Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
to ja zdradzalam
Autor Wiadomość
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-08, 14:22   

Norbert napisał:

Cytat:
Wiadomo każdy szuka wszak przebaczenia


Na pewno, w głębi serca - każdy człowiek szuka i pragnie przebaczenia.
Dlaczego więc nie każdy o nie prosi, czyli - nie każdy przyznaje się do winy?

Na bazie własnych obserwacji... Ta trudność - spowodowana jest najczęściej lękiem przed odrzuceniem, lękiem przed brakiem akceptacji na przyszłość siebie - właśnie takim: winnym; lękiem przed wypominaniem, upokarzaniem z powodu tejże winy. Może to owoc smutnych doświadczeń... Czyż nie zdarzyło się nam płakać z powodu szczerego wyznania, a tym samym żałować, że zdobyliśmy się na ten gest? Nauka na przyszłość została wyniesiona, prawda? Że nie warto, że nie opłaca się...
Kiedy dziecko przyznaje się do winy przed matką, ta raczej nie myśli, jak je teraz ukarać, ale raczej współcierpi z nim, przytula - okazując mu swoją miłość. Piękna postawa, na pewno mobilizująca dziecko do niepopełniania na przyszłość takich, czy też innych błędów (akceptacja - uwalniająca od lęku przed prawdą o sobie). Ze względu na jej miłość... A w relacjach małżeńskich - nie zawsze tak jest... Bywa, że małżonek oczekuje wyjawienia prawdy, żeby ugrać coś dla siebie - aż po ...szybkie orzeczenie o rozwodzie. Więc tutaj, w przypadku kłopotów z uznaniem/wyznaniem winy małżonka dobrze jest zadawać sobie często pytanie:dlaczego?? Czy przypadkiem nie jest tak, że problem jest we mnie: moje zachowanie napawa słusznym lękiem - jest przeszkodą dla odkrycia siebie prawdziwym przez męża/żonę? Może właśnie podążając ze swoim myśleniem w tym kierunku - łatwiej jest zrozumieć tę konkretną postawę krzywdziciela, a potem stąd już coraz bliżej do przebaczenia. Najpierw jednak - zrozumienie, uważne przyjrzenie się sobie samemu. Czy ja chciałabym/chciałbym odsłonić swoje serce przed kimś, kto zachowywałby się wobec mnie tak, jak czynię to dziś ja wobec swojego męża/żony?

Ideałem pewnie byłoby, gdyby przepraszany potrafił przyjąć postawę matki...

Przeproszenie świętego - to byłoby zapewne bardzo proste. Żywienie urazy, wypominanie - święty na pewno nie uciekałby się do takich zachowań. Tymczasem, na ogół potrafimy...
Moim zdaniem - nie tylko na przebaczenie trzeba sobie niejako zasłużyć, ale na przeprosiny - również. Zasłużyć - miłością, czasem - miłością mimo wszystko... Miotający się krzywdziciel ...skłania do refleksji nad moją postawą wobec niego.
Eh, trudne sprawy, bo rozgrywające się w głębi naszego sumienia, więc często to, co widać na zewnątrz - to zaledwie strzępki prawdy.
Gdybyśmy potrafili kochać miłością idealną... Ci, którzy żyją wokół nas też kochaliby pewnie miłością idealną, bądź bliską idealnej...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-08, 18:38   

róża napisał/a:
Norbert napisał:

Cytat:
Wiadomo każdy szuka wszak przebaczenia

Tak,to jest możliwe........tylko ,że nie każdy szukający chce stanąć w prawdzie o sobie,o swoim udziale ,w uznaniu tego swojego udziału w dokonanej krzywdzie.Często racjonalizowana jest ta krzywda,poszukiwane są okolicznośći łągodzące by zminimalizować wymiar własnego udziału w krzywdzie.
A potem jest tez często coś takiego.........szukający wybaczenia mówi:przepraszam,wybacz mi....................
A następnie oczyszczony w swoim działaniu i umyśle oczekuje natychmiastowego przebaczenia i pojednania.
Wymazania krzywdy,zapomnienia o krzywdzie.
Wybaczenie nie jest tożsamym z zapomnieniem.
Napisze przwrotnie tak: krzywda nie może być zapomniana........ale nie może być też i narzedziem kary w rękach skrzywdzonego na i dla krzwdziciela.
Znam taką sytuacje: wybaczam Ci ale .....wybacz........nie jestem w stanie z tobą żyć pod jednym dachem.
Nawet pojednani ze sobą nie możemy żyć w jednym domu,pokoju,łóżku.

I tak bywa ......niestety
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-08, 23:16   

różo - piszesz dużo o rozterkach krzywdziciela i dobrze. Każdy takie rozterki ma.
Skrzywdzony ma je również.
Nie wolno jednak zapomnieć kto skrzywdził.
nałóg zgoda mogą być sytuacje, że skrzywdzony ma swój udział w doznanej krzywdzie. Tylko czy można porównywać sytuacje których porównać się nie da??
nasuwa mi się pewne porównanie:
Spada samolot. Wiadomo że były błędy po obu stronach. Ktoś ginie. Kogo dyskwalifikuje i czemu ma służyć zdanie: "po co tam leciał"?
Inna sytuacja - ginie człowiek, morderca przyznaje się do winy i do pobudek które nim kierowały.Nawet jeżeli ostre słowa padały po obu stronach, kogo dyskwalifikują słowa: "on był u mnie w biurze i chciał zabić najpierw mnie". Czemu ma służyć takie kłamstwo?

Nałóg - zgoda bywają sytuacje, kiedy skrzywdzony ma swój udział w doznanej krzywdzie. Ale bardzo często nawet jeżeli jego postępowanie jest już wynikiem tego iż to krzywdziciel krzywdzi.
Abp. Nycz powiedział:
To nie kryzys jest przyczyna zdrady - tylko zdrada jest przyczyną kryzysu.
Podpisuje się pod tym.
To że ktoś ma problemy z wybaczeniem nie jest jego widzimisię - jest podyktowane postawą krzywdziciela.
ktoś kto boleśnie krzywdził musi być przygotowany na to iż usłyszy parę gorzkich słów.
Nie może być tak iż krzywdziciel żąda od krzywdzonego zapomnienia iż dany czyn kiedykolwiek miał miejsce.
Nie można mieć pretensji o słuszny gniew osoby skrzywdzonej. Oczywiście nie może on trwać wiecznie. I skoro wybaczenie jest procesem - to ono w swoim czasie nastąpi.
Oglądałem wczoraj kolejny raz film "Prymas".
kard. Wyszyński zakazuje księdzu Stanisławowi szukać zdrajcy - również w sobie. Ksiądz Stanisław jednak po ludzku nie wytrzymuje. Znajduje dziennik siostry Leoni i udaje mu się go przemycić na zewnątrz. Ujawnienie zdrady ratuje życie kardynałowi.
Relacje międzyludzkie to procesy złożone. Słuszna jest postawa kardynała - kierującego się szeroko pojętym miłosierdziem ale i postawa księdza Stanisława jest szlachetna pomimo złamania zakazu.
A siostra Leonia zawsze można usprawiedliwić jej czyn - ot, "macie mnie za głupią bo zamiast czytać książki wolę pracować." I znalazł się ktoś kto ją docenił, dał jej pończoszki. Czy to ją usprawiedliwia?? przecież kś. Skorodecki powiedział z drwiną:
"ja wiem siostra pracuje, a może siostra jest klasa pracującą". Czy to ją usprawiedliwia.
różo, nałogu można szukać wiele usprawiedliwień dla zdradzaczy, dla ich czynów.
Sprawa wygląda jednak tak - siostra ze łzami w oczach pyta kard "ojcze co będzie ze mną po tym wszystkim" wyznaje swoją winę i doznaje przebaczenia. Inna sprawa że wystąpiła z zakonu. Może sumienie ją gryzło???
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 08:03   

j23 napisał/a:
To że ktoś ma problemy z wybaczeniem nie jest jego widzimisię - jest podyktowane postawą krzywdziciela.
ktoś kto boleśnie krzywdził musi być przygotowany na to iż usłyszy parę gorzkich słów.

J 23 odniosę sie jak posty czytam Ja
róże czytam tak.......bez mocnej wiary w Boga.....bez prawdziwej miłości w sercu wątpliwym jest gest wybaczenia...........

według mnie nałóg pisze prościej
nałóg napisał/a:
krzywda nie może być zapomniana........ale nie może być też i narzedziem kary w rękach skrzywdzonego na i dla krzwdziciela.


A jak myślisz j23 że łatwo jest ustrzec sie przed takim uczuciem karania krzywdziciela????

J23 a czy przypadkiem???
wybaczamy człowiekowi na jakim nam zależy,jakiego nadal w sercu nosimy-potrafimy nawet zrozumiec jego zło i zadaną nam krzywdę ,ale jej nie tolerujemy,głosno mówimy o jej złym działaniu na nas.

J23 tylko gest miłości może pokazac prawdę.......a gestem miłości jest........

kocham Cię,pragnę dac ci szansę,pragnę wybaczyc-ale dojrzyj jak mocno mnie zraniłeś-zmień to dla naszego dobra.

natomiast to?????



nałóg napisał/a:
wybaczam Ci ale .....wybacz........nie jestem w stanie z tobą żyć pod jednym dachem.
Nawet pojednani ze sobą nie możemy żyć w jednym domu,pokoju,łóżku.


czy to nie brzmi tak????
.....wybaczam Ci ale mam cię gdzieś.....



J23 wybaczanie i pojednanie to dla obu stron ciężar działań i mega wolnej woli ,oraz mocnych chęci........i bliskośc Boga


bez tego ani rusz

pozdrawiam
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 08:46   

NORBERT napisał/a:
kocham Cię,pragnę dac ci szansę,pragnę wybaczyc-ale dojrzyj jak mocno mnie zraniłeś-zmień to dla naszego dobra.

Norbert wszak piszemy o tym samym
j23 napisał/a:
Czyż nie lepiej -skoro zależy nam na relacjach z tą osobą - powiedzieć:
"słuchaj ja bardzo bym chciał ci wybaczyć, ale twoja postawa mi w tym przeszkadza. Zastanów się nad tym."

NORBERT napisał/a:
.....wybaczam Ci ale mam cię gdzieś.....

oczywiście o wiele prościej wybaczyć osobie na której nam już nie zależy.
to będzie akt jednostronny.

natomiast jeżeli zależy nam na relacjach z krzywdzicielem to gestem miłości jest już sama gotowość wybaczenia. Reszta zależy w znacznej mierze od niego.
Nie jest to żadne karanie.
Nie jest to trwanie w poczuciu skrzywdzenia.
Postawa krzywdziciela ma ogromny wpływ na uzdrowienie relacji.
Skrzywdzony wyciągnął rękę - dał sygnał reszta zależy od krzywdziciela.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 17:28   

j23 napisał/a:
To nie kryzys jest przyczyna zdrady - tylko zdrada jest przyczyną kryzysu.
a tu to ja bym polemizował.Bo to wcale nie jest tak jednoznaczne.
Bardzo często najpierw jest kryzys(często bagatelizowany,wypychany) a potem jest zdrada najpierw emocjonalna a potem fizyczna
j23 napisał/a:
Postawa krzywdziciela ma ogromny wpływ na uzdrowienie relacji.
Skrzywdzony wyciągnął rękę - dał sygnał reszta zależy od krzywdziciela.


A jak nie ma tej postawy dążenia do uzyskania przebaczenia i ewentualnego pojednania,to pozostaje tylko oddać Bogu swojego krzywdziciala.Niech On z nim "po negocjuje".

Polecam książkę:"Uzdrawiająca moc przebaczenia"

Pogody Ducha
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 20:29   

J23 napisał:

Cytat:
To że ktoś ma problemy z wybaczeniem nie jest jego widzimisię - jest podyktowane postawą krzywdziciela.


Wydaje mi się, że w przebaczeniu i pojednaniu tak naprawdę chodzi o zrozumienie siebie nawzajem. Im bardziej rozumiem (siebie, drugiego czlowieka) - tym łatwiej przyznać mi się do winy, tym łatwiej wybaczyć.
Pewnie ci, którzy potrafią kochać miłością mądrą, dojrzałą - nie czynią kochanemu krzywdy. Może więc, skoro wszystko wskazuje na to, że mam do czynienia z człowiekiem nie do końca sprawnym w miłości :-D , a ja jestem tym bardziej obdarowanym/ną :-P warto zaryzykować i nie czekając w nieskończoność - wykonać ten ostatni, decydujący krok ku zgodzie (zakładam, że krzywdziciel też już co nieco potrudził się). Bo wyrządzenie/doznanie krzywdy oddala od siebie ludzi, trzeba im spotkać się od nowa. Czasem naprawdę już blisko im do siebie... Tylko brak odwagi na ..ten ostatni krok.
Im większe poczucie własnej godności - tym większa łatwość przekraczania siebie, własnego "ego", a tego tutaj potrzeba...
Nie wiem o jakie krzywdy chodzi w Twoim przypadku, ale jeśli o zdradę - to nie łudź się, że jakieś - nawet najbardziej szczere gesty ze strony zdradzacza mogą ją w pełni zrekompensować, zadziałać na zasadzie cudowności, że przestanie boleć - szybko... Owszem - piękne gesty "przepraszam, żałuję" mogą przynieść ulgę. Nie ma jednak leku na "chorobę" zdradzonego. Ona musi "wyboleć" swoje... i minie. Największym sprzymierzeńcem jest czas i wytrwała moditwa skutkująca ( jakże upragnionym wówczas) - pokojem ducha.

nałóg napisał:

Cytat:
Znam taką sytuacje: wybaczam Ci ale .....wybacz........nie jestem w stanie z tobą żyć pod jednym dachem.
Nawet pojednani ze sobą nie możemy żyć w jednym domu,pokoju,łóżku.


Czy w takiej sytuacji zaistniało tak naprawdę przebaczenie? Taka postawa też wynika zapewne z lęku - skrzywdzonego. Wiem już, że ogień parzy, więc uciekam od ognia jak najdalej ...Tymczasem - z ogniem można i trzeba nauczyć się obchodzić...

Norbert napisał:

Cytat:
czytam tak.......bez mocnej wiary w Boga.....bez prawdziwej miłości w sercu wątpliwym jest gest wybaczenia...........

Podzielam Twoje zdanie, Norbercie :-D
Z Bogiem wszystko łatwiej, nawet niemożliwe staje się możliwym.......
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 21:17   

nałóg napisał/a:
Bardzo często najpierw jest kryzys(często bagatelizowany,wypychany) a potem jest zdrada najpierw emocjonalna a potem fizyczna

czy ten kryzys- brak porozumienia, niedomówienia itp sytuację- usprawiedliwia zdradę? czy ją tłumaczy?
A może to jest tak że ten kryzys -nieporozumienia i niedomówienia - można jeszcze leczyć.
kryzys wywołany zdradą jest najczęstszą przyczyną rozpadu małżeństw w Polsce.
Zdrada jest traumatycznym przeżyciem które niszczy relacje między ludźmi.

Zgoda, że do zdrady coś popycha. Może to być wychowanie, mogą być narastające problemy ale czy to upoważnia do kroku który niszczy rodzinę, małżeństwo?
Czy łatwiej jest się dogadać dwojgu ludzi, których kryzys jest wywołany innymi czynnikami niż zdrada, czy małżonkom którzy poprzez zdradę są tak poranieni, że często już nie maja sił na wspólne życie?
Nie nałóg - ja popieram zdanie kard Nycza:
"To nie kryzys jest przyczyna zdrady - tylko zdrada jest przyczyną kryzysu."
Kryzysu, który jak już wcześniej napisałem niszczy relacje w rodzinie.
Nie okłamujmy się wzajemnie - jaki odsetek małżonków wraca do siebie po zdradzie?
Nawet jeżeli jest to 20-30 procent to 70% rodzin zdrada pogrążyła w głębokim ciągnącym się latami kryzysie. Dzieci które nie wiedzą po której ze stron stanąć. Nałóg kryzys wywołany zdradą to koszmar. Zgoda w jakimś stopniu dla zdradzacza też. Ale - trzeba mieć proporcjum Mocium Panie.
Natomiast - wiele małżonków wraca do siebie po pokonaniu kryzysu - nawet alkoholizmu, dopóki nie nastąpiły zdarzenia dyskwalifikujące jedność i obracające w gruzy zaufanie.

[ Dodano: 2011-01-09, 21:29 ]
róża napisał/a:
Owszem - piękne gesty "przepraszam, żałuję" mogą przynieść ulgę.

różo - jesteśmy w podobnym wieku. Czy Ciebie rajcują jeszcze piękne gesty nie poparte czynami?
Tu nie idzie o jakieś deklaracje ze strony krzywdziciela - niekoniecznie musi to być zdradzacz, niekoniecznie małżonek - tu chodzi o zrozumienie iż jego postępowanie wyrządza bolesną krzywdę i przeszkadza w wybaczeniu i pojednaniu.
 
     
Ela1969
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 22:27   

Zgadzam się z J23, że to zdrada wywołuje kryzys, a nie kryzys wywołuje zdradę i nie twierdzę tego dlatego, że moje małżeństwo się rozpadło. Nie rozpadło się, budujemy już dwa lata, jest dobrze, jest mądrzej, jest dojrzalej. Wydaje mi się jednak, że zbyt często zdradę podciąga się pod wcześniejszy kryzys. W życiu, jak to w życiu są lepsze i gorsze dni, raz słońce, raz deszcz, ale nie od razu kryzys. Przez te dwa koszmarne lata przeszłam wiele: bólu, żalu, warsztat 12 Kroków, spotkania z psychologiem i terapię rodzinną (ta jest w trakcie) i wiem, że nie tak dużo było winy po mojej stronie. Tak uświadomiłam sobie jakie popełniłam błędy, ale żeby zaraz kryzys? Nie, takiego nie było. Może to jest tak, że osoba, która zdradza i sama podejmuje decyzję za całą rodzinę jest po prostu w kryzysie sama ze sobą. Często terapia odsłania wiele: przeszłośc, wychowanie, zasady, nie dowartościowanie itp. Jeśli nawet komuś coś nie pasuje to się po prostu o tym mówi i to jest dla mnie dojrzałe i odpowiedzialne załatwienie sprawy. Nigdy tego nie zrozumiem…
Tak więc, więcej dojrzałości, odpowiedzialności, powagi złożonej przysięgi i mniej egoizmu a zdrad będzie znacznie mniej ;-) .
Pozdrawiam
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-09, 22:29   

J23, zgadzam się Tobą, że kryzys wywołany zdradą to koszmar, nieporównywalny zapewne z żadnym innym kryzysem małżeńskim. Te różnice charakterów itp. to wobec zdrady - bajka. I na pewno często jest tak, że to zdrada jest początkiem problemów - już takich nie do przezwyciężenia, rozkręca często jeszcze mały, niezauważalny wręcz gołym okiem kryzys do rozmiarów monstrualnych. Wejście na równię pochyłą... Wiem, wiem ile wysiłku, samozaparcia - kosztuje wyjście z tego bagna.
A piękne gesty - fajna sprawa, ale jeśli w ślad za nimi nie idą czyny - to tylko kolejne narzędzie kłamstwa w rękach zdradzacza, ohydna manipulacja. O czyny tu chodzi, przede wszystkim o czyny...
Gdzieś z miejsca, w którym zdradzacz już nieco pojmuje - co uczynił, ile wyrządził szkody swojej rodzinie - można mówić o pojednaniu. Inaczej - nawet etap pierwszy, czyli przebaczenie - jest baardzo trudnym... A jeśli czasem wydaje się, że mimo wszystko już zadziało się ono, za chwilę trzeba nazwać je jedynie iluzją przebaczenia.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-10, 10:24   

Ela,J23............... jak Wam tak wygodniej uznawać że zdrada jest przyczyna a nie skutkiem kryzysu............ to tak uznajcie.Przy tym trwajcie.To ,że zdrada bywa najczęściej "gwożdziem do trumny" małżeństwa, to jest faktem.Bo trudno najczęściej oswoić sie ze zdradą,zapomnieć,przebaczyć i żyć dalej ze zdradzaczem.
Chylę czoła przed tymi którzy tak uczynili,którzy przebaczyli i pracują nad pojednaniem lub już się pojednali.

Masz racje Ela............. zdrada jest efektem jakiegoś kryzysu wewnętrznego "zdradzacza", jest szukaniem czegoś ,najczęściej ułudy,wynaturzeniem,jest objawem często nie sprecyzowanych braków wewnetrznych w człowieku.Może "wdrukowanej" postawy????
Niskiej samooceny???Poszukiwaniem wrażeń? zauroczeniem?? adrenaliną??
A czasami zwykłej głupoty...............

Ale czy w tym nie ma kryzysu???
Może tylko/albo aż kryzysu wiary????

[ Dodano: 2011-01-10, 10:40 ] http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4718
PS.
Pozwoliłem sobie na skopiowanie fragmentu z postu Kingi.Jest to wypowiedż x.Dziewięckiego w temacie zdrady i jej wpływu.

Całość:http://www.katolik.pl/index1.php?st=ksiazki&id_r=169&id=602 i w wątku Kingi:"Moralność"

Warto zapamiętać:

"....... Zdrada małżeńska oznacza złamanie przysięgi małżeńskiej i wyrządzenie bolesnej krzywdy współmałżonkowi oraz samemu sobie.

. Podłożem zdrad małżeńskich może być lekceważenie wierności i dziewictwa przed ślubem, masturbacja, oglądanie pornografii, a także kryzys wewnętrzny oraz osłabienie więzi w małżeństwie.

. Podłożem zdrady małżeńskiej może być również somatyzacja, czyli próba doraźnego odreagowania życiowych napięć i niepowodzeń przez współżycie pozamałżeńskie.

. Zdrady małżeńskie powodują dotkliwe konsekwencje fizyczne, psychiczne, moralne, prawne, finansowe. Jednym z nieodwracalnych skutków współżycia pozamałżeńskiego może być choroba AIDS. Wtedy chory jest moralnie zobowiązany do powstrzymania się od współżycia seksualnego do końca życia.

. Zapobieganie zdradom małżeńskim wymaga prawego myślenia, eliminowania niewłaściwych bodźców, kontaktów czy zachowań oraz pogłębiania więzi ze współmałżonkiem i z Bogiem.

. Jeśli doszło do zdrady małżeńskiej, wtedy przebaczenie i pojednanie jest możliwe i dojrzałe wtedy, gdy małżonek, który dopuścił się zdrady, uzna swoją winę, nawróci się i dokona zasadniczej zmiany swego postępowania.

. Dochowanie wierności małżeńskiej nie powinno być traktowane jako zewnętrzny nakaz czy narzucony obowiązek, ale powinno stanowić oczywistą konsekwencję miłości do współmałżonka oraz szacunku do siebie samego......."
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-10, 13:23   

nałóg napisał/a:
Ela,J23............... jak Wam tak wygodniej uznawać że zdrada jest przyczyna a nie skutkiem kryzysu............ to tak uznajcie.Przy tym trwajcie.To ,że zdrada bywa najczęściej "gwożdziem do trumny" małżeństwa, to jest faktem.Bo trudno najczęściej oswoić sie ze zdradą,zapomnieć,przebaczyć i żyć dalej ze zdradzaczem.
Chylę czoła przed tymi którzy tak uczynili,którzy przebaczyli i pracują nad pojednaniem lub już się pojednali.

to nie jest kwestia wygody. Uważam tak gdyż nie można porównywać przesolonej zupy z poważnym kryzysem.
ktoś kto rozchodzi sie z powodu przesolonej zupy jest zwyczajnie niedojrzały.
ktoś kto nie umie sobie poradzić z doświadczeniem zdrady ma prawo czuć gorycz i nawet wstręt do zdradzacza.
Owszem nawet po zdradzie mozliwe jest pojednanie - iloma wyrzeczeniami okupione wiedzą tylko ci co tego doświadczyli. I czy trwałe?

pogody ducha

[ Dodano: 2011-01-10, 13:36 ]
również uzasadnianie zdrady "kryzysem" wywołanym niedosoloną zupą jest nadużyciem i niedojrzałością.

[ Dodano: 2011-01-10, 14:35 ]
i jeszcze jeden cytat z Gościa Niedzielnego, który akurat pasuje do naszych rozważań:
"Problemem współczesnych ludzi nie jest to, że popełniają grzechy, tylko to, że w tym co czynią nie dostrzegają zła i nie czują, że potrzeba im Bożego Miłosierdzia."
Szukają usprawiedliwień, relatywizują swoje grzechy poprzez dysfunkcje. Ja rozumiem, że nie należy nikogo potępiać, za długo żyje na tym świecie i zbyt wiele doświadczyłem.
tylko, że... - uwielbiam Fredrę więc kolejny raz za nim powtórzę - "trzeba mieć proporcjum Mocium Panie".

nałóg napisał/a:
Jeśli doszło do zdrady małżeńskiej, wtedy przebaczenie i pojednanie jest możliwe i dojrzałe wtedy, gdy małżonek, który dopuścił się zdrady, uzna swoją winę, nawróci się i dokona zasadniczej zmiany swego postępowania.

a więc są warunki przebaczenia zdrady - jasno napisane jeżeli uzna swoją winę i dokona zmiany postępowania.
Więc wydaje się być uzasadnione twierdzenie, że "pragnę ci wybaczyć ale twoje postępowanie mi w tym przeszkadza"
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-10, 17:22   

j23 napisał/a:
więc są warunki przebaczenia zdrady


ks. Dziewiecki napisał/a:
"przebaczenie i pojednanie jest możliwe i dojrzałe wtedy, gdy małżonek, który dopuścił się zdrady, uzna swoją winę, nawróci się i dokona zasadniczej zmiany swego postępowania."


To są warunki wyraźnie do wybaczenia i pojednania, nie tylko do wybaczenia. A to spora różnica. I nie można tego spłycać. Niemniej rozumiem Twoje odczucia j23.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-10, 18:40   

J23.............. ja odbieram - z tego co Ty piszesz-że masz problem z zaakceptowaniem faktów ze swoim udziałem w kryzysie ,oraz problemu wczesnych faz kryzysu a w efekcie zdrady .
Czy się mylę???
Wyparcie,wymazanie pierwszego kryzysu,wcześniejszych jego faz........... bezrefleksyjne i bezkrytyczne ufanie współmałżonkowi po zdradach niczego nie uczy "zdradzacza".
Nadmierna spolegliwość,zapatrzenie się w zdradzającego i powierzchownie powracającego "krzywdziciela-zdradzacza" skutkuje nawrotem(i choć nie bardzo akceptujesz moje widzenie dysfunkcji i nałogów) jak w nałogu i uzależnieniu.
A nawrót zaczyna się od drobnych spraw........ kryzys małżeński też zaczyna się najczęściej od błachych spraw........... a przesolona zupa.......nie umyta wanna.......żle zakręcona tubka pasty.......są tylko kroplą przelewającą pełne naczynie .
Kryzys zaczyna się od zaniku dobrej komunikacji pomiędzy małżonkami.

Czy dobrze wnioskuję ,że nie jesteś jeszcze(i może nigdy nie będziesz) gotowy na przebaczenie ???? Że przebaczenie uzależniasz od powrotu zdradzacza na kolanach??

Nie musisz się odnosić do tego co napisałem.......jak nie chcesz.

Pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8