skoro macie czworke dzieci , mysle ze mówi tak tylko by cie zranic.
Nie wiem czy to mozliwe ale moze warto by pojechac z zona na rekolekcje dla malzenstw , super sprawa wiem z wlasnego doswiadczenia , owoce tego spotkania moga oboje was zaskoczyc .
Ona nie da się namówić kiedy próbuje nawiązać dialog na spokojnie ona mówi NIE.Po drugie i tak nie miał bym z kim zostawić dzieci po trzecie,nie stać mnie finansowo.Mówię wam tylko moi drodzy,dziękujcie panu Bogu że wam się udało w swym życiu.Agnieszko dzięki jej zaangażowaniu czuję wstręt do kobiet:(Wybacz ale wolę być szczery do bólu.
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-10-25, 16:04
[quote="januszm31"]
Andrzej napisał/a:
ja nie kłamałem przysięgając ona niestety TAK.I tu jest problem.
Prawdziwa miłość jest osobowym aktem woli - bezinteresowanym i niezależnym. Samo uczucie miłości nie jest miłością. Mogę kochać prawdziwą miłościa tak jak Chrystus nawet kogoś, kto mnie nienawidzi, kto mnie zabija... Ale trzeba wiedzieć, że człowiek sam tylko z siebie do takiej miłości nie jest zdolny - bez Boga. Tylko Duch św. może uzdolnić człowieka do takiej miłości.:) I do tego potzrebna jest żywa relacja z Bogiem, abym był zdolny do takiej miłości. I tylko taka miłość uzdrawia nas i nasze relacje z innymi!
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 16:20
Januszu, ja widzę, że nie przebaczyłeś żonie. A trzeba przebaczyć. Przebaczenie zaczyna się od zapytania samego siebie "czy chcę przebaczyć?". Jeżeli chcesz, to pierwszy krok zrobiony. Potem należy prosić Boga o to, by pomógł Ci przebaczyć żonie, bo zwykle - z uwagi na silne uczucia i emocje - jest to baaaaardzo trudne. Może cała sytuacja jest dla Ciebie tak trudna i tak długa, bo nie zaczynasz od tego co najważniejsze? - czyli od przebaczenia.
Skoro masz w podpisie "przyjaciel-chrystusa" to przypomnij sobie Jego przypowieść z Ewangelii, że nie należy przebaczać "aż 7 razy" ale "70 razy po 7 razy".
Albo wpatrujesz się w Boga wiedząc, że jest On silniejszy niż Twoja krzywda, albo wpatrujesz się w swoją krzywdę i tracisz z pola widzenia Boga...
Bez przebaczenia nic nie osiągniesz.
agnieszka 1098 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 16:36
W moim małżeństwie to ja bardzo zranilam , ja zdradziłam , a to ze sie ocknełam to była w
wielka łaska od Boga pewnie ktos sie za mnie modlil.
Wiesz dlatego bede sie modlic za ciebie i twoja zone , bo zranione serca moze uleczyc tylko Bóg.
moj maz tez nie chcial nawet slyszec o rekolekcjach a jednak pojechalismy , cuda sie zdarzaja . A co do finansow to mozna sie dogadac z animatorami takich spotkan o czesciowe lub nawet calkowite jesli sie nie myle pokrycie kosztow.
januszm31 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 17:16
Moi drodzy na forum.Jedni mi mówią że nie wybaczyłem inni że mam to wszystko znosić ,a ja mam dość .Chyba jednak zamknę ten wątek i temat zamknięty.Ja ratunku nie widzę trzymajcie się i radujcie się.
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2010-10-25, 19:50
Januszu, kazdy radzi Ci jak może
to co zrobisz zalezy od Ciebie
nie urazaj sie i nie zrażaj tak łatwo....to zly przynosi zniechęcenie, urazy
Pan Bog daje spokoj serca, wyciszenie, cierpliwosc...
aby byc malzonkiem trzeba posiasc cnote cierpliwości
na pewno znasz ze spotkan AA modlitwe o pogode Ducha?
Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę,
i mądrości, bym odróżniał jedno od drugiego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.